Kolejny One-shot, kolejny wspólnie napisany.
Obiecujemy stopniowo odcinać pępowinę i otworzyć się na pisanie o innych
zespołach z k-popu. Tekst jak zwykle pisany nocą
Boże już 4, czego się nie
robi dla Was. Miłego czytania kochani (Syśka)
Pępowinę to będzie odcinać Syśka :D , bo ja od dawna kocham K-POP i pairingi które można w nim spotkać (YunJae, JongKey, MyungYeol, KenBin, itp. itd.). To już kolejny shot w przeciągu 24 godzin, w związku z tym, że my was tak rozpieszczamy to dajcie coś od siebie i skomentujcie. ( Levi)
PS> Pojawia się scena erotyczna.
Nienawidzę czuć się tak jak właśnie w tej
chwili. Co z tego że jestem członkiem jednego z najsłynniejszych koreańskich
zespołów? Skoro nikt mnie nie dostrzega? Oprócz płynnych ruchów w tańcu nie mam
nic godnego uwagi. Nic sobą nie prezentuje. Czuje się beznadziejnie pomiędzy
reszta boy bandu. Kiedyś miałem Sungmina. Nie czułem się wtedy tak wyobcowany.
Był przy mnie i wspierał podtrzymywał na duchu. Lecz nagle pojawił się wielki
evil maknae. Nie lubiłem go, zresztą nie tylko ja. Słodki Minni poleciał do niego.
Stopniowo Kyuhyun stał się jego przyjacielem. Ja przestałem się dla niego
liczyć. Z dołka wyciągnął mnie Hae. Zacząłem na nowo wierzyć w to, że jestem
potrzebny. Po wypadku zajął się mną. Tylko on, reszta miała mnie gdzieś. Nie na
długo cieszyłem się przyjacielem. Pojawił się Henry. Uroczy skrzypek. Zauroczył
Donghae. Nadal był blisko. Jednak nie tak jak tego chciałem.
Może stwierdził,
że jestem na tyle silny, że poradzę sobie sam. Tak było. Zmieniłem się, gdy
tylko zdałem sobie sprawę jaki jestem ważny dla ELFów. Docierały do mnie piski
fanek na koncertach. Gdy tańczyłem zapominałem o wszystkim. Umiałem rapować
więc miałem okazję wykazać się w każdym występie. Czasem tylko gdy miałem doła
wiedziałem, że lider wysłucha mnie. Leeteuk stał się moim jedynym wiernym
towarzyszem. Nic nas nie rozdzieliło. Przez tyle lat. Tęskniłem za Hae. Jednak
nie chciałem czuć się jak wrzód na dupie.
EunHyuk. HyukJae.
Hyuk. Mój najlepszy przyjaciel. Jedyny, który był przy mnie od zawsze, od
samego początku istnienia Super Junior, a nawet przed debiutem. Owszem był
jeszcze JungSoo, z którym miałem wspólnie zadebiutować, ale on był starszy. Z
Hyukiem dzieliła mnie ta specjalna więź, przynajmniej tak myślałem. Oboje
urodziliśmy się w tym samym roku, on i ja dzieliliśmy pasję do tańca.
Wspieraliśmy się, pomagaliśmy podnieść się z dołka. Ale ostatnio coś się
zmieniło. Zaczął oddalać się ode mnie. Stał się silniejszy, niezależny, już
mnie nie potrzebuje…….ale ja jego tak. Pustkę w moim sercu w niewielkim stopniu
zapełnił Henry. Cieszyłem się, że ktoś ma we mnie oparcie, że nie uważa mnie za
‘idiotę’, wiecznego dzieciaka. Ale to nie było to samo.
Potrzebuję kogoś
kto będzie mnie wspierał. Kto za maską wiecznie szczęśliwego, rozbawionego
dzieciaka zobaczy prawdziwego mnie.
Patrzę na niego stęsknionym wzrokiem. Brakuje
mi jego ciepła. Chciałbym podejść do ciebie i tak po prostu przytulić. Wstydzę się
jednak. Nie jestem na tyle odważny by przełamać swój strach. Czy my nadal
jesteśmy przyjaciółmi. Żałuję, że dałem się namówić naszemu menagerowi na
fanservisowanie z nim. To dla mnie zbyt wiele. Nie potrafię tego udźwignąć.
