Blog zawiera opowiadania o tematyce zarówno heteroseksualnej jak również homoseksualnej (yaoi i yuri). Jeżeli nie lubicie stosunków męsko-męskich/damsko-damskich, to albo opuścicie bloga albo omijajcie tego typu posty.
Tak więc zostaliście ostrzeżeni i czytacie na własną odpowiedzialność :) .

niedziela, 15 marca 2015

Promise me you won't leave.

Hejka,
Ponownie poszerzamy nasze horyzonty XD Tym razem mamy dla Was one-shot z EXO (XiuHan). Jest to slight angst i mamy nadzieję, że przypadnie Wam do gustu.
Miłego czytania,
Levi :)
PS. Przypominamy o głosowaniu na parę, o której chcielibyście przeczytać kolejny one-shot w naszym wykonaniu. Od Was zależy o czym będziemy pisać!


Witajcie kochani!
Kolejny fandom, którym się zajęłyśmy. Mam nadzieję, że się cieszycie? Bo my bardzo :D Głosujcie i pamiętajcie, że piszemy tylko dla Was! 
Syśka







Luhan nie był typem samotnika, ale teraz naprawdę stronił od jakiegokolwiek towarzystwa. Pogodny i radosny członek EXO-M potrzebował chwili skupienia, coraz częściej szukał sposobu by pobyć samemu ze sobą.
Od dobrej godziny siedział na kanapie i z zawziętą miną raz po raz układał tak dobrze mu znaną kostkę rubika, cały układ znał na pamięć, więc kolejne kombinacie nie sprawiały mu większego problemu. Kolorowe kwadraciki migały przed jego ciemnymi oczami, próbując zawładnąć jego myślami. Ze wszystkich sił próbował skupić się tylko na tym co miał w zasięgu wzroku, mimo iż oczy dawały wyraźny sygnał do mózgu, ten jak by żyjąc własnym życiem postanowił sobie zakpić z praw natury.
Opuszkami palców badał strukturę przedmiotu, ciesząc się z dotyku znanego mu tworzywa, uśmiechnął się. Doskonale pamiętał dzień, w którym nauczył Krisa układać kostkę, a ten po jakimś czasie najzwyczajniej zapomniał tego triku. Skrzywił się lekko, a trzymana dotąd w dłoni zabawka wylądowała na drugim końcu salonu. Jak mógł choć przez chwilę pomyśleć, że zapomni? Nic nie było wstanie zająć jego myśli, prawdą było to, że Kris otworzył mu oczy. Luhan od dawna chciał odejść z prostego powodu - za bardzo tęsknił za rodziną i przyjaciółmi. EXO również było dla niego ważne, jednak on był za bardzo sentymentalny, nie był wstanie tego znieść i wytrzymać długich rozłąk z najbliższymi.
YiFan otworzył mu oczy i pokazał, że na SM świat się nie kończy. Miał do niego żal i cierpiał po jego odejściu równie mocno jak pozostali członkowie, jednak gdy pierwsze emocje opadły zaczął trzeźwo patrzeć na tę sytuację, sam zaczynał przyłapywać się na tym, że coraz częściej zastanawiał się czy nie wziąć przykładu z przyjaciela.
W dormie panowała wręcz krępująca cisza, a on siedział nieruchomo jedynie w świetle niewielkiej lampki nocnej stojącej na komodzie niedaleko telewizora. W swoje przydługie włosy wplótł palce prawej dłoni. Miał jeszcze chwilę zanim wrócą chłopaki, powrócił więc do tego co nieuchronnie zajmowało mu ostatnio wolny czas - rozmyślał.

Coraz częściej zastanawiał się co może zrobić żeby mu pomóc. Jak uśmierzyć ból i cierpienie, które oplatają go swoimi mackami sprawiając, że normalnie żywy i wesoły chłopak, którym kiedyś był, wygląda jak cień samego siebie. Widział jak Luhan próbuje to wszystko ukryć, być silnym, nie chce nikogo martwić. Jako jeden z najstarszych członków chce sam sobie ze wszystkim poradzić. Martwił się o niego, o jego zdrowie psychiczne i fizyczne. Minseok jako jeden z nielicznych zauważył zmianę wyglądu Chińczyka na gorsze, Lu za dużo myślał i dusił w sobie. Jak miał mu pomóc?
Za każdym razem gdy on albo Kim mieli swój indywidualny grafik zajęć starszy miał wrażenie, że jak wróci do dormu, to jego już tam nie będzie, nie wróci, zniknie bez słowa tak jak Kris. Bał się tego. Mimo, że młodszy nic nikomu na ten temat nie powiedział on czuł, że tamten chce odejść z zespołu, wrócić do Chin i go tu zostawić. Nie chciał tego, pragnął aby został. Tak, był egoistą, nie wstydził się do tego przyznać, ale po prostu nie wyobrażał sobie życia bez niego. Zrobiłby wszystko aby go zatrzymać.  Nie. Zrobiłby wszystko aby mu pomóc być szczęśliwym. Przecież jego szczęście jest najważniejsze. Min był pewny, że sam sobie da radę, wytrzyma, ale Han jest zbyt delikatny, aby przetrwać to wszystko w samotności.
Serce mu pękało widząc zgarbioną postać na sofie. Był pewny, że Luhan znów myśli i się zadręcza w samotności. Miał chęć podejść do niego i sprawić aby przestał już marszczyć brwi, aby zmarszczki powstałe w wyniku głębokiego zamyślenia znikły jak najszybciej z jego twarzy. Chciał podejść ale nie chciał się jednocześnie ujawniać, przepuszczał, że to i tak nic nie da, bo gdy Luhan go zobaczy na nowo przywoła na twarzy uśmiech i będzie udawał, że wszystko jest ok. Nie powinno go tu jeszcze być, powinien być w wytwórni i mieć lekcje śpiewu, ale trenerowi zachorowała córka i musiał wracać do domu. Reszta chłopaków skorzystała z wolnej chwili i poszła spotkać się ze znajomymi albo z EXO-K, on postanowił wrócić, martwił się o Luhana. Widząc go w takim stanie sam czuł się coraz gorzej. Gdy chińczyk rzucił kostką Rubika, nie wytrzymał, podszedł do niego, chciał go pocieszyć, porozmawiać. Delikatnie, żeby go nie przestraszyć, położył mu rękę na ramieniu.
- Luhan.

Usłyszałem znajomy głos i uniosłem lekko głowę – Minseok, nikogo innego nie mogłem się spodziewać. Uśmiechnąłem się szeroko i poklepałem miejsce obok siebie. Ten jednak zignorował moją propozycję.
- Czemu siedzisz po ciemku? - spytał zapalając główne światło. Wzruszyłem ramionami i opadłem na oparcie kanapy. Xiumin podszedł do ściany i leniwym ruchem podniósł kostkę Rubika, którą wcześniej tam rzuciłem.
- Nie możesz pobić swojego rekordu Lu? -zaśmiał się pokazując mi szereg białych i równych zębów. - Dwie minuty to słaby wynik? Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się lekko.
- Jak ty mnie dobrze znasz Baozi - stwierdziłem. Przyjaciel podał mi porzucony przeze mnie wcześniej przedmiot. Chwyciłem kostkę w dłoń i westchnąłem lekko. Odłożyłem ją na stół i spojrzałem na przyjaciela. Tak bardzo pragnąłem powiedzieć mu wszystko co leżało mi na sercu, nie chciałem jednak nikogo martwić, a zwłaszcza jego. Opadłem na oparcie kanapy i westchnąłem głęboko.
- Powiesz mi po co ci ten urlop? - spojrzałem na niego i zastanawiałem się co mu odpowiedzieć. Zagryzłem wargę.
- Mam sporo pracy na planie, muszę trochę odetchnąć - wymusiłem na sobie lekki uśmiech by odwrócić uwagę Xiumina.
- Lulu...
- Jestem zmęczony, pogadamy jutro -przerwałem mu i wyszedłem z pokoju.

Znów ucieka, a ja nie wiem czy gonienie go to dobry pomysł. Przynajmniej w tej chwili. Z drugiej strony nie mogę pozwolić aby sam zmagał się z problemami. Ruszyłem do naszego wspólnego pokoju. Gdy chwytałem za klamkę usłyszałem jak wraca reszta chłopaków, jak na nich to wrócili dość szybko.
-Minseok hyung przyjechaliśmy po ciebie i Lu hyunga. Zbierajcie się - powiedział rozradowany Tao.
- A co się stało?
- Suho hyung stawia nam dzisiaj kolacje. Managerowie się zgodzili dać nam wolną rękę i idziemy się zabawić - odpowiedział równie wesoły Sehun. Ta dwójka zdecydowanie za często przebywa w swoim towarzystwie :) - A i później wszyscy wracamy do dormu EXO-K.
- Ja spasuje. A Luhan już śpi, głowa go bolała więc też nie idzie - skłamałem. Czułem, że to nie jest odpowiedni moment aby LuLu brał udział w takich spotkaniach. Czułby się niezręcznie, bał że ktoś zauważy jego stan.
- Min hyung nie daj się namawiać. Odmawiasz darmowego żarełka? Weź przestań.
- Nie dzisiaj. Zmęczony jestem, ale wy bawcie się dobrze.
- Na pewno?
- Tak.
- No to spadamy. Narka. - krzyknęli wychodząc.
Stałem jeszcze chwilę oparty o drzwi pokoju, za którymi znajdował się Luhan. Zbierałem siły i odwagę, żeby przeprowadzić z nim poważną rozmowę. Wziąłem głęboki oddech i wszedłem do środka. Leżał na łóżku, tyłem do drzwi. Udawał, że śpi. Tym razem nie pozwolę mu uciec.
- Nie masz mi chyba za złe, że im odmówiłem? - Czekałem minutę na jego odpowiedź. Cisza.
- Jak chcesz to możemy jeszcze do nich dołączyć. - Znów odpowiedziała mi cisza.
- Wiem, że nie śpisz. - Na chwilę zamilkłem. Kolejne pytanie było z rodzaju tych, które raz zadane zmienia całe dotychczasowe życie. - Postanowiłeś już kiedy odchodzisz z zespołu?
Poruszył się niespokojnie. Spojrzał na mnie tymi swoimi wielkimi oczami. Wyglądał jak sarna złapana w światła samochodowe.
- Minseok ja...
- Chodź, napijemy się herbaty i wtedy pogadamy. Mam już dość twoich uników. - Otworzyłem drzwi i wyszedłem. Miałem nadzieję, że pójdzie za mną.
Będąc już w kuchni nastawiłem wody w czajniku, wybrałem nasze ulubione kubki i wrzuciłem do nich herbaty. Gdy zalewałem wrzątkiem saszetki usłyszałem za sobą ciche kroki.
- Usiądź. Już podaje herbatę. - Jak powiedziałem tak zrobiłem.
- Min...
- Poczekaj jeszcze chwilę. - Znów mu przerwałem. Mimo, że chciałem znać prawdę, to jednocześnie się jej obawiałem. Z jednej z szuflad znajdujących się w kuchni wyjąłem grubą świecę o jaśminowym zapachu; zapaliłem ją i postawiłem na stoliku. Później zgasiłem światło. Zapach unoszący się w powierzy relaksował, a delikatne światło, które zapewniała nam świeczka dawała poczucie spokoju. Usiadłem na przeciwko Luhana i napiłem się herbaty o smaku dzikiej róży. On zrobił to samo. Przez kilka minut milczeliśmy zbierając w sobie odwagę i porządkując myśli. W końcu chińczyk zaczął mówić.

- Nie planowałem tego wcześniej... Po prostu Kris odszedł, a ja zdałem sobie sprawę jak bardzo mu zazdroszczę... Min ja tak bardzo tęsknię za domem, już nie pamiętam kiedy ostatnio widziałem się z rodziną, czasem nawet nie mogę do nich zadzwonić, albo nie mam siły z przemęczenia - już przestałem udawać twardego, łzy ciurkiem leciały mi z oczu nie przynosząc żadnej ulgi. Nie widziałem dokładnie jego twarzy, świeczka nie dawała zbyt wielkiego światła, a na dodatek mokre oczy ograniczały mi widoczność. Nie chciałem już niczego przed nim udawać, schowałem twarz w dłonie i próbowałem się uspokoić.
- Lulu... - zaczął.
- Nic nie mów... - przerwałem mu. - Zawiodłem siebie i was. Myślałem, że dam radę, że wytrzymam. Widziałem w was ten ból i rozczarowanie gdy Yifana odszedł i wstydziłem się tego co czuje, co chcęe zrobić. Nie chcę by ktokolwiek cierpiał z mojego powodu. Rozumiesz mnie? - uniosłem głowę, ale nie widziałem siedzącego Xiumina na drugim końcu stołu, poczułem tylko znajome ramiona zamykające mnie w silnym uścisku. Uspokoiłem się, tak bardzo w tej chwili potrzebowałem go blisko siebie.

Usłyszeć to z jego ust. Wiedzieć, że to prawda, a nie tylko moje głupie przypuszczenia, wyobraźnia. Być pewnym, że jednak chce odejść i mnie zostawić. To bolało. Przecież na siłę go przy sobie nie zatrzymam, nie nakażę zostać w zespole, nie skażę na cierpienie.
Objąłem go ramionami, nie tyle żeby jemu dodać otuchy, ale po to żeby od razu stamtąd nie uciec. Był moją przystanią.  Przeraziła mnie myśl o jego odejściu, o mojej samotności.
Jak ja sobie poradzę bez niego? Kto po jego odejściu będzie mi tłumaczyć chiński? Z kim będę grał w nogę? Z kim wygłupiał? Objadał się w nocy? Z kim po ciężkim treningu będę narzekał na SME, na innych chłopaków z zespołu? Kto będzie obok gdy źle się będę czuł i potrzebował bliskości? Łzy zaczęły wypływać mi z oczu, nie chciałem aby to zobaczył dlatego jeszcze mocniej go objąłem. Wziąłem głęboki oddech by upewnić się, że mój głos nie będzie drżał.
- Jesteś tego pewny? Nie zmienisz zdania? – Pokręcił głową. – Powiesz reszcie o swojej decyzji?
- Tak, ale jeszcze nie wiem kiedy. – Jego głos drżał, słychać było, że jeszcze płacze.
- A kiedy chcesz to zrobić?
- Nie wiem. Chciałem jeszcze o tym wszystkim porozmawiać z rodzicami, no i z SME. Nie chcę zbyt dużego rozgłosu. Nie chcę więcej trosk przysporzyć naszym fanom, i tak już cierpią po odejściu Krisa.
„ A co zemną?” chciałem go zapytać ale powstrzymałem się przed wypowiedzeniem tych słów. Wiedziałem, że na jednym pytaniu się nie skończy, za nim będą kolejne, aż w końcu powiem coś czego będę żałował.
Dłuższą chwilę milczeliśmy. Ja trzymając go w ramionach, a on oplatając moje dłońmi swoimi. W końcu się wyprostowałem i zacząłem iść w stronę wyjścia.
- Gdzie idziesz? – usłyszałem zatroskany głos Luhana.
- Muszę coś załatwić – odpowiedziałem naprędce.
- O tej porze?- pytał dalej, ale ja już go nie słuchałem, zabrałem się za ubieranie butów i kurtki. Musiałem stąd wyjść, pobyć chwilę samemu. Niechciałem pokazać mu swojej słabej strony, łez, tego jak jego decyzja bardzo mnie zabolała. Potrzebowałem świeżego powietrza, czułem, że się duszę. Musiałem stąd jak najszybciej wyjść. Wybiegając z mieszkania nie słyszałem jak woła mnie po imieniu, ani tego, że biegnie za mną po schodach.

Nie potrafiłem zrozumieć jego zachowania. I jego nagłego wyjścia z mieszkania, czy to przeze mnie? Złapałem naprędce bluzę wiszącą na oparciu krzesła i wybiegłem za nim.
- Min! - krzyknąłem, jednak nie zatrzymał się słysząc moje nawoływanie. Zagryzłem wargę i przyspieszyłem by jak najszybciej go złapać. Gdy mi się udało i Xiumin znów był w zasięgu mojego wzroku uspokoiłem się i odetchnąłem z ulgą.
- Proszę zaczekaj - poprosiłem jednocześnie łapiąc jego dłoń.
Odwrócił się twarzą do mnie, a nasze dłonie wciąż kurczowo się trzymały. Nie wiem czemu, ale nie miałem ochoty przerwać tej bliskości, tak bardzo potrzebowałem ciepła drugiej osoby.
- Czemu uciekasz? - zapytałem, dłoń samoistnie powędrowała na jego twarz, kciukiem starłem mu łzy z policzka.
- Nie chcę widzieć twoich łez.
- Przepraszam, powinienem cię wspierać, a nie mazać się jak baba.
- Przestań głupku, tylko tobie jednemu powiedziałem - wyznałem obejmując go ramieniem i nakierowując w stronę budynku. - Wracajmy do dormu, robi się chłodno.
W drodze powrotnej do dormu nie odzywaliśmy się do siebie, ja nie wiedziałem co powiedzieć, Xiumin najwidoczniej też.
- Mogę mieć do ciebie prośbę? - spytałem nieśmiało.  - Mógłbyś mi nałożyć farbę na włosy?
- Jasne - usłyszałem.
Po godzinie miałem już nałożone na włosy czarne mazidło. Czekałem z Minseokiem ostatnie minuty przed zmyciem farby.
- Będzie ci ładnie w czarnych włosach - stwierdził. - Już zapomniałem jak świetnie wyglądasz w tym kolorze.
Uśmiechnąłem się do niego, a już po chwili wisiałem głową w dół nad brodzikiem, w czasie, gdy Min zmywał mi resztki kosmetyku z włosów. Czułem jego delikatnie palce masujące skórę głowy, ciepły oddech na karku. W tamtym momencie zdałem sobie sprawę czego, a raczej kogo, będzie mi brakować najbardziej po powrocie do Chin.

Starałem się nie myśleć o jego odejściu, skupiając się na zmywaniu farby i piany z włosów. To był pierwszy raz gdy robiłem coś takiego, i o dziwo, podobało mi się. Jego włosy były takie miękkie i przyjemne w dotyku. Delikatnie masowałem mu głowę. Nie chciałem zbyt szybko tego przerywać.
- Jeszcze raz muszę ci umyć włosy bo jeszcze spływa czarna woda.
- Ok.
Po drugim myciu nie mając już żadnych pretekstów do przedłużania nałożyłem jeszcze odżywkę.
- Gotowe. - uśmiechnąłem się do niego. Wyglądał uroczo.
- Dzięki. - Odwzajemnił uśmiech. - I jak? - spytał przeglądając się w lustrze.
- Idealnie. Najlepiej ci w takim kolorze, nie powinieneś go nigdy zmieniać.
Uśmiechnął się szeroko. Podszedłem do niego z ręcznikiem, tak zachwycał się swoim widokiem, że nie zwracał uwagi na kapiącą wodę z czarnych kosmyków. Zarzuciłem mu na głowę zielony materiał.
- Ej! - powiedział z pretekstem gdy został pozbawiony widoczności.
- Chodź do pokoju to wysuszę ci włosy - powiedziałem ciągnąc go za rękę do wyjścia.
- Dam sobie radę. Nie jestem już dzieckiem - powiedział słodko się dąsając.
- Daj spokój i chodź. - Nie przyjmowałem protestów.
Będąc już w pokoju posadziłem go na moim łóżku i usiadłem obok. Wziąłem w obie dłonie ręcznik i zacząłem lekko wycierać mu włosy.
- Naprawdę, sam to mogę zrobić - nadal próbował.
- Przepraszam cię za wcześniej. Nie wiem co strzeliło mi do głowy, że uciekłem - zacząłem. Powietrze przyjemnie pachniało jego limonkowym szamponem.
- Rozumiem.
- Po prostu przestraszyłem się tego co usłyszałem. Bałem się, że mogę powiedzieć coś czym cię urażę, dlatego wyszedłem w takim pośpiechu.
- Min. - Złapał mnie za rękę, chciał spojrzeć mi w twarz, której nie widział przez ręcznik.
- Zostaw. Od dłuższego czasu podejrzewałem, że chcesz odejść. Do dzisiaj łudziłem się, że to tylko moja wyobraźnia i twój stan związany jest sytuacją z Krisem. Nawet nie myślałem co zrobię gdy dowiem się, że to prawda. - Znów zaczęło mnie ściskać w piersi, a w gardle stanęła gula. Przestałem wycierać mu włosy pozostawiając jednak ręcznik. Swoje czoło oparłem o jego zasłonięte. - Nie chce żebyś mnie zostawiał, chcę cię mieć przy sobie, choć wiem, że to niemożliwe. Nie wiem czy dam sobie radę gdy wyjedziesz do Chin a ja tu będę musiał zostać. - Po policzkach ponownie zaczęły spływać mi łzy. - Czy będziemy mogli się ze sobą kontaktować? Czy pozostaniemy przyjaciółmi? Czy SME czegoś znów nie odwali? Może zabronią nam kontaktów. Ale ty nadal będziesz mnie lubił, prawda? - wyrzucałem pytanie za pytaniem, nie kontrolując już łez. Poczułem na swojej twarzy jego ciepłe, delikatne dłonie, odsunął moją głowę od swojej, zdjął ręcznik po czym ujął mnie za brodę. Chciał, żebym spojrzał na niego, ale ja uparcie zamknąłem oczy odmawiając. Bałem się.

W pierwszej chwili nie miałem pojęcia co mu odpowiedzieć, wiedziałem, że jeśli mu powiem co czuje to nie będzie w porządku w stosunku do niego, jeszcze bardziej namącę mu w głowie i dam złudne nadzieje na to, że jeszcze mogę zmienić zdanie. Tak naprawdę klamka zapadła już dawno, nie wahałem się, jedyne co mnie jeszcze powstrzymywało przed wyjawieniem swojej decyzji był strach. Bałem się reakcji fanów, EXO, SM... Kris namawiał mnie bym szybko się zdecydował. Skandal za skandalem, wiem, to brzmiało wręcz okrutnie, ale im dłużej się ociągałem tym gorzej. Fani zdążyli lekko ochłonąć po odejściu Yifana, a za chwilę cała nagonka miała się zacząć od początku. Wiedziałem, że robię źle, miesiące wlokły się niemiłosiernie, a ja nadal się bałem wyjawić prawdy. znał mnie tak jak Xiumin. Nasze spojrzenia skrzyżowały się.
- Dziękuję, że przestałeś się wreszcie opierać - wyznałem, kciukiem starłem mu łzy, które nieuchronnie kapały z jego przepięknych oczu. - Tak naprawdę, nie mam pojęcia co ci powiedzieć, to wszystko co w tej chwili mam na myśli nie wydaje mi się w żadnym stopniu odpowiednie.
- Nie musisz nic mówić Lu, tylko mi coś obiecaj, nie zapomnij o mnie, dobrze?
- Jak możesz w ogóle myśleć, że byłbym zdolny to zrobić? - wystraszyłem się, moje ramiona automatycznie objęły Mina, nadal byłem w ogromnym szoku po jego słowach.
- Nie ma takiej rzeczy, ani osoby która sprawiłaby, że zapomniałbym o najważniejszej osobie w moim życiu. - Siedzieliśmy w cichym pokoju kołysząc się w swoich objęciach, było mi tak przyjemnie, że zapomniałem o wszystkich troskach. Ucałowałem jego rozchylone wargi, nie było to nic nadzwyczajnego, zwyczajny przyjacielski całus. Tylko, że mój był szczególny, chciałem mu w ten sposób przekazać swoje wszystkie uczucia. Nasze wargi złączone w lekkim, lecz zmysłowym pocałunku cieszyły się na zbliżenie. Miałem ochotę wtargnąć swoim językiem do środka, ale Minseook pozwolił mi tylko na delikatne muskanie swoich ust, gdy oderwaliśmy się od siebie poczułem przyjemne ciepło w okolicach mostka.
- Kocham cię, nie jak brata, czy przyjaciela, kocham cię jak mężczyzna kocha kobietę, czy to ma sens? - wyszeptałem. Ukryłem swoją twarz w zagłębieniu jego szyi i czekałem. Na deklaracje, odrzucenie, wyznanie. W tamtej chwili sam nie wiem na co liczyłem.

- Nie ma najmniejszego sensu - odpowiedziałem, a on lekko zadrżał. - Nie ma sensu, a jednak czuję to samo - wyznałem z lekkim uśmiechem, on się chyba też uśmiechnął, poczułem to na swojej szyi.
- Od dłuższego czasu dziwnie się przy tobie czułem. Niby wszystko było po staremu, a jednak inaczej. Teraz już wiem co to było. - Podniosłem jego głowę do góry. Oczy Luhana iskrzyły się jak najpiękniejsze niebo nocą, pełne gwiazd i mitycznej wspaniałości. - Też cię kocham Lu Han. - To co zobaczyłem w tamtej chwili zaparło mi dech w piersiach. Wyglądał cudownie, jego uśmiech był najpiękniejszy na świecie, jeszcze nigdy takiego nie widziałem. Ten uśmiech był wyłącznie dla mnie, wiedziałem, że nikt wcześniej ani nikt później takiego nie zobaczy, byłem jego jedynym widzem. Powiedzenie mu prawdy, wyznanie uczuć było warte, bo jeszcze nigdy nie widziałem go tak szczęśliwego. Zapragnąłem skosztować ponownie jego warg więc bez zastanowienia złożyłem kolejny pocałunek na jego słodkich usteczkach. Tym razem był on bardziej zachłanny, porywaczy. Oboje wiedzieliśmy, że te intymne chwilę mogą się stać naszymi ostatnimi mimo, że są pierwszymi. To co w tym momencie się dzieje, może nigdy się nie powtórzyć. Jutro może go tu już nie być i miną lata zanim będziemy mogli się ponownie spotkać. Czułem, że tak samo jak ja LuLu chce to w pełni wykorzystać. Objął moją szyję, wplatając we włosy palce i stanowczym ruchem pociągnął mnie na łóżko. Opadłem na jego tors, kontakt ten wywołał u nas lekki jęk.
To co się działo było wręcz niewiarygodne. Jeszcze pół godziny temu oboje płakaliśmy, a teraz leżymy na moim materacu zachłannie się całując i błądząc rękoma po całym ciele.

Ani przez chwilę się nie wahałem. Zachłannie całowałem i dotykałem jego delikatnego ciała. Opuszkami palców badałem strukturę skóry ciesząc się z ciepła, które czułem między palcami. Jego zapach mamił mi zmysły, moje najgłębsze marzenia w końcu się spełniały. Czułem się wyjątkowy będąc przy nim.

- Dobrze mi z tobą - wyszeptałem w jego szyję.
- Kiedy zamierzasz... no wiesz?
- Nie mam pojęcia Min.
- Zrób to od razu, potem może być gorzej... nie chcę byś cierpiał - wyznał mi.
Wzruszyłem się. Jego wyznanie było słodkie i smutne zarazem, po tym co mi wyznał powinien błagać mnie na kolanach bym został i nie odchodził. Być może posłuchałbym go i nie odszedł, ale Xiumin był inny. Chciał poświęcić się dla mnie. Łzy napłynęły mi do oczu, starałem się szybko zapanować nad słonymi kroplami, ale nie dałem rady. Przytuliłem się mocniej do jego boku i robiłem wszystko by równo oddychać nie chciałem żeby zorientowała się, że płaczę. Chciałem cieszyć się chwilą.

****

Rozmowa z członkami była jedną z najbardziej burzliwych w moim życiu. Nie obyło się bez krzyków i łez, na szczęście wszyscy mnie zrozumieli i z czasem zaakceptowali moją decyzję. Minseook towarzyszył mi podczas mojej ostatniej wizyty w wytwórni. Menager nie chciał słyszeć o moim odejściu. Namówili mnie na tygodniowy urlop, łudzili się, że po nim wszystko mi się odwidzi. Wybrałem się z wizytą do rodziców i jeszcze raz przekalkulowałem wszystkie 'za' i 'przeciw' chciałem być pewny. Po powrocie czułem jednak, jeszcze większą pustkę niż wcześniej. Wiedziałem, że nadszedł koniec mojego istnienia jako jednego z członków EXO. Xiumin doskonale mnie rozumiał i nie próbował odwieść mnie od tego co chciałem zrobić. Był cudowny, spędzał ze mną każdą wolną chwilę, każdą noc tulił mnie w swoich ramionach. Imponował mi, mimo swojego bólu robił wszystko by mnie odciążyć od problemów. To jeden z tych powodów dla którego go kocham.
Potem zadzwonił Kris...poinformował mnie o castingach i innych przesłuchaniach. Miałem dwa dni.
Xiumin pomagał mi się spakować, nie opuszczał nawet na chwilę. Trzymał moją dłoń, gdy dzwoniłem do menagera i informowałem o ostatecznej decyzji. Doskonale zdawałem sobie sprawę z konsekwencji wiążących się z moim odejściem.
O 3a.m. miałem samolot, wybrałem połączenie w nocy by nie budzić jakiś sensacji wśród mediów i fanów. Tej nocy jechałem taksówką, w bagażniku dwie walizki, mój 'dobytek' na start. W plecaku upominki od każdego członka,, 10 paczuszek. Czułem się okropnie wychodząc z dormu, jednak wtedy dopiero zrozumiałem, że znów jestem wolnym człowiekiem. Zwykłym Lu.
Specjalnie ubrałem za dużą bluzę, szerokie spodnie i maskę na twarz. Chciałem pozostać incognito. Koło mnie był Xiumin, uparł się by mnie pożegnać na lotnisku.
- Nie odbieraj mi tego - poprosił. Mocno ściskał moja dłoń, nie mówił nic. Zresztą ja też, ale czy w takiej chwili można powiedzieć coś odpowiedniego?
Na lotnisku nie byłem wstanie oderwać od niego wzroku. Mimo uśmiechu na twarzy jego oczy wciąż były smutne. Mnie też kroiło się serce.
- Min wiesz, że cię kocham?
- Wiem i ja też ciebie kocham - usłyszałem. Potem przytulił mnie tak mocno jakby chciał wyrazić swoje wszystkie uczucia.
- Ej to się nie kończy skarbie - próbowałem go pocieszyć. - Będziemy się odwiedzać jak wszystko przycichnie. Mamy telefony i Internet.
- Wiem, ale to będzie takie dziwne, gdy nie będzie cię przy mnie Lu.
- Nie wiem co ci powiedzieć... dla mnie to też trudne. Nigdy nie przestanę o tobie myśleć. Rozumiesz? Kocham cię i będę z tobą bez względu na wszystko. Nic nas nie rozdzieli.
Widziałem uśmiech na jego twarzy, taki szczery i prawdziwy. Pogładziłem go po policzku i wyciągnąłem mały palec by połączyć go w ramach przysięgi. Po chwili Min wyciągnął swój i złączył z moim.
- Bez względy na wszystko? - upewniłem się.
Pokiwał głową, a ja poczułem ulgę. Z głośników dobiegła informacja o odprawie mojego samolotu. Przygryzłem wargę i jeszcze mocniej przytuliłem mojego ukochanego.
- Lu ja...
- Ja też cię kocham Baozi - przerwałem mu, pocałowałem delikatnie jego usta i poszedłem w swoją stronę.
Zostawiłem za sobą tamto życie i kogoś kogo kocham nade wszystko.

14.03.2018r.
- Kiedy przyjeżdżasz? - zapytał młody mężczyzna spoglądając na ukochaną twarz.
- Zdjęcia kończą się 16 i zaraz po nich mam zarezerwowany lot do Seulu.
- Dasz radę być tu w sobotę w nocy? Chciałbym zobaczyć się z tobą po koncercie.
- Postaram się choć nic nie obiecuje. Przecież wiesz, że jakby to ode mnie zależało tu już bym tam był.
- Wiem, wiem. Tęsknię za tobą i to dlatego. Zdecydowanie za rzadko się widujemy.
- Prawda. Jeszcze tylko 3 dni i znów będziemy razem.
- KiKi też za tobą tęskni- powiedział Minseok pokazując do kamery małego, białego maltańczyka, który na widok twarzy chińczyka w laptopie zaczął radośnie merdać ogonem.
- Ja też za nim tęsknię.
- Bardziej niż za mną?
- Może - droczył się Lu.
- Hej!
- Min muszę już iść, reżyser mnie wzywa. Kocham cię.
-Ok. Ja ciebie też. - XiuMin puścił w powietrzu całusa. – Do zobaczenia.




4 komentarze:

  1. Słodkie i smutne zarazem. Ale bardzo mi się podobało, szczególnie, że był tam Xiumin. Piszcie wiecej takich i innych opowiadań. Hwaiting

    OdpowiedzUsuń
  2. Yayayayayaya =^.^=
    Luhaaaan *.*
    Nie ma to jak mieć podjarkę przez cały rozdział z powodu jednej postaci. No ale on jest taki fycgvfubxzvyjd i aegyo że omnomnom *poszukuje tragicznie zaginionej zdolności logicznego wysławiania się*
    Jak wy to piszecie, że wychodzi taka feelsowa, lukrowana zajebioza?
    I to jeszcze tak wchłaniam jednym okiem jedną linijkę a drugim kolejną i bum: koniec. I znowu musze iść szukać sensu swego istnienia :-/ Naruto? Taaaak!!
    No dobra.
    Wgl smuteg wielki, że Kris i Luhan odeszli, ale mam taką cichą nadzieję, że dzięki temu te koreańskie wytwórnie się z czasem nieco ogarną i przestaną ich traktować jak niewolników :-/ Tak w kwestii ogólnej.
    Dostałam śmiertelnej dawki cukru przy wyznaniu miłości i przy końcówce. Więcej piszcie takich wspólnych tekstów ploose *.*
    Dobra.
    Cudo, feelsy, Luhan, miód i orzeszki =^.^=
    Idę głosować!
    Ja chcem dzikie seksy kiedyś niedługo *żydzi płaczliwą miną i mokrymi oczami*
    No a ja znowu tylko o jednym ehh...
    Papa :* i weny dużo ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominuję Cię do Liebster Award :)
    szczegóły u mnie na blogu

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej to takie słodkie, ale i smutne :c Lulu taki biedny, aż chce się go przytulić ;3
    I jeszcze ten obrazek *^* Świetny! <3
    Weny~ I czekam na TaoHuna c;

    OdpowiedzUsuń