Wiem jak bardzo kochasz moje potterowskie opowiadania więc
mam dla Ciebie CarolineMarieAntonine KummieBummie specjalnego shota z dedykacją
oraz podziękowaniem za wierne śledzenie naszego bloga <3 Kochamy Cie.
Syśka
Harry Potter
był chłopcem, który przeżył i to nie tylko jeden raz w Dolinie Godryka, lecz
każdego roku od pobytu w Hogwarcie - Szkole Magii i Czarodziejstwa. Kłopoty go
przyciągały. Był uważany za dzielnego młodego gryffona, tak naprawdę za każdym
razem z opresji wychodził dzięki ogromnemu szczęściu, które mu dopisywało, a
przede wszystkim dzięki pomocy osób trzecich. Potter nie zdawał sobie zawsze z
tego sprawy. Hermiona, Ron, Dumbledore, Snape, McGonagall. Na liście jego
cichych obrońców od niedawna stał się nikt inny jak Draco Malfoy - jego odwieczny
wróg.
Wszystko
zmieniło się od czasu, gdy Harry zwyciężył w Turnieju Trójmagicznym. Od tamtej
pory wszystko było inaczej. Draco mimo swojej wrodzonej wyższości miał serce i
bał się o swoje życie. Śmierć Cedrika dobitnie nim wstrząsnęła, na tyle, że postanowił
przejść na tą dobrą stronę. Dokładnie pamiętał ten dzień, kiedy Trelawney po
pogrzebie Diggorego przepowiedziała mu śmierć z rąk samego Pottera. Udawał
wtedy obojętnego arystokratę, który gardzi ludźmi takiego pokroju jak ona.
Prawda okazała się jednak inna. Ogarnęło go przerażenie, strach o swoje życie,
które wtedy było dla niego najważniejsze. Postanowił, więc być blisko Pottera,
chronić go i zaprzyjaźnić się. Na początku robił to tylko dla siebie i swojego
spokoju ducha. Tylko o to mu chodziło. Jednak pod koniec drugiego semestru na
piątym roku zapracował na szacunek gryfonów i niektórych z nich zaczął
tolerować, a nawet z niektórymi nawiązał szczere przyjaźnie.
***
Ferie
świąteczne Draco spędził w Malfoy Manor. Jak zwykle był to chłodny czas. Jego
rodzina nie okazywała sobie wzajemnego szacunku oraz ani grama miłości, byli
dla siebie oschli. Jedynym wspomnieniem z rodzinnych świąt młodego arystokraty
była niechęć, którą wyczuwał w domu za każdym razem. Wyobrażał sobie jak te
święta wyglądają w Hogwarcie. W tym roku szczególnie tęsknił na szkoła, za
Harrym.
Ostatniego
dnia pobytu w rodzinnym domu przypadkiem podsłuchał rozmowę swoich rodziców.
- Musimy mu
powiedzieć, musimy go chronić Lucjuszu.
- Draco nie
jest głupcem i wie po czyjej powinien być stronie. Myślisz, że Czarny Pan
pozwoli zmienić swoje plany, że odpuści?
- To jest
nasz syn, musimy. - Draco coraz wyraźniej słyszał uporczywy szloch swojej
matki. Z ciekawości zaczął jeszcze bardziej skupiać się na podsłuchiwanej
rozmowie.
- Widzisz
to?! - Krzyczał. - To mroczny znak Narcyzo, on zobowiązuje nawet do poświęcenia
życia innych postronnych osób.
Serce
Dracona zamarło. Nigdy nie przypuszczał, że jego ojciec będzie zdolny kogoś
zabić, poświęcić dla dobra ogółu. Nawet jego życie, rodzonego syna. Z
przerażenia nie był wstanie dalej stać, więc nieporadnie uciekł do swojego
pokoju z obawy, że zostanie przyłapany. Wciąż przerażony położył się spać,
jutro wróci do Hogwartu, do Harrego.
***
Zaskoczenie
padli padli sobie w ramiona. Zaskoczyła ich swoja wzajemna reakcja. Draco
Nieświadomy swoich słów wyszeptał wprost do jego ucha.
- Tęskniłem
za tobą.
- Ja za tobą
też. - Odpowiedział.
To był ten
pierwszy raz, nie potrzebowali innych zbędnych wypowiedzi.
***
Ślizgoni
wyrzekli się Dracona, nie był już jednym z nich. Od tygodnia sypiał w pokoju
życzeń, nie przychodził na posiłki do wielkiej sali. Gryffoni przynosili mu
jedzenie, które jadł w pokoju wspólnym gryffonów.
Pierwszy
wieczór po feriach świątecznych spędził z Harrym. Opowiedział mu o
wydarzeniach, które miały miejsce na pogrzebie Cedrika, oraz o podsłuchanej
rozmowie w domu.
Skończył i
czekał na potępienie, lecz tak się nie stało, Harry został i przytulił go.
- Zostań na
noc. - Poprosił Malfoy.
W odpowiedzi
Potter delikatnie musnął usta przyjaciela swoimi wargami. Koniuszkiem języka
drażnił podniebienie, lekko przygryzał dolną wargę, by móc po chwili bez oporów
zatracić się w głębokim pocałunku. Penetrował językiem jego usta. Co chwile
stykali się zębami zatracając w jeszcze głębszym pocałunku, coraz mocniejszym i
bardziej podniecającym. Dłonie również były coraz bardziej odważniejsze,
zaplatali palce w swoje włosy, delikatnie masowali karki i obejmowali w talii.
Na każdy dotyk i pieszczotę reagowali cichym jęknięciem. Tą noc spędzili razem,
ostatnią noc przed burzą.
***
- Nie wiesz,
co robisz.
- Taka jest
wola Czarnego Pana, nie mam wyjścia.
- Nie rób
tego...
- To test,
muszę udowodnić lojalność.
***
- Musisz
zabić młodego Malfoya. - Powiedział zimny przenikliwy głos.
Przejmujący
ból blizny, błysk światła. I myśl - Zabiję cię Draco.
***
Celowałem w
niego różdżką, nie chciałem tego, lecz ten głos... Walczyłem z samym sobą,
widziałem łzy w jego stalowych oczach, bał się. Tak bardzo nie chciałem
pozwolić na śmierć, miałem go chronić. Nie rozumiałem własnych myśli, czemu
jestem zdolny do samodzielnego myślenia? Czy działam pod innym zaklęciem? Czy
to nie Imperio? Spostrzegłem sylwetkę ukrytą pod kolumną, ruda kępa włosów. Ron
- pomyślałem, może to on osłabia zaklęcie. Spojrzałem ostatni raz w oczy
Dracona. Jakie one były piękne. Zobaczyłem zrozumienie. Kochałem te oczy.
Poczułem ogromny ból przeszywający mój kręgosłup. Musiałem!
- Avada k...
- Kocham cię
Harry Potterze...
Upadłem, nic
więcej nie pamiętam, straciłem przytomność.
***
Ron
wiedział, że dłużej nie da rady hamować działania Imperius. Ledwo udało mu się
zwyciężyć z Lucjuszem Malfoyem i odebrać mu różdżkę nic więcej nie mógł zrobić.
Ukrywał się z uwagi na bezpieczeństwo Harrego i Draco. Nie był do końca pewien
czy śmierciożerca działa w pojedynkę. Czuł, że nie da rady, różdżka go nie
słuchała. Rzucił Drętwotę na Harrego i modlił się by pomogło.
***
Harry
obudził się w skrzydle szpitalnym. Czuł się dobrze, odwrócił głowę i spostrzegł
śpiącego Dracona na łóżku obok, gwałtownie wstał i podbiegł do blondyna
padł i chwycił mocno jego dłoń. Z trudem
próbował opanować gorzki szloch.
- On tylko
śpi Harry. - Powiedział mu ciepły, spokojny głos tuż za jego plecami. Odwrócił
się i ujrzał profesora Dumbledora.
- Nic nie
pamiętam. Co się stało? - Pytał oszalały.
- Harry,
zacznę od początku. Dokładnie rok temu zaraz po pogrzebie Cedrika miałem
niespodziewaną wizytę Malfoya opowiedział mi o tym, co usłyszał od Profesor
Trelawney.
- Wiem o
tym. - Wtrącił Harry. Widząc przeszywający wzrok dyrektora zaczął słuchać w
milczeniu.
- Nie
wiedziałem, co o tym myśleć, sama Sybilla wyznała, że miała wizje, w której
widziała Ciebie, podczas gdy zabijasz młodego Malfoya. Zaproponowałem Draco by zbliżył się do
ciebie. Potem zostałeś porwany przez Lucjusza, Voldemort nakazał mu ciebie
przyprowadzić, rzucił na ciebie Imperio. Chciał abyś zabił Dracona z zemsty za
zdradę. Voldemort uciekł, a Lucjusz miał nadzorować test. Ojciec Malfoya miał
poświęcić życie własnego syna by w ten sposób udowodnić oddanie swojemu panu.
Całe szczęście Ronald rozbroił Lucjusza i ruszył wam na pomoc, resztę chyba już
znasz. - Harry w odpowiedzi kiwnął głową.
- Ron
zatrzymywał zaklęcie, ale czemu nie zabiłem Draco profesorze? Przecież Ron
rozłączył połączenie?
- Harry,
żadne zaklęcie nie jest wstanie przełamać magii miłości. Jeśli kochasz z
wzajemnością nigdy podświadomie i wbrew sobie nie wyrządzisz krzywdy osobie,
którą takim uczuciem darzysz. - Odparł dyrektor i wyszedł, zamykając przy tym
cicho drzwi.
Harry odwrócił
się w stronę blondyna i pocałował jego dłoń. Ślizgon powoli otworzył oczy i
delikatnie się do niego uśmiechnął.
- Ja ciebie
tez kocham Draco. Bałem się, że ci tego nigdy nie powiem...
PRZEPRASZAM, ŻE DOPIERO TERAZ! ;______;
OdpowiedzUsuńWtedy wieczorem nie skapnęłam się, że nie dodał mi się komentarz, a później nie miałam dostępu do internetu... Raaaaany~~!
Jaka jestem teraz na siebie zła! Ty dla mnie piszesz takie cudowne opowiadanko, a ja głupia nie komentuję! Jestem złym dongsaengiem! Przepraszam Unnie...
Jak sobie pomyślę o Twoich komentarzach na moim blogu to mi się strasznie dobrze robi ^-^
'Kochana' <--- to, do teraz krąży mi po głowie i zawsze sprowadza tego głupiego banana na twarz ;D
Aww... Tyle feelsów!
Ale dobra! Trzeba skomentować w końcu to słodkie cudeńko!
Pomimo tego, że jest takie krótkie (ja wciąż czekam na to 8-śmio stronicowe opowiadanie!) to uważam, że lepiej oddało te wszystkie emocje. Wiesz, jedno zdanie typu:
'To był ten pierwszy raz, nie potrzebowali innych zbędnych wypowiedzi.' albo: Tą noc spędzili razem, ostatnią noc przed burzą.'' PRZECIEŻ TO MÓWI SAMO ZA SIEBIE! Nie potrzeba tysięcy słów, żeby opisać coś tak prostego jak miłość pomiędzy nimi dwoma.
Kurde nooo~ wzruszyłaś mnie tym </3 Teraz mam taki melancholijny i ciepluchny nastój, tak jak przy czytaniu go wcześniej... ♥
Podobało mi się to, że w opowiadaniu zrobiłaś z Draco takiego fluffiastego kolesia, który zauroczył się Harrym. Ale zasmuciło mnie to, że Ślizgoni byli tacy chamscy dla ich Księcia! Źli, niedobrzy i be~! Foch na was ludzie!
TAK SIĘ ZAWIODŁAM, ŻE SERDUSZKO MI PĘKA! Jak oni mogli mu coś takiego zrobić, huh?
Jak sobie pomyślę o Pansy, Blaisie'm, Theo i reszcie to mnie aż skręca...
Btw. Podoba mi się ten pomysł z wkręcaniem Harrego w zabójstwo... Chociaż nie jestem pewna, czy on czasem nie mógł tego odeprzeć? Chyba coś takiego było powiedziane w czwartej części... No, ale i tak uwielbiam ;D
Matkoo.... Syśkaaa unnieee... Uwielbiam Cię po prostu (Levi unnie! Ciebie też!) I aż mnie roznosi kiedy pomyślę, że coś dla mnie napisałaś. Z tego względu zapraszam do siebie ;3
/ Wasza uhahana jak cholera Kummie ♥
Eeeeej....
OdpowiedzUsuńTo było nie fajne ;-;
Pięknie i super, ale...
Jak oni mogli się od niego odwrócić? I nie sądzę, żeby gryfoni ot tak sobie go zaakceptowali ;-; Hermiona, Dean, Seamus nawet Ron!
Ale nie inni ;-;
Tak smutno mi się zrobiło gdy przeczytałam, że Harry chce go zabić. No nie do końca on, ale jednak! Tak jak Rona po prostu nie znoszę (No może trochę go polubiłam dzięki Kummie) tak teraz mam do niego trochę szacunku.
hmmm....zaczapiste <3
OdpowiedzUsuńnic dodać nic ująć <3
po prostu brak słów xDD
zapraszam do mnie:
draco-and-ashley-a-differnet-story.blogspot.com