Jednak zajmuje myśli czymś innym. Ćwiczę cały dzień tak, że wieczorem nie mam
siły na rozmyślania. Zasypiam niemal natychmiast. To pomaga. Kolejne nagrania i
próby tańca. Dalej od zmartwień i problemów. Dalej od niego. Mijamy się
nieustannie i tylko wspólne koncerty i nagrania do naszych piosenek zmuszają
nas do przebywania razem. Wtedy jestem bezgranicznie szczęśliwy. Potem wraca
pustka i szara codzienność. Boję się, że się zakochałem.
Mam już tego
wszystkiego dosyć. Te jego ukradkowe spojrzenia, błądzenie wzrokiem po moim
ciele. Myśli, że ja tego nie widzę, że jest taki dobry w ukrywaniu się. Bzdura.
Na każdej próbie, każdym treningu, każdym nagraniu, spotkaniu widzę jak na mnie
patrzy. Pożądanie? Tak. Miłość? Nie wiem.
Wydaje mi się, że w
jego oczach jest coś więcej niż sama pasja, ale mogę się mylić. Boje się
zaryzykować. Dowiedzieć się czy on czuje to samo co ja. Czy mnie kocha. Zbyt
wiele razy byłem raniony, zbyt wiele razy wykorzystywany. Zawsze dawałem z
siebie wszystko tej drugiej osobie, zabiegałem o nią, starałem się jej zapewnić wszystko o czym
tylko zamarzyła. Gotowy byłem ściągnąć gwiazdę z nieba aby osoba którą kocham
była szczęśliwa. Teraz też jestem gotowy to uczynić. Ale tym razem to nie ja
się będę starać, zabiegać. Teraz jest jego kolej. To on się oddalił więc niech
zrobi ten pierwszy krok. Skróci dystans między nami.
Byłem bardzo zmęczony. Marzyłem tylko by wejść
pod prysznic i zasnąć jak najszybciej. Gdy wszedłem do łazienki usłyszałem szum
wody który dochodził z kabiny. Cmoknąłem z dezaprobata. Poczekam. Westchnąłem i
sięgnąłem po szczoteczkę do zębów. Skoro miałem czekać wolałem już nie
wychodzić z łazienki w obawie, że ktoś ją zajmie. Wyszorowałem zęby i przysiadłem
na kiblu. Gdy zacząłem się nudzić czekaniem woda została zakręcona a szklana
tafla się rozsunęła. Teraz o to tyłem do mnie stał Donghae, nagi i... piękny...
kurwa. Choć bardzo się starałem nie byłem wstanie odwrócić wzrok czy wyjść, a
tym bardziej obrócić wszystko w żart. Do lustra miałeś dwa kroki wiedziałem, że
zauważysz moją sylwetkę w odbiciu. Jednak mój mózg przestał trzeźwo myśleć. Zacząłeś
się wycierać. Jęknąłem w duchu zapominając o oddychaniu. Zawiązałeś ręcznik na
biodrach i zrobiłeś te nieszczęsne dwa kroki. Nasze oczy spotkały się w odbiciu
i wtedy zamarłem ze wstydu oblewając szkarłatnym rumieńcem całą swoją blada
twarz. Wtedy odzyskałem siły, wstałem z zamiarem ucieczki lecz moje cholerna
bluza zaczepiła się kieszenią o klamkę. Nim zdążyłem się wyplatać ty już łapiąc
mnie za ramię wciągnąłeś z powrotem do łazienki i zatrzasnąłeś drzwi. Wpadłem.
Kolejny męczący
dzień za mną. Kolejna farsa pod tytułem „Jesteśmy tylko przyjaciółmi” minęła.
Starałem się jakoś to wszystko wytrzymać ale traciłem siły i nadzieje. Tego
dnia najbardziej potrzebowałem zimnego prysznica, który pozwoliłby na
otrzeźwienie umysłu. Lodowate krople spływające po moim nagim ciele pozwalały
zapomnieć o nim, o bólu i tęsknocie. Wariowałem.
