Blog zawiera opowiadania o tematyce zarówno heteroseksualnej jak również homoseksualnej (yaoi i yuri). Jeżeli nie lubicie stosunków męsko-męskich/damsko-damskich, to albo opuścicie bloga albo omijajcie tego typu posty.
Tak więc zostaliście ostrzeżeni i czytacie na własną odpowiedzialność :) .

niedziela, 28 września 2014

Zagadka minionej nocy



Przyznam całkiem szczerze, że to moja pierwsza w życiu napisana komedia (Jeżeli można to nazwać komedią - Levi). Na szczęście moja wspólniczka, a zarazem najlepsza przyjaciółka :D <Levi>dzielnie pomagała mi jakoś wprowadzić właściwy nastrój.
Poświeciłam się specjalnie dla Was z okazji 50 posta na naszym skromnym blogu i dla wspaniałej Levi którą kocham <3 a Ona mnie nie :P No i oczywiście bohaterami są nasi ukochani chłopcy z SuJu. Pomysły pożyczone z niektórych fajnych komedii. A natchnienie przyszło wraz z publikacją 'Mamacita' :D co na pewno każdy elf zrozumie czytając nasz jubileuszowy tekst :D
Mając okazję witam nowe czytelniczki :) i dziękuję za każdy komentarz <3
Syśka

Teraz ja dodam coś od siebie.
Na początek chcę przeprosić Was za naszą długą nieobecność na blogu. Wynikło to wszystko z chęci napisania wspólnego one-shota aby uczcić nasz 50 post. Jest on( jak na nasze możliwości bardzo długi) więc i pisanie go zajęło nam sporo czasu ( zwłaszcza mi L ), ale w końcu udało się go skończyć. Mamy nadzieję, że choć troszkę przypadnie Wam on do gustu i napiszecie coś od siebie na jego temat.
Levi
PS. Zapomniałam dodać, że wygląd chłopaków jest taki jak podczas promocji 'MAMACITA'


Bbbbbbzzzzzzzzzzz – w salonie zalewanym promieniami słonecznymi było słychać jedynie odgłos muc..
- AAAAAAAAA !!!!!!!!!  – jednak nie tylko muchy – AAAAAAAAA !!!!! - z jednego z pomieszczeń wybiegł półnagi mężczyzna z niebieskimi włosami - AAAAAAAAA!!!!!!!- wpadał i wypadał z jednego pomieszczenia do drugiego ciągle krzycząc –AAAAAAAAA !!!!!!!!! - wymachiwał do tego energicznie rękami.-AAAAAAAA!!!!!
- Zamknij się idioto. – odpowiedział mu senny głos.
- AAAAAAAA!!!!!!
- Bo zaraz wstanę do ciebie. –powiedział dobrze zbudowany blondyn.
- AAAAAAA!!!!!!!!!!!!
Niebiesko włosy nie przestawał krzyczeć. Jego głos roznosił się po całym apartamencie powoli budząc wszystkich jego mieszkańców a on sam latał jak obłąkany.
-AAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!
-Co za idiota. Zamknij mordę, bo mi łeb pęka. – z rogu pokoju odpowiedział mu chłopak o morderczym spojrzeniu. Miał ciemne włosy, owinięty był w prześcieradło a na głowie miał…..żółwia?
- AAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!

- Ja już mam tego wszystkiego dosyć. Doigrałeś się – blondyn wstał z podłogi i ruszył w stronę niebieskiego. Jednak jak to mówią nieszczęścia chodzą parami. Bo najpierw ten idiota wrzeszczy jakby go rozdzierali i go obudził, a teraz wywrócił się potknąwszy o butelkę wódki. Podłoga była zasłana różnymi śmieciami. Walały się po niej butelki po różnych trunkach, jedzenie, ciuchy, pieniądze, pluszaki w kształcie NEMO, filmy porno, małe różowe króliczki, karty do pokera, kwiaty, chińskie ciasteczka z wróżbą, pudełka po pizzy, arbuzy i wiele innych niezidentyfikowanych rzeczy.
Blondyn przewracając się zaklął cicho pod nosem. Twarzą upadł na coś miękkiego i…kleistego?
-Mmmmmmm. Jak dobrze- usłyszał gardłowy jęk? Poderwał się jak oparzony.
- Co to kurna ma być? Dlaczego leżysz nagi na podłodze? W ogóle gdzie my jesteśmy?
-AAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!
-PRZESTAŃ!!!!!!!
Chłopaka o niebieskich włosach za ramię złapał lekko wyższy od niego szczupły mężczyzna.
- Powiesz w końcu, co się stało czy będziesz tak latał i krzyczał?
-AA- zaczął niebieski, ale widząc karcące spojrzenie i palec skierowany na niego nadąsał się i zaczął mówić normalnie – No bo tam trup jest- zaczął obrażony.
- Jaki trup? Gdzie?- podniósł się chłopak z żółwiem na głowie, w oczach miał dziwną fascynację.
- No taki normalny.
-Ale gdzie on jest? – zaczęli pytać inni obecni w pokoju.
- No tam. – wskazał dłonią w nieokreślonym kierunku - A jaki on piękny jest. Ma takie lśniące czarne włoski, białe ząbki, piękny brzuszek, jego skóra jest taka gładziutka i biała – mówił rozmarzony – jest perfekcyjny.
- My się nie pytamy jak wygląda tylko gdzie jest? – wydarł się brunet leżący nago na podłodze. Wypowiadając to pytanie powoli podnosił się do pozycji stojącej.
- No w wannie, w łazience. Chodźcie pokarzę wam – odpowiedział wesoło i w podskokach popędził w stronę wymienionego pomieszczenia. A za nim podążyli: rosły blondyn, nagi brunet, chłopak w prześcieradle, i blond chłopak, którego włosy miały różowy odcień.
-Proszę bardzo – powiedział dumnie otwierając drzwi do łazienki i ukazując bladego chłopaka leżącego w wannie.
- Ja tam nie wchodzę. Boję się – różowy skulił się przy drzwiach
-Ja pójdę – z błyskiem w oku powiedział jeden z nich.
- Nic z tego Yesung. Jakby żył to byś go dobił. – za prześcieradło złapał go blondyn uniemożliwiając wejście do pomieszczenia.
- Ale…
-Żadne ‘ale’, YoungWoon ma rację. – odpowiedział nagi chłopak.
- LeeTeuk, proszę. – Yesung zrobił oczka kota ze Shrek ’a
- Nie! Wejdzie EunHyuk.
-Co? Dlaczego ja? – odpowiedział różowo włosy
- Bo jesteś najmłodszy.
- Niech tamten idzie skoro go znalazł – wskazał na chłopaka, który ich tu przyprowadził.
- A kim ty w ogóle jesteś? – zainteresował się Kangin.
- Jak to kim? – zapytany przyjął pozę Marlin Monroe. Pochylił się lekko do przodu, ręce złożył na kolanach, wypiął swój zgrabny tyłeczek i lekko nim potrząsnął – Jestem DongHae! Króliczek z kasyna. – odpowiedział uśmiechając się zalotnie.
- To dlatego twój krzyk wydawał mi się znajomy. Choć zdecydowanie wolę jak krzyczysz moje imię. Eunhyuk tak słodko brzmi w twoich ustach.

- Co tu się dzieje? - Warknął przystojny blondyn o wyjątkowo delikatnych rysach twarzy.
- Zobacz kto leży w wannie to się dowiesz Minnie. - Odpowiedział Króliczek Hae.
Blondyn wszedł do łazienki i zaczął baczną obserwację leżącego w wannie mężczyzny.
- Shin ty łakoma bestio. - Krzyknął na całe mieszkanie. - Znowu pobiłeś się z dostawca pizzy? - Odpowiedział znudzony. - To już drugi raz w tym miesiącu.
- O co ci chodzi? - Burknął. - Ja go nie tykłem żadnym palcem, nawet tym najmniejszym - powiedział oburzony pokazując zebranym owy palec.
Wszyscy zebrani spojrzeli na siebie. Teuk zrezygnowany wyszedł z łazienki.
- Kurwa jego mać! - krzyknął potykając się o leżącego na podłodze bruneta.
- Po co leżysz na podłodze? -  spytał głupio Kyuhyun wchodząc do przedpokoju. - I czemu dostawca pizzy śpi w wannie? - dopytywał się.
- On nie żyje. - jęknął różowo włosy.
- Gdzie my w ogóle jesteśmy? - Spytał zebranych blondyn ściskający arbuza pod pachą.
Leniwym wzrokiem śledzili otoczenie, w którym się znaleźli. Ich miny nie świadczyły niczego dobrego.
- O jezu! O jezu! - krzyczał Shindong kuląc się w rogu i bujając na boki. - zobaczcie jaki tu burdel. Ja nie mogę iść do więzienia. Jak mam przeżyć na trzech posiłkach dziennie, jak?! - Krzyczał opętany.
- I już nie będziesz jadł pizzy. - Inteligentnie stwierdził Kyuhyun.
- Zamiast pierdolić może ustalimy, co się stało i podejmiemy decyzję. - Powiedział Leeteuk piskliwym głosem pełnym przerażenia.
Sungmin wojowniczo podparł się rękami o biodra i uśmiechnął promiennie.
- Powinniśmy stąd spadać, a nie snuć domysły, co i jak. To, że nasz łakomczuch wyżył się na tym o to, co leży w wannie nie znaczy, że musimy za niego odpowiadać. Bierzmy forsę i zwiewajmy z kraju jak było ustalone. Jakoś nie mam ochoty wpaść w ręce Choi. - Skwitował.
- Właśnie, kasa...- powiedział inteligentnie Hyuk. - skrytka, kluczyk.... - zastanowił się. - Wookie!!! - wydarł się budząc przysypiającego pod ścianą Leeteuka.
W popłochu zaczęli się zbierać by wyjść szybko z mieszkania. Na klatce schodowej nie obyło się bez przepychanek między skacowanymi i zdezorientowanymi chłopakami.
- Ciekawy jestem, kto rozwiąże zagadkę tej nocy. - zaśmiał się w głos Jongwoon.
- Mamy większy problem niż brak twojego ukochanego Kim - zaczął Kyu.
Rozejrzeli się po sobie posyłając nad wyraz głupie spojrzenia.
- Stary gdzie jest twoja bryka? - Spytał Hae najstarszego ze wszystkich.
Leeteuk spojrzał głupkowato na miejsce parkingowe i podrapał się po głowie.
- Yy .. tu? - spytał pokazując miejsce parkingowe.
Podczas gdy jego wóz stał parę metrów dalej, zasłonięty innym wozem.
Shin wesołym krokiem podszedł do małego czerwonego dostawczego fiata z logiem lokalnej pizzerii i zadowolony wyciągnął telefon.
- Ej, co ty robisz? - dopytywał się Hyuk.
- Pizzę zamawiam, nie jadłem śniadania. - odparł zniesmaczony takim durnym pytaniem.
- To chyba samochód naszego kolegi z wanny. - stwierdził Lee Sungmin.
- Zamknięte i bez kluczyków. - zauważył Yesung.
- Niech ktoś idzie na górę i weźmie kluczyki od tego trupa. Na pewno są w kieszeni. - odparł spokojnie Kyu.
- Szukaj frajera. - zaśmiał się Minni.
W jednej chwili wszyscy skulili się by żaden z nich przypadkiem nie został wytypowany do tej brudnej roboty.

- Ja pójdę!!!- usłyszeli nagle entuzjastyczny głos, a gdy się odwrócili, żeby zobaczyć do kogo należał spostrzegli tylko znikające na klatce schodowej plecy.
-Kto to był? – spytał zdezorientowany Eunhyuk. Dobrze pamiętał, albo tak mu się wydawało, że w tej ich kradzieży oprócz obecnych na chodniku nikt więcej nie brał udziału. Choć głowy sobie nie da uciąć, zbyt dużo w tym wszystkim było przypadku, zbiegów okoliczności, nieplanowanych zdarzeń. No bo jak można nazwać sytuację gdzie 3-4 grupy oszustów wpadają na siebie, każda z zamiarem okradzenia tego samego pomieszczenia, tego samego faceta i kończą jako sprzymierzeńcy?
- To był Henry – splunął z odrazą YeSung – Choi.
- A dlaczego on tu jest?!
– To mieszkanie, w którym się obudziliśmy należy do tej małej wredoty. – Yesung zazgrzytał zębami – A przykleiło się toto do Wookiego, odkleić się nie dało, nawet z miłości do MOJEGO RyeoWook ’a obiecał pomóc obrabować tatulka.
- To wy weszliście z nim w spółkę? –spytał się KyuHyun, uwierzyć nie mógł, że ktoś był na tyle głupi – Idioci.
- AAAAAAAAAAAAA!!!!!! – zaczął znów DongHae – ZAMKNĄ NAS!! AAAAAAAA!!!!
- TRZY POSIŁKI DZIENNIE!! – złapał się Shindong za głowę siadając na chodniku wyrywając przy tym włosy - Ja tego nie przeżyję. Umrę z głodu.- zaczął bujać się w przód i tył.
- Nic na to poradzić nie mogłem. Wookiś uznał, że to coś jest słodkie i nam się przyda – powiedział starszy – A że ta wiewióra jest tak  uhhh zakochana w MOIM Wookisiu no to się zgodziłem, żeby mieć go na oku.
-AAAAAAA!!!!!!!!!! - Donghae był już na końcu ulicy.
- Czyś ty do reszty oszalał? On sprzymierzeńcem? – zaczął krzyczeć Kangin. Chodził zdenerwowany po chodniku dla uspokojenia głaszcząc arbuza. – Pewnie teraz dzwoni do tatuśka i zaraz gliny się tu zjawią. Szybko musimy się stąd zwijać. Wsiadać do samochodu!!!!
- Ciekawe jak geniuszu wejdziemy tam skoro kluczyków nie mamy?!
- On nas nie wyda. – powiedział spokojnie Yesung odpychając się od ściany, o którą był oparty. – Lepiej, że jest tutaj. Musimy znaleźć mojego Wookisia a on może wiedzieć gdzie mój ukochany jest, bo zawsze jest do niego przyklejony, na krok go nie odstępuje – zaczął strzelać kostkami w palcach.
- Wookiś Wookisiem – powiedział z przekąsem Sungmin – ważniejsza jest kasa. W końcu muszę znaleźć jakiegoś dobrego fryzjera a na to potrzebuję dużo forsy, no i na moje kochane różowe króliczki.
-AAAAAAA!!!!!!!!! – przed ich nosami przebiegł DongHae, ale zanim zdążył ponownie zniknąć za tył bluzy złapał go Hyuk, czego niebiesko włosy nie zauważył i nadal biegł w miejscu.
- Hej – nad głową LeeTeuka zapaliła się żaróweczka – Chłopaki!! Jak kasy nie znajdziemy..
- WOOKIEGO – poprawił go Yesung
- Tak, tak. Więc jak nie znajdziemy kasy i WOOKIEGO – tu spojrzał na chłopaka o morderczym spojrzeniu - To możemy zażądać okupu za synalka Siwona. To kasa i to kasa.
- Więc nie zamkną nas? Będę mógł jeść ile zechcę? – spojrzał z nadzieją w oczach Shindong.
- Tak i nawet więcej – odpowiedział Kangin.
- Czarno to wszystko widzę – stwierdził Kyuhyun.
- Niebój żaby maknae – Sungmin poklepał młodszego po plecach – Wszystko będzie dobrze. Przecież wiesz, że musimy zdobyć kasę na mojego fryzjera, całe życie z przysłoniętymi oczami nie będę chodził.
- AA!!
- Zamknij się!! Nikt nas do kicia nie wsadzi. – Yesung krzyknął na Donghae.
- Dlaczego wy wszyscy na mnie krzyczycie. Co ja wam zrobiłem – zaczął płakać i skrył się w ramionach Eunhyuka.
- MAM KLUCZYKI!!  – z wyszczerzem na twarzy z apartamentowca wybiegł Henry – Możemy jechać – dumnie dzierżył w dłoni kluczyki.- Skoro ja je znalazłem to ja prowadzę. – nagle stanął w miejscu, gdyż 7 par oczu wpatrywało się w niego jak drapieżcy w swój przyszły posiłek. Powoli zaczął cofać się w tył.
- Nie nie mały – dziwnie słodko powiedział Kangin idąc w jego kierunku i machając palcem przed nosem młodszego– Ty sobie usiądź spokojnie z tyłu z resztą chłopaków, ja poprowadzę.
-Okeeejjj – młodszy niepewnie oddał kluczyki.
- To ten słodziak jedzie z nami!? – uradował się Hae.
- Dobra wszyscy wsiadać. Musimy znaleźć kasę. – mordercze spojrzenie – I oczywiście RyeoWooka.
- Ale my tu się wszyscy nie zmieścimy! – zawył Eunhyuk.
- Daliśmy radę wtedy to i damy radę teraz, mniej nas jest – odpowiedział lider.
- Nas jest mniej, ale samochód też jest mniejszy – z przekąsem i sceptycznie powiedział Kyuhyun.
- Nie marudź tylko wsiadaj.
- Kyuhyunni przecież to zawsze kolejna okazja na….-szepnął Minni w ucho wyższego chłopaka – na….no wiesz, na co – uśmiechnął się zawadiacko.

- Ała!! Czyja noga wbija się w moje plecy!?
- Twoje plecy? A mój brzuch?!
- Weź te łapska z mojej twarzy!!
- Ja nic nie widzę!!
-Ty zawsze nic nie widzisz przez tą grzywkę.
- Aha. No fakt.
- Kangin ruszaj już.
-Kto to piardnął?
- Shindong ty świnio!
- Dlaczego niby ja?
- A kto wczoraj zżarł na kolację cały półmisek pierogów z kapustą?
- No okej.
- Yyyy … chłopaki– zaczął nieśmiało Donghae – A gdzie jest HeeChul hyung?
- O kurwa. Kolejny zaginiony.


W tym samym czasie w mieszkaniu Choi Henrego

Z łazienki ziewając wyszedł blady chłopak. Od trzech dni pracował bez przerwy, właściciel pizzerii/restauracji/chińskiej herbaciarni nie dawał mu chwili spokoju. Kibum był tak zmęczony, że w każdej chwili i w każdym miejscu natychmiast zasypiał, gdy tylko miał odrobinę spokoju. Hangeng był wymagającym, ale dobrze płacącym szefem, a Kibum potrzebował kasy na wyjazd do Hollywood, zawsze marzył, aby wystąpić u boku Katherine Kelly Lang i Ronn Moss’a w ‘Modzie na sukces’.
Salon wyglądał jakby przeszedł przez nie huragan, nie było widać żywej duszy tylko zniszczone meble i porozrzucane rzeczy. Już chciał wyjść, ale zorientował się, iż w jego kieszeni od spodni nie ma kluczyka do wozu służbowego.
- Już nie żyję. Geng mnie zabije, skopie mój tyłek, poćwiczy na mnie swoje wushu czy co on tam umie. No pięknie. Lang, Moss wybaczcie, że nie wystąpię z wami w tej wielkiej i wspaniałej produkcji. –padł na kolana i zaczął płakać.

- Mój skarbek. Jesteś taka piękna, taka nowa, taka lśniąca. Tak pięknie pachniesz- Kibum spojrzał w stronę okna. Zobaczył tam bardzo szczupłego chłopaka o długich nogach i długich palcach. W dłoniach trzymał najnowszy egzemplarz torby GUCCI.
-Przepraszam!
-Nie oddam! Moja jest! Mój skarbek!
- Ja chciałem się zapytać czy wiesz gdzie są kluczyki od mojego samochodu.
- Powiemy mu? Ale on może chcieć cię zabrać. Nic mu nie powiemy. Przecież on jest taki miły mój skarbie.
- To może ja sobie pójdę – Kibum zaczął się wycofywać.
- Oni pojechali, wiewiórka przyszła i zabrała kluczyki. Pojechali, tak, pojechali. Już mojego skarbka nie zabiorą – przytulił mocniej do piersi swoją torbę. – Mój skarbek.
- Jak to pojechali? Moim samochodem? Dokąd?
- Mój skarbek, mój kochany.
- Nie żyję! – żałośnie zawył Kibum wychodząc z mieszkania. Zamykając drzwi usłyszał jeszcze
-‘ Pojechali do skarbca odzyskać łup. Syn ich tam zaprowadzi’
- Jaki skarbiec? Jaki łup? – na głos zastanawiał się Kim zamykając drzwi, na których widniał napis ‘Choi Henry, młody dziedzic XD’
- Choi? Choi? CHOI SIWON właściciel kasyna. Mój tyłek jest uratowany. – i popędził na spotkanie z przeznaczeniem. W połowie jazdy między piętrami zasnął w windzie.

Tymczasem grupka wspólników jechała dalej szukać kluczyka, znaczy Wookiego.
- Czy ktoś widział mojego arbuza?
- Czemu patrzysz na mnie? Myślisz, że ja coś widzę spod tej grzywki? - dopytywał się poirytowany Lee.
- Zatrzymuje się! - krzyczał Kangin - Kurwa bez arbuza nie jadę!!!
I stanął.                                                                                                                         
- Matko kochana, moje pieniądze przepadną i nigdy nie kupię sobie żadnej gry. - biadolił Kyu
- A ja jedzenia.
- A ja żyrafy dla mojego Ryeowooka.
Kangin nadal buntowniczo siedział z założonymi rękami.
- Przysięgam, że jeśli on nie ruszy to go zabije gołymi rękami. - bąknął Sungmin.
Wielkie burczenie rozniosło się po całym samochodzie. Wszyscy spojrzeli się na siebie.
- Co to było?
- To ja. - odpowiedział nieśmiało Shin. - Burczy mi w brzuchu, nic jeszcze dziś nie jadłem.
- Co mnie obchodzi twój pusty bebech ja idę szukać swojego arbuza. - powiedział blondyn wybiegając z samochodu i machając rękami jak opętany.
- Temu co? - pytał głupkowato Henry.
- A jajco - uciszył go Yesung wsiadając za kółko. - To w końcu, w którą stronę mam jechać? -pytał
- Co za głupie pytanie - cmoknął z niesmakiem Leeteuk. - Wiadomo chyba, że tam gdzie byliśmy zaraz po odebraniu wygranej. - odpowiedział logicznie
- Czyli gdzie? - dopytywał się Hyuk.
- Jak to? To ty nie wiesz? - dziwił się Minni.
- No nie.... a ty?
- Ja też nie...
- A ktoś w ogóle wie??? - wkurwił się Yesung
Shindong nieśmiało uniósł rękę do góry.
- Ja myślę, że możemy jechać po coś do jedzenia.
- Ten znowu o jedzeniu.
- Trzymajcie go.
- Jeśli znowu powiesz coś o jedzeniu obiecuje, że uduszę cię gołymi rękami. - ostrzegł Yesung.
- Donghae wiesz gdzie byliśmy?
- Skąd mam niby wiedzieć?
- To, po jakiego kija on za nami chodzi? - spytał zniesmaczony Yesio.
- On jest ze mną, to mój króliczek i nawet nie zabiera miejsca, bo siedzi na moich kolanach, zabrałem go od Choi i nie mam zamiaru się go pozbywać. - bronił swojego chłopaka tuląc do siebie i uspokajająco głaszcząc po głowie.
- Kurwa nie wytrzymam! Najpierw Henry, Hae... kogo jeszcze wmieszacie do tej sprawy? - denerwował się Kyuhyun.
- Może coś na ząb? -spytał nieśmiało ich wiecznie głodny przyjaciel.
- Dajcie mu w końcu coś do jedzenia. - poprosił już całkiem wyprowadzony z równowagi Sungmin.
- Może w bagażniku będzie jakąś pizza? - zaproponował Kyu.
Na co Minni odpowiedział mu promiennym uśmiechem.
Zadowolony z faktu, że za chwilkę może coś zjeść, wysiadł i otworzył bagażnik. Wyciągnął z pod ciała dwa pudełka i szczęśliwy wsiadł z powrotem do samochodu.
- Czemu są pogniecione? - spytał zaskoczony Henry
- Aaaa jakiś koleś na nich leżał. - po chwil jego twarz wykrzywiła się w jakimś dziwnym grymasie. Później tak jak by coś zrozumiał. Przez chwile zapchany pizza zapomniał o całym świecie, lecz po skonsumowaniu połowy drugiej pizzy ponownie poderwał się do bagażnika i uradowany obwieścił zebranym, że znalazł zgubę - Wookiego
Wszyscy radośnie obejmowali i całowali go pod nieprzychylnie nastawionym okiem Henrego i Yesunga.
Zaspany Ryeo podciągnął się do siadu i spojrzał zaspanym wzrokiem na wszystkich obecnych.
- Byłem najebany w trzy dupy, a wam zachciało się jechać w dziesięć osób małym autem. Wypchnęliście mnie oknem na dachu. I tyle was było widać.
Wookie natychmiast stał się obcałowywany przez YeSung’a i Henrego. W wyniku, czego obaj pobili się o niego.
Zaczęli turlać się po ziemi, ale nikt nie zwracał na nich uwagi. Ponieważ reszta była bardziej przejęta historia kluczyka od skrytki niż losem swoich wspólników.

-Dobra Wookie dawaj kluczyk i jedziemy po kasę.-powiedział Leeteuk
-Hyung wiesz, że mamy kilka problemów?- starszy spojrzał pytając na HyukJae.
- Po pierwsze zgubiliśmy HeeChul ‘a, a teraz jeszcze KangIn poleciał szukać arbuza.
- No i co z tego? Im nas mniej tym lepiej. Więcej kasy dla nas.- powiedział KyuHyun.
- Kyu ma rację. Nie potrzebujemy ich.- zgodził się Min.
- Po drugie - ciągnął dalej Hyuk niezrażony tym, iż mu przerwano- Nie wiemy gdzie jest ta kasa.
- No to można nazwać problemem.                             
- No i po trzecie - wtrącił się RyeoWook - Nie mamy kluczyka.
Wszystkich obecnych na chwilę zmroziło. ' Jak to nie mają kluczyka?' 'Co z ich kasą?' 'Za co kupię gry?' 'Jak dług będę musiał pracować na fryzjera?' 'Czy my w końcu pojedziemy zjeść coś konkretnego?' 'Zabijeeeeee!!!'
Splecione ciała.
Pot.
Jęki.
Nie wiadomo gdzie jeden się kończy drugi zaczyna.
Staruszka idącą droga, patrzy z niesmakiem. Bardzo wysoki i szczupły mężczyzna w markowych ubraniach patrzy na to wszystko w zachwycie 'Najlepszy film, jaki w życiu oglądałem'.
-Aahhh.

- Jednak nie ma tego kluczyka.
- No i co teraz?
- Musimy sobie wszystko przypomnieć. Usiądźmy na chodniku i pomyślmy. - zaproponował Teuk.
- Może lepiej tam w parku. Ten Chińczyk działa mi na nerwy- Yesung wskazał na wysokiego mężczyznę stojącego kilkanaście metrów od nich, zajadał się popcornem bezczelnie wlepiając w nich oczy.
Nad jedną z głów zapaliła się żaróweczka.
- Chłopaki mam!!!!?
-Co masz?
-Wiem gdzie wczoraj byliśmy!!!!-krzyknął uradowany ShinDong.
-MÓW!!!!- powiedzieli wszyscy jednocześnie.
- Byliśmy w chińskiej restauracji!!
- A ty znów o jednym. Tylko żarcie ci w głowie. - zdenerwował się Kyu, już myślał, że coś z tego będzie. Chyba sam musi zacząć działać.
- Ale to prawda.- jęczał Shin.
- Ej. On chyba ma rację. Zobaczcie!- przerwał Henry- Jak obmacywaliśmy RyeoWook ‘a…..to znaczy, jak SZUKAŁEM kluczyka, to znalazłem chińskie ciasteczko z wróżbą. Więc coś musi być na rzeczy.
- Zdajecie sobie sprawę, że w Seulu są tysiące chińskich restauracji?- zapytał Yesung łapiąc się za głowę.
- Nie wiem, dlaczego, ale jak o tym wszystkim teraz mówicie, to wydaje mi się, że w tej restauracji był namalowany smok a w karcie dań był specyficznie doprawiony ryż- zamyślił się SungMin.
- Tak!! Lepszego smażonego ryżu nie jadłem- krzyczał rozradowany ShinDong.
- No dobra. Ale jak znajdziemy tą konkretną restaurację? Przecież, w co drugiej smok narysowany jest na ścianie. - błyskotliwie zauważył DongHae.
- Jak to jak. Będziemy zamawiać smażony ryż i go próbować!!!!- ShinDong aż podskoczył z radości, w końcu się naje. Reszta ekipy do samochodu wsiadała jak na skazanie. Wiedzieli, że jak DongHee wejdzie do restauracji to tak szybko z niej nie wyjdzie.
- No to wio na spotkanie z przygodą.
I tak zaczęła się ich podróż po chińskich restauracjach. Gdzie czekały na nich przeróżne dania i smaki.

W pierwszej restauracji po skończonym posiłku.
- Chłopaki? A kto za to wszystko zapłaci? Ja nie mam grosza przy duszy. Ostatnie pieniądze, jakie miałem oddałem menelowi, którego spotkałem na ulicy. Cały czas powtarzał 'Kurczaki. Kurczaki. Kurczaki’, więc się zlitowałem.- powiedział Wooki.
- Ja też nic nie mam.- DongHae wyciągnął na wierzch puste kieszenie.
- Chłopaki. W nogi!!!- krzyknął najstarszy.- I nie oglądać się za siebie!!!
- Wracać hultaje! Kto za to wszystko zapłaci?!!- wybiegł za nimi facet z turkusowymi włosami i chochlą w ręce.
Ale naszej ferajny już nie było.

W innej części miasta
- Gdzie jesteś? Hop hop!! Odpowiedz. Ja żyć bez ciebie nie mogę! - drogą szedł KangIn - Wróć do mnie. Potrzebuje cię!!
Po kilku minutach, paru metrach i sporej dawce wyznań.
- Jesteś. Odnalazłem cię moja miłości i więcej razy nie opuszczę.
Na drodze w pewnej odległości leżał arbuz. KangIn zaczął biec w jego stronę z szeroko rozpartymi ramionami.
- Kochan....- jego głos się urwał- NIEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!! - podbiegł do owocu- Nie umieraj. Nie teraz, nie możesz mi tego zrobić. Nie teraz, kiedy nasze życie zaczęło się układać. - KangIn mówił do rozjechanego przez samochodu arbuza.
Czarna limuzyna zatrzymała się 200 metrów dalej, z samochodu wyszedł elegancko ubrany mężczyzna, przywitał się z dostawcą pizzy, po czym oboje wsiedli do samochodu.
- Choi SiWon! Szykuj się na śmierć- powiedział z rządzą mordu w oczach blond włosy chłopak i rzucił się w pościg.

W czasie, gdy Kangin opłakiwał rozjechanego arbuza – reszta wspólników omawiała dalszą strategie. Wiadome było tylko, że nie ma kluczyka i nie wiadomo gdzie jest. Przestraszony Sungmin zaczął coraz bardziej nerwowo przystępować z nogi na nogę, Shin znowu był głodny, Wookiemu chciało się siku, a na domiar złego grat od pizzy nie chciał odpalić.
- Chodźmy do tego baru niedaleko kasyna może tam czegoś się dowiemy. – zaproponował Kyuhyun
- Yesung długo jesteś z Ryeowookiem? – pytał głupio Henry. – Bo jak wiesz ja mogę się zająć nim. – ciągnął uradowany.
Yesung prychnął głośno i jeszcze mocniej przyciągnął do siebie swojego ukochanego, w wyniku czego zazdrosny o uwagę Donghae wskoczył różowo-włosemu na plecy i tuląc się mocno poprosił o ponoszenie.
- Możecie zabrać ode mnie tego gówniarza?! – krzyknął Yesung.
- A jak beze mnie znajdziecie kluczyk? – dopytywał się.
- Nie jesteś nam potrzebny dzieciaku                                        
- Ale ja wiem gdzie jest kluczyk, nooooo. – jęczał
- Jak to? – pytali natychmiast pozostali. – Gdzie ten klucz?!
- Jak to gdzie? - powiedział radośnie – Słodki Wookie kazał go dobrze ukryć, więc ukryłem go w sejfie ojca na zapleczu kasyna. – powiedział dumnie wypinając pierś do przodu.
- Jak to??- zmartwił się Shindong – To znaczy, że nie pójdziemy już do tego baru?-dopytywał się szlochając.

- Nosz kurw...
-Język YeYe, język- upomniał Wooki.
- Nosz KURDE - spojrzenie na ukochanego - Trzymajcie mnie, bo go zajebie. Ty idioto! - widząc obrót sytuacji EunHyuk i DongHae złapali pod pachy starszego. W końcu nie mogli pozwolić na to, aby zabił ich jedyną nadzieję.
- A co ja takiego zrobiłem? Przecież tam jest bezpieczny. - mówił zdezorientowany Henry. Przecież znalazł dobrą kryjówkę.
- No jak to co?! - krzyczał LeeTeuk, któremu puściły nerwy- Obrobiliśmy twojego tatuśka?
- Tak.                                                          
- Zabraliśmy mu miesięczny utarg z kasyna, który starczyłby na wyżywienie całego świata przez rok?
- Jak nie jak tak - Henry wypiął dumnie pierś do przodu.
- SiWon szuka nas teraz po całym mieście z zamiarem odebrania kasy?
- No jasne. Tatulek nie da sobie w kaszę dmuchać - wyszczerzył się najmłodszy.
- To mi teraz mądralo powiedz jak tam wejdziemy, żeby odzyskać kluczyk do skrytki?
- Noooo, ten ..tego...no więc...- drapał się po głowie.
- Z kim ja muszę pracować - szepnął Kyu do SungMin'a- A mówiłem, żeby ich sprzątnąć po wyjściu z kasyna.
- A worki z kasą same by się niosły.
- No fakt.- zgodził się Kyu - No dobra chłopaki - powiedział głośniej- Musimy zaplanować jak się tam dostać.
- Jakieś propozycje?-rzekł Min.
-Co dzisiaj mamy?
- Czwartek. Więc jest otwarta impreza dla kobiet. - powiedział DongHae
- O nie, ja tego nie robię. - szybko powiedział ShinDong.
- Ale czego?
- Nie będę się przebierał za babę, aby dostać się do kasyna!!
-To genialny pomysł!!!!
-Nikt nas nie pozna!!
- Wejdziemy, zabierzemy kluczyk i już nas nie ma.
-Jesteś geniuszem Shinni. Jak się najesz i nie jesteś marudny to nawet myślisz.
Jeden przez drugiego nawijał.
- Chodźmy. Po drodze obmyślimy plan- zarządził LeeTeuk.
No i poszli. Ze zwieszoną głową za wszystkimi szedł ShinDong.
- Przecież żaden facet się za mną nie obejrzy. Z moją figurą na pewno nie. - i zaczął płakać.

Tak więc Kyu stał się uroczą długo włosa blondynką, a Minni przepiękną rudowłosą dziewczyną z czapką stewardesy na głowie, reszta nie bardzo przekonana dość długo próbowała się wywinąć z przebieranek. Jednak już dość podenerwowany Leeteuk wprowadził reżim i skutecznie podporządkował do siebie wszystkich, co nie do końca spodobało się Kyu i Sungminowi.
- Jakie masz ładne nogi w tych pończochach skarbie – zawołał radośnie Hyuk.
Kyuhyun zmierzył ich ostrym wzrokiem i z politowaniem pokręcił głową.
- W nocy zachowywałeś się tak samo, gdzie podział się twój seksapil skarbie?- spytał uwodzicielsko rudy Sungmin widząc zachowanie kochanka.
- Odnajdę go w skrytce nr 2005. – warknął zakładając czerwoną obcisłą sukienkę, po czym jęknął zdenerwowany.
- Jak to można nosić? – pytał głupi Yesung obracając w dłoniach biustonosz.
- To się zakłada na cycki. – zaśmiał się Henry                                                              
- Widzisz gdzieś tu cycki? – zapytał wypinając klatkę piersiowa w jego stronę
- Spokojnie chłopaki, po co się denerwujecie, zobaczcie lepiej, jakie śliczne ciasteczko zrobiło się z naszej odnalezionej zguby. – stwierdził Hyuk pokazując przebranie Ryeowooka, który ku wielkiej uciesze założył tylko ciemne obcisłe rurki i długą czerwoną tunikę. Innego stroju w jego rozmiarze nie było.
- Powiedz Donghae skąd wziąłeś te ubrania? – dopytywał się Leeteuk
- Kupiłem na aukcji internetowej – uciął szybko – odebrałem je wczoraj rano i nosiłem przy sobie, bo ja mam taką torebkę jak ta Hermiona w Harrym Potterze hahahaah. – śmiał się
- Ale, po co je kupiłeś? – zaczął Kyu
- To stroje sceniczne, jakaś laska wystawiła je na sprzedanie no i kupiłem- powiedział dumnie
- Po co chłopu babskie ciuchy – zaśmiał się Sungmin i Shindong tarzając się po podłodze
- To nie byle jakie ciuchy – oburzył się Hae – To ubrania, w których występował mój ukochany zespół Super Junior! I każdy fan chce je mieć – fuknął.
Hyuk natychmiast podbiegł do niego i nieśmiało przytulił do swojej piersi.
- Super Junior? To ci od ‘Mamacita’? – zaciekawił się głodomór – Widziałem ich teledysk dobry była hahahaha.
- Według mnie był beznadziejny, a zwłaszcza ten cały laluś z kartami – uciął Kyuhyun
- Mnie się podobało. A zwłaszcza ten torreador – rozmarzył się Hyuk
- Jeśli za chwile się nie ubierzecie to wam rozkręcę taką akcję, że nawet ten ich szeryf z teledysku was nie uratuje

-Wwwoooowwww. To oni – zaczęła krzyczeć grupka dziewczyn, gdy nasi bohaterowie zmierzali w stronę kasyna. – Patrzcie!! Tam idzie ten uroczy, co tak słodko się wstydził.
- Chłopaki, możemy sobie z wami po jeszcze jednym zdjęciu zrobić? Oczywiście zapłacimy, tak jak wczoraj. –jedna z nich podeszła do grupki zdezorientowanych chłopaków.
- Z nami? Przecież my nie jesteśmy chło…– zaczął zdziwiony ShinDong
- Wiem, że to wasz wolny czas i w ogóle, ale wczoraj daliście taki super występ, a szczególnie tamten –ręką wskazała na Kyu – Był taki słodki i uroczy jak się rumienił. Aż chciało się go wyściskać za te jego policzki. – zaczęła piszczeć.
- Kyu? Słodki i uroczy? – z szeroko otwartą buzią ze zdziwienia powiedział SungMin
- Z której strony on jest słodki?- zapytał HyukJae patrząc na młodszego.           
- A z której uroczy? – lustrował go Donghae.
- Chyba z kimś nas jednak pomyliłyście. Przecież my jesteśmy kobie…– powiedział Wooki.
- Nie, nie, na pewno nie. – zaczęła blondynka –Pamiętamy dobrze jak wczoraj daliście czadu. Tylko szkoda, że policja tak wcześnie zrobiła nalot i musieliśmy uciekać.
- No, nigdy tak szybko nie odkrywają naszej lokalizacji. Ktoś musiał im dać cynk. – dopowiedziała brunetka. – Ale występ i tak był zajebisty. Pierwszy raz spotkałam się z takim czymś. To naprawdę było oryginalne połączenie.
- To samo wczoraj mówiłam. Dobrze, że Key namówił nas na wypad do tego klubu – powiedziała dziewczyna w chłopięcej fryzurze.
- Dokładnie. Kto by pomyślał, że w gejowskim barze znajdziemy takie perełki.
-Chippendales w takich przebraniach to rzadkość. – mówiła brunetka.
- Ale szkoda, że nie ma z wami ‘Lady GaGa’ ona wymiatała, prawda dziewczyny.
- Noooooo. To było boskie.
- GaGa swoją drogą, ale lepszego tyłeczka niż stewardesa nikt nie ma – mówiąc to, blondynka klepnęła SungMina w tylną część ciała.
- Ręce precz od mojego faceta, bo oczy wydrapię!!!! – krzyknął KyuHyun, protekcyjnie obejmując Minniego.
- Nie dosyć, że słodki to jeszcze jaki zazdrosny. Cudo!! –brunetka nie mogąc się powstrzymać złapała Kyuhyuna za polik lekko nimi szarpiąc. Sungmin widząc narastającą złość swojego faceta, szybko odciągnął go od dziewczyny i położył uspokajającą dłoń na ramieniu chłopaka. Żeńska część tego dziwnego zgromadzenia zaczęła piszczeć.
- Jacy oni są słod…
- Dosyć tego!!! – wydarł się na całą ulicę LeeTeuk, zapanowała cisza. – Byłybyście tak uprzejme wyjaśnić nam kilka spraw. – powiedział szczebiotliwym głosem słodko się uśmiechając. – Po pierwsze, skąd nas znacie? Po drugie, co wam przyszło na myśl, że jesteśmy facetami skoro mamy na sobie damskie ciuchy? Po trzecie, jacy Chippendales i jaki klub? Po czwarte możecie przestać obmacywać i całować biednego EunHyuka, bo jego facet zaraz zabije was wzrokiem?
- Hihihi. Sorki za to Hyukki, nie mogłyśmy się oprzeć. – molestowany różowo włosy osunął się na ziemię ze śladami szminki na policzkach i wlepionym nienawistnym spojrzeniem w tył głowy. 
- Zacznę od drugiego pytania. Skąd wiemy, że jesteście facetami? Sam o nich mówiłeś – tu brunetka wskazała ręką EunHae - jak o facetach, cytuję” obmacywać i całować biednego EunHyuka bo jego facet zaraz zabije was wzrokiem?”. No i jaka dziewczyna nosi brodę? – tu wskazała na lidera i jego zarost.
- No brawo Einsteinie
- Hyung jak mogłeś tego nie zauważyć i się tego nie pozbyć? – z wyrzutem w głosie powiedział RyeoWook
- Ja jestem idiotą? – zaczął LeeTeuk – Przecież siebie w lusterku cały czas nie oglądam i mogłem zapomnieć o brodzie, a wy ten cały czas byliście ze mną i też żaden nic nie widział.
- Ja naprawdę nic nie widzę przez tą grzywkę- na usprawiedliwienie powiedział SungMin.
- Ale teraz masz perukę i odsłonięte oczy! – zauważył Henry, a zawstydzony Min schował się za Kyu.
- Dobra. Dosyć tej gadaniny odpowiadajcie na kolejne pytania. – przerwał to wszystko YeSung.
- Co to przesłuchanie? Wczoraj byliście milsi- jedna z dziewczyn się nadąsała.
- No dokładnie. Byliście tacy uśmiechnięci, radośni, rozmowni i przyjaźnie nastawieni. Niektórzy to nawet za bardzo przyjaźni w stosunku do pewnych chińczyków. Hihihi
Sungmin widząc, że ta rozmowa zmierza donikąd a dziewczyny się wycofują, zaczął mówić.
- Przepraszamy za to wszystko, za nasze niegrzeczne zachowanie, ale chodzi o to, że nic nie pamiętamy z wczorajszej nocy. Zgubiliśmy najpierw jednego przyjaciela w niewiadomym miejscu, drugi poleciał na ratunek arbuzowi. Nawet nie pytajcie – widząc zdziwione spojrzenia dziewczyn odpowiedział – Sami nie rozumiemy tego dziwnego związku. Teraz wy nam mówicie, że jesteśmy Chippendalesami i tańczyliśmy w jakimś klubie, choć ostatnio prawie każdy z nas pracował w kasynie. Więc proszę oświećcie nas.
- No ok., przeprosiny przyjęte. Więc tak, wczoraj nasz kolega Key wyciągnął nas do gejowskiego klubu „Sexy Free & Single” i tam jedną z atrakcji byliście wy. – tu wskazała ręką na naszych przebierańców – To dopiero był czad. Tak zajebistego i seksownego występu jeszcze w życiu nie widziałam, a jak wasza trójka zaczęła się całować na scenie to prawie z krzesła spadłam – spojrzała się w stronę Henrego, Yesunga i Ryeowooka.
-My? – powiedział Henry.
- Ja z nim? – niedowierzająco zapytał Yesung
- No tak wy. To było takie gorące i zmysłowe. Te wasze ręce błądzące po ciele partnera, te usta szukające spełnienia. Publika była w siódmym niebie. A gdy akcja zaczął się rozkręcać, wpadły gliny i było po imprezie. – smutno skończyła blondynka. – A wieczór tak dobrze się zapowiadał. Głupia policja.
- Nie wierzę w ani jedno wasze słowo. To wszystko nieprawda. Ja nigdy nie mógłbym dotknąć tej wiewióry – gorliwie zaprzeczał Yesung.
- Ale to prawda. Mamy zdjęcia. Yuri pokaż im aparat.
- Proszę bardzo chłopaki. – blondynka zaczęła przewijać zdjęcia.

Oczom Yesunga, Wookiego i Henrego ukazało się zdjęcie, w którym obściskiwali się nawzajem.
- Haahaahhaaa. - W tle było słychać rozbawione głosy chłopaków.
- Ale to nie wszystko mamy inne zdjęcia. -  powiedziała jedna z dziewczyn, po czym podała aparat zdziwionemu Leetukowi.
Najstarszy zaciekawiony odebrał aparat od dziewczyn i zaczął wertować foty, a z każdym zdjęciem robił się coraz bardziej czerwony, a jego oczy co chwile stawały się coraz większe.
- Sungmin na mnie, Kyuhyun z ręka w spodniach Minniego, Kangin tańczący z arbuzem... To jakieś żarty?!
- No przecież to wy, nie my. Nie? - obraziła się dziewczyna
- Poczekajcie tu chwile dziewczyny musimy coś załatwić- poprosił Yesung.
Chłopaki zostali dość brutalnie odciągnięci od zdziwionych dziewczyn.
- Musimy jakoś odebrać te zdjęcia, one nie mogą być w ich rękach krzyczał Yesung.
- To niby jak je chcesz odebrać? – dopytywał się Henry
- Po co niby? Przecież to bez znaczenia. – skomentował Wookie.
- Co bez znaczenia? Jakie bez znaczenia? Jak te foty dojdą na policje to co zrobisz? Jesteśmy na nich razem, razem pijemy, obmacujemy się, wystarczy, że znajdą świadka, który zezna, że wczoraj byliśmy w kasynie Choi i leżymy. – mówił się zdenerwowany Kyuhyun.
- I robimy pod siebie – skwitował Leeteuk
- No to im zapłaćmy za skasowanie fot. - zaproponował Sungmin
- Taa ciekawe za co jak za mój makaron nie miał kto zapłacić. – zaśmiał się Shin
- Skrytka głąbie – powiedziała Kyuhyun i dał grubasowi pstryczka w czoło.
- Ała!!! – zawył
- Przestańcie się kłócić do jasnej cholery – krzyknął starszy. – póki co nie mamy kasy ze skrytki, baa nawet kulczyk do niej zaginał.
- Chodźmy z nimi pogadać i zobaczymy, co da się zrobić - zaproponował zrezygnowany Kyuhyun
Chłopacy podeszli niepewnym krokiem do czekających dziewczyn.
- Czy mogłybyście usunąć te zdjęcia dziewczyny? – poprosił Donghae
- Nie ma spra..- zaczęła brunetka.
- Hmm, a to czemu? – druga przyjaciółka natychmiast weszła jej w słowo. - Co będziemy z tego mieć? – dopytywała się, na co Hyuk nerwowo przełknął ślinę, coś zaczynało mu świtać z wczorajszej nocy.
Dziewczyna obdarzyła go przebiegłym uśmiechem i prowokacyjnie zagryzła dolna wargę.
- Chcę jego. – wskazała palcem na Hyuka
- A ja jego - zawtórowała jej przyjaciółka, wskazując skinieniem głowy na wystraszonego Hae.
Mężczyźni natychmiast skoczyli sobie w ramiona i zaczęli przenikliwie piszczeć, co wyglądało komicznie biorąc pod uwagę ich przebrania.
- Ja wszystko pamiętam ona wczoraj na siłę chciała mi zrobić loda tylko Hae mnie uratował – piszczał Eunhyuk, tuląc się jeszcze bardziej do swojego wybawcy.
- Zgoda bierzcie ich - zadecydował Kyuhyun.
- Co robisz? – szepnął Minni do jego ucha.
-Chyba tłumaczyłem, że im mniej osób do podziału tym lepiej – odpowiedział i puścił porozumiewawcze oczko do przypatrującego się im Leeteuka.
- A oprócz zdjęć czy wiecie co jeszcze robiliśmy, albo gdzie się potem udaliśmy? – dopytywał się Henry                                              
- Mówiliście tylko coś o skrytce, że jesteście bogaci i coś o jakiejś imprezce. Potem niestety wtargnęły gliny i już was nie widziałyśmy.
- Dobra dzięki za informacje, zajmijcie się naszymi gołąbeczkami, za godzinę po nich wrócimy. – dziewczyny ucieszone chwyciły EunHae pod rękę i wręczyły Kyuhyun’owi kartę pamięci, którą przed chwilą wyciągnęły z aparatu.
Kyu schował ją w swoim czerwono krwistym staniku i pewnym krokiem ruszył na druga stronę ulicy gdzie znajdowało się kasyno.
- No co? -  dopytywał się widząc zdziwioną minę Sungmina – Przecież w tej cholernej kiecce nie ma kieszeni – warknął chwytając dłoń ukochanego.
- A plan jaki – spytał znienacka Ryeowook
- Kochanie, Wiewióra-Henry zna szyfr do sejfu, więc to on pójdzie po kluczyk. Potem pozbywamy się tych fatałaszków – warknął pokazując swoją obcisła sukienkę - I spierdalamy po kasę.
- Nie wiem czy Donghae będzie zadowolony z tego jak pozbędziemy się tych ubrań, w końcu ten zespół chyba dość sporo dla niego znaczy, jeśli zdecydował sobie kupić te ciuchy, nie? – stwierdził Sungmin
- Też mi coś, sami geje, banda napaleńców, dajcie sobie siana wole ich nie mieć przy sobie, jeśli złapią nas gliny.
- Chce mi się jeść… - posmutniał Shindong
- Czy ty ciągle musisz gadać o jedzeniu? – zdenerwował się Kyuhyun i wcisnął mu w dłoń czekoladowy batonik.
- Z braku laku może być – powiedział i ze smakiem zaczął konsumować podarowaną mu słodycz.
- Dobra wchodzimy – warknął Henry ciągnąc za sobą Wookiego za rękę w kierunku wejścia.
Yesung natychmiast ich dogonił i wyrwał dłoń z jego uścisku w wyniku czego biedny Henry padł wprost pod nogi swojego ojca.
Chłopcy zamarli z przerażenia, nerwowo mierząc się nawzajem wzrokiem, jednak Choi najwidoczniej nie zorientował się, iż w grupie kobiet znajduje się jego syn oraz ludzie, którzy okradli go poprzedniej nocy.
Uśmiechnął się potulnie – złapał swojego syna pod rękę, po czym zaprowadził do najlepszego stolika w swoim lokalu.
- Nie sadziłem, że tak piękne kobiety znajdą się w moim skromnym przybytku.
 Kyuhyun dość głośno prychnął na to stwierdzenie.
- Bardzo pan skromny jak na najbogatszego mieszkańca Seulu – bąknął piskliwym charakterystycznym dla kobiety głosem.
- Ahh – zawstydził się – Nie chciałem was panie zawstydzać wole być podziwiany bardziej za swoją urodę niż liczbę zer na wyciągu bankowym – zażartował, na co Kyuhyun z politowanie pokręcił swoją blond peruką
Niespodziewanie Henry wstał od stołu.
- Czy wie pan gdzie mogę przypudrować nosek? – spytał uwodzicielsko mrużąc oczy, biedny Ryeowook widząc to otworzył buzie i zapatrzył się na młodszego. Yesung widząc reakcje swojego chłopaka dał mu kuksańca w bok i strzelił focha nie reagując na jego pełne przeprosin spojrzenie.
Siwon pokazał, w którym kierunku znajduje się toaleta, po czym zniknął za barem szykując drinki dla gości.
- Czekamy aż Henry wróci z kluczykiem i spadamy, Teuk idź do Siwona i zatrzymaj go póki nie damy ci znaku, że mamy klucz. – rozkazał Kyuhyun
Ten posłusznie ruszył w kierunku zagadując, co do składu drinków i koloru małych parasolek.
Minęło kilka minut a młody dalej nie wracał. Kyuhyun zaczął się denerwować i nawet biedny Sungmin nie zdołał go uspokoić, miał chęć wysłać Shindonga na przeszpiegi jednak ten zajął się jedzeniem i nie śmiał nawet odejść od stołu dopóki ten nie będzie pusty. Leeteuk kokietował niczego nie świadomego Choi, a parka YeWook przeżywała kryzys, więc nie reagowała na nic kłócąc się zacięcie. Sam nie miał zamiaru iść tym bardziej puścić Minniego w obawie, że coś mu się stanie. Zaczynał odczuwać brak głupkowatego Kangina i EunHae. Gdy już odchodził od zmysłów zobaczył uśmiechniętego Henrego zbliżającego się w ich stronę, dumnie wypiął do przodu swoja wypchana skarpetkami piersi. Jemu niestety trafiły się skarpetki Shindonga i Kangina, więc przy głębszym wdechu nieco słabł i zataczał się na boki. Kyuhyun natychmiast poderwał się do pionu ciągnąc Minniego za rękę. Reszta siedząca przy stoliku natychmiast wstała za nim, tylko Shin niechętnie zostawił swój niedojedzony ryż z warzywami. Leeteuk poderwał się i ruszył za reszta w kierunku wyjścia.
Choi zasmucony nagłym wyjściem kobiet ruszył w ich stronę i złapał zaskoczonego Kyuhyuna za dłoń, gdy ten mu się lekko wyrwał niechcący zaczepił peruką o stojący w pobliżu wieszak w wyniku, czego ten przewrócił się z trzaskiem i zsunął przestraszonemu Kyu perukę odsłaniając przy tym jego twarz.  Choi zmarszczył brwi, otworzył usta, wytknął go palcem, by po chwili wydusić z siebie.
- Cho? Cho Kyuhyun to ty?! – spytał wyraźnie zdenerwowany. – Gdzie byłeś wczoraj, gdy mnie okradziono! – krzyczał.

Cała banda nie zważając na krzyki i goniących ich ochroniarzy, puściła się biegiem i z hukiem wybiegli na chodnik. Szybko wmieszali się w tłum, na rogu zgarnęli niczego nieświadomego Donghae i Eunhyuka. Nie przerywając biegu szybko znaleźli się niedaleko postoju taksówek.
Nie zdążyli jednak się tam dostać, bo duży dostawczy samochód, po brzegi załadowany arbuzami zajechał im drogę.
- Wskakujcie dziewczynki – krzyknął rozbawiony Kangin
- Co ty tu robisz? – dopytywali się z zaciekawieniem, ładując się do samochodu
- Po co ci tyle arbuzów? – śmiał się Wookie
- To dla mnie? - ucieszył się Shin
- Nie warzcie się ruszać moich arbuzów, bo wam nogi z dupy powyrywam i wysadzę na zbity pysk! – krzyknął – Poprzedniego straciłem, ale to już nie ważne – posmutniał
- Spokojnie Kangin – rzekł Sungmin i krzepiąco poklepał go po ramieniu. – Te arbuzy nigdy cię nie opuszczą.
- Dobra, dobra – zaśmiał się szczęśliwy Kyuhyun - Musimy jeszcze znaleźć Heechula i jedziemy po kasę!

-Zabrał kluczyk?
- Tak, Mr. Choi.
-Nie zauważył podmiany?
-Nie, wszystko poszło zgodnie z planem.
-To dobrze, możecie na razie odejść. Tobie - Siwon odwrócił się do dostawcy pizzy- Kibum dziękuje za informacje. Byłeś bardzo pomocny- chłopak patrzył się na właściciel kasyna z wymalowanym na twarzy zniecierpliwienie, przystępował do tego z nogi na nogę. Siwon na ten widok zaśmiał się 'Jak małe dziecko' pomyślał.- Tak, tak. Pamiętam. Zgodnie z obietnicą, za twoją przysługę załatwię ci rolę w 'Modzie na sukces'- na twarzy niższego chłopaka pojawił się niewyobrażalnie szeroki i śnieżnobiały uśmiech, aż Choi musiał założyć okulary przeciwsłoneczne. - Powiedz mi, co ty takiego widzisz w tym tasiemcu? - ale tego Kibum już nie słyszał gdyż w podskokach wybiegł z kasyna krzycząc.
- Nareszcie!!! Hura!!! Ameryko! Hollywood! Nadchodzę! Szykujcie się na mnie! W końcu skończy się wyzysk - i tyle go było widać.

- Zbierać się! Jedziemy!- poinformował swoich podwładnych Choi.

******************

- Dobra chłopaki jedziemy odebrać naszą kasę- krzyknął Kangin
- No to do skrytki- wtórował mu Leeteuk
- Jedziemy na dworzec PKS- krzyknął Wook, YeYe  i Mochi.
- Na dworzec PKP -krzyknął Hae i Hyuk
- Na lotnisko -zawołali wspólnie Min i Kyu
- Do restauracji na obiad - krzyknął Shin
- Co?!?
- No głodny jestem. Dawno nic nie jedliśmy.- żałośnie zawył Shin.
- Nie to! - odpowiedział Kyu- Gdzie ty chcesz jechać?- z tym pytaniem zwrócił się do YeSung’a.
- No do skrytki na dworcu PKS. A ty?- zapytał się Hyuka.
- No jak to gdzie. Każdy wie, że kasę schowaliśmy na dworcu PKP.
- Przecież my byliśmy na lotnisku, prawda hyung?- Sungmin utkwił pytające spojrzenie w Kanginie.
- No eeeeee....... Tak szczerze mówiąc to ja nie pamiętam gdzie byliśmy schować kasę.
- A ty hyung wiesz gdzie byliśmy?- tym razem Min zapytał się Leeteuka.
- Jakby to powiedzieć - starszy przerwał na chwilę ab zastanowić się nad wydarzeniami poprzedniej nocy- Mam tak samo jak ten miłośnik arbuzów - tu wskazał kciukiem blond kierowcę- Ostatnie, co pamiętam to restauracja, chińskie danie z dziwnie smakującymi grzybkami, Heechul z czerwoną parasolką i tyle. Więc sorry guys I can't help you- rozłożył bezradnie ręce.
- Znów oddalamy się od kasy.
- Nieeeeee- wspólnie zawyli Hyuk i Hae.
- I co teraz?- zapytał się Min swojego chłopaka.
- Nie wiem. Ja mam już dość tego pokręconego dnia.
W samochodzie każdy z chłopaków myślał głęboko nad tym, co w tej sytuacji zrobić i jak przekonać innych, że powinni jechać na lotnisko/dworzecPKS/PKP.
- W związku z tym, że poza tą dwójką zapominalskich jestem z was najstarszy jedziemy na dworzec PKS.
-Ale to było na dworcu PKP. A zresztą to, że jesteś starszy nie znaczy, że mądrzejszy- zapierał się Hyuk.
- Jak widać z wiekiem nie tylko wszystko się zapomina, ale też głupieje. Idioci. Kangin jedź na lotnisko Incheon - powiedział zgryźliwie Kyu.
- Ja ci dam nazywać mnie idiotą- YeYe rzucił się na młodszego.
- Ja chce jeść!!
- Puść mnie!!!
-Dworzec PKP!
-Shin zostaw moje arbuzy!!
- Zabieraj te łapska z mojego czerwonego stanika!!
- Ała moje włosy!
- To za obmacywanie mnie!! A masz- ŁUP
- Głodny jestem.
-Powiedziałem zost....
-CISZA!!!!!!!- gdy Sungmin z całej siły krzyknął wszyscy w pojeździe zamilkli- Jak tak dalej będziecie się zachowywać to z kasy naprawdę będą nici. Policja nas zgarnie za rozróby chyba, że wcześniej dogoni nas Siwon. Musimy coś ustalić. Naradzić się. Ale najpierw. Shindong.
- Tak?
- Przesiądź się na przód z dala od tych arbuzów.
- Okeeeey- odpowiedział zrezygnowano Shin.
- Yesung radzę ci zabrać te łapska z pod sukienki mojego faceta, chyba, że chcesz trafić do szpitala z licznymi obrażeniami i złamaniami- YeYe posłusznie wykonał zadanie i skruszony opuścił głowę, na co Kyuhyun triumfalnie się uśmiechnął i przytulić Sungmina.
- A teraz w związku z tym, że mamy różne opinię, co do tego gdzie znajduje się skrytka proponuje udać się do restauracji, którą pamiętają Kangin i Leeteuk. Zobaczymy czy ktoś z personelu kojarzy, w którą stronę udaliśmy się po wyjściu. A jak nic z tego nie wyjdzie to zobaczymy, co będzie najbliżej. Lotnisko, dworzec PKS czy PKP.
- Wydaje się to być racjonalne- stwierdził Wooki.
- W końcu coś zjem.
- Nie liczyłbym na posiłek, nadal nie mamy kasy- Hyuk stłumił plany kolegi.
- Ja mam. W sejfie ojca zostało trochę forsy, więc zabrałem - wtrącił Henry.
- Hurra obiadek!!
- No to gdzie mam jechać?- spytał Kangin
- Jak to gdzie? Przecież ty i Leeteuk pamiętacie tą restaurację.-  zauważył Kyu. Szeptem dodał, tak żeby usłyszał go tylko jego chłopak- A nie mówiłem, że idioci.
- Ale nazwy nie pamiętam- słabym głosem wyznał Teuk.
- Ja też nie.
- No to jesteśmy w czarnej dupie.
-'Black Butler'- nagle usłyszeli głos za szybą.
- Co to było?
- Nie wiem. Sprawdź w lusterkach czy kogoś widać.
- Nie ma nikogo, po ulicy wala się tylko pusta torebka po popcornie.
- To duchy. Hyuk ratuj! – krzyknął przestraszony Hae – Eunhyuk? Hyuk!? HYUK! Gdzie jesteś? AAAA Duchy zabrały mi faceta! AAAA
- A ten znów swoje.
- Cicho być – powiedział Yesung trzymając na kolanach trzęsącego się jak osika Wookiego – Wlazł pod siedzenie, gdy tylko wspomniałeś o duchach.
- To ja idę do niego. Pa. – i zniknął pod siedzeniem.
- Black Butler. Black Butler. Coś mi ta nazwa mówi – zaczął Sungmin – Czy to nie jest czasem ta chińska restauracja na obrzeżach miasta? – zapytał się.
- Tak, masz rację. To ona. – wykrzyknął uradowany Leeteuk, w końcu mieli jakiś trop.
- Czyżby to była nasza restauracja?- dopytywał się Kangin.
- Wychodzi na to, że tak. Zresztą, zawsze warto spróbować –stwierdził Kyuhyun.
- No to co? Jedziemy? – spytał się Kangin
- Tak!!!!
- Ale najpierw ubierzmy się w normalne ciuchy. Przez ten stanik nie mogę oddychać – powiedział Kyuhyun ukazując krwiście czerwoną bieliznę – Hae dawaj torebkę.
- Eeee…Jaką torbę? – zapytany wyjrzał spod siedzenia i zaczął drapać się po głowie.
- DONGHAE!!!!!
- A chodzi wam o kopię torebki Hermiony? – wyciągnął ją ukazując zebranym – Trzeba było tak od razu – powiedział z bananem na twarzy. Po wnętrzu samochodu słychać był jeden głośny jęk ulgi.

15 minut później wszyscy byli już przebrani w męskie ciuchy.
- No to w drogę do ‘Black Butler’!!
Gdy odjeżdżali wypchaną po brzegi arbuzami ciężarówką na najbliższym rogu wzrokiem odprowadzał ich szczupły, wysoki mężczyzna ubrany w czarne, markowe ubrania.
- Ej, kto tam na rogu stoi? – zapytał się Teuk. Puff
- Przecież tam nikogo nie ma – odpowiedział Kangin spoglądając w boczne lusterko.
- Musiało mi się przewidzieć.

Restauracja ‘BLACK BUTLER”

- No to kto idzie zapytać obsługę czy nas kojarzą i czy wiedzą gdzie po wyjściu poszliśmy? –zaczął Leeteuk.
- Ja nie idę. Przecież nie wiadomo, co wczoraj tu wyrabialiśmy. Pamiętacie zdjęcia z gay-clubu? - po minach chłopaków widać, że woleliby zapomnieć o tym, co zobaczyli na fotografiach - No właśnie. A co jeśli tu robiliśmy to samo, albo jeszcze gorsze rzeczy? Więc ja nie idę. - powiedział Yesung - Nie chcę się znów dowiedzieć, że coś z tą wiewiórą wyprawiałem.
- No to kto pójdzie? – Leeteuk spojrzał się po zebranych. Sungmin udawał, że nie widzi przez grzywkę, EunHae było ‘zajęte’ sobą, niektórzy z zainteresowaniem oglądali swoje paznokcie. Nawet Shindong, którego ciągło do jedzenia miał zwieszoną głowę. – Dobra. Jak brak chętnych to zdecydujemy jak na prawdziwych mężczyzn przystało. Gotowi?- wyciągnął przed siebie prawą rękę. Pozostali w mig pojęli, o co mu chodzi i byli gotowi do walki.

Trzy. Dwa. Jeden.


- Kai-Bai-Bo

- Kai-Bai-Bo

-Kai-Bai-Bo - na chodniku przed restauracją toczyła się zacięta walka na 'Kamień-Papier-Nożyce'.
- To jest niesprawiedliwe. Oszukiwaliścieeee. Ja tam nie idęęę.- użalał się przegrany.
- Musisz. Takie są zasady gry. Właź.
Tak więc jeden z chłopaków wszedł do środka, a wyglądał jakby szedł na skazanie, na gilotynę. Reszta grupy przyklejona była do szyby i obserwowała.
- Jak myślicie da sobie radę?
- Może powinniśmy z nim wejść?
- Jak chcesz to idź. Ja zostaje tu.
-Kangin ma rację, w końcu to Chińczycy i znają się na kratę. Jestem zbyt młody by umierać- dramatycznie stwierdził Hyuk.
- Ale on jest taki bezbronny.  Jak coś mu się stanie to będziemy winni. - zaczął Wookie.
- On? Bezbronny? Chyba jeszcze nigdy z nim o jedzenie nie walczyłeś. Potrafi być bezwzględny.
- A ja go tam nie żałuję. Im nas mniej tym lepiej.- stwierdził YeYe
- Przecież potrzebujemy go do otwarcia skrytki!
- Po co?
- Szyfr debilu!! Szyfr!! Potrzebujemy Henrego - odpowiedział Kyuhyun. Biedny Mochi zawsze, jako pierwszego go wszędzie wysyłają.
- Zawsze możecie panowie wyłamać drzwiczki. - nagle usłyszeli szept za swoimi plecami. Szajka oszustów podskoczyła w miejscu.
- AAAA. Duchy!!! - krzyknął Donghae- Hyuk ratuj- wskoczył na plecy swojego chłopaka, rękoma zasłonił mu oczy szarpiąc przy tym głowę.
- AAAA!!!!
- Proszę się nie bać. Nie jestem żadnym duchem - powiedział przybysz i uśmiechnął się zawadiacko- Pracuje tutaj. Jestem ZhouMi. Zapraszam panów do środka, przecież nie będziemy tutaj tak stać- nikt się nie ruszył. 'Już po nas' myśleli. Niektórzy rozglądali się za możliwością ucieczki.
-Proszę do środka - ponaglił ich przybysz.- Proszę. Proszę. Dalej. -dodał szeptem - Ja nie gryzę. Przynajmniej na początku.
- CO?!- spytał się najbliżej niego stojący Shin.
- Mówię, że mamy przepyszne potrawy, w które z chęcią panowie się wgryzą - to mówiąc wepchnął zebranych do środka. - Witam państwa w restauracji ‘Black Butler”. Zapraszam panów. – powiedział nadzwyczaj uprzejmie. Zaprowadził naszych bohaterów do stołu, rozdał menu i odszedł wcześniej zebrawszy zamówienia – Jeżeli to wszystko, to zaraz przyniosę panom wasze dania.
- Ja się go boję. Zbierzmy informacje i spadajmy. Wydaje mi się, że ten smok na ścianie się patrzy na mnie.
- Daj spokój Hae. Ty to się wszystkiego boisz. Jak nie duchy to jakieś smoki.

Po dwóch minutach ten sam kelner wrócił rozkładając dania na stole.
- Tak szybko? – zdziwił się Henry.
- Przecież dopiero odszedłeś od naszego stołu. Jak to możliwe, że dania są już gotowe?- zawtórował Ryeowook.
- To nic takiego. Naprawdę. Mam w kuchni kilka osób do pomocy, więc przygotowanie tych potraw niewiele mi zajmuje. Choć z głównym kucharzem było szybciej, ale dziś rano wyjechał chyba do Hollywood.
- Jak to? Ty to wszystko zrobiłeś? – zdziwił się Kangin biorąc kęs swojej potrawy – To jest wyśmienite. Po prostu nie wierzę w to. Jesteś niesamowity.
- To nic takiego. To moja praca. I’m just one hell of a butler. – powiedział kelner I zniknął zbierać kolejne zamówienia.
- To wszystko jest jakieś dziwne. Co on w ogóle powiedział? – pytał zaniepokojony Leeteuk.
- Że jest cytuję ‘ One hell of a butler’- nagle zza ich pleców wyłonił się wysoki chińczyk z dużą ilością tatuaży na ciele. Wszyscy podskoczyli, a Hae i Hyuk przytulili się do siebie. Donghae mógł przysiąc, że nieznajomy miał takie same oczy jak smok na ścianie. Rozsiadł się on przy ich stoliku i zaczął mówić – Biedaczek zapatrzył się w anime „Kuroshitsuji” i teraz myśli, że jest demonem, który wszystko sam zrobi, najlepiej gotuje, podaje itd. Ale ja nie narzekam. Zawsze tania siła robocza się przyda. Choć szkoda mi Zhou Mi’ego – powiedział nieznajomy. Przy stoliku zapanowała cisza, nikt nie wiedział kim jest przybysz. Jak mogą się w jego obecności zachować no, bo te tatuaże, no i Chińczyk, więc zna sztuki walki. Toż to strach z takim zadrzeć. Podczas gdy cała 10 siedziała jak na szpilkach zastanawiając się, co począć, do restauracji wszedł mężczyzna z maską konia na głowie otoczony wianuszkiem ochroniarzy.
- Szefie czy to aby na pewno dobry pomysł z tym przebraniem?
- Cicho, nikt mnie nie może poznać. Przecież tam siedzi mój syn. A w tej masce nikt na mnie nie zwróci uwagi. W końcu to chińska dzielnica.
- Ale nowy rok chiński dawno się skończył, tak samo jak parady i nikt już nie chodzi w prze…
- Cicho, bo ludzie się patrzą na ciebie. – powiedział karcąco Siwon. Usiadł przy stoliku i zaczął obserwować stolik w rogu Sali.
- Kim pan jest? – zaczął nieśmiało Sungmin. Miał dość już tej niezręcznej ciszy, no i siedział najdalej od przybysza a najbliżej drzwi, więc jakby co droga ucieczki idealna.
- Ja?

- …nazywam się Hangeng i szukam swojego chłopaka Heechula. – odparł
- Kogo?
- Jak?
- My też – odpowiedział Shindong z pełną buzią jedzenia
Kyuhyun natychmiast zareagował na gafę wspólnika i walnął go w potylicę, w wyniku czego Shin zarył twarzą wprost w swój talerz pełen jedzenia.
- Jak to zaginął? – dopytywał się coraz bardziej wściekły. Wstał gwałtownie, w wyniku czego obrus zsunął się zwalając przy tym pełne jeszcze talerze.
Shin zawył niemiłosiernie nad niedojedzonymi talerzami.
- Czemu to zrobiłeś wcale nie zdążyłem się najeść! – krzyczał tarzając się w rozpaczy po podłodze, dojadając, co chwilę znalezione kąski, które jakimś cudem ocalały w czasie lądowania.

* Na drugim końcu Sali *

- Co to za odgłosy? – dopytywał się Siwon, prężąc przy tym szyje niczym indor z nadzieją, że uda mu się cokolwiek podsłuchać.

- Nie dobrze mi musze puścić pawia, Shin ty świnio. – krzyknął Teuk.
Przechodząc obok stolika, przy którym siedział człowiek-koń rozmawiający przez telefon, zwolnił z lekka gdy rozpoznał głos Choi, był tego pewny.
- Kasa? Matko kochana…. gdzie jesteś?... jaki znowu las… czekaj na mnie tam gdzie jesteś! Pieniądze w pudełku po pizzy, no kto to widział.
Podniecony Leeteuk natychmiast ruszył ku wyjściu, a był na tyle podekscytowany, że w drzwiach potrącił Siwona, popychając go dość brutalnie. Zdezorientowany Choi wpadł na kelnerkę, ta upadła na niego, wylewając gorącą zupę wprost na jego kroczę.
 -AAAA!!! Moje jajka – krzyczał. A Teuk wypadł z restauracji jak by go goniło stado głodnych Shindongów.

*Niedaleko restauracji*
Zadowolony Kibum wsiadł do odzyskanego firmowego auta. Chciał je odstawić do restauracji i rzucić robotę by móc się spełnić w wymarzonej roli aktora telenoweli. Już na miejscu donośne burczenie w brzuchu przypomniało mu, że dziś nie miał jeszcze nic w ustach. Sięgnął po karton z pizza i uniósł wieczko z zadowoleniem. Niestety w pudełku nie było jego upragnionej pizzy tylko kasa, ogrom forsy. - Skąd u licha tyle szmalu w moim aucie? - zastanowił się. – I co mam z nią zrobić - Wyciągnął telefon i wybrał numer Choi Siwona. - Panie Choi… tak to ja… nie… to znaczy… słucham? Nie skąd… - uśmiechnął się - … chodzi o to, że znalazłem pieniądze.. co? No u mnie w aucie… byłem głodny… - przewrócił oczami. –Koło lasu, nie wiem… niedaleko restauracji… BLACK BUTLER… ok… czekam. – rozłączył się. Wyszedł na zewnątrz i zapalił papierosa, w między czasie marzył jak wspaniale będzie wystąpić w ukochanym serialu wśród najlepszych aktorów. Nie zauważył nawet Leeteuk, który cichaczem skradał się do samochodu, nie zauważył jak otwiera drzwiczki auta i odjeżdża, Z krainy marzeń oderwał go dopiero krzyk pana Choi, który rozkraczony, owinięty w kroku czymś w rodzaju pieluchy, próbował o niego podbiec. Z początku go nie poznał przez maskę konia, jednak wygrażająca pięść oraz donośny krzyk uświadomił mu, z kim za chwile będzie miał do czynienia. - Co się panu stało? – spytał wskazując ręką na krocze bogacza - moje poparzone jajka nie są w tej chwili ważne! Gdzie auto, gdzie moja kasa? - Tu? – wskazał palcem puste miejsce parkingowe. – było… - dodał i uciekł jak najdalej od wściekłego Cho.

******

- Tak, był Geng, ale ja mu nic nie powiedziałem, nikt nie wie gdzie jesteś, możesz być spokojny. – odpowiedział radośnie Teuk, wręczając pieniądze – teraz towar – poprosił
Heechul przeliczył pieniądze, uśmiechnął się pod nosem i wyciągnął spod lady pudełko wielkości podobnej jak te po butach.
Leeteuk drżącą ręką odebrał od niego pakunek wyciągając z niego najnowszy album Super Junior ‘Mamacita’
- Oj tak to cacuszko jest warte wszystkich pieniądzy – odparł tuląc album do serca i w podskokach wybiegając na ulice.

*W restauracji*

- Hee unika mnie od kąt zaproponowałem mu seks na dole. – westchnął wyrzucając z siebie dotychczasowe żale. Shin dostał nowe jedzenie, a reszta była zalana w trzy dupy, no może oprócz KyuMin, którzy jako jedyni zachowywali się przyzwoicie.
- Teuk zniknął – szepnął mu Sungmin na ucho.
- Chyba się zaczyna, musimy odzyskać nasz skarb, już mam dość tych podchodów z kasą.
- A moje włosy? – spytał zrozpaczony Sungmin?
- Pójdziesz do fryzjera, obiecuje. – powiedział z ręką na sercu. – do najlepszego w całej Korei skarbie.
Pocieszony Ming uśmiechnął się uroczo i wstał.
- Choć Hangeng, zaprowadzimy cię do Heechula.
Po paru minutach wszyscy siedzieli w arbuzowym samochodzie.
- Chyba ojciec do mnie dzwoni – stwierdził przestraszony Henry, który natychmiast wytrzeźwiał ze strachu.
- Odbierz, będziemy wiedzieć, na czym stoimy – stwierdził Kyu.
Młodszy natychmiast spełnił polecenie.
- Tato? – spytał. Cisza. – nie odzywa się, tylko słychać jakieś głosy, normalnie z tyłka dzwoni - odparł i wziął na głośno mówiący.
- Boli, boli, aaaa gdzie pan te ręce kładzie?... Musze obciągnąć napletek, według pana jak mam oczyścić ranę? … Piecze, … proszę się nie mazać nie jeden tu był taki, z poparzonym kutasem, ale jakoś pozory normalności potrafił zachować, ciota, wypieprzaj pan stąd ….no dobra możesz pan obciągnąć, ale delikatnie…
- Nie musimy tego słuchać – powiedział Sungmin wyrywając młodszemu z dłoni telefon, po czym nacisnął czerwoną słuchawkę.
- Gdzie jedziemy? – spytał Kangin pieszcząc czule arbuz leżący obok niego. Kyu podał mu adres.
- Jedziemy do dormu Super Junior. – wyjaśnił Sungminowi, cicho szepcąc na ucho. – Leeteuk na pewno pojedzie tam po autografy, znam takich typków jak on.

Udało mu się zdobyć autograf każdego z nich. Będąc podnieconym ze swojego skarbu nie zauważył stojących przed bramą wkurwionych mężczyzn.
Po jego lewej stronie stał Kyuhyun, że swoim ukochanym. Po drugiej stronie EunHae, YeWook oraz reszta.
Zdezorientowany spojrzał na wszystkich i zamarł. Nadal mocno dociskając do piersi ukochany album.
- Co wyyy tu roo-bbbicie? - spytał spanikowany.
- Nam też miło cię widzieć Leeteuk. - odpowiedział rozbawiony całą sytuacją Kyu.
Przestraszony cofnął się dwa kroki do tyłu, a tamci zrobili trzy kroki w jego kierunku.
- Bardzo się zainteresowaliśmy twoim zniknięciem. Martwiliśmy się.
- Byłem..... - jąkał się
- Wiemy gdzie byłeś. - przerwał mu Yesung.
Nagle z piskiem opon podjechał ekskluzywny nowoczesny samochód. Wysiadł z niego Choi, nieco obolały jednak o wiele lepszym wstanie niż ostatnio, co świadczyło o krokach, które stawiał.
- Przyjacielu na ciebie zawsze można liczyć. - przywitał się serdecznie z Kyuhyun’em. - mężczyzna mojego wspólnika jest moim przyjaciele. - zwrócił się do Sungmina, przy okazji nie omieszkał wymacać jego tylka. 'Hmm...sam chciałbym mieć taki' -pomyślał zanim oderwał się od niego.
- A Ci panowie? - spytał wskazując ręką resztę zebranych.
- Mamy tutaj Henrego Choi, Lau po matce. - zażartował.
- Witaj synu. Dziękuję, że dzielnie się spisałeś.
- Pozostali są raczej nieświadomi, co się działo. Myślę, że oprócz Leeteuka o Heechula nie znajdziesz nikogo winnego.
- Zaraz, zaraz. - wtrącił Hangeng. - Gdzie jest mój Hee?
- A no właśnie. - wtrącił się Siwon. - KiBum wyprowadź naszego pasażera. - młodzieniec podszedł do bagażnika i wyciągnął z niego wystraszonego Heechula.
Geng natychmiast podleciał do swojego ukochanego.
- Ja już ci dam, niedobry ty, uciekasz, denerwujesz tu panów, a ja jestem zmuszony szukać cię po całym mieście. - na koniec przemowy złapał go za ucho i zaprowadził na postój taksówek.
Reszta zostawiła ich w spokoju.
- A tu moim pracownicy. Też chcieliście mnie obrobić?
- Nie my, nie. - zarzekali się.
- Szefie, naprawdę nic nie zrobiliśmy. - tłumaczyli się.
- Macie tu po tysiaczku i nie chcę was więcej widzieć na oczy.
- Odzyskałeś pieniądze, a co robimy z 'Mamacita' ? - spytał Kyuhyun.
- Sam zadecyduj, ja muszę jechać na zmianę opatrunku. Synu chodź. - zwrócił się do Henrego. - A ty młody, pamiętaj o porannym samolocie. - przypomniał Kibumowi.
- Pamiętam panie Choi i dziękuję. - ukłonił się nisko.
Nagle z dormu wyszedł lider Super Junior.
- Skoro ten cały Teuk ma być ukarany przez miłość do naszej muzyki to my się nim zajmiemy. Potrzebujemy uke do praktyk yaoi. - odpowiedział zadowolony. - Wy też macie szansę zabłysnąć w tej branży. - powiedział pozostałym. Po czym zniknął z Teukiem pod pachą. Który raczej nie będzie miał, na co narzekać.
- A jak z tydzień na dupie nie usiądzie to mu się odechce.  - skitował Sungmin.
YeWook poszli na spacer, EunHae kupić bilety na koncert SuJu, Kangin odjechał w siną dal, ze swoimi arbuzami, Kibum pędził pakować się na samolot, Hangeng w zaciszu swojej sypialni karcił swojego Heechula, a Henry podtrzymywał ojcowską rękę, w czasie, gdy ten miał zmieniany opatrunek, Shin przejadał w restauracji całą swoją kasę od Choi...
- Co robimy kochanie? - spytał Sungmin.
- Masz jakieś propozycje?
- Wiesz wszyscy się sobą zajęli, a my co robimy... nic.
- Już wiem! - ucieszył się Kyu.
Podbiegł do kompa i zaczął grać. Natomiast naburmuszony Sungmin zajął się jedzeniem ulubionych ciastek dyniowych.
A skąd to wiem?

Bo wszystko widzę, jestem wszędzie, niewidzialny i bacznie obserwujący Zhoumi!



6 komentarzy:

  1. Hahaha nie no normalnie jebłam, jedno wielekie kac vegas :D
    Żółw na głowie, trup w wannie, króliczek z kasyna i jeszcze to AAAAAAAAA
    Tęskniłam za wami dziewczyny :)
    Ekstra post i dodawajcie częsciej swietnie uczciłyście 50ty post, ja czekam na 100 ;P
    Weny dziewczyny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteśmy i nigdzie się nie wybieramy.
      Kochanie, jakiś błąd nam wyskoczył, którego wcześniej nie zauważyłyśmy i połowę tekstu nam wcięło. Przeczytaj drugą część.
      Syśka :)

      Usuń
  2. Przeczytałam, równie genialna jak poprzednia =^·^=

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahhh... Jak zawsze spóźniona ja! (Niedobry dongseang >.<)
    No, ale co zrobić? Punktualność to nie moja domena XD
    *odchrząkuje*
    Ranyyyy~! pierdolłam X"D Ryjecie mózgi dziewczyny, serio XD
    Wielki Comeback moich Unnie! <3 W końcu się doczekałam notki od Was i muszę powiedzieć, że warto było czekać <3
    Komedia, która rozpieprza człowieka od pierwszego 'AAAAAAAAAAAA!' Cudownie, że zawarłyście całą 15-stkę i cudownie, że napisałyście takiego długaaaaaśnego (to jest to~!) łan szota ^-^
    Postanowiłam, że każdego typa opiszę osobno, żeby nie zrobił się niepotrzebny burdel XD (Pfff... Całe Super Junior, to przecież chodzący, seksowny burdel :D)
    Zacznę od Donghae, bo ten człek rozpieprzył wszystko XD Taki słodki i meeega (królik) idiota~! No, jak go tutaj nie przygarnąć i obronić przed tymi złymi Nonna'mi, huh? ♥ Wgl fanboy Super Junior? Ahahaha mistrzowskie XD
    Hyukjae - ten drugi (nie ostatni) chodzący idiota jest tak zabójczo zaborczy i asdfghjkllkjhgfds, że moja miłość do niego wzrosła jeszcze bardziej niż wcześniej, co jest prawie niemożliwe XD
    Sungmin (Czy tylko ja miałam taką --> \(〇Д〇)/ minę, jak się dowiedziałam..? >.< Wiecie o co mi chodzi, nie?) Cód, miód i orzeszki z tego ludzia jest,no ♥
    Kyuhyun (kkk chyba piszę ich według waszych shippów XD) MATERIALISTA~! *wskazuje palcem* JA LEŻAŁAM KIEDY ON MÓWIŁ O TYCH KARTACH XDD No ja pierdziele, nie mogę <3
    Shindong - Ahh.. uwielbiam jak autorzy łączą go z żarełkiem ♥ No po prostu otp XD
    Kangin - Czy ja muszę tutaj coś wgl mówić...? Ahahahahahahahaha... CIĘŻARÓWKA ARBUZÓW \(@O@)/ X"D
    Leeteuk - totalne nieogary w tym NIESuperJunior są XD A ten typek to kolejny przykład niepoprawnego materialisty ;D
    Yesung - on, Henryk i Ryeowook... OMO XD Taki mrhhhoczny tutaj jest ♥ (Co nie zmienia faktu, że ciągle się go boję...)
    Ryeowook - Ahahahahah XD Tylko on może spać w bagażniku, TYLKO on XD
    Heechul - ten to już całkiem jest jak ninja ;D
    Hangeng - AWWWW... On szukał Heenimaaaa~! ♥ To taaakie uroczee, no~!!!
    Henry - kkkkk XD Synek Siwona ahahahaha XD Jak mogłyście mi to zrobić X'D Taką bekę u człowieka wywołać ლ(ಠ_ಠლ) <-- (dobrałam się do emotikonów ^-^ ;D)
    Siwon - Mafiozo jeden XD No po prostu wymiata, zwłaszcza przy końcu XD
    Kibum - lol XD MODA NA SUKCES? ... Mistrzynie XD
    Zhou Mi - Jego zostawiłam na koniec, bo połączenie go ze Sebastianiem z Kuroshitsuji było fenomenalne XD JA GO WIDZĘ KURNA W TYM WDZIANKU, NO >.< (ノಠ益ಠ)ノ彡┻━┻
    TO DLA MNIE ZA DUŻO I MOJE FEELSY SĄ NA POGRANICZU.
    Wgl to połączenie z 'Mamacita' i cała ta atmosfera i fabuła, urzekła mnie tak cholernie, że to aż boli...</3
    Kocham Was, dużo weny i czasu, no i hwaiting~! ♥ / Kummie
    Ps. KURNA SUPER JUNIOR POWINNO MIEĆ WŁASNY PORN CLUB.

    OdpowiedzUsuń
  4. HAHAHAHAHAHAHA, rozwalacie system <3 SuJu rozwala system <3 ubawiłyście mnie tym :,) Syśka elf, dziękuję za komentarze u mnie *u* póki co słabo z czasem, ale zamierzam zagłębić się w Waszego bloga ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co ;) lubię Wasze opowiadania są wciągające naprawdę, na dodatek 2MIn za którego się zabieram od dawna :D póki co sobie czytam, ale na tego shota też przyjdzie czas. Obie z Levi cieszymy się, że Ci się podobało. Uwierz, że bardzo się starałyśmy pisząc tego one-shota. Bywały też chwile zwątpienia, głównie z mojej strony, ale jakoś się udało :D Pozdrawiam i dziękuje, że zajrzałaś ;) zapraszamy częściej :D

      Usuń