Blog zawiera opowiadania o tematyce zarówno heteroseksualnej jak również homoseksualnej (yaoi i yuri). Jeżeli nie lubicie stosunków męsko-męskich/damsko-damskich, to albo opuścicie bloga albo omijajcie tego typu posty.
Tak więc zostaliście ostrzeżeni i czytacie na własną odpowiedzialność :) .

wtorek, 15 lipca 2014

Przepowiednia - Rozdział II

Hejka,
Podwójny post dzisiaj Wam daję. Najpierw NUNA, a teraz Drarry. Wiem, że większość z Was czyta głównie K-POP ale miło byłoby mi gdybyście ocenili również moje wypociny z tematyki potterowskiej.
Syśka :)

Rozdział 2 / Przepowiednia
Tak jak Draco się spodziewał powrót z nieprzytomnym Potterem na ramieniu okazał się nad wyraz trudny. Zwłaszcza, że pod okryciem peleryny niewidki, wcale nie było mu łatwiej się przemieszczać. Szedł powolnym krokiem, ostrożnie, aby nikt się nie domyślił, że ta niewidoczna przestrzeń jest tylko spowodowana magią peleryny niewidki. Niestety kilka raz niechcący, zahaczył o mijanych po drodze mugoli. jednak mimo tych małych nie dogodzeń, dotarcie do domu nie sprawiło mu większych trudności.

Odetchnął z ulgą natychmiast po dotarciu do domu i pozbyciu się wielkiego ciężaru z barków. Powoli rozmasował obolały kark i pochylił się na swoim nieproszonym gościem. Oto właśnie w jego domu zawitał słynny Harry Potter obrońca czarodziejskiego świata, zbędny balast dla czarodziejów pokroju Malfoya, ale czy aby na pewno? Z czasem , gdy miesiące mijały zdawało mu się, że wszystko jest w porządku, że nie myśli o nim, a teraz… Pieprzony Potter powrócił.
Jednak o wiele gorszy był brak kontaktu z Harrym, nie dało się go nijak obudzić, nie reagował na żaden bodziec. Malfoy próbował wszystkiego. Kilkanaście godzin walczył, lecz nadaremnie. Bliski załamania postanowił jednak nie wzywać pomocy, powód był prosty. Bał się ponieść konsekwencji swoich czynów.  Pochylił się nad Gryfonem i sprawdził jego puls. Z ulga odkrył, że żyje. Jednak to był dopiero początek. Nadal nie wiedział co zrobić aby Potter odzyskał przytomność. Nerwowo maszerował po całym mieszkaniu, wypił dwie szklanki ognistej whiskey. Przypomniała mu się sytuację, gdy on walczył o życie, gdy on sam został ugodzony przez to zaklęcie, nikt nie mógł mu pomóc, zresztą nikomu nie ufał. Wiedział, że może liczyć tylko na jedną osobę, tą sama która odwróciła te śmiertelne zaklęcie kilka lat temu w łazience Jęczącej Marty.
Podjął ostateczną decyzję, zdecydował się na wezwanie swojego ojca chrzestnego. Snape był praktycznie ostatnią bliską, żyjącą mu osobą. Jednak unikał go jak tylko mógł. Sewerus był mistrzem w swoim fachu. Jako nauczyciel eliksirów, oraz zwolennik tajemnic czarnej magii był jedyną osobą której ufał i wierzył bezgranicznie w to, że pomoże mu postawić wybrańca na nogi. Chciał uchronić się tym samym od odpowiedzialności.
Lecz czy zależało mu tylko na swoim bezpieczeństwie?
Być może gdzieś głęboko ukryte, na dnie w jego duszy, było te prawdziwe uczucie…
Współczucie, odpowiedzialność.
Nie wiadomo co kryło się pod maską arystokraty. Zresztą…
On sam nie do końca wiedział.
Snape od razu odpowiedział na wiadomość swojego chrześniaka, szybkim krokiem wparował do jego  mieszkania. Teleportując się wcześniej w garażu blondyna. Na miejscu Severus w milczeniu wysłuchał opowieści Draco o całym zdarzeniu, nie omieszkał przy tym zbesztać go za brak ostrożności oraz lekceważenie nakazu sądu.
- Naprawdę jesteś na tyle głupi i nieodpowiedzialny, że by robić takie rzeczy? – Spytał szorstko nie przerywając doglądania bruneta.
- Ile mam ci jeszcze powtarzać Severusie, że to moje życie i tobie nic do tego. Zaczynam żałować, że poprosiłem cie o pomoc? – Warknął.
- Gdybyś się ze mną częściej kontaktował z pewnością do tego by nie doszło. – Skwitował na sam koniec.
Snake westchnął, podał Harremu  kilka eliksirów, część z nich zostawił wraz z instrukcją dawkowania.
- Eliksiry? Spytał zaskoczony blondyn. – Ja odzyskałem przytomność  jeszcze tego samego dnia, a czemu on nadal jest w takim stanie? – Pytał zaskoczony.
- Nie wiem. Wrócę za kilka dni z nowymi eliksirami. Gdyby coś się działo natychmiast mnie powiadom. – Wyznał, poczym ulotnił się bezszelestnie z mieszkania.
Malfoy poparzył na listę, a następnie na ‘śpiącego’ Pottera, jęknął cicho w geście swojej bezradności i wyszedł ze swojej byłej już sypialni. Usiadł na kanapie i w natarczywej ciszy analizował wszystkie wydarzenia z dzisiejszego dnia. Czuł się nad wyraz okropnie i ta przeklęta cisza, która rozsadzała jego czaszkę od środka wcale nie dodawała mu otuchy.
Chciał usłyszeć jego śmiech, krzyk, cokolwiek. Wszystkie marzenia wróciły wraz z jego powrotem, zapłakał gorzko. Nienawidził się za swoją lekkomyślność, sam własnymi rekami doprowadził do okropnego nieszczęścia. Kolejna osoba walczyła o życie, przez niego…
Położył się na swojej niewygodnej kanapie i myślał całą noc o tym co przyniesie mu los za kilka dni.
Jemu samemu zależało jedynie na tym by jak najszybciej usłyszeć ten ciepły głos Gryfona, ten którego nie słyszał od kilku lat, ten który wspominał każdej nocy  przed zaśnięciem, ten sam który pokochał, ten sam który powrócił wraz z nim, lecz zamknięty w niemej ciszy.
Czekający na ratunek od Malfoya.
Z tą myślą zasnął i żył przez kolejnych kilka dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz