Nie przedłużając życzę miłego czytania.
Syśka
PS. W niedługim czasie pojawi się kolejne opowiadanie mojego autorstwa.
Mimo wszelkich starań życie Cho Kyuhyuna nie należało do szczęśliwych.
Jako członek nieistniejącego już zespołu Super Junior, był starym
trzydziestopięcioletnim kawalerem. Samotny maknae. Doskonale zdawał sobie
sprawę z tego, że gdyby wtedy postąpił inaczej, podjął inną decyzje teraz
mógłby być najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, jednak jego męska duma wtedy
nie pozwoliła mu na to, a teraz było najzwyczajniej za późno.
Z ponurych myśli odciągnął go sygnał telefon. Niechętnie odebrał
aparat. Dzwoniącym okazał się jeden z pracowników wytwórni muzycznej z którą
współpracował. Wstępnie dowiedział się o planach związanych z ich combackiem.
Chcieli nagrać singiel z całą piętnastką oraz powtórzyć kilka starych hitów.
Wypuścić album i zorganizować mała trasę koncertową.
Wstępnie się zgodził, nie miał nic bardziej pożytecznego do roboty.
Zarobione miliony podczas jego kariery muzycznej w zupełności starczały na
dostojne życie, więc nie pracował, po za tym strasznie ciekawiło go czy z tego
pomysłu może coś wypalić. Sam niestety stracił kontakt z niektórymi z członków
zespołu, a pomyśleć że byli jedną wielką rodziną. Najpierw Sungmin odszedł z
zespołu… przez niego, a jego związek z Siwonem rozpadł się dość szybko. Z
perspektywy czasu wiedział, że to było do przewidzenia. Obaj doskonale zdawali
sobie sprawę z tego, że Kyu nigdy nie będzie wstanie pokochać go, tak ja
Minniego.
Już nie miał do nikogo żalu, jedynie do samego siebie.
Na własne życzenie zniszczył swoje życie, jednocześnie tracąc jedyną
szczęśliwa rzecz która go w życiu spotkała.
Kilka dni później meilem dostał szczegóły co do spotkania z SM na
którym zostaną omówione warunki ich wielkiego powrotu.
Całe przedsięwzięcie miało być jedną wielką harówka. Mimo nagrania
tylko jednego nowego kawałka.
Już mieli umówione spotkanie z choreografem. Kyuhyun zaśmiał się na
samo wspomnienie ich wszystkich prób, które kończyły się kłótniami Eunhyuka z
instruktorem. Zresztą miał to być ich wielki powrót, więc po co im jakaś pomoc?
HyukJae z Shinem na pewno sami sobie poradzą. Usiadł w fotelu i ukrył swoją
twarz w dłoniach. Jak to możliwe, że nie wiedział co się dzieje z jego
przyjaciółmi. Miał tylko kontakt z Ryeowookiem, a od czasu do czasu wymienił
kilka meili z Jongwoonem i Donghae. Czasem w mediach usłyszał jakaś wzmiankę o
reszcie przyjaciół, niestety żadnych potwierdzonych informacji. Ten cały powrót
cholernie go cieszył, lecz również napawał strachem. Spojrzał na listę utworów
leżącą na stoliku, oprócz jednego nowego utworu, mieli nagrać na nowo dziesięć
największych hitów:
1. Daydream
2.
It’s
You
3. Mr.
Simple
4. Twins
5. On
Other.
6. Sorry,
sorry
7. Opera
8. Bad
Woman (BoomBoom)
9. Bonamana
10.
Rockstar
Uśmiechnął się na samo wspomnienie.
Wyraźnie zestresowany szedł na pierwsze organizacyjne spotkanie.
Pierwsze po latach spotkanie dla całej piętnastki. Ucieszył się na widok
starych przyjaciół, poczuł nutkę żalu, wiedząc jak bardzo ich odtrącał od
siebie, jak z premedytacją nie utrzymywał z nim kontaktu. W tej chwili zdała
sobie sprawę jak bardzo za nimi tęsknił, jak bardzo mu ich brakowało. Tylko oni
mogli wypełnić tą pustkę w jego sercu.
Sungmin wszedł ostatni do sali ćwiczeń, nie zaszczycił Kyu ani jednym,
nawet przelotnym spojrzeniem. Młodszy chciał z nim porozmawiać zamienić choć
jedno słowo, jednak na nic były jego starania. Lee przychodził ostatni na próby
i znikał zanim udało mu się go złapać. Wiedział, że sam jest sobie winny.
Unikał towarzyskich spotkań z resztą choć wiedział, że takim zachowaniem może
sobie tylko zaszkodzić. Nie chciał po raz kolejny odsuwać od siebie przyjaciół,
jednak nie potrafił udawać szczęśliwego w czasie w którym cierpiał z powodu
kolejnego świadomego odrzucenia.
Wciąż słyszał w swojej głowie jego słowa.. - 'Dla mnie umarłeś Cho'.
Kyuhyun był zbyt dumny. Nie potrafił błagać hyunga na kolanach by wrócił.
Sungmin opuścił zespół na dwa lata i zaciągnął się do służby
wojskowej, a po powrocie definitywnie opuścił zespół. Wszyscy byli załamani, po
odejściu Kibuma i Hangenga nikt nie spodziewał się podobnych sytuacji. Z każdym
dniem byli coraz słabsi, coraz mniej odporni. Rozpadli się, a Super Junior
pozostało tylko wspomnieniem, lecz do teraz.
‘Pragnienie Dusz’ – Tak brzmiał tytuł ich najnowszego singla. Piosenka
mówiąca o duszach samotnie rozproszonych po świecie, które spotykają się po
latach by znów połączyć się i stać jednością.
W końcu nadszedł ich wielki dzień i wielki powrót. Teledysk nakręcony,
płyta gotowa do sprzedaży. Przed nim pozostała tylko trasa koncertowa. Seul, to
tu wszystko się zaczęło i teraz też tak będzie. Cała piętnastka łącznie z
Kibumem, Hangengiem, oraz Henrym i Zhoumi z SuJu-M - czekała cierpliwe za
kulisami, zaraz wszystko się zacznie. Zostały ostatnie minuty do występu.
Kyuhyun ukradkiem obserwował Sungmina, jego wyeksponowany profil. Mimo
przypływu lat wciąż był niewybaczalnie piękny. ‘Teraz albo nigdy’ – pomyślał
Cho, wiedział że hyung mu teraz nigdzie nie ucieknie, podbiegł do niego i
chwycił mocno za ramiona. Lee natychmiast zaczął się wyrwać.
- Zostaw – Warknął młodszy. – Wiem, że zrobiłem źle, wiedziałem o tym
już dawno. – Zaczął ciągnąć, całkowicie nie niewzruszony na protesty starszego.
- Powinienem walczyć, lecz dałem ciała hyung, przepraszam za to, że jestem taką
ciotą, to ty byłeś tym mocniejszym z naszej dwójki. Nie zrobiłem nic żeby cię
zatrzymać Sungmin-hyung. – Cho puścił ramiona stojącego obok mężczyzny,
opierając dłonie o ścianę, między jego głową. Nie chciał dalej przytrzymywać go
siłą.
- Ta piosenka jest tylko o nas. – Wyznał Cho kładąc Lee dłoń na
klatce, w miejscu gdzie było jego serce. – To nasze dusze się pragną hyung, nie
jesteśmy tu przypadkiem, proszę uwierz mi, że między mną, a Siwonem do niczego
wtedy nie doszło. Zawsze kochałem tylko ciebie! Wybacz, że gdy poszedłeś do
wojska ja dałem ciała i związałem się z nim. To trwało tylko kilka tygodni, nie
wiem czemu to zrobiłem. Powinienem walczyć.. – Łkał młodszy. – Kocham cię
Sungmin-hyung, kocham, od zawsze.
Kyuhyun spojrzał w oczy starszego, szukał w nich jakiejś odpowiedzi.
Ujrzał tylko ból, Minni wyciągnął dłoń w jego stronę, lecz natychmiast ją
cofnął strącając przy tym dłoń młodszego ze swojego torsu.
Bez słowa odwrócił się i wraz z innymi członkami wszedł na scenę.
Kyu nie był wstanie ruszyć się z miejsca, z jednej strony poczuł ulgę
mając okazję w końcu powiedzieć mu co czuję, lecz kolejne odtrącenie, było dla
niego zbyt wielkim ciosem. Gdyby mógł uciekł by stamtąd najszybciej jak się da.
Jednak pisk Elfów przypomniał mu, że to nie o niego tu chodzi, tylko fanów
czekających na ich występ. Dla nich tu byli. Ten ostatni raz musiał pokazać, że
nie jest wyłącznie egoistycznym i lekkomyślnym maknae.
Do tej pory nie wiedział jakim cudem udało mi się wejść na scenę. Ktoś
go chyba na nią wepchnął. W jego głowie wciąż tkwił obraz oddalającej się od
niego sylwetki Lee. Znalazł się na scenie i usłyszał pierwsze wersy ich
piosenki.
'Spragnione duszę, wolne duszę
Odnajdują się by połączyć się...'
Stał sparaliżowany. Tłum zaczął szaleć. Pod scena wiwatowali fani.
Młodsi i starsi, tak bardzo spragnieni ich muzyki.
Kyu nie umiał się tym cieszyć. Mimo widoku szczęśliwych ELFów nie był
wstanie w pełni poddać się euforii, zbyt wielki smutek władał jego sercem. Nic
nie było wstanie zminimalizować jego cierpienia.
Ostatni wdech i wydech. Wiedział, że musi wytrzymać i ten ostatni raz
dać z siebie wszystko. Dla fanów.
Przymknął powieki i wczuwając się w pełni wypuścili z siebie pierwsze
słowa.
'Obie opuszczone dusze samotne, bardzo tak.
Czy odnajdą się na nowo?
Proszę powiedz, że ten ostatni raz odnajdę dusze mi przeznaczoną...'
Cho nie wytrzymał, ostatnie wersy wyszły z niego z donośnym szlochem.
Nie mógł się opanować. Zacisnął mocniej powieki. Jednak łzy spływające po jego
twarzy nie było już wstanie zatrzymać. .
Tłum szalał, za pewnie myśleli że wczuwa się w piosenkę, że płacze
ciesząc się z comebacku zespołu. Jednak nikt nie znał prawdy.
Usłyszał jego ciepły głos.
'Pragnieniem naszych dusz jest by połączyć się na zawsze już, proszę
wróć...'
Zatracił się w tym głosie. Nie śmiał otworzyć oczu. Bał się rozpłakać
jeszcze bardziej.
Nagle poczuł dłonie obejmujące go w pasie. Przyjemne ciepło
przylegające do jego pleców skłoniły go do otworzenia oczu. Powoli podniósł
powieki. Osobę która go obejmowała poznał tylko po obrączce na palcu z która
rzadko się rozstawał. Śpiewał wprost do jego ucha pieszcząc ciepłym oddechem
jego kark. Nie wiedział co to ma znaczyć. Czy Minni podpisał jakąś umowę
odnośnie fanservicu o którym nie wiedział? Poczuł się jeszcze gorzej. Minni
przestał śpiewać. Obrócił ciało maknae tak by patrzeć mu w oczy. Chwycił jego
podbródek i uniósł na wysokości swojej twarzy.
- Kocham cię KyuKyu. - wyznał szeptem tak by słowa dotarły tylko do
osoby dla której było skierowane to wyznanie.
Tłum wariował, ich pocałunkowi towarzyszył ryk fanów i głos Donghae
kończącego piosenkę.
Minni mocno chwycił dłoń młodszego i nie puszczał do końca występu.
Byli prze szczęśliwi. Cho nie mógł uwierzyć w to co się stało. Ten hyung
ceniący sobie prywatność ponad wszystko - pocałował go na oczach całego kraju,
a nawet świata. Zrobił to dla niego.
Po koncercie wszyscy złapali się za ręce. Udany występ i szczęśliwe
Elfy krzyczały jeszcze długo po ostatniej piosence. Przemowa lidera. Łzy
wzruszenia. Maknae rozejrzał się po twarzach swoich przyjaciół. Wszyscy
szczęśliwi i przede wszystkim razem jak za starych dobrych czasów.
Spragnione duszę odnalazły się i połączyły.
Super Junior znów stało się jednością, dając z siebie wszystko.
Piętnaście dusz mimo upływu lat są znów razem...
By spełnić swoje pragnienia…
Awwwwww ale słodkie zakończenie :)
OdpowiedzUsuńJak w poprzednim rozdziale sie rozpadli to myslałam że do konca będą smuty a tu jednak happy end :)
A o twoim pisaniu sądze że bardzo fajne :). Masz lekki styl, przyjemnie sie czyta i w ogóle spoko
A poprawić możesz błędy, bo troche ich było :P
I nie łapcie tylu srok za ogon, bo jak ktoś nie ogarnia za bardzo członków tych zespołów, to można sie pogubić i pomieszać bohaterów
Weny życze wam obu i czekam na moje ukochne Drarry :)