Blog zawiera opowiadania o tematyce zarówno heteroseksualnej jak również homoseksualnej (yaoi i yuri). Jeżeli nie lubicie stosunków męsko-męskich/damsko-damskich, to albo opuścicie bloga albo omijajcie tego typu posty.
Tak więc zostaliście ostrzeżeni i czytacie na własną odpowiedzialność :) .

wtorek, 3 czerwca 2014

NUNA - Rozdział IV

 Kolejna część NUNY :) Serdecznie zapraszam

Syśka :D




Siedzieli tak wpatrzeni w siebie w jej gabinecie. Świat dla nich nie istniał, ważni było tylko oni. Nagle pukanie do drzwi wyrwało ich z tej wspaniałej chwili. Był dość późny wieczór, więc oboje zdziwili się i przestraszyli zarazem.
- Proszę. - Odpowiedziała na pukanie Luna. Gdy w drzwiach stanęła dyrektorka - zamarli. McGonagall na widok Neville w gabinecie zrobiła groźna minę. Obojgu przeszły ciarki po plecach. - Nie spodziewałam się tu pana. - Wyznała z ostrą miną. - Jednakże mam nadzieję, że nie przeszkadzam państwu? - Wycedziła przez zaciśnięte usta. Poczym gdyby nigdy nic zwrócił się do Luny. - Panno Lovegood przychodzę tu z ogromną prośbą, nie chciałam cię nachodzić o tak później porze, ale nie stawiłaś się na kolacji więc zostałam zmuszona przyjść do ciebie moja droga. Otóż potrzebuje twojej pomocy... - Gwałtownie zamilkła. Luna spostrzegła, że zerka na czerwoną różę od Neville. Zacisnęła usta zmieniając je w cienką linie i zaczęła ciągnąć dalej. - Chcę żebyś poprosiła ojca o zamieszczenie ogłoszenia w jego gazecie. Chodzi o posadę nauczyciela który mógłby zastąpić Hagirda. Decyzja została podjęta beze mnie, zechciało mu się szukać korzeni, zabiera Grupa i odchodzi i to w połowie roku szkolnego przed egzaminami... - Ciągłą coraz bardziej zdenerwowana, jakby nie zdawała sobie sprawy z ich obecności. - Naszą szkole to stawia w niekorzystnym świetle. Ach gdyby Albus żył przemówił by mu do rozumu. Niestety mnie nie słucha wyniósł się z zamku i tyle go widać. - Nagle odwrócił wzrok w ich stronę. - Więc mogę na ciebie liczyć? Prorok już jest poinformowany i z chęcią pomoże. Naprawdę to będzie cud jak kogoś znajdziemy. - Oczywiście pani dyrektor, napiszę do ojca. - Odpowiedziała szybko. - Dziękuję ci bardzo już późno nie będę ci zabierać czasu. - skierowała wzrok na Neville. - A pan Longbottome nie idzie? -Spytała surowo. - Tuż przy dziwach odwróciła się i dodała na odchodne. - Chce wprowadzić nocne warty przed pokojem życzeń. Za dużo uczniów się tam kręci. Przygotuje grafik dla nauczycieli i prefektów i jutro go wam przekaże. - Po tym wyznaniu Kochankowie zamarli wymienili się spojrzeniami, a następnie Neville opuścił gabinet Luny idąc posłusznie za McGonagall. Oszołomiona Luna nie mogła zebrać myśli po ich wyjściu. Skąd ona wie? Czy ktoś ich widział w końcu tylko wracając użyli niewidki. Może to Filch. Gorączkowo myślała tylko o tym. Nawet nie zauważyła gdy jej ukochany wślizgnął się do jej gabinetu pod osłoną peleryny niewidki. Chłopak widząc smutną twarz dziewczyny szybko do niej podszedł i ją przytulił. Rozkleiła się. - Boję się, nie chce żebyśmy mieli problemy. Skąd ona może wiedzieć o pokoju życzeń? - Spytała zapłakanym głosem. Neville przytulił ją jeszcze mocniej. - Nic mi nie mówiła, gdy wyszliśmy. Może to naprawdę uczniowie.... nie ma co się martwić na zapas. Nie czepiała się. Bez sensu się martwisz. - Ujął jej twarz, swoją dłonią i wytarł zapłakane oczy, poczym pocałował ją delikatnie. - Mamy pelerynę niewidkę zawsze będziemy krok do przodu. - Powiedział. - Uciekam kochanie i proszę napisz do ojca jak najszybciej. - Przytulił ją na pożegnanie i wyszedł chowają się pod peleryna. Ona zaraz po jego wyjściu posłusznie napisała list do ojca i zostawiła go na stercie książek. Miała zamiar go wysłać jutro zaraz po śniadaniu. Nagle emocje z całego dnia bardzo ją znużyły. Rozebrała się i poszła pod prysznic, który w ogóle jej nie obudził. Więc natychmiast po położeniu się do łóżka zasnęła. Rano zaraz po śniadaniu poszła jak najszybciej wysłać list do ojca. Zakochani zaczęli uważać jeszcze bardziej. Nie chcieli by cokolwiek poszło nie tak. Mijały tygodnie do końca roku szkolnego zostały 3 miesiące, a do tej pory nie znaleziono nauczyciela do opiekun nad magicznych zwierzętami. Zgodnie z zapowiedzią McGonagall pilnie strzeżony był korytarz na którym znajdował się pokój życzeń. Zakochani spotykali się w swoich gabinetach potajemnie. Schadzki umożliwiał im podarunek od Harrego Pottera. Pewnego dnia rano przy śniadaniu Luna otrzymała list od Ginny w którym zaprasza na kolację ja i Nevilla. Po odczytaniu listu podała go ukochanemu do przeczytania. Ten uśmiechnął się. - Super. Zaraz im odpisze i tak idę do sowiarni. - To już jutro. - Zauważyła Luna. Pokazując palcem na list. - Widzę skarbie. - powiedział cicho w obawie, że ktoś usłyszy. - Nagle poderwał się od stołu i rzucił. - Na śmierć zapomniałem muszę lecieć jeszcze do Sluhgorna ma mi przekazać listę potrzebnych roślin. Skończyły mu się zapasy. Widzimy się na obiedzie, tak? - Kiwnęła głową potwierdzająco. Zaraz potem Neville już wychodził wielkiej sali. Ukochana odprowadzała go wzrokiem. Wiele się działo jednak była pewna, że nic nie stanie im na przeszkodzie ku tej wspaniałej miłości. Do końca dnia nie działo się nic nadzwyczajnego. Czas leciał im od zajęć do zajęć. Luna była dziś szczególnie padnięta. Tłumaczyła uczniom piątej klasy jak prawidłowo powinno się rzucać zaklęcie Patronusa, począwszy od teorii do techniki. Później pod presją swoich podopiecznych opowiedziała o spotkaniach GD. Czyli Gwardii Dumbledora oraz wyprawie do Ministerstwa Magii, skończywszy na walce ze Śmierciożercami w Departamencie Tajemnic. Na kolacji myślała tylko o tym by jak najszybciej trafić do łóżka i zasnąć, nazajutrz miała być sobota, więc wiedziała, że będzie mogła dłużej pospać. Po męczącym tygodniu planowała lenić się cały dzień. Na wieczór była zaproszona z Nevillem na kolacje u Potterów. Ron i Hermiona z pewnością też tam będą, więc będą mogli sobie spokojnie porozmawiać. Wydawało się, że minęły lata od pokonania Voldemorta. Wszyscy byli zajęci swoimi sprawami, na szczęście jednak umieli znaleźć czas by spotkać się i pogadać. To było cenne dla wszystkich. Luna z ulgą doczekała końca kolacji i pospiesznie pożegnała się z Nevillem. W swoim gabinecie wzięła szybki prysznic i poszła spać. Zasnęła szybciej niż się spodziewała. Następny dzień minął jej spokojnie, tak jak sobie planowała. Odkąd zaczęła pracować jako nauczycielka był to jej pierwszy dzień w którym po prostu nie robiła nic. Gdy nastał wieczór Luna gotowa czekała na ukochanego przed zamkiem, bardzo za nim tęskniła ponieważ prawie cały dzień się dziś nie widzieli. Neville przesiedział cały dzień w szklarni sadząc rośliny potrzebne mu do egzaminów. Widywanie podczas posiłków było dla nich mało komfortowe zwłaszcza gdy cała kadra nauczycielska wisiała im na ogonie. Dlatego właśnie ten wieczór był dla nich wyjątkowy ponieważ mieli go spędzić razem. Było to ich prawdopodobnie ostatnie wytchnienie przed zbliżającym się końcem semestru. Nagle go zobaczyła biegnącego po schodach, Ucieszyła się. - Długo czekasz? – Spytał zdyszany. - Zdążyłam zmarznąć. – Rzuciła zaczepnie. Po chwili uśmiechnięci trzymając się za ręce teleportowali się na ulicę Grimmauld Place 12 w Londynie. Znajdował się tu dom który kiedyś był kwaterą główna Zakonu Feniksa, natomiast teraz służył jako dom rodzinny dla Ginny i Harrego Potterów. Oczywiście zostali serdecznie przywitani przez przyjaciół. Wszyscy cieszyli się swoja obecnością z chęcią spędzali ze sobą ten miły wieczór siedząc w salonie i popijając wino kupione specjalnie przez Rona na te okazję. Tylko Ginny odmówiła picia alkoholu, więc wszyscy zepsuli jej mocne wejście z nowiną o ciąży. Luna i Neville specjalnie udawali, że nic nie wiedzą co bardzo ucieszyło Harrego. Widocznie zapomniał uprzedzić żony, że wcześniej już się wygadał przed Nevillem, Gratulacji i wiwatów nie było końca. Więc, gdy towarzystwo trochę ucichło zakochani uznali, że już lepszej okazji dziś wieczorem może nie być i postanowili od razu wszystkim oznajmić, że oficjalnie są parą. Przyjaciele zadowoleni z kolejnej dobrej nowiny cieszyli się i gratulowali dobrej decyzji. Na to miast Harry uśmiechnięty od ucha do ucha patrzył na nich z podniesionym kciukiem do góry. Po pysznej kolacji przygotowanej przez Ginny szampańskie humory przyjaciół ku uciesze gospodyni były jeszcze większe. Hermiona i Ron nocowali w rezydencji, natomiast Neville i Luna po długiej namowie reszty jednak nie zgodzili się na zostanie na noc. Przy wyjściu Miona wręczyła Lunie mała torebkę. - To niepotrzebne książki naprawdę nie mam gdzie ich trzymać z Ronem, oddaj je do biblioteki może ktoś będzie miał z nich jakiś użytek. – Hermiona widząc zdziwioną minę przyjaciółki dodała na prędko, że użyła zaklęcia zmniejszającego, żeby wszystkie książki się zmieściły. Blondynka odebrała od niej pakunek. - Jasne nie ma problemu. – Odpowiedziała uśmiechnięta. Po pożegnaniu się Luna i Neville wyszli na trawnik przed domem. Złapali się za ręce i teleportowali na ulicę Pokątną. - Mam ochotę na coś mocniejszego przed snem skarbie. – Wyznał ukochanej. - Czytasz w moich myślach. – Powiedziała. Poszli do Dziurawego Kotła. Jakby nie patrząc mieli jutro dzień wolny, a perspektywa przedłużająca ich wspólny wieczór była na tyle kusząca, że z chęcią zakochani ją odwlekali. Kelner, który podszedł po zamówienie do ich stolika niestety nie dzielił ich entuzjazmu i był bardzo zdenerwowany odchodząc z listą wybranych przez nich drinków. Zakochani rozejrzeli się po barze, rzeczywiście byli jedynymi klientami. Być może ten chłopak miał już wychodzić, a oni pokrzyżowali mu plany. Nagle zobaczyli jak z zaplecza wychodzi energiczna młoda i przede wszystkim piękna kobieta. Dość głośno rozmawiała za barem z kelnerem, który ich obsługiwał. Wyglądało a to, że się kłócą. Zrezygnowana Kobieta wykonała lekceważący ruch ręką i nerwowo się uśmiechnęła. Widocznie powiedziała chłopakowi coś co go ogromnie ucieszyło gdyż ten uśmiechnął się i natychmiast zniknął na zapleczu jak by się bał, że ta się rozmyśli. Kobieta zaczęła krzątać się za ladą i już za chwilę szła do nich z zamówionymi drinkami. - Hanna? Hanna Abbott? Czy to ty? – Krzyczała Luna. Twarz kobiety rozjaśniła się, gdy poznała swoja szkolną koleżankę. Kobiety zaczęły się serdecznie ściskać i całować. - Ale się zmieniłaś! – Krzyczała jedna przez drugą. - Poznajesz? – Spytała Luna wskazują przy tym na ukochanego. Ten zrobił zdziwioną minę nadal nie wiedząc o co chodzi. – Neville Longbottom! – Teraz Hanna zaczęła ściskać Neville, na co ten wyraźnie się zmieszał. - Gwardia Dumbledora, moje mysie ogonki. Twarz Neville zaczęła się rozciągać w uśmiechu. W końcu ją poznał. Hanna wróciła za ladę by sobie również zrobić drinka i już po chwili siedziała z nimi przy jednym stoliku. Okazało się że jest kierowniczką Dziurawego Kotła. - Po szkole szukałam jakiejś pracy i udało mu się tu załapać. Wolałabym pracować gdzie indziej, ale zawsze to jakieś rozwiązanie. - Opowiadała dziewczyna. Zakochani byli zadowoleni z tego spotkania po latach miło było spotkać i porozmawiać. Hanna nie była już tą cichą dziewczyną ze szkoły. Stała się nad wyraz piękną kobietą, wiedzącą czego chce od życia z dalszej rozmowy dowiedzieli się, że chce zostać aurorem i ma na to spore szanse ponieważ brała udział w bitwie o Hogwart, ale wciąż czeka na decyzję Ministra Magii. Po upływie kilku godzin rozmów zdecydowali jednak, że muszą wracać do zamku. Pożegnali się z Hanną i obiecali, że nie stracą kontaktu. Gdy wrócili do zamku długo jeszcze nie mogli nacieszyć się wspólnym wieczorem i Mimo iż mało tego czasu spędzili sam na sam byli bardzo zadowoleni. Luna nagle spostrzegła, że zostawiła torebkę od Hermiony w Barze i szybko powiedziała o tym ukochanemu. - Kochanie jutro po nią pójdę, nie denerwuj się. Muszę skoczyć do Gringotta. – Powiedział spokojnie Neville Dziewczynie bardzo spodobała się ta prepozycja, gdyż sama miała trochę roboty na jutro. - To dobrze kochanie. – Powiedziała mu. – Nie mogę sobie pozwolić na drugi dzień lenistwa. Niestety egzaminy czekają. – Powiedziała wesoło dziewczyna obejmując go w pasie i całując po szyi, dziękując mu przy tym za wyrozumiałość oraz cenny spędzony wspólnie czas tego wieczoru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz