Witam,
Z tej strony
LEVI. One-shot, który za chwilę przeczytacie powstał na zamówienie Syśki.
Wczoraj miała imieniny i w prezencie zażyczyła sobie KyuHyuk. WSZYSTKIEGO
NAJLEPSZEGO SYŚKA Trochę zeszło mi zanim go napisałam. Miała mi go sprawdzić Kummie,
ale w związku z tym, że dopiero wczoraj go skończyłam to nie miałam czasu jej
tego wysłać. Więc ostrzegam przed błędami.
Co do ‘Tylko
ty’ to jest w nim opisana scena erotyczna, i tutaj ostrzeżenie nr 2 -> jest
to moja pierwsza samodzielna próba opisania seksu więc zlitujcie się nade mną.
Miłego
czytania :)
Levi :)
Nazywam się
Cho KyuHyun, mam 17 lat i właśnie wróciłem do mojego rodzinnego kraju, Korei. W
wieku 10 lat moi rodzice zdecydowali się przeprowadzić do Tajlandii, gdzie tata
zamierzał otworzyć jedną ze swoich filii szkoły językowej, która była kolejnym
sukcesem mojego ojca. Wszystko układało się znakomicie. Tata dużo zarabiał, ja
i moja siostra zawsze byliśmy najlepszymi uczniami, mama udzielała się
charytatywnie. Wzorowa rodzina, którą kocham nad życie. Ale kocham też kraj, w
którym się urodziłem. Tęskniłem za językiem, rodzinnymi stronami.
Chciałem
ponownie chodzić ulicami jak za lat dzieciństwa. Pragnąłem częściej niż raz do
roku odwiedzać dziadków, i pomimo iż spoczywali już na cmentarzu to lubiłem z
nimi rozmawiać, nie miałem wtedy obaw, że ktoś będzie mnie oceniał. Tak więc
wyprosiłem żebym mógł wrócić do ojczyzny. Z mamą poszło mi łatwo, bo też
tęskniła za Koreą i znała mój ból, a mając rodzicielkę po swojej stronie z
ojcem też poszło szybko. Mimo tego, że wiedziałem jak mojej mamie jest ciężko
zostawić mnie samego w rodzinnym kraju to wiedziałem, że woli zostać z ojcem i
jemu dotrzymać towarzystwa.
Po
przyjeździe do Seulu, rodzice znaleźli mi miejsce w najlepszym liceum a moją
siostrę wysłali do Europy by uczyła się muzyki klasycznej. Mama nie chciała się
zgodzić na moje samotne mieszkanie, dlatego też ulokowali mnie w akademiku, do
którego miałem przeprowadzić się na początku roku szkolnego. Nie brakowało nam
pieniędzy, bez problemu mógłbym dostać własne mieszkanie, ale rodzice bali się
jak sobie sam poradzę. W pewnym sensie można uznać mnie za łamagę. Nie umiem
gotować, mam wstręt do sprzątania, chodzę późno spać, mam problemy z poranną
pobudką. Więc według mojej mamy samotne mieszkanie = moja śmierć głodowa,
przemiana w zombi. Więc dla spokoju ducha mojej rodzicielki nie sprzeciwiałem
się internatowi.
Nie bałem się
zmiany otoczenia, nowych ludzi. Znam swoją wartość i jestem odważny. Szybko
zawieram też nowe znajomości, więc nowa szkoła, nowi znajomi nie stwarzali dla
mnie żadnego problemu. Można wręcz powiedzieć, że byli dla mnie wyzwaniem,
które dla rozrywki przyjąłem.
Jeszcze w
sierpniu za namową rodziców zapisałem się na dodatkowe zajęcia, którymi był
śpiew. Nie raz już słyszałem, że mam głos jak anioł i powinienem coś zrobić,
aby go nie zmarnować. Nie wiedziałem jednak czy chcę iść w tym kierunku.
Dzięki tym
lekcją zaprzyjaźniłem się z kilkoma osobami i już po niecałym miesiącu czułem
jakbym znał tych ludzi od dzieciństwa a nie zaledwie od 4 tygodni. Przed i po
zajęciach śpiewu włóczyłem się z nimi po mieście, poznawałem na nowo jego
atrakcje, które w ciągu mojej nieobecności w stolicy zmieniły się. Byłem
szczęśliwy i wiedziałem, że dobrze zrobiłem decydując przeprowadzić się do
Seulu.
Tak więc we
wrześniu zacząłem naukę w prestiżowym liceum. Szybko się zaaklimatyzowałem
poznając osoby z mojej klasy, szkoły, zapoznając się z zasadami i zwyczajami
tam panującymi.
W drugim
tygodniu września w mojej klasie pojawił się nowy, stary uczeń. Z braku wolnych
miejsc usiadł obok mnie w ławce. Z miejsca go polubiłem. Lee HyukJae mimo tego,
że jest dwa lata starszy niż ja to chodzi ze mną do tej samej klasy. On opuścił
rok szkolny ze względu na chorobę, o której wie tylko trójka jego najbliższych
przyjaciół, Kim JunSu, Lee SungMin i Lee DongHae oraz nieliczna grupa
nauczycieli. Ja ze względu na to, iż urodziłem się na początku roku to rodzice
posłali mnie wcześniej do szkoły. W ten sposób znaleźliśmy się razem w
przedostatniej klasie szkoły średniej.
Mamy
wspólnych znajomych, a nadal do tej pory niewiele o nim wiem. Mimo swojej
powierzchownej otoczki rozrywkowego i otwartego na wszystko chłopaka wiem, że
jest w nim coś więcej, że coś ukrywa. Coś, co pragnę odkryć.
Na początku
próbowałem wyciągnąć jakieś informacje od SungMin'a, z którym chodziłem na
śpiew i dzieliłem pokój w akademiku. Niestety nic z tego nie wyszło, był
lojalny względem HyukJae i powiedział mi, że jak chcę coś wiedzieć o jego
przyjacielu to powinienem zapytać się Hyuka osobiście. Niewiedziałem jednak jak
to zrobić. Przecież nie mogłem do niego podejść i powiedzieć „Cześć HyukJae.
Wydaję mi się, że coś ukrywasz, masz jakiś problem. Może powiesz mi o nim, gdyż
jestem bardzo ciekawy?” Taaa, już to widzę jak się zwierza. Postanowiłem go
bliżej poznać, a dzięki wspólnej klasie i znajomym było to łatwiejsze. Niewiedziałem,
dlaczego, aż tak zależy mi na tym chuderlaku, co mnie do niego ciągnie. Jedyne,
co wiedziałem, to to, że chciałem być jego przyjacielem, na którego w każdej
chwili może liczyć.
Starałem się
zawsze być blisko niego. Zaproponowałem nawet, że poduczę go matematyki, z
którą miał problemy. Zgodził się. Myślałem, że spędzimy dzięki temu kilka chwil
sam na sam u niego w domu albo u mnie w akademiku, poznam go lepiej,
porozmawiamy. On jednak uparł się na bibliotekę. Nie wiem, dlaczego, ale nie
kwestionowałem jego decyzji, po prostu cieszyłem się z tego, że mogę być z nim.
Odnosiłem wrażenie, że bał się zostać ze mną sam na sam. Nie wiem, może jestem przewrażliwiony,
ale tak to odczuwałem. Choć raczej on bał się zostać sam na sam z kimkolwiek,
kto nie był jednym z jego trójki najbliższych przyjaciół. Dziwne.
Zawsze
widziałem go albo z SungMin’em, Donghae albo Junsu, z którym znał się
najdłużej. Mimo tego, że ta trójka miała inny grafik zajęć, ich lekcje odbywały
się w innej części szkoły to przerwy zawsze spędzali z nim. Jakby go chronili,
opiekowali się jego kruchym ciałem. Chciałem do nich dołączyć, być jednym z
jego powierników, być dla niego oparciem w trudnych chwilach.
Dla całej
szkoły był on Eunhyuk’iem, duszą towarzystwa, kimś, kto na każdym kroku wywoływał
w nich radość, uśmiech na twarzy. Dla mnie był kruchą istotą, którą chciałem
bronić.
W połowie
października nauczycielka angielskiego podzieliła nas na pary i zadała
wykonanie pracy semestralnej. Traf chciał, że połączyła mnie z HyukJae.
Ucieszyłem się. Mimo tego, że wiedziałem, iż będziemy pracować w bibliotece to
i tak banan mi wyskakiwał na twarzy na samą myśl, że będę mógł z nim spędzić
trochę czasu. Zabraliśmy się do pracy, która szła nam dosyć łatwo. Spotykaliśmy
się dwa raz w tygodniu w bibliotece, a pod koniec października nastąpił
przełom. Pracowaliśmy nad projektem w moim pokoju w akademiku. Fakt, był z nami
przez cały ten czas SungMin, jednak dla mnie był to duży krok do przodu. Powoli
go poznawałem, uczyłem się jego reakcji. Z każdym dniem wydawał mi się bardziej
pogodny, wesoły, ale tak prawdziwie, nie udawał. Udało mi się też kilka razy
wprosić na wspólny wypad.
W takie dni
ja, HyukJae, SungMin, DongHae i Junsu szliśmy na karaoke. Mogłem go wtedy
widzieć takiego, jakim był naprawdę. Niczego nie udawał, nie chował się za
swoją niewidoczną ścianą, która ukrywała jego prawdziwe ja, nie udawał
lekkoducha, luzaka, który ma wszystko gdzieś. Był zwykłym dziewiętnastoletnim
chłopakiem, lubiącym nocne wypady, zabawę z przyjaciółmi, śpiew, taniec, gry.
Czułem, że powoli wpuszcza mnie do swojego serca, zaczyna mi ufać. Nadal jednak
nie wiedziałam, co zrobić, aby ta ściana całkowicie się rozsypała. Podczas
jednego z takich wypadów podsłuchałem rozmowę starszej czwórki, gdy wracałem z
toalety
- Hyuk, chyba
oszalałeś, zbyt wcześnie na takie decyzje – mówił JunSu.
- Ale ja
kocham taniec. Już dłużej bez niego nie mogę żyć.
- JunSu ma
rację to zbyt wcześnie. Ok. jest już z tobą lepiej. Ale ostatnim razem też to
nam wmawiałeś i jak się skończyło? – powiedział stanowczym głosem SungMin.
- DongHae,
choć ty bądź po mojej stronie. Proszę.– słyszałem błaganie w jego głosie, widać
było, że bardzo mu zależy na tańcu.
- Hyuk,
stary, wiesz, że ja zawsze i wszędzie jestem z tobą...no, ale poczekaj jeszcze
z miesiąc.
- A walcie
się wszyscy – tupnął nogą a ja w porę usłyszałem, że zamierza wyjść, więc
szybko odsunąłem się od drzwi i schowałem za rogiem.
Nie
rozumiałem z tej rozmowy nic. Wiedziałem jednak, że jestem zdeterminowany
poznać jego sekret i w miarę możliwości pomóc.
*'*'*'*'*'*'*'*
Po ostatniej
rozmowie Hyuk przez trzy dni nie pojawiał się w szkole. Strasznie się martwiłem
no i jak na złość klasy maturalne wyjechały na tygodniową wycieczkę w góry.
Kilka razy próbowałem dodzwonić się do Sungmina lub pozostałej dwójki, ale
zasięg musieli mieć tam beznadziejny gdyż kończyło to się zawsze na próbach. Niewiedza,
co do tego, w jakim stanie jest to chuchro napawała mnie niepokojem. Martwiłem
się, i już od pewnego czasu wiedziałem, że nie jak o kolegę, przyjaciela tylko
jak o kogoś więcej. Powoli zacząłem się w nim zakochiwać, wpadłem po uszy. Do
tej pory nie wiem, kiedy to się stało.
Od 3 lat
byłem pewny, że jestem gejem. Na początku źle się z tym czułem, nie umiałem
sobie z tym poradzić. Stałem się małomówny, zamknięty w sobie. Na wzmiankę o
dziewczynach, związkach bez powodu wybuchałem. Moi rodzice uważali to na
początku za okres dojrzewania. Ale gdy po 2-3 miesiącach nie minęło, a moje
zachowanie się pogorszyło zaczęli się martwić. Zarówno mama jak i tata
próbowali ze mną rozmawiać, ale ja uciekałem od tego. Bałem się ich reakcji, tego,
że mogą mnie nie zaakceptować. Stałem się wrzodem na tyłku dla każdego członka
mojej rodziny.
W końcu tego
wszystkiego nie wytrzymała moja siostra. Ahra pewnego dnia zamknęła się ze mną
w pokoju i zagroziła, że jeśli jej wszystkiego nie powiem to mnie nie wypuści z
pokoju i na moich oczach zacznie niszczyć skarby, które zbierałem całe lata i
były cenniejsze niż moje życie - płyty z grami. Uległem. Opowiedziałem jej
wszystko. To jak odkryłem mój homoseksualizm, moje obawy z tym związane, strach
przed ujawnieniem. Podczas całej rozmowy płakałem, schodziły ze mnie wszystkie
dotychczas nagromadzone emocje. Poczułam się trochę lepiej. Siostra zaczęła
mnie namawiać żebym wszystko powiedział rodzicom, że oni na pewno zrozumieją i
mnie przyjmą takim, jakim jestem. Kłóciliśmy się o to. Wtedy do pokoju weszła
moja mama. Okazało się, że słyszała prawie całą rozmowę. Płakała. Gdy stanąłem
z nią twarzą w twarz sparaliżowało mnie. Byłem pewny, że właśnie teraz spełnia
się mój największy koszmar, że zostanę wyklęty i wyrzucony z domu, ale gdy
zostałem przez nią przytulony wszystkie obawy uleciały przez okno a ich miejsce
zastąpił spokój. Gdy mój ojciec o wszystkim się dowiedział nie przyjął tego
dobrze, próbował mi wmówić, że to wszystko przejściowe, że mylę uczucia, że
powinienem umówić się z jakąś ładną dziewczyną. Ale ja twardo stałem przy
swoich racjach. Przestał. Przez jakiś czas nie rozmawiał ze mną, a gdy zebrał w
sobie odwagę i zawołał mnie do swego gabinetu dowiedziałem się, o co chodzi. To
nie było tak, że był homofobem, że nie akceptował mnie, on zwyczajnie w świecie
bał się o mnie. Nie chciał żeby dosięgły mnie szykany, wyzwiska ze strony
innych ludzi. Nie chciał żeby stała mi się krzywda, nie chciał stracić syna.
Podczas rozmowy jego obawy całkowicie nie znikły, w końcu, jako rodzic wiecznie
będzie się martwił o swoje dziecko, ale trochę się uspokoił. Znów zachowywał
się jak mój ukochany tata i w pełni mnie zaakceptował.
Podczas
pobytu w Tajlandii miałem 3 chłopaków, z ostatnim zerwałem pół roku przed
powrotem do Korei. Gdy pierwszy raz poznałam grupkę, z którą do tej pory się
trzymam od razu w oko wpadł mi Sungmin. Pasował idealnie do mojego typu
chłopaka. Na zewnątrz słodki cukierniczek a w rzeczywistości twardy i konkretny
facet. Takich lubiłem i dlatego tym bardziej nie mogłem zrozumieć jak to się
stało, że nagle obiektem mojego zainteresowanie stał się HyukJae. Zarówno na
zewnątrz jak i w środku delikatny jak płatek śniegu. Więc gdy kolejnego dnia
nie przyszedł na zajęcia postanowiłem, że pójdę do niego w piątek pod
pretekstem podrzucenia notatek z lekcji i pracy nad projektem z angielskiego.
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Puk Puk Puk
Po minucie
dobijania się do mieszkania usłyszałem szuranie butów po podłodze. W lekko
uchylonych drzwiach stanął on. W szarym, rozciągniętym swetrze, wytartych
dżinsach i klapkach na nogach sprawiał wrażenie kogoś, kto potrzebuje pomocy.
- Kyu? Co ty
tu robisz?- spytał lekko wystraszonym głosem.
- Cześć. Mam
dla ciebie notatki z całego tygodnia. No i musimy popracować nad naszym
projektem. Mogę wejść? – uśmiechnąłem się do niego. Chwilę się zastanawiał, ale
mnie wpuścił.
- Proszę
wejdź.
Udaliśmy się
do jego pokoju na górze. Po drodze Hyuk zabrał z kuchni jakieś przekąski i coś
do picia.
- Nie
musiałeś tutaj przychodzić. Sprawiam ci tylko kłopot.
- To nic
wielkiego naprawdę.
Jeszcze
chwilę porozmawialiśmy i zabraliśmy się za angol. Trochę nam zeszło nad nim.
Zrobiłem się głodny.
- Może
zamówimy pizzę, tak ciężko tu pracujemy, że należy nam się coś od życia.
- Pizzę?
Yyy…możemy.- widocznie przygasł.
- Ja
oczywiście zapłacę. – szybko powiedziałem w razie jakby pomyślał, że chcę
naciągnąć go na darmowe żarcie.
- Wszystko w
porządku. Nie gorączkuj się tak, podzielimy zapłatę na połowę. To, co znasz
jakąś dobrą pizzerię?
- Już więcej
nie zmieszczę. Jest przepyszna.
- Yhy
- A ty,
dlaczego nie jesz?
- Nie jestem
głodny – na ‘potwierdzenie’ jego słów zaburczało mu w brzuchu.
- Chyba nie
masz jakiś obrzydliwych nawyków podczas jedzenia i to nie dlatego się hamujesz.
– spytałem.
- Nie, nie,
to nie o to chodzi.
- To, o co?
- Ja po
prostu nie jestem głodny. – znów to samo. Burczenie w brzuchu.
- A te
dźwięki to, dlatego, że się przejadłeś? – wziąłem kawałek pizzy i przesunąłem
mu pod usta – No weź kawałeczek. Powąchaj jak wspaniale pachnie. Jest taka
pyszna, z podwójnym salami i serem. Palce lizać.
Wybiegł z
pokoju do łazienki zatykając przy tym usta.
- Co to
było? Hyuk martwię się o ciebie.
- Nie musisz
to nic wielkiego.
- Jak to nic
wielkiego! – zdenerwowałem się- Przez tydzień nie przychodzisz do szkoły.
Jesteś cały blady. Nic nie jesz mimo, że w brzuchu gra ci orkiestra dęta. Po
powąchaniu pizzy uciekasz do łazienki. I ty mówisz, że nic się nie dzieje?
Przestań ściemniać. Jestem twoim przyjacielem, a przynajmniej chcę nim być,
więc zaufaj mi i powiedz, co się dzieje.
Usiadł na
podłodze przy łóżku i skulił się w sobie.
- Hyuk
naprawdę się o ciebie martwię. Zaufaj mi i powiedz, co się dzieje.
- Siadaj. –
kiwnął głową żebym usiadł naprzeciw niego. – Nie wiem, dlaczego mam zamiar ci
to wszystko powiedzieć, ani dlaczego zaufałem akurat tobie, ale musisz mi
obiecać, że wysłuchasz mnie do końca i nie będziesz przerywał. To chyba
wszystko przez to, że chłopaki wyjechali na wycieczkę, że przed ich wyjazdem
mieliśmy spięcie i nie miałem, komu o tym wszystkim powiedzieć, o tym wszystkim,
co do mnie powróciło. To jest dla mnie ciężka historia do opowiedzenia.
- Dobrze obiecuję.
- Pytasz,
dlaczego taki jestem, dlaczego nie jem, jestem blady i nie chodzę do szkoły.
Kiedyś wyglądałem i zachowywałem się zupełnie inaczej. Byłem bardziej otwarty,
wesoły, pełen energii. Często jeździłem na konkursy taneczne nie raz je
wygrywając. Na jednym z takich wyjazdów poznałem JinSu’a. Był taki jak ja.
Dusza towarzystwa, wszędzie go pełno było. Uwielbiał tańczyć. Zakumplowaliśmy się i spędzaliśmy coraz
więcej czasu ze sobą. Razem ćwiczyliśmy, bawiliśmy się na mieście z resztą
chłopaków. Uważałem go za jednego z moich najlepszych przyjaciół. Więź między
nami stawała się coraz bardziej trwalsza, aż w końcu zostaliśmy parą. Był moim
drugim facetem, którego pokochałem. – zszokował mnie tak szczerym wyznaniem.
Nie spodziewałem się, że on też jest gejem, myślałem, że poza przyjaźnią nie
mogę liczyć na nic więcej. – Przeszkadza ci, że jestem homo?
- Nie. Nie
mam nic do nich. – na razie sam nie chciałem ujawniać swojej orientacji.
- To dobrze.
Razem z JinSu jeździliśmy na konkursy, w których przeważnie ja wygrywałem a on
był w moim cieniu. Było mi z tego powodu przykro, ale on zapewniał, że cieszy
się z moich wygranych. Po pół roku bycia ze sobą zaczęliśmy uprawiać seks. Było
mi wspaniale. Czułem się bezpieczny i kochany, ale tylko do czasu. Gdy moje
uwielbienie jego osoby było tak duże, że nic poza nim nie widziałem, że to, co
powiedział było świętością, on to zaczął wykorzystywać. Wmawiał mi, że jeżeli
chcę coś osiągnąć to muszę zadbać o sylwetkę, więcej ćwiczyć, mniej jeść.
Słuchałem go. Myślałem, że to wszystko dla mojego dobra. Podczas stosunków
mówił, że nadal jestem za gruby, że mój brzuch składa się z samego tłuszczu.
Mówił, że jestem obrzydliwy i jest ze mną tylko z litości, bo wie, że jak mnie
zostawi to zginę bez niego, a on nie chce mieć na sumieniu śmierci takiego robaka
jak ja. Bolało. Cholernie bolało. Ale gdy byliśmy między ludźmi był wspaniałym,
kochającym chłopakiem, czułym, opiekuńczym. Gdy wracaliśmy razem do mojego albo
jego domu, przepraszał za złe słowa, które mi mówił, obiecywał, że to się już
nie powtórzy. Ufałem mu. Ale cała sytuacja się powtarzał. Wyzwiska, obelgi,
spotkania ze znajomymi, ciepłe słowa, seks, ubliżanie.
Z każdym
dniem coraz bardziej wierzyłem w jego słowa. Wierzyłem, że jestem brzydki,
gruby i nic nie wart. Myślałem wtedy, że jeżeli schudnę i będę się bardziej
starał to JinSu na nowo mnie pokocha, że wybaczy mi moje błędy i na nowo
będziemy szczęśliwi. Coraz mniej jadłem, więcej ćwiczyłem, chudłem. Ale jemu to
nie wystarczało. Mimo, że byłem osłabiony to wciąż wygrywałem konkursy
taneczne, a on nadal był w moim cieniu. W wakacje poprzedzające mój trzeci rok
w ogólniaku było ze mną najgorzej. Wtedy już nic nie jadłem, wmuszałem w siebie
kromkę chleba dziennie na śniadaniu, żeby rodzice nic nie podejrzewali, jednak
od razu szedłem do łazienki i wymiotowałem. Byłem coraz bardziej słaby i blady.
Mimo lata mi wciąż było zimno. Junsu, Sungmin i Donghae widzieli, że coś
niedobrego się ze mną dzieje, ale ja ich zbywałem głupimi wymówkami, omijałem
ich i odpychałem od siebie.
Gdy moja waga
wskazywała 38 kg myślałem, że JinSu będzie ze mnie zadowolony. Poszedłem do
niego. Chciałem się pochwalić. Gdy byłem już w jego pokoju i siedziałem na jego
łóżku to oczy same ze zmęczenia mi się zamykały, mimo że dziennie przesypiałem
12-14 godzin, bo nie miałem na nic siły. Powiedziałem mu o wszystkim, a on się
roześmiał i powiedział, że owszem cieszy się z tego, ale nie, dlatego, że
schudłem tylko, dlatego, że w końcu nie będę miał siły, aby rywalizować w tańcu
i to on teraz będzie gwiazdą. Zatkało mnie, myślałem, że się przesłyszałem,
mówiłem, że to nieprawda i że na pewno się pomylił, że nie ma tego na myśli.
Prosiłem żeby odwołał swoje słowa, powiedział, że to głupi żart, ale on kazał
mi spierdalać i więcej się nie pokazywać na żadnym konkursie ani u niego w
domu, a najlepiej jakbym zagłodził się na śmierć.
Wybiegłem z
płaczem z jego domu. Łzy przysłaniały mi cały świat. Biegłem co sił w nogach w
miejsce, które dawało mi ukojenie. Na salę gimnastyczną gdzie często trenowałem
taniec. Spędziłem tam kilka długich godzin bez przerwy tańcząc aż padłem z
wycieńczenia. Znalazł mnie Junsu i Donghae. Natychmiast dzwoniąc po karetkę i
moich rodziców.
Znalazłem się
w szpitalu ledwo żywy. Nie chciałem walczyć, wyzdrowieć. Chciałem umrzeć,
zapomnieć o bólu, upokorzeniu, wstydzie. Jednak moi rodzice, którzy, na co
dzień byli pracoholikami na to nie pozwolili. Tak samo jak trójka moich
przyjaciół. Walczyli o mnie. Walczyli o to, żebym każdego dnia zjadł o jedną
łyżkę zupy więcej. Walczyli o mnie. – w tym momencie nie przestawał już płakać.
Po mojej twarzy też płynęły łzy.
-Walka z
anoreksją trwała prawie rok. Rany psychiczne goją się ciężej niż te fizyczne.
Prze długi czas było ze mną źle, ale dzięki pomocy specjalistów pomału zacząłem
z tego wychodzić. Teraz jestem już prawie wyleczony, ale mimo tego chłopaki
nadal się o mnie martwią i nie chcą żebym tańczył, przynajmniej jeszcze nie.
Boją się, że jak wrócę do tańca to powrócą też stare nawyki, że spotkam JinSu i
znów mnie omami. Ale ja jestem już silniejszy, przynajmniej tak mi się wydaje i
drugi raz nie pozwolę na to samo.
Po wyznaniu
HyukJae spędziliśmy jeszcze długie godziny na rozmowie. Ja opowiedziałem
historię swojego życia, to, że też jestem gejem, jak moi rodzice to przyjęli.
Rozmawialiśmy o tym, co każdy z nas lubi. Staliśmy się sobie bliżsi. Po tym
dniu wiedziałem, że mam u niego szanse.
Wspólnymi
siłami namówiliśmy chłopaków, żeby nie sprzeciwiali się pomysłowi Hyuka
dotyczącego powrotu do tańca. Obiecałem, że zawsze będę z nim i będę go
pilnował, żeby się nie przemęczał i jadł zdrowe posiłki o czasie.
Dzięki temu
wszystkiemu zbliżyliśmy się do siebie, a ja w lutym odważyłem się poprosić go o
chodzenie. Zgodził się sprawiając, że byłem najszczęśliwszym facetem na ziemi.
*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*
Nasz pierwszy
prawdziwy pocałunek miał miejsce wiosną. Do tej pory jedynie dzieliliśmy
delikatne muśnięcia warg, całusy w polik, trzymaliśmy się za ręce. Nic wielkiego,
ale jak na razie mi to wystarczało. Nie chciałem naciskać, spłoszyć go.
Wiedziałem, że jeszcze trochę się boi naszych relacji.
Jednego ze
słonecznych kwietniowych dni usiedliśmy na boisku pod drzewem żeby schronić się
przed wścibskimi oczami ludzi. Zwłaszcza przed DongHae, który odkąd dowiedział
się, że jestem razem z Hyukiem nie odstępował nas na krok, wpatrywał się w nas
jak w obrazek szczęśliwymi oczami, a później każdy nasz 'słodki' gest
natychmiast biegł przedyskutować z psiapsiółkami. Muszę mu kogoś znaleźć.
Tak, więc gdy
siedzieliśmy na trawie rozmawiając o wszystkim i o niczym, ja plecy oparte
miałem o pień drzewa on natomiast leżał z głową opartą na moich udach. Na jego
twarzy słońce przedzierające się przez koronę dębu urządziło sobie grę światła
i cienia. W tamtej chwilę wyglądał jak z bajki. Pięknie wyrysowane usta, blada
delikatna skóra, oczy okryte ciemnymi rzęsami, zarumienione od ciepła policzki.
Prawdziwy książę. Bałem się zburzyć tą harmonię najmniejszym gestem. On,
słońce, natura, to było perfekcyjne połączenie. W tamtej chwili nie wierzyłem w
szczęście, jakie mnie spotkało. Zapatrzyłem się na jego usta, te czerwone
kuszące usta. Byłem w transie, powoli zacząłem zbliżać swoją twarz do jego nie
spuszczając przy tym wzroku z jego warg. Kilka centymetrów przed moim celem
HyukJae sennie otworzył oczy, wraz z powolnym podnoszeniem się powiek mojego
ukochanego na mnie spłynęła świadomość tego, co chciałem zrobić, tego, że ten
gest mógł wszystko zepsuć jednak przed całkowitym wycofaniem się powstrzymał
mnie jego wzroku. Pełen ciepła, miłości, determinacji i prośby o pełną
akceptację. Nie mogłem się temu sprzeciwiać, nie chciałem. Złączyłem nasze usta
w delikatnym pocałunku, który z sekundy na sekundę stawał się coraz głębszy,
bardziej namiętny. Nasz pierwszy prawdziwy pocałunek, nie zamieniłbym tej chwil
na nic innego.
- Kocham cię
KyuHyun
- Ja ciebie
też kocham HyukJae.
Od tamtej
pory nasze gesty stały się śmielsze, odważniejsze, z czego radoche miał Hae.
Jednak nigdy nie poszliśmy na całość. Czułem, że on tak samo jak ja czeka na
ten odpowiedni moment.
*,*,*,*,*,*,*,*,*,*,*
Na wakacje
zostaliśmy zaproszeni na wyspy Jeju gdzie ośrodek wypoczynkowy mieli rodzice
Junsu. Z tego względu, że Sungmin, Junsu i o dziwo DongHae też, szli na studia
a mnie i Hyuka czekał jeszcze rok ogólniaka postanowiliśmy te ostatnie chwilę
spędzić wspólnie na wakacjach. Pogoda nam sprzyjała a na dodatek mieliśmy dla
siebie cały domek letniskowy, choć odpowiedniejszym określeniem powinna być
willa. Dom ten składał się z dwóch pięter, piwnicy i poddasza użytkowego.
Mieściło się tam 5 sypialni, mała sala kinowa, bilard, mini siłownia,
biblioteka, kuchnia, jadalnia, salon, pokój gier, na zewnątrz basen, miejsce na
grill, boisko do tenisa i koszykówki oraz wielki trawnik. Po prostu żyć nie
umierać.
Na wyspy
przyjechaliśmy późnym wieczorem, byliśmy strasznie zmęczeni, więc umówiliśmy się,
że zbierzemy się następnego dnia o 11 w salonie. Junsu przydzielił nam
sypialnie. On z dziewczyną w jednej, DongHae sam w drugiej( w końcu może
dziewczynę sobie znajdzie), Sungmin w trzeciej, a my z HyukJae w ostatniej.
Hyuk na początku próbował wepchać się Minniemu do pokoju, pod pretekstem, że
ten szybko robi się samotny, lecz starszy na moje szczęście kategorycznie
odmówił mówiąc, że on samotnie wakacji spędzać nie będzie i zamierza znaleźć
sobie jakiegoś faceta.
Następnego
dnia po przebudzeniu stwierdziłem, że leże sam w łóżku. Hyuki poprzedniej nocy
zgodził się spać ze mną, trochę to trwało zanim go namówiłem, ale w końcu się
udało. Nadal wstydził się swojego ciała.
Wstałem, żeby
go poszukać. Był w łazience, stał przed lustrem wpatrzony w swój nagi tors. Nie
zauważył, kiedy wszedłem do pomieszczenia. W jego oczach widniały pogarda i
wstręt. Brzydziło go to, co widzi. Dwa tygodnie przed wyjazdem, myślałem, że
jestem przewrażliwiony, ale teraz dokładnie zauważyłem, że schudł, musiał przestać
jeść.
- Kochanie,
co tu robisz? Chodź do pokoju, ubierzemy się i zjemy śniadanie. - na wzmiankę o
jedzeniu lekko się wzdrygnął. - Hyuk?
- Ja... ja
nie jestem głodny, już jadłem.- wykręcał się.
- To nie
prawda. Powiedz, co się dzieje. - podszedłem do niego z zamiarem objęcia w
pasie.
- Zostaw. Nie
dotykaj. Jestem brzydki i gruby. - panikował, głos mu drżał. Przegapiłem
objawy, mam tylko nadzieję, że nie jest za późno.
- Spójrz na
mnie! - ponownie odwrócił się w stronę dużego lustra. - Jestem gruby. Ten
tłuszcz jest okropny - złapał się za chude boki i z obrzydzeniem się im
przeglądał. - Jak ja wyjdę na plaże? Przecież wszyscy będą wytykać mnie
palcami. Muszę to wyciąć.
- Hyuk
spokojnie. Nic nie musisz wycinać. Jesteś idealny.
- Wcale, że
nie. Spójrz na...
- Od kiedy
nie jesz? - spytałem trzymając ręce na jego brzuchu brodę opierając na jego
ramieniu. Nasze spojrzenia spotkały się w tafli lustra.
- Od półtora
tygodnia. - spuścił głowę. Drżał.
- Oh,
kochanie. Jesteś piękny.
- Nie jestem.
Spójrz na mnie, wyglądam jak słoń.
- Wcale, że
nie. Popatrz dobrze. Dla mnie jesteś ucieleśnieniem piękna. Codziennie dziękuje
za to, że cię spotkałem i jesteś ze mną. - mocniej objąłem go w pasie. Muszę mu
pokazać to samo, co ja widzę. - Kocham każdy szczegół twojego ciała. Twoją
wspaniale zarysowaną linię szczęki - złożyłem na niej kilka delikatnych
pocałunków cały czas upewniając się, że patrzy w lustro. - Twoje obojczyki, pięknie
wyrzeźbiony tors i brzuch - sunąłem dłońmi po jego ciele, lekko drżał.
Delikatnie muskałem jego skórę, dotykałem całego ciała. Był taki piękny,
delikatny, był cały mój i chciałem mu pomóc. – Popatrz w lusterko i zobacz to samo,
co ja widzę. Zobacz prawdziwie pięknego chłopaka. Chłopaka, który jest silny,
mądry, jest cholernie dobrym tancerzem, potrafi mnie rozbawić do łez. Spójrz i
zobacz prawdziwego siebie. – podniósł głowę i utkwił wzrok w swoim odbiciu,
studiował je bacznie, powoli przejeżdżał wzrokiem po swojej nagiej klatce
piersiowej.
- Jestem
brzydki – był uparty, ale wiedziałem, że się łamie gdyż po jego policzkach
zaczęły spływać łzy.
- Nieprawda
spójrz. – postanowiłem mu pokazać na własnym przykładzie, jaki jest wspaniały.
Zacząłem zdejmować ubrania. Pierwsza podłogę odwiedziła koszulka, za nią
podążyły szorty i bokserki.
- Co ty
robisz? – spanikował.
- Chcę ci
pokazać, że w porównaniu do mojego ciała twoje jest idealne. – stanąłem nagi
obok niego. – Widzisz? Ty masz idealne proporcje, a moje kończyny są za długie
i niezgrabne. Cały jestem jakiś taki….długi. Moja twarz pokryta jest śladami po pryszczach,
na plecach i torsie mam ślady po wypadku z dzieciństwa. A ty – odwróciłem go w
swoją stronę. Swoją prawą dłoń położyłem na jego lewym poliku, spojrzałem
prosto w jego cudne oczy.- A ty jesteś ucieleśnieniem perfekcji. Masz idealną
skórę, pięknie wyrzeźbione mięśnie. I nawet kocham to, że jesteś taki chudy,
choć nad tym będziemy musieli popracować. Kocham cię takiego, jakim jesteś.
Pamiętaj, że dla mnie najważniejszy jesteś ty i twoje zdrowie. Dlatego nigdy
nie wątp w to, że cię kocham i nie przestanę. – jego oczy były pełne łez. Łamał
mi tym serce. Chciałem zdjąć z jego barków wszystkie zmartwienia i problemy,
wymazać bolesną przeszłość. Pocałowałem go a on ten pocałunek oddał. Kryła się
w nim potrzeba akceptacji, upewnienia, że słowa, które mówiłem są prawdziwe. Z
całej siły przywarł do moich warg. Gdy na chwilę się od nich oderwał słowa,
które wypowiedział zaskoczyły mnie.
- Kochaj się
ze mną. Pokaż jak bardzo ci na mnie zależy. Pomóż mi.
W tamtej
chwili wiedziałem, że mnie potrzebuje. Ponownie złączyłem nasze usta w gorącym
pocałunku a między naszymi ciałami nie było ani milimetra przerwy. Zacząłem nas
prowadzić w kierunku sypialni. Położyłem go na łóżku. Wyglądał pięknie, taki
nieśmiały, zarumieniony, ale jednocześnie pewny tego, czego chce. Zawisłem nad
nim obserwując jego ciało. Pod moim wzrokiem zarumienił się jeszcze bardziej,
wyglądał słodko. Znów złączyłem nasze wargi, ale tym razem tylko w przelotnym
pocałunku. Ustami zacząłem znaczyć sobie ścieżkę na jego ciele. Obrysowałem
jego żuchwę, od czasu do czasu kąsając jego skórę. Na jego szyi zostawiłem
kilka malinek. Każdemu z moich pocałunków towarzyszyło słowo uwielbienia
„Jesteś piękny”, „Kocham cię”, „Liczysz się tylko ty”, w ten sposób chciałem go
dowartościować, wpoić mu, jaki jest cenny i piękny. Wił się pod każdym moim
dotykiem, nawet tym najmniejszym. Dłuższą chwilę poświęciłem na zbadanie jego
brzucha i sutków. Całowałem, szczypałem, podgryzałem, lizałem każdy milimetr
jego ciała. Gdy włożyłem język w jego pępek zajęczał tak pięknie, że
postanowiłem wydobyć z niego jak najwięcej tych dźwięków.
Z sekundy na
sekundę stawałem się coraz bardziej twardy, co było bardzo dobrze widoczne, bo
nie miałem na sobie ubrania. I wtedy stwierdziłem, że to jest niesprawiedliwe,
bo Hyuk nadal jest w szortach.
- Mogę? –
pokiwał zawstydzony głową na zgodę. Zdjąłem z niego spodnie wraz z bielizną i
klęknąłem między jego nogami. Widok mojego ukochanego z rozłożonymi nogami,
całego zarumienionego odbierał mi dech w piersiach. Pochyliłem się i liznąłem jego
członka.
- Aahhh.. –
znów ten słodki dźwięk. Starałem się jak tylko mogłem żeby sprawić mu jak
najwięcej przyjemności. Ssałem i lizałem go na przemian, a nad tym, czego nie
mogłem zmieścić w ustach pracowałem ręką. Czułem jak rośnie w mojej dłoni i
ustach, staje się coraz bardziej gorętszy i twardszy. Tak byłem zaabsorbowany
pochłanianiem jego członka, że nie zauważyłem, kiedy zmieniliśmy pozycje. Teraz
to ja leżałem na plecach a Hyuk zawisł nade mną. Wpił się w moje usta, a jego
ręka powędrowała w stronę mojego krocza. Poruszał nią sprawnie doprowadzając
tym samym moją osobę do szaleństwa.
- Przestań, bo
dojdę. – uśmiechnął się diabolicznie i zwiększył ruchy dłoni, gdy byłem na
granicy wytrzymałości przestał.
- Kyuhyun.
Kochaj się ze mną jak z nikim innym. Pokaż mi, że należę do kogoś.- uklęknął na
posłaniu i odwrócił się tyłem w moją stronę. Był wspaniały. Usadowiłem się za
nim i wsunąłem pod niego rękę ponownie delikatnie masując jego podbrzusze i
członka, który znów był twardy i gorący. Językiem wyznaczyłem sobie ścieżkę od
jego łopatek w dół pleców, delikatnie całując jego skórę. Gdy dotarłem do
pośladków rozchyliłem je palcami prawej ręki i wbiłem się w jego proszącą o
uwagę dziurkę językiem. Na mój gest Hyuki wygiął plecy w łuk.
- Kyuuu,
więcej! - dałem mu to, o co prosił.
Zassałem się a on prawie doszedł jęcząc i prosząc o więcej. Po kilku słodkich
chwilach tortury wyprostowałem się i przytuliłem do jego pleców. Przesunąłem
mokrym już członkiem kilka razy po jego rowku.
- Proszę, nie
dręcz mnie więcej. – jak mogłem mu odmówić?
- Spluń. Nie
mamy nawilżacza. – zrobił to z ochotą. Naniosłem jego ślinę na swoje palce i po
kolei wkładałem w niego tym samym go przygotowując. Najpierw jeden, po kilku
chwilach kolejny, aż znalazły się w nim trzy moje palce.
- Och tak, Kyu…weź
mnie teraz… proszę nie każ mi czekać dłużej…
- Kocham cię.
Pamiętaj o tym. Jesteś piękny i taki zawsze pozostaniesz w moich oczach. –
pocałowałem go w kark jednocześnie wchodząc w niego. Był strasznie ciasny.
Odczekałem aż przyzwyczai się do mnie. Po chwili już zaczął niecierpliwie
kręcić biodrami, był to znak dla mnie. Moje biodra kołysały się powoli, aby z
każdą chwilą zwiększyć tempo. Nasze ręce były złączone tak samo jak nasze ciała
w miłosnym uścisku. Gdy trafiłem w jego prostatę wydał z siebie głośny jęk
rozkoszy, a ja starałem się jak najczęściej trafiać w ten czuły punkt. Z każdym
takim pchnięciem coraz głośniej jęczał a jego oddech stawał się szybszy i
urywany. Gdy zaczął się zaciskać na moim członku przerwałem i odwróciłem go na
plecy. Chciałem widzieć jak przeżywa rozkosz, którą mu zapewniam. Ponownie w
niego wszedłem, złączyłem nasze ciała. Poruszałem się w nim coraz szybciej,
patrząc mu prosto w oczy tym samym przekazując miłość i uwielbienie płynące
prosto z mego serca. Moje ruchy były niekontrolowane, to płytsze, to głębsze.
Hyukjae coraz mocniej się na mnie zaciskał.
- Kocham cię
– doszedł z wyznaniem miłości na ustach. Ja po trzech głębokich pchnięciach
podążyłem za nim w krainę rozkoszy.
- Kocham cię
HyukJae. – opadłem na niego i pocałowałem namiętnie w usta. – Dziękuję
- To ja
powinienem ci dziękować Kyu. To ja dzięki tobie nadal funkcjonuję i żyję.
Proszę nie zostawiaj mnie.
- Nigdy. W
moim sercu nie ma już miejsca dla innej osoby.
Mimo iż czytałam już wczoraj to trzymałam naszą autorkę w słodkiej (dla mnie) tajemnicy^^
OdpowiedzUsuńNa wstępie wytłumaczę dlaczego chciałam taki, a nie inny parring :D Kochani ja kocham każdy, każdy parring z Kyuhyunem, Yesungiem i Sungminem :D zresztą praktycznie z każdym Juniorkiem <3
Wracając do mojej krytycznej opinii xD hahaha one shot bardzo mi się podobał co prawda 'czasy szkolne' zostały użyte na moją prośbę, ale reszta to wyobraźnia naszej Levi. Jak niedawno Lev i stwierdziła piszę angsty z dobrym zakończeniem. Ja kocham w opowiadaniach dużo dramaturgi, tu było go troszkę mało xD jednak zdaje sobie sprawę, że elastyczność każdego pisarza ma swoje granice i myślę, że dałaś kochana z siebie wszystko! za co niezmiernie Ci dziękuje i pamiętaj, że 2 luty niedaleko i szykuj się na kolejny prezent, który sobie wymyślę :D
P.S ja Levi szykuję podobną niespodziankę jako mały dodatek do prezentu urodzinowego :D hahahah.
Buziaki kochana i dziękuje ;)
Podobało mi się. Szkoda, że nie jest dłuższe.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że to nadawałoby się na rozdziałowiec? Szkoda, że to tylko one-shot
AHHHHH.... *rozpływa się* w sumie to cieszę się, że nie było czasu żebym sprawdziła tego shota, bo chyba bym się załamała w trakcie... Ta historia jest tak świetnie ubrana w słowa, że ja wymiękam i nie wstaję. Kurczę~!
OdpowiedzUsuńRazem z Syśką wiecie dobrze, że nie lubię mojego Hyukjae na dole, ale w tym przypadku to było tak bardzo urocze, że z chęcią przeczytałabym jakąś kontynuację~! Fakt faktem, że bardzo chciało mi się śmiać kiedy czytałam o Hyuku jako o 'chucherku', ale kiedy doszłam do momentu jego choroby zachciało mi się płakać. Pomimo tego, że wątpię aby ktoś się tak rozgadał przy swojej życiowej historii, to poczułam to. Poczułam jego uczucia kiedy opowiadał o swoich przeżyciach i emocjach. A kiedy doszłam do momentu przy lustrze zrobiło mi się tak cholernie źle, że musiałam zrobić sobie przerwę żeby się nie rozbeczeć jak idiota.
Uważam, że to jest trudny temat, któremu trzeba poświęcić chwilę, aby zrozumieć takie osoby. Tobie się udało i jest wręcz dumna, że wyszła z tego taka historia.
(Jedyną rzeczą, której nie umiałam przetrawić to Kyu jako seme, no proszz XD ale wiem, że to było dla Syśki, więc rozumiem ;D)
Liczę na więcej takich opowiadań, dołączam się do życzeń dla Unnie (chociaż jestem mega spóźniona >.<) i hwaiting~! / Kummie
Ps. Niedobra Unnie, która usuwa komentarze~! XD
Niedobra Unni, która na bakier jest z komputerem :D
UsuńCo do shota - Syśka też chciała, żeby to Kyu był uke, ale wyszło tak jak wyszło :)
Boziuniu kochana ja was tak bardzo, bardzo, bardzo przepraszam za moje spóźnienie, ale mam ostatnio takie urwanie łepetyny, że ciężko mi znaleźć czas na cokolwiek poza zakuwaniem :/. Ale się sytuacja unormuje po 13-tym, więc już niedługo, teraz muszę się spieszyć i ryć T.T
OdpowiedzUsuńOne shot cudowny, genialny, powalający, oczy mi na wierzch wyszły. Ja osobiście uważam, że to nie wymaga konynuacji, bo zakończone jest cudownie :D
Te wspomnienia to mnie z nóg zwaliły (a raczej z tyłka, bo siedziałam xd). Trochę mało naturalna ta wypowiedź ze wspomnieniami ale ma w ten sposób swój urok ;)
Syśka, ekstremalnie spóźnione najnajnajlepszego :****
Pozostaje mi więc czekać do końca naukowego szaleństwa >_<
Weny i wkrótce do was wracam w pełni sił :********
Dzięki za komentarz ^-^
UsuńZawsze jest miło usłyszeć zdanie innych co do tego jak piszę. Jeżeli chodzi o 'sztywność' mojego pisania to zgadzam się z tobą, że muszę nad tym popracować.
Levi
PS. Miłego wkuwania :D
Tak dawno przeczytałam tego shota, a dopiero teraz zdecydowałam się go skomentować... Bo cały czas o nim myślę. Na prawdę genialny pomysł, taki kochany Kyu i biedny Hyukkie :c
OdpowiedzUsuńWszystko dopięte na ostatni guzik, cud miód i orzeszki po prostu ^^
Tylko jedna rzecz... JUNSU i JINSU. Następnym razem dodaj jakieś mniej podobne imiona, bo ich myliłam, a na początku to wgl myślałam, że to ta sama osoba xD
Weny <3
Anem.