A teraz mój ukochany pairing (obok KyuMin oczywiście XD).
Wiem, że rozdział krótki ale mam nadzieję, że przeczytacie, spodoba wam się i
skomentujecie.
Syśka :)
W końcu
nadszedł ten dzień w którym odzyskał przytomność. Sam wstydził się swoich
myśli, ale powoli tracił nadzieję. Stopniowo zaczynał już żyć, że świadomością,
że jego piękne zielone oczy już nigdy na niego nie spojrzą.
Snape
odpowiedział natychmiast na jego wezwanie. Potter rozumiał i odczuwał bodźce,
lecz nie był wstanie poruszyć się, ani wypowiedzieć choć słowo. Nie wiedział
jak mu pomóc. Nakazał spożycie eliksiru wzmacniającego. Jednak gdy wychodził zatrzymał
na chwilę swojego chrześniaka w drzwiach. Blondyn spojrzał na niego wyraźnie
zdziwiony.
- Chcesz mi
coś powiedzieć? – Spytał po chwili milczenia.
- Musisz go
zaprowadzić do Świętego Munga. Jestem pewien , że to nie ty stoisz za jego
atakiem. Ktoś na was czyha, a na pewno na Pottera. Ja nie jestem wstanie mu
pomóc. Im dłużej będziemy zwlekać tym gorzej. Potter może zostać sparaliżowany
do końca życia. A ty za to odpowiesz. – dodał wskazując w niego palcem i
odszedł zamykając za sobą cicho drzwi.
Malfoy
jeszcze długo po wyjściu swojego ojca chrzestnego gapił się bezmyślnie w okno.
Nie potrafił zrozumieć tego co się stało. Potter krzyczał zaraz gdy odzyskał
przytomność, a teraz nie mógł wypowiedzieć słowa. To było dla niego
niezrozumiałe. została tez ta nieszczęsna kwestia jego wypadku, czy naprawdę
istniała szansa, że był niewinny?
Ocknął się
dopiero, gdy pomieszczenie ogarnęła zupełna ciemność. Zdał sobie sprawę, że
musi podać Harremu eliksir i nakarmić go prze snem. Ostrożnie otworzył drzwi od
sypialni i wszedł w głąb ciemnego pomieszczenia. Gdy znalazł się obok łóżka –
włączył lampkę nocną by choć minimalnie oświetlić panującą ciemność w pokoju.
- Potter...
- Zacząłem, ostrożnie podchodząc. - Nie bój się mnie nic ci nie zrobię, chce
cię chronić. Uwierz mi. - Skończyłem i usiadłem na brzegu łóżka starając się go
nie dotknąć. Wiedziałem, że nie może się poruszyć. Jednak czułem się bardzo
źle, wiedząc jak bardzo brzydzi się mojej obecności..
- Harry... -
Ciągnąłem dalej. - Wiem, że nie chcesz że mną przebywać. Jednak nie wiem gdzie
miałbym cię przetransportować. Naprawdę nie możesz nic powiedzieć? - Nadal było
to dla mnie nie zrozumiałe. Jego oczy zdawały być się martwe, nie był wstanie
nawet na mnie spojrzeć. W zamian uporczywie gapił się w sufit. Odkorkowałem
ampułkę i podałem mu eliksir.
- To na
wzmocnienie. Snape ci nie mówił? - powiedziałem widząc jego przestraszoną
twarz. Jego oczy zmieniły swój wyraz były bardziej spokojniejsze niż chwilę
wcześniej.
- Jeśli mogę
to zamrugaj dwa razy oczami. - Wtedy to zrobił. Z ulgą zbliżyłem się do niego.
Prawa dłonią przytrzymałem mu głowę i lekko ją uniosłem by łatwiej mi było mu
podać lekarstwo.
Moim ciałem
zawładnęło nieznane mi dotąd uczucie, gdy moja ręka spotkała się z jego gorącym
ciałem. Byłem spięty, ale wiedziałem jednak, że muszę wytrzymać.
Gdy tylko
wypił całą dawkę odsunąłem się od niego i szybko wyszedłem stamtąd bez słowa.
Nie potrafiłem udawać, że wszystko jest dobrze. Coraz trudniej przychodziło mi
przebywanie w jego obecności.
- Kurwa
Harry, naprawdę cię kocham. - Zakląłem, szykując mu kolację.
Pisz dalej! (Byle częściej) To jest superrr! dagna1688@o2.pl
OdpowiedzUsuńCudo!Czekam na ciąg dalszy ! // Nari
OdpowiedzUsuń