Blog zawiera opowiadania o tematyce zarówno heteroseksualnej jak również homoseksualnej (yaoi i yuri). Jeżeli nie lubicie stosunków męsko-męskich/damsko-damskich, to albo opuścicie bloga albo omijajcie tego typu posty.
Tak więc zostaliście ostrzeżeni i czytacie na własną odpowiedzialność :) .

niedziela, 28 grudnia 2014

Nie można niczego zmienić po prostu uciekając cz. 5

Kolejna część mojego KyuMin. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu, choć Syśka powiedziała, że mnie za ten rozdział zlinczujecie. Tak więc jak tylko wstawię notkę to idę się schować do szafy a na straży postawię mojego psa(mam nadzieję, że mnie nie znajdziecie XD )
Levi ;)
<-Rozdział 4





Zbliżając się, próbowałem usunąć ten dzień, którego nie mogłem całkowicie zapomnieć.

Nawet jeśli Twoje uczucia do jutra wybledną,
Będę Cię ciągle, niezmiennie kochał.
Nawet jeśli nie będziesz mnie mógł jutro ujrzeć,
Będę Cię ciągle, niezmiennie kochał.



-Myślałem, że już stamtąd nie wyjdziesz Cho. Przesuń się. Chce wejść – główny tancerz chciał wejść do środka.
-Hyung, gdzie jest SungMin?- powiedział błagalnym głosem maknae.
- Nie wiem.
-Jesteś jego przyjacielem, na pewno to wiesz.
- Idź owiń sobie czymś rękę bo całą podłogę zakrwawisz - mówił to nie patrząc się na młodszego, jakby się go brzydził. KyuHyun złapał go za ramię, potrząsnął nim. Potrzebował informacji.
-Proszę powiedz mi gdzie on jest?- Kyu nie dawał za wygraną.
- Puść mnie Cho – powiedział gwałtownie odwracając się w stronę wokalisty ze złością w oczach - W końcu sobie uświadomiłeś co zrobiłeś i straciłeś?
- Gdzie on jest?
- Jeżeli chcesz to wszystko naprawić sam musisz sobie dać radę. Ja ci Cho pomagać nie będę.
- Hyung, proszę.
- Nie! - powiedział stanowczym głosem i wszedł do łazienki zamykając drzwi za sobą.
KyuHyun został sam na korytarzu. Był bezradny. Nie wiedział co dalej, nikt nie chciał mu pomóc. Był załamany.

Kyu pov.

'Nie mogę się poddać, nie teraz. Jest 2 a.m. więc powinien już być, razem z RyeoWook wrócić z Sukira KTR. Sprawdzę w pokoju.
Nie ma go. Idioto przecież on już tu nie mieszka tylko w starym pokoju YeSung'a.
Szybko popędziłem w tamtym kierunku. Też nic.
RyeoWook. Bez zastanowienia pobiegłem na wyższe piętro. Wybrałem schody, nie miałem czasu czekać na windę, nie teraz gdy liczy się każda sekunda. Wbiłem kod do drzwi wejściowych i wpadłem do środka. Wookiego spotkałem w kuchni.
- Hyung czy SungMin-hyung wrócił z tobą? Jest tutaj?
- Nie. Był swoim samochodem i od razu po audycji gdzieś pojechał. Ale nie mówił gdzie.
- Dzięki.
- Kyu co ci się stało w rękę. Lekarz powinien to zobaczyć- powiedział pełnym troski głosem. Ale ja nie miałem czasu ma tłumaczenie musiałem znaleźć SungMin'a.
- Nic mi nie jest. Pa- rzuciłem przez ramię w biegu i już mnie nie było. Musiałem go znaleźć, wszystko wytłumaczyć. Po prostu musiałem.
Znów zbiegłem po schodach na niższy poziom, zabrałem ze sobą torbę oraz kluczyki do samochodu i wyszedłem z apartamentu. Tym razem poczekałem na windę, potrzebowałem chwili aby spokojnie pomyśleć. Gdzie mógł być, gdzie go zacząć szukać? Ręka zaczęła mnie coraz mocniej boleć, spojrzałem na nią. Pełno zadrapań i zaschniętej krwi. Chyba jednak przydało by się to czymś zasłonić, w końcu reporterzy i fani czyhają na każdym kroku. Zacząłem szperać w torbie. Rękawiczki. Dobrze, że była zima i miałem je przy sobie. Winda zjechała na podziemny parking a ja w tym czasie skończyłem zakładać rękawiczkę. Wysiadłem i szybkim krokiem poszedłem do samochodu. Włożyłem kluczyk w stacyjkę, przekręciłem i ruszyłem. Nadal nie wiedziałem gdzie go szukać, ale nie mogłem też tracić czasu na siedzenie i zastanawianie się.
Pierwszym miejscem, które wybrałem za cel był dom jego rodziców. Jadąc tam próbowałem się do niego dodzwonić, ale nie odbierał, ignorował mnie. Dobrze, że była noc i mały ruch, jechałem jak prawdziwy pirat drogowy, któremu jak najszybciej trzeba zabrać prawko. Nie zważałem na przepisy, wyprzedzałem na podwójnej ciągłej, jechałem z o wiele większą prędkością niż była dozwolona, kilka razy nawet przyjechałem na czerwonym świetle. Wręcz prosiłem się o wypadek, o śmierć. Nie zważałem na to, najważniejszy w tamtej chwili był dla mnie SungMin i chęć odszukania i przeproszenia go za to co mu zrobiłem.
Gdy podjechałem pod dom państwa Lee, jego samochodu tam nie było, jednak poszedłem do środka, chciałem się upewnić. Zapukałem. Otworzył mi brat SungMin'a, SungJin.
- Szukam twojego brata. Jest tutaj?
- A 'część' to gdzie?
- Przepraszam, ale zależy mi na czasie. Jest tutaj?
- Był, ale w tej chwili go nie ma - odpowiedział SungJin, z jego postawy i zachowania wywnioskowałem, że wie o wszystkim. Jeżeli nie od samego Min'a to sam się tego domyślił. Ręce skrzyżowane miał na piersi, jego głos był oschły, a on nadal stał na progu. Nie zaprosił mnie do środka.
- SungJin - postanowiłem nie owijać w bawełnę- Wiem, że spierdoliłem sprawę, ale chce to wszystko teraz naprawić. Proszę pomóż mi.
Widziałem, że się waha. Oparł się o framugę. Popatrzył na mnie przez chwilę i powiedział:
- Kyuhyun....dokładnie nie wiem co się stało. Nie wiem dlaczego mój ukochany brat wypłakiwał sobie ostatnio oczy, mało jadł i mało spał. Jednak podejrzewam, że to ty jesteś sprawcą tego wszystkiego, tego że z silnego, niezależnego faceta stał się kłębkiem nerwów niezdolnym do samodzielnego życia, więc nie oczekuj, że w czymkolwiek ci pomogę. Nawet jakbym wiedział gdzie jest to tobie bym nie powiedział. A teraz spadaj dopóki się hamuje żeby ci tej buźki nie rozkwasić. - Z rozmachem zamknął mi drzwi przed nosem.
Muszę szukać dalej. Ale gdzie? Idąc do samochody myślałem gdzie on może być. W dormie go nie ma, u rodziców też nie. Więc gdzie? … SHINDONG!! No tak! Przecież to jego przyjaciel, napewno teraz tam jest. Pewnie objadają się czymś niezdrowym popijając to wszystko alkoholem i przeklinając mnie na czym świat stoi.