Po długich minutach
spędzonych w kabinie wyszedłem z niej, wytarłem się i obwiązałem ręcznik wokół
bioder. Podszedłem do lustra z zamiarem obejrzenia mojej zmęczonej twarzy. I
wtedy go zobaczyłem. Siedział przy wannie, a nasze spojrzenia spotkały się w
tafli lustra. Zanim oprzytomniał minęło kilka chwil, po których gwałtownie
zerwał się z miejsca i chciał szybko wyjść. Lecz był idiotą, moim kochanym
idiotą. Jego bluza zaplątała się przy drzwiach. Postanowiłem, że mimo wszystko
to ja zrobię ten pierwszy krok, że to ja zacznę, dam nam szansę, możliwość.
Podszedłem do
niego, odwróciłem w moją stronę zatrzaskując jednocześnie drzwi. Teraz nasze
oczy bezpośrednio patrzyły się na siebie. Nic nas nie dzieliło. Byłem tylko ja
i on. Zaczął błądzić spojrzeniem po moim torsie, ramionach, biodrach, nogach.
Uświadomiłem sobie, że jestem prawie całkowicie nagi więc puściłem jego
przedramię i odsunąłem się od niego. Stałem jednak na tyle blisko, że nie mógł
się ruszyć, uciec. Nie spuszczałem z niego wzroku. Dawałem mu szansę na
rozwiązanie tej chorej sytuacji, która od dłuższego czasu była między nami.
Boże nigdy nie zapomnę tego jak stał obok i
patrzył na mnie tymi pięknymi oczami. Tylko czemu nie potrafiłem nic z nich
wyczytać? Gdy miękłem miałem ochotę zatopić się w jego cieple, poczuć jego
mokre włosy na swojej twarzy – odsunął się. Przygryzłem wargę i załkałem. Oczy
zaczęły niebezpiecznie piec, wiedziałem, że jeszcze chwila i się rozpłacze. W
klatce przeszył mnie ból nie do wytrzymania. Najwidoczniej tak bolało
odrzucenie, bo tak się poczułem. Hae chyba chciał coś powiedzieć jednak nie
dałem mu dojść do słowa. Uroniłem jedną łzę i spojrzałem w oczy Lee, patrzył na
mnie nierozumiejącym wzrokiem.
- Hyukjae. – Powiedział tak ciepłym głosem.
Nie mogłem mu na to pozwolić, nie mogłem dać
się nabrać. Znów obieca mi przyjaźń i odejdzie. Nauczyłem się żyć sam, bez
niego. Musiałem to zrobić. Serce chciało zostać, lecz wyraźnie zagłuszyłem je
zdrowym rozsądkiem.
- Nie mów niczego, czego możesz żałować Hae, a
raczej tego co ja mogę nie chcieć usłyszeć. – Milczałeś, a ja tak chciałem byś
coś powiedział, żebym nie cierpiał. Odwróciłem się i złapałem za klamkę, nie
zatrzymałeś mnie. Wyszedłem na dwór żeby się przewietrzyć. Nogi poniosły mnie
do pobliskiego parku. Usiadłem na ławce i objąłem nogi. Oparłem twarz o kolana
i płakałem, chyba nigdy nie miałem tak bardzo na to ochoty. Po chwili krople
deszczu zmieszały się z moim słonymi łzami. Tysiące kropli, płakałem całym
sobą. Spojrzałem w górę i pozwoliłem by deszcz obmył mi twarz. Wtedy
zrozumiałem, że nie wszyscy maja mnie gdzieś, niebo płakało razem ze mną…
Co za cholerny
idiota. Kretyn. Małpa jedna. Pierdzielony Myeolchi. Znów stchórzył. Odszedł.
Zostawił mnie. Co ja mam teraz zrobić? Zostać tu? Iść za nim? Przecież
obiecałem sobie, że już za nikim nie będę gonić, nie będę się starał o innych,
w końcu nadszedł czas aby inni zaczęli mnie doceniać, zabiegać o moje względy………….Ale
to jest HyukJae. AAAAAAAA Jakie to wszystko jest frustrujące. Złapałem się za
włosy lekko je ciągnąc.
- Co ja mam zrobić?
No co- krzyknąłem w złości.
- Najlepiej jak się
ubierzesz i polecisz za nim.
- LeeTeuk? Co ty…?-
JungSoo stał w drzwiach i z uśmiechem na twarzy mnie obserwował. Dlaczego jego
uśmiech był podobny do ojcowskiego?
- Nie gadaj tyle
tylko ubieraj się i biegnij za naszym głównym tancerzem. Na dworze pada deszcz,
nie chcę, żeby któryś z was się przeziębił. – powiedział i poszedł do swojego
pokoju.
Ja natomiast
pośpiesznie założyłem uszykowane ciuchy i szybko wybiegłem z apartamentu.
Przeskakiwałem po dwa schodki na raz, żeby jak najszybciej znaleźć tego idiotę.
Na pewno poszedł do parku. Sentymentalna wredota.
Był tam. Skulony na
ławce. Wyglądał na biednego, przestraszonego dzieciaka. Na ten widok zakuło
mnie w piersi. Co my robimy Hyuk tak ciągle się ganiając? Przecież ranimy
siebie wzajemnie. Nic dobrego z tego nie wyniknie. Musimy być w końcu szczerzy
wobec siebie. Podszedłem do ławki i spojrzałem się na niego z góry. Był taki przystojny,
bez znaczenia co inni o nim mówili, to w moich oczach był najpiękniejszy. Jedną
ręką złapałem go za podbródek, natomiast drugą położyłem mu na policzku, lekko
gładząc go kciukiem.
- Hyuk, powiedz co
my robimy? – spojrzał się na mnie swoimi cudownymi oczami.
Nie mogłem uwierzyć, że to on. Stał w deszczu
i patrzył na mnie. Było mi tak cholernie zimno, nie miałem na sobie suchej
nitki, a jednak jego dotyk palił mi skórę. Wstałem i bez słowa oparłem swoją
głowę o jego ramie. Deszcz przestał padać, a ja stałem bojąc się ruszyć.
Myślałem, że jak to zrobię to nagle zniknie, albo obudzę się. Przygarnął mnie
do siebie jedną ręką i staliśmy tak parę minut.
- Chodźmy do domu, jest zimno Hyukki. –
szepnąłeś i ucałowałeś mnie w skroń.
Milczałeś w drodze do domu, a ja dalej nie
wiedziałem co powiedzieć. Jedyne co świadczyło o twojej obecności to dłoń,
która tak mocno trzymała moją. Spojrzałem w bok i zobaczyłem ciemną uliczkę.
Podjąłem szybką decyzję, bo niby gdzie mieliśmy pogadać? W dormie? Gdzie pełno
wszystkich wszędzie? Szarpnąłem twoją dłoń i pociągnąłem w ślepy zaułek. Nie
protestowałeś ani trochę. Przycisnąłem go do ściany i spojrzałem w ciemne oczy,
kolejny raz dzisiaj. Uniosłem dłonie i ułożyłem je na twojej pięknej twarzy.
- Jesteś taki piękny Hae. – szepnąłem.
Po chwili smakowałem tych pięknych usta,
spragnione dłonie błądziły po jego torsie. Zapragnąłem go tak mocno jak nigdy
nikogo. Poddałeś się mi w pełni. Zacząłem bawić się klamrą twojego paska, by móc po chwili lekko zsunąć twoje
spodnie. Nie tak wyobrażałem sobie naszą rozmowę. Jednak to nie była moja wina,
za bardzo działałeś na moje zmysły.
Chyba śnię. To nie
dzieje się naprawdę, to nie może być prawda. Hyuk i jego dłonie badające dokładnie
każdy skrawek mojego ciała. Jego usta idealnie psujące do moich. Chcę tego, ale
nie tutaj. To nie jest odpowiednie miejsce na nasz pierwszy raz. Nie tutaj, nie
w ciemnej uliczce. On zasługuje na coś innego, na coś lepszego.
- Aaaa – jęknąłem.
Przejechał dłonią po moim lekko już nabrzmiałym członku. Pieprzyć rozsądek. Pieprzyć konwenanse i idealny
pierwszy raz. Pieprzyć to wszystko.
