Miłego czytani Wam życzę, ciąg dalszy czeka na swoja kolejkę
Syśka :)
Nie czuł się dobrze, wcale nie sprawiał mu radości koniec
trasy koncertowej. Myśl o powrocie do normalności, w której przyszło mu żyć
była dla niego okropna. Gdy stał na scenie czuł, że żyje. Śpiewał dla fanów.
Dla nich ćwiczył taniec i wokal, by bawić ich jeszcze bardziej. Nie porzuci
swojej pasji ponieważ zbyt wiele kosztowało go dostanie się do boy bandu.
Ojciec widział go zupełnie w innej roli. Miał pecha urodzić się w takiej
rodzinie. Rodzice kochali go i starali się go dobrze wychować. Jednak, gdy
Siwon dorastał zdał sobie sprawę, ze ta cała religijność była bardzo przesadna.
Modlitwa trzy razy dziennie, codzienne nabożeństwa. To było chore. Więc
wystarczyło wyobrazić sobie jak młody i zagubiony chłopiec mógłby przeciwstawić
się surowemu ojcu. Było ciężko, jednak udało mu się postawić. Dzięki swojej
determinacji dziś był jednym z piętnastu członków zespołu Super Junior.
Kariera i
sława nie były jedynym powodem dla którego Choi pragnął znaleźć się w grupie.
Miał upragnioną swobodę i przestał być w mackach reżimu ojca. Teraz było
inaczej. Modlił się kiedy chciał. Oglądanie reportaży oraz relacji z
pielgrzymek nadal bardzo lubił, więc to robił. Chodzenie na nabożeństwa nie
było ciężkie. Był przyzwyczajony do tego. Jednak chodził teraz do kościoła raz
w tygodniu. Mógł się zasłonić pracą i nie miał z tego powodu już żadnego
problemu. Według niego było to normalne, jeśli przez całe swoje życie robił coś
codziennie, nagle do tego się przyzwyczajał i wychodziło mu to automatycznie.
Dla niego było to tak wyryte w pamięć, że nie sposób było przestać. Tak samo
jak to, że większość ludzi zaraz po przebudzeniu idzie prosto do łazienki.
Przyrzekł ojcu, że będzie się odpowiednio zachowywał, więc dla nie po znaki co
jakiś czas umieszczał tkliwe cytaty na Twitterze, było to dla niego niczym
innym jak "kopiuj" - "wklej".
Więc czemu
nadal nie czuł się dobrze w masce, która pomagała mu ochronić się przed gniewem
ojca. Co nie dało mu zaznać spokoju? Skąd ten ból i rozgoryczenie?
Wszystko
było spowodowane przez Kyuhyuna, najmłodszego, prócz Henrego, członka zespołu.
Siwon
doskonale pamiętał ten dzień, gdy zjawił się w progu ich domu. Nie został miło
przyjęty, wszyscy liczyli, że wraz z jego przyjściem ktoś wyleci. On też się
bał cholernie, nie miał zamiaru wracać do domu. Jednak trzymał się na uboczu.
Nie wdawał się w dyskusję. Jednak po kilku dniach emocje opadły.
Siwon zaczął
podziwiać młodszego kolegę. Był piękny, kilka razy sam przyłapał się na
obserwowaniu jego młodego nieskazitelnie pięknego ciała. Ukradkiem wyczekiwał
pod łazienka aż ten się z niej wyłoni aby móc przez chwilę obserwować
spływające po jego ciele krople wody. Na próbach obserwował jego ciało, w
związku z tym jego ruchy w tańcu nigdy nie należały do najlepszych. Gdyż
zapominał kroki obserwując Kyu. Nie wiedział czemu, podczas masturbacji
wyobrażał sobie jego rozchylone zachęcająco wargi i rozgrzane ciało. Nie
rozumiał czemu kończył z jego imieniem na ustach. Wstydził się tego, nie miał
komu się zwierzyć.
Od zawsze w
jego domu seks był tematem tabu. Wpajano mu czystość do ślubu i odrazę do
homoseksualistów, a teraz okazało się, że jest jednym z nich.
Gdy on
zmarnował swoją szansę na przyjaźń z Cho, Sungmin wykorzystał tą niebywałą
okazję. Wprowadził Kyu do swojego pokoju, wspierał i pocieszał. Zdobył jego
zaufanie i przyjaźń. Biedny Siwon został na lodzie i to na własne życzenie.
Choi
siedział na tyle autobusu. W zasięgu jego wzroku byli oni. Radośni i
uśmiechnięci. Dawali fanom KyuMin wielkie popisy na scenie oj tak, jednak fani
tej pary oniemieli by, gdyby wiedzieli co się między nimi dzieje w domu, gdy są
poza zasięgiem kamer. Chłopaki byli tolerancyjni i nie wtrącali się. Oficjalnie
nie byli razem, jednak głupiec by się domyślił, że coś ich łączy. Wspólnie
wchodzili do łazienki i razem ją opuszczali. Ukradkowe spojrzenia. Tajne hasła
w ich pokoju. Kilkanaście razy każdy z osobna widział tą dwójkę śpiących razem
na kanapie w salonie, czule się obejmujących. Przed nimi nie musieli udawać.
Byli rodziną. Wonni kochał Sungmina mimo iż miał coś co było spełnieniem jego
najskrytszych marzeń. Relacje Minniego i Kyu były ciągle pielęgnowane.
Po wypadku
chłopaków każdy był załamany. Cierpiał w milczeniu, bał się o Leeteuka i resztę.
Jednak tylko Kyuhyun walczył o życie. Sungmin spędzał noce przy jego łóżku. On
postawił go psychicznie na nogi dawał nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Gdy przyjaźń
Minniego i Kangina przechodziła kryzys, Kyuhyun trwał przy nim i zapewniał, że
go nie zostawi. Kangin uderzył Minniego, gdy pijany wrócił do domu i rzucił się
na Leeteuka. Minni stanął w obronie lidera i oberwał zamiast niego. Od tamtej
pory nie rozmawiali. Kangin za karę poszedł do wojska jednak teraz wracał, a
Lee się bał. Jednak wtedy miał przy sobie jego.
Do dzisiaj
pamiętał ich podsłuchaną rozmowę w przeddzień powrotu Kangina z wojska.
- Boję się
Kyuhyun. - wyznał Mini, głos mu drżał i dało się wyczuć, ze płakał.
- Minni
chodź tu. – Szelest pościeli. - Będę przy tobie i nic się nie stanie. Później
tylko głucha cisza, która przeszywała mu serce na wskroś.
Nawet nie
chciał sobie wyobrażać co tam mogą robić.
- Siwon
wstawaj - Warknął Yesung, wybudzając go skutecznie z dalszych rozmyślań.
Chłopak
ocknął się z ponurych myśli i wysiadł z autobusu za resztą. Chłodny wiatr
pieścił jego rozgrzana twarz. Wiedział, że przez tydzień nie podniesie się z
łóżka. Znając jego odporność na pewno będzie chory, nie przejmował się tym było
teraz kilka wolnych dni. Mógł sobie na to pozwolić.
Kilka godzin
później siedział z gorącym kubkiem w dłoni przy stole w kuchni. Wszyscy spali.
On nie mógł, próbował zebrać myśli. Podczas występu zawsze znalazł okazję by
być blisko Kyu. Przywierając do jego pleców czuł się jak w niebiosach. Choć
często w oczach ukochanego widział zniecierpliwienie i dystans nie umiał
przestać, wiedział że tu na scenie mu nie ucieknie. W domu było inaczej
praktycznie wcale nie spędzali razem czasu.
Gdy usłyszał
trzask otwieranych drzwi nie pomyślał nawet o podniesieniu głowy. Pewny, że to
wiecznie głodny Shindong nadal uparcie przeszywał wzrokiem swój na pół już
dopity kubeł herbaty.
- Co pijesz?
- usłyszał ten ukochany głos. Delikatnie podniósł głowę i zobaczył jego
potargane włosy, piękne duże oczy, lekko rozchylone i pełne usta.
- Mogę się
napić z tobą? – Spytał, podszedł do kredensu i już za minutę siedział na
przeciwko swojego starszego kolegi. Nie czekając nawet na pozwolenie.
- Czemu nie
śpisz? - spytał Kyu. Gdy przez dłuższą chwilę nie otrzymał odpowiedzi. Cmoknął
z dezaprobatą i pokręcił głową.
- Hyung
podczas trasy jesteś zupełnie innym człowiekiem niż po powrocie. Nie będę
ukrywał, że wolę tamtego ciebie.
Po tych
słowach wyszedł z kuchni zostawiając niedopity napój. Z każdym dniem był coraz
dalej od niego. Już nie pokona tego dystansu. Załamany zwiesił głowę. Na
dodatek czuł, że ma gorączkę. Wiedział więc co przyniesie mu kilka następnych
dni.
Kyuhyun po
cichu wszedł do pokoju. Nie chciał obudzić Minniego. Nagle przypomniało mu się
o herbacie, którą zostawił. Jednak nie miał zamiaru po nią wracać. Wszedł cicho
do łóżka. I zasnął.
Rano w całym
domu wyraźnie dało się słyszeć głos marudzących i zasypanych chłopaków. Kyu
podniósł głowę jednak nie zauważył przyjaciela w sąsiednim łóżku. Po chwili Lee
wpadł do pokoju o mało nie przywracając się o swoje porzucone na środku pokoju
buty.
- Kyu,
wstawaj!
- Co się
dzieje? - spytał przechylając głowę w kierunku drzwi.
- Manager
nagrał się nam na sekretarkę. Wczoraj nikt nie odsłuchał. Mamy wywiad za trzy
godziny! Cho niechętnie podniósł się do pozycji siedzącej.
- Nie żebym
narzekał na nasze zorganizowanie, ale czy tobie też brakuje twardej ręki
naszego lidera? Tęsknię za nim.
- Wiem i ja
tęsknię. - Odpowiedział Lee jednocześnie patrząc czulę na swojego
współlokatora, choć chciał naprawdę żaden z nich nie miał czasu na rozmowę.
Uśmiechnął
się do swojego maknae i wyszedł z pokoju. Po jego wyjściu zasypany wstał z
łóżka i poszedł wprost do łazienki. Nie było to najprzyjemniejsze zdarzenie w
jego życiu. W momencie łapania za klamkę, z drugiej strony ktoś gwałtownie
otworzył drzwi, przy okazji waląc Kyu prosto w nos. Chłopak stracił na sekundę
ostrość widzenia i powoli osunął się na ziemię . Nad nim stał sprawca całego
incydentu. Przestraszony Donghae zakrywając usta dłonią bezradnie pochylał się
nad oniemiałym przyjacielem. Obserwując skutki nieświadomie zadanego ciosu. Po
paru minutach ktoś podał mu lód i poczuł się o niebo lepiej.
- No ładnie
i to przed samym wywiadem, a jutro sesja, no świetnie jest załatwiony. –
Komentowali zebrani.
Do pokoju
wszedł Kangin.
-
Rozmawiałem z menagerem. Do naszych gwiazdek po południu wpadnie lekarz, a
teraz jedziemy i bez żadnych wypadków. – Krzyknął, na co Donghae wybuchnął
śmiechem.
Kyu kątem
oka zauważył karcący wzrok Eunhyuka, który natychmiast wywołał skruchę na
twarzy żartownisia.
Brunet
opuścił głowę i spojrzał na Minniego.
- Nie chcę
cię zostawić, ale muszę. – Powiedział smutno Lee. - Zaopiekuje się tobą jak
wrócę. - Pogłaskał go jeszcze czule po policzku i wyszedł za resztą ekipy.
Cho opadł z
sił. Z jednej strony mógłby spać, ale ten nos. Powoli wstał i poszedł włączyć
komputer, miał zamiar trochę pograć, cieszył się z myśli, że żaden z jego
starszych przyjaciół nie będzie mu przeszkadzać. Nagle z pokoju Siwona dobiegł
dźwięk tłuczonego szkła. Natychmiast wstał od komputera i poszedł sprawdzić
domniemane źródło hałasu. Na podłodze tuz przy łóżku przyjaciela zobaczył
kawałki rozbitej szklanki. Wonnie na widok ukochanego przeraził się.
- Kto ci to
zrobił Kyu? - spytał przestraszony. - Mały wypadek. - Cho uśmiechnął się do
niego na tyle ile pozwolił mu ból i opowiedział co go spotkało.
Chyba
pierwszy raz od kiedy się znali siedzieli swobodnie i rozmawiali o wszystkim i
o niczym. Cho podał choremu koledze lekarstwa i wodę. Gdy leki zaczęły działać,
Siwon powoli odchodził w błogi sen, a ostatnim widokiem, który widział była
twarz Kyuhyuna, tak bardzo blisko jego, że do tej pory nie był pewny czy to
było realistycznie, bał się myśli, że znów jego wyobraźnia wzięła nad nim górę.
Tuż po
wyjściu lekarza Kyuhyun siedział przy otwartym oknie podziwiając wyjątkowo
zjawiskowe niebo. Przed chwilą wyszedł z pokoju Siwona. Teraz jego hyung spał
po kolejnej dawce leków. Jemu zostało tylko czekać na powrót przyjaciół.
Nie
wyobrażał sobie nawet jak te kilka godzin bez Sungmina będę dla niego trudne.
Bardzo za nim tęsknił. Czasem, gdy zasypiali razem na kanapie specjalnie go nie
budził. Wolał leżeć przy nim w tej niewygodnej pozycji przez całą noc. Nie
liczyło się wtedy to, że rano będzie połamany, ważne było jego ciało tak blisko
niego i to, że bezkarnie mógł podziwiać jego spokojną twarz. Mógł chwycić jego
dłoń w swoją i cieszyć się tym, że Minni przez sen umacnia ten uścisk. Nie
wiedział czy robi to świadomie, jednak ich splecione palce były dla niego wtedy
szczytem marzeń. Od tamtych chwil minęło bardzo sporo czasu i Kyu coraz
bardziej pragnął bliskości przyjaciela. Z każdym dniem coraz bardziej
zmniejszając ten dystans między nimi. Wszystko robili razem. Brali prysznic,
przebierali się. Nie wstydził się go. Jednak będąc tak blisko ciała które
pragnął coraz trudniej było mu zachowywać się normalnie. Gdy Minni niechcący
dotykał jego ramienia lub go przytulał było mu gorąco, natychmiast próbował
zwiększyć dystans by nie zrobić niczego co mógłby żałować. Kilka godzin unikał go.
Lecz Lee jak gdyby nigdy nic przychodził do niego i obejmował w pasie. Stojąc
na palcach całował jego kark i nosem rysował zygzaki na jego plecach. Było mu
wtedy cudownie pragnął przygwoździć go swoim ciałem i całować do utraty tchu.
Coraz częściej doprowadzał go do szału. Jednak nie potrafił go od siebie
odsunąć. Podczas koncertów każdy lubił mieć Kyu obok siebie choć na chwilę, by
móc go objąć i przytulić. Nie drażniło go bo w końcu był ich maknae i zdążył
się do tego przyzwyczaić. Jednak nie lubił tego za bardzo ze względy na
Minniego.
Naprawdę
oprócz niego tylko przy Siwonie i Donghae czuł się bezpiecznie. Wiedział, że
nic mu nie grozi przy jego hyungach. Co prawda wszyscy byli sobie bliscy jednak
ta trójka dla niego szczególnie. Kyu czuł pustkę w sercu widząc jak wszyscy
traktują Lee, sam nie wiedział czemu był tak zazdrosny o jego uwagę. Na jego
szczęście był świetnym aktorem i nigdy nie dał po sobie poznać jak bardzo
cierpi. Omijał wtedy wszystkich i zatracał się na całe godziny grając na
konsoli. Od dziecka był to jego sposób na rozwiązywanie problemów.
Zrobiło mu
się zimno i zamknął okno. Po krótkiej chwili wahania wszedł do pokoju Siwona by
sprawdzić czy czegoś mu nie potrzeba. Przyjaciel spał w najlepsze. Kyuhyun
przyłożył mu dłoń do spoconego czoła i z wyrazem ulgi stwierdził, że gorączka
spadła. Gdy stal już przy drzwiach usłyszał swoje imię wybełkotane przez Choi.
Podszedł do niego i upewniając się, że śpi spostrzegł jak z oczu śpiącego płyną
łzy. Przykucnął przy jego łóżku i delikatnie głaskał go po głowie mając
nadzieję, że w ten sposób odgoni od niego koszmary.
- Proszę...
Kyu... - Mamrotał chory.
Kyuhyun
zamarł słysząc swoje imię z jego ust.
- Nie mogę
przestać o tobie myśleć...
Cho wstał i
z przerażeniem wybiegł z pokoju Siwona. Nie mógł pojąć co śnił wymawiając jego
imię przez sen. Usiadł na kanapie i włączył telewizor próbując w ten sposób
zagłuszyć swoje podejrzenia.
Po minucie
usłyszał skrzypnięcie w drzwiach oznajmiające powrót reszty chłopaków.
Natychmiast przybrał swój obojętny wyraz twarzy, jednak dziś nie było to tak
bardzo konieczne z powodu powiększającego się obrzęku na twarzy.
Od razu
poszedł do niego Donghae i zaniepokojony Sungmin.
- Jak się
czujesz? - Spytał Minni, przygarniając przy tym swojego maknae. Kyu potulnie
przylgnął do niego i mocno się wtulił, tak bardzo go teraz potrzebował. Nic nie
odpowiedział. Mini kiwnął na Donghae prosząc by ten odszedł i, że sobie
poradzi. Lee przestraszony stanem w jakim znajduje się jego przyjaciel
zaprowadził go do pokoju i położył do łóżka.
- Powiesz mi
co się stało? - Spytał kładąc się obok niego i tuląc do swojej piersi. Kyu
kierując się swoim instynktem zanurzył palce w jego włosach i przybliżył
nieznacznie jego twarz ku sobie. Bardzo pragnął mu powiedzieć co Siwon mówił
przez sen lecz bał się, wolał udać nawet, że tego nie było.
- Nie będę
cię zmuszał. - Powiedział zatroskanym głosem i pocałował go w policzek. Przez
ułamek sekundy Kyu przymknął oczy i zagryzł dolną wargę, co nie uszło uwadze
starszego.
Spojrzał
tęsknię na usta Cho i westchnął on też czuł do niego to samo, jednak bał się
zrobić więcej, nie wiedział jak młody wokalista może zareagować na jego
uczucia. Wolał o niego dbać, troszczyć się by w ten sposób przelać na niego
wszystkie uczucia którymi go darzył. Spojrzał mu w oczy i czekał na kolejny
krok, krok na który czeka już tak długo. Problemy które dręczyły Kyuhyuna już
dawno odeszły w niepamięć teraz liczył się tylko Minni. Blisko jego ciała.
Kolejny raz walczył z rozsądkiem i pragnieniem zatracenia się. Już dawno by to
zrobił jednak bardzo się bał, że ukochane dłonią go odepchną, ukochane usta
zranią potokiem słów, których bał się usłyszeć, a serce które tak bardzo kocha
odrzuci go na zawsze i straci więcej niż może to sobie wyobrazić. Jego
przyjaźń, szacunek i uwagę.
Teraz
patrzył mu w oczy i oczyma wyobraźni widział jak wpija się w te ponętne usta i
słyszy jęki odbiegające z jego ust. Czekoladowe oczy jego ukochanego hyunga
bacznie mu się przyglądały jednak nie dostrzegł w nich cienia pozwolenia. Z
żalem wyswobodził się z jego objęć, ostrożnie by nic nie dać po sobie poznać,
żadnej rozpaczy w oczach i smutku. Nic przy nim.
- Idę do
łazienki. - powiedział spokojne. - Mam ochotę na kąpiel.
Wyszedł z
pomieszczenia i oparł się czołem o drzwi do ich wspólnego pokój. Czemu proste
rzeczy są najtrudniejsze? - Pomyślał. Nie wiedział ile jeszcze zostało mu
czasu. Minni był przystojnym mężczyzną i wiedział, że w końcu go któraś usidli
i zabierze mu go bezpowrotnie.
Przed łazienką
spostrzegł Siwona, który ledwo trzymając się na nogach opierał się o ścianę.
Kyu natychmiast podbiegł do niego i złapał chroniąc go przed upadkiem.
- Czemu nie
jesteś w łóżku? - Zapytał z troską i złapał go za czoło. - Jesteś cały
rozpalony! Nie brałeś leków?
Siwon mu nie
odpowiedział tylko uwiesił się na nim jeszcze bardziej. Młodszy mocniej go
złapał i zaprowadził do pokoju. Gdy zamknął za sobą drzwi położył chorego
przyjaciela na łóżku i poszedł do kuchni przygotować mu herbatę.
Gdy wracał
do pokoju po drodze spotkał Kangina siedzącego na kanapie, który przeglądał
program tv.
- Czy ktoś
zamierza się zająć Siwonem? Nie mogłeś dopilnować by wziął leki? - pytał
wściekły.
Kangin
odpowiedział mu lekceważącym ruchem ramion i wrócił do przeglądania gazety. Zdenerwowany
Kyu wszedł do pokoju, postawił parujący kubek na szafce nocnej tuż przy łóżku.
Dał mu gorący napój i kazał mu wolno wypić. Nie odezwali się do siebie ani
słowem. Kyu przerwał tą ciszę.
- Zaraz dam
ci leki i zrobię coś do jedzenia, masz na coś ochotę? - Spytał.
- Czemu to
robisz?
- Niby co? -
To wszystko, po co to robisz? - Pytał gorączkowo.
- Mam cię
zostawić chorego? Nie umiałbym. - Odpowiedział czule już całkowicie zapominając
o zdarzeniu, które miało miejsce rano.
Podał mu
leki i uszykował lekką i sycąca kolację. Gdy miał wychodzić Choi złapał go za
rękę.
- Zostań ze
mną, nie chcę spać sam. - Poprosił.
Zawahał się
przez chwilę, jednak położył się obok niego i przytulił gładząc jego włosy,
kołysząc do snu.
W tym samym
czasie Minni wyszedł z pokoju w poszukiwaniu Kyu. Nie było go już dość długo i
martwiło go, że tak długo nie wraca. Nie mógł go znaleźć w łazience. W salonie
znalazł tylko Kangina, więc Kyu musiał być w którymś z pokoi, poczuł nutkę
zazdrości.
- Wiesz
gdzie jest Kyuhyun? - spytał.
- Wiem,
niańczy Siwona. Cały czas tam siedzi. - Odpowiedział.
Minni przed
drzwiami Siwona miał ochotę wejść do środka, zamiast tego nadstawił ucho i
słyszał tylko ciche sapanie, nic po za tym. Poczuł napływające łzy do oczu.
Wycofał się i zamknął w pokoju.
Jakiś czas
potem Cho obudził się obok śpiącego hyunga, znów miał majaki i jęczał w
gorączce. Kyu poszedł do łazienki i przygotował mu zimny okład. Przy szafce
nocnej postawił mu szklankę wody na wypadek gdyby się obudził i zachciało mu
się pić. Cicho wyszedł.
Kilka minut
później, gdy stał nad łóżkiem Minniego uświadomił sobie, że go zostawił i nie
wrócił. Był pewny, że Sungmin czekał na niego, poczuł żal do siebie o to jak go
potraktował. Pochylił się nad nim i jedyne co spostrzegł to mokry ślad na
poduszce tuż obok twarzy Lee. Wiedział, ze płakał. Wszystko się pierdoliło.
Przez niego. Tylko on musiał zdecydować, którą z dróg chcę się udać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz