Blog zawiera opowiadania o tematyce zarówno heteroseksualnej jak również homoseksualnej (yaoi i yuri). Jeżeli nie lubicie stosunków męsko-męskich/damsko-damskich, to albo opuścicie bloga albo omijajcie tego typu posty.
Tak więc zostaliście ostrzeżeni i czytacie na własną odpowiedzialność :) .

środa, 8 lipca 2015

Moje serce słucha tylko ciebie. (KyuMin)

Kochani odradzam pisanie do 5.30 rano! Ale czego się nie robi dla naszej kochanej Levi, która poprosiła o słodkie KyuMin na swoje imieniny ;)
Starałam się ze wszystkich sił, by sprostać jej wymaganiom i mimo iż to jej prezent liczę również na wasze opinie <3 załączam link do piosenki jeśli ktoś jest dociekliwy i chętny by posłuchać ;)


Nutka do posłuchania ->KyuHyun - Listen... to you


Od dłuższego czasu siedział pochylony nad czystą kartką papieru. Serio, naprawdę nie było mu łatwo wymyślić jakiegoś oryginalnego prezentu na trzecią rocznicę związku. No, bo co można kupić komuś takiemu jak Kyuhyun? Na pewno nie żadną denną grę, przez która będzie więcej szkody niż pożytku. Sungmin doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że przez nią Cho stałby się nieobecny ciałem i duchem dopóki nie przeszedłby wszystkich poziomów. Laptop? Niee miał całkiem nowy sprzęt. Przez ostatnią godzinę nie robił nic innego tylko wciąż starał się ułożyć listę potencjalnych prezentów na te jakże wyjątkową okazję. Realia były okrutne, ponieważ stękał nad pustą kartką już ponad godzinę, a nadal nie był wstanie wymyślić nic sensownego. Oczywiście mógł poprosić kogoś o radę, ale kogo? No właśnie… tych kandydatów niby było dużo, tylko Lee doskonale zdawał sobie sprawę, że nie dowiedziałby się od nich niczego sensownego, a tylko zmarnował swój cenny czas. Rocznica była już za dwa dni! Nie miał czasu na głupoty! Jedynym plusem w tym nieszczęściu był fakt, że samego głównego sprawcy dylematu starszego nie było w Seulu i do jutra wieczora nie będzie. Sungmin sprawę prezentu odkładał na ostatnią chwilę, zresztą jak zawsze. Teraz miał ostatni moment na podjęcie decyzji, a jutro dwie godzinki przed południem, by wyrwać się z treningu i kupić mu na mieście… no właśnie, co? Wplótł dłoń w swoje już lekko przydługie blond włosy i poczochrał je lekko w geście bezradności.
- Ah! – westchnął cierpiętniczo.
Myśl Lee, myśl. Co ucieszy tego nieznośnego maknae?
- Nad czym tak rozmyślasz hyung? – usłyszał tuż za swoimi plecami. Obejrzał się i zobaczył za sobą wesołego Ryeowooka. Kim energicznie wycierał ręce w żółtą ścierkę, po czym nonszalancko zarzucił ją sobie na prawe ramie.
- Myślę nad prezentem dla Kyu.
- Serio? – zaciekawił się młodszy zerkając na kartkę, a po chwili parsknął śmiechem. – Wow świetne ci idzie. Długo tak siedzisz?
- Wystarczająco żeby się poddać – bąknął.
- No, co ty, mogę ci pomóc, jeśli chcesz, ale uważam, że myślenie na pusty żołądek nie jest wskazane, Właśnie zrobiłem kimich. Może się skusisz?
A czemu nie, pokiwał entuzjastycznie głowa i ruszył za przyjacielem w kierunku kuchni. Wook z uśmiechem nałożył mu solidną porcję.
- A co do prezentu… - zaczął.- To ja bym mu kupił klarnet, sam ostatnio marudził, że ten stary gdzieś mu się zapodział.
Klarnet? Pff, no, co on? Takie byle, co. Kiwnął mu głowa na zgodę I zabrał się za jedzenie. Był pewny, że tego Kyuhyun nie dostanie na pewno! Doprawdy niezbyt romantyczny i wyszukany prezent na tak ważną okazję. Ryeowook zadowolony opuścił kuchnie, pewnie myślał, że Lee naprawdę może mu to kupić. Naiwniak! Jadł sobie spokojnie, Kim już dawno ewakuował się do siebie, za to do kuchni wparował Siwon. W milczeniu robił sobie herbatę raz po raz zerkając na Sungmina.
- Jeśli chcesz to musisz zapytać Ryeowooka – odparł pokazując swój pusty talerz. – Ja już nic nie mam.
- Nie o to mi chodzi hyung. Słyszałem, że masz problem…. – zaczął.
- Co? Ja? – zdziwił się.
- No z prezentem… Proszę cię nie kupuj mu klarnetu. Teraz masz doskonała okazję na nawrócenie naszego maknae. Podaruj mu Pismo Święte czy jakiś katolicki poradnik. Jeśli chcesz chętnie zaproponuje ci kilka odpowiednich pozycji… - Rozkręcał się coraz bardziej. Sungmin słuchał wszystkiego z wypiekami na twarzy, no, co jeden do lepszy. Musiał się stamtąd jak najszybciej ewakuować!
- Słyszysz? – zapytał przerywając monolog świętoszka.
- Co? – zaciekawił się Choi.
- Telefon mi dzwoni! Muszę odebrać!
- Co? Jaki telefon? Nic nie słyszę… hyung! – zawołał za nim, ale Sungmina już dawno nie było w zasięgu wzrok uciekł do pierwszego lepszego pokoju. Gdy poczuł się w miarę bezpiecznie złapał głęboki oddech i rozejrzał się ostrożnie po pomieszczeniu okazało się, że jest w pokoju lidera, po chwili usłyszał lekko podniesione głosy, kłócili się.  Teuk miał towarzystwo.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Ta noga naprawdę mnie boli. Myślisz, że naprawdę udaje? – zapytał Kangin. – Nie jestem, aż tak wyrachowany.
- A czemu niby nie? Jakby nie patrzeć to dziś była twoja kolej, a chętny nigdy nie jesteś zbytnio – wypomniał mu. - Każdy lubi striptiz. Tylko ty jesteś jakiś dziwny i nie lubisz dla mnie tańczyć. Ale ok, niech ci będzie jedzmy na pogotowie i niech ci tą nogę prześwietlą. Tylko jak będziesz w gabinecie poproś o dodatkowe zdjęcie swojego szeregowego, bo ostatnio nie chce ci nawet stać na baczność.
- Z moim szeregowym jest wszystko ok, tylko po prostu na twój widok wszystkiego mi się odechciewa – odpyskował mu Kangin.
- Tak sobie tłumacz.
Blondyn ukryty za szafą o mało nie parsknął śmiechem podsłuchując rozmowę swoich przyjaciół. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że będzie świadkiem takiej kłótni. Pospiesznie wyszedł z pomieszczenia starając się pozostać niezauważonym. Doprawdy nie chciał wiedzieć, co by było gdyby go przyłapali. Brr. Nie chciał sobie nawet tego wyobrażać. Striptiz, o matko już wiedział, co oni by mu zaproponowali… Jungsoo kazałby by mu się obwiązać czerwona wstążką (tylko!) i zatańczyć. To było ponad jego możliwości. Zrezygnowany poszedł do siebie, jednak spokój nie był mu dany, bo na jego łóżku leżał rozłożony Hyukkie. Normalnie pewnie by go zignorował i położył się na posłanie ukochanego, które dla niepoznaki nadal tu stało. Jednak dziś nie mógł zignorować obecności swojego bądź, co bądź najlepszego przyjaciela. Miał nadzieję, że może on mu coś doradzi, w końcu znali się najdłużej. Niestety nim zdążył się odezwać, już usłyszał ciche biadolenia Lee.
- Donghae mnie zdenerwował – zakomunikował mu.
- O co poszło tym razem? – zapytał siadając obok niego.
Eunhyuk spojrzał na niego z wyrzutem, ale po chwili zaczął kontynuować.
-  On znowu podbiera mi ubrania i nie widzi w tym nic złego! To strasznie irytujące – jęknął.
Co za ludzie, czy oni nie mają większych problemów?
- Może kupujcie podobne ubrania, tylko w innych odcieniach? Jesteście dorośli, a sprzeczacie się jak dzieci w przedszkolu – ofuknął go. – I o co? Ubrania?
Przyjaciel popatrzył na niego jak na wariata popukał się w czoło i wyszedł. Teraz był oburzony, ale jutro przyzna mu rację, jak zwykle zresztą. Położył się w miejsce gdzie wcześniej leżał Eunhyuk i popatrzył w sufit. Heechula nie było, więc odpada. Yesung nie miał za grosz doświadczenia w związkach zresztą sam od miesięcy wzdycha do biednego nic niewiedzącego Ryeowooka i nawet nie miał pomysłu jak się do tego mu przyznać. Henry to jeszcze dzieciak w dodatku hetero. Odpada. To może… Mimi? Będzie proponował ubrania, nie da rady. Donghae pokłócony z Hyukiem, a Shin przesiaduje u swojej dziewczyny, a on nie śmiał mu przeszkadzać w czasie wolnego czasu, którego mieli tak niewiele. Przez cały wieczór zastanawiał się, czego nie dał Kyuhyunowi przez całe trzy lata ich związku. Musiało to być coś, z czego najbardziej by się ucieszył. Tylko, co można dać komuś, kto ma na koncie pokaźną sumkę i praktycznie wszystko, czego zapragnie?
Nad ranem już wiedział i sam nie był wstanie pojąc jak bardzo był głupi, że nie wpadł na to wcześniej? Nie potrzebował nikogo sam w głębi duszy wiedział, czego Cho potrzeba, co go uszczęśliwi i sprawi, że na tej pięknej buzi zamiast łobuzerskiego uśmiechu pojawi się piękny, szczery uśmiech. Musiał zdążyć ze wszystkim przed jego powrotem i modlić się by wszystko poszło po jego myśli.
Kilka godzin później można by było powiedzieć, że wszystko poszło zgodnie z planem. Zegarek wskazywał godzinę osiemnastą, więc Kyuhyun za godzinę powinien być w dormie, zerknął ukradkiem na paczki leżące na siedzeniu kierowcy. Doprawdy, jeśli to mu się nie spodoba to już sam nie wiedział, co zrobi.
Wszedł do ich wspólnego pokoju i zapalił światło. Jak dobrze, że zawsze dbał o porządek inaczej, Kyu już dawno by zapuścił ich wspólne gniazdko. Z kuchni przyniósł kieliszki, a z ich osobistych, zapasów wybrał jedną butelkę wina z naprawdę dobrego rocznika. Zadzwonił do restauracji by upewnić się, że zamówiona przez niego kolacja przyjdzie na czas, co prawda mógł sam coś ugotować, albo ewentualnie poprosić Wookiego, ale on nie miał głowy do gotowania, a Kim prowadził od rana audycję w Sukirze, więc została mu tylko do wyboru dostawa do domu, wybrał ich ulubioną restaurację i nie miał wątpliwości, co do aprobaty ukochanego, wybranego przez niego menu. Na chwilę obecną tylko tego był pewien. Po kilku minutach usłyszał dzwonek do drzwi i odebrał jedzenie od dostawcy. Potem zostało tylko wypakowanie. Świece. Szybki prysznic i już był gotowy. Uśmiechnął się do siebie i czekał. Nie dość, że tęsknił to był bardzo zdenerwowany, co jeszcze bardziej podnosiło mu ciśnienie. Matko po trzech latach potrafił się jeszcze denerwować (i rumienić) przy swoim ukochanym, a ten podstępnie to wykorzystywał przy każdej możliwej okazji. Nie mógł jednak zaprzeczyć, że kochał go ponad życie i nie wyobrażał sobie bez niego życia.
Gdy chwilę potem usłyszał przekręcony w zamku klucz doskonale zdawał sobie sprawę, kto przyszedł. W dziwnym zbiegu okoliczności okazało się, że wszyscy mają jutro dzień wolny, więc większość chłopaków porozjeżdżała się do swoich rodzin, co niezmiernie go cieszyło w tamtej chwili.
Wszedł do pomieszczenia i zobaczył go z torbą zawieszoną na ramieniu stał tyłem do niego, więc młodszy nie mógł go zobaczyć. Próbował zwalić buty z nóg bez konieczności użycia rąk, co nie za dobrze mu wychodziło biorąc pod uwagę, że były to sznurowane adidasy. Uśmiechnął się na ten słodki widok i szybko podszedł do swojego chłopaka, przylgnął do jego pleców. Bardzo lubił się do niego w ten sposób przytulać. Cho doskonale zdawał sobie sprawę, kto się do niego przykleił, bo na jego pełnych ustach zagościł szczery uśmiech, a jego dłonie przykryły te Sungmina. Trwali tak w dłuższej chwilą ciesząc się ze swojej bliskości.
- Gdzie reszta? – zapytał. Odwrócił się przodem do ukochanego i zamknął szczelnie w swoich ramionach.
- Jutro mamy wolne, więc korzystają i się porozjeżdżali. – Młodszy przytulił się mocno do ukochanego.
- Hyung jak ty pięknie wyglądasz czy to specjalnie dla mnie?
Nie! Ja się nie rumienię! – upierał się w duchu.
- Zapraszam na kolację skarbie, niestety nie miałem czasu nic sam ugotować i zamówiłem jedzenie z naszej restauracji.
- Szczerze mówiąc umieram z głodu i przez całą drogę marzyłem o jedzeniu – przyznał się.
- Tylko o jedzeniu?
- Hyung ty zawsze jesteś najważniejszy, chyba nie muszę ci o tym mówić, co? – zapytał uroczo.
Uśmiechnął się lekko i nie chcąc dalej drążyć tematu złapał go za rękę i zaprowadził do ich pokoju, gdzie wnętrze było subtelnie oświetlone przez dwie duże świeczki stojące na środku stolika.
- Minnie jak romantycznie – jęknął  zadowolony.
- Naprawdę ci się podoba? – upewnił się.
- Znasz mnie, wiesz, że nigdy nie kłamie. Swoją drogą nie sądziłem, że aż tak się za mną stęsknisz. Takiego powitania już dawno nie miałem. Chyba muszę częściej wyjeżdżać – zażartował.
- Ani mi się waż – ofuknął go i potraktował kuksańcem w żebra. – Lepiej jedzmy, bo zaraz wszystko będzie zimne.
Zasiedli do stołu w ciszy delektując się wszystkim pysznościami. Kyuhyun naprawdę musiał być głodny, bo jedzenie znajdującego się na jego talerzu znikało w zaskakująco szybkim tempie. Sungmin uśmiechał się szeroko widząc zadowolenie w oczach swojego chłopaka. Zaraz po kolacji Kyuhyun otworzył wino i nalał alkoholu do kieliszków.
- Za co pijemy? – zapytał Cho.
- Może za nas?
- W takim razie wznieśmy toast za nas, naszą miłość – skwitował.
- Jak ci minęła podróż? – zmienił temat.
- Szczerze to cały czas przysypiałem – zaśmiał się młodszy.
- To pewnie jesteś zmęczony skarbie. – Bardziej stwierdził niż zapytał.
- A co chcesz żebym poszedł spać? – zaśmiał się Kyu.
- Jesteś zmęczony.
- Nie jestem zmęczony, zresztą jest za wcześnie by spać, a ja nie widziałem się z tobą już dwa dni, więc sen jest ostatnią rzeczą, o której teraz myślę hyung.
- To, o czym myślisz?
- O tobie i o tym, co za chwilę będę z tobą robił skarbie. W łóżku – podkreślił ostatnie słowo.
- A co? – droczył się z nim.
- Hmm… pomyśl, co mogę robić w nocy z tobą? I nie mówię tu o spaniu – powiedział mocno akcentując ostatnie słowo i patrząc na niego zadziornie.
Zaśmiał się widząc ten wzrok, wiedział doskonale, co on oznacza. Jego plan pomału się sprawdzał, co niewątpliwie go satysfakcjonowało. Złapał młodszego za rękę i jednym haustem opróżnił cały kieliszek, Kyu widząc jego zachowanie szybko poszedł w jego ślady. Wstał od stołu ciągnąc starszego w kierunku łóżka. Alkohol lekko szumiał im w głowie, co jeszcze bardziej spotęgowało wszystkie odczucia i pragnienia. Seks i alkohol. Nikt nie wymyślił lepszego połączenia.
Sungmin opadł delikatnie na pościel i przymknął oczy z przyjemności. Czuł się naprawdę świetnie, a na dodatek obecność ukochanego działała na niego kojąco. Kyuhyun pochylił się nad nim i pocałował lekko kącik jego ust, Lee automatycznie wyciągnął ramiona, które objęły jego partnera wokół szyi. Z przyjemnością obdarowywali się czułymi pocałunkami wypełnionymi pożądaniem i tęsknotą.
- Ściągnij to – rozkazał młodszy mocując się z koszulą swojego hyunga. Sungmin posłusznie uniósł się lekko i pozbył materiału dziwiąc się przy tym, że jej guziki są odpięte, sam nie wiedział, kiedy Cho się nimi zajął. – Tak lepiej - odparł niemal natychmiast i sam pozbył się swojej koszulki w tym samym czasie zwinne palce Sungmina mocowały się z guzikiem jego spodni, które z małą pomocą właściciela wraz z bielizną znalazły swoje miejsce na podłodze. Starszy nie był zdziwiony, wiedział, że jego partner nie należy do wstydliwych ludzi, obaj nigdy nie mieli obiekcji by paradować przed sobą nago. Należeli do przystojnych mężczyzn i nie mieli sobie nic do zarzucenia. Sungmin będąc na granicy podniecenia przyciągnął Kyu do kolejnego pocałunku, jego erekcja boleśnie obcierała się o ciasne spodnie, a jedyną myślą starszego z mężczyzn było pozbycie się ich jak najszybciej. Młodszy nie zamierzał jednak zbyt szybko odpuścić i miał ochotę podrażnić się z nim jak najdłużej. Sungmin spojrzał na paczuszkę pozostawioną przez niego na stoliku nocnym i zagryzł wargę, może i lepiej, że Kyuhyun opóźniał wszystko w czasie. Młodszy korzystając z okazji dobrał się do jego szyi i obojczyków zostawiając na nich delikatne pocałunki. W pokój, co chwilę było słychać podniesione jęki i westchnienia. Sugmin uwielbiał, gdy to jego chłopak na samym początku dominował i inicjował wszystko i to tylko po to by po chwili oddać się całkowicie swojemu hyungowi. Blondyn uwielbiał to uczucie, gdy krok po kroku mógł zatopić się w młodszych chłopaku. Uwielbiał patrzeć na swój członek, który milimetr po milimetrze znikał w jego wejściu, na samą myśl czuł jak bardzo robi się twardy. Młodszy chyba się nad nim zlitował, bo zdecydował się pozbawić go spodni, czyli tej części garderoby, która im najbardziej ciążyła. Na zakończenie położył się obok starszego i czekał na jego dalsze kroki. Brunet z pewnością oczekiwał, że Sungmin niemal natychmiast zabierze się do rzeczy jednak ten miał zupełnie inne plany w stosunku do niego. Powolnymi ruchami obdarowywał jego tors subtelnymi pocałunkami, raz po raz zahaczając nosem o wrażliwą i lekko nawilżoną przez pot skórę ukochanego, drażnił jego wrażliwe sutki językiem i zębami, doskonale zawał sobie sprawę jak bardzo Kyu uwielbia tego rodzaju pieszczoty. Gdy sutki i jego klatka piersiowa mu się znudziły skierował swoje usta i dłonie w kierunku jego krocza, które jednak ominął specjalnie, wolał przez moment zająć się pachwinami i udami swojego wybranka. Chciał za chwile tam wrócić jednak najpierw, miał ochotę się z nim troszkę podrażnić.
- Wiesz, jaki dziś dzień hyung? – zapytał nagle.
- Wiem skarbie – odpowiedział Sungmin podnosząc się by bez problemu móc spojrzeć w jego oczy. – Z tej okazji mam dla ciebie, co coś wyjątkowego…
- Mogę coś powiedzieć zanim zaczniesz? – Lee niepewnie kiwnął głową. W końcu im dłużej z tym czekał tym lepiej dla niego. Kyu ucieszył się na dane mu pozwolenie i westchnął cichutko, zagryzł leciutko dolną wargę i wypuścił z głośnym świstem nagromadzone w płucach powietrze. – To już trzy lata, kiedy jesteśmy razem hyung, a ja nadal nie mogę uwierzyć w to jak bardzo mnie zmieniłeś, nie wyobrażasz sobie jak długo zastanawiałem się, jaki prezent będzie dla ciebie odpowiedni. Doszedłem do wniosku, że nic nie odzwierciedli moich uczuć do ciebie – wyszeptał cicho spieszczając wzrok.
Uczuć, uczuć – te słowa niczym gehenna przelatywały przez głowę starszego, przecież maknae jeszcze nigdy… czy on? Uporczywie szukał jego wzroku, ale Kyu wzbraniał się przed tym, jego blade policzki przybrały soczysty odcień pomidora, a dolna warga lekko nabrzmiała od ciągłego przygryzania. Przecież Cho Kyuhyun się nie rumieni!
- Hyunnie – zaczął starszy. Chciał coś powiedzieć, ale Cho mu na to nie pozwolił.
- Postanowiłem dać ci coś, co sprawi ci radość, coś, co będzie moim dziełem i tylko dla ciebie, żebyś wiedział jak bardzo jesteś dla mnie ważny i żebyś wiedział, że cię kocham.
Powiedział to! Sungmim wpatrywał się w jego jak zahipnotyzowany, on to powiedział! Sugmin na każdym kroku zapewniał go o swojej dozgonnej miłości i oddaniu, ale maknae jeszcze nigdy nie powiedział mu tego, nigdy nie wyznał, że go kocha. Dlatego Sungmin była bardzo poruszony wyznaniem ukochanego. Mimo iż nie miał odwagi spojrzeć mu w oczy, nie miał mu tego za złe, ponieważ zdawał sobie sprawę ile to musiało go kosztować. Kyuhyunowi bardzo trudno jest okazywać swoje uczucia, a zwłaszcza mówić o nich wprost. To nie było tak, że młodszy był zimny w stosunku do swojego chłopaka, po prostu swoją miłość wyrażał poprzez swoje czyny, nie słowa. Jednak miło by było raz na jakiś czas usłyszeć coś takiego z ukochanych ust.. Doczekał się.
Z zamyśleń wyrwało go wiercenie się pod nim. Oparł się rękami po obu stronach jego głowy i obserwował, co zamierza zrobić. Cho sięgnął po swoje spodnie i wyciągnął z kieszeni odtwarzacz i słuchawki, po chwili obie zostały wetknięte mu w ucho, usłyszał pierwsze błogie melodie, które szczerze trafiały do jego, sungminowego serca. Kyu lezący pod nim nie miał odwagi spojrzeć w jego tęczówki, za bardzo stresowała go reakcja starszego na skomponowana przez niego piosenkę. Podczas, gdy walczył sam ze sobą poczuł jak coś mokrego kapie wprost na jego ramię, nieśmiało uniósł wzrok i zobaczył mokre oczy swojego ukochanego. Blondyn zanosił się tak żałosnym płaczem, że nie sposób było odgadnąć jego uczuć, gdy Kyu już miał zamiar wyciągnąć z jego uszu słuchawki i zacząć przepraszać, ten niespodziewanie przylgnął do niego całym swoim ciałem i przytulił do siebie zalewając przy okazji całe jego ramię swoimi łzami. Kyu był coraz bardziej zdezorientowany, przytulił tylko szczelnie swojego ukochanego, a jego dłonie uspokajająco gładziły jego plecy. Minęło kilka minut nim Lee uniósł się delikatnie na jednej ręce i spojrzał na leżącego pod nim mężczyznę, jednym szarpnięciem pozbył się słuchawek nadal tkwiących w jego uszach.
- To było.. – zaczął. – Boże Kyuhyunnie ja nigdy nie dostałem nic piękniejszego w całym swoim życiu! Ta piosenka, twoja miłość jest dla mnie najcenniejsza na całym świecie, bez ciebie byłbym niczym, nie jestem wstanie powiedzieć niczego mądrego. Jestem strasznie wzruszony. Tak bardzo cie kocham - wydusił i wtulił się w niego kolejny raz tego wieczoru.
- Naprawdę ci się podoba hyung?
- Na pewno, tylko teraz mój prezent przy twoim wypada zdecydowanie zbyt blado – posmutniał.
- Oj na pewno nie – próbował go pocieszyć, skierował swoje dłonie na boki ukochanego i delikatnie zaczął je pieścić. – Nie każ mi dłużej czekać!
Sungmin zaśmiał się na widok niecierpliwego Cho. Mimo swojego wieku i tak zawsze zostanie dla niego tym słodkim dzieciaczkiem, którego przygarniał do swojego łóżka zaraz po debiucie. Młodszy nie widząc sprzeciwu porwał paczuszkę i rozpakował pospiesznie.
- Prezerwatywy? Żel? – Zdziwił się. – Po co mi to dałeś? – zaśmiał się. – To twoje wyposażenie.
- Pomyślałem, że tobie również może się przydać.
- Mi? Ale, po co?
- Bo wiesz, również długo zastanawiałem się co mógłbym ci podarować i pomyślałem, że… hmm… tzn… Kyu czy nie chciałbyś zobaczyć jak to jest, gdy jesteś na górze? – wydusił z siebie i spalił przy tym soczystego buraka.
Słowa Lee docierały do niego w zwolnionym tempie, czy właśnie Mini proponował mu swój tyłek w prezencie, to było tak samo słodkie jak i zaskakujące. Naprawdę miał ochotę się zaśmiać, ale widząc minę Lee odpuścił nie chcąc jeszcze bardziej go krepować.
- Jesteś tego pewny?
- Tak samo jak tego, że cię kocham, chcę byś poczuł to samo, co ja, gdy jestem w tobie.
Te słowa tak poruszyły młodszego, że jego członek, który zdążył opaść drgnął na tyle, by Min poczuł go na swoim udzie, ręka automatycznie powędrowała na jego pośladek. Było mu tak strasznie gorąco mimo tego, że oboje byli kompletnie nadzy, podnieceni bez większej pomocy wzrastało z każdą sekundą coraz bardziej. Sungmin wplótł swoje palce we włosy ukochanego, jednocześnie ocierając się swoją erekcją o te młodszego. To już całkiem doprowadziło do szału głównego wokalistę, bo zrzucił z siebie chłopaka i zawisł nad nim. Lee zaczął się zastanawiać skąd jego partner ma w sobie tyle siły, ale jego myśli zostały przerwane przez nagły pocałunek młodszego. Ten tylko na tym skupił swoją uwagę, ponieważ jego drapieżne wargi smakowały jakoś inaczej niż zwykle.
- Tak długo na to czekałem, całe trzy lata… - szeptał starszemu na ucho.
- To mój pierwszy raz na dole.
- Wiem będę delikatny. – zapewnił go.
Na ta odpowiedz Sungmin złapał go za kark i pocałował szybko w usta. W zamian został obdarzony delikatnym pocałunkami na szyi i obojczykach.
- Nie wiem ile wytrzymam Minnie, tak bardzo cię pragnę, a nie chcę wyjść na niewyżytego zboczeńca. – stwierdził taksując spojrzeniem jego nagie ciało.
Nie czekając na odpowiedz zszedł pocałunkami na jego sutki, by za chwilę zostawić je samotnie i zacząć pieścić brzuch. Jedną ręką podpierał się na łokciu, a drugą sięgnął po pozastawiany wcześniej na stoliku żel, odkręcił tubkę i wycisnął sobie na dwa palce spora ilość specyfiku i odłożył go na bok, na wypadek gdyby był jeszcze potrzebny. Opuszkiem delikatnie rozprowadził go zaraz przy jego wejściu, po czym zaczął delikatnie napierać na dziurkę. Ku zdziwieniu młodszego Lee wcale nie był spięty, bo palec wszedł w niego bez żadnego oporu z zadowoleniem zaczął go penetrować, raz po raz zmieniając kierunek by natrafić na wyjątkowe miejsce, dołożył drugi palec i przyspieszył ruchy. Sungmin był strasznie ciasny, a mimo tego przez chwilę nawet nie dawał po sobie poznać czy coś mu nie pasuje. Po kilku minutach udało mu się znaleźć jego prostatę, dzięki której starszy wygiął się łuk i sapnął. Kyu przyspieszył ruchy, a palce nadal nakierowywał wciąż w to samo miejsce, dzięki któremu z ust Lee wydobywały się kolejne gardłowe jęki. Ku wyciągnął na chwilę palce i po chwili ponownie sięgnął po lubrykant.
- Nadal tego chcesz? - zapytał Kyu widząc jego niepewny wzrok.
- Tak zrób to wreszcie.
Cho wylał mazidło na swoje palce i obficie posmarował nim odbyt ukochanego, gdy chciał umieścić go na swoim członku zawahał się odrobinę, rzucił wzrokiem na paczkę prezerwatyw, co prawda ich nie używali, jednak wiedział, że dzięki niej może zadać mu mniejszy ból, więc założył ja na swojego członka, a po chwili dla pewności nasmarował go jeszcze żelem. Zarzucił jego nogi na swoje ramiona i zaczął się w niego powoli wbijać. Zdawał sobie sprawę, że ta pozycja może nie była odpowiednia na pierwszy raz ale nie potrafił odebrać sobie możliwości spoglądania w jego twarz podczas tego, gdy będą się kochać, podświadomie czuł, że młodszy czuje w tej chwili dokładnie to samo i nie mylił się. Co chwilę spoglądali sobie w oczy, całując się od czasu do czasu. Kyu był na tyle czuły i delikatny, że Sungmin mógł w pełni rozkoszować się seksem ze swoim facetem. Oboje zdawali sobie sprawę, że ten wieczór i ta noc są prawdopodobnie najpiękniejszymi w ich życiu w końcu nie, co dzień obchodzi się trzecią rocznicę związku. Gdy nadeszło upragnione spełnienie oboje zasnęli szczelnie zamknięci w swoich ramionach. W tamtym momencie już nic nie było im potrzebne do szczęścia oprócz tego by mieć tego drugiego obok siebie.
Obaj byli pewni, że już nikt i nic ich nie rozdzieli. Jedyne, na co znaleźli siły po upojnym seksie było wspólne przesłuchanie tej pięknej piosenki, która już do końca życia będzie przez nich kojarzona z tym dniem, z tą chwilą i z tym seksem. Bo ich serca są głuche na wszystko oprócz siebie samych.



                                                                                                                                                

4 komentarze:

  1. Piękne opko, myślę że to był wspaniały imieninowy prezent dla Levi. Wiem że komentarz spóźniony, ale lepszy niż nic:) Piszcie dalej. Weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Levi, spóźnione najnajnajlepszego :-*
    Uzależniona od KyuMina (nie dziwię się;-)), no jakże by inaczej :-P
    Słodziutkie. A piosenka cudna *.*
    Śliczny prezent, Levi jeszcze raz najnajnaj i dużo weny wam obu :-* :-* :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie sobie uświadomiłam, że żadnego komentarza nie dałam pod postem na moje imieniny. PRZEPRASZAM!!! Już się poprawiam( prawda, że szybko na to wpadłam XD ).
    Dziękowałam już Syśce za tego shota, i ona wie, że mi się podobał. Namęczyła się biedaczka przy nim, bo straszne jej wymagania stawiałam, o to tyle i tyle ma być stron, a to to i to bym chciała żeby było zawarte, jednym słowem, lekkiego życia ze mną nie miała podczas pisania. W mojej liście 'życzeń' nie było smuta, a jego pojawienie było miłą niespodzianką. Co do treści, jest taka jaką chciałam, lekka i przyjemna do czytania. Dziękuję Syśka :*
    Levi ;)
    PS. Piszę z anonima bo na konto mi się nie chce logować. Leń przez duże L. XD

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurde XDDD Kyu na górze XDDD Leżem c':
    Bardzo fajne opowiadanie~~
    Miło się czytało, powodzenia w następnych dziełach :D

    OdpowiedzUsuń