Przyznam całkiem szczerze, że to moja pierwsza w życiu napisana
komedia (Jeżeli można to nazwać komedią - Levi). Na
szczęście moja wspólniczka, a zarazem najlepsza przyjaciółka :D
<Levi>dzielnie pomagała mi jakoś wprowadzić właściwy nastrój.
Poświeciłam się specjalnie dla Was z okazji 50 posta na naszym
skromnym blogu i dla wspaniałej Levi którą kocham <3 a Ona mnie nie :P No i
oczywiście bohaterami są nasi ukochani chłopcy z SuJu. Pomysły pożyczone z
niektórych fajnych komedii. A natchnienie przyszło wraz z publikacją 'Mamacita'
:D co na pewno każdy elf zrozumie czytając nasz jubileuszowy tekst :D
Mając okazję witam nowe czytelniczki :) i dziękuję za każdy
komentarz <3
Syśka
Teraz
ja dodam coś od siebie.
Na
początek chcę przeprosić Was za naszą długą nieobecność na blogu. Wynikło to
wszystko z chęci napisania wspólnego one-shota aby uczcić nasz 50 post. Jest on(
jak na nasze możliwości bardzo długi) więc i pisanie go zajęło nam sporo czasu
( zwłaszcza mi L ), ale w końcu udało się go skończyć. Mamy nadzieję,
że choć troszkę przypadnie Wam on do gustu i napiszecie coś od siebie na jego
temat.
Levi
PS. Zapomniałam dodać, że wygląd chłopaków jest taki jak podczas promocji 'MAMACITA'
PS. Zapomniałam dodać, że wygląd chłopaków jest taki jak podczas promocji 'MAMACITA'
Bbbbbbzzzzzzzzzzz
– w salonie zalewanym promieniami słonecznymi było słychać jedynie odgłos muc..
- AAAAAAAAA
!!!!!!!!! – jednak nie tylko muchy –
AAAAAAAAA !!!!! - z jednego z pomieszczeń wybiegł półnagi mężczyzna z
niebieskimi włosami - AAAAAAAAA!!!!!!!- wpadał i wypadał z jednego
pomieszczenia do drugiego ciągle krzycząc –AAAAAAAAA !!!!!!!!! - wymachiwał do
tego energicznie rękami.-AAAAAAAA!!!!!
-
Zamknij się idioto. – odpowiedział mu senny głos.
-
AAAAAAAA!!!!!!
-
Bo zaraz wstanę do ciebie. –powiedział dobrze zbudowany blondyn.
-
AAAAAAA!!!!!!!!!!!!
Niebiesko
włosy nie przestawał krzyczeć. Jego głos roznosił się po całym apartamencie
powoli budząc wszystkich jego mieszkańców a on sam latał jak obłąkany.
-AAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!
-Co
za idiota. Zamknij mordę, bo mi łeb pęka. – z rogu pokoju odpowiedział mu
chłopak o morderczym spojrzeniu. Miał ciemne włosy, owinięty był w
prześcieradło a na głowie miał…..żółwia?
-
AAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!
-
Ja już mam tego wszystkiego dosyć. Doigrałeś się – blondyn wstał z podłogi i
ruszył w stronę niebieskiego. Jednak jak to mówią nieszczęścia chodzą parami.
Bo najpierw ten idiota wrzeszczy jakby go rozdzierali i go obudził, a teraz
wywrócił się potknąwszy o butelkę wódki. Podłoga była zasłana różnymi
śmieciami. Walały się po niej butelki po różnych trunkach, jedzenie, ciuchy,
pieniądze, pluszaki w kształcie NEMO, filmy porno, małe różowe króliczki, karty
do pokera, kwiaty, chińskie ciasteczka z wróżbą, pudełka po pizzy, arbuzy i
wiele innych niezidentyfikowanych rzeczy.
Blondyn
przewracając się zaklął cicho pod nosem. Twarzą upadł na coś miękkiego
i…kleistego?
-Mmmmmmm.
Jak dobrze- usłyszał gardłowy jęk? Poderwał się jak oparzony.
-
Co to kurna ma być? Dlaczego leżysz nagi na podłodze? W ogóle gdzie my
jesteśmy?
-AAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!
-PRZESTAŃ!!!!!!!
Chłopaka
o niebieskich włosach za ramię złapał lekko wyższy od niego szczupły mężczyzna.
-
Powiesz w końcu, co się stało czy będziesz tak latał i krzyczał?
-AA-
zaczął niebieski, ale widząc karcące spojrzenie i palec skierowany na niego
nadąsał się i zaczął mówić normalnie – No bo tam trup jest- zaczął obrażony.
-
Jaki trup? Gdzie?- podniósł się chłopak z żółwiem na głowie, w oczach miał
dziwną fascynację.
-
No taki normalny.
-Ale
gdzie on jest? – zaczęli pytać inni obecni w pokoju.
- No
tam. – wskazał dłonią w nieokreślonym kierunku - A jaki on piękny jest. Ma
takie lśniące czarne włoski, białe ząbki, piękny brzuszek, jego skóra jest taka
gładziutka i biała – mówił rozmarzony – jest perfekcyjny.
-
My się nie pytamy jak wygląda tylko gdzie jest? – wydarł się brunet leżący nago
na podłodze. Wypowiadając to pytanie powoli podnosił się do pozycji stojącej.
-
No w wannie, w łazience. Chodźcie pokarzę wam – odpowiedział wesoło i w
podskokach popędził w stronę wymienionego pomieszczenia. A za nim podążyli:
rosły blondyn, nagi brunet, chłopak w prześcieradle, i blond chłopak, którego
włosy miały różowy odcień.
-Proszę
bardzo – powiedział dumnie otwierając drzwi do łazienki i ukazując bladego
chłopaka leżącego w wannie.
-
Ja tam nie wchodzę. Boję się – różowy skulił się przy drzwiach
-Ja
pójdę – z błyskiem w oku powiedział jeden z nich.
-
Nic z tego Yesung. Jakby żył to byś go dobił. – za prześcieradło złapał go
blondyn uniemożliwiając wejście do pomieszczenia.
-
Ale…
-Żadne
‘ale’, YoungWoon ma rację. – odpowiedział nagi chłopak.
-
LeeTeuk, proszę. – Yesung zrobił oczka kota ze Shrek ’a
-
Nie! Wejdzie EunHyuk.
-Co?
Dlaczego ja? – odpowiedział różowo włosy
-
Bo jesteś najmłodszy.
-
Niech tamten idzie skoro go znalazł – wskazał na chłopaka, który ich tu
przyprowadził.
- A
kim ty w ogóle jesteś? – zainteresował się Kangin.
-
Jak to kim? – zapytany przyjął pozę Marlin Monroe. Pochylił się lekko do
przodu, ręce złożył na kolanach, wypiął swój zgrabny tyłeczek i lekko nim
potrząsnął – Jestem DongHae! Króliczek z kasyna. – odpowiedział uśmiechając się
zalotnie.
-
To dlatego twój krzyk wydawał mi się znajomy. Choć zdecydowanie wolę jak
krzyczysz moje imię. Eunhyuk tak słodko brzmi w twoich ustach.
- Co tu się dzieje? - Warknął przystojny
blondyn o wyjątkowo delikatnych rysach twarzy.
- Zobacz kto leży w wannie to się dowiesz
Minnie. - Odpowiedział Króliczek Hae.
Blondyn wszedł do łazienki i zaczął baczną
obserwację leżącego w wannie mężczyzny.
- Shin ty łakoma bestio. - Krzyknął na całe
mieszkanie. - Znowu pobiłeś się z dostawca pizzy? - Odpowiedział znudzony. - To
już drugi raz w tym miesiącu.
- O co ci chodzi? - Burknął. - Ja go nie
tykłem żadnym palcem, nawet tym najmniejszym - powiedział oburzony pokazując
zebranym owy palec.
Wszyscy zebrani spojrzeli na siebie. Teuk
zrezygnowany wyszedł z łazienki.
- Kurwa jego mać! - krzyknął potykając się o
leżącego na podłodze bruneta.
- Po co leżysz na podłodze? - spytał głupio Kyuhyun wchodząc do
przedpokoju. - I czemu dostawca pizzy śpi w wannie? - dopytywał się.
- On nie żyje. - jęknął różowo włosy.
- Gdzie my w ogóle jesteśmy? - Spytał
zebranych blondyn ściskający arbuza pod pachą.
Leniwym wzrokiem śledzili otoczenie, w którym się
znaleźli. Ich miny nie świadczyły niczego dobrego.
- O jezu! O jezu! - krzyczał Shindong kuląc
się w rogu i bujając na boki. - zobaczcie jaki tu burdel. Ja nie mogę iść do
więzienia. Jak mam przeżyć na trzech posiłkach dziennie, jak?! - Krzyczał
opętany.
- I już nie będziesz jadł pizzy. -
Inteligentnie stwierdził Kyuhyun.
- Zamiast pierdolić może ustalimy, co się
stało i podejmiemy decyzję. - Powiedział Leeteuk piskliwym głosem pełnym
przerażenia.
Sungmin wojowniczo podparł się rękami o biodra
i uśmiechnął promiennie.
- Powinniśmy stąd spadać, a nie snuć domysły,
co i jak. To, że nasz łakomczuch wyżył się na tym o to, co leży w wannie nie
znaczy, że musimy za niego odpowiadać. Bierzmy forsę i zwiewajmy z kraju jak
było ustalone. Jakoś nie mam ochoty wpaść w ręce Choi. - Skwitował.
- Właśnie, kasa...- powiedział inteligentnie
Hyuk. - skrytka, kluczyk.... - zastanowił się. - Wookie!!! - wydarł się budząc
przysypiającego pod ścianą Leeteuka.
W popłochu zaczęli się zbierać by wyjść szybko
z mieszkania. Na klatce schodowej nie obyło się bez przepychanek między
skacowanymi i zdezorientowanymi chłopakami.
- Ciekawy jestem, kto rozwiąże zagadkę tej
nocy. - zaśmiał się w głos Jongwoon.
- Mamy większy problem niż brak twojego
ukochanego Kim - zaczął Kyu.
Rozejrzeli się po sobie posyłając nad wyraz
głupie spojrzenia.
- Stary gdzie jest twoja bryka? - Spytał Hae
najstarszego ze wszystkich.
Leeteuk spojrzał głupkowato na miejsce
parkingowe i podrapał się po głowie.
- Yy .. tu? - spytał pokazując miejsce
parkingowe.
Podczas gdy jego wóz stał parę metrów dalej,
zasłonięty innym wozem.
Shin wesołym krokiem podszedł do małego
czerwonego dostawczego fiata z logiem lokalnej pizzerii i zadowolony wyciągnął
telefon.
- Ej, co ty robisz? - dopytywał się Hyuk.
- Pizzę zamawiam, nie jadłem śniadania. -
odparł zniesmaczony takim durnym pytaniem.
- To chyba samochód naszego kolegi z wanny. -
stwierdził Lee Sungmin.
- Zamknięte i bez kluczyków. - zauważył
Yesung.
- Niech ktoś idzie na górę i weźmie kluczyki
od tego trupa. Na pewno są w kieszeni. - odparł spokojnie Kyu.
- Szukaj frajera. - zaśmiał się Minni.
W jednej chwili wszyscy skulili się by żaden z
nich przypadkiem nie został wytypowany do tej brudnej roboty.
-
Ja pójdę!!!- usłyszeli nagle entuzjastyczny głos, a gdy się odwrócili, żeby
zobaczyć do kogo należał spostrzegli tylko znikające na klatce schodowej plecy.
-Kto
to był? – spytał zdezorientowany Eunhyuk. Dobrze pamiętał, albo tak mu się
wydawało, że w tej ich kradzieży oprócz obecnych na chodniku nikt więcej nie
brał udziału. Choć głowy sobie nie da uciąć, zbyt dużo w tym wszystkim było
przypadku, zbiegów okoliczności, nieplanowanych zdarzeń. No bo jak można nazwać
sytuację gdzie 3-4 grupy oszustów wpadają na siebie, każda z zamiarem
okradzenia tego samego pomieszczenia, tego samego faceta i kończą jako
sprzymierzeńcy?
-
To był Henry – splunął z odrazą YeSung – Choi.
- A
dlaczego on tu jest?!
–
To mieszkanie, w którym się obudziliśmy należy do tej małej wredoty. – Yesung
zazgrzytał zębami – A przykleiło się toto do Wookiego, odkleić się nie dało,
nawet z miłości do MOJEGO RyeoWook ’a obiecał pomóc obrabować tatulka.
-
To wy weszliście z nim w spółkę? –spytał się KyuHyun, uwierzyć nie mógł, że
ktoś był na tyle głupi – Idioci.
-
AAAAAAAAAAAAA!!!!!! – zaczął znów DongHae – ZAMKNĄ NAS!! AAAAAAAA!!!!
-
TRZY POSIŁKI DZIENNIE!! – złapał się Shindong za głowę siadając na chodniku
wyrywając przy tym włosy - Ja tego nie przeżyję. Umrę z głodu.- zaczął bujać
się w przód i tył.
-
Nic na to poradzić nie mogłem. Wookiś uznał, że to coś jest słodkie i nam się
przyda – powiedział starszy – A że ta wiewióra jest tak uhhh zakochana w MOIM Wookisiu no to się
zgodziłem, żeby mieć go na oku.
-AAAAAAA!!!!!!!!!!
- Donghae był już na końcu ulicy.
-
Czyś ty do reszty oszalał? On sprzymierzeńcem? – zaczął krzyczeć Kangin.
Chodził zdenerwowany po chodniku dla uspokojenia głaszcząc arbuza. – Pewnie
teraz dzwoni do tatuśka i zaraz gliny się tu zjawią. Szybko musimy się stąd
zwijać. Wsiadać do samochodu!!!!
-
Ciekawe jak geniuszu wejdziemy tam skoro kluczyków nie mamy?!
-
On nas nie wyda. – powiedział spokojnie Yesung odpychając się od ściany, o
którą był oparty. – Lepiej, że jest tutaj. Musimy znaleźć mojego Wookisia a on
może wiedzieć gdzie mój ukochany jest, bo zawsze jest do niego przyklejony, na
krok go nie odstępuje – zaczął strzelać kostkami w palcach.
-
Wookiś Wookisiem – powiedział z przekąsem Sungmin – ważniejsza jest kasa. W
końcu muszę znaleźć jakiegoś dobrego fryzjera a na to potrzebuję dużo forsy, no
i na moje kochane różowe króliczki.
-AAAAAAA!!!!!!!!!
– przed ich nosami przebiegł DongHae, ale zanim zdążył ponownie zniknąć za tył
bluzy złapał go Hyuk, czego niebiesko włosy nie zauważył i nadal biegł w
miejscu.
-
Hej – nad głową LeeTeuka zapaliła się żaróweczka – Chłopaki!! Jak kasy nie
znajdziemy..
-
WOOKIEGO – poprawił go Yesung
-
Tak, tak. Więc jak nie znajdziemy kasy i WOOKIEGO – tu spojrzał na chłopaka o
morderczym spojrzeniu - To możemy zażądać okupu za synalka Siwona. To kasa i to
kasa.
-
Więc nie zamkną nas? Będę mógł jeść ile zechcę? – spojrzał z nadzieją w oczach
Shindong.
-
Tak i nawet więcej – odpowiedział Kangin.
-
Czarno to wszystko widzę – stwierdził Kyuhyun.
-
Niebój żaby maknae – Sungmin poklepał młodszego po plecach – Wszystko będzie
dobrze. Przecież wiesz, że musimy zdobyć kasę na mojego fryzjera, całe życie z
przysłoniętymi oczami nie będę chodził.
-
AA!!
-
Zamknij się!! Nikt nas do kicia nie wsadzi. – Yesung krzyknął na Donghae.
-
Dlaczego wy wszyscy na mnie krzyczycie. Co ja wam zrobiłem – zaczął płakać i
skrył się w ramionach Eunhyuka.
-
MAM KLUCZYKI!! – z wyszczerzem na twarzy
z apartamentowca wybiegł Henry – Możemy jechać – dumnie dzierżył w dłoni
kluczyki.- Skoro ja je znalazłem to ja prowadzę. – nagle stanął w miejscu, gdyż
7 par oczu wpatrywało się w niego jak drapieżcy w swój przyszły posiłek. Powoli
zaczął cofać się w tył.
-
Nie nie mały – dziwnie słodko powiedział Kangin idąc w jego kierunku i machając
palcem przed nosem młodszego– Ty sobie usiądź spokojnie z tyłu z resztą
chłopaków, ja poprowadzę.
-Okeeejjj
– młodszy niepewnie oddał kluczyki.
-
To ten słodziak jedzie z nami!? – uradował się Hae.
-
Dobra wszyscy wsiadać. Musimy znaleźć kasę. – mordercze spojrzenie – I
oczywiście RyeoWooka.
-
Ale my tu się wszyscy nie zmieścimy! – zawył Eunhyuk.
-
Daliśmy radę wtedy to i damy radę teraz, mniej nas jest – odpowiedział lider.
-
Nas jest mniej, ale samochód też jest mniejszy – z przekąsem i sceptycznie
powiedział Kyuhyun.
-
Nie marudź tylko wsiadaj.
-
Kyuhyunni przecież to zawsze kolejna okazja na….-szepnął Minni w ucho wyższego
chłopaka – na….no wiesz, na co – uśmiechnął się zawadiacko.
-
Ała!! Czyja noga wbija się w moje plecy!?
-
Twoje plecy? A mój brzuch?!
-
Weź te łapska z mojej twarzy!!
-
Ja nic nie widzę!!
-Ty
zawsze nic nie widzisz przez tą grzywkę.
-
Aha. No fakt.
-
Kangin ruszaj już.
-Kto
to piardnął?
-
Shindong ty świnio!
-
Dlaczego niby ja?
- A
kto wczoraj zżarł na kolację cały półmisek pierogów z kapustą?
-
No okej.
-
Yyyy … chłopaki– zaczął nieśmiało Donghae – A gdzie jest HeeChul hyung?
- O
kurwa. Kolejny zaginiony.
W
tym samym czasie w mieszkaniu Choi Henrego
Z
łazienki ziewając wyszedł blady chłopak. Od trzech dni pracował bez przerwy,
właściciel pizzerii/restauracji/chińskiej herbaciarni nie dawał mu chwili
spokoju. Kibum był tak zmęczony, że w każdej chwili i w każdym miejscu
natychmiast zasypiał, gdy tylko miał odrobinę spokoju. Hangeng był wymagającym,
ale dobrze płacącym szefem, a Kibum potrzebował kasy na wyjazd do Hollywood,
zawsze marzył, aby wystąpić u boku Katherine Kelly Lang i Ronn Moss’a w ‘Modzie
na sukces’.
Salon
wyglądał jakby przeszedł przez nie huragan, nie było widać żywej duszy tylko
zniszczone meble i porozrzucane rzeczy. Już chciał wyjść, ale zorientował się,
iż w jego kieszeni od spodni nie ma kluczyka do wozu służbowego.
-
Już nie żyję. Geng mnie zabije, skopie mój tyłek, poćwiczy na mnie swoje wushu
czy co on tam umie. No pięknie. Lang, Moss wybaczcie, że nie wystąpię z wami w
tej wielkiej i wspaniałej produkcji. –padł na kolana i zaczął płakać.
-
Mój skarbek. Jesteś taka piękna, taka nowa, taka lśniąca. Tak pięknie
pachniesz- Kibum spojrzał w stronę okna. Zobaczył tam bardzo szczupłego
chłopaka o długich nogach i długich palcach. W dłoniach trzymał najnowszy
egzemplarz torby GUCCI.
-Przepraszam!
-Nie
oddam! Moja jest! Mój skarbek!
-
Ja chciałem się zapytać czy wiesz gdzie są kluczyki od mojego samochodu.
-
Powiemy mu? Ale on może chcieć cię zabrać. Nic mu nie powiemy. Przecież on jest
taki miły mój skarbie.
-
To może ja sobie pójdę – Kibum zaczął się wycofywać.
-
Oni pojechali, wiewiórka przyszła i zabrała kluczyki. Pojechali, tak, pojechali.
Już mojego skarbka nie zabiorą – przytulił mocniej do piersi swoją torbę. – Mój
skarbek.
-
Jak to pojechali? Moim samochodem? Dokąd?
-
Mój skarbek, mój kochany.
-
Nie żyję! – żałośnie zawył Kibum wychodząc z mieszkania. Zamykając drzwi
usłyszał jeszcze
-‘
Pojechali do skarbca odzyskać łup. Syn ich tam zaprowadzi’
-
Jaki skarbiec? Jaki łup? – na głos zastanawiał się Kim zamykając drzwi, na
których widniał napis ‘Choi
Henry, młody dziedzic XD’
-
Choi? Choi? CHOI SIWON właściciel kasyna. Mój tyłek jest uratowany. – i
popędził na spotkanie z przeznaczeniem. W połowie jazdy między piętrami zasnął
w windzie.
Tymczasem grupka wspólników jechała dalej
szukać kluczyka, znaczy Wookiego.
- Czy ktoś widział mojego arbuza?
- Czemu patrzysz na mnie? Myślisz, że ja coś
widzę spod tej grzywki? - dopytywał się poirytowany Lee.
- Zatrzymuje się! - krzyczał Kangin - Kurwa
bez arbuza nie jadę!!!
I stanął.
- Matko kochana, moje pieniądze przepadną i
nigdy nie kupię sobie żadnej gry. - biadolił Kyu
- A ja jedzenia.
- A ja żyrafy dla mojego Ryeowooka.
Kangin nadal buntowniczo siedział z założonymi
rękami.
- Przysięgam, że jeśli on nie ruszy to go
zabije gołymi rękami. - bąknął Sungmin.
Wielkie burczenie rozniosło się po całym
samochodzie. Wszyscy spojrzeli się na siebie.
- Co to było?
- To ja. - odpowiedział nieśmiało Shin. - Burczy
mi w brzuchu, nic jeszcze dziś nie jadłem.
- Co mnie obchodzi twój pusty bebech ja idę
szukać swojego arbuza. - powiedział blondyn wybiegając z samochodu i machając
rękami jak opętany.
- Temu co? - pytał głupkowato Henry.
- A jajco - uciszył go Yesung wsiadając za
kółko. - To w końcu, w którą stronę mam jechać? -pytał
- Co za głupie pytanie - cmoknął z niesmakiem
Leeteuk. - Wiadomo chyba, że tam gdzie byliśmy zaraz po odebraniu wygranej. -
odpowiedział logicznie
- Czyli gdzie? - dopytywał się Hyuk.
- Jak to? To ty nie wiesz? - dziwił się Minni.
- No nie.... a ty?
- Ja też nie...
- A ktoś w ogóle wie??? - wkurwił się Yesung
Shindong nieśmiało uniósł rękę do góry.
- Ja myślę, że możemy jechać po coś do
jedzenia.
- Ten znowu o jedzeniu.
- Trzymajcie go.
- Jeśli znowu powiesz coś o jedzeniu obiecuje,
że uduszę cię gołymi rękami. - ostrzegł Yesung.
- Donghae wiesz gdzie byliśmy?
- Skąd mam niby wiedzieć?
- To, po jakiego kija on za nami chodzi? -
spytał zniesmaczony Yesio.
- On jest ze mną, to mój króliczek i nawet nie
zabiera miejsca, bo siedzi na moich kolanach, zabrałem go od Choi i nie mam
zamiaru się go pozbywać. - bronił swojego chłopaka tuląc do siebie i uspokajająco
głaszcząc po głowie.
- Kurwa nie wytrzymam! Najpierw Henry, Hae...
kogo jeszcze wmieszacie do tej sprawy? - denerwował się Kyuhyun.
- Może coś na ząb? -spytał nieśmiało ich
wiecznie głodny przyjaciel.
- Dajcie mu w końcu coś do jedzenia. -
poprosił już całkiem wyprowadzony z równowagi Sungmin.
- Może w bagażniku będzie jakąś pizza? -
zaproponował Kyu.
Na co Minni odpowiedział mu promiennym uśmiechem.
Zadowolony z faktu, że za chwilkę może coś
zjeść, wysiadł i otworzył bagażnik. Wyciągnął z pod ciała dwa pudełka i
szczęśliwy wsiadł z powrotem do samochodu.
- Czemu są pogniecione? - spytał zaskoczony
Henry
- Aaaa jakiś koleś na nich leżał. - po chwil
jego twarz wykrzywiła się w jakimś dziwnym grymasie. Później tak jak by coś zrozumiał.
Przez chwile zapchany pizza zapomniał o całym świecie, lecz po skonsumowaniu
połowy drugiej pizzy ponownie poderwał się do bagażnika i uradowany obwieścił
zebranym, że znalazł zgubę - Wookiego
Wszyscy radośnie obejmowali i całowali go pod nieprzychylnie
nastawionym okiem Henrego i Yesunga.
Zaspany Ryeo podciągnął się do siadu i spojrzał
zaspanym wzrokiem na wszystkich obecnych.
- Byłem najebany w trzy dupy, a wam zachciało
się jechać w dziesięć osób małym autem. Wypchnęliście mnie oknem na dachu. I
tyle was było widać.
Wookie natychmiast stał się obcałowywany przez
YeSung’a i Henrego. W wyniku, czego obaj pobili się o niego.
Zaczęli turlać się po ziemi, ale nikt nie zwracał
na nich uwagi. Ponieważ reszta była bardziej przejęta historia kluczyka od
skrytki niż losem swoich wspólników.
-Dobra
Wookie dawaj kluczyk i jedziemy po kasę.-powiedział Leeteuk
-Hyung
wiesz, że mamy kilka problemów?- starszy spojrzał pytając na HyukJae.
-
Po pierwsze zgubiliśmy HeeChul ‘a, a teraz jeszcze KangIn poleciał szukać
arbuza.
-
No i co z tego? Im nas mniej tym lepiej. Więcej kasy dla nas.- powiedział
KyuHyun.
-
Kyu ma rację. Nie potrzebujemy ich.- zgodził się Min.
-
Po drugie - ciągnął dalej Hyuk niezrażony tym, iż mu przerwano- Nie wiemy gdzie
jest ta kasa.
- No to można nazwać problemem.
-
No i po trzecie - wtrącił się RyeoWook - Nie mamy kluczyka.
Wszystkich
obecnych na chwilę zmroziło. ' Jak to nie mają kluczyka?' 'Co z ich kasą?' 'Za
co kupię gry?' 'Jak dług będę musiał pracować na fryzjera?' 'Czy my w końcu
pojedziemy zjeść coś konkretnego?' 'Zabijeeeeee!!!'
Splecione
ciała.
Pot.
Jęki.
Nie
wiadomo gdzie jeden się kończy drugi zaczyna.
Staruszka
idącą droga, patrzy z niesmakiem. Bardzo wysoki i szczupły mężczyzna w
markowych ubraniach patrzy na to wszystko w zachwycie 'Najlepszy film, jaki w
życiu oglądałem'.
-Aahhh.
-
Jednak nie ma tego kluczyka.
-
No i co teraz?
-
Musimy sobie wszystko przypomnieć. Usiądźmy na chodniku i pomyślmy. -
zaproponował Teuk.
-
Może lepiej tam w parku. Ten Chińczyk działa mi na nerwy- Yesung wskazał na
wysokiego mężczyznę stojącego kilkanaście metrów od nich, zajadał się popcornem
bezczelnie wlepiając w nich oczy.
Nad
jedną z głów zapaliła się żaróweczka.
-
Chłopaki mam!!!!?
-Co
masz?
-Wiem
gdzie wczoraj byliśmy!!!!-krzyknął uradowany ShinDong.
-MÓW!!!!-
powiedzieli wszyscy jednocześnie.
-
Byliśmy w chińskiej restauracji!!
- A
ty znów o jednym. Tylko żarcie ci w głowie. - zdenerwował się Kyu, już myślał,
że coś z tego będzie. Chyba sam musi zacząć działać.
-
Ale to prawda.- jęczał Shin.
-
Ej. On chyba ma rację. Zobaczcie!- przerwał Henry- Jak obmacywaliśmy RyeoWook
‘a…..to znaczy, jak SZUKAŁEM kluczyka, to znalazłem chińskie ciasteczko z wróżbą.
Więc coś musi być na rzeczy.
-
Zdajecie sobie sprawę, że w Seulu są tysiące chińskich restauracji?- zapytał
Yesung łapiąc się za głowę.
-
Nie wiem, dlaczego, ale jak o tym wszystkim teraz mówicie, to wydaje mi się, że
w tej restauracji był namalowany smok a w karcie dań był specyficznie
doprawiony ryż- zamyślił się SungMin.
-
Tak!! Lepszego smażonego ryżu nie jadłem- krzyczał rozradowany ShinDong.
-
No dobra. Ale jak znajdziemy tą konkretną restaurację? Przecież, w co drugiej
smok narysowany jest na ścianie. - błyskotliwie zauważył DongHae.
-
Jak to jak. Będziemy zamawiać smażony ryż i go próbować!!!!- ShinDong aż
podskoczył z radości, w końcu się naje. Reszta ekipy do samochodu wsiadała jak
na skazanie. Wiedzieli, że jak DongHee wejdzie do restauracji to tak szybko z
niej nie wyjdzie.
-
No to wio na spotkanie z przygodą.
I
tak zaczęła się ich podróż po chińskich restauracjach. Gdzie czekały na nich
przeróżne dania i smaki.
W
pierwszej restauracji po skończonym posiłku.
- Chłopaki?
A kto za to wszystko zapłaci? Ja nie mam grosza przy duszy. Ostatnie pieniądze,
jakie miałem oddałem menelowi, którego spotkałem na ulicy. Cały czas powtarzał
'Kurczaki. Kurczaki. Kurczaki’, więc się zlitowałem.- powiedział Wooki.
-
Ja też nic nie mam.- DongHae wyciągnął na wierzch puste kieszenie.
-
Chłopaki. W nogi!!!- krzyknął najstarszy.- I nie oglądać się za siebie!!!
-
Wracać hultaje! Kto za to wszystko zapłaci?!!- wybiegł za nimi facet z turkusowymi
włosami i chochlą w ręce.
Ale
naszej ferajny już nie było.
W
innej części miasta
-
Gdzie jesteś? Hop hop!! Odpowiedz. Ja żyć bez ciebie nie mogę! - drogą szedł
KangIn - Wróć do mnie. Potrzebuje cię!!
Po
kilku minutach, paru metrach i sporej dawce wyznań.
-
Jesteś. Odnalazłem cię moja miłości i więcej razy nie opuszczę.
Na
drodze w pewnej odległości leżał arbuz. KangIn zaczął biec w jego stronę z
szeroko rozpartymi ramionami.
-
Kochan....- jego głos się urwał- NIEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!! - podbiegł do owocu-
Nie umieraj. Nie teraz, nie możesz mi tego zrobić. Nie teraz, kiedy nasze życie
zaczęło się układać. - KangIn mówił do rozjechanego przez samochodu arbuza.
Czarna
limuzyna zatrzymała się 200 metrów dalej, z samochodu wyszedł elegancko ubrany
mężczyzna, przywitał się z dostawcą pizzy, po czym oboje wsiedli do samochodu.
-
Choi SiWon! Szykuj się na śmierć- powiedział z rządzą mordu w oczach blond
włosy chłopak i rzucił się w pościg.
W czasie, gdy Kangin opłakiwał rozjechanego
arbuza – reszta wspólników omawiała dalszą strategie. Wiadome było tylko, że
nie ma kluczyka i nie wiadomo gdzie jest. Przestraszony Sungmin zaczął coraz
bardziej nerwowo przystępować z nogi na nogę, Shin znowu był głodny, Wookiemu
chciało się siku, a na domiar złego grat od pizzy nie chciał odpalić.
- Chodźmy do tego baru niedaleko kasyna może
tam czegoś się dowiemy. – zaproponował Kyuhyun
- Yesung długo jesteś z Ryeowookiem? – pytał
głupio Henry. – Bo jak wiesz ja mogę się zająć nim. – ciągnął uradowany.
Yesung prychnął głośno i jeszcze mocniej
przyciągnął do siebie swojego ukochanego, w wyniku czego zazdrosny o uwagę
Donghae wskoczył różowo-włosemu na plecy i tuląc się mocno poprosił o
ponoszenie.
- Możecie zabrać ode mnie tego gówniarza?! –
krzyknął Yesung.
- A jak beze mnie znajdziecie kluczyk? –
dopytywał się.
- Nie jesteś nam potrzebny
dzieciaku
- Ale ja wiem gdzie jest kluczyk, nooooo. –
jęczał
- Jak to? – pytali natychmiast pozostali. – Gdzie
ten klucz?!
- Jak to gdzie? - powiedział radośnie – Słodki
Wookie kazał go dobrze ukryć, więc ukryłem go w sejfie ojca na zapleczu kasyna.
– powiedział dumnie wypinając pierś do przodu.
- Jak to??- zmartwił się Shindong – To znaczy,
że nie pójdziemy już do tego baru?-dopytywał się szlochając.
-
Nosz kurw...
-Język
YeYe, język- upomniał Wooki.
-
Nosz KURDE - spojrzenie na ukochanego - Trzymajcie mnie, bo go zajebie. Ty
idioto! - widząc obrót sytuacji EunHyuk i DongHae złapali pod pachy starszego.
W końcu nie mogli pozwolić na to, aby zabił ich jedyną nadzieję.
- A
co ja takiego zrobiłem? Przecież tam jest bezpieczny. - mówił zdezorientowany
Henry. Przecież znalazł dobrą kryjówkę.
-
No jak to co?! - krzyczał LeeTeuk, któremu puściły nerwy- Obrobiliśmy twojego
tatuśka?
- Tak.
-
Zabraliśmy mu miesięczny utarg z kasyna, który starczyłby na wyżywienie całego
świata przez rok?
-
Jak nie jak tak - Henry wypiął dumnie pierś do przodu.
-
SiWon szuka nas teraz po całym mieście z zamiarem odebrania kasy?
-
No jasne. Tatulek nie da sobie w kaszę dmuchać - wyszczerzył się najmłodszy.
-
To mi teraz mądralo powiedz jak tam wejdziemy, żeby odzyskać kluczyk do
skrytki?
-
Noooo, ten ..tego...no więc...- drapał się po głowie.
- Z
kim ja muszę pracować - szepnął Kyu do SungMin'a- A mówiłem, żeby ich sprzątnąć
po wyjściu z kasyna.
- A
worki z kasą same by się niosły.
-
No fakt.- zgodził się Kyu - No dobra chłopaki - powiedział głośniej- Musimy
zaplanować jak się tam dostać.
-
Jakieś propozycje?-rzekł Min.
-Co
dzisiaj mamy?
-
Czwartek. Więc jest otwarta impreza dla kobiet. - powiedział DongHae
- O
nie, ja tego nie robię. - szybko powiedział ShinDong.
-
Ale czego?
-
Nie będę się przebierał za babę, aby dostać się do kasyna!!
-To
genialny pomysł!!!!
-Nikt
nas nie pozna!!
-
Wejdziemy, zabierzemy kluczyk i już nas nie ma.
-Jesteś
geniuszem Shinni. Jak się najesz i nie jesteś marudny to nawet myślisz.
Jeden
przez drugiego nawijał.
-
Chodźmy. Po drodze obmyślimy plan- zarządził LeeTeuk.
No
i poszli. Ze zwieszoną głową za wszystkimi szedł ShinDong.
-
Przecież żaden facet się za mną nie obejrzy. Z moją figurą na pewno nie. - i zaczął
płakać.
Tak więc Kyu stał się uroczą długo włosa
blondynką, a Minni przepiękną rudowłosą dziewczyną z czapką stewardesy na
głowie, reszta nie bardzo przekonana dość długo próbowała się wywinąć z
przebieranek. Jednak już dość podenerwowany Leeteuk wprowadził reżim i
skutecznie podporządkował do siebie wszystkich, co nie do końca spodobało się
Kyu i Sungminowi.
- Jakie masz ładne nogi w tych pończochach
skarbie – zawołał radośnie Hyuk.
Kyuhyun zmierzył ich ostrym wzrokiem i z
politowaniem pokręcił głową.
- W nocy zachowywałeś się tak samo, gdzie
podział się twój seksapil skarbie?- spytał uwodzicielsko rudy Sungmin widząc
zachowanie kochanka.
- Odnajdę go w skrytce nr 2005. – warknął
zakładając czerwoną obcisłą sukienkę, po czym jęknął zdenerwowany.
- Jak to można nosić? – pytał głupi Yesung
obracając w dłoniach biustonosz.
- To się zakłada na cycki. –
zaśmiał się Henry
- Widzisz gdzieś tu cycki? – zapytał wypinając
klatkę piersiowa w jego stronę
- Spokojnie chłopaki, po co się denerwujecie,
zobaczcie lepiej, jakie śliczne ciasteczko zrobiło się z naszej odnalezionej
zguby. – stwierdził Hyuk pokazując przebranie Ryeowooka, który ku wielkiej
uciesze założył tylko ciemne obcisłe rurki i długą czerwoną tunikę. Innego
stroju w jego rozmiarze nie było.
- Powiedz Donghae skąd wziąłeś te ubrania? –
dopytywał się Leeteuk
- Kupiłem na aukcji internetowej – uciął
szybko – odebrałem je wczoraj rano i nosiłem przy sobie, bo ja mam taką torebkę
jak ta Hermiona w Harrym Potterze hahahaah. – śmiał się
- Ale, po co je kupiłeś? – zaczął Kyu
- To stroje sceniczne, jakaś laska wystawiła
je na sprzedanie no i kupiłem- powiedział dumnie
- Po co chłopu babskie ciuchy – zaśmiał się
Sungmin i Shindong tarzając się po podłodze
- To nie byle jakie ciuchy – oburzył się Hae –
To ubrania, w których występował mój ukochany zespół Super Junior! I każdy fan
chce je mieć – fuknął.
Hyuk natychmiast podbiegł do niego i nieśmiało
przytulił do swojej piersi.
- Super Junior? To ci od ‘Mamacita’? –
zaciekawił się głodomór – Widziałem ich teledysk dobry była hahahaha.
- Według mnie był beznadziejny, a zwłaszcza
ten cały laluś z kartami – uciął Kyuhyun
- Mnie się podobało. A zwłaszcza ten torreador
– rozmarzył się Hyuk
- Jeśli za chwile się nie ubierzecie to wam
rozkręcę taką akcję, że nawet ten ich szeryf z teledysku was nie uratuje
-Wwwoooowwww.
To oni – zaczęła krzyczeć grupka dziewczyn, gdy nasi bohaterowie zmierzali w
stronę kasyna. – Patrzcie!! Tam idzie ten uroczy, co tak słodko się wstydził.
-
Chłopaki, możemy sobie z wami po jeszcze jednym zdjęciu zrobić? Oczywiście
zapłacimy, tak jak wczoraj. –jedna z nich podeszła do grupki zdezorientowanych
chłopaków.
- Z
nami? Przecież my nie jesteśmy chło…– zaczął zdziwiony ShinDong
-
Wiem, że to wasz wolny czas i w ogóle, ale wczoraj daliście taki super występ,
a szczególnie tamten –ręką wskazała na Kyu – Był taki słodki i uroczy jak się
rumienił. Aż chciało się go wyściskać za te jego policzki. – zaczęła piszczeć.
- Kyu?
Słodki i uroczy? – z szeroko otwartą buzią ze zdziwienia powiedział SungMin
- Z której strony on jest słodki?- zapytał HyukJae patrząc
na młodszego.
- A
z której uroczy? – lustrował go Donghae.
-
Chyba z kimś nas jednak pomyliłyście. Przecież my jesteśmy kobie…– powiedział Wooki.
-
Nie, nie, na pewno nie. – zaczęła blondynka –Pamiętamy dobrze jak wczoraj
daliście czadu. Tylko szkoda, że policja tak wcześnie zrobiła nalot i
musieliśmy uciekać.
-
No, nigdy tak szybko nie odkrywają naszej lokalizacji. Ktoś musiał im dać cynk.
– dopowiedziała brunetka. – Ale występ i tak był zajebisty. Pierwszy raz
spotkałam się z takim czymś. To naprawdę było oryginalne połączenie.
-
To samo wczoraj mówiłam. Dobrze, że Key namówił nas na wypad do tego klubu –
powiedziała dziewczyna w chłopięcej fryzurze.
-
Dokładnie. Kto by pomyślał, że w gejowskim barze znajdziemy takie perełki.
-Chippendales
w takich przebraniach to rzadkość. – mówiła brunetka.
-
Ale szkoda, że nie ma z wami ‘Lady GaGa’ ona wymiatała, prawda dziewczyny.
-
Noooooo. To było boskie.
- GaGa
swoją drogą, ale lepszego tyłeczka niż stewardesa nikt nie ma – mówiąc to,
blondynka klepnęła SungMina w tylną część ciała.
-
Ręce precz od mojego faceta, bo oczy wydrapię!!!! – krzyknął KyuHyun,
protekcyjnie obejmując Minniego.
-
Nie dosyć, że słodki to jeszcze jaki zazdrosny. Cudo!! –brunetka nie mogąc się
powstrzymać złapała Kyuhyuna za polik lekko nimi szarpiąc. Sungmin widząc
narastającą złość swojego faceta, szybko odciągnął go od dziewczyny i położył
uspokajającą dłoń na ramieniu chłopaka. Żeńska część tego dziwnego zgromadzenia
zaczęła piszczeć.
-
Jacy oni są słod…
-
Dosyć tego!!! – wydarł się na całą ulicę LeeTeuk, zapanowała cisza. –
Byłybyście tak uprzejme wyjaśnić nam kilka spraw. – powiedział szczebiotliwym
głosem słodko się uśmiechając. – Po pierwsze, skąd nas znacie? Po drugie, co wam
przyszło na myśl, że jesteśmy facetami skoro mamy na sobie damskie ciuchy? Po trzecie,
jacy Chippendales i jaki klub? Po czwarte możecie przestać obmacywać i całować
biednego EunHyuka, bo jego facet zaraz zabije was wzrokiem?
-
Hihihi. Sorki za to Hyukki, nie mogłyśmy się oprzeć. – molestowany różowo włosy
osunął się na ziemię ze śladami szminki na policzkach i wlepionym nienawistnym
spojrzeniem w tył głowy.
-
Zacznę od drugiego pytania. Skąd wiemy, że jesteście facetami? Sam o nich
mówiłeś – tu brunetka wskazała ręką EunHae - jak o facetach, cytuję” obmacywać
i całować biednego EunHyuka bo jego facet zaraz zabije was wzrokiem?”. No i jaka
dziewczyna nosi brodę? – tu wskazała na lidera i jego zarost.
-
No brawo Einsteinie
-
Hyung jak mogłeś tego nie zauważyć i się tego nie pozbyć? – z wyrzutem w głosie
powiedział RyeoWook
-
Ja jestem idiotą? – zaczął LeeTeuk – Przecież siebie w lusterku cały czas nie
oglądam i mogłem zapomnieć o brodzie, a wy ten cały czas byliście ze mną i też
żaden nic nie widział.
-
Ja naprawdę nic nie widzę przez tą grzywkę- na usprawiedliwienie powiedział
SungMin.
-
Ale teraz masz perukę i odsłonięte oczy! – zauważył Henry, a zawstydzony Min
schował się za Kyu.
-
Dobra. Dosyć tej gadaniny odpowiadajcie na kolejne pytania. – przerwał to
wszystko YeSung.
-
Co to przesłuchanie? Wczoraj byliście milsi- jedna z dziewczyn się nadąsała.
-
No dokładnie. Byliście tacy uśmiechnięci, radośni, rozmowni i przyjaźnie
nastawieni. Niektórzy to nawet za bardzo przyjaźni w stosunku do pewnych
chińczyków. Hihihi
Sungmin
widząc, że ta rozmowa zmierza donikąd a dziewczyny się wycofują, zaczął mówić.
-
Przepraszamy za to wszystko, za nasze niegrzeczne zachowanie, ale chodzi o to,
że nic nie pamiętamy z wczorajszej nocy. Zgubiliśmy najpierw jednego
przyjaciela w niewiadomym miejscu, drugi poleciał na ratunek arbuzowi. Nawet
nie pytajcie – widząc zdziwione spojrzenia dziewczyn odpowiedział – Sami nie
rozumiemy tego dziwnego związku. Teraz wy nam mówicie, że jesteśmy
Chippendalesami i tańczyliśmy w jakimś klubie, choć ostatnio prawie każdy z nas
pracował w kasynie. Więc proszę oświećcie nas.
-
No ok., przeprosiny przyjęte. Więc tak, wczoraj nasz kolega Key wyciągnął nas
do gejowskiego klubu „Sexy Free & Single” i tam jedną z atrakcji byliście
wy. – tu wskazała ręką na naszych przebierańców – To dopiero był czad. Tak
zajebistego i seksownego występu jeszcze w życiu nie widziałam, a jak wasza
trójka zaczęła się całować na scenie to prawie z krzesła spadłam – spojrzała
się w stronę Henrego, Yesunga i Ryeowooka.
-My?
– powiedział Henry.
-
Ja z nim? – niedowierzająco zapytał Yesung
-
No tak wy. To było takie gorące i zmysłowe. Te wasze ręce błądzące po ciele
partnera, te usta szukające spełnienia. Publika była w siódmym niebie. A gdy
akcja zaczął się rozkręcać, wpadły gliny i było po imprezie. – smutno skończyła
blondynka. – A wieczór tak dobrze się zapowiadał. Głupia policja.
-
Nie wierzę w ani jedno wasze słowo. To wszystko nieprawda. Ja nigdy nie mógłbym
dotknąć tej wiewióry – gorliwie zaprzeczał Yesung.
-
Ale to prawda. Mamy zdjęcia. Yuri pokaż im aparat.
-
Proszę bardzo chłopaki. – blondynka zaczęła przewijać zdjęcia.
Oczom Yesunga, Wookiego i Henrego ukazało się zdjęcie,
w którym obściskiwali się nawzajem.
- Haahaahhaaa. - W tle było słychać rozbawione
głosy chłopaków.
- Ale to nie wszystko mamy inne zdjęcia.
- powiedziała jedna z dziewczyn, po czym
podała aparat zdziwionemu Leetukowi.
Najstarszy zaciekawiony odebrał aparat od
dziewczyn i zaczął wertować foty, a z każdym zdjęciem robił się coraz bardziej
czerwony, a jego oczy co chwile stawały się coraz większe.
- Sungmin na mnie, Kyuhyun z ręka w spodniach
Minniego, Kangin tańczący z arbuzem... To jakieś żarty?!
- No przecież to wy, nie my. Nie? - obraziła
się dziewczyna
- Poczekajcie tu chwile dziewczyny musimy coś
załatwić- poprosił Yesung.
Chłopaki zostali dość brutalnie odciągnięci od
zdziwionych dziewczyn.
- Musimy jakoś odebrać te zdjęcia, one nie
mogą być w ich rękach krzyczał Yesung.
- To niby jak je chcesz odebrać? – dopytywał
się Henry
- Po co niby? Przecież to bez znaczenia. –
skomentował Wookie.
- Co bez znaczenia? Jakie bez znaczenia? Jak
te foty dojdą na policje to co zrobisz? Jesteśmy na nich razem, razem pijemy, obmacujemy
się, wystarczy, że znajdą świadka, który zezna, że wczoraj byliśmy w kasynie
Choi i leżymy. – mówił się zdenerwowany Kyuhyun.
- I robimy pod siebie – skwitował Leeteuk
- No to im zapłaćmy za skasowanie fot. -
zaproponował Sungmin
- Taa ciekawe za co jak za mój makaron nie
miał kto zapłacić. – zaśmiał się Shin
- Skrytka głąbie – powiedziała Kyuhyun i dał
grubasowi pstryczka w czoło.
- Ała!!! – zawył
- Przestańcie się kłócić do jasnej cholery –
krzyknął starszy. – póki co nie mamy kasy ze skrytki, baa nawet kulczyk do niej
zaginał.
- Chodźmy z nimi pogadać i zobaczymy, co da
się zrobić - zaproponował zrezygnowany Kyuhyun
Chłopacy podeszli niepewnym krokiem do czekających
dziewczyn.
- Czy mogłybyście usunąć te zdjęcia
dziewczyny? – poprosił Donghae
- Nie ma spra..- zaczęła brunetka.
- Hmm, a to czemu? – druga przyjaciółka natychmiast
weszła jej w słowo. - Co będziemy z tego mieć? – dopytywała się, na co Hyuk
nerwowo przełknął ślinę, coś zaczynało mu świtać z wczorajszej nocy.
Dziewczyna obdarzyła go przebiegłym uśmiechem
i prowokacyjnie zagryzła dolna wargę.
- Chcę jego. – wskazała palcem na Hyuka
- A ja jego - zawtórowała jej przyjaciółka,
wskazując skinieniem głowy na wystraszonego Hae.
Mężczyźni natychmiast skoczyli sobie w ramiona
i zaczęli przenikliwie piszczeć, co wyglądało komicznie biorąc pod uwagę ich
przebrania.
- Ja wszystko pamiętam ona wczoraj na siłę
chciała mi zrobić loda tylko Hae mnie uratował – piszczał Eunhyuk, tuląc się
jeszcze bardziej do swojego wybawcy.
- Zgoda bierzcie ich - zadecydował Kyuhyun.
- Co robisz? – szepnął Minni do jego ucha.
-Chyba tłumaczyłem, że im mniej osób do
podziału tym lepiej – odpowiedział i puścił porozumiewawcze oczko do
przypatrującego się im Leeteuka.
- A oprócz zdjęć czy wiecie co jeszcze
robiliśmy, albo gdzie się potem udaliśmy? – dopytywał się Henry
- Mówiliście tylko coś o skrytce, że jesteście
bogaci i coś o jakiejś imprezce. Potem niestety wtargnęły gliny i już was nie
widziałyśmy.
- Dobra dzięki za informacje, zajmijcie się
naszymi gołąbeczkami, za godzinę po nich wrócimy. – dziewczyny ucieszone
chwyciły EunHae pod rękę i wręczyły Kyuhyun’owi kartę pamięci, którą przed chwilą
wyciągnęły z aparatu.
Kyu schował ją w swoim czerwono krwistym
staniku i pewnym krokiem ruszył na druga stronę ulicy gdzie znajdowało się
kasyno.
- No co? - dopytywał się widząc zdziwioną minę Sungmina –
Przecież w tej cholernej kiecce nie ma kieszeni – warknął chwytając dłoń
ukochanego.
- A plan jaki – spytał znienacka Ryeowook
- Kochanie, Wiewióra-Henry zna szyfr do sejfu,
więc to on pójdzie po kluczyk. Potem pozbywamy się tych fatałaszków – warknął
pokazując swoją obcisła sukienkę - I spierdalamy po kasę.
- Nie wiem czy Donghae będzie zadowolony z
tego jak pozbędziemy się tych ubrań, w końcu ten zespół chyba dość sporo dla
niego znaczy, jeśli zdecydował sobie kupić te ciuchy, nie? – stwierdził Sungmin
- Też mi coś, sami geje, banda napaleńców,
dajcie sobie siana wole ich nie mieć przy sobie, jeśli złapią nas gliny.
- Chce mi się jeść… - posmutniał Shindong
- Czy ty ciągle musisz gadać o jedzeniu? –
zdenerwował się Kyuhyun i wcisnął mu w dłoń czekoladowy batonik.
- Z braku laku może być – powiedział i ze
smakiem zaczął konsumować podarowaną mu słodycz.
- Dobra wchodzimy – warknął Henry ciągnąc za
sobą Wookiego za rękę w kierunku wejścia.
Yesung natychmiast ich dogonił i wyrwał dłoń z
jego uścisku w wyniku czego biedny Henry padł wprost pod nogi swojego ojca.
Chłopcy zamarli z przerażenia, nerwowo mierząc
się nawzajem wzrokiem, jednak Choi najwidoczniej nie zorientował się, iż w
grupie kobiet znajduje się jego syn oraz ludzie, którzy okradli go poprzedniej
nocy.
Uśmiechnął się potulnie – złapał swojego syna
pod rękę, po czym zaprowadził do najlepszego stolika w swoim lokalu.
- Nie sadziłem, że tak piękne kobiety znajdą
się w moim skromnym przybytku.
Kyuhyun
dość głośno prychnął na to stwierdzenie.
- Bardzo pan skromny jak na najbogatszego
mieszkańca Seulu – bąknął piskliwym charakterystycznym dla kobiety głosem.
- Ahh – zawstydził się – Nie chciałem was
panie zawstydzać wole być podziwiany bardziej za swoją urodę niż liczbę zer na
wyciągu bankowym – zażartował, na co Kyuhyun z politowanie pokręcił swoją blond
peruką
Niespodziewanie Henry wstał od stołu.
- Czy wie pan gdzie mogę przypudrować nosek? –
spytał uwodzicielsko mrużąc oczy, biedny Ryeowook widząc to otworzył buzie i
zapatrzył się na młodszego. Yesung widząc reakcje swojego chłopaka dał mu
kuksańca w bok i strzelił focha nie reagując na jego pełne przeprosin
spojrzenie.
Siwon pokazał, w którym kierunku znajduje się
toaleta, po czym zniknął za barem szykując drinki dla gości.
- Czekamy aż Henry wróci z kluczykiem i
spadamy, Teuk idź do Siwona i zatrzymaj go póki nie damy ci znaku, że mamy
klucz. – rozkazał Kyuhyun
Ten posłusznie ruszył w kierunku zagadując, co
do składu drinków i koloru małych parasolek.
Minęło kilka minut a młody dalej nie wracał.
Kyuhyun zaczął się denerwować i nawet biedny Sungmin nie zdołał go uspokoić,
miał chęć wysłać Shindonga na przeszpiegi jednak ten zajął się jedzeniem i nie
śmiał nawet odejść od stołu dopóki ten nie będzie pusty. Leeteuk kokietował
niczego nie świadomego Choi, a parka YeWook przeżywała kryzys, więc nie
reagowała na nic kłócąc się zacięcie. Sam nie miał zamiaru iść tym bardziej
puścić Minniego w obawie, że coś mu się stanie. Zaczynał odczuwać brak
głupkowatego Kangina i EunHae. Gdy już odchodził od zmysłów zobaczył
uśmiechniętego Henrego zbliżającego się w ich stronę, dumnie wypiął do przodu swoja
wypchana skarpetkami piersi. Jemu niestety trafiły się skarpetki Shindonga i Kangina,
więc przy głębszym wdechu nieco słabł i zataczał się na boki. Kyuhyun
natychmiast poderwał się do pionu ciągnąc Minniego za rękę. Reszta siedząca
przy stoliku natychmiast wstała za nim, tylko Shin niechętnie zostawił swój
niedojedzony ryż z warzywami. Leeteuk poderwał się i ruszył za reszta w
kierunku wyjścia.
Choi zasmucony nagłym wyjściem kobiet ruszył w
ich stronę i złapał zaskoczonego Kyuhyuna za dłoń, gdy ten mu się lekko wyrwał
niechcący zaczepił peruką o stojący w pobliżu wieszak w wyniku, czego ten
przewrócił się z trzaskiem i zsunął przestraszonemu Kyu perukę odsłaniając przy
tym jego twarz. Choi zmarszczył brwi,
otworzył usta, wytknął go palcem, by po chwili wydusić z siebie.
- Cho? Cho Kyuhyun to ty?! – spytał wyraźnie
zdenerwowany. – Gdzie byłeś wczoraj, gdy mnie okradziono! – krzyczał.
Cała banda nie zważając na krzyki i goniących
ich ochroniarzy, puściła się biegiem i z hukiem wybiegli na chodnik. Szybko
wmieszali się w tłum, na rogu zgarnęli niczego nieświadomego Donghae i Eunhyuka.
Nie przerywając biegu szybko znaleźli się niedaleko postoju taksówek.
Nie zdążyli jednak się tam dostać, bo duży
dostawczy samochód, po brzegi załadowany arbuzami zajechał im drogę.
- Wskakujcie dziewczynki – krzyknął rozbawiony
Kangin
- Co ty tu robisz? – dopytywali się z
zaciekawieniem, ładując się do samochodu
- Po co ci tyle arbuzów? – śmiał się Wookie
- To dla mnie? - ucieszył się Shin
- Nie warzcie się ruszać moich arbuzów, bo wam
nogi z dupy powyrywam i wysadzę na zbity pysk! – krzyknął – Poprzedniego straciłem,
ale to już nie ważne – posmutniał
- Spokojnie Kangin – rzekł Sungmin i krzepiąco
poklepał go po ramieniu. – Te arbuzy nigdy cię nie opuszczą.
- Dobra, dobra – zaśmiał się szczęśliwy
Kyuhyun - Musimy jeszcze znaleźć Heechula i jedziemy po kasę!
-Zabrał
kluczyk?
-
Tak, Mr. Choi.
-Nie
zauważył podmiany?
-Nie,
wszystko poszło zgodnie z planem.
-To
dobrze, możecie na razie odejść. Tobie - Siwon odwrócił się do dostawcy pizzy-
Kibum dziękuje za informacje. Byłeś bardzo pomocny- chłopak patrzył się na
właściciel kasyna z wymalowanym na twarzy zniecierpliwienie, przystępował do
tego z nogi na nogę. Siwon na ten widok zaśmiał się 'Jak małe dziecko'
pomyślał.- Tak, tak. Pamiętam. Zgodnie z obietnicą, za twoją przysługę załatwię
ci rolę w 'Modzie na sukces'- na twarzy niższego chłopaka pojawił się
niewyobrażalnie szeroki i śnieżnobiały uśmiech, aż Choi musiał założyć okulary
przeciwsłoneczne. - Powiedz mi, co ty takiego widzisz w tym tasiemcu? - ale
tego Kibum już nie słyszał gdyż w podskokach wybiegł z kasyna krzycząc.
-
Nareszcie!!! Hura!!! Ameryko! Hollywood! Nadchodzę! Szykujcie się na mnie! W
końcu skończy się wyzysk - i tyle go było widać.
-
Zbierać się! Jedziemy!- poinformował swoich podwładnych Choi.
******************
-
Dobra chłopaki jedziemy odebrać naszą kasę- krzyknął Kangin
-
No to do skrytki- wtórował mu Leeteuk
-
Jedziemy na dworzec PKS- krzyknął Wook, YeYe
i Mochi.
-
Na dworzec PKP -krzyknął Hae i Hyuk
-
Na lotnisko -zawołali wspólnie Min i Kyu
-
Do restauracji na obiad - krzyknął Shin
-
Co?!?
-
No głodny jestem. Dawno nic nie jedliśmy.- żałośnie zawył Shin.
-
Nie to! - odpowiedział Kyu- Gdzie ty chcesz jechać?- z tym pytaniem zwrócił się
do YeSung’a.
-
No do skrytki na dworcu PKS. A ty?- zapytał się Hyuka.
-
No jak to gdzie. Każdy wie, że kasę schowaliśmy na dworcu PKP.
-
Przecież my byliśmy na lotnisku, prawda hyung?- Sungmin utkwił pytające
spojrzenie w Kanginie.
-
No eeeeee....... Tak szczerze mówiąc to ja nie pamiętam gdzie byliśmy schować
kasę.
- A
ty hyung wiesz gdzie byliśmy?- tym razem Min zapytał się Leeteuka.
-
Jakby to powiedzieć - starszy przerwał na chwilę ab zastanowić się nad
wydarzeniami poprzedniej nocy- Mam tak samo jak ten miłośnik arbuzów - tu
wskazał kciukiem blond kierowcę- Ostatnie, co pamiętam to restauracja, chińskie
danie z dziwnie smakującymi grzybkami, Heechul z czerwoną parasolką i tyle.
Więc sorry guys I can't help you- rozłożył bezradnie ręce.
-
Znów oddalamy się od kasy.
-
Nieeeeee- wspólnie zawyli Hyuk i Hae.
- I
co teraz?- zapytał się Min swojego chłopaka.
-
Nie wiem. Ja mam już dość tego pokręconego dnia.
W
samochodzie każdy z chłopaków myślał głęboko nad tym, co w tej sytuacji zrobić
i jak przekonać innych, że powinni jechać na lotnisko/dworzecPKS/PKP.
- W
związku z tym, że poza tą dwójką zapominalskich jestem z was najstarszy
jedziemy na dworzec PKS.
-Ale
to było na dworcu PKP. A zresztą to, że jesteś starszy nie znaczy, że
mądrzejszy- zapierał się Hyuk.
-
Jak widać z wiekiem nie tylko wszystko się zapomina, ale też głupieje. Idioci.
Kangin jedź na lotnisko Incheon - powiedział zgryźliwie Kyu.
-
Ja ci dam nazywać mnie idiotą- YeYe rzucił się na młodszego.
-
Ja chce jeść!!
-
Puść mnie!!!
-Dworzec
PKP!
-Shin
zostaw moje arbuzy!!
-
Zabieraj te łapska z mojego czerwonego stanika!!
-
Ała moje włosy!
-
To za obmacywanie mnie!! A masz- ŁUP
-
Głodny jestem.
-Powiedziałem
zost....
-CISZA!!!!!!!-
gdy Sungmin z całej siły krzyknął wszyscy w pojeździe zamilkli- Jak tak dalej
będziecie się zachowywać to z kasy naprawdę będą nici. Policja nas zgarnie za
rozróby chyba, że wcześniej dogoni nas Siwon. Musimy coś ustalić. Naradzić się.
Ale najpierw. Shindong.
-
Tak?
-
Przesiądź się na przód z dala od tych arbuzów.
-
Okeeeey- odpowiedział zrezygnowano Shin.
-
Yesung radzę ci zabrać te łapska z pod sukienki mojego faceta, chyba, że chcesz
trafić do szpitala z licznymi obrażeniami i złamaniami- YeYe posłusznie wykonał
zadanie i skruszony opuścił głowę, na co Kyuhyun triumfalnie się uśmiechnął i
przytulić Sungmina.
- A
teraz w związku z tym, że mamy różne opinię, co do tego gdzie znajduje się
skrytka proponuje udać się do restauracji, którą pamiętają Kangin i Leeteuk.
Zobaczymy czy ktoś z personelu kojarzy, w którą stronę udaliśmy się po wyjściu.
A jak nic z tego nie wyjdzie to zobaczymy, co będzie najbliżej. Lotnisko,
dworzec PKS czy PKP.
-
Wydaje się to być racjonalne- stwierdził Wooki.
- W
końcu coś zjem.
-
Nie liczyłbym na posiłek, nadal nie mamy kasy- Hyuk stłumił plany kolegi.
-
Ja mam. W sejfie ojca zostało trochę forsy, więc zabrałem - wtrącił Henry.
-
Hurra obiadek!!
-
No to gdzie mam jechać?- spytał Kangin
-
Jak to gdzie? Przecież ty i Leeteuk pamiętacie tą restaurację.- zauważył Kyu. Szeptem dodał, tak żeby
usłyszał go tylko jego chłopak- A nie mówiłem, że idioci.
-
Ale nazwy nie pamiętam- słabym głosem wyznał Teuk.
-
Ja też nie.
-
No to jesteśmy w czarnej dupie.
-'Black
Butler'- nagle usłyszeli głos za szybą.
-
Co to było?
-
Nie wiem. Sprawdź w lusterkach czy kogoś widać.
-
Nie ma nikogo, po ulicy wala się tylko pusta torebka po popcornie.
-
To duchy. Hyuk ratuj! – krzyknął przestraszony Hae – Eunhyuk? Hyuk!? HYUK!
Gdzie jesteś? AAAA Duchy zabrały mi faceta! AAAA
- A
ten znów swoje.
-
Cicho być – powiedział Yesung trzymając na kolanach trzęsącego się jak osika
Wookiego – Wlazł pod siedzenie, gdy tylko wspomniałeś o duchach.
-
To ja idę do niego. Pa. – i zniknął pod siedzeniem.
-
Black Butler. Black Butler. Coś mi ta nazwa mówi – zaczął Sungmin – Czy to nie
jest czasem ta chińska restauracja na obrzeżach miasta? – zapytał się.
-
Tak, masz rację. To ona. – wykrzyknął uradowany Leeteuk, w końcu mieli jakiś
trop.
-
Czyżby to była nasza restauracja?- dopytywał się Kangin.
-
Wychodzi na to, że tak. Zresztą, zawsze warto spróbować –stwierdził Kyuhyun.
-
No to co? Jedziemy? – spytał się Kangin
-
Tak!!!!
-
Ale najpierw ubierzmy się w normalne ciuchy. Przez ten stanik nie mogę oddychać
– powiedział Kyuhyun ukazując krwiście czerwoną bieliznę – Hae dawaj torebkę.
-
Eeee…Jaką torbę? – zapytany wyjrzał spod siedzenia i zaczął drapać się po
głowie.
-
DONGHAE!!!!!
- A
chodzi wam o kopię torebki Hermiony? – wyciągnął ją ukazując zebranym – Trzeba
było tak od razu – powiedział z bananem na twarzy. Po wnętrzu samochodu słychać
był jeden głośny jęk ulgi.
15
minut później wszyscy byli już przebrani w męskie ciuchy.
-
No to w drogę do ‘Black Butler’!!
Gdy
odjeżdżali wypchaną po brzegi arbuzami ciężarówką na najbliższym rogu wzrokiem
odprowadzał ich szczupły, wysoki mężczyzna ubrany w czarne, markowe ubrania.
-
Ej, kto tam na rogu stoi? – zapytał się Teuk. Puff
-
Przecież tam nikogo nie ma – odpowiedział Kangin spoglądając w boczne lusterko.
- Musiało
mi się przewidzieć.
Restauracja
‘BLACK BUTLER”
-
No to kto idzie zapytać obsługę czy nas kojarzą i czy wiedzą gdzie po wyjściu
poszliśmy? –zaczął Leeteuk.
-
Ja nie idę. Przecież nie wiadomo, co wczoraj tu wyrabialiśmy. Pamiętacie
zdjęcia z gay-clubu? - po minach chłopaków widać, że woleliby zapomnieć o tym,
co zobaczyli na fotografiach - No właśnie. A co jeśli tu robiliśmy to samo,
albo jeszcze gorsze rzeczy? Więc ja nie idę. - powiedział Yesung - Nie chcę się
znów dowiedzieć, że coś z tą wiewiórą wyprawiałem.
-
No to kto pójdzie? – Leeteuk spojrzał się po zebranych. Sungmin udawał, że nie
widzi przez grzywkę, EunHae było ‘zajęte’ sobą, niektórzy z zainteresowaniem
oglądali swoje paznokcie. Nawet Shindong, którego ciągło do jedzenia miał
zwieszoną głowę. – Dobra. Jak brak chętnych to zdecydujemy jak na prawdziwych
mężczyzn przystało. Gotowi?- wyciągnął przed siebie prawą rękę. Pozostali w mig
pojęli, o co mu chodzi i byli gotowi do walki.
Trzy.
Dwa. Jeden.
-
Kai-Bai-Bo
-
Kai-Bai-Bo
-Kai-Bai-Bo
- na chodniku przed restauracją toczyła się zacięta walka na
'Kamień-Papier-Nożyce'.
-
To jest niesprawiedliwe. Oszukiwaliścieeee. Ja tam nie idęęę.- użalał się
przegrany.
-
Musisz. Takie są zasady gry. Właź.
Tak
więc jeden z chłopaków wszedł do środka, a wyglądał jakby szedł na skazanie, na
gilotynę. Reszta grupy przyklejona była do szyby i obserwowała.
-
Jak myślicie da sobie radę?
-
Może powinniśmy z nim wejść?
-
Jak chcesz to idź. Ja zostaje tu.
-Kangin
ma rację, w końcu to Chińczycy i znają się na kratę. Jestem zbyt młody by
umierać- dramatycznie stwierdził Hyuk.
-
Ale on jest taki bezbronny. Jak coś mu
się stanie to będziemy winni. - zaczął Wookie.
-
On? Bezbronny? Chyba jeszcze nigdy z nim o jedzenie nie walczyłeś. Potrafi być
bezwzględny.
- A
ja go tam nie żałuję. Im nas mniej tym lepiej.- stwierdził YeYe
-
Przecież potrzebujemy go do otwarcia skrytki!
-
Po co?
-
Szyfr debilu!! Szyfr!! Potrzebujemy Henrego - odpowiedział Kyuhyun. Biedny
Mochi zawsze, jako pierwszego go wszędzie wysyłają.
-
Zawsze możecie panowie wyłamać drzwiczki. - nagle usłyszeli szept za swoimi
plecami. Szajka oszustów podskoczyła w miejscu.
-
AAAA. Duchy!!! - krzyknął Donghae- Hyuk ratuj- wskoczył na plecy swojego chłopaka,
rękoma zasłonił mu oczy szarpiąc przy tym głowę.
-
AAAA!!!!
-
Proszę się nie bać. Nie jestem żadnym duchem - powiedział przybysz i uśmiechnął
się zawadiacko- Pracuje tutaj. Jestem ZhouMi. Zapraszam panów do środka,
przecież nie będziemy tutaj tak stać- nikt się nie ruszył. 'Już po nas'
myśleli. Niektórzy rozglądali się za możliwością ucieczki.
-Proszę
do środka - ponaglił ich przybysz.- Proszę. Proszę. Dalej. -dodał szeptem - Ja
nie gryzę. Przynajmniej na początku.
-
CO?!- spytał się najbliżej niego stojący Shin.
-
Mówię, że mamy przepyszne potrawy, w które z chęcią panowie się wgryzą - to
mówiąc wepchnął zebranych do środka. - Witam państwa w restauracji ‘Black
Butler”. Zapraszam panów. – powiedział nadzwyczaj uprzejmie. Zaprowadził
naszych bohaterów do stołu, rozdał menu i odszedł wcześniej zebrawszy zamówienia
– Jeżeli to wszystko, to zaraz przyniosę panom wasze dania.
-
Ja się go boję. Zbierzmy informacje i spadajmy. Wydaje mi się, że ten smok na
ścianie się patrzy na mnie.
-
Daj spokój Hae. Ty to się wszystkiego boisz. Jak nie duchy to jakieś smoki.
Po
dwóch minutach ten sam kelner wrócił rozkładając dania na stole.
-
Tak szybko? – zdziwił się Henry.
-
Przecież dopiero odszedłeś od naszego stołu. Jak to możliwe, że dania są już
gotowe?- zawtórował Ryeowook.
-
To nic takiego. Naprawdę. Mam w kuchni kilka osób do pomocy, więc przygotowanie
tych potraw niewiele mi zajmuje. Choć z głównym kucharzem było szybciej, ale
dziś rano wyjechał chyba do Hollywood.
-
Jak to? Ty to wszystko zrobiłeś? – zdziwił się Kangin biorąc kęs swojej potrawy
– To jest wyśmienite. Po prostu nie wierzę w to. Jesteś niesamowity.
-
To nic takiego. To moja praca. I’m just one hell of a butler. – powiedział
kelner I zniknął zbierać kolejne zamówienia.
-
To wszystko jest jakieś dziwne. Co on w ogóle powiedział? – pytał zaniepokojony
Leeteuk.
- Że
jest cytuję ‘ One hell of a butler’- nagle zza ich pleców wyłonił się wysoki
chińczyk z dużą ilością tatuaży na ciele. Wszyscy podskoczyli, a Hae i Hyuk
przytulili się do siebie. Donghae mógł przysiąc, że nieznajomy miał takie same
oczy jak smok na ścianie. Rozsiadł się on przy ich stoliku i zaczął mówić –
Biedaczek zapatrzył się w anime „Kuroshitsuji” i teraz myśli, że jest demonem,
który wszystko sam zrobi, najlepiej gotuje, podaje itd. Ale ja nie narzekam.
Zawsze tania siła robocza się przyda. Choć szkoda mi Zhou Mi’ego – powiedział
nieznajomy. Przy stoliku zapanowała cisza, nikt nie wiedział kim jest przybysz.
Jak mogą się w jego obecności zachować no, bo te tatuaże, no i Chińczyk, więc
zna sztuki walki. Toż to strach z takim zadrzeć. Podczas gdy cała 10 siedziała
jak na szpilkach zastanawiając się, co począć, do restauracji wszedł mężczyzna
z maską konia na głowie otoczony wianuszkiem ochroniarzy.
-
Szefie czy to aby na pewno dobry pomysł z tym przebraniem?
-
Cicho, nikt mnie nie może poznać. Przecież tam siedzi mój syn. A w tej masce
nikt na mnie nie zwróci uwagi. W końcu to chińska dzielnica.
-
Ale nowy rok chiński dawno się skończył, tak samo jak parady i nikt już nie
chodzi w prze…
- Cicho,
bo ludzie się patrzą na ciebie. – powiedział karcąco Siwon. Usiadł przy stoliku
i zaczął obserwować stolik w rogu Sali.
-
Kim pan jest? – zaczął nieśmiało Sungmin. Miał dość już tej niezręcznej ciszy,
no i siedział najdalej od przybysza a najbliżej drzwi, więc jakby co droga
ucieczki idealna.
-
Ja?
- …nazywam się Hangeng i szukam swojego
chłopaka Heechula. – odparł
- Kogo?
- Jak?
- My też – odpowiedział Shindong z pełną buzią
jedzenia
Kyuhyun natychmiast zareagował na gafę
wspólnika i walnął go w potylicę, w wyniku czego Shin zarył twarzą wprost w
swój talerz pełen jedzenia.
- Jak to zaginął? – dopytywał się coraz
bardziej wściekły. Wstał gwałtownie, w wyniku czego obrus zsunął się zwalając
przy tym pełne jeszcze talerze.
Shin zawył niemiłosiernie nad niedojedzonymi
talerzami.
- Czemu to zrobiłeś wcale nie zdążyłem się
najeść! – krzyczał tarzając się w rozpaczy po podłodze, dojadając, co chwilę
znalezione kąski, które jakimś cudem ocalały w czasie lądowania.
* Na drugim końcu Sali *
- Co to za odgłosy? – dopytywał się Siwon,
prężąc przy tym szyje niczym indor z nadzieją, że uda mu się cokolwiek
podsłuchać.
- Nie dobrze mi musze puścić pawia, Shin ty
świnio. – krzyknął Teuk.
Przechodząc obok stolika, przy którym siedział
człowiek-koń rozmawiający przez telefon, zwolnił z lekka gdy rozpoznał głos
Choi, był tego pewny.
- Kasa? Matko kochana…. gdzie jesteś?... jaki
znowu las… czekaj na mnie tam gdzie jesteś! Pieniądze w pudełku po pizzy, no
kto to widział.
Podniecony Leeteuk natychmiast ruszył ku
wyjściu, a był na tyle podekscytowany, że w drzwiach potrącił Siwona,
popychając go dość brutalnie. Zdezorientowany Choi wpadł na kelnerkę, ta upadła
na niego, wylewając gorącą zupę wprost na jego kroczę.
-AAAA!!! Moje jajka – krzyczał. A Teuk wypadł
z restauracji jak by go goniło stado głodnych Shindongów.
*Niedaleko restauracji*
Zadowolony Kibum wsiadł do odzyskanego
firmowego auta. Chciał je odstawić do restauracji i rzucić robotę by móc się
spełnić w wymarzonej roli aktora telenoweli. Już na miejscu donośne burczenie w
brzuchu przypomniało mu, że dziś nie miał jeszcze nic w ustach. Sięgnął po
karton z pizza i uniósł wieczko z zadowoleniem. Niestety w pudełku nie było
jego upragnionej pizzy tylko kasa, ogrom forsy. - Skąd u licha tyle szmalu w
moim aucie? - zastanowił się. – I co mam z nią zrobić - Wyciągnął telefon i
wybrał numer Choi Siwona. - Panie Choi… tak to ja… nie… to znaczy… słucham? Nie
skąd… - uśmiechnął się - … chodzi o to, że znalazłem pieniądze.. co? No u mnie
w aucie… byłem głodny… - przewrócił oczami. –Koło lasu, nie wiem… niedaleko
restauracji… BLACK BUTLER… ok… czekam. – rozłączył się. Wyszedł na zewnątrz i
zapalił papierosa, w między czasie marzył jak wspaniale będzie wystąpić w
ukochanym serialu wśród najlepszych aktorów. Nie zauważył nawet Leeteuk, który
cichaczem skradał się do samochodu, nie zauważył jak otwiera drzwiczki auta i
odjeżdża, Z krainy marzeń oderwał go dopiero krzyk pana Choi, który
rozkraczony, owinięty w kroku czymś w rodzaju pieluchy, próbował o niego
podbiec. Z początku go nie poznał przez maskę konia, jednak wygrażająca pięść
oraz donośny krzyk uświadomił mu, z kim za chwile będzie miał do czynienia. -
Co się panu stało? – spytał wskazując ręką na krocze bogacza - moje poparzone
jajka nie są w tej chwili ważne! Gdzie auto, gdzie moja kasa? - Tu? – wskazał
palcem puste miejsce parkingowe. – było… - dodał i uciekł jak najdalej od
wściekłego Cho.
******
- Tak, był Geng, ale ja mu nic nie
powiedziałem, nikt nie wie gdzie jesteś, możesz być spokojny. – odpowiedział
radośnie Teuk, wręczając pieniądze – teraz towar – poprosił
Heechul przeliczył pieniądze, uśmiechnął się
pod nosem i wyciągnął spod lady pudełko wielkości podobnej jak te po butach.
Leeteuk drżącą ręką odebrał od niego pakunek
wyciągając z niego najnowszy album Super Junior ‘Mamacita’
- Oj tak to cacuszko jest warte wszystkich
pieniądzy – odparł tuląc album do serca i w podskokach wybiegając na ulice.
*W restauracji*
- Hee unika mnie od kąt zaproponowałem mu seks
na dole. – westchnął wyrzucając z siebie dotychczasowe żale. Shin dostał nowe
jedzenie, a reszta była zalana w trzy dupy, no może oprócz KyuMin, którzy jako
jedyni zachowywali się przyzwoicie.
- Teuk zniknął – szepnął mu Sungmin na ucho.
- Chyba się zaczyna, musimy odzyskać nasz
skarb, już mam dość tych podchodów z kasą.
- A moje włosy? – spytał zrozpaczony Sungmin?
- Pójdziesz do fryzjera, obiecuje. –
powiedział z ręką na sercu. – do najlepszego w całej Korei skarbie.
Pocieszony Ming uśmiechnął się uroczo i wstał.
- Choć Hangeng, zaprowadzimy cię do Heechula.
Po paru minutach wszyscy siedzieli w arbuzowym
samochodzie.
- Chyba ojciec do mnie dzwoni – stwierdził
przestraszony Henry, który natychmiast wytrzeźwiał ze strachu.
- Odbierz, będziemy wiedzieć, na czym stoimy –
stwierdził Kyu.
Młodszy natychmiast spełnił polecenie.
- Tato? – spytał. Cisza. – nie odzywa się, tylko
słychać jakieś głosy, normalnie z tyłka dzwoni - odparł i wziął na głośno
mówiący.
- Boli, boli, aaaa gdzie pan te ręce
kładzie?... Musze obciągnąć napletek, według pana jak mam oczyścić ranę? …
Piecze, … proszę się nie mazać nie jeden tu był taki, z poparzonym kutasem, ale
jakoś pozory normalności potrafił zachować, ciota, wypieprzaj pan stąd ….no
dobra możesz pan obciągnąć, ale delikatnie…
- Nie musimy tego słuchać – powiedział Sungmin
wyrywając młodszemu z dłoni telefon, po czym nacisnął czerwoną słuchawkę.
- Gdzie jedziemy? – spytał Kangin pieszcząc
czule arbuz leżący obok niego. Kyu podał mu adres.
- Jedziemy do dormu Super Junior. – wyjaśnił
Sungminowi, cicho szepcąc na ucho. – Leeteuk na pewno pojedzie tam po
autografy, znam takich typków jak on.
Udało mu się zdobyć autograf każdego z nich.
Będąc podnieconym ze swojego skarbu nie zauważył stojących przed bramą
wkurwionych mężczyzn.
Po jego lewej stronie stał Kyuhyun, że swoim
ukochanym. Po drugiej stronie EunHae, YeWook oraz reszta.
Zdezorientowany spojrzał na wszystkich i
zamarł. Nadal mocno dociskając do piersi ukochany album.
- Co wyyy tu roo-bbbicie? - spytał spanikowany.
- Nam też miło cię widzieć Leeteuk. -
odpowiedział rozbawiony całą sytuacją Kyu.
Przestraszony cofnął się dwa kroki do tyłu, a
tamci zrobili trzy kroki w jego kierunku.
- Bardzo się zainteresowaliśmy twoim zniknięciem.
Martwiliśmy się.
- Byłem..... - jąkał się
- Wiemy gdzie byłeś. - przerwał mu Yesung.
Nagle z piskiem opon podjechał ekskluzywny
nowoczesny samochód. Wysiadł z niego Choi, nieco obolały jednak o wiele lepszym
wstanie niż ostatnio, co świadczyło o krokach, które stawiał.
- Przyjacielu na ciebie zawsze można liczyć. -
przywitał się serdecznie z Kyuhyun’em. - mężczyzna mojego wspólnika jest moim
przyjaciele. - zwrócił się do Sungmina, przy okazji nie omieszkał wymacać jego
tylka. 'Hmm...sam chciałbym mieć taki' -pomyślał zanim oderwał się od niego.
- A Ci panowie? - spytał wskazując ręką resztę
zebranych.
- Mamy tutaj Henrego Choi, Lau po matce. -
zażartował.
- Witaj synu. Dziękuję, że dzielnie się spisałeś.
- Pozostali są raczej nieświadomi, co się
działo. Myślę, że oprócz Leeteuka o Heechula nie znajdziesz nikogo winnego.
- Zaraz, zaraz. - wtrącił Hangeng. - Gdzie jest
mój Hee?
- A no właśnie. - wtrącił się Siwon. - KiBum wyprowadź
naszego pasażera. - młodzieniec podszedł do bagażnika i wyciągnął z niego
wystraszonego Heechula.
Geng natychmiast podleciał do swojego
ukochanego.
- Ja już ci dam, niedobry ty, uciekasz,
denerwujesz tu panów, a ja jestem zmuszony szukać cię po całym mieście. - na
koniec przemowy złapał go za ucho i zaprowadził na postój taksówek.
Reszta zostawiła ich w spokoju.
- A tu moim pracownicy. Też chcieliście mnie obrobić?
- Nie my, nie. - zarzekali się.
- Szefie, naprawdę nic nie zrobiliśmy. -
tłumaczyli się.
- Macie tu po tysiaczku i nie chcę was więcej
widzieć na oczy.
- Odzyskałeś pieniądze, a co robimy z
'Mamacita' ? - spytał Kyuhyun.
- Sam zadecyduj, ja muszę jechać na zmianę
opatrunku. Synu chodź. - zwrócił się do Henrego. - A ty młody, pamiętaj o
porannym samolocie. - przypomniał Kibumowi.
- Pamiętam panie Choi i dziękuję. - ukłonił
się nisko.
Nagle z dormu wyszedł lider Super Junior.
- Skoro ten cały Teuk ma być ukarany przez
miłość do naszej muzyki to my się nim zajmiemy. Potrzebujemy uke do praktyk
yaoi. - odpowiedział zadowolony. - Wy też macie szansę zabłysnąć w tej branży.
- powiedział pozostałym. Po czym zniknął z Teukiem pod pachą. Który raczej nie
będzie miał, na co narzekać.
- A jak z tydzień na dupie nie usiądzie to mu
się odechce. - skitował Sungmin.
YeWook poszli na spacer, EunHae kupić bilety
na koncert SuJu, Kangin odjechał w siną dal, ze swoimi arbuzami, Kibum pędził
pakować się na samolot, Hangeng w zaciszu swojej sypialni karcił swojego
Heechula, a Henry podtrzymywał ojcowską rękę, w czasie, gdy ten miał zmieniany
opatrunek, Shin przejadał w restauracji całą swoją kasę od Choi...
- Co robimy kochanie? - spytał Sungmin.
- Masz jakieś propozycje?
- Wiesz wszyscy się sobą zajęli, a my co
robimy... nic.
- Już wiem! - ucieszył się Kyu.
Podbiegł do kompa i zaczął grać. Natomiast
naburmuszony Sungmin zajął się jedzeniem ulubionych ciastek dyniowych.
A skąd to wiem?
Bo wszystko widzę, jestem wszędzie,
niewidzialny i bacznie obserwujący Zhoumi!
Hahaha nie no normalnie jebłam, jedno wielekie kac vegas :D
OdpowiedzUsuńŻółw na głowie, trup w wannie, króliczek z kasyna i jeszcze to AAAAAAAAA
Tęskniłam za wami dziewczyny :)
Ekstra post i dodawajcie częsciej swietnie uczciłyście 50ty post, ja czekam na 100 ;P
Weny dziewczyny :*
Jesteśmy i nigdzie się nie wybieramy.
UsuńKochanie, jakiś błąd nam wyskoczył, którego wcześniej nie zauważyłyśmy i połowę tekstu nam wcięło. Przeczytaj drugą część.
Syśka :)
Przeczytałam, równie genialna jak poprzednia =^·^=
OdpowiedzUsuńAhhh... Jak zawsze spóźniona ja! (Niedobry dongseang >.<)
OdpowiedzUsuńNo, ale co zrobić? Punktualność to nie moja domena XD
*odchrząkuje*
Ranyyyy~! pierdolłam X"D Ryjecie mózgi dziewczyny, serio XD
Wielki Comeback moich Unnie! <3 W końcu się doczekałam notki od Was i muszę powiedzieć, że warto było czekać <3
Komedia, która rozpieprza człowieka od pierwszego 'AAAAAAAAAAAA!' Cudownie, że zawarłyście całą 15-stkę i cudownie, że napisałyście takiego długaaaaaśnego (to jest to~!) łan szota ^-^
Postanowiłam, że każdego typa opiszę osobno, żeby nie zrobił się niepotrzebny burdel XD (Pfff... Całe Super Junior, to przecież chodzący, seksowny burdel :D)
Zacznę od Donghae, bo ten człek rozpieprzył wszystko XD Taki słodki i meeega (królik) idiota~! No, jak go tutaj nie przygarnąć i obronić przed tymi złymi Nonna'mi, huh? ♥ Wgl fanboy Super Junior? Ahahaha mistrzowskie XD
Hyukjae - ten drugi (nie ostatni) chodzący idiota jest tak zabójczo zaborczy i asdfghjkllkjhgfds, że moja miłość do niego wzrosła jeszcze bardziej niż wcześniej, co jest prawie niemożliwe XD
Sungmin (Czy tylko ja miałam taką --> \(〇Д〇)/ minę, jak się dowiedziałam..? >.< Wiecie o co mi chodzi, nie?) Cód, miód i orzeszki z tego ludzia jest,no ♥
Kyuhyun (kkk chyba piszę ich według waszych shippów XD) MATERIALISTA~! *wskazuje palcem* JA LEŻAŁAM KIEDY ON MÓWIŁ O TYCH KARTACH XDD No ja pierdziele, nie mogę <3
Shindong - Ahh.. uwielbiam jak autorzy łączą go z żarełkiem ♥ No po prostu otp XD
Kangin - Czy ja muszę tutaj coś wgl mówić...? Ahahahahahahahaha... CIĘŻARÓWKA ARBUZÓW \(@O@)/ X"D
Leeteuk - totalne nieogary w tym NIESuperJunior są XD A ten typek to kolejny przykład niepoprawnego materialisty ;D
Yesung - on, Henryk i Ryeowook... OMO XD Taki mrhhhoczny tutaj jest ♥ (Co nie zmienia faktu, że ciągle się go boję...)
Ryeowook - Ahahahahah XD Tylko on może spać w bagażniku, TYLKO on XD
Heechul - ten to już całkiem jest jak ninja ;D
Hangeng - AWWWW... On szukał Heenimaaaa~! ♥ To taaakie uroczee, no~!!!
Henry - kkkkk XD Synek Siwona ahahahaha XD Jak mogłyście mi to zrobić X'D Taką bekę u człowieka wywołać ლ(ಠ_ಠლ) <-- (dobrałam się do emotikonów ^-^ ;D)
Siwon - Mafiozo jeden XD No po prostu wymiata, zwłaszcza przy końcu XD
Kibum - lol XD MODA NA SUKCES? ... Mistrzynie XD
Zhou Mi - Jego zostawiłam na koniec, bo połączenie go ze Sebastianiem z Kuroshitsuji było fenomenalne XD JA GO WIDZĘ KURNA W TYM WDZIANKU, NO >.< (ノಠ益ಠ)ノ彡┻━┻
TO DLA MNIE ZA DUŻO I MOJE FEELSY SĄ NA POGRANICZU.
Wgl to połączenie z 'Mamacita' i cała ta atmosfera i fabuła, urzekła mnie tak cholernie, że to aż boli...</3
Kocham Was, dużo weny i czasu, no i hwaiting~! ♥ / Kummie
Ps. KURNA SUPER JUNIOR POWINNO MIEĆ WŁASNY PORN CLUB.
HAHAHAHAHAHAHA, rozwalacie system <3 SuJu rozwala system <3 ubawiłyście mnie tym :,) Syśka elf, dziękuję za komentarze u mnie *u* póki co słabo z czasem, ale zamierzam zagłębić się w Waszego bloga ^.^
OdpowiedzUsuńNie ma za co ;) lubię Wasze opowiadania są wciągające naprawdę, na dodatek 2MIn za którego się zabieram od dawna :D póki co sobie czytam, ale na tego shota też przyjdzie czas. Obie z Levi cieszymy się, że Ci się podobało. Uwierz, że bardzo się starałyśmy pisząc tego one-shota. Bywały też chwile zwątpienia, głównie z mojej strony, ale jakoś się udało :D Pozdrawiam i dziękuje, że zajrzałaś ;) zapraszamy częściej :D
Usuń