Blog zawiera opowiadania o tematyce zarówno heteroseksualnej jak również homoseksualnej (yaoi i yuri). Jeżeli nie lubicie stosunków męsko-męskich/damsko-damskich, to albo opuścicie bloga albo omijajcie tego typu posty.
Tak więc zostaliście ostrzeżeni i czytacie na własną odpowiedzialność :) .

sobota, 28 czerwca 2014

Alternatywne zakończenie - KyuMin

Hejka,
Dziś mam dla Was  'Alternatywne zakończenie' mojej historii o Kyuhyunie i Sungminie. Jak sama nazwa wskazuje jest to zupełnie inne zakończenie od oryginalnego, tak jak tamto było szczęśliwe, tak tu życie już nie jest tak łaskawe dla tej pary.
Nie przedłużając miłego czytania życzę :)
LEVI

Części: 1234, 5.

Beta- Syśka



W autobusie jadącym na wschód kraju, w przedostatnim rzędzie foteli siedział młody mężczyzna. Patrząc na niego nie można było powiedzieć jak wygląda i kim jest . Miał na sobie czapkę z daszkiem, maseczkę na twarz a w uszach słuchawki. Wyglądał na nie zainteresowanego otoczeniem, krajobrazy za oknem były dla niego jak rozmazane plamy przed oczami.

Myślał o zdarzeniach z poprzedniego tygodnia, kiedy po skończonym treningu w wojsku Lee Sungmin miał się z nim spotkać, wyjaśnić zawartość listu, który napisał do niego. Tak się jednak nie stało. Starszy stchórzył, nie przyszedł. Po dwóch dniach młody wokalista uczestniczył w rozmowie z innymi członkami Super Junior. Lider oznajmił im wtedy, że tego samego dnia rano rozmawiał telefonicznie z Min’em, który przekazał mu radosną nowinę, żeni się z Yerim, przeprosił jednocześnie, że tej wspaniałej nowiny nie może im przekazać osobiście ale okoliczności na to nie pozwalają, zbyt krótki czas przepustki a zbyt dużo spraw do załatwienia. Wypowiadając te słowa Leeteuk spoglądał na maknae, był przekonany, że coś poważnego zaszło między Cho a Lee. Nie pytał, gdyż widział jak Kyu cierpi przez choćby najmniejszą wzmiankę o starszym, postanowił cierpliwie poczekać aż ten będzie gotów na zwierzenia. Jako lider i hyung chciał mu zaoszczędzić wszystkich cierpień, nie mógł jednak ukrywać przed nim tak znaczącego faktu jak zaręczyny jednego z nich. Uważał, że lepiej będzie to powiedzieć osobiście niż gdyby Kyuhyun miał dowiedzieć się o tym z jakiegoś artykułu. Na tą wiadomość Kyu znieruchomiał, sparaliżowało go, w momencie gdy Teuk wypowiadał słowa dotyczące zaręczyn świat Kyu legł w gruzach. Z tą wiadomością stracił wszelkie nadzieję na związek ze starszym kolegom, wstał, udał się do swojego pokoju, zamknął za sobą drzwi i przez następne 24h nie wychodził z niego. Płakał. Płakał za ukochanym, którego stracił na zawsze, rozpaczał za straconymi nadziejami, za wymarzonym życiem, które nie stanie się rzeczywistością. Płakał przez pierwsze 5h, później ze zmęczenia zasnął, jednak nie był to spokojny sen. Miał koszmary, przywracał się z boku na bok, łzy ciągle spływały mu po policzkach a usta cicho szeptały "Sungmin, proszę nie odchodź". Nad ranem obudził się cały zlany potem. Był wyczerpany, czuł się jakby przebiegł cały maraton, i to w obie strony. Nie chciał już płakać, wiedział że łzy samotnie spływające po policzkach w zamkniętym pokoju nic nie zmienią, nie pomogą odmienić jego sytuacji na lepsze, nie wytłumaczą dlaczego stało się tak a nie inaczej. Wiedział, że jedynie aktywne działanie i konfrontacja z Mingiem coś da. Zaczął układać plan. Momentem, w którym może zniknąć i nikt nie będzie go szukał było zakończenie nagrań do Radio Star, wiele razy po nakręceniu odcinka udawał się na drinka ze znajomymi, i tym razem postanowił użyć tej wymówki, a rano zadzwonić do manager i powiedzieć że cały dzień spędzi u rodziców i wróci dopiero następnego dnia rano. I tak oto znajduje się teraz w autobusie zmierzającym w stronę jednostki swojego hyung'a. Kyu siedząc i rozmyślając przez całą podróż postawił sobie za cel uzyskanie wszelkich odpowiedzi na nurtujące go pytania, nie wyjdzie z pokoju wizyt dopóki Sungmin się nie wytłumaczy. Im bardziej zbliżał się jego przystanek tym większe czuł zdenerwowanie, a zarazem determinację. " Choćby mieli mnie wyrzucić lub zamknąć to nie wyjdę stamtąd dopóki Sungmin nie odpowie na moje pytania."
Po wyjściu ruszył w stronę jednostki. Był pewny siebie, nie odpuści i nie stchórzy tak jak starszy. Podszedł do bramy
- W jakim celu, kto i do kogo?- spytał wartownik.
- Ja w odwiedziny do Lee Sungmin’a- odpowiedział Kyu. Wartownik sprawdził listę.
- Niestety nie mogę cię wpuścić. W odwiedziny do szeregowego Lee upoważniona jest tylko rodzina i wcześniej zapowiedzeni goście. Za dużo fanów próbuje się tu dostać, dlatego nie wpuszczamy wszystkich jak popadnie.
- Ale ja jestem jego kolegom z zespołu.
- A ja jestem Królowa Elżbieta II. Miło mi. - powiedział z ironią w głosie żołnierz.
- Mówię prawdę. Nazywam się Cho Kyuhyun, jestem najmłodszym członkiem Super Junior. Proszę oto mój dowód tożsamości.-powiedział Kyu wyjmując swój portfel z plecaka. Postanowił nie odpuścić i trzymał się tej decyzji. Żołnierz zaczął bez większego zainteresowania oglądać dowód wokalisty. Cho powoli tracił nadzieję, zaczął zasuwać plecak, w ostatniej chwili spostrzegł że nadal ma przepustkę za kulisy Super Show 6 ze swoim zdjęciem, to powinno pomoc.
- Jak mówiłem jestem w SME, oto moja przepustka za kulisy koncertu Super Show 6, musi mi pan uwierzyć, a i mam jeszcze zdjęcia w telefonie z całym zespołem i z prowadzącymi Radio Star, musiałeś to widzieć. Proszę pozwól mi wejść- Kyu zaczął szybko mówić, był zdesperowany co widać było w jego oczach jak i w tonie jego głosu. Wartownik spojrzał się na niego, przez kilka chwil, które dla Kyuhyun’a były wiecznością, przyglądał się mu uważnie.
- Dobrze, wpuszczę cię. Ale jeżeli coś przeskrobiesz będę pierwszym który sprawi że tego pożałujesz- po tych słowach w młodego wokalistę na nowo wstąpiła nadzieją. Zrobił 90° ukłon i powiedział
- Na prawdę jestem wdzięczny. Dziękuje.
-Masz, wypełnij te papiery i możesz iść do sali widzeń.
/*/*/*/*/*/*/*/*/*/
- Szeregowy Lee macie gościa. Idź do sali spotkań.
- Tak jest kapralu - odpowiedział Sungmin. Był zdziwiony zaistniałą sytuacją, nie spodziewał się nikogo, przecież zaledwie tydzień temu był w domu, jego matka chyba aż tak szybko za nim nie zatęskniła żeby przyjeżdżać na wizyty. Skierował się korytarzem do wskazanej sali, była zaledwie 7 pomieszczeń od pokoju w którym spał, więc była to krótka podróż. Wszedł do środka, rozejrzał się, żadnej znajomej twarzy, podszedł do dyżurującego żołnierza i zapytał
- Szeregowy Lee Sungmin, miałem mieć gościa ale nikogo z obecnych nie znam, czy był ktoś do mnie?
- Twój gość jeszcze nie przyszedł. Usiądź.
Sungmin skinął głową na znak, że rozumie i poszedł usiąść przy stoliku pod oknem, tyłem do drzwi.
Kyuhyun ustał pod drzwiami, chciał przez chwilę pomyśleć jak zacząć rozmowę ze starszym, uspokoić nerwy, opanować potok myśli które kłębiły się w jego głowie, wymazać wszystkie czarne scenariusze. Przez szybę w drzwiach widział jak Min rozmawia z innym żołnierzem, a później siada przy stoliku. " Teraz albo nigdy"- pomyślał Kyuhyun. Złapał za klamkę, otworzył drzwi i wszedł do środka. Szedł cicho, tak że mężczyzna w stronę którego zmierzał nie usłyszał jego kroków gdy ten stanął za nim. Cho nie wiedział co zrobić, powiedzieć. Chciał starszego przytulić, ale jednocześnie zadać cios w twarz. W końcu zebrał w sobie odwagę i usiadł naprzeciw kolegi
- Witaj Sungmin-hyung. Długo się nie widzieliśmy- wyszeptał.
Sungmin od momentu w którym usiadł na krześle patrzył się w okno, na słońce, które tego dnia pięknie świeciło, na drzewa, na latające ptaki. Był w transie, uspokajał go ten widok. Nagle usłyszał swoje imię wyszeptane przez głos, który kochał. Odwrócił gwałtownie w jego stronę głowę. Nie mógł uwierzyć własnym oczom. Na przeciwko niego siedział Cho Kyuhyun, jego miłość, mężczyzna z którego zrezygnował na rzecz życia pełnego pozorów.
-K-Kyu- powiedział drżącym głosem- Co ty tu robisz? - spojrzał się na niego szeroko ze zdziwienia otwartymi oczami, pełne były obaw i strachu.
- Tydzień temu nie mieliśmy okazji porozmawiać więc przyjechałem. Jak ci mija życie w jednostce? Dobrze cię traktują? Kiedy planujesz ślub? Dlaczego się wtedy ze mną nie spotkałeś? Dlaczego napisałeś ten list? Dlaczego Sungmin? - jego głos był pełen wyrzutów, goryczy i bólu. Chciał tą rozmowę przeprowadzić w spokojnej atmosferze, ale z każdym wypowiedzianym słowem podnosił ton głosu, czuł narastający żal względem starszego. Nie mógł tego powstrzymać. Ostatkiem sił hamował się przed krzykiem. Ma jeszcze swoją godność.
- Kyu- odpowiedział Min, gestem ręki próbując go uspokoić.- Proszę Cię mów ciszej. Zresztą to nie czas i miejsce na tą rozmowę. Porozmawiajmy innym razem.
- Nie-powiedział stanowczo maknea- Porozmawiamy tu i teraz. Mam dosyć twoich uników. Nie wyjdę stąd dopóki nie odpowiesz na zadane pytania.
- Kyuhyun to naprawdę nie czas i miejsce na to. Zresztą wiesz, że nie mamy o czym rozmawiać. Żenię się.- mówiąc to Min miał spuszczoną głowę, nie chciał widzieć w oczach młodszego odrzucenia i zdrady.
Kyuhyun gwałtownie wstał spychając krzesło i uderzył ręką o stolik.
- Powiedziałem ci, że nie wyjdę dopóki nie odpowiesz na moje pytania! Więc mów bo ja tu zostaje! - był zły, cały się trząsł ze zdenerwowania, a ręka, którą uderzył w stół zaczęła pulsować z bólu. Stał, patrzył się na Sungmin'a, czekał na jego odpowiedź. Nie obchodzili go inni obecni w sali, którzy ze zdziwieniem patrzyli się na całą tą scenę, nie zwrócił uwagi na dyżurującego żołnierza zmierzającego w jego stronę, którego Sungmin ruchem ręki i skinieniem głowy zapewnił, że panuje nad sytuacją i powstrzymał przed podejściem. Cho nic z tych rzeczy nie widział, jego w tej chwili wyłącznie interesował Min i jego odpowiedź.
- Kyuhyun, usiądź. - łagodnym głosem powiedział Sungmin.
- Ale masz odpowiedzieć na moje pytania!
- Tak, ale proszę cię najpierw usiądź i się uspokój. Ludzie się na nas patrzą.
Kyuhyun podniósł krzesło i usiadł, czekał aż Min zacznie mówić. Sungmin natomiast czekał na zadanie pytanie przez Kyu. Oboje siedzieli tak przez jakiś czas nic nie mówiąc, czekali aż ten drugi zacznie. W końcu odezwał się Min, nie patrząc się na rozmówcę zapytał:
- To co chcesz wiedzieć?- ręce trzymał pomiędzy krzesłem a udami, był pewny że będą mu zbyt mocno drżeć gdy je położy na stoliku.
- Wszystko. A na początek powiedz mi dlaczego napisałeś list, z którego się wycofałeś.-powiedział Kyu- I proszę ci, patrz się na mnie mówiąc to wszystko. Chce po całej rozmowie być pewnym, że to co mi powiedziałeś było prawdą, a nie będę mógł tego zweryfikować inaczej niż patrząc się w twoje oczy- młodszy wiedział, że taka rozmowa będzie o wiele trudniejsza dla żołnierza, ale chciał być pewnym jego słów, żeby później nie mieć wątpliwości.
- Dobrze. Ale ty też mi coś obiecaj. Obiecaj, że nie będziesz mi przerywał, bez względu na wszystko pozwolisz mi dokończyć moją wypowiedź. - wokalista skinął głową na tak.- Kyu obiecaj.
- Przyrzekam, że nie będę ci przerywał.
- Dobrze więc. - To będzie bardzo trudna i emocjonalna rozmowa dla mnie i dla ciebie. Wiedziałem, że kiedyś do niej musi dojść, ale nie myślałem że to będzie aż tak szybko i nie wiem co powiedzieć. Pomyślał Min - Może zacznę od listu- powiedział Sungmin- Napisałem go pod wpływem chwili, to...
- Miałeś się na mnie patrzeć. - stanowczo powiedział Kyuhyun.
- A ty miałeś mi nie przerywać, ale dobrze- Sungmin podniósł głowę i spojrzał się prosto w te piękne brązowe oczy. Widział w nich smutek, ból, odrzucenie ale także upór i niesłychaną siłę woli, aby dowiedzieć się wszystkiego co go dręczy. Uśmiechnął się w duchu, gdyż wiedział, że mimo wszystko młodszy lepiej sobie poradzi z całą tą sytuacją. - Tak więc, jak mówiłem list napisałem pod wpływem chwili, moich uczuć do ciebie. Przez ostatnie miesiące byłem zestresowany, zbliżający się pobór do wojska, przygotowania do wydania nowego albumu, późniejsza jego promocja. To wszystko było męczące. Myśl o tym, że na dwa lata praktycznie stracę z Wami kontakt przerażała mnie. Przez ostatnią dekadę byliśmy wszyscy razem, przeżywaliśmy wspólnie porażki i radości, a tu nagle mam was opuścić. Bałem się tego. Bałem się tego, że mogę was stracić, że nie będę miał do czego i do kogo wracać. Po głowie chodziły mi najstraszniejsze myśli, włącznie z rozpadem zespołu. A najbardziej przerażała mnie myśl, iż możesz zacząć solową karierę, odejść z SJ, ustatkować się. Nie mogłem sobie wtedy wyobrazić przyszłości bez Ciebie. To było dla mnie nierealne. Ostatni miesiąc przed wstąpieniem do wojska był dla mnie horrorem. Spanie po 2 godziny dziennie, ciągłe występy, wywiady, nagrania to wszystko sprawiło, że częściej myślałem o tobie, o moim uczuciu do Ciebie, o tym co bez Ciebie zrobię. Stwierdziłem, że teraz jest moja jedyna szansa abym zrobił w życiu to czego ja sam chce, pragnę. Pomyślałem teraz albo nigdy, raz kozie śmierć, nic nie ryzykuje. Postanowiłem więc napisać list, wyznać ci w nim moje prawdziwe uczucie. Pomyślałem, że dla bezpieczeństwa zostawię go ci w pokoju abyś mógł go przeczytać gdy ja już będę w jednostce. W razie jakbyś nie czuł tego samego co ja zawsze mógłbyś udawać, że go nigdy nie dostałeś , nie czytałeś, że nie istniał. To wszystko w nim to prawda, z wyjątkiem ostatniej części. Nie jestem tak silny jak początkowo myślałem, jestem tchórzem, nie umiem nie zwracać uwagi na zdanie opinii publicznej, z fanami dałbym sobie radę, ale nie poradziłbym sobie z odrzuceniem przez członków zespołu i rodziny, a wiem że takie by nastąpiło
- Skąd wi..-zaczął maknae
- Miałeś mi nie przerywać. - ciągnął żołnierz. Nadal, tak jak obiecał patrzył się w oczy młodszego, choć z każdym słowem było to coraz trudniejsze. - Wiem, że niektórzy by nas zaakceptowali, ale większość nie pozwoliła by na nasz związek, nasza agencja by na to nie pozwoliła. Straszyli by nas konsekwencjami, a jak to by nie pomogło zaczęli by grozić i żądać naszego rozstania. I z tym może byśmy sobie poradzili, ale co powiesz o naszych rodzinach. Ja jestem najstarszym synem, w którym ojciec pokłada duże nadzieję, a ty jesteś jedynym męskim potomkiem dzięki, któremu twoje nazwisko i linia rodziny może przetrwać. Czy pomyślałeś kiedyś jaki zawód byśmy im sprawili wiążąc się? Ja pisząc list do Ciebie nie myślałem o niczym, ale spędzając miesiąc z dala od ciebie dużo rozmyślałem. Dużo rozmyślałem o tym co będzie, jak może wyglądać nasze życie razem. I wiesz co widziałem? - zapytał Sungmin nie oczekując odpowiedzi. Jego oczy stawały się coraz bardziej szkliste. Mimo wszystko starał się zachować kamienną twarz. - Widziałem nas razem, szczęśliwych ale samotnych, bez przyjaciół, rodziny, znajomych. Porzuconych przez wszystkich. - Min położył swoje ręce na stole, blisko dłoni młodszego jednak w bezpiecznej odległości. - Nie chce żebyś czuł osamotnienie. Chce ci zaoszczędzić smutku, wyobcowania, wykluczenia przez społeczeństwo. Chcę żebyś był szczęśliwy.
- Ale moje szczęście jest przy tobie. - Kyuhyun złapał starszego za rękę. - Proszę cię przemyśl to wszystko jeszcze raz. Nie opuszczaj mnie. Proszę cię Sungmin. Proszę. - wyszeptał desperacko, łapiąc się ostatniej iskry nadziei.
Wizyta Kyu w jednostce, jego obecność, spojrzenie, zapach, dotyk sprawiły, że Sungmin na nowo zaczął rozważać zmianę swojej decyzji. Cała rozmowa sprawiła, że to jak postąpił wydawało mu się głupie, nie na miejscu. Jego uczucie, które upchnął na dnie swojej duszy z nową mocą zaczęło powracać. Ścisnął mocniej rękę młodszego, który w tym momencie spojrzał się na niego z nadzieją w oczach, wziął głębszy oddech i puścił jego dłoń.
- Nie Kyu. Tak będzie lepiej dla nas obu, naszych rodzin, znajomych, zespołu. Wiesz, że gdy wstępowałem do wojska mój ojciec powiedział, że po powrocie będzie najlepszy czas na to żebym ożenił się z Yerim i spłodził mu wnuki? To wtedy zrozumiałem, że to co chciałem, co chcieliśmy zrobić zraniło by najbliższe nam osoby. Nie mogłem pozwolić na to aby najbliżsi z mojej winy cierpieli. Bałem się zobaczyć rozczarowanie w oczach mego ojca, osoby, którą zawsze stawiałem sobie za wzór, bałem się nienawistnych spojrzeń ze strony członków SJ, którym nasz związek mógł zniszczyć kariery. Za każdym razem widząc nas razem bali by się, że wszystko się wyda, że opinia publiczna się dowie o nas i zniszczy nam życie, ich życie na które tak ciężko pracowali. Więc wycofałem się z listu, i nie przyszedłem wtedy do ciebie.
- Dlaczego dla Ciebie zawsze ważniejsi są inni! Kiedy zrozumiesz, żeby dawać innym szczęście musisz zacząć najpierw od siebie. Będąc samemu szczęśliwym, spełnionym sprawiasz, że ludzie w Okół ciebie też się radują, a teraz swoim postępowaniem sprawiasz ból, nie tylko sobie czy mnie, ale całej swojej rodzinie, dziewczynie z którą chcesz wziąć ślub, mieć dzieci. Jak myślisz co będzie czuł twój syn lub córka, gdy nie będą widzieć miłości w twoich oczach kiedy będziesz patrzył się na ich matkę. A wiem, że jej tam nie będzie gdyż kochasz mnie!!!-powiedział Kyu, nie mógł znieść tej myśli, myśli, że wszystko to co robi Sungmin robi dla innych a nie dla siebie, że przez szczęście innych jego szanse na życie pełne miłości i wzajemnego uwielbienia legły w gruzach. To wszystko tak bardzo bolało.
- Wiem, że postąpiłem jak tchórz, ale to dla naszego wspólnego dobra. Wiem, że cierpisz ale to minie. Będzie lepiej.
- Nie będzie! Ból nigdy nie minie, a moje serce się nigdy nie zagoi. - powiedział pełnym wyrzut głosem młodszy wokalista.
- Uwierz mi, że minie. Najpierw przeżyjesz tydzień piekła, potem przez tydzień będzie ci przykro, potem zaczniesz zapominać, potem wyda ci się, że to nigdy się nie zdarzyło, że zdarzyło się komuś innemu i wzruszysz ramionami. I powiesz sobie, takie jest życie, tak to już musi być. Będziesz mówił jakbyś czegoś na zawsze nie utracił.
- Nie zapomnę! Nigdy nie zapomnę!!! – po policzkach Kyu popłynęły łzy.
- Zapomnisz. I ja także. Musimy tylko dalej żyć. Choćby to było nie wiem jak smutne i bolesne.
Zapanowało milczenie. Oboje wiedzieli, że kończy się coś co nigdy tak naprawdę się nie zaczęło. Na sali zostali tylko oni i dyżurujący żołnierz, który czytał gazetę. Kyuhyun wstał, to samo uczynił Sungmin. Przez chwilę patrzyli się sobie w oczy.
- Do widzenia Kyuhyun. Trzymaj się.- wyciągnął ku niemu rękę na pożegnanie. Młodszy patrzył się na jego dłoń, wszystko działo się jak w złym śnie. Nie mógł zatrzymać płynących łez, otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć. Ale tylko nachylił się niezdarnie, rozpaczliwie, pocałował Sungmin’a w jego pełne usta. Ich pierwszy i ostatni pocałunek, zaledwie dotknięcie ust, które równie szybko jak się złączyły, znikły. Kyuhyun wyszedł, nie oglądał się za siebie. Płakał. Gdy młodszy odszedł Min wiedział, że to koniec. Poczuł jakby utracił połowę samego siebie. Przerażające uczucie podobne do śmierci. Nie mógł już opanować potoku łez. Wyjrzał przez okno, Cho zmierzał w stronę bramy, ani razu się nie odwrócił.
/*/*/*/*/*/*/*/*/*/
To był ten dzień. Cała rodzina, znajomi, przyjaciele zebrali się w jednym miejscu. Lee Sungmin siedział w pokoju na zapleczu, czekał aż Sungjin, jego drużba da znać, że wszystko gotowe i mogą zaczynać ceremonię. Był zdenerwowany. Do pokoju weszli jego koledzy z zespołu.
- No stary, jako pierwszy z nas wszystkich zdecydowałeś się na ten krok.- powiedział Eunhyuk - Gratulacje. - poklepał go po ramieniu i czule przytulił.
Każdy z obecnych złożył mu życzenia i uściskał, każdy oprócz jednej najważniejszej osoby, Cho Kyuhyun nie przyszedł.
- A gdzie jest Kyuhyun?
Zapadło milczenie. Cały zespół spuścił wzrok na podłogę.
- Hyung, gdzie jest Kyuhyun?- Sungmin zwrócił się z tym pytaniem do lidera.
Leeteuk wyraźnie nie wiedział co powiedzieć.
- Sungmin, otóż Kyu – wziął głęboki oddech – jakby to powiedzieć.. - rozejrzał się po zebranych, szukał pomocy, ale nikt nie chciał mu jej udzielić – Otóż Kyu…. On dziś rano wstąpił do wojska. Nie powiedział żadnemu z nas o tym, trzymał to w tajemnicy i przed nami i przed SME. Podejrzewam, że specjalnie to zrobił. Wiedział, że na przepustkę z wojska wychodzisz dzień przed ślubem i nie będziesz miał czasu się z nami spotkać i zauważyć jego zniknięcia. Zostawił list, w którym przeprosił za tak nieoczekiwane zniknięcie, napisał, że wszystko wytłumaczy po powrocie, o dziwo z czynnej służby. Poprosił także, żebyśmy ci nie mówili o tym przed ceremonią, ale zasługujesz żeby wiedzieć. Przepraszam.
To miał być, w przeświadczeniu innych, jego najszczęśliwszy dzień w życiu. A dla niego ta ceremonia stała się pogrzebem. Pogrzebem jego życia, serca, marzeń. W tym momencie Sungmin zrozumiał, że jego decyzja o odejściu od Kyuhyun’a była błędem, największym w jego życiu. Zrozumiał też, że nie ma już odwrotu i to co zepsuł już się nie naprawi. Był człowiekiem honoru więc niebyło mowy o przerwaniu ceremonii, nie mógł pozwolić aby na jego rodzinę z tego powodu spłynął dyshonor. Uśmiechnął się ironicznie pod nosem „ Znów stawiam komfort innych przed swoje szczęście. Jestem idiotą. Wybacz mi Kyu.” Wyszedł z pokoju aby zacząć życie pełne pozorów.
Człowiek na nowo próbuje być szczęśliwym i nagle zdarza się coś zupełnie przypadkowego, i wszystko bierze w łeb. bierze w łeb.


2 komentarze:

  1. Chyba jednak zostanę przy tej weselszej wersji, wiesz? To nie tak, że mi się nie podobało, ale cholera no! Nieszczęśliwa miłość nie jest tym co lubię (chociaż w miłość chyba nie wierzę) i po prostu nie lubię, kiedy ktoś porzuca swoją drugą połówkę duszy i idzie odgrywać bezsensowne pozory. Bo co? Bo ludzie nie będą dzięki temu gadać? Bo życie z pozorami jest łatwiejsze? Gówno prawda Minnie. Możesz sobie żyć z tą babką, ale mam nadzieję, że będziesz z nią nieszczęśliwy. (Levi! Widzisz co ty zrobiłaś? Przez Ciebie źle życzę Sungminowi! Niedobra ty!) Chyba pierwszy raz jestem zła na Sungmina a współczuję Kyuhyunowi chociaż za nim nie przepadam... Idę się pociąć...
    3maj się ciepluchno i nie pisz więcej takich historii, bo będę miała załamanie ;_; / Kummie

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś nie wiem do końca dlaczego ale wole te angstowe zakończenie. Z jednej strony wudaje mi się lepiej napisane, ale wiem też że nie to decyduje o tym że je wybieram. Dla mnie jest bardziej realistyczne, jeśli o realizmie mogę pisać. Czuje w nim więcej emocji( no bo jak nie czuć?!?!) i chyba to ze jestem pesymistką sprawia że je wybieram.
    +cała seria świetna i oby takich więcej
    Xoxo Yoko

    OdpowiedzUsuń