Hej,
Tak jak wcześniej pisałam, moje opowiadania nie będą tylko w tematyce k-pop'u.
Mój pierwszy one-shot dla was,[pairing trochę dziwny, ale mam nadzieję, że się spodoba( Draco/Minerwa)] powstał dzięki Syśce, jakby co to jej wina :P
Miłego czytania
Levi
Minerwa
McGonagall dniem i nocą ciężko pracowała w Hogwart jako nauczycielka
transmutacji. Była jednym z tych nauczycieli, którzy stanowczo przestrzegali
dyscypliny na swoich zajęciach. Budziła respekt wśród uczniów, bez podnoszenia
głosu utrzymywała ciszę na swoich lekcjach.
Była
wymagającą wykładowczynią, swój przedmiot uważała za jeden z bardziej
szlachetnych, była dumna z tego co robi. Wśród uczniów zyskała sobie złą sławę,
gdyż zadawał bardzo długie prace domowe. Nikt nie miał wątpliwości co do metod
nauczania Minerwy, owszem była surowa ale jednocześnie sprawiedliwa.
Nie można
było powiedzieć o niej złego słowa, zawsze kierowała się rozsądkiem, była
bezstronna, za niesubordynację była gotowa ukarać swój dom, nawet jeśli
oznaczałoby to utratę szans na zdobycie Pucharu Domów. Mimo tak krystalicznego
charakteru i ona miała swój brudny sekret. Przecież nikt nie jest idealny. Otóż
Minerwa McGonagall, opoka Hogwart’u, osoba w mniemaniu innych idealna ma drugą
twarz, tożsamość o której nikt nie wie. Minerwa raz w miesiącu staje się na
nowo 18-letnią dziewczyną pełną werwy, chęci odkrywania świata. Oprócz niej
nikt o tym nie wiedział. Przemiana w nastolatkę była dla niej formą ucieczki
przed stresem, sposobem na ponowne przeżycie lat młodości. Nikt nawet nie
przepuszczał, że oprócz przemiany w burą kotkę potrafi zmienić również swój
wiek.
Dziś
nadszedł ten dzień miesiąca, w którym z dojrzałej, starej wdowy zmieni się w
młodziutką Minerwe, która dla magii porzuciła ukochanego. Jak za każdym razem
była podekscytowana, cały miesiąc na to czekała. Tego wieczoru, o godzinie
19:16 przeniosła się na ulicę Pokątną, a stamtąd już krótka droga do nocnych
ulic Londynu, które tętnią życiem.
W stolicy
Wielkiej Brytanii wynajmowała mieszkanie o którym nikt nie wiedział. Była to
zwykła kawalerka, utrzymana w ciepłych barwach, skromna, ale na jej potrzeby
wystarczała. Ustała przed szafą, w której trzymała mugolskie ubrania. Zdjęła z
siebie starą suknię, kapelusz i zaczęła wybierać rzeczy na dzisiejszą
wycieczkę. Lubiła prosty styl, nic skomplikowanego. Założyła na siebie zwykłą białą bluzkę na
ramiączkach, granatowe jeansy i zużyte trampki, zabrała również czarny,
zapinany sweter na wypadek gdy zrobi się chłodniej. Włosy upięła w wysoki
kucyk. Jeszcze tylko kilka cicho wyszeptanych słów, jedno machnięcie różdżką i
była gotowa do wyjścia. Na swojej liście
miała kilka słynnych brytyjskich kawiarni i muzeów, których wystawy pragnęła
zobaczyć. Wychodząc z kamienicy w niczym już nie przypominała starej czarownic,
zarówno jej wygląd jak i charakter należały do nastoletniej Minerwy.
^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^
Przed oczami
niebieskookiej dziewczyny ukazała się kawiarnia „Papillon”. Było to typowe
miejsce, mała sala z kilkoma stolikami, w rogu znajdowała się scena gdzie
młodzi utalentowani artyści grywali swoje koncerty. Odpowiadało jej takie
otoczenie, lubiła obracać się w gronie młodej bohemy, to środowisko tak bardzo
odbiegało od tego czego doświadczała w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Oni byli
wolni, łamali konwenanse. Przy wejściu przywitała ją niska, szczupłą,
czarnowłosa dziewczyna.
-Cześć Mina,
znów sama przyszłaś. Już dawno Ci mówiłam, że jesteś zbyt ładna aby być
singlem, powinnaś sobie kogoś znaleźć, z twoją figurą i wyglądem nie powinno to
być trudne.-Na te słowa Minerwa lekko się tylko uśmiechnęła, wiedziała, że w
tej formie przyciąga męskie spojrzenia i wystarczy jedno jej skinienie a każdy
facet zrobi dla niej wszystko co zechce. Mimo tego nie pozwalała sobie nawet na
przelotne romanse, była starą czarownicą, która tylko raz na miesiąc pozwalała
sobie na chwilę wolności. Usiadła przy stoliku nieopodal baru, z tego miejsca
miała idealny widok na grający właśnie zespół. Zasłuchana w muzyce niemiała
pojęcia co przyszłość ma dla niej w zanadrzu, kiedy do kawiarni wszedł chłopak
cały ubrany na czarno, z bardzo jasnymi włosami w okularach przeciwsłonecznych.
Draco Malfoy, jako czarodziej
czystej krwi z zasady nienawidził mugoli, brzydził się nimi. Jakby mógł
wszystkich potraktował by „Avada Kedavra”, musiał jednak trochę na to poczekać,
aż Czarny Pan znów powróci. W między czasie dla „odstresowania się” robił sobie
wypady do mugolskiego świata. Lubił dręczyć ludzi, do tego celu zawsze
wybierał, małe kluby, w których zbierała się młodzież wykluczona przez
społeczeństwo. Łatwy cel, którego nikt nie będzie szukał gdy w niewyjaśnionych
okolicznościach zaginie. Zawsze ćwiczył na nich nowe zaklęcia nauczane na
lekcjach. Gdy coś nie wychodziło używał
„Obliviate” aby zatrzeć wszelkie ślady swojego pobytu w ich pamięci. Nie
musiał przejmować się restrykcjami nakładanymi na uczniów Hogwartu, jego ojciec
załatwił aby jego czary niebyły wykrywane. Nie pytał o szczegóły, niebyły mu
potrzebne, ważne było że mógł robić co chciał. Dzisiaj jego celem padł Londyn,
i niewielki club na obrzeżach miasta. Wszedł do środka, jego oczom ukazała się
mała sala, w pastelowych kolorach. Panowała harmonia, każdy pochłonięty był
swoimi sprawami. Jedni słuchali muzyki, drudzy pili piwo narzekając na miniony
dzień w pracy, były też osoby rozmawiające o obrazach Jacksona Pollocka.
Prawdziwa mieszanka ludzi, miał z czego wybierać. Malfoy rozejrzał się szukając
kolejnej ofiary. Wybrał niską kelnerkę o długich, ciemnych włosach. Postanowił
usiąść przy stoliku i zastanowić co by tu na niej poćwiczyć.
W przerwie między jednym
utworem a drugim przy stoliku naprzeciw Minerwy usiadł młody chłopak, w
pierwszej chwili nie poznała go, ale gdy tylko uświadomiła sobie kim jest,
chciała wstać i zapytać się co tu robi. Dlaczego w czasie roku szkolnego
znajduje się poza Hogwartem? Miała ochotę wyciągnąć go za ucho i za karę kazać
czyścić szczoteczką do zębów cały zamek. Już wstawała ale w ostatniej chwili
przypomniała sobie, że wygląda zupełnie inaczej niż zwykle, pożałowała, iż nie
zabrała z kawalerki swojej różdżki, mogłaby wtedy z łatwością pójść do łazienki
i zmienić formę. Teraz musiało jej wystarczyć obserwowanie Malfoya, później
jednak sobie z nim porozmawia, tym razem nic nie pomogą tłumaczenia ani
wstawiennictwo Snape. Usiadła. Do stolika Draco podeszła kelnerka aby odebrać
zamówienie, przez głośną muzykę McGonagall nic nie słyszała, jednak w pewnym
momencie zauważyła jak młody czarodziej sięga po różdżkę, i celuje w
dziewczynę. Nie mogła pozwolić na to aby ujawnił świat czarodziejów albo zrobił
krzywdę jakiemuś człowiekowi. Zaczęła gorączkowo myśleć co zrobić w tej
sytuacji. Bez dłuższego zastanawiania się szybko wstała i podbiegła do niego.
Złapała go za rękę, w której trzymał różdżkę.
-Malfoy
zostaw to, niewolno ci używać czarów poza szkołą!-Głośno wyszeptała mu do ucha.
Draco odepchnął ją.
- Jak śmiesz
mnie dotykać ty wstrętny mugolu. A tak w ogóle skąd znasz moje imię?
-Nie tutaj.
Wyjdźmy, wszystko wyjaśnię ci na zewnątrz.
Poprowadziła
go na tyły klubu.
- Draco, nie
ważne kim jestem, ważne jest to że przez ciebie cały świat magii mógł zostać
zdemaskowany! Poza tym co ci odbiło żeby używać czarów w świecie mugoli, mogłeś
zrobić im krzywdę! Będę musiała zgłosić to do twojej szkoły.- zaczęła na niego
krzyczeć. Coś w niej mu nie pasowało, wyglądała znajomo, nie mógł sobie jednak
przypomnieć skąd ją zna. I te okulary już je kiedyś widział - "Swoją droga
kto w tych czasach nosi takie śmieszne oprawki" pomyślał. Nagle usłyszał
jak pod nosem coś mówi-Z samego rana będę musiała powiedzieć o tym
profesorowi Dumbledorowi, wobec Ciebie
zostaną wyciągnięte surowe konsekwencje Malfoy.
