Wiem dłuuugo mnie nie było, ale miałam straszny zastój, brak weny i pomysłów. Czas zabierały mi też inne zajęcia i hobby. Więc przepraszam za długą nieobecność. Nie jestem pewna czy ktoś to jeszcze czyta, ale wrzucam kolejną notkę, jest ona najprawdopodobniej przedostatnia.
Do końca nie jestem zadowolona ani z długości rozdziału, ani z jego treści, lecz postanowiłam nie trzymać Was dłużej w niepewności i coś dodać.
Tak więc miłego czytania :)
Levi
<-Rozdział 5
Mówiłeś, że mnie kochasz
Mówiłeś, że mnie nie opuścisz
Nawet, jeśli opuści mnie cały świat
Mówiłeś, że będziesz przy mnie
Mówiłeś, że mówisz szczerze
Złożyłeś obietnice
Jasno powiedziałeś, że będziemy dla siebie „ostatni”
Ale teraz czym się stałam?
Czym staje się moje serce, które w to wszystko uwierzyło?
Proszę, nie rób tego...
A tutaj nutka do posłuchania -->XIA - Flower
Od
samego ranka stres i napięcie wypełniały Sungmin'a. Najpierw listu, który
okazał się bardzo emocjonalną sprawą, potem przełożone nagranie, na którym
spotkał KyuHyun ‘a, uświadomienie sobie, że list się zgubił, to był naprawdę
wyczerpujący dzień. Na dodatek ostatnie kilka dni odcisnęło na nim poważne
piętno. Świadomość, iż oto jego dotychczasowy rozdział życia się kończy, a
zaczyna nowy napawała go zarazem optymizmem jak i strachem, choć tym drugim
niemal w całości wypełniała. To prawda, że dużo wycierpiał ze strony Kyuhyun ‘a,
spychanie na drugi plan, uszczypliwości, oziębłość, zapominanie, odpychanie od
siebie, wszystkie te rzeczy bolały go, ale prawda była taka, że SungMin mimo
wszystko nie wyobrażał sobie życia bez maknae. Sam siebie czasem w myślach
nazywał masochistą, bo tylko ślepo zakochani wracają do tych którzy ich
krzywdzą, wmawiają sobie, że to nic, że tym razem na pewno będzie inaczej,
lepiej, a gdy sytuacja się powtarza nadal nie dopuszczają do siebie myśli, że
znów się pomylili i na nowo wybaczają. On był właśnie takim przypadkiem, ślepo
zakochanym idiotą, puszczał wszystko w niepamięć. Do niedawna był w stanie
wybaczyć wszystko swojemu ukochanemu, ale każdy ma swoje granice wytrzymałości,
nawet on. Wydarzenia, które miały miejsce w rocznicę ich związku przelały czarę
goryczy. Lee postanowił się zmienić, odpuścić i nie wybaczyć kolejny raz. Choć
w głębi serca wiedział, że jeżeli Cho zmienił by się choć trochę na lepsze i
nadal go chciał to on by przebaczył i wrócił.
To co działo się w jego życiu niejednego
by przytłoczyło swoim ciężarem, i on nie był tutaj wyjątkiem. Cały czas myślał,
zastanawiał się, analizował. Czasami dochodził do wniosku, że jednak dobrze się
stało i wydarzenia potoczyły się tak a nie inaczej, bo przecież ten związek nie
miał prawa bytu. Co z tego, że się kochali skoro społeczeństwo Korei krzywo
patrzy na związek dwóch mężczyzn, nie mieliby przyszłości w swoim zawodzie,
zostali by wykluczeni przez społeczeństwo, publicznie zlinczowani przez fanów.
Kariery całego Super Junior ległyby w gruzach, a sprawcą byłaby ich głupia
miłość. Na początku by się wspierali, ale i do ich związku po pewnym czasie
wkradło by się obwinianie tego drugiego o zaistniałą sytuację, gorycz i smutek
zaczęłyby ich dopadać, aż w końcu by się rozeszli. Innym razem pragnął być z
Kyu, stwierdzał, że nawet najbardziej bogate, pełne sukcesów życie nie jest nic
warte jeżeli nie ma się go z kim dzielić. Gotów był żyć w ukryciu jeśli Kyuhyun
byłby obok niego, gotów był na poświęcenie, na udawanie hetero jeżeli oznaczało
to, że młodszy byłby z nim. Za takie myśli od razu się ganił, przecież nie po
to odchodził i pisał ten list, żeby teraz wracać.
List. Ten nieszczęsny kawałek papieru.
Zgubił go, ale podejrzewał kto go znalazł i co na niego czeka. Bał się tego.
Podświadomie pragnął się skryć, uciec. Zniknąć, żeby tylko nie musieć z nim
rozmawiać.
Mimo podjętej kilka dni
wcześniej decyzji nadal miał wątpliwości czy postąpił słusznie. Czy odejście, a
raczej ucieczka, było dobrym pomysłem.
*-*-*-*-*-*-*
Po
skończonej audycji w radio Sungmin postanowił udać się do budynku wytwórni.
Przez cały czas trwania Sukiry był zdenerwowany. Powód tego stanu dla
niektórych mógłby wydawać się błahy, ale nie dla niego. Z jego torby zniknął
list, który zaadresowany był do KyuHyuna. Niby nic wielkiego, zwykły list, w
którym ktoś wylał swoje żale, lęki, obawy, ale ten kawałek papieru ukazywał to
co do tej pory tak skrzętnie ukrywał za maską idealnego życia. Na dodatek był
podpisany. Jasno z niego wynikało, że on, Lee SungMin, był zakochany w Cho
KyuHyun, że ta dwójka była kiedyś w związku. To mogło skończyć ich kariery, ich
całe życie. SungMin był wściekły na siebie za zabranie koperty ze sobą,
przecież mógł od razu ją zniszczyć. Nie mógł się skupić na audycji bo po głowie
krążyły mu różne czarne scenariusze. A to list wpada w ręce wytwórni, która
zmusza go do odejścia z zespołu i robi to tak, że cały zespołu i fani go
nienawidzą. To znów list wpada w ręce przypadkowej osoby, która najpierw go
szantażuje, on jej płaci, a na końcu list i tak trafia do prasy, zostaje
znienawidzony przez fanów i resztę Super Junior i wylatuje z zespołu. Każda
wizja kończyła się tak samo - odejście z zespołu i nienawiść wszystkich wokół.
Na szczęście po rozmowie z Ryeowook'iem w czasie przerwy trochę się uspokoił.
Prawie pewny był, że to KyuHyun znalazł list i najprawdopodobniej go już
przeczytał. Jednak katastroficzne wizje nie zmalały, tylko przybrały inny tor.
Nie był pewny czego może się spodziewać po Cho. Czy ten wybuchnie złością? Może
będzie o niego walczył? A może pozostawi to bez jakiejkolwiek reakcji,
przemilczy, uda, że nic nie wie i przejdzie nad całą sytuacją do porządku
dziennego? Nie wiedział tego, tak samo jak nie wiedział którą opcje by wolał.
Konfrontację czy udawanie, że ich związku nigdy nie było. Przez głowę
przemykały mu myśli, iż chyba wolałby szantaż lub znalezienie listu przez SME
bo tutaj wiedział chociaż czego może się spodziewać, a Cho w tej sytuacji był
nieprzewidywalny.
Własny samochód pozostawiony na parkingu
pozwolił mu wybrać miejsce, do którego uda się po audycji. Nie chciał wracać do
dormu, obawiał się, że Kyu może tam na niego czekać, a on potrzebował czasu na
zebranie myśli po dzisiejszym dniu. Chciał być gotowy na każdą ewentualność.
Dom rodziców też nie wchodził w grę. Zawsze tam jeździł gdy miał jakieś
problemy, i to byłoby też pierwsze miejsce, w którym by go szukał. Po dłuższej
chwili zastanowienia wybrał budynek agencji. Poza próbami rzadko z własnej woli
tam jeździł, więc Cho tak szybko by tam nie przyjechał. Zdziwił się gdy o tak
późnej porze zobaczył fanów czekających pod budynkiem SME, miał nadzieję, że
czapka i kaptur uchronią go przed ich oczami i przemknie obok nie zauważony.
Gdy był już w środku poprosił o klucz do pustej sali, chciał się wyżyć, poprzez
taniec choć na chwilę uwolnić umysł od przytłaczających go myśli.
Tańczył bez opamiętania, powtarzał bezbłędnie
tak bardzo wyryte w pamięci sekwencje kroków, układy. Pot lał się po jego
twarzy, plecach, ale on nadal tańczył, nie przestawał, chciał zapomnieć.
Widział swoje odbicie w lustrze, to jak bardzo był zmęczony, jak jego ruchy
stawały się wolniejsze, bardziej niezdarne, lecz dla niego to było za mało. On
pragnął całkowicie wyczerpać swoje siły, nie myśleć. Wrócić do pokoju, paść
twarzą w poduszkę i zasnąć, unikając tym samym ewentualnej konfrontacji z Kyuhyun’em.
Wcześniejsze postanowienie przemyślenia tego wszystkiego co się stało,
znalezienia wyjścia, właściwych odpowiedzi legło w gruzach. Sungmin zwyczajnie
w świecie przestraszył się konsekwencji napisania listu, bał się myśleć o tych
czarnych scenariuszach, które od jakiegoś czasu krążyły mu po głowie. Choć
przez chwilę chciał być od nich wolny. Gdy zmęczenie przeszkadzało mu w
poprawnym stawianiu kroków postanowił kupić sobie coś do picia w maszynie
stojącej na korytarzu. Podszedł do swojej torby, która leżała w kącie sali,
wyjął z niej ręcznik i otarł pot z czoła i karku, następnie zabrał kilka monet
z portfela i wyszedł z zamiarem kupienia wody.
Sala, w której ćwiczył znajdowała się
zaledwie kilka metrów od lobby, w którym można było zaopatrzyć się w napoje,
coś słodkiego lub zwyczajnie usiąść i porozmawiać na dwóch ustawionych tam
sofach. Gdy wychodził zza zakrętu usłyszał głosy dziewczyn z f(x). Nie miał
zamiaru się zatrzymywać, nie miał zamiaru podsłuchiwać, ale one mówiły o jego
Kyu, wróć, już nie jego, od dawna już nie jego.
Sungmin nie wierzył w to co usłyszał.
Jak Kyuhyun mógł tak postąpić? Jak mógł mu to zrobić? Jak mógł wykorzystać w
ten podły sposób Victorię? Jak on mógł? Jak? Przecież Sungmin go tak bardzo
kochał. Chciał mu oddać wszystko co miał. A on? A on miał to wszystko w dupie!
Gdy Luna i Victoria poszły w swoją
stronę zauważył, że Cho stał przy schodach. Patrzył się na niego. Miał
wystraszony, rozbiegany wzrok. Chciał chyba coś powiedzieć ale Sungmin nie miał
ochoty go słuchać. Nie tu, nie teraz. Pobiegł w stronę sali treningowej. Był
spanikowany, wściekły, załamany, miał ochotę coś rozwalić, wyżyć się na czymś
lub kimś. Gdy cały roztrzęsiony stanął po środku sali i spojrzał w lustro
zobaczył w nim Cho zamykającego za sobą drzwi.
- Co tu, kurwa, jeszcze robisz?
Wypierdalaj!!- wykrzyczał Sungmin patrząc się na odbicie młodszego w lustrze,
nie chciał patrzeć bezpośrednio w jego twarz bo bał się, że to przeważy szalę i
się załamie, padnie na kolana i zacznie płakać.
- To nie tak jak myślisz. Pozwól mi to
wytłumaczyć - KyuHyun powiedział nieśmiało.
- A co tu jest do tłumaczenia? - ostro
gestykulował rękoma- Wykorzystałeś Victorię, ty..... teraz rozumiem twoje
zachowanie. Nadzwyczajnie w świecie miałeś mnie dosyć, nie wystarczałem ci!
.... Zgadłem? - spytał stojącego w drzwiach wystraszonego maknea.
- Hyung proszę...
- Ja tak bardzo cię kochałem, robiłem
wszystko abyś był szczęśliwy, żeby było ci dobrze ze mną, - cały się trząsł od
powstrzymywanego płaczu - a ty co? Znalazłeś sobie lepszy model, kogoś takiego
nie będziesz musiał ukrywać przed znajomymi, rodziną. Jej nie będziesz się
wstydził, tak jak mnie. - Min pociągnął nosem, coraz trudniej hamował łzy. Był
wściekły na Cho, na swoją bezsilność, na to, że przez głupie uprzedzenia
prawdopodobnie stracił miłość swojego życia.
KyuHyun stojąc przy drzwiach nie
wiedział co robić, jak to wszystko naprawić, bo że chciał odzyskać SungMin'a
był pewien, ale zaistniała sytuacja była beznadziejna, praktycznie bez wyjścia.
Oblał go zimny pot, a ręce nie przestawały mu się trząść. Setki myśli kołatało
mu się po głowie, tysiące słów wytłumaczenia nasuwało się na język, milion
przeprosin chciało żeby je wypuścić, ale dla Cho żadne z nich nie wydawało się
dość dobre, dość znaczące, odpowiednie. KyuHyun nie chciał żeby tak wyglądał
ich koniec, teraz gdy znał prawdę chciał wszystko naprawić.
- Minnie, ja się nigdy ciebie nie
wstydziłem - zaczął Kyu.
- Nie mów tak do mnie! Straciłeś prawo
do tego zdrobnienia gdy tylko pomyślałeś o zdradzie - wybuchnął starszy. Jego
serce krwawiło. Zasłonił oczy dłońmi, miał tego wszystkiego dosyć. Chciał
zniknąć, ból który w tej chwili odczuwał był przerażający, czuł się taki
samotny, opuszczony. - Mówisz, że się nigdy mnie nie wstydziłeś - krzyczał do
odbicia Kyu w lustrze - to co miały znaczyć te chwile, w których mnie odpychałeś?
Dlaczego nigdy nie wspomniałeś chłopakom z 'Kyu-line', że jesteś gejem, że
jesteś ze mną? Odpowiedź jest prosta, wstydziłeś się mnie!! Wstydzisz się tego
kim jesteś. - Był coraz bardziej wzburzony. Odwrócił się w stronę Cho. - Ty
zawsze przed nimi udawałeś heteryka. W mojej obecności gadałeś z nimi o tym,
która ma lepsze piersi, a która lepszy tyłek, o tym z którą byś poszedł do
łóżka. W tamtych chwilach zupełnie o mnie nie myślałeś!! Nie obchodziło cię jak
bardzo w tamtych chwilach czułem się upokorzony. - Na powrót odwrócił się do
młodszego plecami. Ciężko oddychał, był cały spięty. 'Czy ty mnie kiedykolwiek kochałaś?'
dodał w myślach.
- Proszę, wysłuchaj mnie - powiedział
szeptem wyższy mężczyzna. Podszedł do Sungmin'a i objął go lekko w pasie.
- Nie dotykaj mnie!! - niższy gwałtownie
się wyrwał i obrócił w stronę Cho. Był wściekły za ten czuły i delikatny gest,
ten którego tak pragnął a ostatnio mało doświadczał. Z rozmachem uderzył byłego
partnera pięścią w brzuch a później w szczękę. Zaatakowany zachwiał się na
nogach i zaczął kaszleć. Bolało, cholernie bolało, ale przecież on na to
zasługiwał. Skory był przyjąć tysiąc takich ciosów, jeżeli znaczyłoby to powrót
Sungmin'a w jego objęcia, do niego.
- Jak mogłeś mi to zrobić. Czy nie
mogłeś po prostu przyjść i zerwać ze mną jak normalny człowiek, musiałeś mnie
tak cholernie krzywdzić przez ostatnie miesiące!? Upokarzać?! Co ja takiego
zrobiłem żeby na to wszystko zasłużyć?! Kim ja dla ciebie w ogóle byłem?!
Zabawką? Kimś, z kim poprzez seks rozładowywałeś napięcie? - krzyczał
wprowadzony z równowagi SungMin - Powiedz Kyu, kim?
- Byłeś i jesteś dla mnie najważniejszy
na świecie - odpowiedział pewnym głosem Cho, wciąż trzymając się za bolący
brzuch. Jego policzek był wyraźnie zaczerwieniony i spuchnięty.
- Bzdura!!! Jakbym był najważniejszy to
nie ukrywałbyś mnie przed innymi! Wyznałbyś im, że jesteś gejem, że jestem
twoim facetem. A ty co? Zdobyłeś się tylko na odwagę, żeby powiedzieć to
chłopakom z zespołu, i to tylko dlatego, że sami coś zaczęli powoli podejrzewać.
A ja chciałem powiedzieć o nas nie tylko SJ ale też naszym rodzinom i znajomym.
Takie słowa są z mojej strony samolubne, bo przecież decyzja o coming out nie
powinna być podejmowana z takich powodów, sam powinieneś do niej dojrzeć i się
na nią zdecydować nie dlatego, że jesteś w związku, ale choć raz chciałbym być
samolubny i wykrzyczeć całemu światu, że Cho KyuHyun jest mój. Ale ty się tego
bałeś, nadal boisz. Więc jak możesz nadal mówić, że jestem dla ciebie
najważniejszy po tym co zrobiłeś?!
- Bo to prawda! Po twoim liście w końcu
wszystko zrozumiałem, widzę rzeczy takimi jakie one są naprawdę.
- Co zrozumiałeś? To jak bardzo mnie
krzywdziłeś? I może mi jeszcze powiesz, że żałujesz?
- Żałuję!!! I to nie wiesz jak bardzo!!
- A w ogóle skąd wziąłeś list? Jak
dobrze pamiętam to był w moim plecaku, nie dawałem ci go. Kto ci pozwoli
grzebać w moich rzeczach?!- krzyczał SungMin.
- Byłem ciekawy, myślałem, że to list od
niej i dlatego go wziąłem, a gdy zobaczyłem kto jest adresatem nie mogłem już
ci go oddać. - KyuHyun upadł na kolana, po jego polikach zaczęły płynąć łzy -
Teraz gdy już go przeczytałem to żałuję każdej chwili, w której cię raniłem,
nigdy sobie tego nie wybaczę. Byłem idiotą wierząc w słowa innych na twój
temat. Teraz widzę jakie to było głupie.
- O kim ty mówisz? - zapytał SungMin.
Stał teraz oparty plecami o lustro i patrzył się na płaczącego po środku sali
KyuHyun. Niby był wściekły, a jednak widok ten sprawiał mu ból, choć przecież
nie powinien. Powinno go to cieszyć, a on hamował się żeby do niego nie podejść
i objąć. Jednak był masochistą.
- W branży krążą od jakiegoś czasu
plotki na temat twojego romansu z dziewczyną z Summer Snow. Na początku nie
wierzyłem w to, ale po pewnym czasie zacząłem coś podejrzewać.
- Od kiedy wierzysz w plotki krążące w
branży? Czy ja ci kiedykolwiek dałem powód, żebyś tak myślał? Czy ty naprawdę
uważasz, że byłbym zdolny cię zdradzić?! - Nie wierzył w to co słyszał. Cała ta
sytuacja była coraz bardziej absurdalna.
- Miałeś mniej czasu dla mnie, byłeś
zmęczony, mało rozmawialiśmy, czułem, że się oddalasz. Bardzo ci się spodobała
ta rola, nawet do radia chodziłeś ubrany jak główna postać z musicalu. - Mimo,
że mówił cicho to jego głos był dobrze słyszany w pustej sali. - Pewnego razu
zobaczyłem na YouTube urywek filmu z radia, to była przerwa, esemesowałeś,
wyglądałeś na szczęśliwego i zakochanego, a ja byłem pewny, że to nie ze mną
wtedy pisałeś. Przez to wszystko stwierdziłem, że ten cały romans musi być
prawdą.
- Nie mogłeś się zapytać? Tylko wysnułeś
jakieś głupie wnioski z filmiku i gadaniny innych? Myślałem, że jesteś
mądrzejszy.
SungMin zjechał plecami po lustrze i
usiadł na podłodze. Prawe kolano pociągnął do góry i oparł na nim rękę. Coraz
bardziej zaczynał rozumieć tą chorą sytuację, brakujące puzzle układanki
wskakiwały na swoje miejsce. Nadal jednak nie wiedział co ma z tym zrobić.
- Bałem się usłyszeć, że masz mnie
dosyć, że znalazłeś sobie dziewczynę i chcesz się ustatkować. W końcu jesteś
bi, więc nic w tym nie byłoby dziwnego gdybyś znalazł sobie kandydatkę na żonę
a mnie odstawił.
- Wiesz, że nigdy bym czegoś takiego nie
zrobił.
- Teraz już to wiem, ale wtedy cała ta
sytuacja mnie przerosła. Zacząłem czuć się niepewnie, bałem się odrzucenia,
braku akceptacji, bałem się czuć tak jak podczas moich początków bycia w Super
Junior. Tylko teraz byłoby to milion razy gorsze, bo bez ciebie nie wyobrażam
sobie życia.
- Hahaha... zabawne jest to co mówisz. -
SungMin gorzko się zaśmiał - Twierdzisz, że nie możesz beze mnie żyć? Przecież
to ty mnie jeszcze bardziej od siebie odpychałeś, ignorowałeś. Ty mnie
krzywdziłeś, sprawiałeś, że czułem się nic nie warty, że czułem się jak
najgorszy śmieć - mówiąc to patrzył się z wyrzutem w stronę KyuHyun ‘a, który
przez całą rozmowę miał zwieszoną głowę. - Nie wspominając już o sytuacji z Victorią!
- Żałuję tego, bardzo żałuję - wyszeptał
Kyu.
- Jak mogłeś pomyśleć o zdradzie?! Jak
mogłeś ją prosić o to żeby się z tobą przespała?! Przecież to twoja
przyjaciółka, na litość boską KyuHyun! I to, że byłeś pijany nic tu nie tłumaczy!!
O czym ty w ogóle myślałeś? Całe szczęście, że się nie zgodziła.
- Co ty mówisz? - młodszy gwałtownie
podniósł głowę i spojrzał prosto w oczy SungMin'a. - Na co się nie zgodziła? -
Powoli zaczął przesuwać się w stronę Lee siedzącego pod lustrzaną ścianą.
Wpatrywał się w niego szeroko otwartymi oczami.
- Zostań tam gdzie jesteś! Mówię o tym,
że nie zgodziła się zostać twoją zabawką na jedną noc.
- A ja myślałem.... Byłem pewien, że...
Boże czyli jednak ja nie.... - KyuHyun zatrzymał się w miejscu. Czy to co teraz
mówi SungMin to prawda? To by oznaczało, że jednak go nie zdradził, był mu
wierny. Od tamtego wieczoru codziennie się zadręczał myślą o zdradzie, czuł się
cholernym łajdakiem, podłą kanalią. Nie mógł się patrzeć na siebie w lustrze.
Przez tamtą sytuację coraz bardziej odpychał od siebie Minniego, ranił go aby
tylko tamten się o niczym nie dowiedział. To było irracjonalne zachowanie z
jego strony, ale teraz już tego nie zmieni. - SungMin ja przez cały ten czas
myślałem, że między mną a Victorią coś zaszło. Poczucie winy nie dawało mi
spokoju i przez to zachowywałem się jak idiota. Swoim czynami karałem ciebie,
ciebie obwiniałem za moją zdradę. Mój Boże - wyjęczał KyuHyun. Klęczał na
podłodze obejmując głowę rękoma. Całe napięcie z domniemaną zdradą zeszło z
niego, po policzkach łzy płynęły mu już strumieniami. - SungMin, wybacz mi,
proszę...- Cho chciał do niego podejść ale starszy zatrzymał go wyciągając
przed siebie rękę nakazując mu zostać na miejscu. - Ok...
- Po co tutaj w ogóle przyszedłeś? Czy
nie mogło zostać tak jak teraz? W ten sposób nasze życie byłoby o wiele
łatwiejsze, spokojniejsze.
- Ale ja tego nie chcę!
- A czego tak naprawdę chcesz?! Miłości?
Seksu? Ja już nic nie rozumiem. Nie powinieneś pojawiać się w tym momencie, nie
teraz nie tu. Dlaczego jestem zmuszony do tego wszystkiego? Jeżeli to byłby
ktoś inny, nie ja, czy ta miłość też byłaby tak bolesna? Czy każdy by się
zatracił w tobie tak samo jak ja? Nienawidzę Cię, tak bardzo Cię nienawidzę.
Naprawdę chciałem to wszystko zakończyć. Po to właśnie napisałem ten list. A ty
teraz co? Wracasz i chcesz wszystko naprawić. Chciałem z tobą choć raz wygrać.
Sam zdecydować. Ale ty musiałeś to wszystko zniszczyć. - W tej chwili już nie
panował nad emocjami. Płakał. Tak bardzo wstydził się swoich łez. Nigdy nie
chciał być widziany takim słabym, rozdartym, a zwłaszcza nie przez niego. Całe
to zajście było jak zły sen, koszmar z którego chciał się wybudzić. Co miał
teraz niby zrobić? Wybaczyć? Czy twardo trzymać się swojego postanowienia i odejść?
Prawda była taka, że nadal kochał Kyu całym sobą, i nawet te wszystkie rzeczy,
które doświadczył z jego strony nie zmieniły siły jego uczucia. Nawet to, że
młodszy chciał się przespać z Victorią nie miało dla niego znaczenia, bo
przecież Cho był gejem, był wtedy pijany i zrozpaczony, a człowiek w takim
stanie popełnia różne głupstwa. On sam kiedyś na jakimś after party chciał się
z kimś pocałować na oczach swojego chłopaka byleby tamten zwrócił na niego
uwagę, na szczęście nie był wtedy aż tak pijany i do niczego nie doszło. W
pewnej chwili poczuł obejmujące go ramiona. Zadrżał. - Odejdź!
- Nie!- powiedział twardo Kyu, choć sam
cały w środku się trząsł.
- Nie chcę cię znać.
- Nie obchodzi mnie to. Ja ciebie kocham
i tak łatwo nie odpuszczę. Nie teraz. - Wzmocnił ucisk.
- Kyu-ah proszę - SungMin błagał.
- Nie. Teraz wszystko będzie już dobrze.
Naprawimy to co zostało zniszczone. Porozmawiajmy i wszystko będzie ok.
- Przecież to nie ma najmniejszego
sensu. I tak nasz związek za długo nie potrwa. Data mojego pójścia do...
- Nie myślmy o tym co będzie, tylko o
tym co mamy teraz.
- Ale ja...
- SungMin proszę, daj mi ostatnią
szansę. Pozwól wszystko naprawić.
- Żebyś później znowu wszystko
zniszczył? Ja już nie mam na to wszystko sił, więc odejdź dopóki jeszcze jako
tako się trzymam.
- SungMin popatrz się na mnie - mówiąc
to Kyu podniósł głowę starszego mężczyzny i spojrzał w jego przepełnione łzami
czekoladowe oczy. Na ten widok serce mu się krajało.- Wiem, że już nie jeden
raz spierdoliłem to co jest między nami, to, że tutaj jesteśmy jest wyłącznie
moją winą i tak łatwo tego nie naprawie, ale będę się starał ci wynagrodzić
wszystkie krzywdy. Jestem gotowy zrobić wszystko o co mnie poprosisz abyś tylko
do mnie wrócił.
- Powiesz o nas swoim rodzicom?-
przerwał tym nagłym pytaniem wypowiedź KyuHyun ‘a. Zaskoczyło to młodszego. -
Widzisz nie jesteś na to jeszcze gotowy, a ja mam już dosyć ukrywania się przed
najbliższymi. Lepiej skończmy to tu i teraz. - Lee zaczął powoli wyplątywać się
z objęć byłego kochanka.
- Poczekaj. To nie tak, że chcę się
ukrywać całe życie. - Stał teraz obok Min'a łapiąc go za rękę. Podrapał się
nerwowo po karku. - Wiem, że chcąc cię zatrzymać przy sobie muszę im o nas
powiedzieć. Nie tylko rodzicom ale i najbliższym znajomym, ale potrzebuje jeszcze
trochę czasu. Muszę się zastanowić jak to zrobić. Proszę zrozum mnie, dla mnie
to jest o wiele trudniejsze niż się może wydawać.
- Dla mnie to też jest trudne.
- Wiem, ale proszę cię o chwilę
cierpliwości, o wsparcie. Dla moich rodziców to będzie kolejny cios, który im
zadam. Najpierw zostałem piosenkarzem, później wypadek, a teraz ich syn okazuje
się gejem. Boję się ich reakcji, dlatego z tym wszystkim zwlekam. Powiem im o
tym wszystkim tylko wróć do mnie.
- Kyu..
- A nawet jak do mnie nie wrócisz to i
tak im powiem, że jestem gejem.
- I co ja mam z tobą zrobić?- był
skołowany. Z jednej strony chciał wrócić, a z drugiej się bał tego co
przyniesie przyszłość.
- Wybaczyć i kochać?- podsunął odpowiedź
wyższy chłopak.
-
Nie chcę aby ktoś inny ciebie miał - powiedział SungMin głaszcząc przy
tym policzki młodszego. - Żeby ktoś inny doświadczał bycia z tobą, tej miłości
i cierpienia.
- Czy to znaczy, że do mnie wracasz?-
spytał z nadzieją w głosie Kyu.
- To znaczy, że daje ci ostatnią szansę
naprawienia błędów, które popełniłeś. I proszę cię, tym razem nie spieprz tego
wszystkiego bo moje serce może kolejnego rozdarcia nie wytrzymać.
KyuHyun nie wierzył w to co usłyszał, w
tamtej chwili czuł się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, z radości mógł
góry przenosić. Wiedział, że czeka go dużo pracy i trudności aby naprawić błędy
i odzyskać zaufanie SungMin ale gotowy był na wszelkie poświęcenia.
- Dziękuje Minni - powiedział Kyu
wpatrując się w ukochaną twarz.
- Tylko pamiętaj, że powierzam ci moje
serce i musisz o nie dbać, ono nie przetrwa kolejnego rozstania.
- Wiem. W zamian ja daje ci moje - to
mówiąc złączył swoje wargi z niższym chłopakiem. Ich pocałunek był delikatny,
spokojny. KyuHyun przepraszał, a SungMin przyjmował te przeprosiny. Na nowo się
poznawali. - Kocham cię całym sercem.
- Wiem. - SungMin nie był jeszcze gotowy
ponownie wyznać miłości młodszemu, potrzebował być pewnym, że Kyu już teraz
należy tylko do niego. Zamiast słów obdarzył Kyu czułym, długim pocałunkiem,
który niewiadoma kiedy przerodził się w pełen namiętności i pożądania. Długo
trwali tak w swoich objęciach, całując i badając się wzajemnie na nowo. W końcu
pełen pasji i namiętności moment przerwał KyuHyun. Po pocałunku jeszcze chwilę
z sobą rozmawiali, o niczym ważnym. Bardziej niż na słowach zależało im na
obecności tej drugiej osoby.
- Wracamy do dormu?
- Tak. Zmęczony jestem. Idź pierwszy. Ja
tu jeszcze trochę ogarnę i też idę.
- Pomogę ci.
- Idź. I tak razem nie wyjdziemy, za
dużo fanów.
- Przecież jesteśmy z jednego zespołu i
chyba możemy razem wychodzić z budynku naszej agencji?
- I tak każdy z nas przyjechał swoim
samochodem.
- SungMin..
- Idź już. - Cmoknął go w policzek.
- Ale wrócisz?- zapytał niepewnie Kyu.
- Tak, wrócę. Poczekaj na mnie w dormie.
- Szybki całus w usta. - Idź już - już teraz powiedział to z uśmiechem na
twarzy. KyuHyun kiwnął głową i odwzajemnił uśmiech. Wychodząc spojrzał się
jeszcze raz na SungMin, który nie spuszczał z niego wzroku.
- Będę czekał. Kocham cię.
Gdy SungMin został sam w pomieszczeniu
oparł czoło o zimną lustrzaną ścianę, nie ogarniał tego wszystkiego. Nie
wierzył w to co się przed chwilą stało, nie myślał, że KyuHyun
kiedykolwiek jeszcze zechce z nim być, a
on mu wybaczy. Cieszył się, bardzo, ale pozostawało jeszcze wiele rzeczy, które
muszą sobie wyjaśnić, wiele spraw czekających na rozwiązanie. Mimo, że niepokój
chciał wkraść się do jego serca Sungmin powtarzał sobie, iż teraz wszystko
będzie dobrze.
Piękne, już myślałam że mu nie wybaczy. Pisz , ja zawsze czekam. Weny
OdpowiedzUsuńLEEEEEVIII!!! =^.^= *Drze mordę i leci Cię wyściskać*
OdpowiedzUsuńKyuMin!!! *Macha rękami jak pojebana*
XIA!!! *Robi oczy jak pińć złotych*
Dobra, ogólnie jestem tak podjarana, że nawet nie będę Cię bić za próbę zrobienia ze mnie osoby cierpliwej. ;-)
Po pierwsze primo: ten teledysk był obłędny. Też chce takie paznokcie!
Po drugie primo: jak Cię znowu jakieś anime i mangi porwą w swoje zacne macki, to Ci neta utne! (Hahaha ja kiedyś spędziłam 9 godzin nad Naruciakiem i przestałam tylko dlatego, że mnie łeb zaczął boleć)
Po trzecie primo: rozdział był genialny *pokłony składa*
I Ty mi tu nie niezadowoleniuj bo się nie znasz, *.* bosko było. Cieszę się bardzo, że te dwa matoły wreszcie ze sobą pogadały i że jest już dobrze. Wgl. całe to jak on go przepraszał było takie, że awwwww cut miut i malinki. =^.^=
No, a to, że się pogodzili i jest ok. sprawiło, że się przebudził mój wewnętrzny zbok (Kuro się to-to zwie, nie pytaj czemu XD) i czeka na coś w jego gustach w kolejnym rozdziale :-[
To ten tego, nie znikaj na tak długo i dodaj ostatnią część bo się frustruję bardzo :c
Weny :***
Naprawdę fajne. Nie mogę się doczekać kolejnej, niestety ostatniej, części. Liczę na dzikie seksy (oczka niewiniątka).
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :) M.
NO NIE NO NIE NO NIEEE!
OdpowiedzUsuńMimo, że shippuję KyuMin, to chciałam żeby się nie zeszli D: Ni wiem czemu, ale nie chciałam ;;
No ale trudno;; Może ich jeszcze kiedyś skłócisz? c: I już do siebie nie wrócą ;3
Weny i pisz szybko! <3
Anem.
Dziękuję za wszystkie komentarze i bardzo przepraszam, że napisanie kolejnej części tyle znów mi zajumuje. Nie będę się tłumaczyć, że to przez wyjazd, zmiane trybu życia, itd, itp. Mam nadzieję, że mi wybaczycie zwłokę. Buziaki :*
OdpowiedzUsuńLevi :)