Popędziłem w stronę mieszkania tancerza, ale ten strzał też okazał się niewypałem. Gdy podjeżdżałem pod jego dom, Donghee hyung wsiadał właśnie do samochodu razem ze swoją dziewczyną. U niego w domu było ciemno, rolety zaciągnięte, brak nawet najmniejszego źródła światła. Napewno nie zostawiłby Minniego samego, nie w takiej sytuacji. Nie wyszedł by z dziewczyną na randkę, nawet gdyby Sungmin nalegał.
Donghee hyung i jego ukochana byli tacy weseli, roześmiani, szczęśliwi. Ich twarze były pełne radości, na ustach szeroki uśmiech, oczy przepełnione iskierkami rozbawienia. Promienieli miłością, oddaniem, chęcią przebywania w swoim towarzystwie. Na ich widok zakuło mnie serce. Poczułem smutek i żal. Też kiedyś taki byłem. Kochany. Szczęśliwy. Zakochany. Ale wszystko zepsułem. Wszystko rozwaliłem swoimi głupimi przypuszczeniami, swoim kretyńskim zachowaniem.
Jak mogłem zniszczyć tak wspaniały związek?
Jak mogłem wierzyć w to co o nim mówili inni?
Jak mogłem posłuchać tego złośliwego głosu w mojej głowie i zgodzić się na jego propozycje?
- No jak?! - krzyknąłem, ciągnąc mocno za włosy. Nawet nie zauważyłem kiedy po mojej twarzy na nowo zaczęły płynąć łzy. Starłem je rękawem płaszcza, pociągając przy tym nosem. Realizacja tego co zrobiłem, co się działo i jakie mogło mieć skutki coraz bardziej zaczęła mnie przytłaczać. Wiedziałem, że muszę walczyć, że jak się postaram i nie odpuszczę to wszystko się ułoży, ale cichy głosik w mojej głowie, ten sam który doprowadził do rozpadu mojego związku, wmawiał mi, że jest już za późno, że to co zrobiłem Sungminowi nie da się odwrócić i naprawić, że jestem na przegranej pozycji. Nie chciałem go słuchać, ale on był coraz głośniejszy, natarczywy. Próbował wygrać.
Ale nie pozwolę mu na to. Nie tym razem. Nie jestem już tchórzem, który chowa głowę w piasek, nie pozwolę wygrać mojej niepewności, wstydowi, uporowi. Nie teraz gdy znam już prawdę. Od tej pory będę szczery, będę walczył o własne szczęście. Nie dam się zwieść innym i temu głupiemu głosowi w mojej głowie.
Odetchnąłem kilka razy głęboko, zbierając myśli. Musiałem znów się zastanowić gdzie jest Minni, co zrobię, jak go przeproszę i odzyskam.
Przez dłuższą chwilę nie mogłem na nic wpaść przez co zacząłem niecierpliwie wiercić się na siedzeniu. Spojrzałem w bok i mój wzrok spoczął na telefonie. Pomyślałem wtedy o naszych fanach. Przecież mogli cię gdzieś spotkać, zrobić zdjęcie i wrzucić do sieci. Choć szansa była mała wiedząc jaki jesteś ostrożny to i tak warto spróbować. Otworzyłem więc Twitter, wpisałem w wyszukiwarkę twoje imię i czekałem na wyniki. Po kilku chwilach otrzymałem odpowiedź na swoje pytanie. Jedna z internautek umieściła na swoim profilu twoje zdjęcie z podpisem "Sungmin oppa właśnie przyjechał do budynku SME. Jaki on jest słodki i piękny *-* " Już wiedziałem gdzie jesteś. Czekaj na mnie. Nie uciekaj.
Wiem, że po tym co zrobiłem to nie będzie łatwe ale zajebiście trudne. Wiem, że może mnie spotkać tragiczny koniec, bez happy endu. Wiem też, że będę walczyć do końca, gdyż miłość jest warta wszelkich starań i prób, wszelkich poświęceń. I ja zamierzam  zrobić co tylko jest w mojej mocy aby uratować siebie, Sungmina, nasz związek i naszą MIŁOŚĆ. Nie poddam się. Będę walczyć.
Jechałem ciemnymi uliczkami Seulu. Tym razem nie pędziłem na złamanie karku, musiałem zastanowić się co ci powiem, jak się wytłumaczę.
Ponad mną było czarne niebo bez żadnej gwiazdy, było tylko dla mnie i tylko ono było świadkiem bólu i strachu , które we mnie tkwiły, które towarzyszyły mi w tak krótkiej podróży do ciebie.
Jak to się stało, że wylądowaliśmy w takim bagnie? Gdzie popełniliśmy błąd? W którym momencie zaczęliśmy oddalać się od siebie? Sungmin, pomóż mi to naprawić. Mam nadzieję, że mnie wysłuchasz, dasz wytłumaczyć. Wina w całości leży po mojej stronie i będę cię błagał na kolanach o wybaczenie.
Obiecuje ci, że od tej pory będę przy tobie gdy słońca nie będzie. Gdy noce będą zimne ogrzeje cię własnym ciepłem. Od tej chwili moje serce należy tylko do ciebie, na wieczność.

***

Mimo późnej pory przed budynkiem SME było dość sporo fanów, część z nich to ELFy. Dlaczego wybrałeś właśnie to miejsc, w którym jest pełno oczu, gdzie bez kłopotu zostaniesz szybko rozpoznany? Gdzie ja tak łatwo cię znalazłem? Czy o to właśnie ci chodziło? Chciałeś się ze mną spotkać na neutralnym gruncie, czy po prostu myślałeś, że nie odważę się tu przyjść i zostawię cię w spokoju?
Wysiadłem z samochodu, nie rozglądałem się na boki, tylko prosto podszedłem do drzwi. Słyszałem szepty, fanki wołały mnie po koreańsku, chińsku, japońsku, ale ja nie zaszczyciłem je nawet najmniejszym spojrzeniem, gestem. Wbiłem kod do drzwi błyskawicznie wchodząc do środka. W głowie miałem tylko jedną myśl:" Muszę jak najszybciej znaleźć Sungmina i mu to wszystko wytłumaczyć."
W recepcji dowiedziałem się, że zająłeś salę na pierwszym piętrze. Stopnie pokonywałem po dwa. Chciałem jak najszybciej być już przy tobie.
Gdy znalazłem się  na szczycie schodów usłyszałem głos Victorii, rozmawiała przy ekspresie do kawy z Luną. Mimo, że mówiły szeptem ja je bardzo dobrze słyszałem bo na korytarzu, jak i na piętrze panowała zupełna cisza. Nie zauważyły mnie, stały do mnie odwrócone plecami, a po wzięciu kubków odeszły w prawą stronę.
-...  przespałam się z nim.
- Kyu?- spytała Luna. Victoria skinęła na potwierdzenie lekko głową.
-  Żartujesz sobie w tej chwili, prawda? Ty i on?
- Przecież mówię ci jak było i wcale nie żartuje. To prawda, choć trochę wstydliwa ale prawda – odpowiedziała Song ze spuszczoną głową.
- No nie wierzę. Przecież jesteście przyjaciółmi, a on zarzekał się, że poza przyjaźnią nic więcej do ciebie nie czuje. WOW
- Był wtedy pijany i nie wiedział co robi. Od jakiegoś  czasu chodził jakiś taki  dziwny, smutny, nieobecny,  przygnębiony. Żal mi go było...- ich głosy się oddaliły, ucichły. Nic więcej nie słyszałem . Nie zdziwiło mnie to co mówiła Vic, to był mój błąd, zrobiłem to pod wpływem chwili, a to że byłem pijany mnie nie tłumaczy. Po tamtej nocy czułem wstyd i byłem zły sam na siebie. Bałem się o tym wszystkim powiedzieć Sungminowi, bo mógłby mi nie wybaczyć, i uciekając oddaliłem się od niego tym samym pogłębiając przepaść między nami.
Dlaczego przespałem się z Vicrorią? Zrobiłem to bo byłem zły na niego, chciałem mu zrobić na złość. Po tych wszystkich plotkach, pytaniach czy coś wiem o jego związku z aktorką musicalową z SummerSnow byłem wściekły, coraz bardziej upewniałem się w przekonaniu, iż Sungmin ma kogoś na boku a ja pójdę w odstawkę.
Często wychodziłem na miasto ze znajomymi, w takie dni wracałem pijany do dormu. Robiłem to na przekór Sungminowi, wiedziałem jak on nie cierpi moich nocnych wypadów, a zwłaszcza tych gdzie piłem na umór. Jednego razu w takie dni przesadziłem. Chciałem się zemścić i na nim i do tego wykorzystałem Vic. Zrobiłem coś okropnego, niewybaczalnego, prawdziwe świństwo. Wybrałem najgorszy sposób rozwiązania moich problemów, ale czego można się spodziewać po zalanym w trupa facecie? Nie czego mądrego. Nie pamiętam dokładnie całego zdarzenia, ale nie muszę bo wystarczy sama świadomość tego co zrobiłem, żeby wpędzić mnie w poczucie winy i załamanie.
Ale dosyć tego rozpamiętywania najpierw muszę znaleźć...
-Sungmin?!.... Zaczekaj!!!!!
Był tam, wszystko słyszał i już wie. Czy to koniec? Co ja teraz zrobię? Jak z tego wybrnę? Czy wszystko da się jeszcze naprawić? Czy to w ogóle jest możliwe w tej sytuacji?
Milion pytań przewijało mi się przez głowę, nogi jakby wrosły mi w ziemię. Kiedy w końcu byłem w stanie podnieść wzrok, ruszyć się i mimo, że trwało to tylko kilka sekund to zanim się obejrzałem Sungmin zniknął za drzwiami sali treningowej. Ruszyłem za nim i w mgnieniu oka dopadłem do drzwi. W uszach słyszałem szum i bicie własnego serca, które strasznie szybko waliło mi w piersi, było przerażone bo właśnie traciło osobę, którą szczerze kochało.
Wpadłem do pomieszczenia, stał twarzą zwrócony do luster, płakał.
- Sungmin..- pod wpływem mojego głosu i odbicia w lustrze gwałtownie się odwrócił.

- Wynoś się stąd. Co tu kurwa jeszcze robisz? 




5 komentarzy:

  1. Czemu mamy Cię zlinczować 0.o?
    Chociaż za wpakowanie Kyu do łóżka z jakąkolwiek babą coś Ci się należy. No. Foch forever, na trzy minuty, nie na pięć, bo mi się podobało =^.^=
    Znajdę Twoją szafę i wyłaź z niej pisać kolejną część, bo Cię zjem z ciekawości, to było niekulturalne kończyć, jak się coś zaczyna dziać :c
    Ale oni się pogodzą? *.*
    I niech go Minnie opierdoli jak leci, bo mu się należy (żeby chociaż z facetem, no ale baba? BLEEEEEE >.<). Ale dobrze, że Kyu o niego walczy <333
    Idę szukać Twojej szafy i Cie z niej wyciągnąć, posadzić przed kompem i zmusić do napisania nowego rozdziału!
    Weny :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział jest w trakcie tworzenia(w mojej głowie). Muszę się wprowadzić w bojowy nastrój żeby go napisać, dlatego włączyła sobie ostry rock, ale to był błąd, bo zamiast pisać to śpiewam.
      A co do tego czy się pogodzą? Hmm.... kto wie, wszystko jest możliwe.
      Dziękuje za komentarz,
      Levi ;-)

      Usuń
  2. Jak mogłaś w takim momencie przerwać? No jak. Dołączam się do Akane i będę cię wraz z nią szukać( pies mi straszny) żeby zmusić do pisania kolejnej części.
    W końcu Kyu zaczyna działać. Ale jak on mógł tak z Victorią? No jak?
    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest świetne!
    Czekam na kolejny odcinek, oby był szybko, bo inaczej nie wytrzymam z niecierpliwości ;)
    Yoko

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju jak mi się podoba ten obrazek *^* Przepiękny c:
    Co do tej części... JAK ON MÓGŁ ZDRADZIĆ? JAK?! ;C SMUTAM
    W sumie czytałam gdzieś, że Koreańczycy bardzo się zdradzają... No ale ;;; I tak nie zrozumiem xD
    Idę czytać dalej, bo bardzo chcę wiedzieć, co dalej! :'3

    OdpowiedzUsuń