Blog zawiera opowiadania o tematyce zarówno heteroseksualnej jak również homoseksualnej (yaoi i yuri). Jeżeli nie lubicie stosunków męsko-męskich/damsko-damskich, to albo opuścicie bloga albo omijajcie tego typu posty.
Tak więc zostaliście ostrzeżeni i czytacie na własną odpowiedzialność :) .

poniedziałek, 7 września 2015

Czemu mnie zostawiłeś? (Beakhyun, Tao, Chanyeol, Sehun


Liczę na wyczerpujące wypowiedz gdyż serio bardzo ciężko pracowałam nad tym one shotem ')

Syśka



Było już grubo po północy, a ja wciąż nie mogłem zasnąć. Gdybym mógł pewnie przewracałbym się z boku na bok, ale przeszywający ból w nodze skutecznie zniechęcał mnie od tego pomysłu. Chciałem napisać do Sehuna żeby przyszedł i zagrał ze mną w jakąś grę, ale nie chciałem go budzić. Dziś bardzo późno wrócili do dormu i nie miałbym serca zawracać mu głowy. Zresztą nikomu nie chciałem. Sięgnąłem po leżący na nocnej szafce telefon i zalogowałem się na portal społecznościowy. Musiałem jakoś zabić czas. Z początku bezmyślnie wertowałem główną tablicę, szybko mnie to jednak znudziło, gdy chciałem odłożyć swój aparat dostałem sms-a.


*od Baek*
Czemu nie śpisz?

*Odp*
Skąd wiesz, że nie śpię?

*od Baek*
Byłeś online na Weibo.

No tak. Już po kilku minutach usłyszałem szmer za drzwiami, a po chwili w progu mojego pokoju stanął nikt inny jak Baekhyun.
- Boli cię bardzo? - zapytał z troską w głosie.
- Już trochę mniej. - Nie dał się jednak nabrać na moje zapewnienia.
- Daj posmaruje ci nogę maścią przeciwbólową.
Gdy Baek zadarł kołdrę i zobaczył moją nogę przeraził się.
- Jezu ona wygląda gorzej niż ostatnio był u ciebie lekarz?
- Był, mam oszczędzać nogę itp.
- I co ci dało to wyjście samemu do apteki? – ofuknął mnie nakładając lekarstwo na bolące miejsce.
- Musiałem menager mi kazał. Za dużo było szumu wokół mojej nieobecności i musiałem pokazać fanom, że wszystko ok.
- Tak tylko naciąganie buta na opuchniętą nogę to raczej nie był dobry pomysł. Mogłeś go sobie odpuścić.
- Aaała! - zawołałem. - Czy mógłbyś być bardziej delikatny? - warknąłem. - I tak na marginesie gdybym wyszedł z owiniętą nogą to by wybuchł skandal. Przecież SM dało publiczne oświadczenie, że to nic poważnego.
- I co będzie dalej Zitao? - zapytał kończąc zabieg.
- Sam nie wiem. - Przyjaciel sięgnął po poduszkę i położył mi na niej nogę. W tej pozycji o wiele mniej mnie bolało, a lekarstwo przyniosło mi wyraźną ulgę. Uśmiechnąłem się szczerze by w ten sposób wyrazić swoje zadowolenie. Byun był naprawdę prawdziwym przyjacielem. Zawsze mogłem na niego liczyć o ile nie kręcił się gdzieś obok Chanyeol.
- Szczerze to sam jeszcze nie wiem w tej chwili jestem na etapie przekonywania rodziców, że wszystko jest w porządku – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. – Noga mi się zagoi i wszystko będzie jak dawniej.
- Boje się, że będzie ci kazał wrócić do Chin i zostaniesz tam jak Yifan i Lu – wydusił z siebie.
Posmutniałem na samo wspomnienie o chłopakach. Pamiętam jak bardzo rozpaczałem po ich odejściu, rozumiałem, że Baek mógł być smutny jednak to ja spędzałem z nimi więcej czasu, mieszkaliśmy razem i widywaliśmy się częściej, jako podgrupa. Jednak z Baekhyunem i Sehunem łączyła mnie o wiele silniejsza wież niż z resztą członków koreańskiej podgrupy.
- Głuptasie przecież wiesz ile dla mnie znaczy EXO… jesteśmy rodziną i nigdy was nie zostawię – wyznałem wyciągając rękę w jego stronę ten natychmiast zbliżył się do mnie i wtulił w mój tors.
- Wierzę ci – wyszeptał cicho.
- To dobrze, a teraz zmykaj spać, bo się przeze mnie nie wyśpisz się nigdy – odpowiedziałem mierzwiąc jego czuprynę.
- Nie mogę spać, kiedy wiem, że ty nie śpisz – bąknął.
- Ale już wszystko jest ok, noga nie boli dzięki tobie, więc na pewno spokojnie zasnę.
Usłuchał mnie i powoli wstał, jeszcze przy drzwiach pomachał mi ręką i wyszedł z pokoju, westchnąłem ciężko. Skoro on tak to wszystko przeżywał to, co było z resztą? Nie chciałem by ktokolwiek cierpiał, nie chciałem opuszczać Seulu.
Następnego dnia czekała mnie kolejna porcja plotek o moim rzekomym odejściu z EXO. Szczerze zaczynałem mieć dość zaprzeczania wszystkiego, Czy to, dlatego, że byłem chińczykiem czy może chcieli się pozbyć wszystkich z naszej byłej podgrupy? Po moim odejściu zostałby tylko Lay, Chen i Xiumin. Jednak oni w przeciwieństwie do mnie mieli sobą sporo do zaprezentowania, ja byłem niezdarny i mało utalentowany. Bywały chwilę, że sam zastanawiałem się, co robię w SM Entertainment, jednak za każdym razem przekonywały mnie piski fanek, które wykrzykiwały moje imię, masa komentarzy pod moim postami na portalach i miłość, którą okazywali mi członkowie zespołu. Wiedziałem, że dla nich, coś znaczę i dlatego jestem z nimi, byłem i zamierzałem pozostać do samego końca.
Kolejnym wspaniałym akcentem dzisiejszego dnia był telefon od ojca, jak zwykle namawiał mnie do odwiedzin, ja zbyt obawiałem się tego spotkania. Gdyby mama zobaczyła moją nogę zaczęłaby panikować, a ojciec zakazał dalszej współpracy z wytwórnią, a tego bym nie przeżył. Nie będę ukrywać, że tęskniłem za domem, ale gdybym był tam nie wytrzymałbym z tęsknoty za Seulem. I być tu mądrym.
Dzisiaj chłopaki z nagrań wrócili grubo po północy. Ja mało, co wychodziłem z pokoju, nie chciałem za bardzo nadwyrężać nogi, dlatego doskwierała mi nuda, bo ile można siedzieć przed komputerem i błąkać się w Internecie? Powtórki dram na dłuższą metę również nie były interesujące, więc potwornie się nudziłem. Nie byłem przekonany czy ktokolwiek dziś do mnie zajrzy, ale miło się pomyliłem. Parę minut po tym jak trzasnęły drzwi wejściowe w moim pokoju pojawił się Sehun.
- Witaj - przywitał się ze mną ciepło.
- No hej - odpowiedziałem. - Jak wam minął dzień?
- Padam z nóg - burknął kładąc się obok mnie. Standardowo zadarł na mnie nogę i uśmiechając się przy tym ciepło się spod przymkniętych powiek.
- Też bym tak chciał, naprawdę się nudzę siedząc sam cały dzień w czterech ścianach.
- Mocno cię boli? - zapytał podpierając głowę o ramię i zaglądając w oczy.
Nie umiałem kłamać, a przy nim to w ogóle nie było możliwe.
- Boli, ale idzie wytrzymać.
- To dobrze. Mam nadzieję, że niedługo poczujesz się lepiej i wrócisz do nas.
Uśmiechnąłem się.
- O niczym innym nie marze. A gdzie jest Baek? Wrócił z wami? - Sehunowi nie spodobała się moja zmiana tematu, bo szybko usiadł i sięgnął po leżącą pod łóżkiem gazetę. Otworzył ją na pierwszej lepszej stronie i zaczął udawać, że czyta.
- Poszedł z Yeolem na ramen. Jutro ma wolne, Chan ma spotkanie w południe, więc chcieli się zabawić.
Posmutniałem na tą wiadomość, przez cały dzień nie dostałem od niego, choć głupiego smsa, a wieczorem poszedł się zabawić. Poczułem się nieco odrzucony. Przypomniałem sobie natychmiast o siedzącym Hunnie obok.
- A ty? Co masz jutro w grafiku?
- Nie udawaj, że cię to interesuje - fuknął.
- O co ci znowu chodzi?
- O nic hyung. Wiesz chyba już pójdę. Dla twojej wiadomości jutro mam cały grafik zajęty, ale około szesnastej chciałem wpaść do ciebie z bubble tea, ale widzę, że będziesz miał lepsze towarzystwo. - Zaraz po tym wstał z łóżka, a mnie zrobiło się smutno, złapałem go za rękę.
- Idziesz coś zjeść czy wziąć prysznic?
- Już jadłem, a myłem się po treningu. Teraz idę spać - wyznał, a ja nadal kurczowo trzymałem jego dłoń.
- Możesz spać tutaj zemną - zaproponowałem. Po chwili namysłu pokiwał głową i położył się obok mnie.
- I proszę przynieś mi jutro bubble tea, już zapomniałem jak smakuje – poprosiłem grzecznie.
- Hyung mogę cię o coś zapytać? – zapytał tuląc się do mojego boku. - Czy między tobą, a Byunem coś jest?
- Jesteśmy przyjaciółmi, zupełnie jak my. A czemu pytasz?
- Tak po prostu. Zupełnie bez powodu - odpowiedział szybko.
Zgarnąłem go bliżej siebie, przytuliłem do jego drobnego ciała i ciesząc się z danej nam bliskości. Naprawdę mieliśmy mało takich chwil jak ta.
Z tęsknotą wspominałem nasz urlop w Chinach to był impuls, że zaproponowałem wspólny wyjazd Sehunowi, a może zrobiłem to tylko, dlatego, że Baekhyun o wiele wcześniej umówił się z Chanyeolem i Suho na wyjazd do Jeju? Nigdy dłużej się nad tym nie zastanawiałem.
Z dalszych rozmyślań wyrwało mnie ciche chrapanie Oh. Nie zauważyłem nawet, kiedy zasnął, jednak nie dziwiło mnie to zupełnie w końcu miał za sobą pracowity dzień. Wtuliłem się w niego i również zasnąłem, jakiś czas później słyszałem jak ktoś wchodzi do mojego pokoju. Spodziewałem się każdego, ale nie miałem siły otworzyć choćby powiek, a mój gość nie odezwał się tylko wycofał się i cicho wyszedł z pokoju.
Gdy się ocknąłem Sehuna już przy mnie nie było. Na dworze już świtało, a zegarek wskazywał godzinę dziewiątą.
Przeciągnąłem się i sięgnąłem po butelkę wody niegazowanej. Sprawdziłem telefon, ale nie miałem żadnych nowych wiadomości ani połączeń. Zastanawiałem się, kiedy Baekhyun do mnie przyjdzie, sięgnąłem po kule i wolnym krokiem pomału poszedłem do kuchni. Jednak zatrzymałem się gwałtownie w przedpokoju, gdy usłyszałem rozmowę między nim, a Yeolem.
- Poczekaj, nie chodź jeszcze do niego - usłyszałem głos Parka.
- Zwariowałeś? Muszę mu zanieść śniadanie. Nie rozumiesz, że Tao jest chory i potrzebuje naszej pomocy?
- Rozumiem. Tylko irytuje mnie, że spędzasz z nim każdą wolną chwilę. Przecież każdy powinien mieć swój wkład w opiece nad nim. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio spędziliśmy, choć jednej chwili razem.
- Wczoraj byliśmy razem na mieście. Zresztą nie jestem jedynym, który się nim opiekuje. Jest jeszcze Sehun.
- Jasne tylko zaraz po powrocie poleciałeś do niego... a co do Sehuna to on raczej z obowiązku pomaga Zitao.
- Z obowiązku? Co masz na myśli?
- Przecież oni są razem. Nigdy nie zwróciłeś uwagi jak się zachowują między sobą?
- Są przyjaciółmi.
- Oficjalnie na pewno. Przecież nikt nie przyzna się, że jest homoseksualistą. Ty też na pewno byś się do tego nie przyznawał. Czy powiedziałbyś komuś, że jestem gejem i na przykład, jesteś ze mną? - zapytał.
Nie widziałem ich, jedynie słyszałem, ale byłem wyraźnie zaskoczony, tym, że Yeol myślał, że jestem gejem. I w dodatku ja i Sehun... Chciałem już odejść, gdy nagle usłyszałem jego głos ponownie.
- Posmutniałeś Baek? - zapytał.
- Zamyśliłem się jedynie. - Po tych słowach usłyszałem tylko ciche kroki zbliżające się w moją stronę. Nie chciałem zostać przyłapany na podsłuchiwaniu, więc najszybciej jak mogłem wróciłem do swojego pokoju. Położyłem się do łóżka i starałem się troszkę uspokoić, nie mogłem dać po sobie poznać, że słyszałem ich rozmowę. Gdy chwilę potem Byun wszedł do mojego pokoju miałem wrażenie, że jest czymś strasznie przybity.
- Przyniosłem ci śniadanie - wydusił z siebie.
Uśmiechnąłem się lekko i poklepałem miejsce obok siebie. Bardzo chciałem żeby posiedział trochę ze mną, cały dzień się wczoraj nie widzieliśmy i zdążyłem się za nim stęsknić.
- Zostaniesz ze mną troszkę? - zapytałem z nadzieją.
- Później do ciebie zajrzę.
- Ale Baekhyunie wczoraj nie widziałem cię cały dzień, a dziś chcesz żebym siedział tu sam?
- Wiesz, że poświęcam ci każdą wolną chwilę.
- Wiem, że dziś masz wolne.
- Właśnie. Wolne - powtórzył po mnie akcentując dobitnie ostatni wyraz.
- Czyli dla ciebie to mordęga siedzieć ze mną? - Nie mogłem uwierzyć w to, co usłyszałem, byłem dla niego kulą u nogi, albo Yeol namieszał mu w głowie swoją głupią gadką. Cały czas myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, a okazało się, że Baekhyuna męczy moje towarzystwo. Ze wszystkie sił starałem się pohamować niechciane łzy zbierające mi się w kącikach oczu, nie chciałem by wiedział jak bardzo mnie skrzywdził swoimi słowami.
- Wyjdź - powiedziałem po dłuższej chwili milczenia, nawet nie wiedział, co mi odpowiedzieć stał tylko jak kłoda i gapił się bezmyślnie w ścianę.
Bez słowa postawił tacę na stoliku i wyszedł. Wtedy emocje wzięły nade mną górę i rozpłakałem się, jeszcze wczoraj dałbym sobie odciąć rękę za każdego z EXO, a dziś przestałem wierzyć w lojalność Yeola i Baeka. Sięgnąłem po telefon i wybrałem numer Sehuna.
- Hunnie? - powiedziałem słysząc charakterystyczny trzask w słuchawce.
- Coś się stało? - zapytał. Musiał się zorientować, że coś mi jest.
- Nie... po prostu chciałbym żebyś wrócił do dormu.
- Co się dzieje? Zitao? Nie ma Baeka i Yeola?
Nie potrafiłem odpowiedzieć na jego pytanie tylko zacząłem cicho płakać.
- Czemu płaczesz? Tao? - Nie byłem już w stanie mu odpowiedzieć. - Zaraz będę - Usłyszałem.
Ulżyło mi, że nie będę sam. Hunnie nigdy mnie nie zawiódł. Schowałem twarz w poduszkę i pomału się uspokajałem. Słysząc otwieranie drzwi nie miałem złudzeń, kto to jest. Wytwórnia nie była na tyle blisko by Sehun już zdążył wrócić. Nie odwróciłem się nawet, nie miałem ochoty go oglądać, bałem się, że pęknie mi serce.
- Czemu nic nie zjadłeś? - usłyszałem jego miękki głos, tak bardzo lubiłem go słuchać jeden z najpiękniejszych, jakie w życiu słyszałem. - Przyniosłem ci leki.
- Nie rozumiesz, ze nie potrzebuje litości? Masz wolny dzień, nie musisz się zajmować kaleką.
- To nie tak - próbował się tłumaczyć.
- Wczoraj cały dzień na ciebie czekałem.
- Przyszedłem do ciebie wieczorem, ale byłeś już zajęty spaniem w objęciach Oh.
- A wcześniej szlajałeś się z Yeolem po mieście. Dobrze, że Hunnie do mnie przyszedł, bo znowu byłbym sam, zresztą, jeśli ty przez moją całą chorobę pomagałeś mi wbrew sobie to na pewno nie masz prawa mnie oceniać. Sehunowi przynajmniej na mnie zależy! Nie jestem dla niego kulą u nogi.
- Nigdy nie zrobiłem niczego wbrew sobie, bardzo mi na tobie zależy - zapewniał mnie. - Czemu mnie tak oceniasz?
- Wiem, że Yeol uważa mnie za geja. Ty też tak myślisz? - Już nie miałem siły. Byłem zrezygnowany.
- Nie wiem i naprawdę mnie to nie obchodzi. Tao słyszysz? Jesteś tym samym, Zitao którego poznałem wiele lat temu. Nic się nigdy między nami nie zmieni nawet, jeśli jesteś gejem - tłumaczył się.
- Za późno. Już wszystko się zmieniło.
Serce bolało mnie coraz bardziej, nie mogłem już znieść jego obecności i to nie, dlatego, że nie mogłem z nim przebywać, wręcz przeciwnie miałem ochotę rzucić się na niego i mocno przytulić, chciałem wierzyć jego słowom, choć były tak mało prawdopodobne.
Yeol miał rację jestem gejem, choć jeszcze nigdy nie byłem z żadnym chłopakiem. Wstydziłem się i ukrywałem swoje prawdziwe uczucia, nikomu o nigdy o tym nie powiedziałem i nie zamierzałem. Spojrzałem na Baeka i na jego smutek w oczach ze swojej strony nie zamierzałem już niczego dodać. Było mi go szkoda, ale sam w tamtej chwili za bardzo cierpiałem. Nie powiedział już nic tylko wyszedł.
Dosłownie kilka minut później Sehun już był w moim pokoju. Od razu mocno mnie do siebie przytulił, a ja poczułem się bezpiecznie.
- Co się stało? - spytał czule, jego ręce wciąż głaskały moje plecy i tył głowy.
Opowiedziałem mu wszystko. O rozmowie, którą podsłuchałem i o tym, co mi mówił Byun. Nie komentował tylko słuchał w skupieniu.
- Hyung naprawdę nie martw się tym wszystkim – próbował mnie pocieszyć. – Ja będę przy tobie ze względu na wszystko. Nie myślałeś kiedykolwiek o tym, że może Yeol jest zazdrosny o twoje relacje z Beakhyunem?
- Wiem, że nie chcę by spędzał ze mną wolny czas. Zresztą mnie nic nie obchodzi, nie chcę o tym gadać Hunnie, chcę odpocząć. - Sehun kiwnął głową i spojrzał na mnie.
- Nie chciałem ci nigdy tego mówić hyung, ale zawsze ciekawiło mnie czy jesteś gejem. Nigdy nie miałeś żadnej dziewczyny i tez mi o żadnej nie mówiłeś. – Wypalił nagle. Spojrzałem na niego z lekkim nie dowierzaniem.
- Czemu o to pytasz?
- Bo ja jestem gejem. - Wydusił z siebie. - Czy nigdy nie zauważyłeś niczego w moim zachowaniu, czy przypadkiem nie, traktuje cię wyjątkowo, inaczej niż innych? - zapytał.
Zastanowiłem się przez chwilę. Byłem z nim, blisko, ale nie zorientowałem się, może dlatego, że każdy z nas lubił od czasu do czasu się poprzytulać, a trzymanie za rękę było czymś naturalnym.
Nagle poczułem jego palce, które delikatnie muskały moją szyję. Poddałem się temu dotykowi. Szyja była jednym z tych miejsc na moim ciele, która była szczególnie łakoma na pieszczoty. Spojrzałem na niego był już coraz bliżej mojej twarzy, nie byłem głupi i wiedziałem, co zamierza zrobić.
- Hyung, naprawdę mi bardzo na tobie zależy. Czy mam u ciebie, jakąkolwiek szansę? - Usłyszałem tuż przy swoim uchu. Zadrżałem czując na sobie jego ciepły oddech, a po chwili jego miękkie wargi pieściły moją szyję. W pełni oddałem się temu dotykowi, nie przyszło mi nawet przez myśl żeby się odsunąć.
- Proszę powiedz coś... – Słowa ugrzęzły mi w gardle, więc w tamtej chwili zdołałem tylko czekać na jego kolejny ruch. Minął ułamek sekundy, a ja już czułem jego miękkie i ciepłe wargi na swoich, Oh wplótł dłoń w moje włosy, koniuszki palców delikatnie masowały skórę mojej głowy, co ogromnie mi się podobało. Zarzuciłem mu rękę na szyję i przyciągnąłem do siebie jeszcze bliżej. Czułem ile zaangażowania wkłada w nasz pocałunek, a ja nie chciałem pozostać w tyle. Przywarłem do niego jeszcze mocniej, w wyniku, czego stykaliśmy się ze sobą, czułem to wyraźne ciepło bijące z jego ciała, które było mi potrzebne jak powietrze, ponieważ już dawno nie doświadczyłem takiego uczucia. Miałem głupie wrażenie, że moje stopy oderwały się od podłoża, a my sami wznosimy się, co najmniej centymetr od ziemi, wiem to było głupie, ale nie mogłem się wyzbyć z siebie tego uczucia. Rozchyliłem lekko wargi, co Oh wykorzystał okazję i niemal natychmiast, jego język wkradł się do środka, by subtelnie pieścić moje podniebienie, odnalazł mój język zapraszając go do specjalnej rozgrywki o dominację, nie muszę mówić, że poddałem się niemal natychmiast, Sehun tak sprawnie zawładnął moim ciałem w zaledwie kilka chwil, że sam się temu dziwiłem, a chwilami nawet bałem. Jego język był tak przyjemnie elektryzujący, że nie byłem wstanie przypomnieć sobie czy jakikolwiek pocałunek z języczkiem wywołał u mnie większe doznania. Czułem jego ciepły oddech na twarzy w czasie, gdy odrywał się ode mnie na chwilę by złapać oddech, jego pocałunki były, delikatne i subtelne. Pragnąłem by te doznania nigdy mnie już nie opuściły, a słodkie usta maknae już nigdy nie całowały innych niż moje własne. Byłem samolubny, że chciałem go mieć tylko dla siebie, ale za grosz się tego nie wstydziłem. Zanurzyłem dłoń w jego miękkich włosach i mruczałem z zadowoleniem. Jego zapach i dotyk sprawiał, że dostawałem kręćka, a każda kolejna minuta wprawiała mnie w zakłopotanie, ponieważ nie potrafiłem przestać go całować, a nawet się bałem. Byłem pewny, że z chwilą, gdy otworze oczy cały pocałunek stanie się tylko wytworem mojej chorej wyobraźni. Nie zniósłbym tego, nie wtedy, gdy w końcu uświadomiłem sobie swoje głęboko skrywane uczucia. Byłem zakochany i szczęśliwy, a tego uczucia nie zamieniłbym na nic innego. Czułem jego triumfalny uśmiech w czasie, gdy delikatnie skubał zębami moją dolną wargę. Wiedziałem, że dziś razem wspólnie wygraliśmy siebie nawzajem. Ja sam nigdy nie doszedłbym do swoich uczuć gdyby nie to, że mnie pocałował. Byłem mu wdzięczny. Mój odważny maknae.
Gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy, naprawdę nie wiedziałem, co powiedzieć było tego, tak wiele, że nie wiedziałem, od czego znacząc. Na szczęście Koreańczyk mnie wyprzedził.
- Wierzysz mi prawda? Wierzysz w to, że mi na tobie zależy?
- Wierzę – odpowiedziałem z uśmiechem i mocno go do siebie przytuliłem, może to zabrzmi tandetnie, ale czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
- Nie pozwolę cię nikomu skrzywdzić – zapewniał mnie, skradając w między czasie nieśmiałe pocałunki na mojej szyi.
- Ja też zrobię wszystko, co w mojej mocy, byle byś zawsze był szczęśliwy – obiecałem.
Przytulił mnie mocno do siebie, by chwilę potem odskoczyć jak oparzony. Rzucił się w kierunku swojej torby i wyciągnął z niej kubek napoju.
- Obiecana bubble tea – zaśmiał się uroczo. Wbiłem w niego kolorową słomkę i już za chwilę delektowałem się jej słodkim smakiem.
- Dziękuję Hunnie.
- A co powiesz na jakieś dobre żarełko? – zaproponował.
- Proszę, przecież ty nie umiesz gotować – zaśmiałem się.
- Ale mogę zamówić, co tylko będziesz chciał – uśmiechnął się, a ja wiedziałem, że widząc go jestem prawdziwym szczęściarzem.
- Nie odbierają - jęknął po kilku minutach, przez które próbował się dodzwonić do naszej ulubionej knajpy. - Przejdę się. To niedaleko.
- Jesteś pewien? Możemy przecież zejść coś innego - zasugerowałem.
- To mi zajmie dosłownie chwilę - zapewniał. - Uśmiechnąłem się potulnie i pocałowałem go policzek. Sehun wstał i wyszedł, a ja znów zostałem sam. W głowie analizowałem wydarzenia dzisiejszego dnia, absolutnie nie żałowałem niczego, tylko w tym wszystkim szkoda mi się zrobiło Baekhyuna.
Musiałem go chyba przywołać myślami, bo znalazł się u mnie niedługo po wyjściu Oh.
- Co byś zjadł na obiad? - zapytał.
- Sehun pojechał kupić coś na mieście, więc nie musisz się fatygować.
- Nadal się gniewasz? Dobrze wiesz, że wszystko zrozumiałeś nie tak jak powinieneś.
- Naprawdę nie chodzi o to.
- A o co? - Uniósł brew.
- Yeol jest o mnie zazdrosny. Nie wiem dokładnie, o co w ty wszystkim chodzi, ale bez szczerej rozmowy się nie obędzie. Musisz z nim pogadać, bo to wszystko odbija się na nas, na naszej przyjaźni - wytłumaczyłem mu.
- Rozumie Yeola ja też jestem zazdrosny o ciebie, nie lubię, gdy spędzasz za dużo czasu z Sehunem mam wrażenie, że wtedy przestajesz myśleć o mnie… Znaczy się, że już nie będzie jak dawniej, że będziesz z nim spędzał więcej czasu niż zemną, a jesteś moim prawdziwym przyjacielem i tylko tobie mogę wszystko powiedzieć, a jeśli Sehun mi ciebie zabierze to zostanę sam i wtedy nie wiem, co zrobię. – Jego plątanina spowodowała, że nie zrozumiałem sensu wypowiadanych przez niego słów. Musiałem przez chwilę głęboko się zastanowić.
Gdy zdałem sobie sprawę, o co mu chodziło wybuchłem niekontrolowanym śmiechem.
- Czyli to całe Twoje dziwne zachowanie było spowodowane strachem?
- Tak - bąknął naburmuszony. - Czemu się zemnie śmiejesz?
- Ej no, co ty. Chyba nie sądzisz, że mógłbym tak postąpić. Zawsze będziemy przyjaciółmi i nic tego nie zmieni. Śmieję się, bo nie sądziłem, że to o to chodzi. Doszukiwałem się jakiś dziwnych podtekstów. Cieszę się, że już wszystko jest jasne.
Baek ucieszył się i uspokoił nieco, serio wyglądał jak by właśnie zeszło z niego całe napięcie.
- Odpowiesz mi szczerze na moje pytanie? - zapytał.
- Pewnie.
- Czy ty i Sehun...?
- Tak - stwierdziłem szybko. - Jesteśmy razem i mam nadzieję, że nam się uda.
- Oczywiście nie mam z tym żadnego problemu - zapewniał mnie. Westchnąłem.
- Wiem - zaśmiałem się.
Później rozmawialiśmy o głupotach i czas oczekiwania na nasz obiad minął niesamowicie szybko, dobre nastroje nas nie opuszczały. Nie pamiętałem, kiedy ostatnio tak miło spędziłem z tą dwójką wspólnie czas.
Kolejne dni mijały bardzo szybko, promocja albumu trwała w najlepsze, a mi kolejne występy przechodziły koło nosa. Nie muszę wspominać jak bardzo za tym tęskniłem? Oni mieli zapełniony grafik, jak nie sesje to zdjęcia do dram lub programy. Byłem coraz bardziej znudzony codziennością, doskwierała mi coraz bardzie. Chłopaki padali ze zmęczenia zaraz po powrocie do dormu, jedynym pozytywem była moja noga, która już nie bolała. Co prawda chodziłem pozwoli, i starałem się jej nie nadwyrężać.
Nie miałem nic do stracenia, po długiej rozmowie z Sehunem postanowiłem jechać do Chin i odwiedzić rodziców.
W domu wcale nie było mi łatwiej, wręcz przeciwnie. Ojciec stawiał mi warunki, którym mimo wszystko nie mogłem się przeciwstawić. Byłem między młotem a kowadłem, słowo przeciwko słowu. Musiałem odejść z EXO, słowa mojego ojca były dla mnie święte, nawet, kiedy sam się z nimi nie zgadzałem. Na początku naprawdę byłem załamany, najbardziej bałem się o reakcje Oh i reszty chłopków, w końcu nie jest tak łatwo powiedzieć im, że odchodzę na zawsze, prawda? Od tego feralnego dnia z listem mojego ojca dzwonił do mnie o każdej porze dnia i nocy, tęsknił i bał się. Wszystko zaczęło się od kłótni z ojcem, miał pretensje o wszystko. O moje rzadkie wizyty, o zaniedbanie zdrowia, oraz zazdrosny - miał pretensje do wytwórni, że mało mnie promują jego zdaniem inni członkowie byli o wiele bardziej doceniani niż ja. Z czasem sam zacząłem tak do dostrzegać jednak mętlik w głowie pozostał, chłopaki chcieli tylko i wyłącznie mojego szczęścia. Yifan i Luhan kazali mi iść za głosem serca, jednak te tęskniło za maknae. O niczym innym nie byłem wstanie myśleć, ojciec coraz bardziej mnie nakręcał, a matka mu przy tym wtórowała. Nie wiem, co chciał osiągnąć swoim zachowaniem, ale jego determinacja odnosiła coraz większe skutki, byłem coraz bardziej za tym by odejść od SM Entertainment.
Z czasem przestałem odbierać telefony, a gdy bateria się rozładowała nie przyszło mi nawet do głowy by ją naładować.
Negocjacje między moim ojcem, a wytwórnią wciąż trwały. Wiem to dziecinne, że dwudziestodwuletni mężczyzna umywa od wszystkiego ręce jest bardzo dziecinne, ale ja nie miałem do tego siły, pragnąłem by to wszystko się w końcu skończyło. Byłem pod naciskiem menagera, rodziny i chłopaków. Co jakiś czas musiałem wstawiać posty na Instagrama i Weibo. Chcąc nie chcąc wciąż byłem podopiecznym wytwórni i miałem obowiązek wywiązywać się z podpisanego kontraktu. Fani prosili o wyjaśnienie sprawy o poinformowaniu o podjętej przeze mnie decyzji. Chciałem napisać cokolwiek jednak chcąc nie chcąc wciąż byłem pod nadzorem  i musiałem milczeć. Ci z góry mimo wszystko byli bardzo zadowoleni z nagłośnienia całej sprawy. Wokół EXO zrobiło się jeszcze więcej szumu, płyty sprzedawały się niczym świeże bułeczki, EXO-L kupowali je oraz inne gadżety jak by naprawdę się bali, że odejdę i zespół się rozpadnie, na twitterze wręcz huczało. Nawet Lay był hejtowany prze fanów, że to jego wina, bo wytwórnia jemu dała wolną rękę w Chinach, a nie mi… Nie mogłem dłużej na to patrzeć coraz bardziej męczyła mnie ta sytuacja, wiedziałem, że powinienem podjąć decyzje, ale miałem związane ręce, na karku wciąż czułem oddech ludzi z wytwórni, która bacznie obserwowała każdy mój krok.
Na portalach plotkarskich dzień w dzień pojawiało się multum informacji na temat mojego rzekomego odejścia. Stare wywiady były skrupulatnie sprawdzane w poszukiwaniu wcześniejszych wskazówek o moich zamiarach o odejściu, czy ludzie naprawdę myśleli, że chciałem się wypromować dzięki wytwórni? Dużo ludzi było przekonanych, że dzięki EXO chciałem się wybić i odejść po zdobyciu popularności… otóż nie, nie byłem wyrachowany do tego stopnia. Jednak czy ktoś mi uwierzył? Czy ktoś postawiłby się w mojej sytuacji? Z pewnością nie.
Chciałem się od tego wszystkiego oderwać, zapomnieć uciec gdzieś. Lekarz polecił mi dobry ośrodek rehabilitacyjny za granica i postanowiłem skorzystać z okazji, postanowiłem rozpocząć studia, zająć czymś, myśli i wyleczyć się do końca, może wtedy będę mógł wrócić pełen sił i pozytywnej energii.
Tak zrobiłem, na szczęście nie miałem większych problemów z realizacją z mojego plany i bez przeciwwskazań wcieliłem go w życie. W samolocie przypomniałem sobie o Sehunie, chociaż tak naprawdę nawet na chwile nie przestałem o nim myśleć, wmawiałem sobie tylko, że jest inaczej. Obiecałem sobie, że od razu, gdy tylko będę na miejscu zadzwonię do niego, tęskniłem za nim i naprawdę nie wyobrażałem sobie bez niego życia, nie teraz, gdy po tylu latach w końcu zdecydowaliśmy się o wyznaniu sobie uczuć, nie mogłem i nie chciałem mu tego zrobić. Włożyłem słuchawki do uszu i nawet nie wiem, kiedy zasnąłem, właśnie wychodziły mi bokiem te ostatnie nieprzespane i przepłakane noce. Miałem chwile by odpocząć.
Stewardessa obudziła mnie zaraz, po wylądowaniu. Musiałem być naprawdę bardzo zmęczony skoro nie obudziłem się nawet na chwilę, w słuchawkach właśnie leciała jedna z naszych najnowszy piosenek uśmiechnąłem się lekko i sięgnąłem po telefon, natychmiast wybrałem numer Sehuna, ten odebrał natychmiast po pierwszym sygnale jak by tylko czekał na telefon ode mnie.
- Hunnie? – zapytałem nieśmiało.
- Tak? – usłyszałem jego słodki głos, od którego miękło mi serce.
- Przepraszam. -  Tylko tyle zdołałem z siebie wydusić.
- Nie przepraszaj hyung tylko się odwróć. – Słysząc te słowa ścisnąłem słuchawkę tak mocno, że aż czułem jak pieką mnie opuszki palców, bałem się odwrócić, ale zrobiłem to nieśmiało. Zerknąłem za swoje ramie i zobaczyłem go trzymającego telefon przy uchu, nie wiedziałem czy się uśmiechał, bo miał maseczkę, ale jego oczu strzelały do mnie wesołymi iskierkami, wiedziałem ile w nich szczęścia. Stałem tak jak sparaliżowany nie wiedząc, co ze sobą zrobić, on też stał, a jego migdałowe oczy wpatrywały się w te moje. Pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy to ‘skąd on tu się wziął?’. Oh najwyraźniej siedział w mojej głowie, bo schował telefon do kieszeni i odezwał się.
- Twoja mama zadzwoniła do mnie kilka dni temu i powiedziała, że masz zamiar przyjechać. Nie gniewaj się na mnie za to, ale ty się do mnie nie odzywałeś, a ja nie mogłem znieść nawet godziny bez wieści od ciebie, więc byłem z nią w stałym kontakcie. – Milczałem, a on mówi dalej. – Gdy tylko się dowiedziałem wsiadłem w pierwszy lepszy samolot i jestem tu, przychodzę codziennie na lotnisko i czekam na ciebie. Obserwowałem wszystkich ludzi, którzy przylecieli z Chin by w końcu natchnąć się na ciebie. I udało się. – Nie wytrzymałem i podszedłem do niego.
- Wiesz, co się dzieję prawda?
- Wiem i proszę nie myśl o tym ja i tak będę przy tobie bez względu na wszystko. – zapewniał mnie młodszy. – Cokolwiek byś zrobił będę cię kochać. – Spojrzałem na niego zaskoczony. Kocha? Sehun mnie kocha, Nie zwracając uwagi na otaczających nas ludzi zmniejszyłem dzielącą nas odległość i wtuliłem się mocno w jego drobne ciało.
- Ja też cię kocham i dziękuję, że tu jesteś tak bardzo za Tobą tęskniłem.
- Wiem – odpowiedział całując mnie w czoło.

                                                                       ***      

‘Minęły miesiące Zitao, a ty nadal nie wiesz jak bardzo mocno Ciebie kocham, czy kiedykolwiek zdawałeś sobie z tego sprawę? Czy przyszło ci to kiedyś na myśl? Czy zastanowiłeś się jak bardzo mi ciebie brakuje? Czy kiedyś do mnie wrócisz?’
- Co tam znowu piszesz Baek? – zapytał czule swojego chłopaka.
- Jak zwykle same głupoty skarbie – zapewnił go.
- Gotowy? Wan już czeka pod dormem.
- Zaraz schodzę - obiecał.

‘Widzisz jak muszę przez ciebie kłamać Tao? Wepchnąłeś mnie w ramiona Parka Chanyeola człowieka, który nawet w połowie nie jest dla mnie tak ważny jak ty.’ – Napisał w swoim czarnym skórzanym notesie tym samym, który dostał w prezencie od chińczyka na ostatnie święta. Schował go pośpiesznie do szuflady zamykanej na klucz. Złapał plecak i wyszedł z dormu by przez kolejny dzień odgrywać rolę jednego z dziewięciu szczęśliwych członków EXO.



5 komentarzy:

  1. Ojej :) Jakie to piękne. Ostatnio jest trend na hejcenie Tao, a ja tam go nadal lubię, widzę, że chyba ty też. Zawsze jest dobrze przeczytać coś z EXO. Bardzo fajnie ci to wyszło. A moje Bae takie smutne i nieszczęśliwe tutaj jest, wae....? Ale nic, pisz dalej ;)
    M. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W czasie odejścia Tao z pod mojej reki wyszło kilka jego prac. Dość boleśnie to przeżyłam i szkoda mi go... Każdemu zdarza się troszkę pogubić prawda?

      Usuń
  2. Uwielbiam to opowiadanie.
    Ten Baekhyun w końcówce tak mnie zszokował.... Dalej nie mogę o.o
    No i jeszcze zaskoczenie, jak Sehun był na tym lotnisku... To było okropnie wzruszające :')
    To zakończenie było ogólnie genialne, takie mi się podobają ^^ c:
    I zwracaj uwagę na przecinki, często są w złych miejscach, albo ich brakuje ;3
    Jeszcze raz, wielbię wielbię i czekam na nowość (oby angst) <3 ;3
    Weny :D
    Anem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecinki są moją udręką >< serio. Dziękuję za miłe słowo kochana :*

      Usuń