Hejka,
Dziś mam dla
Was 'Alternatywne zakończenie' mojej
historii o Kyuhyunie i Sungminie. Jak sama nazwa wskazuje jest to zupełnie inne
zakończenie od oryginalnego, tak jak tamto było szczęśliwe, tak tu życie już
nie jest tak łaskawe dla tej pary.
Nie
przedłużając miłego czytania życzę :)
LEVI
Beta- Syśka
Myślał o
zdarzeniach z poprzedniego tygodnia, kiedy po skończonym treningu w wojsku Lee
Sungmin miał się z nim spotkać, wyjaśnić zawartość listu, który napisał do
niego. Tak się jednak nie stało. Starszy stchórzył, nie przyszedł. Po dwóch
dniach młody wokalista uczestniczył w rozmowie z innymi członkami Super Junior.
Lider oznajmił im wtedy, że tego samego dnia rano rozmawiał telefonicznie z
Min’em, który przekazał mu radosną nowinę, żeni się z Yerim, przeprosił
jednocześnie, że tej wspaniałej nowiny nie może im przekazać osobiście ale
okoliczności na to nie pozwalają, zbyt krótki czas przepustki a zbyt dużo spraw
do załatwienia. Wypowiadając te słowa Leeteuk spoglądał na maknae, był
przekonany, że coś poważnego zaszło między Cho a Lee. Nie pytał, gdyż widział
jak Kyu cierpi przez choćby najmniejszą wzmiankę o starszym, postanowił
cierpliwie poczekać aż ten będzie gotów na zwierzenia. Jako lider i hyung
chciał mu zaoszczędzić wszystkich cierpień, nie mógł jednak ukrywać przed nim
tak znaczącego faktu jak zaręczyny jednego z nich. Uważał, że lepiej będzie to
powiedzieć osobiście niż gdyby Kyuhyun miał dowiedzieć się o tym z jakiegoś
artykułu. Na tą wiadomość Kyu znieruchomiał, sparaliżowało go, w momencie gdy
Teuk wypowiadał słowa dotyczące zaręczyn świat Kyu legł w gruzach. Z tą
wiadomością stracił wszelkie nadzieję na związek ze starszym kolegom, wstał,
udał się do swojego pokoju, zamknął za sobą drzwi i przez następne 24h nie
wychodził z niego. Płakał. Płakał za ukochanym, którego stracił na zawsze, rozpaczał
za straconymi nadziejami, za wymarzonym życiem, które nie stanie się
rzeczywistością. Płakał przez pierwsze 5h, później ze zmęczenia zasnął, jednak
nie był to spokojny sen. Miał koszmary, przywracał się z boku na bok, łzy
ciągle spływały mu po policzkach a usta cicho szeptały "Sungmin, proszę
nie odchodź". Nad ranem obudził się cały zlany potem. Był wyczerpany, czuł
się jakby przebiegł cały maraton, i to w obie strony. Nie chciał już płakać,
wiedział że łzy samotnie spływające po policzkach w zamkniętym pokoju nic nie
zmienią, nie pomogą odmienić jego sytuacji na lepsze, nie wytłumaczą dlaczego
stało się tak a nie inaczej. Wiedział, że jedynie aktywne działanie i
konfrontacja z Mingiem coś da. Zaczął układać plan. Momentem, w którym może
zniknąć i nikt nie będzie go szukał było zakończenie nagrań do Radio Star,
wiele razy po nakręceniu odcinka udawał się na drinka ze znajomymi, i tym razem
postanowił użyć tej wymówki, a rano zadzwonić do manager i powiedzieć że cały
dzień spędzi u rodziców i wróci dopiero następnego dnia rano. I tak oto
znajduje się teraz w autobusie zmierzającym w stronę jednostki swojego hyung'a.
Kyu siedząc i rozmyślając przez całą podróż postawił sobie za cel uzyskanie
wszelkich odpowiedzi na nurtujące go pytania, nie wyjdzie z pokoju wizyt dopóki
Sungmin się nie wytłumaczy. Im bardziej zbliżał się jego przystanek tym większe
czuł zdenerwowanie, a zarazem determinację. " Choćby mieli mnie wyrzucić
lub zamknąć to nie wyjdę stamtąd dopóki Sungmin nie odpowie na moje
pytania."
Po wyjściu ruszył
w stronę jednostki. Był pewny siebie, nie odpuści i nie stchórzy tak jak
starszy. Podszedł do bramy
- W jakim
celu, kto i do kogo?- spytał wartownik.
- Ja w
odwiedziny do Lee Sungmin’a- odpowiedział Kyu. Wartownik sprawdził listę.
- Niestety
nie mogę cię wpuścić. W odwiedziny do szeregowego Lee upoważniona jest tylko
rodzina i wcześniej zapowiedzeni goście. Za dużo fanów próbuje się tu dostać,
dlatego nie wpuszczamy wszystkich jak popadnie.
- Ale ja
jestem jego kolegom z zespołu.
- A ja
jestem Królowa Elżbieta II. Miło mi. - powiedział z ironią w głosie żołnierz.
- Mówię
prawdę. Nazywam się Cho Kyuhyun, jestem najmłodszym członkiem Super Junior.
Proszę oto mój dowód tożsamości.-powiedział Kyu wyjmując swój portfel z
plecaka. Postanowił nie odpuścić i trzymał się tej decyzji. Żołnierz zaczął bez
większego zainteresowania oglądać dowód wokalisty. Cho powoli tracił nadzieję,
zaczął zasuwać plecak, w ostatniej chwili spostrzegł że nadal ma przepustkę za
kulisy Super Show 6 ze swoim zdjęciem, to powinno pomoc.
- Jak
mówiłem jestem w SME, oto moja przepustka za kulisy koncertu Super Show 6, musi
mi pan uwierzyć, a i mam jeszcze zdjęcia w telefonie z całym zespołem i z
prowadzącymi Radio Star, musiałeś to widzieć. Proszę pozwól mi wejść- Kyu
zaczął szybko mówić, był zdesperowany co widać było w jego oczach jak i w tonie
jego głosu. Wartownik spojrzał się na niego, przez kilka chwil, które dla
Kyuhyun’a były wiecznością, przyglądał się mu uważnie.
- Dobrze,
wpuszczę cię. Ale jeżeli coś przeskrobiesz będę pierwszym który sprawi że tego
pożałujesz- po tych słowach w młodego wokalistę na nowo wstąpiła nadzieją.
Zrobił 90° ukłon i powiedział
- Na prawdę
jestem wdzięczny. Dziękuje.
-Masz,
wypełnij te papiery i możesz iść do sali widzeń.
/*/*/*/*/*/*/*/*/*/
- Szeregowy
Lee macie gościa. Idź do sali spotkań.
- Tak jest
kapralu - odpowiedział Sungmin. Był zdziwiony zaistniałą sytuacją, nie
spodziewał się nikogo, przecież zaledwie tydzień temu był w domu, jego matka
chyba aż tak szybko za nim nie zatęskniła żeby przyjeżdżać na wizyty. Skierował
się korytarzem do wskazanej sali, była zaledwie 7 pomieszczeń od pokoju w
którym spał, więc była to krótka podróż. Wszedł do środka, rozejrzał się,
żadnej znajomej twarzy, podszedł do dyżurującego żołnierza i zapytał
- Szeregowy
Lee Sungmin, miałem mieć gościa ale nikogo z obecnych nie znam, czy był ktoś do
mnie?
- Twój gość
jeszcze nie przyszedł. Usiądź.
Sungmin
skinął głową na znak, że rozumie i poszedł usiąść przy stoliku pod oknem, tyłem
do drzwi.
Kyuhyun
ustał pod drzwiami, chciał przez chwilę pomyśleć jak zacząć rozmowę ze
starszym, uspokoić nerwy, opanować potok myśli które kłębiły się w jego głowie,
wymazać wszystkie czarne scenariusze. Przez szybę w drzwiach widział jak Min
rozmawia z innym żołnierzem, a później siada przy stoliku. " Teraz albo
nigdy"- pomyślał Kyuhyun. Złapał za klamkę, otworzył drzwi i wszedł do
środka. Szedł cicho, tak że mężczyzna w stronę którego zmierzał nie usłyszał
jego kroków gdy ten stanął za nim. Cho nie wiedział co zrobić, powiedzieć. Chciał
starszego przytulić, ale jednocześnie zadać cios w twarz. W końcu zebrał w
sobie odwagę i usiadł naprzeciw kolegi
- Witaj
Sungmin-hyung. Długo się nie widzieliśmy- wyszeptał.
Sungmin od
momentu w którym usiadł na krześle patrzył się w okno, na słońce, które tego
dnia pięknie świeciło, na drzewa, na latające ptaki. Był w transie, uspokajał
go ten widok. Nagle usłyszał swoje imię wyszeptane przez głos, który kochał.
Odwrócił gwałtownie w jego stronę głowę. Nie mógł uwierzyć własnym oczom. Na
przeciwko niego siedział Cho Kyuhyun, jego miłość, mężczyzna z którego
zrezygnował na rzecz życia pełnego pozorów.
-K-Kyu-
powiedział drżącym głosem- Co ty tu robisz? - spojrzał się na niego szeroko ze
zdziwienia otwartymi oczami, pełne były obaw i strachu.
- Tydzień
temu nie mieliśmy okazji porozmawiać więc przyjechałem. Jak ci mija życie w
jednostce? Dobrze cię traktują? Kiedy planujesz ślub? Dlaczego się wtedy ze mną
nie spotkałeś? Dlaczego napisałeś ten list? Dlaczego Sungmin? - jego głos był
pełen wyrzutów, goryczy i bólu. Chciał tą rozmowę przeprowadzić w spokojnej
atmosferze, ale z każdym wypowiedzianym słowem podnosił ton głosu, czuł
narastający żal względem starszego. Nie mógł tego powstrzymać. Ostatkiem sił
hamował się przed krzykiem. Ma jeszcze swoją godność.
- Kyu-
odpowiedział Min, gestem ręki próbując go uspokoić.- Proszę Cię mów ciszej.
Zresztą to nie czas i miejsce na tą rozmowę. Porozmawiajmy innym razem.
-
Nie-powiedział stanowczo maknea- Porozmawiamy tu i teraz. Mam dosyć twoich
uników. Nie wyjdę stąd dopóki nie odpowiesz na zadane pytania.
- Kyuhyun to
naprawdę nie czas i miejsce na to. Zresztą wiesz, że nie mamy o czym rozmawiać.
Żenię się.- mówiąc to Min miał spuszczoną głowę, nie chciał widzieć w oczach
młodszego odrzucenia i zdrady.
Kyuhyun
gwałtownie wstał spychając krzesło i uderzył ręką o stolik.
-
Powiedziałem ci, że nie wyjdę dopóki nie odpowiesz na moje pytania! Więc mów bo
ja tu zostaje! - był zły, cały się trząsł ze zdenerwowania, a ręka, którą
uderzył w stół zaczęła pulsować z bólu. Stał, patrzył się na Sungmin'a, czekał
na jego odpowiedź. Nie obchodzili go inni obecni w sali, którzy ze zdziwieniem
patrzyli się na całą tą scenę, nie zwrócił uwagi na dyżurującego żołnierza
zmierzającego w jego stronę, którego Sungmin ruchem ręki i skinieniem głowy
zapewnił, że panuje nad sytuacją i powstrzymał przed podejściem. Cho nic z tych
rzeczy nie widział, jego w tej chwili wyłącznie interesował Min i jego
odpowiedź.
- Kyuhyun, usiądź.
- łagodnym głosem powiedział Sungmin.
- Ale masz
odpowiedzieć na moje pytania!
- Tak, ale
proszę cię najpierw usiądź i się uspokój. Ludzie się na nas patrzą.
Kyuhyun
podniósł krzesło i usiadł, czekał aż Min zacznie mówić. Sungmin natomiast
czekał na zadanie pytanie przez Kyu. Oboje siedzieli tak przez jakiś czas nic
nie mówiąc, czekali aż ten drugi zacznie. W końcu odezwał się Min, nie patrząc
się na rozmówcę zapytał:
- To co
chcesz wiedzieć?- ręce trzymał pomiędzy krzesłem a udami, był pewny że będą mu
zbyt mocno drżeć gdy je położy na stoliku.
- Wszystko.
A na początek powiedz mi dlaczego napisałeś list, z którego się
wycofałeś.-powiedział Kyu- I proszę ci, patrz się na mnie mówiąc to wszystko.
Chce po całej rozmowie być pewnym, że to co mi powiedziałeś było prawdą, a nie
będę mógł tego zweryfikować inaczej niż patrząc się w twoje oczy- młodszy
wiedział, że taka rozmowa będzie o wiele trudniejsza dla żołnierza, ale chciał
być pewnym jego słów, żeby później nie mieć wątpliwości.
- Dobrze.
Ale ty też mi coś obiecaj. Obiecaj, że nie będziesz mi przerywał, bez względu
na wszystko pozwolisz mi dokończyć moją wypowiedź. - wokalista skinął głową na
tak.- Kyu obiecaj.
-
Przyrzekam, że nie będę ci przerywał.
- Dobrze
więc. - To będzie bardzo trudna i emocjonalna rozmowa dla mnie i dla ciebie.
Wiedziałem, że kiedyś do niej musi dojść, ale nie myślałem że to będzie aż tak
szybko i nie wiem co powiedzieć. Pomyślał Min - Może zacznę od listu-
powiedział Sungmin- Napisałem go pod wpływem chwili, to...
- Miałeś się
na mnie patrzeć. - stanowczo powiedział Kyuhyun.
- A ty
miałeś mi nie przerywać, ale dobrze- Sungmin podniósł głowę i spojrzał się
prosto w te piękne brązowe oczy. Widział w nich smutek, ból, odrzucenie ale
także upór i niesłychaną siłę woli, aby dowiedzieć się wszystkiego co go
dręczy. Uśmiechnął się w duchu, gdyż wiedział, że mimo wszystko młodszy lepiej
sobie poradzi z całą tą sytuacją. - Tak więc, jak mówiłem list napisałem pod
wpływem chwili, moich uczuć do ciebie. Przez ostatnie miesiące byłem zestresowany,
zbliżający się pobór do wojska, przygotowania do wydania nowego albumu,
późniejsza jego promocja. To wszystko było męczące. Myśl o tym, że na dwa lata
praktycznie stracę z Wami kontakt przerażała mnie. Przez ostatnią dekadę
byliśmy wszyscy razem, przeżywaliśmy wspólnie porażki i radości, a tu nagle mam
was opuścić. Bałem się tego. Bałem się tego, że mogę was stracić, że nie będę
miał do czego i do kogo wracać. Po głowie chodziły mi najstraszniejsze myśli,
włącznie z rozpadem zespołu. A najbardziej przerażała mnie myśl, iż możesz
zacząć solową karierę, odejść z SJ, ustatkować się. Nie mogłem sobie wtedy
wyobrazić przyszłości bez Ciebie. To było dla mnie nierealne. Ostatni miesiąc
przed wstąpieniem do wojska był dla mnie horrorem. Spanie po 2 godziny dziennie,
ciągłe występy, wywiady, nagrania to wszystko sprawiło, że częściej myślałem o
tobie, o moim uczuciu do Ciebie, o tym co bez Ciebie zrobię. Stwierdziłem, że
teraz jest moja jedyna szansa abym zrobił w życiu to czego ja sam chce, pragnę.
Pomyślałem teraz albo nigdy, raz kozie śmierć, nic nie ryzykuje. Postanowiłem
więc napisać list, wyznać ci w nim moje prawdziwe uczucie. Pomyślałem, że dla
bezpieczeństwa zostawię go ci w pokoju abyś mógł go przeczytać gdy ja już będę
w jednostce. W razie jakbyś nie czuł tego samego co ja zawsze mógłbyś udawać,
że go nigdy nie dostałeś , nie czytałeś, że nie istniał. To wszystko w nim to
prawda, z wyjątkiem ostatniej części. Nie jestem tak silny jak początkowo
myślałem, jestem tchórzem, nie umiem nie zwracać uwagi na zdanie opinii
publicznej, z fanami dałbym sobie radę, ale nie poradziłbym sobie z odrzuceniem
przez członków zespołu i rodziny, a wiem że takie by nastąpiło
- Skąd
wi..-zaczął maknae
- Miałeś mi
nie przerywać. - ciągnął żołnierz. Nadal, tak jak obiecał patrzył się w oczy
młodszego, choć z każdym słowem było to coraz trudniejsze. - Wiem, że niektórzy
by nas zaakceptowali, ale większość nie pozwoliła by na nasz związek, nasza
agencja by na to nie pozwoliła. Straszyli by nas konsekwencjami, a jak to by
nie pomogło zaczęli by grozić i żądać naszego rozstania. I z tym może byśmy
sobie poradzili, ale co powiesz o naszych rodzinach. Ja jestem najstarszym
synem, w którym ojciec pokłada duże nadzieję, a ty jesteś jedynym męskim
potomkiem dzięki, któremu twoje nazwisko i linia rodziny może przetrwać. Czy
pomyślałeś kiedyś jaki zawód byśmy im sprawili wiążąc się? Ja pisząc list do
Ciebie nie myślałem o niczym, ale spędzając miesiąc z dala od ciebie dużo
rozmyślałem. Dużo rozmyślałem o tym co będzie, jak może wyglądać nasze życie
razem. I wiesz co widziałem? - zapytał Sungmin nie oczekując odpowiedzi. Jego
oczy stawały się coraz bardziej szkliste. Mimo wszystko starał się zachować
kamienną twarz. - Widziałem nas razem, szczęśliwych ale samotnych, bez
przyjaciół, rodziny, znajomych. Porzuconych przez wszystkich. - Min położył
swoje ręce na stole, blisko dłoni młodszego jednak w bezpiecznej odległości. -
Nie chce żebyś czuł osamotnienie. Chce ci zaoszczędzić smutku, wyobcowania,
wykluczenia przez społeczeństwo. Chcę żebyś był szczęśliwy.
- Ale moje
szczęście jest przy tobie. - Kyuhyun złapał starszego za rękę. - Proszę cię
przemyśl to wszystko jeszcze raz. Nie opuszczaj mnie. Proszę cię Sungmin.
Proszę. - wyszeptał desperacko, łapiąc się ostatniej iskry nadziei.
Wizyta Kyu w
jednostce, jego obecność, spojrzenie, zapach, dotyk sprawiły, że Sungmin na
nowo zaczął rozważać zmianę swojej decyzji. Cała rozmowa sprawiła, że to jak
postąpił wydawało mu się głupie, nie na miejscu. Jego uczucie, które upchnął na
dnie swojej duszy z nową mocą zaczęło powracać. Ścisnął mocniej rękę młodszego,
który w tym momencie spojrzał się na niego z nadzieją w oczach, wziął głębszy
oddech i puścił jego dłoń.
- Nie Kyu.
Tak będzie lepiej dla nas obu, naszych rodzin, znajomych, zespołu. Wiesz, że
gdy wstępowałem do wojska mój ojciec powiedział, że po powrocie będzie
najlepszy czas na to żebym ożenił się z Yerim i spłodził mu wnuki? To wtedy
zrozumiałem, że to co chciałem, co chcieliśmy zrobić zraniło by najbliższe nam
osoby. Nie mogłem pozwolić na to aby najbliżsi z mojej winy cierpieli. Bałem
się zobaczyć rozczarowanie w oczach mego ojca, osoby, którą zawsze stawiałem
sobie za wzór, bałem się nienawistnych spojrzeń ze strony członków SJ, którym
nasz związek mógł zniszczyć kariery. Za każdym razem widząc nas razem bali by
się, że wszystko się wyda, że opinia publiczna się dowie o nas i zniszczy nam
życie, ich życie na które tak ciężko pracowali. Więc wycofałem się z listu, i
nie przyszedłem wtedy do ciebie.
- Dlaczego
dla Ciebie zawsze ważniejsi są inni! Kiedy zrozumiesz, żeby dawać innym
szczęście musisz zacząć najpierw od siebie. Będąc samemu szczęśliwym,
spełnionym sprawiasz, że ludzie w Okół ciebie też się radują, a teraz swoim
postępowaniem sprawiasz ból, nie tylko sobie czy mnie, ale całej swojej rodzinie,
dziewczynie z którą chcesz wziąć ślub, mieć dzieci. Jak myślisz co będzie czuł
twój syn lub córka, gdy nie będą widzieć miłości w twoich oczach kiedy będziesz
patrzył się na ich matkę. A wiem, że jej tam nie będzie gdyż kochasz
mnie!!!-powiedział Kyu, nie mógł znieść tej myśli, myśli, że wszystko to co
robi Sungmin robi dla innych a nie dla siebie, że przez szczęście innych jego
szanse na życie pełne miłości i wzajemnego uwielbienia legły w gruzach. To
wszystko tak bardzo bolało.
- Wiem, że
postąpiłem jak tchórz, ale to dla naszego wspólnego dobra. Wiem, że cierpisz
ale to minie. Będzie lepiej.
- Nie
będzie! Ból nigdy nie minie, a moje serce się nigdy nie zagoi. - powiedział
pełnym wyrzut głosem młodszy wokalista.
- Uwierz mi,
że minie. Najpierw przeżyjesz tydzień piekła, potem przez tydzień będzie ci
przykro, potem zaczniesz zapominać, potem wyda ci się, że to nigdy się nie
zdarzyło, że zdarzyło się komuś innemu i wzruszysz ramionami. I powiesz sobie,
takie jest życie, tak to już musi być. Będziesz mówił jakbyś czegoś na zawsze
nie utracił.
- Nie
zapomnę! Nigdy nie zapomnę!!! – po policzkach Kyu popłynęły łzy.
- Zapomnisz.
I ja także. Musimy tylko dalej żyć. Choćby to było nie wiem jak smutne i
bolesne.
Zapanowało
milczenie. Oboje wiedzieli, że kończy się coś co nigdy tak naprawdę się nie
zaczęło. Na sali zostali tylko oni i dyżurujący żołnierz, który czytał gazetę.
Kyuhyun wstał, to samo uczynił Sungmin. Przez chwilę patrzyli się sobie w oczy.
- Do widzenia
Kyuhyun. Trzymaj się.- wyciągnął ku niemu rękę na pożegnanie. Młodszy patrzył
się na jego dłoń, wszystko działo się jak w złym śnie. Nie mógł zatrzymać
płynących łez, otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć. Ale tylko nachylił
się niezdarnie, rozpaczliwie, pocałował Sungmin’a w jego pełne usta. Ich
pierwszy i ostatni pocałunek, zaledwie dotknięcie ust, które równie szybko jak
się złączyły, znikły. Kyuhyun wyszedł, nie oglądał się za siebie. Płakał. Gdy
młodszy odszedł Min wiedział, że to koniec. Poczuł jakby utracił połowę samego
siebie. Przerażające uczucie podobne do śmierci. Nie mógł już opanować potoku
łez. Wyjrzał przez okno, Cho zmierzał w stronę bramy, ani razu się nie
odwrócił.
/*/*/*/*/*/*/*/*/*/
To był ten
dzień. Cała rodzina, znajomi, przyjaciele zebrali się w jednym miejscu. Lee
Sungmin siedział w pokoju na zapleczu, czekał aż Sungjin, jego drużba da znać,
że wszystko gotowe i mogą zaczynać ceremonię. Był zdenerwowany. Do pokoju
weszli jego koledzy z zespołu.
- No stary,
jako pierwszy z nas wszystkich zdecydowałeś się na ten krok.- powiedział
Eunhyuk - Gratulacje. - poklepał go po ramieniu i czule przytulił.
Każdy z
obecnych złożył mu życzenia i uściskał, każdy oprócz jednej najważniejszej
osoby, Cho Kyuhyun nie przyszedł.
- A gdzie
jest Kyuhyun?
Zapadło
milczenie. Cały zespół spuścił wzrok na podłogę.
- Hyung,
gdzie jest Kyuhyun?- Sungmin zwrócił się z tym pytaniem do lidera.
Leeteuk
wyraźnie nie wiedział co powiedzieć.
- Sungmin,
otóż Kyu – wziął głęboki oddech – jakby to powiedzieć.. - rozejrzał się po
zebranych, szukał pomocy, ale nikt nie chciał mu jej udzielić – Otóż Kyu…. On
dziś rano wstąpił do wojska. Nie powiedział żadnemu z nas o tym, trzymał to w
tajemnicy i przed nami i przed SME. Podejrzewam, że specjalnie to zrobił.
Wiedział, że na przepustkę z wojska wychodzisz dzień przed ślubem i nie
będziesz miał czasu się z nami spotkać i zauważyć jego zniknięcia. Zostawił
list, w którym przeprosił za tak nieoczekiwane zniknięcie, napisał, że wszystko
wytłumaczy po powrocie, o dziwo z czynnej służby. Poprosił także, żebyśmy ci
nie mówili o tym przed ceremonią, ale zasługujesz żeby wiedzieć. Przepraszam.
To miał być,
w przeświadczeniu innych, jego najszczęśliwszy dzień w życiu. A dla niego ta
ceremonia stała się pogrzebem. Pogrzebem jego życia, serca, marzeń. W tym
momencie Sungmin zrozumiał, że jego decyzja o odejściu od Kyuhyun’a była
błędem, największym w jego życiu. Zrozumiał też, że nie ma już odwrotu i to co
zepsuł już się nie naprawi. Był człowiekiem honoru więc niebyło mowy o przerwaniu
ceremonii, nie mógł pozwolić aby na jego rodzinę z tego powodu spłynął
dyshonor. Uśmiechnął się ironicznie pod nosem „ Znów stawiam komfort innych
przed swoje szczęście. Jestem idiotą. Wybacz mi Kyu.” Wyszedł z pokoju aby
zacząć życie pełne pozorów.
Człowiek na
nowo próbuje być szczęśliwym i nagle zdarza się coś zupełnie przypadkowego, i
wszystko bierze w łeb. bierze w łeb.
Chyba jednak zostanę przy tej weselszej wersji, wiesz? To nie tak, że mi się nie podobało, ale cholera no! Nieszczęśliwa miłość nie jest tym co lubię (chociaż w miłość chyba nie wierzę) i po prostu nie lubię, kiedy ktoś porzuca swoją drugą połówkę duszy i idzie odgrywać bezsensowne pozory. Bo co? Bo ludzie nie będą dzięki temu gadać? Bo życie z pozorami jest łatwiejsze? Gówno prawda Minnie. Możesz sobie żyć z tą babką, ale mam nadzieję, że będziesz z nią nieszczęśliwy. (Levi! Widzisz co ty zrobiłaś? Przez Ciebie źle życzę Sungminowi! Niedobra ty!) Chyba pierwszy raz jestem zła na Sungmina a współczuję Kyuhyunowi chociaż za nim nie przepadam... Idę się pociąć...
OdpowiedzUsuń3maj się ciepluchno i nie pisz więcej takich historii, bo będę miała załamanie ;_; / Kummie
Jakoś nie wiem do końca dlaczego ale wole te angstowe zakończenie. Z jednej strony wudaje mi się lepiej napisane, ale wiem też że nie to decyduje o tym że je wybieram. Dla mnie jest bardziej realistyczne, jeśli o realizmie mogę pisać. Czuje w nim więcej emocji( no bo jak nie czuć?!?!) i chyba to ze jestem pesymistką sprawia że je wybieram.
OdpowiedzUsuń+cała seria świetna i oby takich więcej
Xoxo Yoko