Kolejny rozdział NUNY. Czytajcie i komentujcie.
Syśka :)
Luna i Neville wylądowali niedaleko chatki Hagirda.
Oboje wstrząśnięci nadal nie mogli uwierzyć w to, co się właśnie stało.
Dziewczyna szczęśliwa, z zachwytem wspominała każde słowo, które właśnie od
niego usłyszała. Chłopak nadal kurczowo trzymał ją za rękę jak by się bał, że
dziewczyna zaraz mu ucieknie.
Szli bez słów po korytarzach Hogwartu. Gdy dotarli
pod drzwi nowego gabinetu Luny chłopak położył ręce na klamce i stanowczo
pchnął otwierając drzwi. Położył jej rzeczy niedaleko łóżka.
Odwrócił się do niej i powoli zaczął kierować się w jej stronę.
Delikatnie ujął jej twarz w swoje dłonie. I bez zastanowienia złożył na jej
ustach namiętny pocałunek. Ich języki pierwszy raz połączone ze sobą, drażniły
się nawzajem tworząc między sobą wspaniałe uczucie. Był to ich pierwszy
pocałunek nigdy wcześniej z nikim nic takiego nie miało miejsca. I dlatego też
było to coś wyjątkowego. Luna wplotła chłopakowi rękę we włosy. W tym samym
czasie On delikatnie położył jej swoje dłonie na pośladkach. Emocje, które
teraz było między nimi, było nie do opisania. Stali tak i całowali się bez
końca, a za oknami zapadł zmrok, co sprawiło, że w gabinecie zapanowała
ciemność.
Luna zaskoczona swoim brakiem poczucia czasu. Z wyciągniętą różdżką
zaczęła zapalać lampy by oświetlić gabinet.
- Nie idziesz na kolację? - spytała
- Dziś kolacja przyjdzie do nas. - Jednym machnięciem różdżki
wyczarował dwa nakrycia, butelkę wina oraz kolację, w tym wypadku miskę
spaghetti. Usiedli przy biurku uśmiechając się do siebie.
- Masz pomysły Neville, muszę przyznać bardzo smaczne. To nasza
pierwsza kolacja, taka tylko we dwoje - Powiedział cicho.
Neville przestał jeść i zaczął bacznie ją obserwować, nie mylił się,
co do swoich przypuszczeń po chwil znów zaczęła mówić.
- Ile czasu upłynęło... ile miesięcy nam przepadło bezpowrotnie, już
nigdy cię nie puszczę. Zawsze będziemy razem. Jesteś dla mnie wszystkim.
Po tych słowach dziewczyna uśmiechnęła się do niego i dalej jedli już
w milczeniu. Neville był dla niej pierwsza i jedyną miłością w całym życiu. Po
skończeniu kolacji usiedli wygodnie na łóżku, milcząc popijali wino i
wpatrywali się w siebie. Po dłuższej chwili milczenia Neville spojrzał uważnie
na ukochaną.
-Jesteś szczęśliwa? - spytał nieśmiało.
- Bardzo - odpowiedziała wtulając się w niego.
Jednocześnie odłożyli swoje kieliszki na parapet, by moc za chwilę
zatopić się w swoim pocałunku. Dłoń mężczyzny delikatnie wędrowała po jej
ciele. Natomiast ona była coraz bardziej rozpalona od jego dotyku. Neville
pragnął dotykać ją tak bez końca, delikatnie włożył jej rękę pod bluzkę,
patrząc przy tym w jej oczy szukając pozwolenia na coraz więcej pieszczot. W
jej oczach widział tylko podniecenie. Delikatnie wymacał stanik i dotknął
pięknej, niewinnej piersi. Niechętnie przestał na moment żeby móc ściągnąć jej
bluzkę i cieszyć się widokiem jej pięknych dorodnych piersi subtelnie
ściśniętymi niebieskim stanikiem. Nie mogąc dalej się oprzeć tak pięknym
widokiem. Pochylił się nad nią i zaczął delikatnie lizać i muskać jej piersi,
dekolt oraz brzuch. Jej zapach był tak cudowny. Nigdy nie czuł nic
piękniejszego. Ich usta raz po raz spotykały się w namiętnym pocałunku. Dłonie
jak zaczarowane powędrowały w okolice jej krocza. Delikatnie przez spodnie
zaczął głaskać jej uda, czuła się wyjątkowo i piękne, gotowa na wszystko z rąk
ukochanego mężczyzny. Natomiast on wcale nie miał zamiaru odbierać jej tego, co
miała najcenniejsze. Wiedział, że zarówno dla niej jak i dla niego to będzie
pierwszy raz. A teraz to impuls. Musimy poczekać pomyślał i ucałował szyję
ukochanej. Potem założył jej bluzkę zasłaniając przy tym jej piękne dwa skarby.
Luna zaczęła go bacznie obserwować.
- To było cudowne, nigdy się nie spodziewałem, że mogę przeżyć coś
takiego wspaniałego, moje marzenie się spełniło, mam cię przy sobie.
Luna spojrzała na niego swoimi dużymi niebieskimi oczami, w których
było teraz dużo miłości i ciepła. Położył sobie jej głowę na swoim ramieniu.
Ona potulnie wtuliła się w niego i zamknęła oczy.
- Czemu tego nie zrobiłeś? - Wiedziałeś, co się dzieje z moim ciałem,
mogłeś zrobić wszystko co chciałeś jednak nie wykorzystałeś sytuacji. - Spytała
nieśmiało.
- Skarbie - powiedział nagle czarodziej powoli wstając i siadając na
łóżku, tak by dziewczyna widziała jego twarz i powiedział:
- Wiesz czemu? Mimo, że bardzo tego pragnę i tracę zmysły, gdy tylko
czuje ciepła Twojego ciała, to bardzo cię szanuje, chce żeby dla nas to było
coś wyjątkowe i cudowne, a przede wszystkim żebyś tego nie żałowała. Nie chce cię
skrzywdzić, zależy mi na tobie.
Lepszej odpowiedzi chyba nie mogła usłyszeć. Przytuliła się mocno do
niego i tak szczęśliwi zasnęli w swoich objęciach. I spali spokojnie aż do
rana.
Nazajutrz Luna została wezwana do gabinetu dyrektorki McGonagall.
- Droga panno Lovegood, chciałabym się z panią widzieć dziś po śniadaniu
w swoim gabinecie. To pilne – podkreśliła bardzo zdenerwowana kobieta.
Luna była przekonana, że rozmowa będzie na temat jej pracy, czyli
planu zajęć. Zaraz po śniadaniu pożegnała się z Nevillem, który szedł na swoje
zajęcia do szklarni, natomiast ona sama się do gabinetu pani dyrektor. Zaraz po
wejściu Luny do gabinetu McGonagall wydała jej się bardzo czymś zdenerwowana.
- Witam cię – powiedziała – to twój plan zajęć z uczniami, według klas
na ten rok szkolny, oraz wykaz podręczników - wręczyła jej zwitek pergaminu. – Oczywiście
w przyszłym roku możesz wprowadzić inne podręczniki, jeśli te ci nie
odpowiadają. Mam nadzieje, ze już się urządziłaś w swoim gabinecie? – spytała
podejrzliwie.
- Tak oczywiście pani dyrektor – skłamała świeżo upieczona pani profesor.
W rzeczywistości jednak jej walizki wciąż stały nierozpakowane w kącie
gabinetu.
- Luno nie będę owijać w bawełnę. Wiem, że pan Longbottom spędził noc
wraz z tobą w Twoim gabinecie, nie wiem, co tam się wydarzyło… Nie wnikam w
sprawy prywatne nauczycieli, ale nie mogę sobie pozwolić na złą opinie. Nie
zrozum mnie źle, ale gdyby któreś z uczniów dowiedziało się o zażytej relacji
łączącej ciebie i Nevilla, a potem rozeszłoby się to po całej szkole. Szkoła
oraz Ministerstwo otrzymałoby górę donosów na Wasz temat. Ja, jako dyrektorka
nie mogę sobie pozwolić na taki skandal. Gdy dyrektorka skłaczyła swoja
przemowę Luna jak zahipnotyzowana wyszła z gabinetu. Załamana i wstrząśnięta
poszło do swojego gabinetu. Żeby wszystko przemyśleć i zastanowić się skąd pani
dyrektor o tym wiem. Zajęcia miała dopiero za godzinę. „Jeszcze zdążę”
pomyślała, w pospiechu zabrała niezbędne rzeczy potrzebne jej do
przeprowadzenia swojej pierwszej lekcji i pognała do szklarni w poszukiwaniu
Nevilla.
Gdy tylko go
zobaczyła ucieszyła się, że nie ma jeszcze lekcji i będą mogli chwilkę
porozmawiać na osobności. Neville widząc zaniepokojoną twarz dziewczyny idącą w
jego stronę. Zaczął się zastanawiać, co mogło się stać i z wyraźnym niepokojem
szedł szybkim krokiem by wyjść jej na przeciw.
- Co się stało? - zapytał szybko.
- Ktoś nas widział, wiedzą ze spędziliśmy razem noc, McGonagall o tym
wie, musimy się pilnować inaczej mogą się nas pozbyć ze szkoły. - Była bardzo
zdenerwowana poza tym mówiła, tak szybko, że Nevillowi trudno ja było zrozumieć.
- Kto nas widział, kto?- Pytał gorączkowo.
- Nie wiem ktoś doniósł dyrektorce, albo sama nas widziała. -
odpowiedziała.
- Nie denerwuj się na zapas. Porozmawiamy później, teraz muszę iść
zaraz mam zajęcia, a jeszcze muszę zabrać sadzonki. - Pocałował Lunę w obie
dłonie i odszedł. Natychmiast zaczęła nerwowo rozglądać się na boki czy czasem
nie byli obserwowani, gdy stwierdziła, że nikogo nie ma udała się w stronę
zamku na swoje pierwsze w życiu zajęcia.
Na obiedzie byli bacznie obserwowani przez
McGonagall, natomiast reszta nauczycieli zachowywała się normalnie. Mimo iż
kochankowie siedzieli obok siebie odważyli się tylko na ukradkowe spojrzenia.
- Luna to tylko bardziej wzbudza ich zainteresowanie, powinnyśmy
normalnie rozmawiać, wszyscy wiedza, ze znamy się wiele lat i przyjaźniliśmy
się w szkole. - Powiedział stanowczo chłopak gdyż nie mógł znieść tego napięcia
miedzy nimi, które panowało podczas wspólnego posiłku.
- Masz rację. - przyznała mu.
- Mam pewien pomysł, co do rozwiązania naszej sytuacji, o nic nie
pytaj wszystko opowiem ci na kolacji. - skwitował.
Po obiedzie chłopak nie miał już żadnych zajęć, więc udał się do swojego
gabinetu. Miał pewien pomysł - jedyne wyjście, jakie przyszło do głowy.
„Drogi Harry!
Mam do Ciebie nietypową prośbę. Byłbym Ci wdzięczny gdybyś mógł mi
pożyczyć swoją pelerynę niewidkę. Wytłumaczę Ci wszystko, kiedy się spotkamy.
Odpisz prędko.
Neville.”
Po napisaniu listu poszedł szybko do sowiarni, aby wysłać list. Miał
nadzieję, że Harry dostanie go jeszcze dziś. Przy kolacji opowiedział ukochanej
o swoim pomyśle.
- Na początek wystarczy, musi – skwitował. Po czym dodał: - Harry mnie
nigdy nie zawiódł, nic nie tracimy prosząc go o pomoc.
Luna uśmiechnęła się nerwowo, szczerze mówiąc nie wiedziała, co tym
myśleć, Bardzo chciała się spotykać z ukochanym, ale nie kosztem ich własnej
reputacji u McGonagall i reszty nauczycieli. Dostała wielki kredyt zaufania, i
nie chciała go zmarnować. Nagle posmutniała. Po kolacji udała się do siebie,
długo nie mogła zasnąć, długo zastanawiała się, co powinna zrobić w tej
sytuacji. Przez chwilę chciała skończyć ten związek, lecz uświadomiła sobie, że
bardzo go kocha, coraz bardziej, tęskniła i nie wyobrażała sobie bez niego
życia. Pragnęła jego męskich, a zarazem delikatnych dłoni na swoim ciele,
takiego dotyku i ciepła nigdy nie doświadczyła. To żyło tylko w jej wyobraźni.
I z tymi żądnymi seksu myślami, zasnęła.
On nie mógł zasnąć. Uparcie zastanawiał się, kto
mógł ich zobaczyć, czy ta osoba wiedziała, że wywróciła ich świat do góry
nogami? Czy zdawała sobie sprawę z tego, że zabrała im tą radość i szczęście,
które odzyskali po tak długim czasie? Pewnie nie. Trapiło go też, co Harry
pomyśli o jego liście i czy będzie wstanie mu pomóc, w tej chwili pragnął tego
jak niczego na świecie. Nie wyobrażał sobie, że mógłby ją kolejny raz stracić.
Był bardzo szczęśliwy, gdy ją zobaczył i gdy po raz pierwszy dotknął jej
pięknego ciała. Zasnął z myślą o nagim ciele Luny pod swoim spragnionym jej
nagości dotykiem. Niestety nie było mu dane się wyspać, tuż przed świtem
obudziło go stukanie do okna. Wyrwany z głębokiego snu, na pół przytomny
podniósł głowę by znaleźć źródło uporczywego pukania do okna. Omal nie spadł z lóżka,
gdy spostrzegł sowę z przywiązanym do nóżki listem, która stała na parapecie
bardzo zdenerwowana prawdopodobnie tym, ze musi tak długo czekać. Szybko
podniósł się z łóżka w obawie, że zdenerwowana czekaniem sowa odleci do sowi
arni. Tak jak się spodziewał był to list od Harrego. Sowa natychmiast odleciał,
gdy tylko chłopak odwiązał jej list.
„Witaj Neville!
Oboje z Ginny bardzo zaniepokoiliśmy się Twoim listem. Mam głęboka
nadzieję, że nie wpakowałeś się w żadne kłopoty. Obecnie jestem z Ginny w
muszelce. W południe wracam do domu i z chęcią spotkam się z Tobą wieczorem w
Trzech Miotłach. Mam ochotę na piwo kremowe. Do zobaczenia.
Harry.”
Tak jak Neville przypuszczał z listu nie mógł nic
wyczytać. Jednakże bardzo się cieszył z odpowiedzi i z wielką niecierpliwością
czekał na spotkanie z przyjacielem. Był to jego jedyna nadzieje, nic innego nie
mógł zrobić. W tej chwili nie mógł się już doczekać spotkania z Harrym,
wyobrażał sobie, że może jednak przyjaciel mu pomoże i jeszcze tej nocy będzie
mógł się zobaczyć ze swoją pięknością. Z taką nadzieją ubrał się powolnie i
ruszył w kierunku wielkiej Sali na śniadanie. Już z daleka zobaczył piękną
niebieskooką blondynkę niecierpliwie wyglądającą na drzwi. Czeka na niego i tak
bardzo denerwuje się czy plan Nevilla może przynieść im pożądane efekty. Gdy
tylko odnaleźli się wzrokiem, poczuli znajome ciepło na sercu i radość z widoku
upragnionej osoby. Usiadł tuz obok niej uchylił rąbek szaty pokazując jej
kawałek pergaminu, po czym z uśmiechem sięgnął po dzbanek z kawą.
Kocham <3
OdpowiedzUsuń