Blog zawiera opowiadania o tematyce zarówno heteroseksualnej jak również homoseksualnej (yaoi i yuri). Jeżeli nie lubicie stosunków męsko-męskich/damsko-damskich, to albo opuścicie bloga albo omijajcie tego typu posty.
Tak więc zostaliście ostrzeżeni i czytacie na własną odpowiedzialność :) .

wtorek, 3 marca 2015

Nie można niczego zmienić po prostu uciekając cz.6

Przepraszam, czy tu biją?(wygląda nieśmiało zza rogu i wchodzi)
Wiem dłuuugo mnie nie było, ale miałam straszny zastój, brak weny i pomysłów. Czas zabierały mi też inne zajęcia i hobby. Więc przepraszam za długą nieobecność. Nie jestem pewna czy ktoś to jeszcze czyta, ale wrzucam kolejną notkę, jest ona najprawdopodobniej przedostatnia.
Do końca nie jestem zadowolona ani z długości rozdziału, ani z jego treści, lecz postanowiłam nie trzymać Was dłużej w niepewności i coś dodać.
Tak więc miłego czytania :)
Levi
<-Rozdział 5

Mówiłeś, że mnie kochasz

Mówiłeś, że mnie nie opuścisz

Nawet, jeśli opuści mnie cały świat

Mówiłeś, że będziesz przy mnie


Mówiłeś, że mówisz szczerze

Złożyłeś obietnice

Jasno powiedziałeś, że będziemy dla siebie „ostatni”


Ale teraz czym się stałam?

Czym staje się moje serce, które w to wszystko uwierzyło?

Proszę, nie rób tego...




A tutaj nutka do posłuchania -->XIA - Flower



Od samego ranka stres i napięcie wypełniały Sungmin'a. Najpierw listu, który okazał się bardzo emocjonalną sprawą, potem przełożone nagranie, na którym spotkał KyuHyun ‘a, uświadomienie sobie, że list się zgubił, to był naprawdę wyczerpujący dzień. Na dodatek ostatnie kilka dni odcisnęło na nim poważne piętno. Świadomość, iż oto jego dotychczasowy rozdział życia się kończy, a zaczyna nowy napawała go zarazem optymizmem jak i strachem, choć tym drugim niemal w całości wypełniała. To prawda, że dużo wycierpiał ze strony Kyuhyun ‘a, spychanie na drugi plan, uszczypliwości, oziębłość, zapominanie, odpychanie od siebie, wszystkie te rzeczy bolały go, ale prawda była taka, że SungMin mimo wszystko nie wyobrażał sobie życia bez maknae. Sam siebie czasem w myślach nazywał masochistą, bo tylko ślepo zakochani wracają do tych którzy ich krzywdzą, wmawiają sobie, że to nic, że tym razem na pewno będzie inaczej, lepiej, a gdy sytuacja się powtarza nadal nie dopuszczają do siebie myśli, że znów się pomylili i na nowo wybaczają. On był właśnie takim przypadkiem, ślepo zakochanym idiotą, puszczał wszystko w niepamięć. Do niedawna był w stanie wybaczyć wszystko swojemu ukochanemu, ale każdy ma swoje granice wytrzymałości, nawet on. Wydarzenia, które miały miejsce w rocznicę ich związku przelały czarę goryczy. Lee postanowił się zmienić, odpuścić i nie wybaczyć kolejny raz. Choć w głębi serca wiedział, że jeżeli Cho zmienił by się choć trochę na lepsze i nadal go chciał to on by przebaczył i wrócił.
To co działo się w jego życiu niejednego by przytłoczyło swoim ciężarem, i on nie był tutaj wyjątkiem. Cały czas myślał, zastanawiał się, analizował. Czasami dochodził do wniosku, że jednak dobrze się stało i wydarzenia potoczyły się tak a nie inaczej, bo przecież ten związek nie miał prawa bytu. Co z tego, że się kochali skoro społeczeństwo Korei krzywo patrzy na związek dwóch mężczyzn, nie mieliby przyszłości w swoim zawodzie, zostali by wykluczeni przez społeczeństwo, publicznie zlinczowani przez fanów. Kariery całego Super Junior ległyby w gruzach, a sprawcą byłaby ich głupia miłość. Na początku by się wspierali, ale i do ich związku po pewnym czasie wkradło by się obwinianie tego drugiego o zaistniałą sytuację, gorycz i smutek zaczęłyby ich dopadać, aż w końcu by się rozeszli. Innym razem pragnął być z Kyu, stwierdzał, że nawet najbardziej bogate, pełne sukcesów życie nie jest nic warte jeżeli nie ma się go z kim dzielić. Gotów był żyć w ukryciu jeśli Kyuhyun byłby obok niego, gotów był na poświęcenie, na udawanie hetero jeżeli oznaczało to, że młodszy byłby z nim. Za takie myśli od razu się ganił, przecież nie po to odchodził i pisał ten list, żeby teraz wracać.
List. Ten nieszczęsny kawałek papieru. Zgubił go, ale podejrzewał kto go znalazł i co na niego czeka. Bał się tego. Podświadomie pragnął się skryć, uciec. Zniknąć, żeby tylko nie musieć z nim rozmawiać.
Mimo podjętej kilka dni wcześniej decyzji nadal miał wątpliwości czy postąpił słusznie. Czy odejście, a raczej ucieczka, było dobrym pomysłem.

*-*-*-*-*-*-*

Po skończonej audycji w radio Sungmin postanowił udać się do budynku wytwórni. Przez cały czas trwania Sukiry był zdenerwowany. Powód tego stanu dla niektórych mógłby wydawać się błahy, ale nie dla niego. Z jego torby zniknął list, który zaadresowany był do KyuHyuna. Niby nic wielkiego, zwykły list, w którym ktoś wylał swoje żale, lęki, obawy, ale ten kawałek papieru ukazywał to co do tej pory tak skrzętnie ukrywał za maską idealnego życia. Na dodatek był podpisany. Jasno z niego wynikało, że on, Lee SungMin, był zakochany w Cho KyuHyun, że ta dwójka była kiedyś w związku. To mogło skończyć ich kariery, ich całe życie. SungMin był wściekły na siebie za zabranie koperty ze sobą, przecież mógł od razu ją zniszczyć. Nie mógł się skupić na audycji bo po głowie krążyły mu różne czarne scenariusze. A to list wpada w ręce wytwórni, która zmusza go do odejścia z zespołu i robi to tak, że cały zespołu i fani go nienawidzą. To znów list wpada w ręce przypadkowej osoby, która najpierw go szantażuje, on jej płaci, a na końcu list i tak trafia do prasy, zostaje znienawidzony przez fanów i resztę Super Junior i wylatuje z zespołu. Każda wizja kończyła się tak samo - odejście z zespołu i nienawiść wszystkich wokół. Na szczęście po rozmowie z Ryeowook'iem w czasie przerwy trochę się uspokoił. Prawie pewny był, że to KyuHyun znalazł list i najprawdopodobniej go już przeczytał. Jednak katastroficzne wizje nie zmalały, tylko przybrały inny tor. Nie był pewny czego może się spodziewać po Cho. Czy ten wybuchnie złością? Może będzie o niego walczył? A może pozostawi to bez jakiejkolwiek reakcji, przemilczy, uda, że nic nie wie i przejdzie nad całą sytuacją do porządku dziennego? Nie wiedział tego, tak samo jak nie wiedział którą opcje by wolał. Konfrontację czy udawanie, że ich związku nigdy nie było. Przez głowę przemykały mu myśli, iż chyba wolałby szantaż lub znalezienie listu przez SME bo tutaj wiedział chociaż czego może się spodziewać, a Cho w tej sytuacji był nieprzewidywalny.
Własny samochód pozostawiony na parkingu pozwolił mu wybrać miejsce, do którego uda się po audycji. Nie chciał wracać do dormu, obawiał się, że Kyu może tam na niego czekać, a on potrzebował czasu na zebranie myśli po dzisiejszym dniu. Chciał być gotowy na każdą ewentualność. Dom rodziców też nie wchodził w grę. Zawsze tam jeździł gdy miał jakieś problemy, i to byłoby też pierwsze miejsce, w którym by go szukał. Po dłuższej chwili zastanowienia wybrał budynek agencji. Poza próbami rzadko z własnej woli tam jeździł, więc Cho tak szybko by tam nie przyjechał. Zdziwił się gdy o tak późnej porze zobaczył fanów czekających pod budynkiem SME, miał nadzieję, że czapka i kaptur uchronią go przed ich oczami i przemknie obok nie zauważony. Gdy był już w środku poprosił o klucz do pustej sali, chciał się wyżyć, poprzez taniec choć na chwilę uwolnić umysł od przytłaczających go myśli.
Tańczył bez opamiętania, powtarzał bezbłędnie tak bardzo wyryte w pamięci sekwencje kroków, układy. Pot lał się po jego twarzy, plecach, ale on nadal tańczył, nie przestawał, chciał zapomnieć. Widział swoje odbicie w lustrze, to jak bardzo był zmęczony, jak jego ruchy stawały się wolniejsze, bardziej niezdarne, lecz dla niego to było za mało. On pragnął całkowicie wyczerpać swoje siły, nie myśleć. Wrócić do pokoju, paść twarzą w poduszkę i zasnąć, unikając tym samym ewentualnej konfrontacji z Kyuhyun’em. Wcześniejsze postanowienie przemyślenia tego wszystkiego co się stało, znalezienia wyjścia, właściwych odpowiedzi legło w gruzach. Sungmin zwyczajnie w świecie przestraszył się konsekwencji napisania listu, bał się myśleć o tych czarnych scenariuszach, które od jakiegoś czasu krążyły mu po głowie. Choć przez chwilę chciał być od nich wolny. Gdy zmęczenie przeszkadzało mu w poprawnym stawianiu kroków postanowił kupić sobie coś do picia w maszynie stojącej na korytarzu. Podszedł do swojej torby, która leżała w kącie sali, wyjął z niej ręcznik i otarł pot z czoła i karku, następnie zabrał kilka monet z portfela i wyszedł z zamiarem kupienia wody.
Sala, w której ćwiczył znajdowała się zaledwie kilka metrów od lobby, w którym można było zaopatrzyć się w napoje, coś słodkiego lub zwyczajnie usiąść i porozmawiać na dwóch ustawionych tam sofach. Gdy wychodził zza zakrętu usłyszał głosy dziewczyn z f(x). Nie miał zamiaru się zatrzymywać, nie miał zamiaru podsłuchiwać, ale one mówiły o jego Kyu, wróć, już nie jego, od dawna już nie jego.
Sungmin nie wierzył w to co usłyszał. Jak Kyuhyun mógł tak postąpić? Jak mógł mu to zrobić? Jak mógł wykorzystać w ten podły sposób Victorię? Jak on mógł? Jak? Przecież Sungmin go tak bardzo kochał. Chciał mu oddać wszystko co miał. A on? A on miał to wszystko w dupie!
Gdy Luna i Victoria poszły w swoją stronę zauważył, że Cho stał przy schodach. Patrzył się na niego. Miał wystraszony, rozbiegany wzrok. Chciał chyba coś powiedzieć ale Sungmin nie miał ochoty go słuchać. Nie tu, nie teraz. Pobiegł w stronę sali treningowej. Był spanikowany, wściekły, załamany, miał ochotę coś rozwalić, wyżyć się na czymś lub kimś. Gdy cały roztrzęsiony stanął po środku sali i spojrzał w lustro zobaczył w nim Cho zamykającego za sobą drzwi.
- Co tu, kurwa, jeszcze robisz? Wypierdalaj!!- wykrzyczał Sungmin patrząc się na odbicie młodszego w lustrze, nie chciał patrzeć bezpośrednio w jego twarz bo bał się, że to przeważy szalę i się załamie, padnie na kolana i zacznie płakać.
- To nie tak jak myślisz. Pozwól mi to wytłumaczyć - KyuHyun powiedział nieśmiało.
- A co tu jest do tłumaczenia? - ostro gestykulował rękoma- Wykorzystałeś Victorię, ty..... teraz rozumiem twoje zachowanie. Nadzwyczajnie w świecie miałeś mnie dosyć, nie wystarczałem ci! .... Zgadłem? - spytał stojącego w drzwiach wystraszonego maknea.
- Hyung proszę...
- Ja tak bardzo cię kochałem, robiłem wszystko abyś był szczęśliwy, żeby było ci dobrze ze mną, - cały się trząsł od powstrzymywanego płaczu - a ty co? Znalazłeś sobie lepszy model, kogoś takiego nie będziesz musiał ukrywać przed znajomymi, rodziną. Jej nie będziesz się wstydził, tak jak mnie. - Min pociągnął nosem, coraz trudniej hamował łzy. Był wściekły na Cho, na swoją bezsilność, na to, że przez głupie uprzedzenia prawdopodobnie stracił miłość swojego życia.
KyuHyun stojąc przy drzwiach nie wiedział co robić, jak to wszystko naprawić, bo że chciał odzyskać SungMin'a był pewien, ale zaistniała sytuacja była beznadziejna, praktycznie bez wyjścia. Oblał go zimny pot, a ręce nie przestawały mu się trząść. Setki myśli kołatało mu się po głowie, tysiące słów wytłumaczenia nasuwało się na język, milion przeprosin chciało żeby je wypuścić, ale dla Cho żadne z nich nie wydawało się dość dobre, dość znaczące, odpowiednie. KyuHyun nie chciał żeby tak wyglądał ich koniec, teraz gdy znał prawdę chciał wszystko naprawić.
- Minnie, ja się nigdy ciebie nie wstydziłem - zaczął Kyu.
- Nie mów tak do mnie! Straciłeś prawo do tego zdrobnienia gdy tylko pomyślałeś o zdradzie - wybuchnął starszy. Jego serce krwawiło. Zasłonił oczy dłońmi, miał tego wszystkiego dosyć. Chciał zniknąć, ból który w tej chwili odczuwał był przerażający, czuł się taki samotny, opuszczony. - Mówisz, że się nigdy mnie nie wstydziłeś - krzyczał do odbicia Kyu w lustrze - to co miały znaczyć te chwile, w których mnie odpychałeś? Dlaczego nigdy nie wspomniałeś chłopakom z 'Kyu-line', że jesteś gejem, że jesteś ze mną? Odpowiedź jest prosta, wstydziłeś się mnie!! Wstydzisz się tego kim jesteś. - Był coraz bardziej wzburzony. Odwrócił się w stronę Cho. - Ty zawsze przed nimi udawałeś heteryka. W mojej obecności gadałeś z nimi o tym, która ma lepsze piersi, a która lepszy tyłek, o tym z którą byś poszedł do łóżka. W tamtych chwilach zupełnie o mnie nie myślałeś!! Nie obchodziło cię jak bardzo w tamtych chwilach czułem się upokorzony. - Na powrót odwrócił się do młodszego plecami. Ciężko oddychał, był cały spięty. 'Czy ty mnie kiedykolwiek kochałaś?' dodał w myślach.
- Proszę, wysłuchaj mnie - powiedział szeptem wyższy mężczyzna. Podszedł do Sungmin'a i objął go lekko w pasie.
- Nie dotykaj mnie!! - niższy gwałtownie się wyrwał i obrócił w stronę Cho. Był wściekły za ten czuły i delikatny gest, ten którego tak pragnął a ostatnio mało doświadczał. Z rozmachem uderzył byłego partnera pięścią w brzuch a później w szczękę. Zaatakowany zachwiał się na nogach i zaczął kaszleć. Bolało, cholernie bolało, ale przecież on na to zasługiwał. Skory był przyjąć tysiąc takich ciosów, jeżeli znaczyłoby to powrót Sungmin'a w jego objęcia, do niego.
- Jak mogłeś mi to zrobić. Czy nie mogłeś po prostu przyjść i zerwać ze mną jak normalny człowiek, musiałeś mnie tak cholernie krzywdzić przez ostatnie miesiące!? Upokarzać?! Co ja takiego zrobiłem żeby na to wszystko zasłużyć?! Kim ja dla ciebie w ogóle byłem?! Zabawką? Kimś, z kim poprzez seks rozładowywałeś napięcie? - krzyczał wprowadzony z równowagi SungMin - Powiedz Kyu, kim?
- Byłeś i jesteś dla mnie najważniejszy na świecie - odpowiedział pewnym głosem Cho, wciąż trzymając się za bolący brzuch. Jego policzek był wyraźnie zaczerwieniony i spuchnięty.
- Bzdura!!! Jakbym był najważniejszy to nie ukrywałbyś mnie przed innymi! Wyznałbyś im, że jesteś gejem, że jestem twoim facetem. A ty co? Zdobyłeś się tylko na odwagę, żeby powiedzieć to chłopakom z zespołu, i to tylko dlatego, że sami coś zaczęli powoli podejrzewać. A ja chciałem powiedzieć o nas nie tylko SJ ale też naszym rodzinom i znajomym. Takie słowa są z mojej strony samolubne, bo przecież decyzja o coming out nie powinna być podejmowana z takich powodów, sam powinieneś do niej dojrzeć i się na nią zdecydować nie dlatego, że jesteś w związku, ale choć raz chciałbym być samolubny i wykrzyczeć całemu światu, że Cho KyuHyun jest mój. Ale ty się tego bałeś, nadal boisz. Więc jak możesz nadal mówić, że jestem dla ciebie najważniejszy po tym co zrobiłeś?!
- Bo to prawda! Po twoim liście w końcu wszystko zrozumiałem, widzę rzeczy takimi jakie one są naprawdę.
- Co zrozumiałeś? To jak bardzo mnie krzywdziłeś? I może mi jeszcze powiesz, że żałujesz?
- Żałuję!!! I to nie wiesz jak bardzo!!
- A w ogóle skąd wziąłeś list? Jak dobrze pamiętam to był w moim plecaku, nie dawałem ci go. Kto ci pozwoli grzebać w moich rzeczach?!- krzyczał SungMin.
- Byłem ciekawy, myślałem, że to list od niej i dlatego go wziąłem, a gdy zobaczyłem kto jest adresatem nie mogłem już ci go oddać. - KyuHyun upadł na kolana, po jego polikach zaczęły płynąć łzy - Teraz gdy już go przeczytałem to żałuję każdej chwili, w której cię raniłem, nigdy sobie tego nie wybaczę. Byłem idiotą wierząc w słowa innych na twój temat. Teraz widzę jakie to było głupie.
- O kim ty mówisz? - zapytał SungMin. Stał teraz oparty plecami o lustro i patrzył się na płaczącego po środku sali KyuHyun. Niby był wściekły, a jednak widok ten sprawiał mu ból, choć przecież nie powinien. Powinno go to cieszyć, a on hamował się żeby do niego nie podejść i objąć. Jednak był masochistą.
- W branży krążą od jakiegoś czasu plotki na temat twojego romansu z dziewczyną z Summer Snow. Na początku nie wierzyłem w to, ale po pewnym czasie zacząłem coś podejrzewać.
- Od kiedy wierzysz w plotki krążące w branży? Czy ja ci kiedykolwiek dałem powód, żebyś tak myślał? Czy ty naprawdę uważasz, że byłbym zdolny cię zdradzić?! - Nie wierzył w to co słyszał. Cała ta sytuacja była coraz bardziej absurdalna.
- Miałeś mniej czasu dla mnie, byłeś zmęczony, mało rozmawialiśmy, czułem, że się oddalasz. Bardzo ci się spodobała ta rola, nawet do radia chodziłeś ubrany jak główna postać z musicalu. - Mimo, że mówił cicho to jego głos był dobrze słyszany w pustej sali. - Pewnego razu zobaczyłem na YouTube urywek filmu z radia, to była przerwa, esemesowałeś, wyglądałeś na szczęśliwego i zakochanego, a ja byłem pewny, że to nie ze mną wtedy pisałeś. Przez to wszystko stwierdziłem, że ten cały romans musi być prawdą.
- Nie mogłeś się zapytać? Tylko wysnułeś jakieś głupie wnioski z filmiku i gadaniny innych? Myślałem, że jesteś mądrzejszy.
SungMin zjechał plecami po lustrze i usiadł na podłodze. Prawe kolano pociągnął do góry i oparł na nim rękę. Coraz bardziej zaczynał rozumieć tą chorą sytuację, brakujące puzzle układanki wskakiwały na swoje miejsce. Nadal jednak nie wiedział co ma z tym zrobić.
- Bałem się usłyszeć, że masz mnie dosyć, że znalazłeś sobie dziewczynę i chcesz się ustatkować. W końcu jesteś bi, więc nic w tym nie byłoby dziwnego gdybyś znalazł sobie kandydatkę na żonę a mnie odstawił.
- Wiesz, że nigdy bym czegoś takiego nie zrobił.
- Teraz już to wiem, ale wtedy cała ta sytuacja mnie przerosła. Zacząłem czuć się niepewnie, bałem się odrzucenia, braku akceptacji, bałem się czuć tak jak podczas moich początków bycia w Super Junior. Tylko teraz byłoby to milion razy gorsze, bo bez ciebie nie wyobrażam sobie życia.
- Hahaha... zabawne jest to co mówisz. - SungMin gorzko się zaśmiał - Twierdzisz, że nie możesz beze mnie żyć? Przecież to ty mnie jeszcze bardziej od siebie odpychałeś, ignorowałeś. Ty mnie krzywdziłeś, sprawiałeś, że czułem się nic nie warty, że czułem się jak najgorszy śmieć - mówiąc to patrzył się z wyrzutem w stronę KyuHyun ‘a, który przez całą rozmowę miał zwieszoną głowę. - Nie wspominając już o sytuacji z Victorią!
- Żałuję tego, bardzo żałuję - wyszeptał Kyu.
- Jak mogłeś pomyśleć o zdradzie?! Jak mogłeś ją prosić o to żeby się z tobą przespała?! Przecież to twoja przyjaciółka, na litość boską KyuHyun! I to, że byłeś pijany nic tu nie tłumaczy!! O czym ty w ogóle myślałeś? Całe szczęście, że się nie zgodziła.
- Co ty mówisz? - młodszy gwałtownie podniósł głowę i spojrzał prosto w oczy SungMin'a. - Na co się nie zgodziła? - Powoli zaczął przesuwać się w stronę Lee siedzącego pod lustrzaną ścianą. Wpatrywał się w niego szeroko otwartymi oczami.
- Zostań tam gdzie jesteś! Mówię o tym, że nie zgodziła się zostać twoją zabawką na jedną noc.
- A ja myślałem.... Byłem pewien, że... Boże czyli jednak ja nie.... - KyuHyun zatrzymał się w miejscu. Czy to co teraz mówi SungMin to prawda? To by oznaczało, że jednak go nie zdradził, był mu wierny. Od tamtego wieczoru codziennie się zadręczał myślą o zdradzie, czuł się cholernym łajdakiem, podłą kanalią. Nie mógł się patrzeć na siebie w lustrze. Przez tamtą sytuację coraz bardziej odpychał od siebie Minniego, ranił go aby tylko tamten się o niczym nie dowiedział. To było irracjonalne zachowanie z jego strony, ale teraz już tego nie zmieni. - SungMin ja przez cały ten czas myślałem, że między mną a Victorią coś zaszło. Poczucie winy nie dawało mi spokoju i przez to zachowywałem się jak idiota. Swoim czynami karałem ciebie, ciebie obwiniałem za moją zdradę. Mój Boże - wyjęczał KyuHyun. Klęczał na podłodze obejmując głowę rękoma. Całe napięcie z domniemaną zdradą zeszło z niego, po policzkach łzy płynęły mu już strumieniami. - SungMin, wybacz mi, proszę...- Cho chciał do niego podejść ale starszy zatrzymał go wyciągając przed siebie rękę nakazując mu zostać na miejscu. - Ok...
- Po co tutaj w ogóle przyszedłeś? Czy nie mogło zostać tak jak teraz? W ten sposób nasze życie byłoby o wiele łatwiejsze, spokojniejsze.
- Ale ja tego nie chcę!
- A czego tak naprawdę chcesz?! Miłości? Seksu? Ja już nic nie rozumiem. Nie powinieneś pojawiać się w tym momencie, nie teraz nie tu. Dlaczego jestem zmuszony do tego wszystkiego? Jeżeli to byłby ktoś inny, nie ja, czy ta miłość też byłaby tak bolesna? Czy każdy by się zatracił w tobie tak samo jak ja? Nienawidzę Cię, tak bardzo Cię nienawidzę. Naprawdę chciałem to wszystko zakończyć. Po to właśnie napisałem ten list. A ty teraz co? Wracasz i chcesz wszystko naprawić. Chciałem z tobą choć raz wygrać. Sam zdecydować. Ale ty musiałeś to wszystko zniszczyć. - W tej chwili już nie panował nad emocjami. Płakał. Tak bardzo wstydził się swoich łez. Nigdy nie chciał być widziany takim słabym, rozdartym, a zwłaszcza nie przez niego. Całe to zajście było jak zły sen, koszmar z którego chciał się wybudzić. Co miał teraz niby zrobić? Wybaczyć? Czy twardo trzymać się swojego postanowienia i odejść? Prawda była taka, że nadal kochał Kyu całym sobą, i nawet te wszystkie rzeczy, które doświadczył z jego strony nie zmieniły siły jego uczucia. Nawet to, że młodszy chciał się przespać z Victorią nie miało dla niego znaczenia, bo przecież Cho był gejem, był wtedy pijany i zrozpaczony, a człowiek w takim stanie popełnia różne głupstwa. On sam kiedyś na jakimś after party chciał się z kimś pocałować na oczach swojego chłopaka byleby tamten zwrócił na niego uwagę, na szczęście nie był wtedy aż tak pijany i do niczego nie doszło. W pewnej chwili poczuł obejmujące go ramiona. Zadrżał. - Odejdź!
- Nie!- powiedział twardo Kyu, choć sam cały w środku się trząsł.
- Nie chcę cię znać.
- Nie obchodzi mnie to. Ja ciebie kocham i tak łatwo nie odpuszczę. Nie teraz. - Wzmocnił ucisk.
- Kyu-ah proszę  - SungMin błagał.
- Nie. Teraz wszystko będzie już dobrze. Naprawimy to co zostało zniszczone. Porozmawiajmy i wszystko będzie ok.
- Przecież to nie ma najmniejszego sensu. I tak nasz związek za długo nie potrwa. Data mojego pójścia do...
- Nie myślmy o tym co będzie, tylko o tym co mamy teraz.
- Ale ja...
- SungMin proszę, daj mi ostatnią szansę. Pozwól wszystko naprawić.
- Żebyś później znowu wszystko zniszczył? Ja już nie mam na to wszystko sił, więc odejdź dopóki jeszcze jako tako się trzymam.
- SungMin popatrz się na mnie - mówiąc to Kyu podniósł głowę starszego mężczyzny i spojrzał w jego przepełnione łzami czekoladowe oczy. Na ten widok serce mu się krajało.- Wiem, że już nie jeden raz spierdoliłem to co jest między nami, to, że tutaj jesteśmy jest wyłącznie moją winą i tak łatwo tego nie naprawie, ale będę się starał ci wynagrodzić wszystkie krzywdy. Jestem gotowy zrobić wszystko o co mnie poprosisz abyś tylko do mnie wrócił.
- Powiesz o nas swoim rodzicom?- przerwał tym nagłym pytaniem wypowiedź KyuHyun ‘a. Zaskoczyło to młodszego. - Widzisz nie jesteś na to jeszcze gotowy, a ja mam już dosyć ukrywania się przed najbliższymi. Lepiej skończmy to tu i teraz. - Lee zaczął powoli wyplątywać się z objęć byłego kochanka.
- Poczekaj. To nie tak, że chcę się ukrywać całe życie. - Stał teraz obok Min'a łapiąc go za rękę. Podrapał się nerwowo po karku. - Wiem, że chcąc cię zatrzymać przy sobie muszę im o nas powiedzieć. Nie tylko rodzicom ale i najbliższym znajomym, ale potrzebuje jeszcze trochę czasu. Muszę się zastanowić jak to zrobić. Proszę zrozum mnie, dla mnie to jest o wiele trudniejsze niż się może wydawać.
- Dla mnie to też jest trudne.
- Wiem, ale proszę cię o chwilę cierpliwości, o wsparcie. Dla moich rodziców to będzie kolejny cios, który im zadam. Najpierw zostałem piosenkarzem, później wypadek, a teraz ich syn okazuje się gejem. Boję się ich reakcji, dlatego z tym wszystkim zwlekam. Powiem im o tym wszystkim tylko wróć do mnie.
- Kyu..
- A nawet jak do mnie nie wrócisz to i tak im powiem, że jestem gejem.
- I co ja mam z tobą zrobić?- był skołowany. Z jednej strony chciał wrócić, a z drugiej się bał tego co przyniesie przyszłość.
- Wybaczyć i kochać?- podsunął odpowiedź wyższy chłopak.
-  Nie chcę aby ktoś inny ciebie miał - powiedział SungMin głaszcząc przy tym policzki młodszego. - Żeby ktoś inny doświadczał bycia z tobą, tej miłości i cierpienia.
- Czy to znaczy, że do mnie wracasz?- spytał z nadzieją w głosie Kyu.
- To znaczy, że daje ci ostatnią szansę naprawienia błędów, które popełniłeś. I proszę cię, tym razem nie spieprz tego wszystkiego bo moje serce może kolejnego rozdarcia nie wytrzymać.
KyuHyun nie wierzył w to co usłyszał, w tamtej chwili czuł się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, z radości mógł góry przenosić. Wiedział, że czeka go dużo pracy i trudności aby naprawić błędy i odzyskać zaufanie SungMin ale gotowy był na wszelkie poświęcenia.
- Dziękuje Minni - powiedział Kyu wpatrując się w ukochaną twarz.
- Tylko pamiętaj, że powierzam ci moje serce i musisz o nie dbać, ono nie przetrwa kolejnego rozstania.
- Wiem. W zamian ja daje ci moje - to mówiąc złączył swoje wargi z niższym chłopakiem. Ich pocałunek był delikatny, spokojny. KyuHyun przepraszał, a SungMin przyjmował te przeprosiny. Na nowo się poznawali. - Kocham cię całym sercem.
- Wiem. - SungMin nie był jeszcze gotowy ponownie wyznać miłości młodszemu, potrzebował być pewnym, że Kyu już teraz należy tylko do niego. Zamiast słów obdarzył Kyu czułym, długim pocałunkiem, który niewiadoma kiedy przerodził się w pełen namiętności i pożądania. Długo trwali tak w swoich objęciach, całując i badając się wzajemnie na nowo. W końcu pełen pasji i namiętności moment przerwał KyuHyun. Po pocałunku jeszcze chwilę z sobą rozmawiali, o niczym ważnym. Bardziej niż na słowach zależało im na obecności tej drugiej osoby.
- Wracamy do dormu?
- Tak. Zmęczony jestem. Idź pierwszy. Ja tu jeszcze trochę ogarnę i też idę.
- Pomogę ci.
- Idź. I tak razem nie wyjdziemy, za dużo fanów.
- Przecież jesteśmy z jednego zespołu i chyba możemy razem wychodzić z budynku naszej agencji?
- I tak każdy z nas przyjechał swoim samochodem.
- SungMin..
- Idź już. - Cmoknął go w policzek.
- Ale wrócisz?- zapytał niepewnie Kyu.
- Tak, wrócę. Poczekaj na mnie w dormie. - Szybki całus w usta. - Idź już - już teraz powiedział to z uśmiechem na twarzy. KyuHyun kiwnął głową i odwzajemnił uśmiech. Wychodząc spojrzał się jeszcze raz na SungMin, który nie spuszczał z niego wzroku.
- Będę czekał. Kocham cię.
      Gdy SungMin został sam w pomieszczeniu oparł czoło o zimną lustrzaną ścianę, nie ogarniał tego wszystkiego. Nie wierzył w to co się przed chwilą stało, nie myślał, że KyuHyun kiedykolwiek  jeszcze zechce z nim być, a on mu wybaczy. Cieszył się, bardzo, ale pozostawało jeszcze wiele rzeczy, które muszą sobie wyjaśnić, wiele spraw czekających na rozwiązanie. Mimo, że niepokój chciał wkraść się do jego serca Sungmin powtarzał sobie, iż teraz wszystko będzie dobrze.

5 komentarzy:

  1. Piękne, już myślałam że mu nie wybaczy. Pisz , ja zawsze czekam. Weny

    OdpowiedzUsuń
  2. LEEEEEVIII!!! =^.^= *Drze mordę i leci Cię wyściskać*
    KyuMin!!! *Macha rękami jak pojebana*
    XIA!!! *Robi oczy jak pińć złotych*
    Dobra, ogólnie jestem tak podjarana, że nawet nie będę Cię bić za próbę zrobienia ze mnie osoby cierpliwej. ;-)
    Po pierwsze primo: ten teledysk był obłędny. Też chce takie paznokcie!
    Po drugie primo: jak Cię znowu jakieś anime i mangi porwą w swoje zacne macki, to Ci neta utne! (Hahaha ja kiedyś spędziłam 9 godzin nad Naruciakiem i przestałam tylko dlatego, że mnie łeb zaczął boleć)
    Po trzecie primo: rozdział był genialny *pokłony składa*
    I Ty mi tu nie niezadowoleniuj bo się nie znasz, *.* bosko było. Cieszę się bardzo, że te dwa matoły wreszcie ze sobą pogadały i że jest już dobrze. Wgl. całe to jak on go przepraszał było takie, że awwwww cut miut i malinki. =^.^=
    No, a to, że się pogodzili i jest ok. sprawiło, że się przebudził mój wewnętrzny zbok (Kuro się to-to zwie, nie pytaj czemu XD) i czeka na coś w jego gustach w kolejnym rozdziale :-[
    To ten tego, nie znikaj na tak długo i dodaj ostatnią część bo się frustruję bardzo :c
    Weny :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę fajne. Nie mogę się doczekać kolejnej, niestety ostatniej, części. Liczę na dzikie seksy (oczka niewiniątka).
    Życzę weny :) M.

    OdpowiedzUsuń
  4. NO NIE NO NIE NO NIEEE!
    Mimo, że shippuję KyuMin, to chciałam żeby się nie zeszli D: Ni wiem czemu, ale nie chciałam ;;
    No ale trudno;; Może ich jeszcze kiedyś skłócisz? c: I już do siebie nie wrócą ;3
    Weny i pisz szybko! <3
    Anem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za wszystkie komentarze i bardzo przepraszam, że napisanie kolejnej części tyle znów mi zajumuje. Nie będę się tłumaczyć, że to przez wyjazd, zmiane trybu życia, itd, itp. Mam nadzieję, że mi wybaczycie zwłokę. Buziaki :*
    Levi :)

    OdpowiedzUsuń