Blog zawiera opowiadania o tematyce zarówno heteroseksualnej jak również homoseksualnej (yaoi i yuri). Jeżeli nie lubicie stosunków męsko-męskich/damsko-damskich, to albo opuścicie bloga albo omijajcie tego typu posty.
Tak więc zostaliście ostrzeżeni i czytacie na własną odpowiedzialność :) .

środa, 17 czerwca 2015

Nie jesteś sam (Drarry)

Długo zastanawiałam się co Wam zaprezentować tym razem.... Mam nadziej, że się spodoba. to ostatnie opowiadanie jakie napisałam o HP. Mam jednak trochęęę dużooo zapasu i w nie długim czasie mam zamiar opublikować post z serią krótkich opowiadań o różnych hetero i to właśnie o HP, więc wyglądajcie go ;) całusy kochani i miłego czytania.
Syśka



Chodził wolno z jednego do drugiego końca sali i czekał. Spojrzał na zegar wiszący tuż na szafą, Potter spóźniał się już ponad dziesięć minut. Przez chwilę poczuł zawód, ale chwile później na jego twarzy zagościł cwaniacki uśmiech. Gryfon stchórzył. Donośny, pełen satysfakcji śmiech blondyna odbił się echem od zimnych ścian pomieszczenia.

Draco na miejsce spotkania wybrał salę w części, gdzie zamek był praktycznie opuszczony, żaden z uczniów ani nauczycieli nie zapuszczał się w te rejony, bo najnormalniej nie miał po co.

Minęło kolejnych pięć minut. Malfoy strzepnął teatralnie niewidoczny kurz ze swoich spodni i ruszył w kierunku wyjścia. W tym samym momencie drzwi się gwałtownie otworzyły, wpadł przez nie zdyszany Harry. Okulary zsunęły mu się na nos, jego rozczochrane włosy o wiele bardziej niż zwykle sterczały we wszystkie strony.
- Spóźniłeś się Potter - warknął lustrując jego niecodzienne odzienie. Wytarte czarne dżinsy i luźna, szara, o rozmiar za duża bluza narzucona niedbale na chude ciało, nie prezentowała się zbyt korzystnie przy odzianym w garnitur arystokracie.
- Nie mogłeś wybrać jakiegoś bardziej normalnego miejsca Malfoy? Zgubiłem się - próbował się odgryźć.
- Wielki Harry Potter się zgubił i nie był wstanie się odnaleźć w wielkim zamku? Od dawna powtarzam, że Hogwart to nie miejsce dla szlam, a ty wychowałeś się wśród mugoli Potter, więc jesteś taki sam - zadrwił.
Harry nie miał zamiaru prowadzić z nim bezsensownych dyskusji, nie po to błąkał się nocą po zamku i narażał swój dom na kolejną utratę punktów. Wiedział też, że odnalazł by tą salę bez problemu gdyby nie pożyczył swojej mapy huncwotów Ronowi, który postanowił odnaleźć dla siebie i Lewander wolnej miejscówki na nocne schadzki.
- Sam chciałeś się spotkać, ja tylko wybrałem godzinę i miejsce, powinieneś wiedzieć, że mój czas jest na wagę złota.
Potter spojrzał głęboko w oczy swojego przeciwnika. Musiał dalej trzymać się swojego planu. Musiał zrobić wszystko aby wybadać wiedzę Dracona. Od tego co wyciągnie z tego spotkania zależało powodzenie jego zadania, które powierzył mu dyrektor Dumbledore.
- Napijesz się ze mną piwa kremowego?
- Wybacz Potter, ale nie pije tak prostackich trunków. Proponuje ognistą whisky - zaproponował. Harry wcisnął dłonie do kieszeni swojej bluzy i mocniej zacisnął palce na fiolce. 'Eliksir prawdy', który zrobiła dla niego Hermiona, parzył go w dłoń. Miał zamiar go wykorzystać i dzięki niemu wycisnąć całą prawdę z Malfoya. Prawdą było jednak, że nie miał pojęcia czy można mieszać go z alkoholem. Ślizogon był wredną fretką, ale nie chciał zrobić mu krzywdy nie był taki jak śmierciożercy. W duchu przeklinał samego siebie za nieprzykładanie się do lekcji z eliksirów, gdyby poświęcał temu więcej uwagi teraz z pewnością wiedziałby czy może mu go podać. Zagryzł nerwowo wargę.
- Pan Potter nie pije alkoholu? - dobiegł do niego jego cyniczny śmiech.
Spojrzał mu w oczy.
- Jasne, że pije.
Uśmiechnął się zawadiacko i skinął głową.
- W takim razie poczekaj tu. Zaraz wracam.
Zaraz po zamknięciu drzwi przez blondyna Harry podszedł do okna i zatonął w swoich myślach. Zastanawiał się co dalej, jak doprowadzić swój plan do końca. Tysiące scenariuszy kotłowało się w głowie bruneta, jednak w tamtej chwili żaden nie wydawał się odpowiedni. Zastanawiało go, czy blondyn naprawdę czyha na jego śmierć oraz dokąd sięga jego granica posłuszeństwa wobec Lorda Voldemorta. Musiał to wiedzieć.
Usłyszał jak drzwi się otwierają i zobaczył blondyna trzymającego w dłoni butelkę alkoholu i dwa kieliszki. Z końca sali przywołali drewniany stolik i dwa koślawe krzesła.
- Dziwię się Malfoy jak taki paniczyk jak ty chciał się spotkać w takim miejscu. Podejrzewam, że twoja piwnica jest bardziej schludna niż ta sala. Chyba, że to tylko pozory i mieszkasz w jakiejś norze.
- Mylisz się, po prostu nie chciałem byś czuł się mało komfortowo podczas naszego spotkania i postarałem się o warunki, w których się wychowywałeś.
Potter zacisnął pięści, nie mógł znieść jego zachowania.
- Jesteś ułomny, skoro nadal masz takie zdanie o mugolach - warknął.
- Więc celem naszego spotkania była edukacyjna pogawędka o mugolach i szlamach? - zakpił z sarkastycznym uśmiechem na ustach. Sięgnął po butelkę alkoholu i nalał go w oba naczynia. Po chwili namysłu Pottrer usiadł przy stoliku i wypił duszkiem całą whisky.
- Chciałem się spotkać z innego powodu.
- Więc? - dopytywał się siadając na przeciwko gryfona.
- Co planuje Voldemort? - zapytał bez ogródek.
Głośny śmiech Ślizgona rozniósł się po całym pomieszczeniu.
- Myślisz, że coś ci powiem Potter, jesteś tak bardzo głupi? Sądzisz, że zdradzę swojego pana?
- Eh no, tak, mogłem się tego domyślić. Jak taki pionek jak ty mógłby wiedzieć o czymkolwiek? Marnuje tylko czas - powiedział, jednocześnie wstając od stołu.
- Jak śmiesz Potter?! - uniósł się blondyn.
- Może powiedziałem nie prawdę? He?
- Nic nie wiesz Potter, jesteś zbyt pusty by zrozumieć cokolwiek!
- Rozumiem wystarczająco dużo Malfoy.
Blondyn uderzył pięścią w stół i zacisnął zęby. Jego błękitne oczy intensywnie wpatrywały się w te na wprost jego. Doskonale wiedział, że Harry chce go sprowokować, a na to mu nie mógł pozwolić. W zielonych tęczówkach próbował wyczytać wszystkie intencje, jednak nie udało mu się to. Pokerowa twarz bruneta zdawała się nie okazywać żadnych uczuć, emocji. Widział w nich tylko obojętność. To była jedna z tych cech, których mu cholernie zazdrościł. On sam nie potrafił tłumić w sobie żadnych uczuć, z jego twarzy można było czytać jak z otwartej księgi.
- Długo zamierzasz milczeć?
- Nie mam ci nic do powiedzenia Potter.
Zrezygnował. Wiedział, że nie uda mu się niepostrzeżenie podać eliksiru, a tym bardziej sam nie puści pary z ust, jeżeli w ogóle jakąś wiedzę w tym temacie posiadał. Odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku wyjścia. Blondyn poderwał się z miejsca i zatrzasnął mu drzwi przed nosem.
- I co myślisz, że teraz wyjdziesz tak zwyczajnie?!
- A o czym chcesz rozmawiać?
- Nie musimy rozmawiać, są inne sposoby na spędzanie czasu - powiedział tajemniczo.
Harry zmarszczył brwi na jego słowa. W głowie interpretował to, co usłyszał by znaleźć jakieś odpowiednie wytłumaczenie.
- Mów o co ci chodzi i nie marnuj mojego cennego czasu.
- Cenny czas powiadasz - roześmiał się i przybliżył nieco twarz w jego kierunku, był na tyle blisko by czuć jego ciepły oddech na swojej bladej twarzy, uczucie to mamiło mu zmysły. Przeraził się swoich uczuć i zrobił krok do tyłu. Nie miał ochoty ujawnić swojej orientacji,  wiedział, że jest gejem, a na domiar złego Harry Potter podobał mu się od dawna, a przede wszystkim był ostatnią osobą, która powinna się o tym dowiedzieć.
- Zmieniłeś zdanie i chcesz mi o czymś powiedzieć?
Blondyn pogrążony we własnych myślach zadrżał słysząc jego głos. Był pewien, że brunet już dawno wyszedł.
- Nadal tu jesteś? Byłem pewien, że już dawno wyszedłeś.
- Zostałem - odpowiedział robiąc kilka kroków w jego stronę. Sam nie wiedział co nim kierowało, gdy to robił. Wiedział tylko, że Draco unikał z nim kontaktu fizycznego i strasznie się przy nim peszył. Chciał to wykorzystać przeciwko niemu i przy okazji zabawić się jego kosztem. Im bliżej niego był tym większy rumieniec pojawiał się na bladej twarzy blondyna. Sam nie wiedział czemu mu to się podoba, może dlatego iż mimo wszystko wygląd Malfoya w większym stopniu bardzo go nakręcał. Podobała mu się jego blada cera i platynowy odcień włosów, szczupłe i smukłe palce pobudzały jego wyobraźnię, która ukazywała przed nim tysiące nieprzyzwoitych scenariuszy. Do tego dochodziły te zmysłowe usta które swoją czerwienią wyróżniały się na tle jego mlecznej karnacji.
- Co masz zamiar zrobić? Przecież wiesz, że niczego ci nie powiem Potter. Marnujesz swój czas.
- Zawsze można go spożytkować inaczej, na rozmowie świat się nie kończy.
Arystokrata przestraszył się. Jego plecy już dawno spotkały się z zimną ścianą, a Harry nie przestawał zmniejszać odległości między nimi. Spuścić wzrok na posadzkę i zagryzł wargę, co Harremu wydało się strasznie seksowne.
- Nie zbliżaj się do mnie! - krzyknął celując w niego różdżką, którą szybko wyciągnął z kieszeni.
- Ale ja nie mam zamiaru zrobić ci nic złego - zapewnił go. - Zobacz, wyciągam różdżkę. - Jak powiedział tak zrobił, wyciągnął ją z tylnej kieszeni swoich dżinsów i odrzucił daleko na drugi koniec pomieszczenia. Ręka Ślizgona, która jeszcze chwilę temu była wymierzona w jego kierunku teraz bezwładnie wisiała wzdłuż jego ciała.
Harry z triumfalnym uśmiechem oparł ręce o ścianę, po obu stronach jego głowy. Draco wypuścił swoją broń na posadzkę.
- Spójrz na mnie - szepnął tuż nad jego uchem.
- Nic ci nie powiem.
- Nie musisz jeśli nie chcesz.
- Co? - spytał zdziwiony.
Potter odpowiedział mu nagłym i gorącym pocałunkiem. Draco z początku oszołomiony spiął wszystkie mięśnie, szybko jednak otrząsnął się z pierwszego szoku i starał się nieśmiało odwzajemnić pocałunek. Harry korzystając z okazji wsunął swój język do ust i zaczął dokładnie badać ich wnętrze. Drażnił podniebienie i zaczepiał jego język. Chciał wykorzystać tą uległość do maksimum. Z radością wsłuchiwał się w jego ciche jęki podniecenia, ten dźwięk okazał się dla niego najpiękniejszą melodia. Draco nieświadomie zaciskał dłonie na bluzie bruneta, zdziwiony swoim zachowania, stawał się coraz bardziej uległy, przyciągając go do siebie coraz mocniej. Chciał go poczuć całym swoim ciałem, sam wstydził się tego, jednak nie potrafił opanować się, ponieważ uczucie, które nim zawładnęło było nie do poskromienia. Harry coraz mocniej przyciskał go do ściany, a prawe kolano nakierował wprost na jego krocze. Wyraz twarzy, którym został obdarzony w odpowiedzi na jego gest był wręcz nie do opisania. Delikatnie przygryzienie dolnej wargi oraz zamglone oczy sprawiały, że odlatywał coraz bardziej.
- Już nie jesteś taki twardy jak zawsze, Malfoy - wycedził między pocałunkami.
- Zamknij się Potter.
Gryfon zaśmiał się w myślach, niedostępny dotąd arystokrata właśnie roztapiał się pod wpływem jego pieszczot i pocałunków. Swoją prawą dłoń wplótł w jego włosy, rozkoszując się ich miękkością. Za każdym razem widząc go na szkolnym korytarzu zastanawiał się, jakie to uczucie zatopić palce w jego platynowych puklach, które tworzą te nieskazitelną fryzurę. Teraz miał to wszystko na wyciągnięcie ręki i spełniał jedno ze swoich najskrytszych marzeń. Zjechał pocałunkami na żuchwę i szyję chłopaka, rozkoszował się jego słono-gorzkim smakiem i mieszaniną zapachu waniliowego szamponu z cytrusowym balsamem do ciała. Wolną rękę delikatnie wślizgnął pod koszule Malfoya. Wierzchem dłoni badał powierzchnię jego bladej skóry, tak jak się domyślał,  była nadzwyczajnie gładka. Potter nigdy nie dotykał niczego, co było by tak delikatne.
- Jesteś taki cudny - wyszeptał cicho wprost do jego ucha.
- Wątpiłeś w to, że jestem perfekcyjny?
- Nie codziennie spotka się zarozumialca i gnidę w skórze takiego przystojnego mężczyzny - skwitował.
- Wiesz, że w innych okolicznościach oberwał byś za to? -zapytał przygryzając jego ucho.
Harry w odpowiedzi ściągnął z niego koszule.
- Hmm... mam rozumieć, że jesteś zbyt podniecony by mnie od siebie odepchnąć?
- W rzeczy samej - odpowiedział blondyn.
Uśmiechnął się zadziornie widząc w nim narastającą uległość. Uklęknął przed nim i z pełnym satysfakcji uśmiechem zaczął odpinać pasek jego spodni, nie przerywając z nim kontaktu wzrokowego. Podniecony Malfoy wyglądał bardzo seksownie, co jeszcze bardziej nakręcało Pottera. Z zadowoleniem obserwował wybrzuszenie w jego spodniach, zanim dobrał się do jego rozporka prawą ręką ugniatał jego jądra, tylko po to, by z satysfakcją słuchać jego jęków. Gdy w końcu dobrał się do jego nabrzmiałego penisa mógł zaspokoić wszystkie swoje ukryte dotąd żądze. Zacisnął swoje palce na jego trzonie i zaczął energicznie poruszać dłonią, chciał sprawić mu jak najwięcej przyjemności. Uznał to jako swój honor, zależało mu na tym by doprowadzić go do szczytu szaleństwa, by później, gdy będą się widzieć na szkolnym korytarzu lub gdziekolwiek indziej, ten będzie krępował się na niego spojrzeć, by za każdym razie jego twarz pokrywała się rumieńcem, jeśli chociażby przez minutę pomyśli właśnie o ich wspólnej nocy. Jego priorytetem było uzależnić od siebie blondyna, pragnął by Draco do końca życia pożądał tylko i wyłącznie jego ciała, żeby wręcz błagał go o to, by ten mu obciągał. Gdy w końcu nadszedł ten moment, w którym Harry postanowił skosztować 'przyjaciela' swojego kochanka obaj byli w siódmym niebie. Malfoy już dawno oddał się przyjemności, zawładnęły nim uczucia, z którymi jeszcze nigdy w życiu się nie spotkał. Trzymając w garści czarne włosy Pottera przyciągał go do siebie jeszcze bardziej, biodra z każdym ruchem wypychał coraz mocniej do przodu chcąc poczuć go jeszcze bardziej i mocniej. Gryfon zadowolony z obrotu spraw, starał się dać mu jeszcze więcej przyjemności. Dłońmi ugniatał jego jędrne pośladki natomiast ustami i językiem wciąż wyczyniał przenajrozmaitsze cuda, dzięki którym Draconowi robiło się biało przed oczami. Gdy nadszedł moment kulminacyjny nie zawahał się na połknięcie całego nasienia, w czasie, w którym to robił nie odrywał wzroku od zdezorientowanego kochanka, który chyba nadal nie do końca zdawał sobie sprawę, co się wokół niego dzieje. Po wszystkim naciągnął mu majtki i spodnie i uśmiechnął się zawadiacko. Draco bez słowa przytulił swojego kochanka jednocześnie chowając zarumieniona twarz w jego włosy. Oszołomiony odwzajemnił uścisk.
- Prędzej spodziewałem się, że dostanę od ciebie w mordę, a ty po orgazmie jesteś milutki jak baranek.
- Bo to mój pierwszy raz... - wyszeptał cichutko.
- Czym sobie zasłużyłem na to by być twoim pierwszym?
- Nie wiem. Nie wiem, co robić.
- Jest coś, co chcesz mi powiedzieć?
Przestraszony blondyn przez chwilę miał ochotę wyrwać się z jego uścisku i uciec jak najdalej, ale jakaś wewnętrzna siła kazała mu tu zostać, w miejscu gdzie czuł się bezpiecznie.
- Zaczynam się bać i okazywać słabość, a nie mogę do tego dopuścić. Tu chodzi o moje życie, a ja nie chce umierać.
- Opowiedz mi wszystko - poprosił głaskając go po plecach i karku.
- Nie mogę, nie powinienem teraz być z tobą.
- Pomogę ci będę cię chronić.
Zawahał się, tak naprawdę sam nie wiedział czy może mu zaufać. Przed chwilą okazał mu słabość. Pozwolił mu na wszystko, a na dodatek wspomniał o swoich troskach. Chciał wyjść, ale Harry mu na to nie pozwolił. Wiedział, że nie powinni być teraz sami.
- Proszę zostaw mnie, nie jestem wstanie teraz z tobą rozmawiać.
-To nic nie mów, przestań się wyrywać i pozwól się przytulać.
Malfoy czuł się coraz gorzej, rozkleił się przed swoim wrogiem, pozwolił się uwieść i jeszcze się przed nim otworzył. Wstydził się tego, ale nie był wstanie przerwać tej słodkiej sielanki, było mu tak dobrze i miło. Nigdy nie spodziewał się, że w jego ramionach będzie mu tak cudownie.
- Powiesz mi co cię boli Draco?
Draco... te słowa brzęczały mu w uszach, nigdy nie słyszał z jego ust swojego imienia, zawsze były tylko wyzwiska, obelgi i tytułowanie po nazwisku. W tych ustach jego imię brzmiało tak cudownie, zupełnie inaczej, niż gdy wypowiadali je jego rodzice lub znajomi. Nigdy nie było mu tak dobrze, a jednocześnie nigdy nie był tak skrępowany czyjąś bliskością. Jego rodzice nigdy nie kwapili się do okazywania uczuć, dlatego nie był nauczony jak powinien okazywać miłość. Przy Harrym jednak wszystko było takie naturalne jak by płynęło to z głębi serca. Ręką bruneta głaskała uspokajająco jego plecy i tył głowy.
- Otrzymałem zadanie - wyznał cicho.
- Jakie zadanie?
- Na początku się nawet ucieszyłem, poczułem się doceniony i wyróżniony, ale gdy potem stopniowo doszedłem do tego, co mam zrobić, przeraziłem się. Harry nie jestem mordercą. - Bez problemu zorientował się, że płacze. Chcąc go pocieszyć przytulił go jeszcze bardziej.
- Czy to mnie masz zabić? - spytał niepewnie.
- Nie - jęknął, a jego kruche ciało jeszcze mocniej wtuliło się w tors bruneta.
Bał się już o cokolwiek zapytać, próbował go uspokoić tuląc do siebie jeszcze mocniej.
- Dumbledor. Mam zabić dyrektora.
- Pomogę ci. Nie będziesz musiał tego robić. Tylko nie zrób nic głupiego. Zaufaj mi proszę.
Blondyn kiwnął głową i złożył delikatny pocałunek na jego ustach.

Harry wiedział, że jest wstanie poświęcić wszystko by tylko mu pomóc i nie pozwolić na to by ktokolwiek go skrzywdził. Nie chciałby stał się mordercą. Nie chciałby aby zrobił coś wbrew sobie, on nie był zły, nie był...


Czy tak właśnie wygląda miłość?


3 komentarze:

  1. Piękne, kochane, śliczne <3

    OdpowiedzUsuń
  2. JEEEEEJ DRARRRRRRY =^.^=
    Jest Drarry, jest podjarka :-D
    Draco uke *.*
    Litrówków troche... Aaale tam, czytać się dało!
    Awwww ten Draco jest taki dybfidghohdh <3
    I jeszcze tak powiało grozą na zakończenie =-O
    "Już nie jesteś taki twardy jak zawsze Malfoy" hmm... Śmiem twierdzić, że był twardszy niż zwykle... ;-)
    Taki dyskretny smucik się wdarł, oj nieładnie! (Ładnie, ładnie, bardzo ładnie! We want mooooore!)
    To kiedy następna notka? *.*
    Weny :*
    I duużo HP

    OdpowiedzUsuń
  3. super*.*
    Drarry!!! Dracon jest uke ? wow!
    życze weny..
    ps. taka rada.
    pisz krotsze zdania...

    OdpowiedzUsuń