"Profesor
McGonagall? Nie możliwe! Choć te okulary wydawały mi się
znajome."-pomyślał Draco. Po tym odkryciu na twarzy blondyna pojawił się
ironiczny uśmieszek, oto przed nim stała młoda, zgrabna dziewczyna z dużym
biustem i wyglądało na to iż jest to prof. McGonagall w zmienionej formie.
Najwyraźniej wiedziała o Hogwarcie, zasadach tam panujących, znała jego imię i
nazwisko więc istniało duże prawdopodobieństwo, że to właśnie ona. Był pewny,
że niemiała przy sobie różdżki, miał więc przewagę. Mógł ją upokorzyć za te
wszystkie zajęcia, za te wszystkie uwagi, za kary które dostawał nazywając
innych uczniów szlamami. Wreszcie się odegra. A po wszystkim użyje zaklęcia
zapomnienia, za dużo osób by jej szukało
gdyby nie wróciła, nie mógł też pozwolić żeby zapamiętała całe spotkanie, on i
jego rodzina mogliby mieć przez to nieprzyjemności. Wystarczyła mu sama
świadomość tego, że oto on Draco Malfoy miał owiniętą wielką profesor Minerwe
McGonagall wokół palca, że była na jego łasce. Oczywiście po powrocie do
Hogwartu nie omieszka powiedzieć o wszystkim kolegom, ale będą mieli ubaw z
całej tej sytuacji. W szkole też może ją szantażować.
- Nie sądzę,
byś coś zrobiła, profesor McGonagall, bo właśnie nią jesteś, prawda?
-O czym ty
mówisz, ja nie jestem żadną McGonagall, przecież ona jest stara.-odpowiedziała
Minerwa.
-Nie rób
takiej zdziwionej miny, twoje okulary cię zdradziły. Swoją drogą jak mogłaś
popełnić taki głupi błąd i je zostawić. Każdy cię po nich pozna.-odpowiedział.
Czarownica przestraszyła się, nie tyle Malfoya i jego różdżki, ale tego co
będzie po powrocie do szkoły. Czy uda się przekonać młodego arystokratę aby
milczał, a jak nie to czy będzie wystarczająco szybka aby rzucić na niego
zaklęcie zapomnienia zanim o wszystkim opowie dyrektorowi. Była lekko
spanikowana, że też musiała na niego trafić w chwili największej słabości, nie
dość że nie miała różdżki to jeszcze hormony dawały o sobie znać. I ten głupi
szczegół z okularami, dlaczego wraz z wyglądem powracał też jej młodzieńczy charakter
i sposób myślenia, dlaczego była taka szybka i roztrzepana? Nie miała wyboru
musiała go przez jakiś czas słuchać. Zbliżył się do niej, ona nawet tego nie
zauważyła pochłonięta myślami, a teraz stała twarzą w twarz z nim. Złapał ją za
rękę. Jego stalowoszare oczy wpatrywały się w nią jakby czegoś szukając,
upewniając się, że dobrze robi
- Co ty
robisz, natychmiast puść mnie bo pożałujesz Malfoy.
Blondyn
celując różdżką w Minerwę powiedział:
-Co mi
zrobisz, użyjesz różdżki której nie masz? Nie rozśmieszaj mnie. W tej chwili ja
jestem tu panem i masz mnie słuchać, robić wszystko co zechcę, bez protestów.
Zrozumiano? Ja mam różdżkę a ty nie, ja mogę użyć „Avada Kedavra” a ty nie masz
jak się bronić.
