Blog zawiera opowiadania o tematyce zarówno heteroseksualnej jak również homoseksualnej (yaoi i yuri). Jeżeli nie lubicie stosunków męsko-męskich/damsko-damskich, to albo opuścicie bloga albo omijajcie tego typu posty.
Tak więc zostaliście ostrzeżeni i czytacie na własną odpowiedzialność :) .

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Bubble Tea

Hejka :)
Przed Wami obiecane TaoHun. To, że wstawiamy tak późno to jest wyłącznie moja wina, kilka zmian w moim życiu się do tego przyczyniło i wyszło jak wyszło. Mam nadzieję, że długość wynagrodzi wam tak długie czekanie. - Levi
Witam serdecznie każdego czytelnika. <3 nareszcie udało nam się skończyć obiecane opowiadanie. Na tym narazie skończymy. Mam w zapasie kilka tekstów które będę wam publikować, a Levi w tym czasie naładuje baterie i skończy co ma skończyć xD
A teraz bez owijania w bawełnę zapraszamy do czytania. Wiecie, że już ponad rok jesteśmy z wami? :D całuski :* - Syśka
Uwaga - tekst zawiera scenę erotyczną ;)

Sehun – Levi
Tao - Syśka






Czy można być bardziej pechowym? Najpierw zgubiony portfel. Pewnie leży gdzieś na krawężniku i właśnie zostaje znaleziony przez jakiegoś żula, który przepije jego zawartość w pobliskim barze. Potem telefon. Rozbity ekran, zalana sokiem marchewkowym klawiatura. Czy nawet grawitacja musi być dziś moim wrogiem? A teraz, co? Zamiast swojej walizki zwinąłem bagaż jakiejś laluni z miseczką F, która spódniczki nosi tak szerokie jak mój pasek od spodni. Czy ja naprawdę muszę mieć takiego pecha? I to w obcym kraju, mieście? Gdzie ja teraz będę spał?

A miały to być piękne wakacje. Ogólniak skończony, studia wybrane, więc do pełni szczęścia brakowało mi tylko wyjazdu z dala od domu, w samotności, żeby móc się zabawić. Sam chciałem pojechać w jakieś bardziej egzotyczne i rozrywkowe miejsce, ale starzy się nie zgodzili. No i wylądowałem w Chinach. Nie znając języka, bez kasy, dokumentów, z walizką jakiejś laluni, siedząc na chodniku. A na dodatek nie wiem gdzie jestem ani jak dotrzeć do mojego hotelu czy ambasady.
- Przepraszam, czy mówisz po angielsku? - spytałem z ciężkim akcentem chłopaka stojącego przy czerwonym Ferrari. Ze wszystkich ludzi wydawał mi się najodpowiedniejszy, no bo jak stać go na taką furę to chyba i jakiś język zna.
Kiwnął głową.
- Czy jest tutaj ambasada Koreańska? I gdzie? - zapytałem kalecząc język Beatelsów. Okazało się, że jest i Tao - bo tak miał na imię Chińczyk, zgodził się mnie tam zawieść, twierdząc, że droga jest zbyt skomplikowana, żebym sam trafił. Trochę się bałem wsiadać z obcym do samochodu, ale czy kiedyś jeszcze będę miał okazję przejechać się taką zajebistą bryką? Wątpię. Zwłaszcza, że Tao był właścicielem stojącego obok małego, żółtego, rozlatującego się skuterka.
Bogowie ratujcie!
Wychodząc rano z domu nie przypuszczałem, że czeka mnie tak pechowy dzień. Moja matka z samego rana wysłała mnie na lotnisko po swoją przyjaciółkę, a gdy już nastałem się tam dobrą godzinę zadzwoniła i powiedziała, że jej się dni pomyliły. No jak można się nie zdenerwować? W momencie, gdy już miałem dosiąść swój wysłużony skuter zaczepił mnie jakiś koleś. Trudno mi było opanować osłupienie, w które wprawił mnie ten słodki blondasek. Zapragnąłem go lepiej poznać i ze wszystkich sił starałem się nie dać po sobie poznać jak wielkie wrażenie na mnie zrobił. Przybrałem jedną ze swoich masek obojętności i zgodziłem się zabrać go do tej ambasady.
No po prostu przygoda mojego życia! Jazda na rozklekotanym skuterze. Jedyny plus w tym, że jego kierowca nie jest jakimś pasztetem, tylko niczego sobie przystojniakiem.
Jak dawno miałem ostatniego chłopaka? Ten Tao by się nadawał, tylko te sińce po oczami. Trzeba coś z nimi zrobić. Oh Sehun, o czym ty myślisz! Przestań!
- Ała - usłyszałem głos mojego kierowcy. No tak, w swoich rozterkach tak się zapędziłem, że biednego Chińczyka z pełnym rozmachem uderzyłem czołem w plecy. Idealne rozpoczęcie znajomości. Brakuje tylko żebym przez swoje głupie zachowania podczas rozmyślania spowodował jakiś wypadek drogowy.
Jego dłonie paliły mi skórę. Sam się wstydziłem swoich uczuć, ale nie potrafiłem się powstrzymać. Miałem ochotę jechać z nim całą wieczność, ale niestety nie mogłem dłużej tego odwlekać. Naprawdę nie przeszkadzała mi jego obecność, mimo iż był troszkę irytujący. Niestety ta podróż nie mogła trwać bez końca. Zszedłem ze skutera, a blondynek zaraz za mną. Nie miałem pojęcia jak się zachować.
- Jesteśmy na miejscu - powiedziałem. Spojrzałem na niego wyczekująco, a ten zdenerwowany zagryzł wargę i popatrzył na mnie.
- Zaczekać na ciebie? - upewniłem się. Uśmiechnął się delikatnie, pokiwał głową i ruszył w kierunku wejścia. Ucieszyłem się, że jeszcze nie musimy się rozstawać.
Był miły, zaskakująco miły. Dobrze, że trafiłem na niego, a nie na jakiegoś zboczeńca, który by mnie gdzieś wywiózł i wykorzystał. Choć jakby Tao mnie miał wywieźć i wykorzystać, to nie miałbym nic przeciwko temu. Ciekawe jak się całuję? O czym ty znów myślisz, Oh Sehun! To, że ty jesteś gejem, to nie znaczy, że każdy napotkany chłopak nim jest. Choć marzyć każdemu wolno.
Dobra, trzeba się ogarnąć i pozałatwiać kilka spraw. Ale co to...?
"W związku z remontem budynku Ambasada Koreańska zostaje zamknięta do 20 lipca.
Za wszelkie niedogodności bardzo przepraszam.
Ambasador
 Korei Południowej ,
Kim Junmyeon "
- No chyba se jaja ze mnie robicie!! - powiedziałem na głos i uderzyłem pięścią w zamknięte drzwi. Przecież dzisiaj jest dopiero 18! Co ja przez te dwa dni zrobię? Bez kasy, dokumentów nigdzie mi pokoju nie wynajmą. Pod most mam iść? Czy do jakiegoś całodobowego centrum handlowego? Jak na jeden dzień i jednego człowieka za dużo tego pecha mam. Mogłem zostać w domu, pojechać na Jeju, tam chociaż nie miałbym tylu problemów. Ale nie, światowcem zechciało mi się być, podróżować, zwiedzać świat. No to teraz mam. Cholera by to wzięła!!
Podszedłem do bramy, zza ogrodzenia widziałem Chińczyka. Robił coś na telefonie i mnie nie widział. Może on mi pomoże? Ale czy mogę go aż tak wykorzystywać? Przecież i tak dużo dla mnie zrobił przywożąc mnie tutaj. Ehh, chyba nie mam innego wyjścia. Wziąłem głęboki oddech i podszedłem do niego.
- Słuchaj Tao, nie wiem jak to powiedzieć... kurcze, no bo... ambasada jest zamknięta, jakiś głupi remont czy coś mają... sam nie wiem. A ja ani kasy, ani dokumentów nie mam - co chwila pocierałem dłonią o kark lub przeczesywałem moje blond włosy. - Nie mam też gdzie spać, ani co zjeść... Nie wspominając, że moja walizka jest pełna kobiecych fatałaszków. -Ze zdenerwowania mówiłem dużo i szybko. I bez sensu. Tao mimo wszystko uważnie mnie słuchał, skupiając się na wypowiadanych przeze mnie słowach. - Wiem, że już dla mnie dużo zrobiłeś, choć mogłeś mnie olać na samym początku, ale... - spojrzałem błagalnie w jego oczy - pomożesz mi jeszcze raz?
Chłopak chwilę stał nic nie mówiąc, wyglądał jakby analizował moje słowa. Dopiero jak się odezwał zdałem sobie sprawę, że cały czas mówiłem po koreańsku. I o dziwo on też mi w tym języku odpowiedział, fakt, miał dziwny akcent i co jakiś czas się zacinał, ale mówił po koreańsku.
Nie mogłem uwierzyć we własne szczęście. Dziękować wszystkim niebiosom za remont. Jeszcze nigdy nie ucieszyła mnie tak żadna wiadomość o wydawanej forsie podatników. Uśmiechnąłem się lekko.
- No wiesz, nie miałbym sumienia zostawić cię samego na pastwę losu. Może na razie pójdziemy na jakąś kawę? Porozmawiamy i zastanowimy się jak mogę ci pomóc. - W odpowiedzi kiwnął głową i poszliśmy na druga stronę ulicy do kawiarni. Gdy mieliśmy już swoje zamówione cappuccino spojrzeliśmy na siebie ukradkiem.
- Może mi powiesz na wstępie skąd znasz koreański? - zapytał.
- Uczyłem się pół roku w Korei. Byłem na wymianie, troszkę podszkoliłem swój język. Nadal utrzymuje kontakt ze znajomymi i biorę jeszcze lekcje raz w tygodniu.
- Ah to wszystko wyjaśnia.. wiesz jeszcze raz bardzo ci dziękuję, że mnie nie zostawiłeś.
- No właśnie może mi powiesz dokładnie, co ci się przytrafiło i jakoś ci pomogę.
- Noo ta... przyjechałem na wakacje, mój bagaż zaginął, portfel mi skradziono, a telefon zalałem - zaczął wymieniać.
- Z telefonem nie będzie problemu, mam jakiś stary aparat w domu. Masz kartę sim?
- Miałem... w portfelu - odparł ponuro. - A numeru nie pamiętam żadnego - dodał.
- To rzeczywiście nie ciekawie. Czyli nie masz pieniędzy, ubrań, dokumentów i żadnego numery telefonu? - Bardziej stwierdziłem niż zapytałem. Sehun zrobił się smutny, chcąc jak najszybciej go uspokoić uśmiechnąłem się do niego.
- Jeśli chcesz możesz zatrzymać się u mnie. Jakieś ubrania też się znajdą. - Odetchnąłem z ulgą, bo Koreańczyk wyraźnie się rozchmurzył słysząc moją propozycję.
- Będę ci dozgonnie wdzięczny.
- Jest tylko jeden problem mam tylko jedno łóżko -poinformowałem go wychodząc z kawiarni.
- Mi to nie przeszkadza. Zresztą, jestem twoim gościem, więc wybieram futon na podłodze – odpowiedziałem z grzeczności, choć szczerze mówiąc na samą myśl, że miałbym z nim dzielić łóżko, zrobiło mi się gorąco. I czuję, że na polikach wyskoczyły mi rumieńce, bo Tao zaczął się na mnie jakoś tak dziwnie patrzeć. Żeby odwrócić jego uwagę od wypieków na twarzy, napiłem się ze swojego kubka i spytałem. – A twoja mama nie będzie miała nic przeciwko, jak zabierzesz do domu jakiegoś obcego chłopaka, na dodatek obcokrajowca?
- Nie coś ty. – Machnął ręką lekceważąco. – Ona sama mi, co rusz przedstawia synów swoich koleżanek bo twierdzi, że za dużo tracę czasu na szukanie kogoś idealnego zamiast korzystać z życia – powiedział z uśmiechem na ustach.
Że co?!?! Czy on właśnie przyznał się, że też jest gejem?!?! Niemożliwe! Przecież nowo poznanej osobie nie mówi się takich rzeczy! To tylko zwykłe przejęzyczenie, przecież cały czas się uczy koreańskiego i to dlatego. Na pewno. Jest zbyt spokojny jak na takie wyznanie. Prawda?
- Coś się stało? – spytał wyrywając mnie z mojego zamyślenia. – Dziwnie wyglądasz. – Zmartwił się.
- Nie, wszystko ok. Po prostu przypomniałem sobie, że miałem zadzwonić wieczorem do domu. Mama prosiła. – Gładko skłamałem. – No, ale nie zadzwonię.
- Będzie się martwić.
- Spokojnie, zrzuci to na moje zapominalstwo i roztrzepanie. Będzie dobrze, później jej wszystko wytłumaczę – odpowiedziałem. Będę musiał go bliżej obserwować, bo może to wyznanie to prawda. Może tak dobrze się w moim towarzystwie czuje, że nawet nie zauważył tego, co powiedział. Może jednak przeżyję wakacyjny romans?
Opróżniłem do końca zawartość kubka po kawie i wyrzuciłam go do pobliskiego kosza. - To co jedziemy? - zapytałem. Sehun kiwnął głową i wolnym krokiem podeszliśmy do zaparkowanego po drugiej stronie ulicy skutera. Całą drogę do mojego domu spędziliśmy w milczeniu. Ani on, ani ja nie odezwaliśmy się do siebie. Gdy zaparkowaliśmy pod moim blokiem byłem już doszczętnie wykończony tym, że muszę przebywać tak blisko niego, z ulgą zwiększyłem dystans między nami i skinięciem ręki pokazałem mu by szedł za mną. W domu nie zastałem żywej duszy. Blondynek grzecznie szedł za mną, weszliśmy do kuchni, nalałem nam obu wody do szklanek, gdy to robiłem moją uwagę przykuła kartka przyczepiona do lodówki. Podszedłem do niej i odczytałem wiadomość.
'Synku, przepraszam, że wysłałam cię na próżno. Teraz jestem w SPA i wrócę jutro. Nie zrób bałaganu, obiad masz w piekarniku, a w lodówce ryż z warzywami, musisz go tylko podgrzać. Całuski.’
 No to pięknie. Wolna chata.
- Nie jesteś przypadkiem głodny? - zapytałem zaglądając do piekarnika. - Mamy lasagne.
Jego mama naprawdę dobrze gotowała. Podczas kolacji dużo rozmawialiśmy. O moim życiu w Korei, o jego życiu tutaj. O naszych pasjach, marzeniach, hobby. O niczym i o wszystkim. Dowiedziałem się, że Tao trenuje wushu, czym mi zaimponował. Wymusiłem na nim obietnicę, że kiedyś coś mi pokaże ze sztuczek, których podczas treningów się nauczył. Po zjedzonym posiłku, wspólnie umyliśmy naczynia i zgodnie stwierdziliśmy, że przydałby się jakiś deser i coś mocniejszego na odstresowanie się po ciężkim dniu. Jesteśmy młodzi, więc wolno nam szaleć. Czas mijał nam naprawdę szybko.
Od procentów, które wypiłem czułem, że w głowie zaczyna mi naprawdę ostro szumieć. Szczerze mówiąc byłem zmęczony całym tym wyczerpującym dniem i jedyne, o czym w tej chwili marzyłem był prysznic i sen. Jednak nie byłem pewny, na co ma ochotę Sehun, więc siedziałem grzecznie i dotrzymywałem mu towarzystwa. Obserwowałem jak gestykuluje, gdy coś opowiada, jak się uśmiecha. Najbardziej jednak podobały mi się jego błyszczące oczy. Z każdą chwilą byłem nim coraz bardziej zauroczony.
Procenty w mojej głowie zaczęły robić swoje. Stałem się bardziej wylewny i śmiały. Podobał mi się bardzo, a wypity alkohol sprawił, że byłem bardziej odważny. Flirtowałem już z nim otwarcie. Niby od niechcenia muskałem jego dłonie, czasami udo, kolano. Cały czas byłem uśmiechnięty i dłużej niż trzeba patrzyłem w jego piękne oczy. Coraz bardziej kręciło mi w głowie, a jakaś cząstka mojej podświadomości podpowiadał mi, że mogę żałować tego co zrobię lub co powiem. Ostatnia racjonalna część mojego umysłu zagłuszyłem jednak kolejnym przechylonym kieliszkiem zagryzionym paprykowymi chipsami i wypaliłem. - Zagrajmy w butelkę.
- Ale nasssjeszt tylko wóch - zaseplenił ledwo zrozumiałym koreańskim.
- I o to chodzi.
Wyraźnie się ze mną droczył, a to gówniarz jeden. Co z tego, że jego włosy wydawały się być takie miękkie, aż chciało się ich dotknąć. Albo te śliczne ciało ukrywające się za ubraniami, które kusi od momentu, gdy pierwszy raz go zobaczyłem. Oj tak, byłem pijany ale nie głupi i postanowiłem się zabawić, przecież za dwa dni już go nie będzie. A te niewinne usteczka aż się prosiły o soczyste pocałunki.
- Ok ja pierwszy - złapałem pierwszą lepszą pustą butelkę walająca się po dywanie i zakręciłem. Ucieszyłem się jak dziecko, gdy szyjka butelki zatrzymała się na Koreańczyku. - Prawda czy wyzwanie?
 - Prawda - odpowiedział.
- Hmmm... Jesteś gejem? - zapytałem z cwaniackim uśmiechem.
- Tak - odpowiedziałem nieskrępowany. A mówiłem, że mój zdrowy rozsądek zrobił sobie wakacje. Pieprzyć to, raz się żyje. A ten Chińczyk jest zbyt seksowny i podniecający, żeby przejść obok niego obojętnie. Gdy tylko odpowiedziałem, szybko przesunąłem się bliżej Tao i mocno pocałowałem go w usta. Nie oponował, a wręcz z chęcią oddał pocałunek.
- A po pocałunku stwierdzam, że ty też. - Znów nie pozwoliłem na odpowiedź wybijając się w te rozkoszne usta. Zamruczał jak rasowy kot, taki duży, seksowny tygrys, którego dłonie już błądziły tuż nad moimi pośladkami. Nie miałem ochoty i wręcz nie chciałem bawić się w jego 'prawda wyzwanie'. Zdecydowanie po wypitym alkoholu to nie moja głowa kierowała moimi czynami. Chciałem więcej, a jego palce powoli rozpinające mi koszulkę ułatwiły podjęcie decyzji. Chciałem go.
Nie miałem ochoty dłużej udawać, że nie mam na niego ochoty. Chata wolna, a obok mnie gorący, seksowny i napalony towar. Głupiec by nie skorzystał z takiej okazji. Pchnąłem go lekko powodując, że położył się na podłodze natychmiast zawisłem nad nim, a moje zęby wbiły się w jego nagi obojczyk. Zassałem słodką skórę zostawiając po sobie małą pamiątkę. Uśmiechnąłem się zadziornie i dla odmiany lekko pocałowałem jego malinowe usta. Biodra pchnąłem do przodu powodując, że nasze krocza otarły się o siebie.
- Czy taki słodziak jak ty jest wstanie zrobić mi loda? -zapytałem przeciągłym głosem.
- A poprosisz mnie ładnie? - droczyłem się z nim, choć hamulce już dawno puściły i to, co kiedyś wydawało mi się nie wyobrażalne do zrobienia z nowo poznanym facetem, z nim nie było takie złe. Może to alkohol, może to jego seksowne ciało albo ten dziwnie pociągający akcent. A może wszystko razem sprawiło, że miałem na niego straszną ochotę.
- Hmm...- Udał, że się zastanawia. - A co byś chciał w zamian?
- Miałeś poprosić - zauważyłem. - I to ładnie. A za...- złapałem jego penisa przez materiał spodni -... przysługę chce soczystego buziaka.
Zaśmiał się i mocno cmoknął moje usta.
- Proszę - powiedział z zadziornym uśmieszkiem. Boski. Rozpiąłem jego spodnie i wsunąłem mu rękę w bokserski ugniatając jego przyrodzenie. Pochwalił mnie cichym pomrukiem wpatrując się w moje tęczówki. Nie odrywając oczu od jego twarzy nachyliłem się i cmoknąłem go przez materiał bielizny, po czym podniosłem się, i tym razem musnąłem jego wargi.
- Jak na razie podoba się? – zapytałem.
Jezu nie podejrzewałem się o takie rzeczy, a tym bardziej tego blond aniołka, do ostatniej chwili byłem pewny, że stchórzy, ale kiedy poczułem jego usta oplatające mojego penisa nie byłem wstanie powstrzymać przeciągłego jęku zadowolenia. Wplotłem swoje palce w jego włosy i pociągnąłem lekko. Było mi tak dobrze jak nigdy.
- Jesteś cudowny Hunnie - pochwaliłem go. Oh tak, nigdy nikt tak perfekcyjnie mi nie obciągał. Mimowolnie wypchnąłem biodra do przodu, prosząc o więcej, mimo iż czułem, że w jego ustach mieści się już prawie cały penis. Spojrzałem na niego, a ten widok podniecił mnie jeszcze bardziej. Miałem już jednak dość tej zabawy. Nie chciałem pozostać bierny, uniosłem go do siebie i pocałowałem w ucho.
- Może się zamienimy?- Wypowiedział swoim seksownym głosem, aż mi ciarki po plecach przeszły. Może się powtarzam, ale to jak w tamtej chwili wyglądał strasznie mnie nakręcało. Jego zaróżowione od alkohol poliki, usta opuchnięte od wcześniejszego pocałunku, wzrok którym mnie pożerał, to wszystko sprawiało, że chciałem więcej, mocniej, intensywniej.
- Co tylko chcesz - odpowiedziałem ulegle i wpiłem się w jego usta namiętnie całując. Prawą rękę położyłem mu na karku, a lewą wsunąłem w jego miękkie włosy, przyciągając go tym samym bardziej do siebie, i jeżeli to jest możliwe, pogłębiając jeszcze bardziej pocałunek.
Jęknąłem, gdy przygryzł moją dolną wargę, w tym samym czasie, gdy jego dłonie zaczęły coraz śmielej zwiedzać moje ciało. Gorączkowo badał każdy skrawek mojego ciała, masując i szukając wrażliwych miejsc, którymi mógłby doprowadzić mnie do białej gorączki. Nie byłem mu dłużny i sam błądziłem rękoma po jego plecach, od czasu do czasu zjeżdżając na jego seksowny tyłeczek lub masując wystający z bielizny członek.
 Gdy pozbawił mnie wszystkich ubrań, położył swoje męskie, a zarazem delikatne dłonie, na moich pośladkach i podniósł się razem ze mną zmierzając w stronę łóżka.
Pochyliłem się nad nim i oplotłem jego członka swoją dłonią, po chwili do pieszczoty dołączyły usta. Ze wszystkich sił starałem się dać z siebie wszystko. Byłem wystarczająco podniecony i gotowy na ostry seks, szybko pozbawiliśmy się reszty ubrań i zaczęliśmy dalszą zabawę. Nie mogłem się oprzeć jego pięknym udom, dlatego pieściłem je i masowałem na przemian z jego członkiem. Jednak i tego zaczynało być dla mnie mało, nakierowałem swój palec na jego anus i czekałem na jego reakcję. Naprawdę bardzo miałem ochotę zerżnąć tego aniołka.
Jego dłonie były strasznie gorące, wręcz parzyły moją skórę. Wiłem się pod nim i jęczałem bezwstydnie, gdyby nie wypity wcześniej alkohol już dawno byłbym cały czerwony. A teraz tylko prosiłem o więcej. Gdy poczułem jego palce na swojej dziurce zadrżałem i spiąłem mieście pośladków.
- Na sucho? - zapytałem i złapałem go za nadgarstek stopując. - Masz nawilżacz? - Skinął pośpiesznie głową, cmoknął mnie jeszcze w poliki i wybiegł z pokoju do łazienki. Byłem taki rozgrzany, że czekając na niego zacząłem powoli się masturbować. Gdy wrócił stanął w drzwiach i spojrzał na mnie, aż nabrał więcej powietrza w płuca i podszedł do mnie jak drapieżnik do swojej przyszłej ofiary. Pocałował mnie gwałtownie w usta, a gdy przerwał wyszeptałem mu do ucha, owiewając je ciepłym powietrzem.
- Jak chcesz? Tak jak teraz czy na brzuchu?
Było mi to obojętne, byle tylko zagłębić się w nim i czerpać nieziemską przyjemność. Przez chwile zastanowiłem się czy to jego pierwszy raz, ale szybko rozwiałem te myśli z głowy. Prawiczek nie proponuje gry w butelkę.
- Wypnij się – rozkazałem, Oh posłusznie położył się na brzuchu, a ja rozlałem odrobinę nawilżacza na jego dziurkę i swoje palce. Był przyjemnie ciasny, z każdym pchnięciem palca miałem coraz większą ochotę by w niego wejść. Bez problemu przyjął moje kolejne palce.
- Mogę już? - spytałem lekko zniecierpliwiony. Gdy kiwnął głową bez zbędnych ceregieli wszedłem w niego cały, jego mięśnie oplatające mojego penisa zabrały mnie na wyżyny rozkoszy. - Jesteś taki ciasny - pochwaliłem go.
O kurwa. Nie był ani za duży ani za mały, taki w sam raz, idealnie pasował do mojego wnętrza, wypełniając mnie w całości i zapierając dech w piersiach. Gdy cały wszedł we mnie dał mi chwilę na przyzwyczajenie się, choć czułem, że się niecierpliwi, jego członek przyjemnie pulsował we mnie. W końcu sam poruszyłem biodrami dając mu znak, że może zacząć. Najpierw robił to wolno i spokojnie. Jak dla mnie za wolne.
- Mocniej..szyb…szybciej!- jęknąłem. Posłuchał. Złapał moje biodra w stanowczym uścisku narzucając szybsze tempo. Czułem jak jego palce zaciskają się na moim ciele, a jego penis głęboko mnie penetruje. Było idealnie, marzyłem tylko, żeby w końcu znalazł ten wrażliwy punkt we mnie.
- Aaaa… Tak! – W końcu go znalazł, a gdy to zrobił uderzał tam ze zdwojoną siłą. Było mi cholernie dobrze, z rozkoszy zaciskałem palce na pościeli coraz bardziej wypychając biodra w jego stronę. Jak tak dalej pójdzie nawet nie będzie mnie musiał dotykać a dojdę.
Jego jęki były melodią dla moich uszu, emocje buzowały we mnie jeszcze bardziej. Ze wszystkich sił starałem mu się jak najlepiej dogodzić, ale samemu już było mi ciężko wytrzymać
- Dobrze ci? - wyszeptałem w jego szyję. Skradłem mu kilka pocałunków na karku, miał zadziwiająco gładką skórę, która również mnie nakręcała. Zebrało mi się na czułości, może to dlatego, że dawno nikogo nie miałem... ani w swoim życiu, a tym bardziej w łóżku. Sehun jednak był wart pieszczot i delikatności, nigdy nie udało mi się zaliczyć tak pięknego aniołka.
Poruszał się we mnie mocno i głęboko. Byłem coraz bardziej zmęczony, ale zadowolony. Miałem trudności z utrzymaniem się na ramionach, dlatego w końcu oparłem się czołem o pościel, równocześnie zaciskając na niej palce z przyjemności, którą serwował mi Tao. Był wspaniały, chyba nawet najlepszy z dotychczasowych moich facetów, choć aż tak wielu nie miałem. Nie chciał tylko swojej przyjemności, nie chciał się tylko spuścić we mnie, ale sprawić abym dostał to, co najlepsze. Pieścił całe moje ciało, szukając wrażliwych punktów, które doprowadzą mnie do białej gorączki.
Nie lubiłem być biernym i mimo iż byłem zimnym draniem nie zdarzyło mi się nigdy rozczarować żadnego z moich partnerów. Czułem całym swoim ciałem, że jestem gotowy, ale cierpliwie czekałem na niego by jego też ogarnęła fala rozkoszy. Było mi cudownie, aż w końcu udało mi się doprowadzić go do szaleństwa, poczułem jak ścianki jego dziurki zaciskają się na moim penisie, a on sam jęczy i coraz bardziej wije się od mojego dotyku.
Było mi cudownie, coraz bardziej traciłem kontakt z rzeczywistością, odlatywałem. Jego członek robił mi tak dobrze tam w środku, było mi błogo.
- Tao....ja zar...zaraz....dojdą - wyjęczałem. Po jego chaotycznych, szybkich ruchach wiedziałem, że on też jest na granicy. Nie mogłem wytrzymać jego tempa, było zbyt mocne, ale tak cudownie dobre. W końcu poczułem przyjemne ciepło rozlewające się w moim wnętrzu, gdy Tao z głośnym jękiem rozlał się we mnie, jego palce mocno wbiły się w moje biodra, napewno zostawiając ślad.
Ja potrzebowałem jeszcze dodatkowej stymulacji, więc korzystając z tego, że jego lekko twardy członek znajduje się we mnie zacząłem szybko się masturbować, poruszając biodrami i wykorzystując ostatnie delikatne ruchy Chińczyka. To był najlepszy seks jaki miałem w przeciągu ostatnich kilku miesięcy.
- Tao!!- krzyknąłem spuszczając się w pomiętą pościel.
Opadłem z sił. Nie pamiętałem, kiedy ostatnio było mi tak dobrze. Koreańczyk okazał się nie tylko słodki, ale i dobry w łóżku, co niesamowicie mnie usatysfakcjonowało. Wtuliłem się w jego plecy i zamknąłem oczy, wiedziałem, że potrzebna jest nam kąpiel, ale nie miałem siły. Sehun chyba podzielał moje zdanie, bo naciągnął na nas kołdrę, a po chwili zaczął cicho chrapać. W półśnie splotłem jego palce ze swoimi i stopniowo się wyciszałem, to wszystko było tak idealne, nie mogłem powstrzymać się od lekkiego uśmiechu. Szkoda, że nie potrafię się zaangażować.

*-*-*-*-*-*-*-*

Obudziły mnie promienie słońca, ból głowy, suchość w gardle i piekący tyłek. Czyli niezły kac i.....seks? Ale z kim? Musiałem się chwilę zastanowić nad odpowiedzią. To nieznośne słońce świeciło prosto na mnie pogłębiając ucisk w skroniach i utrudniając myślenie. A tyle razy obiecałem sobie, że nie będę już więcej pić. A zwłaszcza na jakiś wyjazdach. No tak! Jestem za granicą. W Chinach. A to oznacza... Przewróciłem się na bok z trudem otwierając oczy, aby zobaczyć ten chodzący seks. Niestety, zamiast widoku pięknej buźki Tao przyszło rozczarowanie. Nie było go, a pościel obok była zimna. Miałem nadzieję, że zastanę go w jakimś innym pomieszczeniu, kuchni, łazience, nawet na korytarzu. Znów jednak się pomyliłem, nigdzie go nie było. Zwiał? Na samą myśl, że zostawił mnie tak bez słowa zrobiło mi się smutno. To nie tak, że oczekiwałem czegoś więcej z jego strony, jakiegoś wyznania. Nie. Ja po prostu nie lubię seksu dla seksu, takiego zimnego, bezuczuciowego. Znikania nad rankiem bez słowa czy zaraz po stosunku. Może sam nie jestem wylewny, ale czasami lubię leniwe pocałunki tuż po, lub zwykłe 'było mi dobrze w nocy z tobą' wypowiedziane nad ranem. Wychodzi na to, że przygodny seks nie zawsze kończy się tak jakbym chciał. Mówi się trudno. Powinienem się cieszyć, chociaż z tego, że nie wyrzucił mnie zaraz po, tylko dał odespać kaca. A teraz korzystając z okazji, że go nie ma pójdę wziąć prysznic. Długi, relaksujący prysznic, z możliwie jak największą ilością wody, będzie leciała i leciała, aż nabije duuuużyyyy rachunek. Złośliwy jestem, ale nic na to nie poradzę.
Po rozbudzającej wizycie w łazience ubrałem się, spakowałem i wyszedłem z jego mieszkania zmierzając w stronę konsulatu, może otworzyli go wcześniej i jednak moje wakacje będą udane.

Miło było obudzić się mając kogoś obok siebie. Uśmiech sam wpłynął mi na usta, spojrzałem na śpiącego obok siebie Sehuna. Oh spał sobie smacznie, a na jego słodkich wargach błąkał się nikły uśmiech, czyżby było to spowodowane zdarzeniami ubiegłej nocy? Bardzo chciałem w to wierzyć. Wstałem leniwie z łóżka i brałem pierwsze leżące w szafie ubranie, czyli czarny dres i jakaś koszulka. Potem szybko wyszedłem z domu z zamiarem kupienia świeżego pieczywa i czegoś dobrego ma śniadanie, przecież nie mógł zadowolić się pozostałościami z mojej lodówki. O nie, gościa tym nie poczęstuje. Po wyjściu z piekarni wpadłem na pomysł by kupić jeszcze buble tea, miałem wrażenie, że napewno go to ucieszy. Miałem pewne obawy wracając do domu, w końcu nie było już mnie półtorej godziny, szybko jednak wybiłem to sobie z głowy, na pewno jeszcze smacznie spał, poza tym i tak nie miałbym, dokąd pójść. Gdy wszedłem do domu, w którym go nie zastałem nie potrafiłem ukryć swojego rozczarowania, oprócz imienia, nazwiska i tego, że jest z Korei nie wiedziałem o nim praktycznie nic. Żadnego numeru. Nic. Szkoda.

*-*-*-* kilka miesięcy później *-*-*-*

Modeling - tym zająłem się na studiach. Dzięki temu mogę samodzielnie utrzymać się na uniwerku i czerpać z tego przyjemność. Być otoczonym przez przystojnych, wysportowanych i niezwykle zjawiskowych facetów - to jest to, o czym każdy gej marzy, i ja nie jestem wyjątkiem. Sesje zdjęciowe czasami są męczące, ale jedno spojrzenie na jakiegoś kolegę po fachu, czy młodego fotografa i wszystkie trudy są wynagrodzone.
7 miesięcy temu zacząłem studiować fotografię, a od 3 param się modelingiem. Wciągnął mnie do tej branży kolega z kierunku, którego dziewczyna jest stylistką i pomogła mi znaleźć pierwszą pracę. Lubię to, bo w praktyce, choć z drugiej strony, mogę zobaczyć, na czym polega fotografia, sesje zdjęciowe, ustawianie świateł, wyłapywanie odpowiedniego momentu - strasznie mnie to wszystko fascynuje. Sam podczas kilku sesji, gdzie oprócz mnie brali udział też inni modele, robiłem zdjęcia. Mogłem to zrobić dzięki wrodzonej sile perswazji, oraz fakcie, że fotografowie też byli homo :-)
Za każdym razem, gdy mogę zrobić zdjęcie cieszę się jak dziecko, i mam nadzieję, że stanę się sławnym fotografem. Minusem tej pracy jest to, że często pracuje się z obcokrajowcami. I jeżeli fakt wspólnego stania przed obiektywem z jakimś blond przystojniakiem mi nie przeszkadza, to np. ostatnia sesja garniturów, w której brał udział jakiś Chińczyk, już tak. Mam złe wspomnienia z tym krajem. Mimo, że od wakacji minęło sporo czasu, jakoś nie mogę zapomnieć Tao, naszej wspólnej nocy, mojego samotnego poranka i tego jak mnie potraktował. Nadal mnie to trochę boli.

Postanowiłem wyjechać do Korei, przecież nie mogłem wiecznie odkładać decyzji o podjęciu studiów, musiałem zdecydować, co pragnę robić w życiu. Biorąc pod uwagę moją pasję i hobby zdecydowałem się na aktorstwo. Od zawsze mnie to interesowało, byłem przystojny i wysportowany, więc uznałem, że nie ma przeciwwskazań do tego żeby zaryzykować. Początkowo żyłem ze swoich oszczędności jednak nie było ich zbyt wiele. Na szczęście należał mi się pokój w akademiku, jednak na stypendium nie mogłem liczyć, nie byłem prymusem. Długo zajęło mi szukanie pracy. Nie przypuszczałem, że może być tak ciężko. Plusem było to, że dobrze znałem język i nie bałem się ciężkiej pracy. Po kilku tygodniach trafiłem na ogłoszenie w gazecie, niedaleko mojego akademika szukali kelnera. Wziąłem tę robotę, wszystko zaczynało się układać.

Czerwiec. Kolejny dzień, kolejny wykład, kolejne zaliczenie. Fotografia jest moją pasją, ale egzamin z jej historii już nie. Co mnie obchodzi kto, kiedy i jak zrobił pierwsze zdjęcie? Albo ile czasu zajmowało zrobienie jednej fotki? Nic. Ale cóż, talent sam w sobie nie zawsze wystarczy, aby coś osiągnąć, więc wiedza i 'papierek' się przydają. Owszem, zdarzają się ciekawe zaliczenia, ale są one rzadkością. Dzisiaj na przykład postanowiłem poświęcić popołudnie na zrobienie zdjęcia, które ma przedstawiać to, co w Seulu kochamy, co jest według nas najpiękniejsze. Oprócz fotki mamy również napisać krótki referat dlaczego akurat ten moment, to miejsce wybraliśmy.
To z pozoru łatwe zadanie nastręczyło mi trochę kłopotów. Nasza stolica jest zbyt duża i piękna, aby wybrać tylko jedno konkretne miejsce na cyknięcie zdjęcia. Postanowiłem, więc pochodzi ulicami i chwytać co piękniejsze chwilę dzięki mojemu obiektywowi. Nawet nie wiedziałem, że tyle czasu zajmie mi robienie tych zdjęć. Tak mnie to pochłonęło, że zastał mnie wieczór i spore burczenie w brzuchu. Postanowiłem, więc wypić kawę i zjeść ciastko. Wybrałem Starbucks, moją ulubioną kawiarnie. Tutaj też zrobiłem kilka zdjęć, w końcu takiej kawy jak tu nie ma nigdzie indziej.
Gdy dostałem swoje zamówienie i usiadłem w wygodnym fotelu zacząłem przeglądać fotki, które do tej pory zrobiłem. Jedne byle lepsze, drugie gorsze, ale na wszystkich były miejsca, które coś dla mnie znaczą. Park, w którym jako dziecko uczyłem się jazdy na rowerze z ojcem, lodziarnia, do której w soboty zawsze chodziłem z mamą, czy było ciepło czy nie zawsze tam byliśmy. Właściciel stał się dla mnie jak prawdziwy wujek. Jemu też zrobiłem zdjęcie. Mimo swoich lat nadal był pogodny i pełen energii. Kolejno na ekranie pojawiło się przejście podziemne z graffity - tam koledze skradłem pierwszy pocałunek, później kilka zabytków, ulic pełnych ludzi, Tao sprzątający stolik w rogu pomieszczenia, moje zamówione Latte w filiżance. Szybko podniosłem wzrok znad aparatu i nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem. Przy ladzie stał on, tak samo cholernie przystojny jak wtedy, kiedy mnie wykorzystał. Zakląłem cicho pod nosem, bo po, mimo że mnie w tak okrutny sposób 'zostawił' nie obraziłbym się na powtórkę.

Z samego rana wyszedłem z domu. Na studiach szło mi coraz lepiej i bez problemu radziłem sobie w pracy. Z początku nie byłem przekonany czy podołam tylu obowiązkom, jednak wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Klienci w kawiarni mnie lubili. Mój szef był w porządku, więc nie miałem, na co narzekać. Dzisiaj czas się wyjątkowo dłużył, może gdyby był większy ruch było by łatwiej, ale do zamknięcia została godzina i ludzi również było bardzo mało. Złapałem ściereczkę i zacząłem wycierać czysty blat, wtedy poczułem na sobie czyjś wzrok. Uniosłem głowę i zobaczyłem jego! Nie mogłem w to uwierzyć. W mojej głowie rodziły się prze najróżniejsze myśli. Miałem ochotę go przytulić, a potem na krzyczeć za to, że wtedy wyszedł. Naprawdę odchodziłem wtedy od zmysłów. A teraz proszę - pan Oh siedzi sobie wyluzowany i gapi na mnie. Pierwszy raz w życiu nie wiem, co zrobić.
Co ja mam teraz zrobić? Jestem cały sparaliżowany. Niby nic mnie z nim nie łączy, niby to był tylko przygodny seks bez zobowiązań, ale dziwnie się czuje widząc go po tak długim czasie. Jakbym odnalazł......miłość? Nie, to nie może być to. To jest po prostu zwykły, głupi sentyment. Nasz seks był zajebisty i tyle, nic więcej. Zresztą z niego jest dureń skoro mnie wtedy samego zostawił. Właśnie. Dureń!! Dureń, który teraz tu idzie. Ciekawe, po co? Może teraz tutaj by chciał darmowy numerek sobie załatwić? Nie doczekanie jego!! Idiota jeden! Najpierw wychodzi bez słowa, nie zostawia żadnej kartki dając jednoznaczny znak żebym się wynosił. A teraz ma czelność do mnie podchodzić z tym swoim wzrokiem wlepionym we mnie. Kurwa, co ja mam robić!- Sehun? - Jeszcze się idiota pyta jak mam na imię? Już zapomniał? Niewiele myśląc wylałem na niego resztki swojego napoju i wyszedłem z kawiarni.
Co za debil.
- Wracaj tu - rozkazałem. Ten jednak nie zareagował na moje wołanie. Podbiegłem do niego złapałem za rękę. - Czemu odchodzisz znowu? Kolejny raz masz zamiar zawinąć ogonem i uciec? Tak źle ci było ze mną w nocy, że musiałeś nawiać? Nie poczekałeś aż wrócę z tego pieprzonego sklepu tylko wyszedłeś sobie nie zostawiając żadnej wiadomości.
Musiałem mu wszystko wygarnąć. I od razu poczułem się lepiej.
- Ja, kurwa, uciekłem? JA? A kto mnie zostawił w domu samego bez żadnego słowa czy jakiejś głupiej karteczki, że zaraz wraca? - Byłem wściekły, pewna część mnie chciała wierzyć w jego zapewnienia, ale druga podpowiadała, że to wymówka abym znów mu uległ. - I tylko niby do sklepu poszedłeś? Chyba po drugiej stronie miasta byłeś, że tak ci długo zeszło!! - Naprawdę byłem zły. Miałem ochotę znów na niego coś wylać. Zawładnęło mną coś dziwnego, jakaś głupia chęć spierania się, mimo, że zdrowy rozsądek podpowiadał, iż to, co mówi Chińczyk jest prawdą. Tak długo u ciebie siedziałem i brałem ten cholerny prysznic, że nawet ślimak zdążyłby 2 razy wyjść i wrócić.
- Robisz mi na złość? Tak byłem w sklepie i wstąpiłem po bubble tea. A żadnej wiadomości nie zostawiłem, bo nie sądziłem, że uciekniesz i będziesz wolał się błąkać cały dzień i noc po obcym mieście i to na dodatek bez pieniędzy. Jesteś głupi - powiedziałem mu i skrzyżowałem ramiona na piersi. Stał i przyglądał mi się z niedowierzaniem.
- Chciałem ci przypomnieć ze nie uregulowałeś rachunku, a mi nie uśmiecha się płacić za ciebie - poinformowałem go i ruszyłem w kierunku lady. - Kończę za jakieś pół godz. Jak chcesz możesz na mnie poczekać - rzuciłem na odchodne i odszedłem.
Cholerny zadufany w sobie dupek. Nie pozwolę temu idiocie wyzywać się od głupich!! I niby mam na niego czekać? Co ja jestem? Księżniczka w opałach, która cierpliwie będzie czekać na swojego księcia? Jego niedoczekanie! Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Wyszedłem ze Starbucksa. Nie chciałem go już więcej widzieć, nie po tym wszystkim. Może i był w tym sklepie, może i mówił prawdę, ale dlaczego nie zostawił żadnej wiadomości, nie powiedziała, że wychodzi, tylko zasiał we mnie niepotrzebnie strach i wątpliwości. Sprawił, że poczułem się jak śmieć, wykorzystany, oszukany i porzucony. 'Czaj bąbelki' - że też lepszego sklepu nie było po drodze. Kupiłem, więc dla niego bubble tea i zaniosłem do kawiarni. Zostawiłem ją jego znajomej wraz z moim adresem. Jeżeli będzie chciał to przyjdzie. Niech teraz on trochę pocierpi.
Bubble tea? Dla mnie? Odkleiłem kartkę z kubka i przeczytałem jego adres. Iść czy nie iść? Zaczynałem się zastanawiać i wahać, co zrobić. Wyszedłem z kawiarni w jednej dłoni trzymając kubek z pozostawionym przez niego napojem, a w drugiej karteczkę z adresem. Ssąc przez kolorową rurkę słodką herbatę zastanawiałem się czy skorzystać z tego zaproszenia. Odwiedzę go! Chociażby w celu odebrania swoich pieniędzy.
Wciąż na niego czekałem. Do domu wróciłem ponad 2 godziny temu, a Tao jak nie było tak nie ma. Siedziałem w moim małym zagraconym mieszkanku. Było ciasne, ale własne. Dostałem je od rodziców, abym mógł się usamodzielnić, mieć więcej prywatności i bliżej na uniwerek. Na biurku walały się różne zdjęcia, notatki, po podłodze trzeba było chodzić slalomem przez porozrzucane ciuchy i inne bliżej niezidentyfikowane obiekty. Czyli jednym słowem - zwykłe mieszkanie studenta. Po godzinie usiadłem na kanapie, bo nogi zaczęły mnie boleć od chodzenia w tą i z powrotem. Zacząłem myśleć o Chińczyku. Widać, że lubi rządzić, i stawiać na swoim. A ja tym dzisiejszym odejściem, i swego rodzaju przymusem aby mnie gonił chyba uraziłem jego męską dumę. Chciałem z nim pogadać, wyjaśnić wszystko na spokojnie, równocześnie nie chciałem być tym, który ulega. Chciałem, aby to on przyszedł do mnie, chciałem spotkać się z nim na moim terenie. Miałem chyba do niego jeszcze żal przez całą sprawę w Chinach. Po kolejnych 45 minutach straciłem nadzieję, że się pojawi, usłyszałem jednak dzwonek, a serce podeszło mi do gardła. Ustałem pod drzwiami, wziąłem głęboki oddech i otworzyłem.
- Hej. Herbata mi się skończyła, a była naprawdę dobra. Jest szansa, że masz jakiś zapas w domu? - spytał Tao pokazując pusty kubek po bubble tea. Widać po nim było zdenerwowanie.
- Nie - odpowiedziałem stanowczo. Posmutniał. - Ale mogę zaparzyć ci zwykłej. Wejdź.
Wszedłem nie pewnie do jego mieszkania i rozejrzałem się ostrożnie. Zacząłem się wahać czy dobrze zrobiłem przychodząc tu. Mogłem odpuścić tą kasę. Eh. Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się lekko, byłem zdenerwowany.
- Z chęcią napije się zwykłej herbaty.
- Usiądź - poprosiłem, gdy oboje byliśmy już w kuchni. Tao usiadł na wysokim krzesełku przy blacie oddzielającym kuchnię od salonu, a ja zabrałem się za robienie herbaty. Ręce strasznie mi się trzęsły, gdy nalewałem wody do kubków.
- Nie tak dobra jak ta, którą ci zostawiłem, ale mam nadzieję, że będzie smakować - powiedziałem stawiając przed nim parujący napój, samemu siadając obok niego, ramię w ramię.
Kubek parzył mnie w dłonie, ale że zdenerwowania nie potrafiłem oderwać od niego rąk i sam świadomie zdawałem sobie ból. Spojrzałem na jego profil i uśmiechnąłem się nie pewnie. Zrobiłem łyk herbaty.
- Bardzo smaczna. Dziękuję Ci. Wracając do naszej rozmowy z kawiarni... Sam nie wiem, czemu tu przyszedłem, skoro mi nie wierzysz... Zresztą sam nie wiem - bąknąłem zrezygnowany.
Zagryzłem lekko dolną wargę.
- To nie tak, że ci nie wierzę. Po prostu, to co mi powiedziałeś dzisiaj, a to, w co wierzyłem cały rok, to są dwie różne teorię - mówiłem chowając twarz za herbatą. Nie chciałem, żeby widział rumieńców, które powstały przez to, że tak blisko siedział. - Trudno mi się tak w jednej chwili przestawić na to co mówisz.
- Rozumiem, ale mimo wszystko poczułem się głupio, gdy zniknąłeś, a teraz, gdy jesteś przy mnie i mi mówisz jak się poczułeś to jest mi strasznie głupio i nie wiem co dalej.. - wyznałem.
- Mi też jest strasznie głupio - odpowiedziałem nieśmiało. - Fajnie się dobraliśmy, dwaj idioci, którzy najpierw robią, później myślą. - Zaśmiałem się lekko, a na usta Tao wypłynął delikatny uśmiech. - Naprawdę wyszedłeś wtedy do sklepu? - dopytałem. Nadal byłem niepewny Chińczyka. Spojrzałem na niego z boku. Przystojny, piękna cera, linia szczęki. Nawet te cienie pod oczami były urocze. Czy mogę mu ufać?
Szybko kiwnąłem głową.
- Oczywiście - zapewniłem go.
Może jeszcze była szansa by się wszystko wyjaśnił między nami. Przecież teraz normalnie rozmawiamy i jesteśmy w jednym mieście.
- Dasz się zaprosić na kawę albo najlepiej obiad?
- Zapraszasz mnie na randkę? - zapytałem z coraz szybciej bijącym sercem. Tao spojrzał na mnie, uśmiechnął się czarująco i skinął głową. Zarumieniłem się jeszcze bardziej. - W takim razie mogę się zgodzić. To będzie rekompensata za moje zeszłoroczne nerwy. Ale musisz przyznać, że dość nietypowo zaczynamy. Najpierw seks a później randka.
- No trochę dziwnie, ale chyba nie masz nic przeciwko? Skoro teraz jesteśmy razem w jednym miejscu i raczej nic nie stoi mam na przeszkodzie to chyba możemy się spotykać i jakoś naszą znajomość naprawić - wytłumaczyłem mu.
Zrobiło mi się cieplej na sercu. Jego słowa coraz bardziej upewniały mnie w tym, że jednak wyszedł po te bułki i bubble tea na śniadanie.
- Nie przeszkadza mi to. - Spojrzałem w jego oczy. Były piękne. - Cieszę się, że jednak chcesz się ze mną spotkać, że nasza znajomość nie zakończy się na jednej nocy. Przynajmniej mam taką nadzieję. - Uśmiechnąłem się zalotnie.
Złapałem go za dłoń i ścisnąłem lekko. Miałem ochotę go pocałować, ale bałem się jego reakcji. Był taki piękny chyba nigdy nie spotkałem nikogo takiego jak on.
- W takim razie jutro wieczorem będę u ciebie i zabiorę do fajniej knajpki. - Uśmiechał się tak uroczo... Wstałem leniwie i spojrzałem mu w oczy, tak naprawdę nie chciałem wychodzić, ale nie chciałem mu zabierać czasu.
- Idziesz już? - zapytałem łapiąc go za nadgarstek. Nie chciałem, żeby już wychodził.
- Nie chcę zabierać ci czasu. Jest już późno. Zaraz ucieknie mi ostatni autobus.
Nie chciałem go jeszcze puszczać. Był zbyt miły, przystojny. Mimo naszej krótkiej znajomości było mi z nim w pobliżu dobrze.
- Ok. To do jutra - powiedziałem niechętnie prowadząc go korytarzem do wyjścia. - Bądź o 8. Jutro kończę późno zajęcia. - Przytaknął na potwierdzenie. - Dobranoc - powiedziałem, otworzyłem drzwi i cmoknąłem go w polik na do widzenia. Chciałem więcej, ale wolałem naszą znajomość budować, tym razem, powoli.
W głębi duszy miałem ochotę zostać i było mi trochę smutno ze mnie nie zatrzymał, ale na wszystko przyjdzie czas... Teraz go mamy pod dostatkiem.
- Będę - obiecałem.

Tak naprawdę zajęcia kończyłem o 4:15 po południu, ale przecież musiałem mieć czas aby się przygotować do spotkania. W tej chwili moja sypialnia wyglądała jakby przeszło przez nią tornado. Na łóżku i podłodze walały się ciuchy, a ja zastanawiałem się czy czasem nie zmieniłem się w rozhisteryzowaną nastolatkę przed pierwszym wyjściem z jej ideałem. Naprawdę ni wiedziałem, w co się ubrać, a 8 zbliżała się nie ubłaganie. W końcu wybrałem dopasowane, ciemne jeansy, stalową koszulę z podwijanymi rękawami i szarą kamizelkę. Teraz jeszcze tylko włosy i jestem gotowy. W drodze do łazienki spojrzałem na zegarek, była 7:45. Przeraziłem się.
Już nie mogłem się doczekać naszej randki. Byłem bardzo zestresowany i nie mogłem wytrzymać. Czułem, że się w nim zakochuje. Bo przecież, kto normalny tęskniłby tak bardzo za praktycznie obcym chłopakiem? Zebrałem się w sobie i zapukałem do drzwi.
Nagle rozbrzmiało pukanie do drzwi. To on!!!! Na szczęście włosy miałem już ułożone. Zanim otworzyłem sprawdziłem jeszcze raz czy dobrze wyglądam. W tym celu przejrzałem się w dużym lusterka wiszącym w korytarzu. Sam seks, więc jest dobrze. Przybrałem na ustach zniewalający uśmiech i poszedłem przywitać się z panem przystojniakiem.
Jego powalający wygląd dosłownie zawalił mnie z nóg. Naprawdę wyglądał o wiele lepiej niż zawsze.
- Wow wyglądasz naprawdę.... - Brakło mi słów. - Olśniewająco - wydusiłem z siebie i pogłaskałem go po policzku.
- Ja wyglądam olśniewająco? - zapytałem, a on tylko szerzej się uśmiechnął i zjechał palcami na moją szyję. Pokiwał głową. - A ty za to wyglądasz jak bóstwo.
Naprawdę wyglądał dobrze. Opinające się we właściwych miejscach spodnie, biała koszula z czarnymi przeszyciami i czarne oprawki. Wyglądał naprawdę apetycznie.
- Idziemy?
-Tak.
- To poczekaj. Założę tylko buty i możemy ruszać na podbój miasta. - Zaśmiałem się wesoło.
Gdy Sehun zamknął zaś sobą drzwi od razu złapałem go za rękę i splotłem nasze palce ze sobą. Jego dłoń była ciepła i miękka, coraz bardziej się w nim zakochiwałem.
- To po to byś już mi nie uciekł - zaśmiałem się, gdy patrzył na nasze dłonie.
- Twoje szczęście, że jesteśmy w tej części Itewoon, w której takie pary.... - spojrzałem czy nie ma nic przeciwko takiemu określeniu, ale chyba nie miał, bo nic nie mówił - jak my są bardziej, powiedzmy, akceptowane. W ogóle, nie przeszkadza ci bycie out?
- Najważniejsze to mieć przy sobie kogoś, na kim naprawdę ci zależy. Reszta się nie liczy - spojrzałem mu w oczy i lekko musnąłem jego usta. Nie mogłem się powstrzymać.
To co robił było bardzo miłe, ja jednak mieszkając tutaj już nie jedno widziałem i lekko obawiałem się reakcji ludzi na nas. Na dwójkę młodych chłopaków trzymających się za ręce i całujących się....ta myśl była jednak przyjemna. Mam nadzieję, że żaden stary, zakompleksiony homofob się do nas nie przyczepi, gdy będziemy dzisiaj wspólnie spędzać czas. Jedyne spojrzenia, które chce przyciągać to te zazdroszczące mi faceta idącego obok. Bo nie ma, co ukrywać, razem wyglądamy zabójczo dobrze.
Widziałem jak Sehun jest zdenerwowany. Ja nie miałem zamiaru się chamstwem przejmować, ponieważ za bardzo mi na nim zależało. Wieczór minął nam zdecydowanie za szybko. Przytuliłem go do siebie mocno i nie wypuszczałem z objęć. Staliśmy tak już pół godziny, a mi nadal trudno było się od niego odkleić.
To był wspaniały wieczór. Nasza pierwsza randka wypadła cudownie, pogoda była przyjemna, jedzenie dobre, a towarzystwo idealne. Dobrze mi się z nim spędzało czas, czułem jakbym znał go od wieków. Dużo nas łączyło - lubiliśmy tą samą muzykę, tych samych aktorów uważaliśmy za seksownych, zarówno Tao jak i ja uwielbialiśmy piłkę nożną, choć kibicowaliśmy innym drużyną(dzięki temu wspólne oglądanie meczy będzie bardziej ekscytujące).
W ramach rewanżu postanowiłem go odprowadzić do akademika, było już dość późno, a on był obcokrajowcem, i mimo tego, że mieszka tu już prawie rok, to jednak jest tym 'obcym', nie chciałem żeby coś mu się stało. Gdy dotarliśmy pod jego drzwi mocno mnie przytulił do siebie. Czułem, że tak samo jak ja nie chce jeszcze kończyć tego wieczoru, chcąc go przedłużyć. Oboje też chcieliśmy tym razem naszą znajomość zacząć właściwie, dlatego oprócz pocałunku nie posunęliśmy się dalej. Ale co to był za pocałunek - długi, namiętny, pozbawiający oddechu, przez który nasze wargi stały się czerwone i opuchnięte. Był wspaniały. Gdy oderwaliśmy się od siebie nie mogłem oderwać oczu od Tao, jego wargi, przyspieszony oddech, rozburzone włosy, wzrok skupiony na mnie sprawił, że miałem ochotę patrzeć tylko na niego, sprawić żeby był mój. Bez zastanowienia wyjąłem aparat, który zabrałem, aby uwiecznić naszą pierwszą randkę, i zrobiłem mu zdjęcie. Chyba już mam zdjęcie na zaliczenie zajęć.  'Mój. Cały mój.' - pomyślałem i na do widzenia cmoknąłem go jeszcze raz w policzek.
- Dobranoc. I jeszcze raz dzięki za dzisiejszy wieczór - powiedziałem wpatrując się w niego.
- To ja dziękuje, że się na niego zgodziłeś. - Chińczyk uśmiechnął się szeroko i błogo. Cudowny.

*-*-*-*-*-*-*

I tak mijały nam kolejne dni, tygodnie i miesiące. I nagle stało się coś, co przerwało nam całą sielankę - opuściłem się w nauce i wyrzucili mnie z akademika. Mimo wszystko chciałem skończyć studia, ale z mojej pensji nie było mnie stać na wynajem mieszkania. Czy to wszystko miało się skończyć? Bałem się, że będę musiał wrócić do Chin.
Pewnego wieczoru Tao przyszedł do mnie wyglądając jak siedem nieszczęść. Na ten widok przeraziłem się, szybko wpuściłem go do środka i mimo jego zapewnień, że nic nie chce, zrobiłem herbaty, i na wszelki wypadek jakby chciał coś mocniejszego, przeniosłem z lodówki piwo. Wybrał alkohol. Zanim cokolwiek powiedział, na raz wypił pół butelki browaru.
- Jestem skończony - zaczął odchylając się na kanapie - i jestem idiotą. - Znów się napił. - Wyrzucili mnie z akademika. Będę musiał wracać do domu. Nie stać mnie na wynajem - powiedział smutno i wpatrzył się we mnie szczenięcym wzrokiem.
W pierwszej chwili nie skojarzyłem słowa 'dom' z Chinami, a gdy to zrobiłem, sam wpadłem w panikę. Przecież to tak się nie może skończyć! Nie teraz, gdy wszystko zaczęło się układać. Gdy jest nam tak dobrze razem.
- Zamieszkaj ze mną - zaproponowałem bez zastanowienia.

Zamieszkaliśmy razem i żyje nam się naprawdę dobrze, mimo iż na dobrą sprawę oboje mamy zupełnie różne charaktery, ale udaje nam się dogadać, po prostu się uzupełniamy.
Z początku miałem obawy by zamieszkać z Sehunem, ale teraz wiem, że były zupełnie bez sensu. Tak bardzo mocno kocham tego zwariowanego dzieciaka, że aż sam się sobie dziwie. Mimo iż początek naszej znajomości nie był zbyt obiecujący teraz naprawdę nie wyobrażam sobie życia bez Oh. Może podświadomie wybrałem studia w Korei, bo... bo wiedziałem, że on tu jest? A Sehun czuł, że w tej kawiarni spotka go coś miłego?
I ten mój durny pomysł z Bubble tea. Gdybym nie wpadł na pomysł by iść ją kupić pewnie teraz świętowalibyśmy naszą drugą rocznicę, a nie pierwszą. Jednak nosa miałem, bo to był jego ulubiony napój... Szkoda, że go wtedy nie wypił. Jednak nic straconego, bo teraz wracając z pracy codziennie wpadam do 'Czaj bąbelki' by kupić swojemu ukochanemu ulubiony słodki napój. Jak by nie patrzeć to on nas połączył!

10 komentarzy:

  1. Słodkie. No co wiecej napisać... słodkie i urocze. Piszcie dalej. Hwaiting

    OdpowiedzUsuń
  2. Waaaaaa "Czaj bąbelki" ;D Jaka reklama ^^ Bardzo spodobał mi się sposób napisania mimo, że wolę gdy jest tekst głównie z perspektywy tylko jednej osoby (bądź dwóch, ale z dłuższym tekstem), to taka ciągła zamiana narratora jest całkiem przyjemna :) Świetne opisy (zwłaszcza zbliżenia >w>), emocje, akcja. No miodzio!

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww jacy oni są djdyvrhcghhcf =^.^=
    Hahahah Czaj bąbelki!!!
    Słodkie, kochane, seksiaste i dłuugie, no czegóż chcieć więcej? (KyuMina!!)
    Jeeju już roczek *.*
    Ja to jeszcze pamiętam, jak była miesięcznica o_O stara jestem XD
    Dobra, trza iść spać!
    Weny dużo i mało problemów :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękujemy za komentarze, zawsze dzięki nim pojawia się nam uśmiech na twarzy :-D

    - a teraz pada na kolana i prosi o wybaczenie-
    Wiem, że niemiłosiernie zwlekam ze wystawieniem nowego rozdziału, ale on naprawdę się cały czas tworzy, nawet mogę zdradzić, że KyuMin znajdują się w dość 'konkretnej' sytuacji. Tak więc proszę o jeszcze trochę cierpliwości.
    Levi :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łuhuhu dyskretny spoilerek smuta? =^.^=
      Ejj weź jak tu czekać, jak tu takie rzeczy się będą dziać... Nie no, dobra, poczekamy :-/

      Usuń
    2. Jaki smut? O czym ty mówisz, przecież ja jestem zbyt delikatna i niewinna na coś takiego XD

      Usuń
  5. Jejuu to było mega *.*
    Wiedziałam, że na rocznicę przygotujecie coś naprawdę zajebistego!
    Graty dla Syśki za jej świetny styl~~
    Jedna z Was napisała "napił się swojego zamówienia". Myślę, że nie pasuje to zamówienie... Lepiej napiszcie kawy czy coś c; Troszkę dziwnie brzmi tamto c;
    Wgl podobały mi się ich dialogi, niektóre ich odzywki dosłownie mnie powaliły ze śmiechu xD
    Czyli jestem pod wielkim wrażeniem i czekam na coś nowego, szczególnie na rozdział KyuMina ^^
    Hwaiting <3
    Anem

    OdpowiedzUsuń
  6. Wowo dziękujemy za wszystkie komentarze <3 jak miło wiedzieć, że Wam się podobało :D
    Syśka

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne ♥
    Chociaż ja zdecydowanie wolę smutne zakończenia ^^"
    To było piękne , kochane, urocze i słodziutkie ♥

    OdpowiedzUsuń