Ze zdwojoną siła
zatopiłem się w jego ustach, były takie słodkie. Smakowały jak jego ulubione
mleko truskawkowe. Czułem rozkosz nie do opisania. Moje ręce powędrowały na
jego biodra, przycisnąłem go do siebie, chciałem poczuć go jak najbliżej
siebie. Dłońmi zjechałem jeszcze niżej łapiąc go za pośladki i podnosząc do
góry. Automatycznie oplótł nogi wokół moich bioder. Złączyliśmy się w zmysłowym
tańcu ciał. Od tak dawna pragnęliśmy się, że pożądanie, które w tej chwili czułem
przytłaczało mnie. Odwróciłem nas tak, że teraz to jego plecy dotykały ściany
budynku. Spojrzałem się do góry na jego twarz, w jego oczy. Wplótł palce w moje
włosy.
- Jesteś piękny –
musnąłem jego usta – Pamiętaj, że już cię z rąk nigdy nie wypuszczę. Od tej
chwili należysz do mnie a ja do ciebie.
Podtrzymując ciężar
jego ciała jedną ręką, drugą zacząłem rozpinać mu spodnie. Zsunąłem je lekko
wraz z bokserkami ukazując jego jędrne pośladki. Nie mieliśmy czasu na
czułości, przygotowania, nie tutaj, nie w tej uliczce.
- Hyuk?- spojrzałem
się po raz kolejny w jego oczy. Zrozumiał. Nic nie powiedział tylko schylił się
do kolejnego pocałunku, a ja wiedząc o co mu chodzi zacząłem opuszczać go
powoli na mojego członka. Nie miałem bokserek, za bardzo spieszyłem się w
łazience i ich nie założyłem.
Jęknął cicho z bólu
w moje usta.
Nie mogłem uwierzyć w to co robię. Moje
pośladki mocno zaciskające się na jego członku, ten ból. Cholerny ból, ale
przecież sam tego chciałem i chcę nadal. Spojrzałem mu w oczy. I zapłakałem
łzami szczęścia i bólu, jeszcze mocniej przylgnąłem do niego. Kolejny
pocałunek. Zapomniałem już gdzie jesteśmy dlatego jęczałem głośno za każdym
razem, gdy nabijał się na mój czuły punkt. W najpiękniejszych snach nie
wyobrażałem sobie, że będzie mój.
- Donghae, kocham cię. – wrzasnąłem wprost do
jego ust, w tym samym momencie doszedłem. Brudząc jego koszulkę. Jednak nie
przejmowaliśmy się tym. Językiem przejechałem po jego dolnej wardze, a po
chwili poczułem we mnie rozlewające się nasienie.
Nadal cicho sapiąc powoli wysunął ze mnie
swojego członka, zamruczałem oburzony. Miałem ochotę na więcej.
- Małpko. – Zaśmiał się. – mamy całą noc, to
nie koniec. – dodał naciągając na moje pośladki mokre bokserki i spodnie.
Wróciliśmy do domu.
To co się stało w tamtej uliczce było moim spełnieniem marzeń. W końcu mam przy
sobie faceta, o którym śniłem dniami i nocami. Jest mój. Wyznał mi miłość.
Teraz już mi nie ucieknie.
Do apartamentu
weszliśmy trzymając się za ręce. Nie mogłem oderwać od niego wzroku, jest taki doskonały.
Chciałem na jego ustach złożyć kolejny pocałunek, ale właśnie tą chwilę wybrała
sobie moja natura łamagi aby się odezwać. Potknąłem się o leżący na środku
korytarza but.
- Ała! – głupi KyuHyun,
ja go kiedyś nauczę porządku.
- Uważaj bo
wszystkich pobudzisz!- powiedział głośno Hyuk.
- Ja ich pobudzę? A
kto się drze o 4 nad ranem?
- Ale ja się
chociaż nie potykam o własne nogi.
- Oj zamknij się i
chodź do łazienki. Mamy przecież kilka niedokończonych spraw. Trzeba cię
wysuszyć, umyć. Obsypać pocałunkami. I przy każdej możliwej chwili mówić ci
jaki jesteś wspaniały i piękny– powiedziałem ciągnąc go w stronę wspomnianego
pomieszczenia. Zamknąłem za nami drzwi. Zarumienił się – Kocham cię Lee HyukJae.
Pamiętaj o tym. – powiedziałem i złożyłem na jego ustach kolejny słodki
pocałunek tej nocy.
