Zapraszam na kontynuację Drinny :)
Syśka
Draco Malfoy
cały wieczór zastanawiał się jak jej wyznać prawdę, przez cały rok codziennie śnił
o tej nocy w której Ginny Weasley pomogła mu uciec i uchroniła przy tym od
śmierci.
Minął rok od
tamtej pory, wojna się skończyła. Wszyscy powoli wracali do normalnego życia,
bez strachu o życie swoich rodzin. Draco mieszkał w Malfoy Manor, samotny i opuszczony.
Nie miał odwagi odezwać sie do niej, mimo iż to sobie obiecał. Pamiętał
dokładnie dzień w którym wylatywał z okna kwatery głównej Zakonu Feniksa.
Przysiągł wtedy, że odnajdzie Ginny i przywróci jej pamięć. Nie zrobił tego
ponieważ Wesley była teraz z Potterem. On był przy niej w każdej trudnej chwili
i chronił podczas wojny, a Malfoy był tylko śmierciożercą. Co prawda został
oczyszczony z wszystkich zarzutów, ale tylko ze względu na Snape i Dumbledora w
innych okolicznościach raczej nic nie uchroniło by go przed Azkabanem.
Myślał, że
już nic go nie zaskoczy, mylił się. Otrzymał wezwanie z Ministerstwa, za dwa
dni miał się stawić na przesłuchanie. Przez chwilę spanikował, jednak pewien
swojego bezpiecznego pochodzenia i pleców w ministerstwie stawił się pewnie na
wezwanie.
Jednak na
miejscu okazało się, że ma go przesłuchiwać sam Harry Potter w swoim prywatnym
gabinecie i to w dodatku pod działaniem Veritaserum. Zrobiło mu się słabo i
zaczął się denerwować. Chciał uciec jednak nic to by mu nie dało. Mógłby takim
zachowaniem wzbudzić więcej podejrzeń co do swojej osoby i zaszkodzić Ginny…
Tak, gdy
tylko sobie o niej przypomniał wpadł w pańkę, przecież jeśli powie prawdę o
Ginny może jej tym zniszczyć życie. Potter ją zostawi.
Do gabinetu
wszedł jak na ścięcie. Na sam widok swojego szkolnego wroga wzbudziła się w nim
ogromna wściekłość. Potem przypominało mu się, że jego dłonie dotykają jej
ciało, całuje jej usta. Było mu ciężko tym bardziej, że wiedział co za chwilę
się stanie, za chwile powie wszystko będąc pod wpływem tego pieprzonego
eliksiru prawdy.
Usiadł
zniechęcony przed biurkiem, naprzeciwko wybrańca. Gdy pił eliksir miał odruch
wymiotny, jednak nic z tego, musiał wypić cała dawkę, która była mu
przeznaczona.
- Wiec znowu
się widzimy Malfoy – Odparł.
- Jak już
coś to Pan Malfoy, po za tym proszę skończmy te czułości i przejdźmy do sedna
naszego spotkania. Jakoś nie mam ochoty rozmawiać z tobą dłużej niż to
konieczne. – Odparł chłodno.
- Widzę, że
naturalnie masz jednak ten cięty język i nadal nie uprzejmy jak na arystokratę
przystało Malfoy.
Były Ślizgon
zacisnął nerwowo pięści.
- Dobra masz
racje dość tych czułości. – Warknął Auror. – Nie mam zamiaru pytać cie o imię
nazwisko czy inne takie, przejdźmy od razu do rzecz i niech każdy idzie w swoja
stronę.
- Słusznie.
– Odpowiedział bezbarwnym głosem arystokrata.
Potter
obdarzył go ostatnim wrogim spojrzeniem różdżką rzucił zaklęcie samo piszące i
zaczął przesłuchanie.
- Czy
utaiłeś przed ministerstwem jakieś poczynania swoich rodziców?
- Nie.
- Czy po
skończeniu wojny robiłeś coś wbrew wyrokowi, które uprawomocniło Ministerstwo
Magii?
- Nie.
- Czy jest
coś czego nie wyjawiłeś do tej pory, a jest istotne dla naszego śledztwa? –
Zapytał Potter i opadł lekko na fotel. Wyglądało na to, że zadał Draconowi
ostatnie pytanie, które jednak nie było ostatnim podczas tego spotkania.
- Tak. – Odpowiedział
szybko. Czuł się okropnie mówiąc coś czego nie chciał.
Potter
spojrzał na niego zszokowanym wzrokiem i spytał.
- Czego nie
powiedziałeś?
- Uciekłem z
Kwatery Głównej Zakonu Feniksa. – odparł.
- Czy ktoś
ci pomagał? – Spytał już całkiem spanikowany.
- Tak.
Ginevra Weasley.
Veritaserum
robiło swoje choć nie chciał wyznał wszystko, powiedział Potterowi ze
szczegółami co stało się tamtej nocy.
- Czemu
wcześniej o tym nie mówiłeś? – Spytał zdenerwowany Auror.
- Musiałem
ją chronić, nie chciałem by ją ukarano za pomoc, której mi udzieliła. –
Odpowiedział smutno. – Ona nic nie mówiła, bo wyczyściłem jej pamięć.
- Dlaczego
to dla niej robiłeś? – Pytał dalej zdezorientowany Potter.
- Bo ją
kocham. – Odpowiedział cicho Draco, nawet nie zdając sobie sprawy, iż skutki
eliksiru już dawno minęły. Wyznał mu, że kocha jego kobietę i tak naprawdę
utwierdzając Harrego, że przez ten cały rok to on zrobił dla niej więcej niż on
jako wielki Wybraniec.
Gdy Malfoy
wyszedł z gabinetu Pottera ten natychmiast udał się windą na piętro wyżej do
swojego przyjaciela Rona Weasleya. Natychmiast musiał z nim porozmawiać. Po raz
pierwszy w jego karierze doświadczył takiej sytuacji i nie miał pojęcia co
dalej zrobić. Jako pracownik Ministerstwa powinien wydać Ginny i oddać w ręce sprawiedliwości,
ze strony lojalności do zaprzyjaźnionej rodziny musiał zataić co wie by nie
komplikować im życia. Natomiast co miał zrobić jako chłopak Ginny? Doskonale
wiedział, że rok temu byli już razem choć nie oficjalnie. Natomiast myśl o tym,
że wtedy go zdradziła i pomogła w ucieczce śmierciożercy przyprawiała go o ból
i rozpacz. Czuł się zdradzony i opuszczony, musiał rozmówić sie z Ronem.
Gdy znalazł
się w jego gabinecie całe napięcie wzmogło się kilkakrotnie, nie umiał wyznać
przyjacielowi tak wstrząsającej wiadomości, wiedział jak zareaguje, podał mu
przed słowa notatki napisane przez samo piszące pióro. Usiadł na pierwszym
wolnym krześle i czekał aż przyjaciel skończy czytać.
Ron wyraźnie
zaskoczony treścią, wstał gwałtownie od biurka i podszedł do okna.
- Co z tym
zrobisz? - Zapytał Harrego.
- Na pewno
jej nie zaszkodzę. Zataję ostatnie pytanie. - Wyznał cicho.
Ron odwrócił
się do przyjaciela naprawdę do ostatniej chwili nie był pewny co zrobi.
Ogarnęła go fala wdzięczności.
- Dzięki...
- Zaczął.
Harry
uciszył go jednym ruchem dłoni, i skierował się do wyjścia, wiedział co
przyjaciel miał mu do powiedzenia. Nie wiedział co mu niby odpowiedzieć, więc
uznał ucieczkę za najlepsze wyjście. Co miał mu gadać? Właśnie dowiedział się o
zdradzie, nie wiedział co dalej? Pewnie teraz była by z Malfoyem, gdyby ten nie
usunął jej wspomnień. Gdyby nie amnezja olała by go, wiedział to i ta myśl była
szczególnie dobijająca.
Ron z
przerażeniem spoglądał w pusty już punkt na dziwach w którym jeszcze kilka
minut wcześniej stał jego przyjaciel. Był załamany postawą swojej siostry, a
jeszcze bardziej bał się, że mogłaby się rozstać z Potterem i związać z
Malfoyem. Nic nie było proste w tym przypadku. Dobrze, że Ginny straciła
pamięć. Niewiadomo co by się wydarzyło gdyby arystokrata postąpił inaczej.
Harry był
załamany swoim życiem, już myślał pozytywnie o swoim życiu i był pewny, że w
końcu się stabilizuje. Jednak to było tylko jego urojenie. Nic nie było dobrze.
Harry wszedł
do swojego mieszkania i natychmiast położył się do łóżka. Czuł się wyjątkowo
okropnie. Nie mógł pojąć tego jak jego życie się pierdoliło, teraz już tracił
nadzieję na cokolwiek co mogłoby go uszczęśliwić.
Ginny
powolnym krokiem szła do gabinetu swojego brata. Ronald zapomniał drugiego
śniadania, więc postanowiła mu je zanieść przy okazji mogła odwiedzić swojego
chłopaka. Jednak w gabinecie nie było, Harrego, a Ron był na zebraniu.
Postanowiła na niego poczekać. Siedząc przed jego biurkiem pewne dokumenty
przykuły jej uwagę ponieważ zauważyła tam swoje imię i nazwisko. Wzięła je do
ręki i powoli zaczęła czytać. To co ujrzała przeraziło ją. Ona i Draco... nagle
przypomniała sobie o jego istnieniu. Przez cały rok jakoś ani razu nie
pomyślała o nim. Teraz nagle coś zaczęła sobie przypominać, jakieś skrawki
wspomnień z tamtej feralnej nocy dawały o sobie znać.
Zerwała się
na równe nogi i wybiegła z gabinetu. Mknęła korytarzem by jak najszybciej
znaleźć się na zewnątrz.
W domu
zwarzyła i wypiła natychmiast eliksir który przywróci jej pamięć. Sceny
odgrywane w jej głowie były dla niej ogromnym szokiem. Ogarnęła ją fala
strachu. Ona i Malfoy. Zaczęła płakać. Od dawna czuła, że nie czuje nic do
Harrego, jej serce było przeznaczone dla niego, lecz o tym nie wiedziała.
Dopiero teraz uświadomiła sobie czemu tak było.
Teleportowała
się do Malfoy Manor. Chciała z nim być. Kochała go. W holu widziała tylko
martwe ciało arystokraty, a nad nim stał Harry Porter. Na jego twarzy malowała
się złość. Ginny z przerażeniem obserwowała jak zbliża się do niej z
wyciągniętą różdżką. Że strachem cofała się do tyłu.
- Harry...
co robisz....? - Spytała przerażona.
- Już
wszystko załatwione. On już nie stanie na drodze naszej miłości. - powiedział
wskazując ręką w stronę martwego Draco. - Teraz zajmę się tobą skarbie.
Załatwię to jak rok temu Malfoy. Obliwiate!!!
Następnego
dnia Harry wezwał przyjaciela do swojego gabinetu.
- Nie martw
się Ron. Ginny była u mnie przez całą noc.
- I co
zamierzasz dalej zrobić z tą całą sytuacją z Malfoyem stary? - zapytał Wesley.
- Wiesz mam
dla ciebie jedną radę zanim zakończę tą sprawę. Chowaj ważne dokumenty zanim
ktoś nie upoważniony je przeczyta!
Wesley
został już ugodzony zaklęciem zanim zdążył zareagować na to co usłyszał. Opadł
na krzesło. Potter pochylił się nad min westchnął. To chyba wszystko co miał do
zrobienia. Uśmiechnął się sam do siebie. Przecież nikt nie mógł zniszczyć jego
miłości do Ginny. Nikt nie mógł stanąć mu na drodze. Wystarczyło wyczyścić
pamięć komu trzeba. Wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko.
- Ginevra
Potter nie Malfoy. - Powiedział sam do siebie lekko się przy tym uśmiechając.
- Stary czy
ja spałem? - powiedział zszokowany Ron.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz