Długo
zastanawiałam się co Wam zaprezentować tym razem.... Mam nadziej, że się
spodoba. to ostatnie opowiadanie jakie napisałam o HP. Mam jednak trochęęę
dużooo zapasu i w nie długim czasie mam zamiar opublikować post z serią
krótkich opowiadań o różnych hetero i to właśnie o HP, więc wyglądajcie go ;)
całusy kochani i miłego czytania.
Syśka
Syśka
Chodził wolno
z jednego do drugiego końca sali i czekał. Spojrzał na zegar wiszący tuż na
szafą, Potter spóźniał się już ponad dziesięć minut. Przez chwilę poczuł zawód,
ale chwile później na jego twarzy zagościł cwaniacki uśmiech. Gryfon stchórzył.
Donośny, pełen satysfakcji śmiech blondyna odbił się echem od zimnych ścian
pomieszczenia.
Draco na
miejsce spotkania wybrał salę w części, gdzie zamek był praktycznie opuszczony,
żaden z uczniów ani nauczycieli nie zapuszczał się w te rejony, bo
najnormalniej nie miał po co.
Minęło
kolejnych pięć minut. Malfoy strzepnął teatralnie niewidoczny kurz ze swoich
spodni i ruszył w kierunku wyjścia. W tym samym momencie drzwi się gwałtownie
otworzyły, wpadł przez nie zdyszany Harry. Okulary zsunęły mu się na nos, jego rozczochrane
włosy o wiele bardziej niż zwykle sterczały we wszystkie strony.
- Spóźniłeś
się Potter - warknął lustrując jego niecodzienne odzienie. Wytarte czarne
dżinsy i luźna, szara, o rozmiar za duża bluza narzucona niedbale na chude
ciało, nie prezentowała się zbyt korzystnie przy odzianym w garnitur
arystokracie.
- Nie mogłeś
wybrać jakiegoś bardziej normalnego miejsca Malfoy? Zgubiłem się - próbował się
odgryźć.
- Wielki
Harry Potter się zgubił i nie był wstanie się odnaleźć w wielkim zamku? Od
dawna powtarzam, że Hogwart to nie miejsce dla szlam, a ty wychowałeś się wśród
mugoli Potter, więc jesteś taki sam - zadrwił.
Harry nie
miał zamiaru prowadzić z nim bezsensownych dyskusji, nie po to błąkał się nocą
po zamku i narażał swój dom na kolejną utratę punktów. Wiedział też, że
odnalazł by tą salę bez problemu gdyby nie pożyczył swojej mapy huncwotów
Ronowi, który postanowił odnaleźć dla siebie i Lewander wolnej miejscówki na
nocne schadzki.
- Sam
chciałeś się spotkać, ja tylko wybrałem godzinę i miejsce, powinieneś wiedzieć,
że mój czas jest na wagę złota.
Potter
spojrzał głęboko w oczy swojego przeciwnika. Musiał dalej trzymać się swojego
planu. Musiał zrobić wszystko aby wybadać wiedzę Dracona. Od tego co wyciągnie
z tego spotkania zależało powodzenie jego zadania, które powierzył mu dyrektor
Dumbledore.
- Napijesz
się ze mną piwa kremowego?
- Wybacz
Potter, ale nie pije tak prostackich trunków. Proponuje ognistą whisky -
zaproponował. Harry wcisnął dłonie do kieszeni swojej bluzy i mocniej zacisnął
palce na fiolce. 'Eliksir prawdy', który zrobiła dla niego Hermiona, parzył go w
dłoń. Miał zamiar go wykorzystać i dzięki niemu wycisnąć całą prawdę z Malfoya.
Prawdą było jednak, że nie miał pojęcia czy można mieszać go z alkoholem.
Ślizogon był wredną fretką, ale nie chciał zrobić mu krzywdy nie był taki jak
śmierciożercy. W duchu przeklinał samego siebie za nieprzykładanie się do
lekcji z eliksirów, gdyby poświęcał temu więcej uwagi teraz z pewnością
wiedziałby czy może mu go podać. Zagryzł nerwowo wargę.
- Pan Potter
nie pije alkoholu? - dobiegł do niego jego cyniczny śmiech.
Spojrzał mu w
oczy.
- Jasne, że
pije.
Uśmiechnął
się zawadiacko i skinął głową.
- W takim
razie poczekaj tu. Zaraz wracam.
Zaraz po
zamknięciu drzwi przez blondyna Harry podszedł do okna i zatonął w swoich
myślach. Zastanawiał się co dalej, jak doprowadzić swój plan do końca. Tysiące
scenariuszy kotłowało się w głowie bruneta, jednak w tamtej chwili żaden nie
wydawał się odpowiedni. Zastanawiało go, czy blondyn naprawdę czyha na jego
śmierć oraz dokąd sięga jego granica posłuszeństwa wobec Lorda Voldemorta.
Musiał to wiedzieć.
Usłyszał jak
drzwi się otwierają i zobaczył blondyna trzymającego w dłoni butelkę alkoholu i
dwa kieliszki. Z końca sali przywołali drewniany stolik i dwa koślawe krzesła.
- Dziwię się
Malfoy jak taki paniczyk jak ty chciał się spotkać w takim miejscu.
Podejrzewam, że twoja piwnica jest bardziej schludna niż ta sala. Chyba, że to
tylko pozory i mieszkasz w jakiejś norze.
- Mylisz się, po prostu nie chciałem byś czuł się mało komfortowo podczas naszego spotkania i
postarałem się o warunki, w których się wychowywałeś.
Potter
zacisnął pięści, nie mógł znieść jego zachowania.
- Jesteś
ułomny, skoro nadal masz takie zdanie o mugolach - warknął.
- Więc celem
naszego spotkania była edukacyjna pogawędka o mugolach i szlamach? - zakpił z
sarkastycznym uśmiechem na ustach. Sięgnął po butelkę alkoholu i nalał go w oba
naczynia. Po chwili namysłu Pottrer usiadł przy stoliku i wypił duszkiem całą
whisky.
- Chciałem
się spotkać z innego powodu.
- Więc? -
dopytywał się siadając na przeciwko gryfona.
- Co planuje
Voldemort? - zapytał bez ogródek.
Głośny śmiech
Ślizgona rozniósł się po całym pomieszczeniu.
- Myślisz, że
coś ci powiem Potter, jesteś tak bardzo głupi? Sądzisz, że zdradzę swojego pana?
- Eh no, tak, mogłem się tego domyślić. Jak taki pionek jak ty mógłby wiedzieć o czymkolwiek?
Marnuje tylko czas - powiedział, jednocześnie wstając od stołu.
- Jak śmiesz
Potter?! - uniósł się blondyn.
- Może
powiedziałem nie prawdę? He?
- Nic nie
wiesz Potter, jesteś zbyt pusty by zrozumieć cokolwiek!
- Rozumiem
wystarczająco dużo Malfoy.
Blondyn
uderzył pięścią w stół i zacisnął zęby. Jego błękitne oczy intensywnie
wpatrywały się w te na wprost jego. Doskonale wiedział, że Harry chce go
sprowokować, a na to mu nie mógł pozwolić. W zielonych tęczówkach próbował
wyczytać wszystkie intencje, jednak nie udało mu się to. Pokerowa twarz bruneta
zdawała się nie okazywać żadnych uczuć, emocji. Widział w nich tylko
obojętność. To była jedna z tych cech, których mu cholernie zazdrościł. On sam
nie potrafił tłumić w sobie żadnych uczuć, z jego twarzy można było czytać jak
z otwartej księgi.
- Długo
zamierzasz milczeć?
- Nie mam ci
nic do powiedzenia Potter.
Zrezygnował.
Wiedział, że nie uda mu się niepostrzeżenie podać eliksiru, a tym bardziej sam
nie puści pary z ust, jeżeli w ogóle jakąś wiedzę w tym temacie posiadał.
Odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku wyjścia. Blondyn poderwał się z
miejsca i zatrzasnął mu drzwi przed nosem.
- I co
myślisz, że teraz wyjdziesz tak zwyczajnie?!
- A o czym
chcesz rozmawiać?
- Nie musimy
rozmawiać, są inne sposoby na spędzanie czasu - powiedział tajemniczo.
Harry
zmarszczył brwi na jego słowa. W głowie interpretował to, co usłyszał by znaleźć
jakieś odpowiednie wytłumaczenie.
- Mów o co ci
chodzi i nie marnuj mojego cennego czasu.
- Cenny czas
powiadasz - roześmiał się i przybliżył nieco twarz w jego kierunku, był na tyle
blisko by czuć jego ciepły oddech na swojej bladej twarzy, uczucie to mamiło mu
zmysły. Przeraził się swoich uczuć i zrobił krok do tyłu. Nie miał ochoty
ujawnić swojej orientacji, wiedział, że
jest gejem, a na domiar złego Harry Potter podobał mu się od dawna, a przede
wszystkim był ostatnią osobą, która powinna się o tym dowiedzieć.
- Zmieniłeś
zdanie i chcesz mi o czymś powiedzieć?
Blondyn
pogrążony we własnych myślach zadrżał słysząc jego głos. Był pewien, że brunet
już dawno wyszedł.
- Nadal tu
jesteś? Byłem pewien, że już dawno wyszedłeś.
- Zostałem -
odpowiedział robiąc kilka kroków w jego stronę. Sam nie wiedział co nim
kierowało, gdy to robił. Wiedział tylko, że Draco unikał z nim kontaktu
fizycznego i strasznie się przy nim peszył. Chciał to wykorzystać przeciwko
niemu i przy okazji zabawić się jego kosztem. Im bliżej niego był tym większy
rumieniec pojawiał się na bladej twarzy blondyna. Sam nie wiedział czemu mu to
się podoba, może dlatego iż mimo wszystko wygląd Malfoya w większym stopniu
bardzo go nakręcał. Podobała mu się jego blada cera i platynowy odcień włosów,
szczupłe i smukłe palce pobudzały jego wyobraźnię, która ukazywała przed nim
tysiące nieprzyzwoitych scenariuszy. Do tego dochodziły te zmysłowe usta które
swoją czerwienią wyróżniały się na tle jego mlecznej karnacji.
- Co masz
zamiar zrobić? Przecież wiesz, że niczego ci nie powiem Potter. Marnujesz swój
czas.
- Zawsze
można go spożytkować inaczej, na rozmowie świat się nie kończy.
Arystokrata
przestraszył się. Jego plecy już dawno spotkały się z zimną ścianą, a Harry nie
przestawał zmniejszać odległości między nimi. Spuścić wzrok na posadzkę i
zagryzł wargę, co Harremu wydało się strasznie seksowne.
- Nie zbliżaj
się do mnie! - krzyknął celując w niego różdżką, którą szybko wyciągnął z
kieszeni.
- Ale ja nie
mam zamiaru zrobić ci nic złego - zapewnił go. - Zobacz, wyciągam różdżkę. - Jak
powiedział tak zrobił, wyciągnął ją z tylnej kieszeni swoich dżinsów i odrzucił
daleko na drugi koniec pomieszczenia. Ręka Ślizgona, która jeszcze chwilę temu
była wymierzona w jego kierunku teraz bezwładnie wisiała wzdłuż jego ciała.
Harry z
triumfalnym uśmiechem oparł ręce o ścianę, po obu stronach jego głowy. Draco
wypuścił swoją broń na posadzkę.
- Spójrz na
mnie - szepnął tuż nad jego uchem.
- Nic ci nie
powiem.
- Nie musisz
jeśli nie chcesz.
- Co? -
spytał zdziwiony.
Potter
odpowiedział mu nagłym i gorącym pocałunkiem. Draco z początku oszołomiony
spiął wszystkie mięśnie, szybko jednak otrząsnął się z pierwszego szoku i
starał się nieśmiało odwzajemnić pocałunek. Harry korzystając z okazji wsunął
swój język do ust i zaczął dokładnie badać ich wnętrze. Drażnił
podniebienie i zaczepiał jego język. Chciał wykorzystać tą uległość do
maksimum. Z radością wsłuchiwał się w jego ciche jęki podniecenia, ten dźwięk
okazał się dla niego najpiękniejszą melodia. Draco nieświadomie zaciskał dłonie
na bluzie bruneta, zdziwiony swoim zachowania, stawał się coraz bardziej uległy, przyciągając go do siebie coraz mocniej. Chciał go poczuć całym swoim ciałem,
sam wstydził się tego, jednak nie potrafił opanować się, ponieważ uczucie, które
nim zawładnęło było nie do poskromienia. Harry coraz mocniej przyciskał go do
ściany, a prawe kolano nakierował wprost na jego krocze. Wyraz twarzy, którym
został obdarzony w odpowiedzi na jego gest był wręcz nie do opisania.
Delikatnie przygryzienie dolnej wargi oraz zamglone oczy sprawiały, że
odlatywał coraz bardziej.
- Już nie
jesteś taki twardy jak zawsze, Malfoy - wycedził między pocałunkami.
- Zamknij się
Potter.
Gryfon
zaśmiał się w myślach, niedostępny dotąd arystokrata właśnie roztapiał się pod
wpływem jego pieszczot i pocałunków. Swoją prawą dłoń wplótł w jego włosy,
rozkoszując się ich miękkością. Za każdym razem widząc go na szkolnym korytarzu
zastanawiał się, jakie to uczucie zatopić palce w jego platynowych puklach, które
tworzą te nieskazitelną fryzurę. Teraz miał to wszystko na wyciągnięcie ręki i
spełniał jedno ze swoich najskrytszych marzeń. Zjechał pocałunkami na żuchwę i
szyję chłopaka, rozkoszował się jego słono-gorzkim smakiem i mieszaniną zapachu
waniliowego szamponu z cytrusowym balsamem do ciała. Wolną rękę delikatnie
wślizgnął pod koszule Malfoya. Wierzchem dłoni badał powierzchnię jego bladej
skóry, tak jak się domyślał, była nadzwyczajnie gładka. Potter nigdy nie dotykał
niczego, co było by tak delikatne.
- Jesteś taki
cudny - wyszeptał cicho wprost do jego ucha.
- Wątpiłeś w
to, że jestem perfekcyjny?
- Nie
codziennie spotka się zarozumialca i gnidę w skórze takiego przystojnego
mężczyzny - skwitował.
- Wiesz, że w
innych okolicznościach oberwał byś za to? -zapytał przygryzając jego ucho.
Harry w
odpowiedzi ściągnął z niego koszule.
- Hmm... mam
rozumieć, że jesteś zbyt podniecony by mnie od siebie odepchnąć?
- W rzeczy
samej - odpowiedział blondyn.
Uśmiechnął
się zadziornie widząc w nim narastającą uległość. Uklęknął przed nim i z pełnym
satysfakcji uśmiechem zaczął odpinać pasek jego spodni, nie przerywając z nim
kontaktu wzrokowego. Podniecony Malfoy wyglądał bardzo seksownie, co jeszcze
bardziej nakręcało Pottera. Z zadowoleniem obserwował wybrzuszenie w jego
spodniach, zanim dobrał się do jego rozporka prawą ręką ugniatał jego jądra,
tylko po to, by z satysfakcją słuchać jego jęków. Gdy w końcu dobrał się do jego
nabrzmiałego penisa mógł zaspokoić wszystkie swoje ukryte dotąd żądze. Zacisnął
swoje palce na jego trzonie i zaczął energicznie poruszać dłonią, chciał
sprawić mu jak najwięcej przyjemności. Uznał to jako swój honor, zależało mu na
tym by doprowadzić go do szczytu szaleństwa, by później, gdy będą się widzieć
na szkolnym korytarzu lub gdziekolwiek indziej, ten będzie krępował się na niego
spojrzeć, by za każdym razie jego twarz pokrywała się rumieńcem, jeśli
chociażby przez minutę pomyśli właśnie o ich wspólnej nocy. Jego priorytetem
było uzależnić od siebie blondyna, pragnął by Draco do końca życia pożądał
tylko i wyłącznie jego ciała, żeby wręcz błagał go o to, by ten mu obciągał.
Gdy w końcu nadszedł ten moment, w którym Harry postanowił skosztować 'przyjaciela' swojego kochanka obaj byli w siódmym niebie. Malfoy już dawno oddał
się przyjemności, zawładnęły nim uczucia, z którymi jeszcze nigdy w życiu się
nie spotkał. Trzymając w garści czarne włosy Pottera przyciągał go do siebie
jeszcze bardziej, biodra z każdym ruchem wypychał coraz mocniej do przodu
chcąc poczuć go jeszcze bardziej i mocniej. Gryfon zadowolony z obrotu spraw,
starał się dać mu jeszcze więcej przyjemności. Dłońmi ugniatał jego jędrne
pośladki natomiast ustami i językiem wciąż wyczyniał przenajrozmaitsze cuda,
dzięki którym Draconowi robiło się biało przed oczami. Gdy nadszedł moment
kulminacyjny nie zawahał się na połknięcie całego nasienia, w czasie, w którym
to robił nie odrywał wzroku od zdezorientowanego kochanka, który chyba nadal
nie do końca zdawał sobie sprawę, co się wokół niego dzieje. Po wszystkim
naciągnął mu majtki i spodnie i uśmiechnął się zawadiacko. Draco bez słowa
przytulił swojego kochanka jednocześnie chowając zarumieniona twarz w jego
włosy. Oszołomiony odwzajemnił uścisk.
- Prędzej
spodziewałem się, że dostanę od ciebie w mordę, a ty po orgazmie jesteś milutki
jak baranek.
- Bo to mój
pierwszy raz... - wyszeptał cichutko.
- Czym sobie
zasłużyłem na to by być twoim pierwszym?
- Nie wiem. Nie wiem, co robić.
- Jest coś,
co chcesz mi powiedzieć?
Przestraszony
blondyn przez chwilę miał ochotę wyrwać się z jego uścisku i uciec jak najdalej,
ale jakaś wewnętrzna siła kazała mu tu zostać, w miejscu gdzie czuł się
bezpiecznie.
- Zaczynam
się bać i okazywać słabość, a nie mogę do tego dopuścić. Tu chodzi o moje
życie, a ja nie chce umierać.
- Opowiedz mi
wszystko - poprosił głaskając go po plecach i karku.
- Nie mogę,
nie powinienem teraz być z tobą.
- Pomogę ci
będę cię chronić.
Zawahał się,
tak naprawdę sam nie wiedział czy może mu zaufać. Przed chwilą okazał mu
słabość. Pozwolił mu na wszystko, a na dodatek wspomniał o swoich troskach.
Chciał wyjść, ale Harry mu na to nie pozwolił. Wiedział, że nie powinni być
teraz sami.
- Proszę
zostaw mnie, nie jestem wstanie teraz z tobą rozmawiać.
-To nic nie
mów, przestań się wyrywać i pozwól się przytulać.
Malfoy czuł
się coraz gorzej, rozkleił się przed swoim wrogiem, pozwolił się uwieść i
jeszcze się przed nim otworzył. Wstydził się tego, ale nie był wstanie przerwać
tej słodkiej sielanki, było mu tak dobrze i miło. Nigdy nie spodziewał się, że w
jego ramionach będzie mu tak cudownie.
- Powiesz mi
co cię boli Draco?
Draco... te słowa
brzęczały mu w uszach, nigdy nie słyszał z jego ust swojego imienia, zawsze
były tylko wyzwiska, obelgi i tytułowanie po nazwisku. W tych ustach jego imię
brzmiało tak cudownie, zupełnie inaczej, niż gdy wypowiadali je jego rodzice
lub znajomi. Nigdy nie było mu tak dobrze, a jednocześnie nigdy nie był tak
skrępowany czyjąś bliskością. Jego rodzice nigdy nie kwapili się do okazywania uczuć,
dlatego nie był nauczony jak powinien okazywać miłość. Przy Harrym jednak
wszystko było takie naturalne jak by płynęło to z głębi serca. Ręką bruneta
głaskała uspokajająco jego plecy i tył głowy.
- Otrzymałem
zadanie - wyznał cicho.
- Jakie
zadanie?
- Na początku
się nawet ucieszyłem, poczułem się doceniony i wyróżniony, ale gdy potem
stopniowo doszedłem do tego, co mam zrobić, przeraziłem się. Harry nie jestem
mordercą. - Bez problemu zorientował się, że płacze. Chcąc go pocieszyć
przytulił go jeszcze bardziej.
- Czy to mnie
masz zabić? - spytał niepewnie.
- Nie -
jęknął, a jego kruche ciało jeszcze mocniej wtuliło się w tors bruneta.
Bał się już o
cokolwiek zapytać, próbował go uspokoić tuląc do siebie jeszcze mocniej.
- Dumbledor. Mam zabić dyrektora.
- Pomogę ci.
Nie będziesz musiał tego robić. Tylko nie zrób nic głupiego. Zaufaj mi proszę.
Blondyn
kiwnął głową i złożył delikatny pocałunek na jego ustach.
Harry
wiedział, że jest wstanie poświęcić wszystko by tylko mu pomóc i nie pozwolić
na to by ktokolwiek go skrzywdził. Nie chciałby stał się mordercą. Nie chciałby aby zrobił coś wbrew sobie, on nie był zły, nie był...
Czy tak
właśnie wygląda miłość?
Piękne, kochane, śliczne <3
OdpowiedzUsuńJEEEEEJ DRARRRRRRY =^.^=
OdpowiedzUsuńJest Drarry, jest podjarka :-D
Draco uke *.*
Litrówków troche... Aaale tam, czytać się dało!
Awwww ten Draco jest taki dybfidghohdh <3
I jeszcze tak powiało grozą na zakończenie =-O
"Już nie jesteś taki twardy jak zawsze Malfoy" hmm... Śmiem twierdzić, że był twardszy niż zwykle... ;-)
Taki dyskretny smucik się wdarł, oj nieładnie! (Ładnie, ładnie, bardzo ładnie! We want mooooore!)
To kiedy następna notka? *.*
Weny :*
I duużo HP
super*.*
OdpowiedzUsuńDrarry!!! Dracon jest uke ? wow!
życze weny..
ps. taka rada.
pisz krotsze zdania...