Gdy para kochanków
zniknęła w małym pomieszczeniu, zza rogu wyszła szczupła postać lidera ubranego
w białe piżamy. Na jego ustach widniał szeroki uśmiech
- Jak dzieci. Aż
tyle czasu i dramatu trzeba było aby sobie w końcu uświadomili, że się kochają.
- Teuk przestań ich
podglądać i biadolić. Chodź do łóżka.
Omg, boskie po prostu
OdpowiedzUsuńKońcówka mnie rozwaliła
Uwielbiam was
Przecinajcie pępowine,powodzenia życzę ;P
Ja coś ostatnio kompletnie weny na komentarze nie mam, ale to było tak fajne (nie ma to jak oryginalny przymiotnik :P), że sie jednak musze ogarnąć i coś skrobnąć
OdpowiedzUsuńNotka cudowna,końcówka mnie też rozwaliła :)
Naprawdę super, że dodajecie tak często jak teraz
Kilogramów weny i mnóstwa komentarzy życzę :)
A z tm odcinaniem...nie spieszcie sie zbytnio ;)
Dobra, postanowiłam, że go skomentuję, chociaż moją opinię już znacie XD Może nie była wyjątkowo składna i miła, ale zniszczyłyście (a raczej Syśka Unnie XD) mi moje Eunhae z uwzględnieniem Biasa na górze... ;D
OdpowiedzUsuńJezu naprawdę, jak rano, zaraz po przebudzeniu go przeczytałam, to potem patrzyłam się przez jakiś czas, jak jakiś debil w ścianę XD I po głowie błądziło mi pytanie "CO TO BYŁO? ;O T-T"
Pomimo zrobienia z mojego bro, takiego mięczaka i zupełnego uke, to Wam wybaczam, bo to Wasze pierwsze Eunhae (*cough* HAEHYUK *cough*) na tym blogu ♥
Podobała mi się Wasza historyjka i końcówka przede wszystkim, bo z Teuka zrobiłyście 'appę - totalnego geja i shippera" I wgl to zapomniałam się Was spytać (bo to było przez te feelsy!) kto go tam do tego łózka wołał XD
Uważam, że pomysł z pieprzeniem się w cichym zakątku, kiedy deszcz na was pada jest całkiem dobrym pomysłem, tylko mam nadzieję, że nie byli potem chorzy XD
I w ogóle: Levi Unnie? Kenbin?? Wae? Przecież Hongbin jest z Hyukiem! (ewentuel z Ravim ;D)
CZEKAM NA WASZE JONGKEY! (Mój pierwszy kpopowy, świadomy SHIP T_T tyle feelsów!)
A więc po raz kolejny i nie ostatni:
dużo weny, chęci i zaparcia, ciepluchne uściski i 3majcie się! Hwaiting! ♥ / Kummie
Dziękuję tobie i pozostałym osobom za komentarz, swoimi wypowiedziami sprawiacie, że coraz bardziej chce nam się pisać.
UsuńCo to osoby wołającej Teuka do łóżka, to sama nie wiem kto to był, tak jakoś mnie naszło żeby tą kwestię napisać więc jest (Syśka stwierdziła, że to KangIn, choć mi pasuje też HeeChul - więc może jakiś trójkącik? :P)
Kenbin <3 Powiem ci szczerze, że lubię takie bardziej niepopularne pairingi. Lubię czytać Hongbin'a z Leo, bardzo ubolewam nad tym, że jest mało opowiadań o Jackson i JR z GOT7, no i moja druga wielka miłość z Super Junior KangMin. Więc jak widzisz, a raczej czytasz jestem troszkę inna XD
Mam nadzieję, że JongKey powstanie napisany wspólnymi siłami z Syśką, choć znając Syśkę i jej zdanie na temat tej pary może to być angst.
Pozdrawiam,
Levi :*
Omo! Jakie to było fajne! Nie mogę uwierzyć,że trafiłam na tak fajnego bloga!
OdpowiedzUsuńCo do JongKeya. On ma tu być! I koniec! I to nie jeden! JA CHCĘ JONGKEYA,KTÓREGO KOCHAM JAK DIABLI!
Pozdrawiam. ;)
Cały shot super, ake najbardziej rozwalił mnie koniec jak Teuk jest wołany przez kogoś do łóżka. Przez KOGO???!!!" Aj teraz całą noc będę o tym myśleć ;)
OdpowiedzUsuńYoko