Zmierzył ją
wzrokiem od góry do dołu, podobała mu się. Była zgrabna, w jego typie, nie
przeszkadzało mu nawet to, że jest od niego o kilkadziesiąt lat starsza, pod tą
postacią wyglądała bardzo ponętnie. . Podszedł do niej jeszcze bliżej, tak że
ich oddechy mieszały się ze sobą, jedną rękę położył jej na biodrze trzymając
czarownice między sobą a ścianą
- No i co
teraz zrobimy z tobą Minerwo?-wyszeptał jej do ucha- Będziesz posłuszna? Czy
mam użyć czarów aby cię poskromić? W końcu nie możesz ujawnić naszego spotkania
bo i siebie wydasz. A wątpię aby ktoś wiedział co robisz nocami w Londynie
Minerwa
znieruchomiała, Malfoy miał racje, nie mogła ujawnić co robi raz w miesiącu, że
stosuje czary aby stać się młodą dziewczyną i bawić się. To by zniszczyło jej
reputację wzorowej czarownicy. Przyniosła by hańbę szkole, w której nauczała,
zawiodła zaufanie Dumbldora. Nie mogła na to pozwolić. Zaczęła gorączkowo
myśleć co zrobić w tej sytuacji. Malfoy miał przewagę, mógł na nią rzucić czar
jaki zechce. Dlaczego była taka głupia, dlaczego zostawiła różdżkę, straciła
zimną krew, niebyła sobą. Gdy spojrzała w oczy Draco przeszedł ją dreszcz
"Co się ze mną dzieje. Dlaczego tak na niego reaguję." Minerwa nie
była sobą, nie mogła pojąć dlaczego on tak na nią działa, przecież był jej
uczniem, ona mogła być jego babką. Znów spojrzała w jego oczy, te stalowoszare
oczy które tak bardzo przypominały jej byłego narzeczonego, miłość jej życia,
tylko z tą różnicą, że oczy młodego czarodzieja nie miały tego blasku, ciepła,
były zimne, nie nieodgadnione. Tak podobne a jednak diametralnie różne. Poczuła
się bezbronna, była na jego łasce, ale dziwnym trafem nie przeszkadzało jej to,
w głowie zaczęła winić za ten stan rzeczy jego oczy i zmianę charakteru, którą
przeszła po przemianie. Gdy poczuła na swoich ustach jego, przestała myśleć,
nie broniła się gdyż wiedziała, że był silniejszy od niej. Po jej policzku
spłynęła samotna łza, nie była pewna czy była to łza z bezsilności czy smutku i
tęsknoty za człowiekiem którego kiedyś tak bardzo kochała. Przez głowę
McGonagall przeszła myśl aby po wszystkim użył na niej zaklęcia zapomnienia.
^*^*^*^*^*^*^*^*^*^
O poranku
Minerwa McGonagall obudziła się w swoim londyńskim mieszkaniu. Gdy spojrzała na zegarek
wiedziała, że spóźni się na pierwsze zajęcia ze Ślizgonami, wstała więc
pospiesznie z łóżka aby zdążyć choć na kolejne lekcje. Podczas wstawania
pościel zsunęła się z jej ciała i wtedy czarodziejka uświadomiła sobie że jest
całkiem naga i nie pamięta wydarzeń poprzedniej nocy. Czyżby dała się namówić
Haru na więcej niż jeden kieliszek wina? Ale dlaczego jest w swoim mieszkaniu i
to bez ubrań na sobie? Nie miała czasu zastanawiać się nad tym musiała czym
prędzej udać się do szkoły na zajęcia. Później to wszystko przeanalizuje.
Zaczęła szybko ubierać się w stare ciuchy, odwróciła zaklęcie przemiany, pościeliła
łóżko i już gotowa była do wyjścia. Łapiąc za klamkę zauważyła na stoliku obok
drzwi czarną róże z przyczepioną do niej karteczką, na której widniał napis
"Dziękuje", w tym momencie przed oczami zobaczyła stalowoszare oczy a
przez jej ciało przeszła fala podniecenia. Co to mogło oznaczać? Do kogo
należały te oczy? Mimo wrodzonej ciekawości instynktownie czuła, że nie powinna
szukać odpowiedzi na te pytania, bo może ją to zgubić. Postanowiła zapomnieć o
wszystkim i zaprzestać przemian w młodą dziewczynę. To nie było życie dla niej.
Zamykając za sobą drzwi do mieszkania zamknęła kolejny rozdział życia i
wspomnienie o tych głębokich, stalowoszarych oczach.
fajnie przestawiona McGonagall ;D
OdpowiedzUsuń;O
OdpowiedzUsuń...
...
...
;O
OMG.
Woaaah! Hahahaha XD
Kiedy przeczytałam o kim jest opowiadanie zaczęłam się tak śmiać, że tata aż przyszedł do mnie się pytać z czego się ryję xD
O Salazarze!
Pierwszy raz nie mam bladego pojęcia co napisać w komentarzu! Matko Boska...
Więc może, to opowiadanie zostawię w spokoju i idę czytać dalej (omgomgomgomg Drarry *,*, OMGOMGOMGOMG KYUMIN
( - Debilu przecież ty nie lubisz Kyumina...
- Nie? ._. ale...
- NIE LUBISZ.
- No dobra...ale kurde... SuJu, shipping... i te sprawy...
- Shit
- ...
- ...
- ...
- Ruszaj się! Idziemy czytać KYUMINA! ) ._. )
Uwielbiam swoje umysłowe walki.
I wgl. Minevra i Draco (hahahaha) cholera. Ogółem fajnie napisane (było parę błędów, ale takie małe) pomysł był, więc jestem na TAK ;D /Kummie
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń