Blog zawiera opowiadania o tematyce zarówno heteroseksualnej jak również homoseksualnej (yaoi i yuri). Jeżeli nie lubicie stosunków męsko-męskich/damsko-damskich, to albo opuścicie bloga albo omijajcie tego typu posty.
Tak więc zostaliście ostrzeżeni i czytacie na własną odpowiedzialność :) .

czwartek, 12 czerwca 2014

One-shot - Drarry

Draco i Harry 
Syśka



Harry
Tego dnia byłem wyjątkowo spięty. Nerwowy dzień w pracy jak zwykle nie służył mi zbyt dobrze. Teraz po skończonej trzydziestce miałem ochotę na beztroskiej życie i już żadnych niespodzianek. Do tej pory jakoś dałem radę omijać wszystkie zdarzenia mające negatywny wpływ na moje życie.

Coraz mocniej chwyciłem się kierownicy. Jadąc coraz szybciej i szybciej. Chciałem uciec, wyprzedzić życie. Jedyne co mi przyniósł ten chory wyścig to zderzenie z ciężarówka. Nie pamiętam tego zdarzenia. Sam wypadek umknął moim wspomnieniom i zamiast nich mam ciemną pustkę w głowie. To co wiem opowiedział mi kierowca karetki, która jako pierwsza przyjechała do wypadku.

Draco
Dużo kosztowała mnie decyzja o porzuceniu wszystkiego co magiczne. Jednak po wojnie musiałem wraz z rodziną uciec, nazwisko Malfoy już nie było szanowane jak niegdyś. Teraz znaczyło mniej niż śmieć na ulicy. Poszedłem do mugolskiej szkoły i studiowałem. Długo nie mogłem zdecydować co chcę robić. Spodobała mi się chemia, gdyż była zbliżona do eliksirów, mojego ulubionego przedmiotu z Hogwartu. Potem zdecydowałem się na pracę w laboratorium.
Tego dnia miałem się wybrać do szpitala po kolejne próbki do badań. Na korytarzu właśnie panował zamęt. Ze strzępków rozmów dowiedziałem się, że był wypadek samochodowy. Jedna osoba nie żyje, a druga jest ciężko ranna.
Na noszach leżał brunet, którego ledwo wtedy poznałem. Odłamki okularów wbiły mu się w twarz, a i reszta ciała była oszpecona ranami. Obficie krwawił. Przez chwilę zamarłem przerażony tym widokiem. To Harry Potter. Nikt inny tylko sam wielki wybraniec. Uciekłem stamtąd, musiałem do siebie dojść.
W samotności wróciłem do pustego mieszkania, znów on. Naprawdę myślałem, że już nigdy go nie zobaczę. Tym bardziej okoliczności mi nie odpowiadały. Kochałem go, przez ostatni rok w Hogwarcie spotykaliśmy się w tajemnicy przed naszą rodziną i znajomymi. Myślałem, że jestem najszczęśliwszym facetem na świecie, nie wiedziałem wtedy jak bardzo się myliłem. Harry odtrącił moje uczucia w momencie, w którym był mi tak bardzo potrzebny. Nie spotkałem go już nigdy później. ‘Pamiętam ostatnią naszą wspólną noc, płakałem w twoich ramionach bałem się, że wojna nas rozdzieli, że już nigdy nie będę mieć cię tak blisko jak teraz. Z chwilą, gdy mnie przytuliłeś uwierzyłem, że nic się między nami nie zmieni, że zrobisz wszystko by nasze drogi się nie rozeszły. Potwierdziłeś moje pragnienia, całowałeś i składałeś obietnice.’ Czemu one były nie do spełnienia? I czemu tak późno się o tym przekonałem? Czemu musiałem zobaczyć pustkę w jego zielonych oczach, w tych które tak bardzo kochałem? Akurat wtedy, gdy leżałem na wpół przytomny? Głupi biegłem w twoją stronę by ochronić cię swoim własnym ciałem, ty tylko zaśmiałeś się drwiąco, zostawiłeś mnie bez żalu. Gdy prosiłem cię o pomoc, wolałeś mnie zostawić rannego nie próbując nawet pomóc, dlaczego? Za to, że cię chroniłem przed Czarnym Panem? Narażając tym samym swoje życie, a ty…
Kurwa!
Czemu musiałem cię spotkać? Kocham cię nadal, nie wiem co tobą kierowało tamtego dnia, ale nie potrafię uwierzyć w grę twoich uczuć. Kto by udawał tyle miesięcy? Przecież, gdy mnie pieprzyłeś słyszałem twoje jęki i czułem ciepłą spermę, która zalewała mój środek, widziałem twoje oczy koloru avady, w chwili gdy dochodziłem w twoich ustach. Nie były puste, tylko czułe i moje… Czemu tak mnie zraniłeś Harry? Biję się w pierś, jednak pójdę do ciebie, nie wiem po co, chcę ostatni raz spojrzeć w oczy które mnie kochały i dowiedzieć się co czują teraz, może wrogość minęła?
Gdy wszedłem do szpitala miesiąc później i usłyszałem diagnozę – zamarłem. Amnezja, amnezja… Te słowa wciąż dudniły w mojej głowie, kiedy w końcu to się skończy. Wyszedłem z gabinetu. Nie pamiętał nic, tylko ostatnie godziny przed wypadkiem. Stałem godzinę przed salą w której leżał zastanawiając się czy mam wejść do środka. Nie byłem pewny czy mnie pozna i jak zareaguje jeśli sobie przypomni kim jestem dla niego, a raczej byłem.
Ostrożnie pchnąłem drzwi i wszedłem w głąb pomieszczenia. Panował mrok, na dworze było już raczej ciemno w dodatku okna były zasłonięte, nie mogłem uczepić się żadnej oświetlonej części sali, otwarte na oścież drzwi raczej nic mi nie dawały, więc zamknąłem je. Kierując się intuicją stwierdziłem, że idąc środkiem nie obalę się raczej o nic po drodze, powoli dotarłem do okna i odsłoniłem jedną z rolet, na sali było jedno lóżko, sylwetka na nim nie poruszała się, jednak nie mogłem dostrzec jego twarzy, Skierowałem się do światła, lecz usłyszałem tylko:
- Proszę nie zapalaj światła. – Gdy pierwszy raz od kilku lat usłyszałem jego głos moje ciało zamieniło się w ciepłą breję, nie potrafiłem wydusić sensownego słowa, Pamięta mnie? Może nie widzi, myślałem gorączkowo. Raz kozie śmierć, pomyślałem.
- Czemu? - Spytałem drżącym głosem.
- Nie chcę by ktoś mnie oglądał. – Powiedział tak smutnym głosem, którego nigdy nie było mi dane usłyszeć z jego ust. Zdałem sobie sprawę, że mnie nie poznaje. Z jednej strony poczułem ulgę, z drugiej jednak żal, zawiodłem się.
Podszedłem powoli do łóżka i usiadłem na krześle, które było najdalej od niego. Zabawne kiedy każda komórka twojego ciała kipi i prosi się o najmniejszy dotyk. Jednak ta trzeźwo myśląca cząstka ciebie wie, że to głupota, dlatego siedziałem cicho i czekałem na jakikolwiek znak.
- Znamy się? – Spytałeś.
- Tak, znamy się.- Wyszedłem szybko stamtąd. Nie chciałem dłużej rozmawiać. Za bardzo bolało, nie wiedziałem wtedy czy wrócę kiedykolwiek.
Odebrałem telefon dokładnie tydzień po mojej ostatniej wizycie. Harry wychodził ze szpitala, nie mieli pojęcia co dalej mają z nim zrobić, nadal nie odzyskał pamięci, zero bliskich, żadnych dokumentów. Nerwowo wstrzymałem powietrze, gdy pielęgniarka powiedziała, że Harry kazał mnie szukać. Czego się spodziewałem przecież powiedziałem mu, że się znamy i byłem jedyną osobą która mogła mu pomóc. Mimo wszystko w drodze do szpitala zastanawiałem się co mam dalej zrobić.
Gdy byliśmy razem wszystko wracało, kochałem go coraz mocniej, jednak czy to było możliwe? Harry nadal nie odzyskiwał pamięci, jednak już wcale nie sprawiało mi to problemu.
Tego wieczoru siedzieliśmy na kanapie oglądając jakiś durny serial, wtuliłeś się w moje ramię i splotłeś nasze palce. Uniosłem nieco głowę, patrzyłeś na mnie, takimi samymi oczami jak wtedy, gdy spotykaliśmy się ukradkiem. Pocałowałem cię, najpierw delikatnie, potem coraz mocniej przywierałem swoim ciałem do twojego. Bardzo pragnąłem tego dotyku, zawsze. Bałem się skrzywdzić twoje ciało i delikatną duszę, nie byłem pewny na ile mogę sobie pozwolić. Przecież dla ciebie to był nasz pierwszy raz, dla mnie raczej też. Smakowałem twojego ciała jakbym odkrywał je na nowo. Gdy włożyłem swój wilgotny język w twoje ucho, oszalałeś. Pamiętałem jak sprawić czy przyjemność. Natychmiast rozkosznie rozchyliłeś swoje ramiona, wykorzystując okazję ściągnąłem z ciebie koszulkę i całowałem twoje obojczyki, by móc potem przenieść się na sutki i brzuch. Niedługo potem byliśmy nadzy, skłamałbym mówiąc, że nic się nie zmieniło między nami. Czułem większe emocje niż przed naszym pierwszym zbliżeniem, raz się tylko zawahałem na samym początku, czy chcę tego? Chciałem, więc zamknąłem oczy i powoli naznaczyłem twoje Gryfońskie ciało swoim dowodem na to, że nigdy z nikim tylko ty, nawet gdy znikłeś.
Po wszystkim leżeliśmy w kurczowym uścisku, to nie był uczciwy związek, gdy ja wiedziałem wszystko, a ty tylko kawałki wycięte z życiorysu, zero wzmianki o magii i innych niewygodnych tematów.
- Draco w szpitalu miałem co noc dziwne sny, stoję w tym śnie na moście i czuję ogromną tęsknotę za czymś co straciłem, płaczę i uciekam. Wiem, że to był mężczyzna. Chciałem go szukać, potem ten wypadek i sen się kończy… - Wyznałeś, a ja wsłuchując się w twoją opowieść cały drżę i chłonę każde słowo, dotykam twojej twarzy pokrytą licznymi bliznami i całuję każdą z nich, one są moje. Płaczę cicho wtulając się w twoje miękkie włosy. Mimo iż to co powiedział nie było niczym w pełni potwierdzającym moje pragnienia w danej chwili dla mojego serca było najpiękniejszą melodią jakie te ukochane usta mogły wypowiedzieć. Chociaż wtedy, gdy zostawił mnie był zimny wiedziałem, że nie byłem mu nigdy obojętny. Nie wiedziałem jeszcze co nim wtedy kierowało jednak to nie było ważne.
- Teraz co czujesz? - Spytałem po chwili.
- Gdy jestem z tobą wszystko się skończyło, tak jak by.... - przerwał nagle i ukrył twarz w poduszce.
- Ej. - szturchnąłem go w bok. - powiedz.
- Nie, to głupie. - upierał się.
- Proszę. - Nie ustąpiłem.
Zerknął na mnie ukradkiem. Na jego twarzy pojawił się nerwowy uśmiech. Usiadł na łóżku i nerwowo zacisnął swoje dłonie.
- Już nie czuje potrzeby szukania tej osoby, wiem jedno. To było dla mnie bardzo ważne. Jednak kiedy ty się pojawiłeś czuje, że to czego mi brakowało wróciło.
Uśmiechnąłem się mimowolnie i przyciągnąłem go do siebie. Przytuliłem się mocno i cieszyłem bliskością i szczęściem. Już nie liczyło się dla mnie czemu mnie wtedy zostawił. Liczyło się to, że teraz tu był i kochał mnie? Oderwałem się lekko od niego i spojrzałem w oczy.
- Kochasz mnie Harry? - Niepewnie spojrzałem mu w oczy.
- Tak. - powiedział cicho muskając jednocześnie moje usta w motylim pocałunku.
Jedna samotna łza popłynęła po moim policzku. Chciałem odpowiedzieć mu to samo jednak moje usta złączone w głębokim pocałunku nie miały szans na wydobycie choć jednego, najmniejszego dźwięku. Odpowiedziałem mu więc najbardziej namiętnym pocałunkiem jaki mogłem mu w tamtej chwili ofiarować.
***
Dla dociekliwych opis uczuć Harrego przed wypadkiem.
Czy naprawdę mogłem się tak pomylić? Kochałem ją, a ona okłamała mnie. Tylko dlatego, że chciała mieć mnie tylko dla siebie. Uwierzyłem jej, a nie swojemu sercu. Przecież Draco nigdy nie skrzywdził by nikogo z moich bliskich, nie tych których kocham. Teraz już sam nie wiedziałem czy właściwie ulokowałem swoje uczucia. Ludzie których miałem za bliskich byli kłamcami. Zabrali mi moją miłość, moje szczęście... Draconie, gdziekolwiek jesteś wybacz mi... Wybacz mi to, że zwątpiłem w ciebie i w twoją miłość, kocham cię..

3 komentarze:

  1. .... Syśkaaaaaa! Nie wiem czy wiesz, ale uwielbiam Twoje Drarry pod każdą postacią.
    Fluff, komedia, smut, angst... Ahh.. Jakkolwiek to nazwiesz, z chęcią to przeczytam, bo uważam, że masz pewien dryg do opowiadań Potterowskich. Pomimo tego, że nie czytam Nuny, bo nie przepadam zarówno jak i za Luną, jak i za historiami hetero (nie myśl sobie o mnie nic złego!) to Drarry, Cho/Luna i inne z chęcią od Ciebie przeczytam ^^
    Opowiadanie mnie poruszyło i wepchnęło do mojej głowy melancholijne myśli, ale bądź co bądź skończyło się happy endem, więc nie mam na co narzekać...
    Pisz dalej i 3maj się i do zobaczenia! ♥ / Kummie

    OdpowiedzUsuń
  2. Na Bogów!
    To jest piękne!
    Zawsze lubiłam Draco, choć raczej dlatego, że bardzo lubię Blaise'a.
    Jego uczucia opisałaś pięknie, chciało mi się płakać! Do tej pory chyba tylko jedna czy dwie osoby doprowadził, że się popłakałam podczas czytania a ty byłaś blisko :D
    Chociaż ta końcówka...
    Niby coś się wyjaśniło, ale nadal jestem ciekawa jak to się stało, że Harry go zostawił.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej, ale to było ładne... Pięknie opisane uczucia Draco, starsznie smutne. Szkoda, że Harryemu nie wróciła pamjęć, ale przynajmniej kocha Malfoya :D. Ale dalej ciekawi mnie dlaczego Harry go zostawił...

    OdpowiedzUsuń