Blog zawiera opowiadania o tematyce zarówno heteroseksualnej jak również homoseksualnej (yaoi i yuri). Jeżeli nie lubicie stosunków męsko-męskich/damsko-damskich, to albo opuścicie bloga albo omijajcie tego typu posty.
Tak więc zostaliście ostrzeżeni i czytacie na własną odpowiedzialność :) .

niedziela, 25 maja 2014

NUNA - Rozdział III

Kolejna część NUNY dla WAS kochani :)
Syśka.



Gdy Neville na śniadaniu opowiadał ukochanej o liście od Harrego, starał się jej okazywać jak najwięcej entuzjazmu choć coraz mniej był przekonany, że to się może udać. Kolejne godziny mijały im powoli, co wcale nie było dla nich w danej sytuacji dość dobre, tak naprawdę czekanie do wieczora coraz bardziej ich irytowało. Najgorzej to czekanie przechodził Neville, był tak mocno zdenerwowany ponieważ obawiał się jak przetrwa kolejne samotne noce bez Luny, a w sytuacji w której się znaleźli nie mogli sobie nawet pozwolić na spacery po błoniach zamku sam na sam bez obawy, że ktoś ich może zobaczyć.
Niestety po tej całej akcji z McGonagall nie mogli liczyć na nic, zostały im tylko letnie wakacje do których zostało Jeszce długie pięć miesięcy, a na to nie mógł sobie pozwolić, nie był pewny czy tyle wytrzyma, po tylu miesiącach marzeń o ukochanej miał to teraz strącić? Choć w rzeczywistości to czego pragnie miał na wyciagnięcie ręki? To nawet nie wchodziło w rachubę! Szybko odgonił od siebie te dołujące myśli. Gdy nadszedł czas kolacji oboje byli jeszcze bardziej zdenerwowani niż rano. Luna wylała kubek kakao, natomiast Neville próbując jej pomóc w sprzątaniu zamoczył wszystkie kanapki z piersią kuczka, mokrymi serwetkami co niestety przykuło uwagę profesor McGonagall w wyniku czego byli przez nią bacznie obserwowani, aż do końca kolacji. - Chyba nie powinnam iść z tobą, pogadajcie sami. - zasugerowała dziewczyna, - Mówisz tak jak by cię to wcale nie dotyczyło, przecież wiesz, że to wszystko jest dla nas, poza tym Harry to nasz wspólny przyjaciel, nie widzę przeszkód dla których miałbym iść tam sam bez ciebie. - Wyznał nieco zirytowany jej wyznaniem chłopak. Luna zaczęła go obserwować w milczeniu. Nie miała pojęcia co mu powiedzieć z jednej strony miał absolutną rację, ale ona się bardzo wstydziła Harrego, nie miała ochoty mówić mu o swoich prywatnych sprawach, Jeszce bardziej martwiło ją to, że nic nie powiedziała Ginny i Hermionie o sobie i Neville, ale jeśli Harry się o tym dowie to na pewno prędzej czy później Ron i dziewczyny też się dowiedzą, to tylko kwestia czasu, ale co ona biedna mogła poradzić ze swoja nieśmiałością? Była na nią skazana. Wolała odwlec tą rozmowę z przyjaciółmi na później. Mężczyzna widząc smutną minę niebieskookiej blondynki, postanowił odpuścić. - Ok kochanie, nie denerwuj się pójdę sam. po powrocie wszystko Ci opowiem, spotkajmy sie w pokoju życzeń o północy, czekaj tam na mnie. Nie wytrzymam do rana by wszystko ci opowiedzieć. - Powiedział cicho do swojej ukochanej, gdyż zdał sobie sprawę iż oczy dyrektorki znów bacznie ich obserwują. - dobrze, będę czekać na ciebie obiecuję. - Odpowiedziała mu z zadowolona , że w końcu przestał na nią naciskać. Po kolacji udała się do swojego gabinetu, natomiast Neville szedł jedna z dróg prowadzących do Hogsmeade. Powoli zbliżał się do Trzech Mioteł i wiedział, że niedługo dowie sie co dalej z jego miłością. Harry będąc w drodze na spotkanie z przyjacielem nie przypuszczał nawet, że w jego rękach spoczywa dalszy los miłości jego dwójki najlepszych przyjaciół. Gdy zakochany doszedł do baru, Harrego jeszcze nie było, wtedy zaczął denerwować się jeszcze bardziej "chciałbym mięć już to z głowy" - pomyślał. Zamówił sobie piwo kremowe i usiadł przy jednym ze stolików znajdujących się blisko drzwi, żeby w razie czego kumpel go zauważył. Powoli obracał ciepłu kufel w dłoniach, choć było mu bardzo zimno nie śmiał nawet się napić i rozgrzać, był za mocno zdenerwowany. Gdy usłyszał charakterystyczny odgłos otwierających się drzwi zaczął sie domyślać kogo zobaczy w progu. Serce mu waliło natomiast zdenerwowanie urosło do takiego stopnia, że Nevillowi przypomniało sie jak się czuł gdy oczekiwał na ceremonie przydziału w Hogwarcie. Natomiast Harry wyglądał na wyluzowanego choć nieco zziębniętego . Podszedł szybko do stolika przy którym siedział jego przyjaciel i bez słowa wyrwał mu delikatnie kufel piwa z dłoni, poczym wypił połowę na raz. - Przepraszam cię, ale strasznie zmarzłem, juz odkupuje ci piwo. - Wstał i poszedł do baru. Neville widział jak gawędzi przyjaźnie z właścicielką baru panią Madame Rosmertą. bardzo serdecznie go powitała, zresztą sam Neville wiedział, ze kobieta lubi wszystkich uczniów i cieszyła sie z ich odwiedzin. Gdy spostrzegł, że Harry podchodzi do jego stolika z dwoma kuflami kremowego piwa, zaczął myśleć jak zacząć rozmowę i przede wszystkim jak przekonać przyjaciela by wypożyczy mu jego prawdopodobnie najcenniejszy skarb. - Proszę twoje piwo. – Harry podał kufel przyjacielowi. – powiesz mi o co chodzi? Przyznam, że bardzo jestem ciekawy co się stało, że prosisz mnie o taką przysługę. Nawet nie wiesz jak wystraszyłeś Ginny, wciąż boi się, że Voldemort wróci. – Powiedział nieco przygnębiony. Zaczął nerwowo poprawiać włosy, ale Neville wiedział, że próbuje ukryć zdenerwowanie. – Neville wiesz co trochę ją rozumiem i mam wyrzuty sumienia bo to przeze mnie, przeczesz wzięliśmy ślub, a teraz nie chcę by się denerwowała, wiesz stary jak by ci to powiedzieć, będę ojcem! Jestem ogromnie szczęśliwy! - Neville uradowany poklepał Harrego po plecach. – Będzie miał imię po moim ojcu, coś czuję, że to będzie chłopiec – Opowiadał rozmarzonym wzrokiem wybraniec. - Naprawdę bardzo się cieszę, powiedz mi jak tam świeżo upieczeni małżonkowie? – zapytał. - Ron i Hermiona są najszczęśliwszą parą na ziemi, no oczywiście oprócz mnie i Ginny. – A kiedy kolej na Ciebie? Nie możesz być ciągle kawalerem kolego! I czy dowiem się po ci moja peleryna niewidka? - Zapytał podejrzliwie Harry. - No wiesz jest mi potrzebna... - Zaczął skrępowany. Harry natychmiast spostrzegł po twarzy kumpla, że nie chce o tym mówić. -Dobra, spoko stary. Nie musisz mi mówić. Ufam ci i wiem, że to musi być coś poważnego, inaczej byś mnie o nią nie prosił. - zadarł kurtkę i wyciągnął z pod pachy zawiniątko. Neville bardzo ucieszył się z biegu wydarzeń wstał i usiadł ponownie nie mogąc opanować radości. Potter najwyraźniej zdziwiony reakcja kumpla złapał go za ramię i zaczął uspokajać. - Hej! Powiedz mi czy dzieje się coś złego, coś o czym powinienem wiedzieć? Czy to ma związek z Vol…- Spytał przestraszony, ale nie dokończył pytania gdyż kolega mu przeszkodził. -Harry no co ty naprawdę nic się nie dzieje, Voldemort nie wróci bo go nie ma, zabiłeś go. Żyj spokojnie, opiekuje się Ginny i cieszcie się z waszego dziecka naprawdę. Chciałbym bardziej was wspierać i uczestniczyć w waszym życiu, ale jestem tu w Hogwarcie i na odległość jestem nieosiągalny, ale pamiętaj musimy się wspierać. Każdy z nas przeżył koszmar i stracił kogoś bliskiego, proszę cie tylko nie popadajmy w paranoje ten wredny szmaciarz zniknął na zawsze. - Gdy skończył spostrzegł, że Harry trochę się odprężył. Naprawdę coraz częściej trzeba było uważać na to co się przy nim mówi. Paranoja widać udzieliła się nam wszystkim. Czarodzieje myślą, że Voldemort gdzieś się na nich czai za rogiem, ale nie można im mieć tego za złe w końcu już raz taka sytuacja miała miejsce i ci najbardziej podejrzliwi czarodzieje wciąż byli pewnie, że gdzieś się czai i ponownie czeka na odpowiedni moment by znów zaatakować. Jednak tym razem historia na pewno nie miała się powtórzyć. - Dzięki stary naprawdę czasem przydaje się taki kopniak, wszędzie wyczuwam obecność tego mordercy, nie wiem kiedy mi to minie, te sny jak zabija moich rodziców… te martwe twarze Lupina, Tonks i Freda…. Wiem, że tak jest musimy się wspierać. Ron pomaga Hermionie przy jej rodzicach niestety wciąż nie odzyskali w pełni pamięci. Po śmierci Freda, Ron jako jedyny z rodziny trzeźwo myśli, a George... szkoda gadać, mam wrażenie że traci zmysły... Neville na sama myśl o bracie Rona przypomniał sobie o nich stojących obok domu Luny i obejmujących się czule. Wspomnienie bolało, choć wiedział co sie wtedy naprawdę stało. Ukochana wszystko mu wytłumaczyła. Ufał jej. - A co tam u Luny? Dostała posadę u McGonagall? – Spytał zaciekawiony, wyrywając przy tym Nevilla z niemiłych wspomnień. - U Luny wszystko w porządku, naprawdę chyba dobrze sobie radzi. – stwierdził - Chyba? – zapytał wyraźnie zdziwiony Potter – To co nie rozmawiacie? - Nie no rozmawiamy, jest ok… - Coś kręcisz, gadaj – rozkazał - Wiesz po co mi Twoja peleryna niewidka? – Harry spojrzał na niego wyraźnie zainteresowany, oraz wykonał ręką gest ponaglający go do odpowiedzi. – Bo ją kocham, wiesz co kiedyś było między mną, a Luną? Harry pokiwał głową. A Neville opowiedział mu cała historie od początku do końca, jak widział ją i Georga obejmujących się, Rozmowę z Luną i reakcję McGonagall, gdy ktoś jej doniósł o wspólnej nocy razem. - Nietypowa sprawa. – odrzekł Harry – Ale dyrektorka miała rację, to normalne, że tak zareagowała. Jednak zgadzam się z tobą peleryna niewidka jest ci potrzebna, pamiętajcie jeszcze o pokoju życzeń. Myślę, że jeśli będziecie ostrożni wszystko zacznie się samo układać i jakoś wytrwacie do wakacji. – pocieszał go. Młody czarodziej bardzo się ucieszył z ukazanego mu wsparcia przyjaciela. - W końcu z naszej paczki jesteście wolni tylko wy – zaśmiał się Harry – niestety muszę uciekać, przyszykować wszystko na powrót Ginny z muszelki – powiedział jednocześnie wstając od stołu – nie zapomnij pozdrowić Luny, na razie nic nikomu o was nie będę mówił, ale umówimy się na kolacje u nas i wtedy im powiecie. – Poczym poklepał Nevilla po ramieniu, ten wstał uściskał go serdecznie.. Pożegnali się z właścicielką i wyszli z baru. Na zewnątrz było okropnie zimno. Śnieg padał tak gęsto, że nie można było dostrzec zamku. Tylko po światłach z okien można było przewidzieć jego położenie. - Tyle wspomnień. – Westchną Harry – Muszę koniecznie tam niedługo wpaść, odwiedzić stare graty. Hogwart był dla mnie domem i nadal jest, to pierwsze miejsce w którym czułem się naprawdę szczęśliwy, niestety wspomnień o rodzicach nie mam. Neville krzepiąco poklepał przyjaciela po plecach. - Wiem stary, ale teraz wszystko się układa, a Hogwart zawsze stoi przed Toba otworem. Harry uśmiechnął się szczerze. Mężczyźni uściskali się jeszcze raz na pożegnanie. Harry się teleportował, natomiast Longbottom ściskając kurczowo pakunek pod pachą, szedł z uczuciem przenikliwego ciepła na całym ciele, mimo iż na dworze było ponad 15 stopni na minusie. Czuł się tak ponieważ szedł do swojej ukochanej i to nie z byle czym, tylko peleryną niewidką. Gdy wszedł do zamku nie potrafił ukryć swojej radości. Bardzo się cieszył z okazanej mu pomocy przez Harrego. Dzięki temu, że ten ofiarował mu swój najcenniejszy skarb. Teraz już nikt nie mógł im stanąć na drodze. Mogli się spotykać bez żadnych przeszkód. Skręcił w pusty korytarz i zaczął powoli biec kroku. Jak najszybciej chciał się znaleźć w pokoju życzeń. Chciał być przy niej. W tym samym czasie Luna już na niego czekała. Siedziała w miękkim fotelu. Spojrzała na zegarek i westchnęła "już dawno powinien tu być" - pomyślała. Ciekawiło ją jak przebiegła wspólna rozmowa między nimi. Nie mogła się doczekać kiedy wszystkiego się dowie. Podciągnęła nogi, oparła głowę o oparcie fotela. Zamknęła oczy i zamyśliła się. W tym samym czasie uśmiechnięty Neville wszedł do sali. Nie ukrywał radości, uśmiech nie schodził mu z twarzy. Usiadł na drugim fotelu tuż obok Luny. Poczym pokazał jej pelerynę. Była Krukonka uśmiechnęła się do chłopaka. - Przypuszczałam, że tak będzie. Cieszę się, że po raz kolejny nas nie zawiódł. Harry jest bardzo szlachetny. Lubię naszych przyjaciół. - Wyznała. - Masz racje skarbie, ale uwierz praktycznie do końca nie byłem pewny jego zamiarów. Jestem mu wdzięczny, że nam pomógł. Mamy zaproszenie na kolację. Będą wszyscy. Wtedy im o nas powiemy. Dobrze? - Spytał. Jednocześnie łapiąc ją za dłoń. - Dobrze, nie mam nic przeciwko. - Powiedziała uśmiechnięta na samą myśl o spotkaniu z przyjaciółmi. Gdy zdała sobie jednak sprawę co to oznacza ogarnęła ją fala strach. Już wolała powiedzieć Harremu i czekać aż reszta się dowie. Nerwowo przygryzła wargi. - Nie denerwuj się będę przy tobie. - pocieszył ją. Doskonale wiedział co się dzieje w tej pięknej główce. Kiedyś w czasach szkolnych nie umiał tego dokonać. Wystarczyło, że spojrzał w jej oczy i wiedział czego się boi, to było piękne. Teraz już wie, że ich duszę już dawno się połączyły. Teraz tylko pozostało im połączyć swoje ciała. Nagle w rogu pokoju pojawiło się wielkie łóżko. Oboje na nie spojrzeli z wielkim zaciekawieniem. Luna się zaczerwieniła. Od jej pierwszej nocy w zamku oprócz pocałunków nic innego nie robili. Żadne z nich nie miało odwagi się odezwać. Neville był pewny swoich uczuć do niej jak niczego na świecie. Kochał ją i pragną chciał ją mieć w tej chwili. Nie wyobrażał sobie by teraz miało być inaczej. Wstał z fotela i podszedł do niej. Uklęknął tuż obok fotela w którym siedziała i zaczął głaskać jej udo. Robił wszystko jak w transie, jakby działał według wcześniej ustalonego planu. On nie przestawał jej masować robił to delikatnie i zmysłowo. Dziewczyna robiła się coraz bardziej mokra w okolicach krocza zaczęła odczuwać tam przyjemny ucisk. Uchyliła lekko głowę i zaczęła cicho pojękiwać. Neville łapczywie schodził coraz wyżej jej ciała. Ona natychmiast rozchyliła nogi żeby mu udostępnić swoje sekretne miejsce. Chłopak szczęśliwy z obrotu wydarzeń odebrał to jako pozwolenie. Rad z decyzji ukochanej podniósł ją z fotela i namiętnie pocałował. Oczami odszukał jej wzrok następnie spojrzeniem pełnym pożądania spojrzał w kierunku łóżka. - Zróbmy to. - wyznała. Chłopak wziął ją na ręce i delikatnie niósł w stronę łóżka. Położył ja na poduszce i stał tak kilka sekund nie wiedział co ma zrobić. Położył się obok niej i opierając się na łokciu delikatnie całował jej szyję. Oboje byli na skraju wytrzymania. Ich usta łapczywie odszukiwały się w pocałunkach, a robili to tak jak kochankowie po długiej rozłące. Ich dłonie wędrowały po swoich gorących ciałach. Chcieli więcej. Neville zaczął ściągać bluzkę swojej kochance gdy jego oczom znów okazały się te piękne piersi oniemiał. Chciał by ta chwilą trwała wiecznie. Ręką gładził jej piękny brzuch i delikatnie kierował ją na dół by odpiąć zamek spodni, potem ściągnął je i tak cieszył oko widokiem pięknej kobiety leżącej obie niego w samej bieliźnie. Sam się rozebrał i był teraz w samych bokserkach. Leżeli tak jeszcze i całowali się ich ciała się dotykały rozgrzewając do czerwoności.

