Blog zawiera opowiadania o tematyce zarówno heteroseksualnej jak również homoseksualnej (yaoi i yuri). Jeżeli nie lubicie stosunków męsko-męskich/damsko-damskich, to albo opuścicie bloga albo omijajcie tego typu posty.
Tak więc zostaliście ostrzeżeni i czytacie na własną odpowiedzialność :) .

niedziela, 27 lipca 2014

Przepowiednia - Rozdział III

Kolejny rozdział Drarry. Serdecznie zapraszam do czytania i komentowania.
Syśka :)

Lekko odchyliłem mu pasmo włosów z czoła. Jak co dzień obmywałem jego ciało z potu. Harry wciąż miał wysoką gorączkę, niestety jego ciało nadal leżało nieruchome w moim łóżku. Minął tydzień odkąd był w moim domu. Martwiłem się o niego chciałem już żeby był przytomny i krzyczał na mnie, nawet mnie zabił byle tylko się obudził, tylko tyle.

Czuwałem przy jego łóżku całe noce i dnie, modląc się by wrócił do mojego świata jak najszybciej. Cierpiałem widząc go w takim stanie, a najgorsze było to, że to wszystko działo się tylko i wyłącznie z mojej winy. To ja go tak załatwiłem. Gdyby Ministerstwo Magii dowiedziało się o tym z pewnością byłbym skończony. Po za tym chciałem by wrócił do mnie. Teraz tu był, lecz tylko sercem. Mogłem znów go mieć. I ponownie spróbować. Jednak to wszystko nie było tak jak tego pragnąłem. Chciałem usłyszeć jego głos, poczuć jego dotyk nawet jeśli miałbym potem cierpieć z powodu bólu, które zadałby mi tymi gestami.
Bardzo chciałem zawalczyć o niego. Los zesłał mi go ponownie i zamierzałem zrobić wszystko by nie zmarnować tej szansy, być może ostatniej.
Wieczorem jak co dzień w moim domu zjawił się Severus z kolejną porcja eliksirów dla Harrego. Obaj nie wiedzieliśmy czemu jego ciało nadal nie reaguje na leczenie. Bałem się strasznie o jego życie. Nadal nie byliśmy wstanie dojść jakie zaklęcie go ugodziło, może to zabrzmi głupio, ale chyba wolałbym żeby okazało się, że to ktoś inny czaił się na niego w tym lesie. Wtedy wiedziałbym, że nie zrobiłem mu krzywdy, pozbył się wyrzutów sumienia, a osoba która tak pieklenie go skrzywdziła, odpowiedziałaby za swoje czyny. Byłbym gotowy zabić.
Po wyjściu Snape usiadłem w fotelu przy oknie. Jak co noc zajmowałem to miejsce, by móc czuwać przy jego łóżku. Nawet nie wiedziałem kiedy zasnąłem spokojnym snem, takim którego nie zaznałem przez ostatnie dni.
Śniło mi się, że byłem w jakimś nieznanym mi miejscu.
Nie byłem tam sam tuż obok mnie był Potter. Rozglądałem się jednak nie zdołałem znaleźć choć jednego szczegół, który w jakiś sposób nakierowałby mnie do rozpoznania tego miejsca. Nie pamiętam dokładnie o co w tym śnie chodziło, ale byłem szczęśliwy i on też był. To było najpiękniejsze uczucie jakie było mi dane doświadczyć. Ten wzrok przeszywający moje ciało. Potem nasze wargi złączyły się w delikatnym motylim pocałunku. Chciałem go pogłębić, albo nawet posunąć się dalej. Wiedziałem, że śniłem jednak chciałem go skosztować, chociaż w swojej wyobraźni. Mimo iż setki, a nawet tysiące razy wyobrażałem sobie to w swojej świadomości, dopiero teraz w tym śnie udało mi się zobaczyć taka reakcje która mnie zadowalała. Pierwszy raz odwzajemnił wszystkie moje pieszczoty.
Żałuje, że nie było mi dane dotrwać do końca tego snu,
Nagle wyrwał mnie przeraźliwy krzyk Pottera, lecz to nie był ten Potter z mojego snu, więc z przerażeniem otworzyłem oczy i zobaczyłem jego sylwetkę leżącą na łóżku. Miał szeroko otwarte oczy z których leciały olbrzymie łzy. Natychmiast do niego podbiegłem i zapaliłem lampkę przy jego łóżku. Chciałem lepiej go widzieć, jednak on nie był zachwycony moim widokiem w jego spojrzeniu ujrzałem strach. Bał się mnie. Bardzo mnie to zabolało, lecz czego się mogłem spodziewać?
Nie chcąc go dłużej denerwować, zacząłem mu tłumaczyć co się stało, lecz on nadal krzyczał i roniąc przy tym łzy.
Nadal nie drgnął nawet najmniejszym palcem u nogi, co mogłem zrobić? Przeraźliwy krzyk wydobywający się z jego gardła przyprawiał mnie o dreszcze. Wiedziałem, że to mnie się tak bał. Chciałem go przytulić, ale bałem się jego reakcji na tak niespodziewany gest z mojej strony.
Spojrzałem w jego twarz i odetchnąłem z ulgą widząc jak stopniowo odzyskuje normalny kolor. Gorączka spadła. Czekałem aż zaśnie, wiernie siedząc przy jego łóżku. Tylko tyle mogłem dla niego zrobić w tej chwili.
Wezwałem ponownie swojego ojca z chrzestnego, był jedyna osoba która mogła rozwiązać tą zagadkę. I raczej tylko jemu ufał, a na pewno bardziej niż mnie.
Strasznie się bałem, jak nigdy w życiu.

Potter do cholery co to wszystko ma znaczyć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz