Syśka :)
Jongwoon
Znów stoję w tej zaszczanej bramie. Kolejny pierdolony dzień, czy kiedyś przestanę być aż tak beznadziejnie zakochany? Nagle go widzę. Jego piękne ciało. Wygląda atrakcyjnie w swoich obcisłych rurkach oraz idealnie przylegającej do ciała bokserce. Był strasznie umięśniony męski i tak cholernie seksowny. Patrząc na nas naprawdę trudno jest uwierzyć w fakt, ze jestem od niego starszy. Był bardziej męski i poważniejszy.
Gdy w końcu zniknął z zasięgu mojego wzroku, chowając się między blokami. Ja wszedłem szybko po schodach na trzecie piętro gdzie znajdowało się moje mieszkanie. W domu jak zwykle śmierdziało alkoholem. Matka z ojcem spali w salonie na kanapie, telewizor ustawiony na jakiejś muzycznej stacji z tandetnymi piosenkami dudnił na cały blok, zaciszyłem dźwięk by nie stresować sąsiadów. Na stole i podłodze walały się puste butelki po piwie i denaturacie. Do tego doszło, już od ponad tygodnia pili te ścierwo. Otworzyłem okno i szybko wyszedłem stamtąd zamykając przy tym cicho drzwi, modląc się w duchu by się nie obudzili. Kolejna awantura nie była mi potrzebna. Jakoś wyjątkowo nie dziś. W kuchni jak zwykle nie znalazłem niczego do jedzenia. Całe szczęście wracając, że szkoły kupiłem sobie chleb i ser. Zrobiłem szybko herbatę i poszedłem do swojego pokoju. Tam w spokoju zjadłem skromny posiłek, na który było mnie stać tylko i wyłącznie dzięki mojej dorywczej pracy przy roznoszeniu ulotek. Dzisiejszego dnia wydałem resztę z poprzedniej tygodniówki. Patrząc się na rodziców zdechłbym z głodu. Sam od kilku miesięcy utrzymywałem się samodzielnie. Moich rodziców nie interesowało, co się ze mną dzieję. Byłem dzieckiem z patologicznej rodziny. Na dodatek beznadziejnie zakochanym w jednym z ulicznych, młodych recydywistów.
Siwon
Kurwa z każdą nieszczęsną godziną miałem coraz mniej czasu. Niepotrzebnie pakowałem się w ten interes z narkotykami, teraz miałem dług wiszący nade mną. Potrzebowałem gotówki i to możliwe jak najszybciej.
Gdy byłem już na swoim osiedlu kątem oka spostrzegłem Kima chowającego się na klatce schodowej. Jak co wieczór tam stał, więc chcąc nie chcąc widywałem go codziennie. Nigdy jednak nie zamieniliśmy ze sobą słowa. Kojarzyłem go też, że szkoły, ale po tym jak przerwałem naukę nie utrzymywałem kontaktu z nikim, zwłaszcza z obcym mi kolesiem, który na dodatek był kilka lat starszy ode mnie. Z pewnością czekał na jakąś dziewczynę, mnie to nie ruszało. Może tylko troszkę mu zazdrościłem beztroskiego życia, choć na dobrą sprawę praktycznie nic o nim nie wiedziałem. Mnie się wszyscy bali, więc nigdy nie miałem żadnych przyjaciół, a tym bardziej dziewczyny. Nie potrzebowałem ich jednak. Po co się przywiązywać się do ludzi skoro i tak cię zawodzą i prędzej czy później opuszczą? Tak jak moja matka, która trzy lata temu napisała śmieszny list, w którym nam oznajmiła, że odchodzi. Potem nigdy jej nie widziałem. Swojego Ojca nie znałem wcale. Ojca Kyuhyuna pamiętam jak przez mgłę, bardzo szybko zostawił moja matkę, zresztą jak każdy z jej partnerów, nikt nie zagrzał miejsca w naszym domu dłużej niż dwa, góra trzy miesiące. Zostałem sam ze swoim młodszym bratem. Mały Kyu miał teraz osiem lat. Zastępowałem mu matkę i ojca. Razem jakoś dawaliśmy radę. Zostałem zmuszony rzucić szkołę i zacząć szukać pracy, niestety nie udało mi się to. Z początku kradłem samochody i sprzedawałem na części do jakiejś meliny. Wszystko dla mojego braciszka, by zapewnić mu odpowiedni byt. Wybrałem najprawdopodobniej najprostszą i najgłupszą metodę na zarobienie pieniędzy, potem potrzebowałem coraz więcej kasy, na rachunki i szkołę małego. Wpadłem po same uszy. Teraz mam nad głowa ludzi gotowych nawet zabić za niespłacony dług. Zjebałem własne życie. Co najgorsze nie tylko sobie, ale i swojemu małemu bratu.
Jongwoon
Czekałem na niego jak zwykle ukryty w ciemnej klatce schodowej swojego bloku.
Przyszedł. Jednak dziś wyjątkowo długo musiałem na niego czekać. Szedł przygnębiony ze zgarbionymi plecami. Zrobiło mi się go żal widocznie coś go gryzło. Czułem się okropnie. Całe moje ciało chciało biec do niego i pocieszyć. Wiedziałem jak by zareagował i chyba tylko ta myśl skutecznie powstrzymywała mnie od tego, by rzucić się w jego kierunku.
Patrzyłem jak grzebie w kontenerze na śmieci. Przeraziłem się na sam widok. Po chwili wygrzebał z niego czerstwy chleb i jakieś konserwy. Na sam widok przypomniałem sobie o sytym obiedzie, który zjadłem na mieście. Pracowałem dość dużo i prawie codziennie mogłem i sobie na to pozwolić.
Nie zarabiałem zbyt wielkich kokosów na roznoszeni ulotek, jednak nigdy nie musiałem grzebać w śmieciach. Ścisnąłem plik banknotów, który trzymałem w kieszeni i ruszyłem pewnym krokiem w jego stronę. Będąc dostatecznie blisko, zauważył mnie i zaczął powoli się wycofywać. Łapiąc po drodze to, co znalazł w śmieciach. Wtedy przyspieszyłem kroku nie mogłem pozwolić by mi uciekł. Nie było już odwrotu, nie mogłem się wycofać.
Siwon
Szedłem jak zbity pies. Nie mogłem nigdzie znaleźć legalnej pracy, dzięki której było by mnie stać na opłacenie mieszkania i utrzymanie siebie i Kyuhyuna. Kolejny dzień poszedł na marne. Jutro powinienem zapłacić opiekunce małego inaczej już nawet nie będę miał go, z kim zostawić. Zdesperowany postanowiłem zajrzeć do kontenera niedaleko osiedlowego marketu. Musiałem dać coś bratu do jedzenia. Złapałem pierwsze z wierzchu jedzenie. Starałem się brać opakowania zamknięte z nadzieją, że są tylko kilka dni po terminie. Gdy już miałem się stamtąd zmyć - zobaczyłem go. Zamarłem widząc jak biegnie w moją stronę. Złapałem to, co zdążyłem wyciągnąć i biegiem uciekłem stamtąd. Nie chciałem z nikim rozmawiać, a zwłaszcza z nim. Dość się ośmieszyłem przy nim grzebiąc w odpadkach. Gdy tylko znalazłem się między ciemnymi blokami. Zwolniłem, byłem pewny, że się poddał albo się nadzwyczajnej go zgubiłem. Jednak, gdy poczułem dłoń na swoim ramieniu już wiedziałem, że mnie dogonił.
Jongwoon
Trzeba mu przyznać, że naprawdę szybko biegał. Przez chwilę już chciałem się poddać. Gdy wparowałem między bloki zauważyłem jego sylwetkę, stał tyłem, więc nie mógł mnie zauważyć. Wtedy spostrzegłem
Dwóch umięśnionych typów wychodzących z naprzeciwka. Oniemiałem ze strachu, gdy zbliżyli się do niego. Na szczęście stałem w dość ciemnym zaułku i nie mogli mnie dostrzec. Postanowiłem poczekać aż sobie pójdą. Jednak oni mieli inne plany. Szli prosto na Siwona. Wyższy z nich wyciągnął nóż i zbliżył się do nic nieświadomego chłopaka. Gdy ten drugi położył mu rękę na ramieniu. Bardzo się przestraszyłem... Nie myśląc dłużej złapałem leżąca na ziemi cegłę i rzuciłem się biegiem w ich stronę.
Siwon
Odwróciłem głowę. I zobaczyłem dwóch nieznanych mi typów. Jeden z nich miał nóż. Nawet nie zdążyłem się porządnie wystraszyć. Bo cały swój wzrok skupiłem na Jongwoonie, który biegł w naszym kierunku. Sekundę później roztrzaskał cegłę na głowie jednego z nich. Ten padł ogłuszony. Wykorzystując nieuwagę drugiego typa z całych sił kopnąłem go w rękę, dzięki czemu natychmiast upuścił nóż, Kim wybawca kopnął go w brzuch. Obaj padli na ziemię. Nie myśląc dalej skorzystałem z okazji, złapałem go za rękę i zacząłem biec w stronę mojego mieszkania. Starszy nie opierając się odwzajemnił uścisk i biegł dorównując do tępa, które mu narzuciłem. W ekspresowym tempie pokonaliśmy całą odległość. Dopiero za zamkniętymi drzwiami mojego mieszkania, pozwoliłem sobie spojrzeć na twarz chłopaka, dzięki, któremu jeszcze żyłem.
Jongwoon
Nie wiem dokładnie, co mną w tamtym momencie kierowało. Wystarczyło, że zobaczyłem nóż i już biegłem mu na pomoc. Udało nam się ich obezwładnić. Wykorzystaliśmy chwilę i uciekliśmy stamtąd to znaczy Choi mnie stamtąd zabrał ja bym tam został i starał się ich dobić za wszelką cenę. Jednak nic nie mogłem poradzić, gdy tylko poczułem jego dłoń mocno zaciskającej się na mojej stałem się całkiem uległy i pozwoliłem się poprowadzić. Nie miałem pojęcia gdzie mnie ciągnął. Obejrzałem się i zobaczyłem, że tych dwóch się nie rusza 'czy myśmy ich zabili?' - Przemknęło mi przez głowę. Nie zdążyłem się jednak nad tym dłużej zastanowić. Bo wciągnął mnie do jakiegoś mieszkania, które rawdopodobnie było jego.
Potem poczułem jego czekoladowe tęczówki, które uparcie się we mnie wpatrywały.
Siwon
Po zamknięciu drzwi. Oparłem głowę o drewniane tworzywo i zrobiłem kilka porządnych wdechów, by jakoś uspokoić rozszalałe emocje. Przymknąłem oczy. Niedane mi było się jednak cieszyć tym spokojem zbyt długo, ponieważ z pokoju wyszła opiekunka Kyu. Dostałem opieprz za spóźnienie oraz dotkliwie mi przypomniała o jutrzejszej wypłacie. Prychnąłem. O niczym innym od tygodnia nie myślę tylko o jej wynagrodzeniu i innych długach. Z ulgą przyjąłem jej wyjście i nie patrząc na stojącego obok chłopaka. Poszedłem do pokoju swojego braciszka. Tak jak się domyślałem Kyuhyun już spał. Odgarnąłem mu włosy z czoła i ucałowałem je, potem cicho wyszedłem z pokoju. Nie zastałem jednak Kima tam gdzie go zostawiłem. Zamiast niego na komodzie leżał plik pieniędzy i kartka papieru z adresem i numerem telefonu.
Jongwoon
Widziałem jak bardzo mu ciężko. Ledwo uciekliśmy tym typom, a w domu musiał stawić czoła kolejnym problemom. Widziałem jak próbuje ukryć zażenowanie, gdy ta kobieta wspomniała o pieniądzach. Dlatego gdy ukrył się za drzwiami pokoju. Sięgnąłem do kieszeni po całą swoją wypłatę. Zostawiłem ją na komodzie w przedpokoju razem ze swoimi danymi kontaktowymi, po czym szybko wyszedłem z mieszkania. Do domu specjalnie poszedłem okrężną drogą, nie chciałem iść tamtą trasą.
W domu jak zwykle standard. Tym razem nie obyło się bez awantury, chcieli pieniędzy...
Ledwo uciekłem ojcu, zamknąłem się w pokoju. Inaczej znów pobiłby mnie, a może i nawet zabił. Tej nocy płakałem. Tak bardzo chciałbym uciec z tego piekła, coraz bardziej miałem dość swojego życia.
Siwon
Odprowadziłem Kyuhyuna do szkoły, a potem poszedłem pod szkołę by złapać, Jongwoona, chciałem oddać mu te pieniądze. Co, jak co potrzebowałem pieniędzy. Jednak nie byłem w stanie przyjąć jałmużny, nie byłem taki. Ponad godzinę czekałem na niego, chowany za rogiem. Zobaczyłem go, miał okulary przeciwsłoneczne, czapkę mocno naciągniętą na uszy wystawały mu kable od słuchawek. Musiał się nieźle wyłączyć, bo chwilkę później wydobył z siebie najpiękniejszy głos, jaki kiedykolwiek w życiu miałem okazje słyszeć. Nie sądziłem, że ma tak śliczny, anielski głos. Zostałem zauroczony jego uroczy głos trafił na mnie jak grom z jasnego nieba. W jednej chwili zapomniałem, po co go szukałem liczył się tylko ten przecudowny głos. Przyjrzałem się jego sylwetce, był niewiele wyższy ode mnie, jego farbowane rude włosy sięgały mu nieco za ucho w wyniku, czego nieco wystawały spod czapki, zza okularów nie widziałem jego oczu, ale byłem przekonany, że są najpiękniejszym zjawiskiem na świecie. Uśmiechnąłem się sam do siebie, zdając sobie sprawę z tego jak bardzo podoba mi się ten mężczyzna. Co niestety oznaczało kolejne kłopoty, kolejny ból i rozczarowanie, bo przecież każdy mnie kiedyś opuści…
Jongwoon
Ostatnia lekcja dłużyła mi się niemiłosiernie. Chciałem jak najszybciej się stąd wydostać. Spojrzałem na wyświetlacz telefonu, ale nie niestety nie miałem żadnego nieodebranego połączenia, ani głupiego smsa od Siwona. Zasmuciłem się trochę, ale nic nie mogłem zrobić, bo niby jak? Włożyłem słuchawki do uszu i cieszyłem się chwilą z ukochaną przyjaciółką muzyką. Przykręciłem głośniej melodię i odpłynąłem. Nawet nie wiem, kiedy zacząłem śpiewać. Moja nauczycielka śpiewu naśmiewała się ze mnie, ale ja nie potrafiłem się oprzeć jej pięknu. Zatraciłem się w muzyce i ruszyłem przed siebie. Za godzinę miałem odebrać dzisiejsze ulotki do rozniesienia. Planowałem zabrać ich trochę więcej i może uprosić szefa o małą zaliczkę. Nie miałem nawet grosza przy sobie.
Siwon
Chciałem za nim biec, ale gdy się ocknąłem on już wsiadał do autobusu i zniknął. Straciłem go z oczu. Jak mogłem zapatrzeć się na faceta i zapomnieć, po co się tu zjawiłem? Wróciłem do domu. Zastałem tam opiekunkę, zrezygnowany zapłaciłem jej pensję, z pieniędzy, które wczoraj zostawił mi, Kim. Podziękowałem jej jednak za dalszą współpracę, już nie było mnie stać na jej usługi. Po za tym i tak przez ostatni tydzień nie robiłem nic, więc teraz mogłem sam zająć się małym. W domu ugotowałem spaghetti. Więc mały chętnie pochłonął swoją porcję. Gdy Kyuhyun odrobił lekcje na dworze było już ciemno, więc umyłem go i zaścieliłem łóżko. Chwilę po tym jak zasnął usłyszałem pukanie do drzwi. Przestraszyłem się, nie chciałem otworzyć. Ostrożnie podszedłem do wejścia. To, co zobaczyłem przez wizjer przerosło moje oczekiwania. Na klatce stał Jongwoon, nerwowo przystępując z nogi na nogę. Westchnąłem ciężko i wpuściłem go do środka.
Jongwoon
Czułem się potwornie zmęczony po całym dniu chodzenia ulicami Seulu. Jednak ta uporczywa myśl, że jego sylwetka mignęła mi w czasie, gdy wsiadałem do autobusu, nie dawała mi spokoju. Dlatego też, gdy tylko skończyłem robotę postanowiłem się do niego wybrać. Bardzo chciałem się z nim zobaczyć. Po drodze kupiłem kilka czekoladowych ciastek dla małego. Pod drzwiami zapukałem nieśmiało i czekałem.
Siwon
Stał ze strachem w oczach i wpatrywał się tymi swoimi maślanymi oczami, w dłoni trzymał papierową torbę, zrobiłem dwa kroki do tyłu i otworzyłem szerzej drzwi, by wszedł do środka. Co prawda rano chciałem z nim pogadać, ale wtedy chciałem oddać mu forsę, a teraz jej nie miałem.
Jongwoon
- Witaj nie ci przeszkadzać, ale chciałem się zapytać czy wszystko porządku? – Zapytałem nieśmiało, wiem głupi początek rozmowy, ale nie mogłem wymyślić lepszej gadki na poczekaniu. Wpatrywałem się w moja twarz, jak by w każdej chwili chciał mi przywalić… - Przyniosłem ciastka dla małego - powiedziałem wskazując papierowa torbę.
Siwon
Nie ukrywam, że tymi słowami stopił część lodu w moim sercu. Pomyślał, o Kyuhyunie, to było bardzo miłe. Jednak zaraz przypomniałem sobie, że z pewnością przyszedł po forsę, którą tu wczoraj zostawił, więc natychmiast przybrałem swoją maskę zimnego drania.
- Słuchaj, jeśli przyszedłeś po pieniądze to zmuszony jestem cię zmartwić, ponieważ, już ich nie mam.
Jongwoon
Słysząc jego wypowiedz szybko pokręciłem przecząco głową.
- Nie, nie naprawdę. Musiałeś źle mnie zrozumieć - zacząłem. – Nie przyszedłem po pieniądze, one były ci potrzebne, więc ci je dałem - tłumaczyłem mu.
Siwon
Westchnąłem.
- Ja i mój brat nie potrzebujemy żadnej darowizny, oddam ci do grosza - zapewniłem go.
Jongwoon
Cmoknąłem z dezaprobatą.
- Ale ty jesteś uparty, te pieniądze pod żadnym pozorem nie były dla ciebie, tylko małego - powiedziałem, jednocześnie nieśmiało obserwując jego mieszkanie.
Stałem w przedpokoju po prawej i lewej stronie znajdowała się para drzwi, mieszkanie było ładne urządzone oraz co mnie bardziej zdziwiło zadbane, czyżby pedant? – Pomyślałem nieśmiało uśmiechając się przy tym do gospodarza.
Siwon
Nie miałem zamiaru zmieniać zdania.
- I tak oddam. – Uciąłem temat. – Napijesz się kawy? Miałem ochotę się napić właśnie.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się nieśmiało, nieświadomie go odwzajemniłem. Niemal natychmiast przestraszyła mnie moja reakcja, nie chce być z nikim blisko, ściągnę na niego nie lada kłopoty, albo porzuci mnie jak matka. Żałowałem, że zaproponowałem mu tą kawę. Wpatrywałem się w niego z nadzieją, że jednak odmówi.
Jongwoon
Moje serce wręcz wyrywało się z piersi, gdy tylko zaproponował mi wspólne picie kawy. W tamtej chwili nie liczyło się to, że nie piłem kawy i, że na pewno przez to nie będę spał całą noc, liczyło się to, że będę z nim bliżej. I, że nie musimy się jeszcze rozstawać Bardzo pragnąłem mu pomóc.
- Z przyjemnością. – Odpowiedziałem szybko, by ten się tylko nie rozmyślił.
Siwon
A jednak się zgodził, trudno. Wskazałem mu ręka, które drzwi prowadzą do kuchni i sam za nim poszedłem. Zbliżyłem się do kuchenki i wstawiłem w czajniku wodę na kawę. Odwróciłem się i zobaczyłem go. Siedział na tym samym krześle, w którym siadała mama. Była piękna, a Joongwoon, był również piękny i ten głos, tak samo piękny jak jej. Pamiętałem te kołysanki, które śpiewała mi do snu, nagle wszystkie głęboko zakopane wspomnienia wróciły do mnie niczym bumerang.
Jongwoon
Spostrzegłem jego niepokojący wzrok, przestraszyłem się.
- Coś się stało? Mogę ci jakoś pomóc? – Dopytywałem się desperacko, położyłem mu dłoń na sercu i wyczułem jak gwałtownie zaczęło bić, jak by się mnie bał.
Siwon
Jego dłoń na moim torsie paliła mi skórę, nie chciałem czuć tego, co w tamtej chwili. Spojrzałem mu w oczy i westchnąłem. Na swojej twarzy czułem odległy, lecz ciepły oddech Kima, który delikatnie pieścił oraz zarazem uspokajał moją rozszalałą duszę. Straciłem jego dłoń i podszedłem do okna.
Jongwoon
To był zły pomysł nie powinienem tu przychodzić. Odwróciłem się i szedłem ku wyjściu, ale Siwon niespodziewanie złapał mnie za nadgarstek, spojrzałem na nasze dłonie z góry.
- Zostanę. – Odparłem, na co Wonnie kiwnął głową i puścił mnie.
Usiadłem z powrotem, a on przygotował wcześniej obiecaną kawę. Po kilku minutach przysiadł się naprzeciwko mnie, pomiędzy nami unosił się zapach świeżo zaparzonej kawy. Choi z fascynacją wpatrywał się w swój kubek. I tak w milczeniu przesiedzieliśmy kolejne piętnaście minut, jednak, gdy czarny jak smoła napój się skończył, nie miałem pretekstu by dalej tu siedzieć. Wstałem ociągając się, odstawiłem swój kubek do zlewu, lecz po chwili namysłu umyłem go po sobie i odstawiłem na suszarkę. Ciastka zostawiłem na blacie. Siwon nadal ani drgnął. Podszedłem do niego i położyłem u dłoń na ramieniu.
- Dziękuję za kawę - szepnąłem, dopiero teraz na mnie spojrzał. Uśmiechnąłem się i wyszedłem z mieszkania. Przed blokiem spojrzałem na okna w miejscu gdzie powinno, znajdować się jego mieszkanie i byłem pewien, że ujrzałem w nich sylwetkę jego sylwetkę. Nie byłem do końca pewny, ale wyczułem, że stoi za firanką i wpatruje się we mnie. Pomachałem mu radośnie i poszedłem w stronę swojego bloku.
Siwon
Jakaś wewnętrzna siłą kazała mi podejść do okna. Nie wiem, czemu to zrobiłem, być może chodziło o to, że Joongwon jest pierwszą osobą, do której się zbliżyłem. Wiem doskonale, że nasze relacje nie są zbyt bliskie. Jednak jak na mnie to było i tak bardzo dużo. Przed snem długo zastanawiałem się, jakim cudem dopuściłem go do siebie w ciągu tak krótkiego czasu. Jakim cudem udaje mu się pokonać ten mur, który dzielnie buduje wokół siebie przez te wszystkie lata?
Jongwoon
Wróciłem do domu w zdecydowanie lepszym humorze niż tym, kiedy rano z niego wyszedłem. Nie wiem, czemu, ale cieszyłem się jak dziecko, kiedy jego postać mignęła mi w oknie. Być może nie był taki zły, na jakiego wyglądał. Zastanawiało mnie tylko, czemu mieszkają sami, byli bez kasy, a w domu mieli o wiele więcej luksusów niż w mojej melinie. Nowe sprzęty, markowe ubrania.. To musiało kosztować majątek. Mieli kasę na to, a nie stać ich było na jedzenie. W mojej głowie było jeszcze setki takich pytań, doskonale wiedziałem, że jeśli chce poznać na nie odpowiedź muszę się do niego zbliżyć.
Siwon
Wyszedłem z domu z samego rana. Musiałem odprowadzić Kyuhyuna do szkoły. Na opiekunkę już nie było mnie stać, musiałem sam zająca się codziennymi obowiązkami, a przede wszystkim wymyślić skąd wytrzasnąć kasę.
- Siwon hyung, gdzie jest Ha-eun ajumma? - Spytał mnie mój braciszek, tym samym odciągając na chwilę od ponurych myśli.
- Teraz ja będę się tobą opiekował - odpowiedziałem z uśmiechem, mały na wieść o tym wtulił się mocno w mój bok.
- Cieszę się, bardzo lubię spędzać z tobą czas.
Ucieszyłem się widząc szczęśliwego braciszka. Jego reakcja również mnie usatysfakcjonowała. Poczułem się potrzebny i doceniony. Nie zdążyłem jednak dłużej napawać się tym szczęściem, bo na horyzoncie pojawił się Jongwoon. Na jego widok, miałem w sobie mieszane uczucia z jednej strony szczęście, a z drugiej.... Strach? To, co zobaczyłem później było o wiele gorsze. Kilka metrów za Kimem w naszą stronę szło dwóch typów. To byli ci sami, co ostatniej nocy. Zasłoniłem Kyu swoim ciałem i patrzyłem na Jongwoona. Bałem się o niego. I o to, co za chwile się stanie.
Jongwoon
Wyszedłem z domu. Nie wiem, czemu, ale ponownie chciałem zobaczyć Siwona. Czułem się w jakimś stopniu odpowiedzialny za niego. Chciałem być przy nim i pomagać mu, tym bardziej, że nie do końca wiedziałem, jaki jest jego problem.
W momencie, gdy zobaczyłem go wychodzącego zza bramy, minęło mnie dwóch mężczyzn. Nagle jeden z nich wyciągnął metalową rurę i szybkim krokiem zbliżali się do Siwona i małego. Przeraziłem się, gdy zdałem sobie sprawę z jego obecności. Przyspieszyłem kroku, ale oni już byli przy nich, spostrzegłem tylko jak Choi leży na ziemi.
- Zabierz stąd Kyuhyuna! - Krzyknął w moją stronę.
Nie zastanawiając się dłużej pobiegłem i chwyciłem jego brata pod pachę. Adrenalina buzowała we mnie. Bałem się.
Siwon
Nie zdążyłem odpowiednio zareagować, a już leżałem na ziemi. Całe szczęście, że Jongwoon był w pobliżu tylko dzięki niemu udało mi się zachować zimną krew. Bałem się o Kyuhyuna. Mały nie zdawał sobie sprawy z tego, co się dzieje z jego hyungiem. Kim posłuchał mnie i złapał Kyu ciągnąć go gdzieś. Odetchnąłem z ulgą widząc, że ich nie ścigają.
- Ostatnia szansa Choi. Szef czeka do jutra. - Po tych słowach otrzymałem kolejny cios w nerki, po którym straciłem przytomność.
Jongwoon
Odprowadziłem Kyu do domu i próbowałem go uspokoić.
- Nie płacz mały - poprosiłem brata Choiego.
- Ale Siwon hyung... - Chlipał.
- Idę po niego, a ty zamknij się tu i nie wpuszczaj nikogo dopóki ja albo Siwon nie wrócimy.
Mały posłusznie zamknął za mną drzwi.
Biegiem wyleciałem z klatki. Widok, jaki zastałem na miejscu przeraził mnie. Choi leżał nie przytomny na ziemi. Przyspieszyłem i już po chwili siedziałem obok niego.
- Siwon obudź się. - Prosiłem.
Na szczęście ocknął się.
- Zabierz mnie do domu. - Poprosił zachrypniętym głosem.
Natychmiast złapałem go w ramiona, a druga rękę podłożyłem pod kolana i podnosząc go do góry poszedłem w kierunku jego mieszkania.
Siwon
Otworzyłem oczy i zobaczyłem go klęczącego przy mnie. Nie wiem, czemu w tamtej chwili pomyślałem o tym, jaki jest piękny. Powiedziałem mu, żeby mnie zabrał do domu.
Wziął mnie na ręce.
- Gdzie Kyu?- Spytałem ostatkiem sił.
- Jest bezpieczny - uspokoił mnie.
Zaraz po tym jak mi odpowiedział ponownie straciłem przytomność.
Jongwoon
Stałem pod drzwiami.
- Mały to my otwórz - powiedziałem, gdy znaleźliśmy się pod mieszkaniem. Kyu natychmiast otworzył, jak by czekał pod drzwiami aż któryś z nas się pod nim zjawi.
W środku natychmiast przekręcił wszystkie zamki.
- Zaprowadź mnie gdzieś gdzie mogę go położyć. - Poprosiłem.
Kyuhyun zaprowadził mnie do pokoju gdzie położyłem go na łóżku. Teraz doskonale wiedziałem, że nie wyjdę z tego domu dopóki nie dowiem się, czego chcą od niego te ciemne typy.
Siwon
Ocknąłem się w swoim łóżku, na jego skrawku siedział, Kim, obie dłonie oparte miał o czoło. Nie spał, tego byłem pewien, co jakiś czas głęboko wzdychał.
- Gdzie Kyu? - spytałem, wyrywając go tym samym z dalszych rozmyślań.
Jongwoon
- Śpi, jest środek nocy Wonnie. Odetchnąłem z ulgą. Uniosłem dłoń i złapałem tę jego i ścisnąłem lekko.
Siwon
- Mogę ci się jakoś odwdzięczyć za pomoc? – zapytałe,.
Jongwoon
- Tak, może do cholery powiesz mi, co się dzieje? Już dwa razy uratowałem ci dupę, więc należy mi się jakieś wytłumaczenie nie sądzisz?
Siwon
Wiedziałem, że zacznie zadawać pytania.
- Narkotyki, długi... Długo by opowiadać.
Jongwoon
Nie miałem zamiaru zrezygnować.
- Tak się składa, że nigdzie mi się nie spieszy, noc jest długa. Dużo im wisisz? - zapytałem bez ogródek.
Siwon
Zmarszczyłem brwi. Co za uparciuch.
- I tak nie będziesz wstanie mi pomóc - skwitowałem.
Jongwoon
Chyba nie myśli, że poddam się bez walki.
- Skąd wiesz? Daj sobie pomóc.
Siwon
Nie chcę o tym rozmawiać, nie teraz. On musi to zrozumieć.
- Wiesz... Jest jedna rzecz, którą możesz dla mnie zrobić. Obiecaj, że jeśli coś mi się stanie to zabierzesz Kyhyuna do Seulu. Mieszka tam nasza babcia, nie miała zbyt dobrego kontaktu ze swoją córką, ale dla mnie i Kyu zawsze była wyrozumiała i dobra. Dam ci jej adres i numer telefonu.
Jongwoon
Nie mogłem uwierzyć w to, co mówi.
- Jak możesz tak mówić?! - zdenerwowałem się.
Siwon
Nie potrafiłem go zrozumieć, taka jest prawa.
- Chcesz wiedzieć, co się dzieje? Po prostu wiszę im kupę kasy. Potrzebowałem na jedzenie i musiałem handlować prochami.
Jongwoon
Pokiwałem z politowaniem głową.
- Zawsze jest jakieś wyjście. Mogłeś iść do uczciwej pracy albo do urzędu.
Siwon
Naiwniak.
- I zabraliby Kyu do domu dziecka. Myślisz, że nie szukałem pracy?
Jongwoon
Nie mogłem uwierzyć w jego słowa.
- Przestań. Mojej sytuacji też nie znasz. Też nie mogłem znaleźć pracy i zacząłem rozdawać ulotki by zarobić dla siebie na jedzenie i szkołę. - Musiałem go uświadomić. Chwilami już nie miałem ochoty go słuchać.
Siwon
Wiedziałem, że w pewnym stopniu ma rację, ja od samego początku poszedłem na łatwiznę. Od samego początku wiedziałem jak to się skończy tylko nie dopuszczałem do siebie tej myśli.
Jongwoon
Poczułem, że przegiąłem. Siwon gwałtownie posmutniał.
- Przepraszam, nie powinienem cię oceniać - powiedziałem, jednocześnie dotykając jego dłoni. Ogromnie zdziwiła mnie jego reakcja, bo nie odsunął się nawet na milimetr. Drugą dłonią dotknąłem jego policzka. Wierzchem dłoni przejechałem po jego twarzy, szyi i obojczyku. Nie mogłem się powstrzymać nie w chwili, gdy potrzebował tego ciepła i delikatności. Kciukiem obrysowałem kontury jego pięknych ust, w tym samym czasie nasze oczy spotkały się, a ja nie byłem wstanie się dłużej powstrzymywać. Delikatnie złączyłem nasze usta, dotyk ten był delikatny niczym dotyk motyla muskającego swoim skrzydłami wiosenne płatki kwiatów. Zwariowałem, poczułem delikatne mrowienie w podbrzuszu, które spowodowały delikatne prądy przechodzące przez całe moje ciało a swój koniec miały w moim członku. Wiedziałem, że już nie ma odwrotu każda z moich kolejnych pieszczot była coraz bardziej odważna. Wsunąłem mu dłoń pod koszulkę by z zadowoleniem odkrywać piękno jego nagiego ciała, ciepło skóry i nadzwyczajną delikatność. Cicho jęknąłem w jego usta, gdy poczułem jego dłoń na swoim udzie. Nie zastanawiając się dłużej pozbawiłem go górnego odzienia i okrakiem usiadłem na jego biodrach, że wszystkich sił starałem się robić wszystko delikatne nie chciałabym zadać mu bólu, był już wystarczająco poobijany, nie chciałem też go speszyć. Nie byłem pewny czy jest homo jak ja. Pocałunkami obdarowywałem jego całą klatkę piersiową, nie zapominając o sterczących sutkach. Pozbawienie dresów było jeszcze bardziej prostsze, bo jego biodra same uniosły się ku górze w momencie, gdy moja dłoń zahaczyła o gumkę jego spodni. Z zadowolenie zsunąłem je z niego razem z bokserkami i skarpetkami. Widziałem niezadowolenie w jego oczach, gdy zorientował się, że ja nadal jestem kompletnie ubrany. Niestety ja nie mogłem pochwalić się idealnie wrzeźbionymi mięśniami brzucha i klatki piersiowej, tak jak on. Mimo tego ściągnąłem z siebie ciuchy i wróciłem do całowania jego szyi.
Siwon
To wszystko działo się tak szybko, że nie miałem nawet chwili by odpowiednio zareagować. Jongwoon za każdym razem uciszał mnie jakąś niewyobrażalnie piorunującą pieszczotą, która odbierała mi jasność myślenia. Nie wiedziałem, co się, że mną dzieję przecież nie byłem gejem. Pociągały mnie kobiety! Wszystkie moje retrospekcje poszły się jebać w momencie, gdy poczułem jego krótkie palce oplatające mojego członka, a gdy do ręki doszły usta i język całkiem zapomniałem o bożym świecie. Krzyczałem jak tania dziwką, prawie zapomniałem o śpiącym za ścianą Kyuhyunie, ale Jongwoon uciszył mnie kładąc mi palec na ustach, byłem mu w tamtym momencie za to dozgonnie wdzięczny. Nie potrzebowałem zbyt wiele czasu by unieść się na wyżyny rozkoszy. Hyung był doskonałym kochankiem. Byłem wstanie mu zaufać, powierzyć własne życie i zakochać się.
Jongwoon
Tak bardzo go pragnąłem. Ciągle było mi mało jego ciała, mimo iż bałem się jego reakcji zjechałem wzrokiem na jego anus. Językiem zacząłem pieścić splot jego mięśni. Był zaskoczony, czułem jak unosi głowę i patrzy na mnie. Nie przerwałem jednak, a on nie sprzeciwiał się, w momencie, gdy mój język zagłębił się w środku wiedziałem, że mój partner oszaleje. Nie zawiodłem się, bo Choi sam nabijał się na mój język, a jego męskość znów stał dumnie na baczność. Zebrałem z niego resztko nasienia i delikatnie rozmazałem przy jego wejściu. Nie miałem w pobliżu nic lepszego, ale uznałem spermę za odpowiednie nawilżenie. Wsunąłem w niego jeden palec i zacząłem nim delikatnie poruszać.
Siwon
Myślałem, że nigdy nie pozwolę nikomu na taką bliskość. Jongwoon mógł robić ze mną, co chciał, a co najważniejsze było mi cudownie. Z początku nie bałem się niczego, co prawda miałem pewne opory, ale Kim odganiał je wszystkie za każdym razem, gdy jego palce spotykały się z moją prostatą. Czułem się wniebowzięty. Mimo iż wiedziałem, co mnie czeka. Gdy poczułem jego penisa przy moim wejściu nie miałem już żadnych oporów mimo lekkiego bólu na samym początku dałem radę. Dzięki mojemu partnerowi byłem dobrze rozciągnięty, a rozkosz, która nie opuszczała mnie ani przez chwilę spowodowała, że byłem całkiem rozluźniony.
Jongwoon
Starałem się by było mu dobrze i wiedziałem, że dałem z siebie wszystko. Świadczyło o tym lepkie nasienie Siwona, które wystrzeliło między naszymi brzuchami. Ja sam doszedłem w nim i z satysfakcją obserwowałem jak moja sperma wycieka z jego wnętrza. Dawno nie czułem się tak spełniony. Już pomału odpływałem wtulony w jego tors, gdy poczułem lekkie pocałunki na moim włosach.
Siwon
Byłem szczęśliwy.
- Zaśpiewaj mi kołysankę. - Tak bardzo tego potrzebowałem. Hyung kiwnął głową i zaczął śpiewać.
'Eommaga seomgunure gul ddareo gamyeon agiga honja nama jibeul bodaga badaga bulreo juneun jajang norae e phalbego seureureureu jami deumnida agineun jameul gonhi jago itjiman galmaegi ureum sori mami seolre eo da motchan gulbaguni meorie igo eommaneun moraetgireul dalryeo omnida'.
Byłem zachwycony jego głosem. Brzmiał tak pięknie, że łzy same cisnęły mi się do oczu.
- Hyung to było piękne - zapewniłem go. - Yesung... Głos niczym sztuka...
Jongwoon
Zawstydziłem się, cieszyłem się w tamtym momencie, że nie widzi mojej twarzy, bo byłem cały czerwony. W odpowiedzi pocałowałem delikatnie kawałek nagiej skóry, Wonniego i uśmiechnąłem się lekko.
- Kocham cię - wyznałem.
Siwon
Splotłem nasze palce razem.
- Ja ciebie też kocham Yesung - odpowiedziałem zanim oboje odpłynęliśmy w ramiona Morfeusza.
Jongwoon
Tak słodko wyglądał, gdy spał nie mogłem powstrzymać się przed wpatrywaniem się w jego piękną twarz. Niestety musiałem przerwać te sielankę i iść do szkoły, ale naprawdę zrobiłem to bardzo niechętnie. Gdy się ubierałem wpadło mi jeszcze do głowy żeby zerknąć do Kyuhyuna. Na szczęście emocje po wczorajszym wieczorze, choć trochę opadły i mały wydawał się nie pamiętać o niczym. Postanowiłem zaprowadzić małego do szkoły, Siwon potrzebował spokoju. A ja zamierzałem się nim opiekować.
Siwon
Dziś był ten dzień. Ogromnie się bałem. Wczoraj spędziłem najpiękniejsze chwilę w całym swoim życiu, a dziś musiałem wrócić do szarej rzeczywistości. Czy żałowałem, że nie powiedziałem hyungowi prawdy? Tak... Ale z drugiej strony nie miałem prawa obarczać go swoimi problemami. Wstałem z łóżka i poszedłem do kuchni napić się wody, na blacie zobaczyłem wiadomość od Yesunga.
'Zabrałem małego do szkoły ty odpoczywaj, odbiorę go i odprowadzę do domu. Do zobaczenia. Kocham cię :*'
Zrobiło mi się miło na sercu. Naprawdę ja też go bardzo kocham, wczoraj sobie to uświadomiłem. Bałem się, co przyniesie dzisiejszy dzień z jednego się cieszyłem, że Kyuhyun był bezpieczny. Wziąłem długopis leżący niedaleko listu i napisałem pod spodem adres do babci - 'Proszę zawieź Kyu do babci. Kocham cię hyung' - dopisałem. Nie łudziłem się, że dożyję jutra te bandziory dość dobitnie dali mi do zrozumienia, co się ze mną stanie jak nie zwrócę pieniędzy. Więc gdy kilka godzin później usłyszałem dzwonek do drzwi doskonale wiedziałam, kto mnie odwiedził. Otworzyłem je i po chwili natychmiast zostałem przyciśnięty do ściany. Usłyszałem trzask zamykanych drzwi i zimny oddech na karku.
- Masz kasę dla szefa? - zapytał.
- Nie - odpowiedziałem. Po chwili poczułem uderzenie w kark i straciłem przytomność.
Jongwoon
Dzień minął mi zaskakująco szybko cieszyłem się, że zaraz znów będę mógł zobaczyć się z Choi. Po lekcjach poszedłem po Kyuhyuna do szkoły, a po drodze zrobiliśmy jeszcze małe zakupy. Podejrzewałem, że w ich lodówce nie znajdę zbyt wiele do jedzenia. Gdy byliśmy pod mieszkaniem od razu wyczułem, że coś jest nie tak. Drzwi były uchylone, zostawiłem małego na klatce schodowej, a sam wszedłem do środka. Przedpokój wyglądał jak by przeszła przez niego trąba powietrzna. Przeraziłem się porozrzucane buty i kurtki walały się po podłodze. Intuicyjnie wszedłem do kuchni, niestety nie znalazłem tam nikogo.
- Siwon! - zawołałem rozpaczliwie, lecz odpowiedziała mi głucha cisza. Czułem się coraz gorzej, nagle zerknąłem na kartkę, którą rano tu pozostawiłem. Spostrzegłem, że ktoś dopisał do niej kilka słów. Gdy odczytałem wiadomość łzy same cisnęły mi się do oczu. On musiał coś przeczuwać, a ja zamiast przycisnąć go trochę i wydusić z niego całą prawdę wolałem odpuścić. Poszedłem po zdezorientowanego Kyuhyuna, którego zostawiłem przed mieszkaniem i wprowadziłem do domu. W milczeniu otworzyłem szafę i wyciągnąłem z niej wszystkie ubrania Kyu, na samym dnie spostrzegłem torbę podróżną. Po chwili zacząłem pakowałem do niej wszystkie rzeczy, mały bez słowa stanął obok mnie i wkładał wszystko do torby podróżnej.
- Musimy jechać do Seulu wiesz Kyu?
- Siwon Hyung mi o tym mówił. Obiecałem mu, że będę dzielny. - Nie wytrzymałem i przytuliłem go. Mimo załamania ciągle zastanawiałem się, co się z nim stało. Zostawiłem Kyuhyuna w pokoju gdzie pakował resztę swoich rzeczy, a sam poszedłem do łazienki po inne drobiazgi i tam go znalazłem. Siedział na brzegu wanny i cicho płakał. Bez słowa złapałem go mocno i objąłem. Nigdy nie byłem tak szczęśliwy jak w tamtej chwili.
Siwon
Ocknąłem się w salonie, tępy ból głowy był niewytrzymania. Otworzyłem oczy i zobaczyłem jednego z facetów, którzy mnie zaatakowali. Siedział tyłem do mnie, rozmawiał z kimś przez telefon, miałem dosłownie chwilę na podjęcie decyzji, nie zawahałem się. Złapałem wazon stojący na stoliku i uderzyłem go w potylice. Po chwili naskoczył na mnie drugi napastnik, ale byłem już przygotowany trzymałem w dłoniach pogrzebacz do kominka i wymierzyłem mu soczysty cios prosto w twarz. Udało mi się, obaj leżeli nieprzytomni na ziemi. Sparaliżowany strachem uciekłem do łazienki, chciałem uciec zabrać po drodze Yesunga i Kyuhyuna, ale nie dałem rady. Zdawałem sobie sprawę, że za chwilę może być ich więcej, ale zdolny byłem tylko do tego by usiąść i płakać.
Przed pojawieniem się Jongwoona w moim życiu byłem skłonny się poddać i dać zabić, ale w momencie, gdy to wszystko się stało znalazłem w sobie niewyobrażalne pokłady siły i woli by walczyć. Dla niego, dla nich. Słyszałem jak weszli, ale nie miałem siły odpowiedzieć na jego nawoływania, modliłem się tylko by mnie znaleźli.
Jongwoon
Siwon ich zabił, do tej pory nie jestem w stanie wyobrazić sobie, przez co musiał przejść, ale jestem z nim i z Kyuhyunem i cieszę się z każdej danej nam chwili.
Musieliśmy uciekać. Wyprowadziliśmy się do Seulu na starcie pomogła nam babcia. Poszedłem na studia, znalazłem pracę. Siwon poszedł zaocznie do szkoły, Kyu również. Może nie jest kolorowo, ale jesteśmy razem i to jest najważniejsze. Kochamy się na wieczność.
Siwon
Jego głos to sztuka. Yesung. Mój wybawca. Dziękuję ci, że mnie nie zostawiłeś i za to, że co noc śpiewasz mi kołysankę.
THE END
To było słodkie i wzruszające. Bardzo mi się podobało. Życzę weny. Hwaiting
OdpowiedzUsuńBardzo ładne, wzruszające i realistyczne. Takie :'( Myślałam, w pewnym momencie, że to się źle skończy, i mimo, że nie jest u nich różowo, żadnych jednorożców ani tęczy, to się cieszę, że są razem i jakoś im się ułożyło.
OdpowiedzUsuńM.
Wiesz co? Czujem ogromne zaszczyty, że napisałaś takie świetne opowiadanie akurat dla mnie~. Myślałam, że już go nie napiszesz, ale jednak jest ^^
OdpowiedzUsuńWiem, że przesłałaś mi kiedyś jakąś połowę i byłam okropnie ciekawa, co nastąpi potem... A tu takie coś :D Cieszę się, że im się udało, że Siwon przeżył i że zabił tamtych lujowych typów, dobrze im tak! XD
Ten smut... Taki subtelny, słodki, po prostu idealny~ Hah nie potrafię sobie wyobrazić Yesunga na górze c': No i jeszcze się bałam, że Kyuhyun ich usłyszy, serio D:
Dobrze, że kochana babcia im pomogła :D Babcie zawsze spoko c:
I niech rodzice Yesunga zdechną! Należy im się ;__;
To na zakończenie bardzo bardzo bardzo dziękuję Ci za to kochane opowiadanko i mam nadzieję, że kiedyś jeszcze coś dla mnie napiszesz c: Jak będziesz miała ochotę coś mi napisać, to daj znać ^^ XD
Pozdrawiam.
Anem.
Może teraz dla odmiany Ty coś dla mnie napisz :) tylko czekaj wybiorę sobie jakąś fajną parę xD
OdpowiedzUsuńa tak wgl bardzo się cieszę, że Ci się podobało :) :*
Yayaya *.*
OdpowiedzUsuńNa coś takiego warto czekać nawet i to pół roku
Jest smut, jest zaciesz ;-)
Hah KyuHyun jako takie słodkie, małe dziecko... Awwwww =^.^=
I jeszcze Siwon taki troskliwy hyung :-)
Dobrze, że zabił tych gościów.
I ten tekst kołysanki *.* i jeszcze ten jego głos i wgl. jestem w kpopowym raju B-)
Czekam niecierpliwie na nową notkę :-D
Weny :-*