Blog zawiera opowiadania o tematyce zarówno heteroseksualnej jak również homoseksualnej (yaoi i yuri). Jeżeli nie lubicie stosunków męsko-męskich/damsko-damskich, to albo opuścicie bloga albo omijajcie tego typu posty.
Tak więc zostaliście ostrzeżeni i czytacie na własną odpowiedzialność :) .

poniedziałek, 17 listopada 2014

Nigdy nie stracę nadziei - Scobus

Witajcie kochani^^ Szykujemy z Levi kolejną niespodziankę i mam nadzieję, że do końca miesiąca uda nam się Wam ją pokazać. Na otarcie łez mam dla Was coś z HP.. Scorpus i Albus czyli młode pokolenie Drarry :P miłego czytania kochani.
Mając okazję dziękuję:
ShizukaAmaya za każdy komentarz <3 serducho za moje 2Min :D
Caroline... Jesteś z Nami najdłużej i dzielnie dowartościowujesz nas swoimi dłuuuugimi komentarzami :D
Akane Jesteś wielka ! karmisz moją wenę ;)
Dziękuje również anonimom ;)

Syśka


- I co dalej? – Usłyszałem przyciszony głos swojej matki.
- Nie mam pojęcia kochanie, ale nie możemy pozostawić tej sprawy bez żadnej interwencji.
Dalej siedziałem ukryty na schodach. Rodzice szykowali się do spania w swojej sypialni. Byli pewni, że o tej porze wszyscy grzecznie śpią w swoich pokojach. Z pewnością Lily i James spali, ale ja nie mogłem za bardzo stresowałem się ostatnimi wydarzeniami. Nabroiłem i to ostro, ponad to niepewność, co do kary, którą wymierzą mi moi rodzice była nie do zniesienia. Zagryzłem nerwowo wargę i czekałem na decydujące słowa.

Mama mimo wszystko była bardziej stanowcza od taty i to zawsze u niego wymuszałem złagodzenie kary. Teraz postanowiłem siedzieć nawet cała noc pod sypialnią rodziców z nadzieją, iż uzyskam potrzebne mi informacje niezbędne do złagodzenia kary. Siedziałem tam z nadzieją, że moje poświęcenie nie pójdzie na marne.
- Wracamy do punktu wyjścia. - Usłyszałem głos mamy.
- Musimy się za niego zabrać, to nie do pomyślenia by opuścił się w nauce aż tak. Z drugiej strony ja w jego wieku też nie pałałem miłością do nauki. - Wyczułem z rozmowy, że mój ojciec próbował jakoś załagodzić sytuację, ale mama się nie poddawała. Jak zwykle była, nieugięta w kwestii naszego wychowania.
- Zadzwoń do Dracona, Scorpus jest bardzo dobry z eliksirów na pewno pomoże Albusowi. Teraz mają wakacje. Jutro porozmawiam, z Astorią. Podejrzewam jednak, że też nie będzie miała nic przeciwko. - Odparła zdecydowana.
- Jesteś pewna? Ginny, oni chyba za sobą nie przepadają. - Odpowiedział.
- To jeszcze dzieciaki. Znają się od piaskownicy. Astoria to moja przyjaciółka, a ty Harry powinieneś nawiązać bliższe relacje z Draco niż te służbowe. - Zaproponowała mama. Wyraźnie usłyszałem pojękiwania taty.
- Mnie i Draco takie relacje w zupełności wystarczają. I sądzę, że nasi synowie też nie powinni być do niczego zmuszani. - Kochany tata, nie ustępował mamie. Mocno trzymałem kciuki by udało mu się zwyciężyć tę słowna potyczkę.
- Skarbie powiedz, czy ja kiedyś miałam jakiś zły pomysł? - O nie już po tacie... Na pewno teraz wtula się w niego i ten zaraz pęknie.
- Wiesz, że nie, ale... - Nie pozwoliła mu dokończyć. Słyszałem szmery pościeli i ich urwane uśmiechy. Mama znowu przegadała ojca i teraz już zostałem sam na polu bitwy. Jęknąłem z niesmakiem i wróciłem do swojej sypialni.
Jutro muszę zrobić wszystko, by plany wakacyjne moich rodziców względem mnie nie miały swojego potwierdzenia w przyszłości.
Kochany tata jak zwykle próbował mnie jakoś wybronić, lecz na darmo. Co do mamy to muszę przyznać zgodnie z prawdą, że załatwiła mnie na cacy, jednak wiem, ze nie chciała źle. Prawdą było, że Scorpus rzeczywiście był jednym z najlepszych uczniów. Po za tym byłem przekonany, że nie będzie mu w smak gościć mnie w Malfoy Manor w wakacje, a na dodatek jeszcze dawać korki. Sam na jego miejscu, nie skakałbym z radości na taką nowinę.
Zgodnie z moimi przypuszczeniami sytuacja, w której się znalazłem była bez wyjścia. Nic nie dało się zrobić. Błagania i obietnice pod żadnym względem nie ruszały moich bezwzględnych rodziców. Więc chcąc nie chcąc tego samego dnia stałem z podręcznym bagażem przed rezydencją Malfoyów. Bez porównania był dwa razy większy od naszego domu w Dolinie Godryka. Cały czas czułem na sobie współczujący wzrok rodziców, a zwłaszcza ojca.
- To tylko miesiąc synu. - Szepnął mi ukradkiem na ucho, gdy się żegnaliśmy.
Wszystko byłem wstanie znieść. Ciocia Astoria była dla mnie zawsze bardzo miła, wujek Draco większość czasu przesiadywał w pracy. Tylko wieczory spędzał w domu, jednak wtedy poświęcał je swojej rodzinie. A Scorpus... On... Zacznę od początku. Jestem gejem i dowiedziałem się tego w wieku trzynastu lat, wtedy byłem jeszcze na etapie wyparcia. Chłopcy mi się podobali jednak nie do końca pozwalałem na dopuszczenie do siebie tej myśli. Scorpus był moim przyjacielem od dziecka. Razem się myliśmy, bawiliśmy i spaliśmy w jednym pokoju, a nawet łóżku. Nasze matki były nierozłączne, więc my też. Nie przeszkadzało nam to nigdy. Mi na pewno nie. Jednak jeden dzień wszystko zmienił.
Siedzieliśmy zmęczeni po wieczornej zabawie, na podłodze w moim pokoju. Gapiliśmy się na zachodzące słońce podpierając swoje głowy rękami. W tamtej chwili byłem absolutnie pewny tego, że jestem zakochany i to właśnie w nim. Odwróciłem głowę w bok i zapatrzyłem się na jego piękne oczy, w których odbijał się ten piękny blask zza okna. Spojrzał w się w moja stronę i nasze oczy się spotkały, zmarszczył brwi i penetrował mnie w swoim wzrokiem. Uniosłem lekko rękę i zanurzyłem dłoń w gładkich włosach Scorpusa. Uwielbiałem rozwalać mu ta przykładną fryzurę, nigdy mi tego nie zabraniał. Przymknął powieki, jednocześnie mrucząc z zadowoleniem. Impuls sprawił, że natychmiastowo znalazłem się blisko jego twarzy. Pocałowałem pełne i lekko rozchylane usta, które wręcz błagały o pocałunek. Gdy poczułem wtedy jego proszący o odrobinę uwagi język na swoim, zadrżałem. Blondyn przylgnął do mnie swoim ciałem, a ja czując jego ciepło bardzo blisko nie wytrzymałem i doszedłem w spodnie. Pech chciał, że moja pidżama były bardzo cienka, w wyniku, czego niemal natychmiast wyczuł mój wpadkę. Szybko odsunął się ode mnie i wręcz wybiegł z pokoju… Zostałem sam ze swoim wstydem.
Od tamtej pory nie rozmawiamy ze sobą. Co prawda on spotyka się z dziewczynami, ale ja uświadomiłem sobie, że jednak naprawdę jestem gejem. Z perspektywy czasu żałuję tego, co miało miejsce te kilka lat temu. Czemu? Jest kilkanaście powodów: Straciłem najlepszego przyjaciela, może nie powinienem tego mówić, ale nawet Jamesowi nie mówiłem tego, co Malfoyowi, po za tym mama moja, oraz jego wyczuły dziwne napięcie między nami, a naprawdę tłumaczenia, że nic złego się nie stało były męczące zwłaszcza, że nikt nam nie wierzył. Co jak by nie patrzeć było zgodne z prawdą. Jednak najważniejszą i najistotniejszą sprawa w tej całej historii była przeogromna chęć, a nawet rzekłbym pragnienie ponownego skosztowania jego ust. Widząc go w towarzystwie innych dziewczyn było strasznie dołujące jednak nic nie mogłem w tej sprawie zrobić, a tym bardziej zwierzyć się komukolwiek. Żyłem, więc te lata z dala od Scorpusa, aż do dzisiejszego dnia. Od dziś będziemy skazani na siebie przez następne trzydzieści dni, a ja przechodząc przez próg pragnąłem tylko tego żeby nie ponownie nie poczuć chęci posmakowania ust byłego przyjaciela.
Wieczorem przy kolacji blondyn poinformował mnie o pierwszej lekcji, która miała się odbyć nazajutrz tuż po śniadaniu. Skinąłem potwierdzająco głową, nadal nie miałem odwagi mu spojrzeć w oczy.
Następnego dnia, z samego rana byłem zdenerwowany na samą myśl o nadchodzącej lekcji, stres dawał o sobie znać i nie do końca byłem wstanie się uspokoić przed pierwszym po latach potkanie sama na sam z młodym Malfoyem.
Pod drzwiami do jego pokoju kręciłem się od dobrych pięciu minut, nie wiedząc czy wejść teraz czy może za chwile. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że z samej lekcji i tak nie dam rady uniknąć, więc wszedłem. Stał przed biurkiem i patrzył przez okno na ogród, podszedłem do niego bliżej i stojąc za nim spojrzałem przez jego ramię na ten sam krajobraz. O razu przypomniałem sobie nasze zabawy w ogrodzie, przez chwile dałem się ponieść wspomnieniom i on chyba też, bo spojrzał na mnie i uśmiechnął lekko. Lekki przyjemny ucisk w żołądku na jego widok.
- Idę po kociołek i wagę, poczekasz? – Zapytał. Kiwnąłem potwierdzająco głową i po chwili zostałem sam w jego pokoju. Teraz miałem chwilę by się rozejrzeć, prawie nic się tu nie zmieniło od czasu, gdy byłem tu ostatni raz. Po chwili wahania jednak otworzyłem szufladę biurka z nadzieją, że znajdę w niej niebieską teczkę z rysowanymi modelami mugolskich aut. Sami rysowaliśmy te samochody, co prawda większość była moja, ale zawsze. Ostrożnie wyciągnąłem przedmiot i zerknąłem do środka. Nasze zdjęcia, rysunki, listy… zamarłem, po co on to wszystko trzyma? W szufladzie, na wierzchu? Może jednak nadal mu jestem bliski… nie czekałem na niego długo. Zachowywałem się tak jakbym dalej niczego nie widział. Mimo zaskoczenia byłem szczęśliwy, że jednak jest cień nadziei na to, że nadal jestem dla Scorpusa ważny.
Kolejne lekcje mijały spokojnie, bolał mnie tylko dystans Scorpusa względem mojej osoby. Jednak wiem, że nie mogłem się spodziewać niczego innego.
- Mógłbyś mi podać żabi skrzek? – Poprosił. – Bez tego eliksir nie uzyska swoich właściwości. – Zaczął mi tłumaczyć. Ja jednak nie byłem wstanie go słuchać, wpatrzony w jego usta zapomniałem o całym istniejącym na około świecie. Trącił mnie lekko w ramię, przywołując tym samym do świata realistycznego. Malfoy widząc moją nic nierozumiejąca minę, prychnął głośno i sięgnął po fiolkę, którą trzymałem w dłoni. Nasze dłonie dotknęły się na małą chwilę, a ja miałem wrażenie, że ciepło, które mną zawładnęło za chwilę eksploduje. W dodatku byłem pewny, że kciuk blondyna przez krótką chwilę wyraźnie pieścił moją dłoń, lecz gdy dostrzegłem obojętną minę mojego nauczyciela odsunąłem od siebie tę myśl. On nadal miał mnie gdzieś, ja jak zwykle wszystko sobie tłumaczyłem na swój chory sposób.
Tak minął cały miesiąc w Malfoy Manor, muszę przyznać, że udało mi się, co nieco nauczyć i z pewnością lekcje ze Scorpusem bardzo mi pomogły. Byłem pewny, że we wrześniu ta wiedza przyda mi się na lekcjach. Niestety oprócz zdolności wykonania kilku nowych eliksirów ten pobyt nie wniósł nic nowego do mojego życia. Zachowanie mojego przyjaciela nie zmieniło się nawet o odrobinę.
Pod koniec sierpnia, w dniu, gdy przygotowywałem się do nowego roku szkolnego zdałem sobie sprawę, że zapomniałem swoich przyborów do eliksirów. Nowy podręcznik, kociołek i fiolki ze składnikami zostały się w rezydencji Malfoy. Na złość rodzice nie mogli go za mnie odebrać. Więc zostałem zmuszony sam się po niego wybrać.
Gdy dotarłem na miejsce, czułem się jak bym szedł na ścięcie. Naprawdę od czasu tego feralnego dnia, gdy i Scorpus się pocałowaliśmy nie było dnia bym o nim nie pomyślał, jednak stopniowo tęsknota i smutek zamienił się z złość, a pod koniec nawet w obojętność. Jednak teraz po miesiącu spędzonym razem wiedziałem, że nic nie jest jak wcześniej. Moje rozumowanie na całą sytuację, jego stosunek do mnie i moje uczucie narodziło się na nowo. Byłem pewien, że to wszystko się skończyło. Cieszyłem się, że w końcu mam za sobą nieszczęśliwa miłość. Potem przez ten miesiąc na nowo rodziłem w sobie nadzieję, nie na związek, ale chociaż na przyjaźń.
Minął miesiąc stoję tu ponownie. Opuszczając progi tego domu kilka tygodni temu byłem pewien, że wszystko się jeszcze ułoży. Ponownie pomyliłem się, a moje wszystkie marzenia i pragnienia runęły jak domek z kart. Scorpus nie odezwał się do mnie ani razu. Uświadomiłem sobie, że jestem dla niego nikim, to bolało, ale nauczyłem się żyć bez niego i teraz też byłem przekonany, że sobie poradzę.
Westchnąłem z rezygnacją i zapukałem do drzwi. Otworzyła mi ciocia Astoria.
- Witaj kochanie, Ginny wspominała mi, że masz wpaść. – Powiedziała jak zwykle uśmiechnięta. Po czym pocałowała mnie w oba policzki.
- Tak ciociu, zostawiłem u was kilka rzeczy i chciałem ja zabrać.
- Scorpus jest u siebie, zabrał twoje rzeczy i poprosił żebym ci przekazała, gdzie masz ich szukać. Niestety ja muszę wyjść. Umówiłam się z Draconem na jakąś kolację biznesową i chyba jestem spóźniona. – Odparła i szybko wyszła z domu nim zdążyłem jej cokolwiek odpowiedzieć.
Zastanawiałem się, czemu zabrał moje przybory do siebie i czemu chciał się ze mną widzieć. Przez dłuższą chwilę stałem sparaliżowany i zastanawiałem się, co zrobić. Byłem ogromnie podniecony tą myślą. Jednak bałem się strasznie, że może mnie tam spotkać nic, z czego był mógł się cieszyć. Przez sekundę chciałem uciec, jednak wiedziałem, ze jutro pierwszy dzień szkoły i musiałem odebrać od Scorpusa swoje rzeczy.
Leniwym krokiem wspiąłem się po schodach na samą górę. Po kilku sekundach stanąłem przed drzwiami jego pokoju i zapukałem nieśmiało. Czekałem.
- Proszę. – Usłyszałem. Wystarczyła mi krótka chwila by zebrać w sobie tyle odwagi by wejść do środka.
Siedział na swoim łóżku, spostrzegłem swoje rzeczy na biurku, więc podszedłem do niego i zacząłem wszystko pakować.
Gdy byłem gotowy do wyjścia, obdarzyłem Scorpusa ostatnim spojrzeniem i nadzwyczajnie wyszedłem bez słowa, po zamknięciu drzwi czułem się okropnie, tak jak bym połowę siebie zostawił za drzwiami. Strasznie żałowałem, że tu przyszedłem, gdybym wiedział wolałbym cofnąć się w czasie i na Pokątnej wydać swoje oszczędności na te przeklęte przybory. Pożegnałbym się z nową miotłą, ale nie czułbym się tak podle jak teraz. Ponad to świadomość, że jutro tym samym pociągiem pojedziemy do Hogwartu napawał mnie strachem, i wspólne lekcje… Nie mogłem otrząsnąć się z szoku, jak ten miesiąc wpłynął na moją psychikę.
Przy wyjściu dałem ujście dla wcześniej powstrzymywanych łez, wszystkie hamulce puściły. Byłem tylko ja i moja beznadziejna miłość. Usłyszałem kroki na schodach i odwróciłem się, szedł w moim kierunku. Po chwili zastanowienie zignorowałem to i dalej zmierzałem do drzwi.
- Zaczekaj. – Usłyszałem cichy głos. Stanąłem i czekałem, nie miałem nic do stracenia.
- Czemu wychodzisz? Chciałem chwilę porozmawiać. – Wyznał przyciszonym głosem. Odwróciłem się w jego stronę i zmrużyłem oczy.
- Niby, o czym? – Zapytałem z ironią. Był zdenerwowany, widziałem jak spuszcza wzrok na dół i przygryza dolną wargę.
- Przez te wszystkie lata zastanawiałem się nad jedną istotną sprawą. Czemu mnie wtedy pocałowałeś? – Wywaliłem oczy. Cholernie zirytował mnie tym pytaniem. Niby teraz był ciekawy.
- Teraz cię to obchodzi? – Bąknąłem. – Wybacz, ale nie mam czasu ani ochotę na rozmowę z tobą.
Chciałem odejść, ale złapał mnie za ramię i zacisnął na nim lekko palce, trząsł się. Spojrzałem na niego i widziałem jak zabiera rękę ociągając się, jednym słowem był jednym wielkim kłębkiem nerw.
- Muszę wiedzieć. – Jęknął desperacko.
- Słuchaj Scor, naprawdę nie wiem, o co ci chodzi, ale nie dam się wciągnąć w żadne twoje gierki, za dużo już przeżyłem upokorzeń w ostatnim czasie. Wszystko było dobrze dopóki nie musiałeś mnie uczyć tych pieprzonych eliksirów. Gdybym wiedział, jakie wakacje zgotują mi rodzice w zamian za moje lenistwo to uwierz, że kół bym całe noc byle by tylko oszczędzić sobie twojego widoku przez pół wakacji. – Gdy skończyłem ujrzałem kilka łez spływających po bladych policzkach. Jego twarz nie pokazywał żadnego śladu bólu, tylko te łzy były jedynym odzwierciedleniem jego uczuć. Przez krótką chwilę zrobiło mi się go żal jednak, gdy tylko przypomniałem sobie o swoich hektolitrach łez przeszło mi niemal natychmiast.
- Odpowiedz mi tylko. – Poprosił błagalnie. – Muszę wiedzieć.
- Byłem zakochany idioto! Chciałem byś mnie pokochał! – Krzyknąłem i wybiegłem z domu. Po sekundzie zdałem sobie dopiero sprawę z tego, co zrobiłem przed chwilą. Wyznałem Scorpusowi swoje uczucia i to w taki głupi sposób. Miałem ochotę wrócić i wyjaśnić, cofnąć, co powiedziałem, ale nie mogłem.
Uciekłem do ogrodu. Schowałem się między drzewami i zacząłem płakać, po chwili czyjeś ramiona przywarły do mnie mocno, czyjeś dłonie głaskały mnie uspokajająco. Doskonale znałem jego zapach, a niedawno przypomniałem go sobie na nowo.
- Przepraszam, że cię zostawiłem. – Wyrzucał z siebie drżącym głosem, wyczułem, że również płakał. – Gdybym tylko wiedział wtedy, bałem się, przestraszyłem się tego, że podobał mi się ten pocałunek i uciekłem. - Płakał wtulony we mnie.
Milczałem nie miałem pojęcia, co mogę mu odpowiedzieć. Jedyne, na co było mnie stać to wtulić się w niego jeszcze mocniej.
- Gdybym tylko wiedział jak to się dla nas skończy… Powiedz czy ty nadal mnie kochasz? – Koniec kłamstw, kiwnąłem potwierdzająco głową.
- Tak. Myślałem, że mi przeszło. Ten miesiąc wystarczył na to by wszystko wrócił, a ja uświadomiłem sobie, że tak naprawdę nigdy nie przestałem cię kochać. – Wyznałem.
- Czy wybaczysz mi? – Spytał ujmując moją twarz w moje dłonie.
- Tak. – Szepnąłem.
Wtedy pochylił się nade mną i pocałował delikatnie. Jego usta subtelnie ocierały się o moje wargi, nie byłem wstanie pohamować urwanego jęku. Pogłębiłem pocałunek. Zatopiłem swoje palce w jego włosy, a uczucie, którego nie doświadczyłem od tak dawna, spowodowało, że czułem się szczęśliwy jak dziecko na karuzeli. Złapałem go za połeć koszuli by tym samym, przyciągnąć go jeszcze bliżej siebie. Drobnymi paluszkami muskał moją twarz, delikatnie badając przy tym jej całą strukturę. Miałem wrażenie, że znajdzie każdą nierówność i najmniejszą nawet zmarszczkę. Jego dłoń zawędrowała na zamek mojej bluzy, którą powoli zaczął zsuwać. Słońce dodatkowo rozpalało nasze ciała, a liczne gałęzie skutecznie zasłaniały nas z pola widzenia innych ludzi.
- Nie uciekniesz tym razem? – Zapytałem między pocałunkami.
- Już nigdy. – Zapewnił mnie.
Ponownie zatopiłem się w jego ustach, przymknąłem powieki w jednej chwili dałem się ponieść wszystkim żądzą, jakie w sobie kumulowałem. Scorpusowi tez puściły wszelkie hamulce, bo czułem jego ciekawską dłoń wadzącą subtelnie po moim torsie. Zadrżałem, gdy pozbył się mojej koszulki. Czułem się jak najszczęśliwszy mężczyzna na świecie. Delikatnie ująłem jego dłoń i ucałowałem jej wierzch, w tym samym czasie poczułem napierające kolano blondyna na moje krocze. Mój nabrzmiały członek coraz bardziej domagał się większej uwagi przez niego.
Mimo ciepła bijącego od słońca, wciąż drżałem.
- Zimno ci?
- Nie, to tym tak na mnie działasz. – Odpowiedziałem z uśmiechem, tuląc go do siebie jeszcze bardziej. Odwróciłem go tak, że teraz to ja znajdowałem się na górze.
- Chcemy tego samego? – Upewniłem się trzymając dłoń na jego pasku przy spodniach.
- Pragnę cię Al. – Wyszeptał. Serce mi zmiękło, on zawsze tak mówił do mnie i tylko on. Już dawno nie słyszałem tego z jego pięknych ust.
Pocałowałem go z ogromnym zaangażowaniem, a on równie namiętnie oddawał mi te pocałunki. Musnąłem ustami jego obojczyk, jednocześnie odpinając pozostałe guziki jego koszuli. Czule pieściłem jego nabrzmiałe od dotyku sutki, zagryzałem je i ssałem. Ciche jęki wydobywające się z ust mojego ukochanego, były dla mnie najpiękniejszą melodią na świecie. Powolnym ruchem kierowałem swoje pocałunki na brzuch blondyna jednocześnie odpinając jego spodnie. Gdy został w samych bokserkach, sam pozbyłem się swoich jeansów i powtórnie zabrałem się do pieszczenia mojego ukochanego. Mimo iż każda cząstka mojego ciała pragnęła zanurzyć się w pełni w tym rozkosznym ciałku opanowałem się. Nie chciałem by myślał, że przez ten cały czas chodziło mi tylko o jedno. Wróciłem do poziomu jego ust i pocałowałem jednocześnie wkładając mu dłoń pod materiał na jego kroczu. Nie chciałem go wykorzystać tylko dać najlepszy w jego życiu orgazm. Delikatnie chwyciłem go w dłoń i obciągałem najlepiej jak potrafiłem. Stykaliśmy się nosami cały czas patrzyłem w jego zamglone od podniecenia oczy, które tylko raz na jakiś czas otwierał po to by obdarzyć mnie tak czułym spojrzeniem, że aż miękłem od tego. Delikatnie całowałem i lizałem jego usta, od czasu do czasu schodząc na szyję. Jego członek był coraz bardziej twardy i coraz bardziej wilgotny jęknąłem na sama myśl o tym jak będę mógł poczuć jego ciepłe nasienie na swojej dłoni. Wtedy on chwycił mojego penisa i zaczął szybko nim poruszać, ja, mimo iż z początku byłem cholernie zaskoczony natychmiast oddałem się tej pieszczocie. Stymulowaliśmy się nawzajem, patrząc przy tym głęboko w oczy. Ostatnie mocne jęknięcie i poczułem ciepłą rozlewająca się ciecz, po chwili dołączyłem do mojego ukochanego. Wtuliłem się mocno i głęboko zaciągnąłem się zapachem blondyna.
Nigdy nie będę wstanie opisać uczucia, które wtedy mi towarzyszyło. Wiem tylko to, że kiedy następnego dnia tulił mnie do siebie na stacji King Cross byłem pewien, że na prawdziwe szczęście warto czekać.

Ja czekałem i nie żałuję.

7 komentarzy:

  1. Syśka kochanie, czas nakarmić Twoją wenę ;)
    Matko, ja wstaję, biję pokłony i zaczynam klaskać, tego się słowami nie da opisać, po prostu CUDO *.*
    Początek naprawdę niezły, nie ma to jak podsłuchiwać rodziców :P
    No a obrazek przeeeesłodki =^.^=
    Pierwszy pocałunek się tak delikatnie, klimatycznie zaczynał, a potem to “doszedłem w spodnie“, a ja taki pokerface kurde, niedojrzała jestem >.<
    A końcówka fantastyczna (i happy end XD, wiesz jak ja to kocham ;)), scena przed końcówką też cudna, takich jak najwięcej ;) (tryb zboczony mi się włączył)
    Hmm, ciekawe cóż to z Levi wymyśliłyście *.*. No, koniec miesiąca już za niedługo, więc się wkrótce przekonamy :-D .Ja się ovzywiście już nie mogę doczekać, wiadomo xd
    Mnóóóstwa weny dziewczyny, buziaki i przytulasy :* :* :*
    Wielce uradowana i mająca wreszcie co czytać =^.^=
    Akane

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym razem na czas, i jakże zadowolona Kummie~!
    Może najpierw zacznę od takich dwóch błędów, które rzuciły mi się wyjątkowo w oczy.
    A więc: Imię syna Draco brzmi 'Scorpius', po prostu zjadłaś 'i', i to tak dziwnie wygląda XD A druga rzecz to: kiedy piszesz jakiś dialog to kończąc go myślnikiem kolejny wyraz (opis czynności np. powiedział, mruknął) powinien być z małej litery. Np. "Chcemy tego samego? – Upewniłem się trzymając dłoń na jego pasku przy spodniach." UPEWNIŁEM powinno być z małej litery.
    A poza tymi szczegółami wszystko jest cudowne ♥
    Zauważyłam, że ostatnio dość często spotykam się ze Scorbusem i szczerze mogę powiedzieć, że mi to jak najbardziej odpowiada.
    Kiedy zobaczyłam, że wstawiłaś w końcu tego one shota, stwierdziłam, że muszę od razu przeczytać, no i jestem zauroczona.
    Kocham takie puchowe klimaty, w których dzieje się źle, jest smutno itp. ale koniec końców wszystko kończy się Happy Gay Endem.
    Całą sobą mogę przyznać, że pomimo krótkiej, ale treściwej fabuły, mi samej zachciało mi się napisać coś o Scorpiusie i Albusie. No po prostu cały klimat Twojego opowiadania jest dla mnie taki miękki, pokazujący takie totalne uczucia pierwszego lepszego chłopca w wieku nastoletnim. Ogółem uwielbiam historie z dzieciństwa i późniejsze komplikacje z tym związane, więc 3 razy tak <3
    Przepraszam, że komentarz trochę taki bez składu, ale moje emocje są papką ;;;
    3maj się ciepło, dużo weny i chęci (dla Ciebie i Levi) no i *virtual hug* ♥ / Kummie

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że się wam podobało dziewczyny. Ja też lubię takie opowiadanka. Co do błędów to dziękuję. Całe życie się człowiek uczy. Buziaki
    Syśka

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój ukochany pairing z HP *.*
    Tego słodziactwa jest tak mało w internetach :C Płaczę i rozpaczam... *siedzi w kącie i popłakuje*
    Ale, ale! *wstaje z uśmiechem* Jest ten oto one-shot *.*
    Cudowne naprawdę! Jedyne co mi nie pasuje to przyjaźń Ginny i Astorii ;-;
    Ta ostatnia scena i ich słodziutka miłość ♥
    Tak z ciekawości, bo chyba nie doczytałam xd Ile oni mają tutaj lat?

    OdpowiedzUsuń
  5. Elizabeth na samym początku dziękuję Ci za każdy komentarz :)
    Co do wieku chłopaków to pisząc wyobrażałam ich sobie około 4-6 rokiem ale i tak o tym nie wspomniałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oki ^^ Teraz mogę to sobie lepiej wyobrazić :D

      Usuń
    2. Oczywiście chodziło mi, że między 4-6 rokiem w Howarcie. Mam nadzieję, że mnie zrozumiała :D xD
      Syśka

      Usuń