Luna wymacała ręką jego nabrzmiałego członka i głęboko westchnęła. On już zdzierał z niej bieliznę. Bardzo pragnął ją ujrzeć nagą jak najszybciej. Dotykał całego jej ciała upajając się przy tym jej widokiem, delikatnie masował piersi i brzuch, zszedł niżej i nie odrywając się od jej ust wyszukał palcem jej łechtaczki zaczął delikatnie ją drażnić. Luna była zdziwiona reakcja swojego ciała na jego pieszczotę. Jęki które wydawały jej usta były prawdziwą melodią dla Neville. Nie mogąc dłużej wytrzymać położył się na niej i delikatnie zaczął w nią wchodzić. Była tak mokra że spełnił to bez problemu. Dziewczyna złapała dłońmi jego i twarz i pocałowała. On nie przestając jej dalej całować. Starał się jak najdelikatniej wchodzić w nią coraz głębiej i mocniej. Nagle spostrzegł w oczach dziewczyna, łzy przestraszony zwolnił
- Robię coś nie tak?
- Nie przestawaj. To ze szczęścia. - wydyszała i opadła na poduszkę.
Posłuchał jej i zaczął ją penetrować z dwojoną siłą. Tym razem zaczęli jęczeć równocześnie. Neville czując że za chwilę dojdzie, wstrzymał się by poczekać na orgazm ukochanej gdy widział grymas na jej twarzy a za chwilę wyraz ulgi szybko wyszedł z niej. Stróżka spermy wypłynęła na pościel.
Zdyszani padli obok siebie tuląc się w ramionach. Neville spojrzał ukochanej głęboko w oczy
- kocham cie. - wyznał.
- Ja ciebie też. - odpowiedziała. Pocałował ją i przykrył kocem. Za chwilę spali zmęczeni w swoich ramionach.

Nazajutrz tuż przed świtem wędrowali razem przykryci peleryna niewidką przez ciemnie jeszcze korytarze. Chłopak odprowadził ją pod gabinet i sam udał się do siebie. Byli szczęśliwi. Na zajęciach nie mogli się skupić na pracy, wspominali wspólną noc, tak bardzo wyjątkowy dla nich, będą go pamiętać do końca życia to było pewne. Na obiedzie posyłali sobie ukradkowe spojrzenia. Tylko oni wiedzieli co to oznacza tylko oni znali tą słodką tajemnicę. Gdy rozeszli się do swoich zajęć nadal byli nieobecni. Luna postanowiła po zajęciach nie iść na kolacje wolał pozostać w swoim gabinecie i oddać się marzeniom i rozmyślaniom. Neville zaniepokojony nieobecnością ukochanej na kolacje postanowił się do niej udać zaraz po kolacji. Myślał co mogło się stać bał się, że zrobił jej krzywdę, a ona boi się mu wyznać prawdę. Gdy zdyszany stał pod jej gabinetem delikatnie złapał za klamkę i wszedł. Ujrzał ją siedzącą po ciemku przed biurkiem zawalonym czystym pergaminem i książkami. Zapalił światło i usiadł naprzeciwko niej.
- Czemu nie było cie na kolacji? – Spytał smutno. – Martwiłem się.
- Przepraszam. – powiedziała. – Chciałam troszkę pobyć sama. – Widząc zaniepokojenie na jego twarzy szybko dodała. – To nie ma związku z tobą, myślę jak to dalej będzie z nami. Jak się potoczy nasze życie i nasza miłość. – Wyznała.
- Kochanie będzie ok. naprawdę nie martw się na zapas. – Powiedział
- Kocham cię, wiesz cieszę się, że jesteśmy razem. Nic piękniejszego nie mogło mnie spotkać.
Patrzyli sobie głęboko w oczy uśmiechając się lekko Nagle Neville zrobił minę jak by sobie nagle o czymś przypomniał i wyciągnął delikatnie z kieszeni czerwona różę. Podał dziewczynie i czekał na reakcję.
- Specjalnie dla ciebie. Mojego szczęścia. – Dodał

Teraz już nic nie mogło ich zniszczyć. Byli niezwyciężeni.

1 komentarz:

  1. Yessss :) Kolejna część NUNY i to jeszcze taka bardziej pikantna. Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń