Kochani odradzam pisanie do 5.30 rano! Ale czego się nie robi dla naszej
kochanej Levi, która poprosiła o słodkie KyuMin na swoje imieniny ;)
Starałam się ze wszystkich sił, by sprostać jej wymaganiom i mimo iż to jej
prezent liczę również na wasze opinie <3 załączam link do piosenki jeśli
ktoś jest dociekliwy i chętny by posłuchać ;)
Nutka do posłuchania ->KyuHyun - Listen... to you
Od dłuższego czasu siedział pochylony nad czystą kartką papieru. Serio,
naprawdę nie było mu łatwo wymyślić jakiegoś oryginalnego prezentu na trzecią
rocznicę związku. No, bo co można kupić komuś takiemu jak Kyuhyun? Na pewno nie
żadną denną grę, przez która będzie więcej szkody niż pożytku. Sungmin
doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że przez nią Cho stałby się nieobecny
ciałem i duchem dopóki nie przeszedłby wszystkich poziomów. Laptop? Niee miał
całkiem nowy sprzęt. Przez ostatnią godzinę nie robił nic innego tylko wciąż
starał się ułożyć listę potencjalnych prezentów na te jakże wyjątkową okazję.
Realia były okrutne, ponieważ stękał nad pustą kartką już ponad godzinę, a
nadal nie był wstanie wymyślić nic sensownego. Oczywiście mógł poprosić kogoś o
radę, ale kogo? No właśnie… tych kandydatów niby było dużo, tylko Lee doskonale
zdawał sobie sprawę, że nie dowiedziałby się od nich niczego sensownego, a
tylko zmarnował swój cenny czas. Rocznica była już za dwa dni! Nie miał czasu
na głupoty! Jedynym plusem w tym nieszczęściu był fakt, że samego głównego
sprawcy dylematu starszego nie było w Seulu i do jutra wieczora nie będzie. Sungmin
sprawę prezentu odkładał na ostatnią chwilę, zresztą jak zawsze. Teraz miał
ostatni moment na podjęcie decyzji, a jutro dwie godzinki przed południem, by
wyrwać się z treningu i kupić mu na mieście… no właśnie, co? Wplótł dłoń w
swoje już lekko przydługie blond włosy i poczochrał je lekko w geście
bezradności.
- Ah! – westchnął cierpiętniczo.
Myśl Lee, myśl. Co ucieszy tego nieznośnego maknae?
- Nad czym tak rozmyślasz hyung? – usłyszał tuż za swoimi plecami. Obejrzał
się i zobaczył za sobą wesołego Ryeowooka. Kim energicznie wycierał ręce w
żółtą ścierkę, po czym nonszalancko zarzucił ją sobie na prawe ramie.
- Myślę nad prezentem dla Kyu.
- Serio? – zaciekawił się młodszy zerkając na kartkę, a po chwili parsknął
śmiechem. – Wow świetne ci idzie. Długo tak siedzisz?
- Wystarczająco żeby się poddać – bąknął.
- No, co ty, mogę ci pomóc, jeśli chcesz, ale uważam, że myślenie na pusty
żołądek nie jest wskazane, Właśnie zrobiłem kimich. Może się skusisz?
A czemu nie, pokiwał entuzjastycznie głowa i ruszył za przyjacielem w
kierunku kuchni. Wook z uśmiechem nałożył mu solidną porcję.
- A co do prezentu… - zaczął.- To ja bym mu kupił klarnet, sam ostatnio
marudził, że ten stary gdzieś mu się zapodział.
Klarnet? Pff, no, co on? Takie byle, co. Kiwnął mu głowa na zgodę
I zabrał się za jedzenie. Był pewny, że tego Kyuhyun nie dostanie na pewno! Doprawdy
niezbyt romantyczny i wyszukany prezent na tak ważną okazję. Ryeowook
zadowolony opuścił kuchnie, pewnie myślał, że Lee naprawdę może
mu to kupić. Naiwniak! Jadł sobie spokojnie, Kim już dawno ewakuował się
do siebie, za to do kuchni wparował Siwon. W milczeniu robił sobie herbatę raz
po raz zerkając na Sungmina.
- Jeśli chcesz to musisz zapytać Ryeowooka – odparł pokazując swój pusty
talerz. – Ja już nic nie mam.
- Nie o to mi chodzi hyung. Słyszałem, że masz problem…. – zaczął.
- Co? Ja? – zdziwił się.
- No z prezentem… Proszę cię nie kupuj mu klarnetu. Teraz masz doskonała
okazję na nawrócenie naszego maknae. Podaruj mu Pismo Święte czy jakiś
katolicki poradnik. Jeśli chcesz chętnie zaproponuje ci kilka odpowiednich
pozycji… - Rozkręcał się coraz bardziej. Sungmin słuchał wszystkiego z
wypiekami na twarzy, no, co jeden do lepszy. Musiał się stamtąd jak najszybciej
ewakuować!
- Słyszysz? – zapytał przerywając monolog świętoszka.
- Co? – zaciekawił się Choi.
- Telefon mi dzwoni! Muszę odebrać!
- Co? Jaki telefon? Nic nie słyszę… hyung! – zawołał za nim, ale Sungmina
już dawno nie było w zasięgu wzrok uciekł do pierwszego lepszego pokoju. Gdy
poczuł się w miarę bezpiecznie złapał głęboki oddech i rozejrzał się ostrożnie po
pomieszczeniu okazało się, że jest w pokoju lidera, po chwili usłyszał lekko
podniesione głosy, kłócili się. Teuk miał
towarzystwo.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Ta noga naprawdę mnie boli. Myślisz, że naprawdę
udaje? – zapytał Kangin. – Nie jestem, aż tak wyrachowany.
- A czemu niby nie? Jakby nie patrzeć to dziś była twoja kolej, a chętny
nigdy nie jesteś zbytnio – wypomniał mu. - Każdy lubi striptiz. Tylko ty jesteś
jakiś dziwny i nie lubisz dla mnie tańczyć. Ale ok, niech ci będzie jedzmy na
pogotowie i niech ci tą nogę prześwietlą. Tylko jak będziesz w gabinecie poproś
o dodatkowe zdjęcie swojego szeregowego, bo ostatnio nie chce ci nawet stać na
baczność.
- Z moim szeregowym jest wszystko ok, tylko po prostu na twój widok
wszystkiego mi się odechciewa – odpyskował mu Kangin.
- Tak sobie tłumacz.
Blondyn ukryty za szafą o mało nie parsknął śmiechem podsłuchując rozmowę swoich
przyjaciół. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że będzie świadkiem takiej kłótni.
Pospiesznie wyszedł z pomieszczenia starając się pozostać niezauważonym.
Doprawdy nie chciał wiedzieć, co by było gdyby go przyłapali. Brr. Nie chciał
sobie nawet tego wyobrażać. Striptiz, o matko już wiedział, co oni by mu
zaproponowali… Jungsoo kazałby by mu się obwiązać czerwona wstążką (tylko!) i
zatańczyć. To było ponad jego możliwości. Zrezygnowany poszedł do siebie,
jednak spokój nie był mu dany, bo na jego łóżku leżał rozłożony Hyukkie.
Normalnie pewnie by go zignorował i położył się na posłanie ukochanego, które
dla niepoznaki nadal tu stało. Jednak dziś nie mógł zignorować obecności
swojego bądź, co bądź najlepszego przyjaciela. Miał nadzieję, że może on mu coś
doradzi, w końcu znali się najdłużej. Niestety nim zdążył się odezwać, już
usłyszał ciche biadolenia Lee.
- Donghae mnie zdenerwował – zakomunikował mu.
- O co poszło tym razem? – zapytał siadając obok niego.
Eunhyuk spojrzał na niego z wyrzutem, ale po chwili zaczął kontynuować.
- On znowu podbiera mi ubrania i nie widzi w tym nic złego! To
strasznie irytujące – jęknął.
Co za ludzie, czy oni nie mają większych problemów?
- Może kupujcie podobne ubrania, tylko w innych odcieniach? Jesteście
dorośli, a sprzeczacie się jak dzieci w przedszkolu – ofuknął go. – I o co?
Ubrania?
Przyjaciel popatrzył na niego jak na wariata popukał się w czoło i wyszedł.
Teraz był oburzony, ale jutro przyzna mu rację, jak zwykle zresztą. Położył się
w miejsce gdzie wcześniej leżał Eunhyuk i popatrzył w sufit. Heechula nie było,
więc odpada. Yesung nie miał za grosz doświadczenia w związkach zresztą sam od
miesięcy wzdycha do biednego nic niewiedzącego Ryeowooka i nawet nie miał
pomysłu jak się do tego mu przyznać. Henry to jeszcze dzieciak w dodatku
hetero. Odpada. To może… Mimi? Będzie proponował ubrania, nie da rady. Donghae
pokłócony z Hyukiem, a Shin przesiaduje u swojej dziewczyny, a on nie śmiał mu
przeszkadzać w czasie wolnego czasu, którego mieli tak niewiele. Przez cały
wieczór zastanawiał się, czego nie dał Kyuhyunowi przez całe trzy lata ich
związku. Musiało to być coś, z czego najbardziej by się ucieszył. Tylko, co
można dać komuś, kto ma na koncie pokaźną sumkę i praktycznie wszystko, czego
zapragnie?
Nad ranem już wiedział i sam nie był wstanie pojąc jak bardzo był głupi, że
nie wpadł na to wcześniej? Nie potrzebował nikogo sam w głębi duszy wiedział,
czego Cho potrzeba, co go uszczęśliwi i sprawi, że na tej pięknej buzi zamiast
łobuzerskiego uśmiechu pojawi się piękny, szczery uśmiech. Musiał zdążyć ze
wszystkim przed jego powrotem i modlić się by wszystko poszło po jego myśli.
Kilka godzin później można by było powiedzieć, że wszystko poszło zgodnie z
planem. Zegarek wskazywał godzinę osiemnastą, więc Kyuhyun za godzinę powinien
być w dormie, zerknął ukradkiem na paczki leżące na siedzeniu kierowcy.
Doprawdy, jeśli to mu się nie spodoba to już sam nie wiedział, co zrobi.
Wszedł do ich wspólnego pokoju i zapalił światło. Jak dobrze, że zawsze
dbał o porządek inaczej, Kyu już dawno by zapuścił ich wspólne gniazdko. Z
kuchni przyniósł kieliszki, a z ich osobistych, zapasów wybrał jedną butelkę
wina z naprawdę dobrego rocznika. Zadzwonił do restauracji by upewnić się, że
zamówiona przez niego kolacja przyjdzie na czas, co prawda mógł sam coś
ugotować, albo ewentualnie poprosić Wookiego, ale on nie miał głowy do
gotowania, a Kim prowadził od rana audycję w Sukirze, więc została mu tylko do
wyboru dostawa do domu, wybrał ich ulubioną restaurację i nie miał wątpliwości,
co do aprobaty ukochanego, wybranego przez niego menu. Na chwilę obecną tylko
tego był pewien. Po kilku minutach usłyszał dzwonek do drzwi i odebrał jedzenie
od dostawcy. Potem zostało tylko wypakowanie. Świece. Szybki prysznic i już był
gotowy. Uśmiechnął się do siebie i czekał. Nie dość, że tęsknił to był bardzo zdenerwowany,
co jeszcze bardziej podnosiło mu ciśnienie. Matko po trzech latach potrafił się
jeszcze denerwować (i rumienić) przy swoim ukochanym, a ten podstępnie to
wykorzystywał przy każdej możliwej okazji. Nie mógł jednak zaprzeczyć, że
kochał go ponad życie i nie wyobrażał sobie bez niego życia.
Gdy chwilę potem usłyszał przekręcony w zamku klucz doskonale zdawał sobie
sprawę, kto przyszedł. W dziwnym zbiegu okoliczności okazało się, że wszyscy
mają jutro dzień wolny, więc większość chłopaków porozjeżdżała się do swoich
rodzin, co niezmiernie go cieszyło w tamtej chwili.
Wszedł do pomieszczenia i zobaczył go z torbą zawieszoną na ramieniu stał
tyłem do niego, więc młodszy nie mógł go zobaczyć. Próbował zwalić buty z nóg
bez konieczności użycia rąk, co nie za dobrze mu wychodziło biorąc pod uwagę,
że były to sznurowane adidasy. Uśmiechnął się na ten słodki widok i szybko
podszedł do swojego chłopaka, przylgnął do jego pleców. Bardzo lubił się do
niego w ten sposób przytulać. Cho doskonale zdawał sobie sprawę, kto się do
niego przykleił, bo na jego pełnych ustach zagościł szczery uśmiech, a jego
dłonie przykryły te Sungmina. Trwali tak w dłuższej chwilą ciesząc się ze
swojej bliskości.
- Gdzie reszta? – zapytał. Odwrócił się przodem do ukochanego i zamknął szczelnie
w swoich ramionach.
- Jutro mamy wolne, więc korzystają i się porozjeżdżali. – Młodszy
przytulił się mocno do ukochanego.
- Hyung jak ty pięknie wyglądasz czy to specjalnie dla mnie?
Nie! Ja się nie rumienię! – upierał się w duchu.
- Zapraszam na kolację skarbie, niestety nie miałem czasu nic sam ugotować
i zamówiłem jedzenie z naszej restauracji.
- Szczerze mówiąc umieram z głodu i przez całą drogę marzyłem o jedzeniu –
przyznał się.
- Tylko o jedzeniu?
- Hyung ty zawsze jesteś najważniejszy, chyba nie muszę ci o tym mówić, co?
– zapytał uroczo.
Uśmiechnął się lekko i nie chcąc dalej drążyć tematu złapał go za rękę i
zaprowadził do ich pokoju, gdzie wnętrze było subtelnie oświetlone przez dwie
duże świeczki stojące na środku stolika.
- Minnie jak romantycznie – jęknął zadowolony.
- Naprawdę ci się podoba? – upewnił się.
- Znasz mnie, wiesz, że nigdy nie kłamie. Swoją drogą nie sądziłem, że aż
tak się za mną stęsknisz. Takiego powitania już dawno nie miałem. Chyba muszę
częściej wyjeżdżać – zażartował.
- Ani mi się waż – ofuknął go i potraktował kuksańcem w żebra. – Lepiej
jedzmy, bo zaraz wszystko będzie zimne.
Zasiedli do stołu w ciszy delektując się wszystkim pysznościami. Kyuhyun
naprawdę musiał być głodny, bo jedzenie znajdującego się na jego talerzu
znikało w zaskakująco szybkim tempie. Sungmin uśmiechał się szeroko widząc
zadowolenie w oczach swojego chłopaka. Zaraz po kolacji Kyuhyun otworzył wino i
nalał alkoholu do kieliszków.
- Za co pijemy? – zapytał Cho.
- Może za nas?
- W takim razie wznieśmy toast za nas, naszą miłość – skwitował.
- Jak ci minęła podróż? – zmienił temat.
- Szczerze to cały czas przysypiałem – zaśmiał się młodszy.
- To pewnie jesteś zmęczony skarbie. – Bardziej stwierdził niż zapytał.
- A co chcesz żebym poszedł spać? – zaśmiał się Kyu.
- Jesteś zmęczony.
- Nie jestem zmęczony, zresztą jest za wcześnie by spać, a ja nie widziałem
się z tobą już dwa dni, więc sen jest ostatnią rzeczą, o której teraz myślę
hyung.
- To, o czym myślisz?
- O tobie i o tym, co za chwilę będę z tobą robił skarbie. W łóżku –
podkreślił ostatnie słowo.
- A co? – droczył się z nim.
- Hmm… pomyśl, co mogę robić w nocy z tobą? I nie mówię tu o spaniu –
powiedział mocno akcentując ostatnie słowo i patrząc na niego zadziornie.
Zaśmiał się widząc ten wzrok, wiedział doskonale, co on oznacza. Jego plan
pomału się sprawdzał, co niewątpliwie go satysfakcjonowało. Złapał młodszego za
rękę i jednym haustem opróżnił cały kieliszek, Kyu widząc jego zachowanie szybko
poszedł w jego ślady. Wstał od stołu ciągnąc starszego w kierunku łóżka.
Alkohol lekko szumiał im w głowie, co jeszcze bardziej spotęgowało wszystkie
odczucia i pragnienia. Seks i alkohol. Nikt nie wymyślił lepszego połączenia.
Sungmin opadł delikatnie na pościel i przymknął oczy z przyjemności. Czuł
się naprawdę świetnie, a na dodatek obecność ukochanego działała na niego
kojąco. Kyuhyun pochylił się nad nim i pocałował lekko kącik jego ust, Lee
automatycznie wyciągnął ramiona, które objęły jego partnera wokół szyi. Z
przyjemnością obdarowywali się czułymi pocałunkami wypełnionymi pożądaniem i
tęsknotą.
- Ściągnij to – rozkazał młodszy mocując się z koszulą swojego hyunga.
Sungmin posłusznie uniósł się lekko i pozbył materiału dziwiąc się przy tym, że
jej guziki są odpięte, sam nie wiedział, kiedy Cho się nimi zajął. – Tak lepiej
- odparł niemal natychmiast i sam pozbył się swojej koszulki w tym samym czasie
zwinne palce Sungmina mocowały się z guzikiem jego spodni, które z małą pomocą
właściciela wraz z bielizną znalazły swoje miejsce na podłodze. Starszy nie był
zdziwiony, wiedział, że jego partner nie należy do wstydliwych ludzi, obaj
nigdy nie mieli obiekcji by paradować przed sobą nago. Należeli do przystojnych
mężczyzn i nie mieli sobie nic do zarzucenia. Sungmin będąc na granicy
podniecenia przyciągnął Kyu do kolejnego pocałunku, jego erekcja boleśnie
obcierała się o ciasne spodnie, a jedyną myślą starszego z mężczyzn było
pozbycie się ich jak najszybciej. Młodszy nie zamierzał jednak zbyt szybko
odpuścić i miał ochotę podrażnić się z nim jak najdłużej. Sungmin spojrzał na
paczuszkę pozostawioną przez niego na stoliku nocnym i zagryzł wargę, może i
lepiej, że Kyuhyun opóźniał wszystko w czasie. Młodszy korzystając z okazji
dobrał się do jego szyi i obojczyków zostawiając na nich delikatne pocałunki. W
pokój, co chwilę było słychać podniesione jęki i westchnienia. Sugmin
uwielbiał, gdy to jego chłopak na samym początku dominował i inicjował wszystko
i to tylko po to by po chwili oddać się całkowicie swojemu hyungowi. Blondyn
uwielbiał to uczucie, gdy krok po kroku mógł zatopić się w młodszych chłopaku.
Uwielbiał patrzeć na swój członek, który milimetr po milimetrze znikał w jego
wejściu, na samą myśl czuł jak bardzo robi się twardy. Młodszy chyba się nad
nim zlitował, bo zdecydował się pozbawić go spodni, czyli tej części garderoby,
która im najbardziej ciążyła. Na zakończenie położył się obok starszego i czekał
na jego dalsze kroki. Brunet z pewnością oczekiwał, że Sungmin niemal
natychmiast zabierze się do rzeczy jednak ten miał zupełnie inne plany w
stosunku do niego. Powolnymi ruchami obdarowywał jego tors subtelnymi
pocałunkami, raz po raz zahaczając nosem o wrażliwą i lekko nawilżoną przez pot
skórę ukochanego, drażnił jego wrażliwe sutki językiem i zębami, doskonale
zawał sobie sprawę jak bardzo Kyu uwielbia tego rodzaju pieszczoty. Gdy sutki i
jego klatka piersiowa mu się znudziły skierował swoje usta i dłonie w kierunku
jego krocza, które jednak ominął specjalnie, wolał przez moment zająć się
pachwinami i udami swojego wybranka. Chciał za chwile tam wrócić jednak
najpierw, miał ochotę się z nim troszkę podrażnić.
- Wiesz, jaki dziś dzień hyung? – zapytał nagle.
- Wiem skarbie – odpowiedział Sungmin podnosząc się by bez problemu móc
spojrzeć w jego oczy. – Z tej okazji mam dla ciebie, co coś wyjątkowego…
- Mogę coś powiedzieć zanim zaczniesz? – Lee niepewnie kiwnął głową. W
końcu im dłużej z tym czekał tym lepiej dla niego. Kyu ucieszył się na dane mu
pozwolenie i westchnął cichutko, zagryzł leciutko dolną wargę i wypuścił z
głośnym świstem nagromadzone w płucach powietrze. – To już trzy lata, kiedy
jesteśmy razem hyung, a ja nadal nie mogę uwierzyć w to jak bardzo mnie
zmieniłeś, nie wyobrażasz sobie jak długo zastanawiałem się, jaki prezent
będzie dla ciebie odpowiedni. Doszedłem do wniosku, że nic nie odzwierciedli
moich uczuć do ciebie – wyszeptał cicho spieszczając wzrok.
Uczuć, uczuć – te słowa niczym gehenna przelatywały przez głowę starszego,
przecież maknae jeszcze nigdy… czy on? Uporczywie szukał jego wzroku, ale Kyu
wzbraniał się przed tym, jego blade policzki przybrały soczysty odcień
pomidora, a dolna warga lekko nabrzmiała od ciągłego przygryzania. Przecież Cho
Kyuhyun się nie rumieni!
- Hyunnie – zaczął starszy. Chciał coś powiedzieć, ale Cho mu na to nie
pozwolił.
- Postanowiłem dać ci coś, co sprawi ci radość, coś, co będzie moim dziełem
i tylko dla ciebie, żebyś wiedział jak bardzo jesteś dla mnie ważny i żebyś
wiedział, że cię kocham.
Powiedział to! Sungmim wpatrywał się w jego jak zahipnotyzowany, on to
powiedział! Sugmin na każdym kroku zapewniał go o swojej dozgonnej miłości i
oddaniu, ale maknae jeszcze nigdy nie powiedział mu tego, nigdy nie wyznał, że
go kocha. Dlatego Sungmin była bardzo poruszony wyznaniem ukochanego. Mimo iż
nie miał odwagi spojrzeć mu w oczy, nie miał mu tego za złe, ponieważ zdawał
sobie sprawę ile to musiało go kosztować. Kyuhyunowi bardzo trudno jest
okazywać swoje uczucia, a zwłaszcza mówić o nich wprost. To nie było tak, że
młodszy był zimny w stosunku do swojego chłopaka, po prostu swoją miłość
wyrażał poprzez swoje czyny, nie słowa. Jednak miło by było raz na jakiś czas
usłyszeć coś takiego z ukochanych ust.. Doczekał się.
Z zamyśleń wyrwało go wiercenie się pod nim. Oparł się rękami po obu
stronach jego głowy i obserwował, co zamierza zrobić. Cho sięgnął po swoje
spodnie i wyciągnął z kieszeni odtwarzacz i słuchawki, po chwili obie zostały wetknięte
mu w ucho, usłyszał pierwsze błogie melodie, które szczerze trafiały do jego,
sungminowego serca. Kyu lezący pod nim nie miał odwagi spojrzeć w jego
tęczówki, za bardzo stresowała go reakcja starszego na skomponowana przez niego
piosenkę. Podczas, gdy walczył sam ze sobą poczuł jak coś mokrego kapie wprost
na jego ramię, nieśmiało uniósł wzrok i zobaczył mokre oczy swojego ukochanego.
Blondyn zanosił się tak żałosnym płaczem, że nie sposób było odgadnąć jego
uczuć, gdy Kyu już miał zamiar wyciągnąć z jego uszu słuchawki i zacząć
przepraszać, ten niespodziewanie przylgnął do niego całym swoim ciałem i
przytulił do siebie zalewając przy okazji całe jego ramię swoimi łzami. Kyu był
coraz bardziej zdezorientowany, przytulił tylko szczelnie swojego ukochanego, a
jego dłonie uspokajająco gładziły jego plecy. Minęło kilka minut nim Lee uniósł
się delikatnie na jednej ręce i spojrzał na leżącego pod nim mężczyznę, jednym
szarpnięciem pozbył się słuchawek nadal tkwiących w jego uszach.
- To było.. – zaczął. – Boże Kyuhyunnie ja nigdy nie dostałem nic
piękniejszego w całym swoim życiu! Ta piosenka, twoja miłość jest dla mnie
najcenniejsza na całym świecie, bez ciebie byłbym niczym, nie jestem wstanie
powiedzieć niczego mądrego. Jestem strasznie wzruszony. Tak bardzo cie kocham -
wydusił i wtulił się w niego kolejny raz tego wieczoru.
- Naprawdę ci się podoba hyung?
- Na pewno, tylko teraz mój prezent przy twoim wypada zdecydowanie zbyt
blado – posmutniał.
- Oj na pewno nie – próbował go pocieszyć, skierował swoje dłonie na boki
ukochanego i delikatnie zaczął je pieścić. – Nie każ mi dłużej czekać!
Sungmin zaśmiał się na widok niecierpliwego Cho. Mimo swojego wieku i tak
zawsze zostanie dla niego tym słodkim dzieciaczkiem, którego przygarniał do
swojego łóżka zaraz po debiucie. Młodszy nie widząc sprzeciwu porwał paczuszkę
i rozpakował pospiesznie.
- Prezerwatywy? Żel? – Zdziwił się. – Po co mi to dałeś? – zaśmiał się. –
To twoje wyposażenie.
- Pomyślałem, że tobie również może się przydać.
- Mi? Ale, po co?
- Bo wiesz, również długo zastanawiałem się co mógłbym ci podarować i
pomyślałem, że… hmm… tzn… Kyu czy nie chciałbyś zobaczyć jak to jest, gdy jesteś
na górze? – wydusił z siebie i spalił przy tym soczystego buraka.
Słowa Lee docierały do niego w zwolnionym tempie, czy właśnie Mini
proponował mu swój tyłek w prezencie, to było tak samo słodkie jak i
zaskakujące. Naprawdę miał ochotę się zaśmiać, ale widząc minę Lee odpuścił nie
chcąc jeszcze bardziej go krepować.
- Jesteś tego pewny?
- Tak samo jak tego, że cię kocham, chcę byś poczuł to samo, co ja, gdy
jestem w tobie.
Te słowa tak poruszyły młodszego, że jego członek, który zdążył opaść
drgnął na tyle, by Min poczuł go na swoim udzie, ręka automatycznie powędrowała
na jego pośladek. Było mu tak strasznie gorąco mimo tego, że oboje byli
kompletnie nadzy, podnieceni bez większej pomocy wzrastało z każdą sekundą
coraz bardziej. Sungmin wplótł swoje palce we włosy ukochanego, jednocześnie
ocierając się swoją erekcją o te młodszego. To już całkiem doprowadziło do
szału głównego wokalistę, bo zrzucił z siebie chłopaka i zawisł nad nim. Lee
zaczął się zastanawiać skąd jego partner ma w sobie tyle siły, ale jego myśli
zostały przerwane przez nagły pocałunek młodszego. Ten tylko na tym skupił
swoją uwagę, ponieważ jego drapieżne wargi smakowały jakoś inaczej niż zwykle.
- Tak długo na to czekałem, całe trzy lata… - szeptał starszemu na ucho.
- To mój pierwszy raz na dole.
- Wiem będę delikatny. – zapewnił go.
Na ta odpowiedz Sungmin złapał go za kark i pocałował szybko w usta. W
zamian został obdarzony delikatnym pocałunkami na szyi i obojczykach.
- Nie wiem ile wytrzymam Minnie, tak bardzo cię pragnę, a nie chcę wyjść na
niewyżytego zboczeńca. – stwierdził taksując spojrzeniem jego nagie ciało.
Nie czekając na odpowiedz zszedł pocałunkami na jego sutki, by za chwilę
zostawić je samotnie i zacząć pieścić brzuch. Jedną ręką podpierał się na
łokciu, a drugą sięgnął po pozastawiany wcześniej na stoliku żel, odkręcił
tubkę i wycisnął sobie na dwa palce spora ilość specyfiku i odłożył go na bok,
na wypadek gdyby był jeszcze potrzebny. Opuszkiem delikatnie rozprowadził go
zaraz przy jego wejściu, po czym zaczął delikatnie napierać na dziurkę. Ku
zdziwieniu młodszego Lee wcale nie był spięty, bo palec wszedł w niego bez
żadnego oporu z zadowoleniem zaczął go penetrować, raz po raz zmieniając
kierunek by natrafić na wyjątkowe miejsce, dołożył drugi palec i przyspieszył
ruchy. Sungmin był strasznie ciasny, a mimo tego przez chwilę nawet nie dawał
po sobie poznać czy coś mu nie pasuje. Po kilku minutach udało mu się znaleźć jego
prostatę, dzięki której starszy wygiął się łuk i sapnął. Kyu przyspieszył
ruchy, a palce nadal nakierowywał wciąż w to samo miejsce, dzięki któremu z ust
Lee wydobywały się kolejne gardłowe jęki. Ku wyciągnął na chwilę palce i po
chwili ponownie sięgnął po lubrykant.
- Nadal tego chcesz? - zapytał Kyu widząc jego niepewny wzrok.
- Tak zrób to wreszcie.
Cho wylał mazidło na swoje palce i obficie
posmarował nim odbyt ukochanego, gdy chciał umieścić go na swoim członku zawahał się odrobinę, rzucił wzrokiem na paczkę prezerwatyw, co prawda ich nie
używali, jednak wiedział, że dzięki niej może zadać mu mniejszy ból, więc
założył ja na swojego członka, a po chwili dla pewności nasmarował go jeszcze
żelem. Zarzucił jego nogi na swoje ramiona i zaczął się w niego powoli wbijać.
Zdawał sobie sprawę, że ta pozycja może nie była odpowiednia na pierwszy raz
ale nie potrafił odebrać sobie możliwości spoglądania w jego twarz podczas
tego, gdy będą się kochać, podświadomie czuł, że młodszy czuje w tej chwili
dokładnie to samo i nie mylił się. Co chwilę spoglądali sobie w oczy, całując
się od czasu do czasu. Kyu był na tyle czuły i delikatny, że Sungmin mógł w
pełni rozkoszować się seksem ze swoim facetem. Oboje zdawali sobie sprawę, że
ten wieczór i ta noc są prawdopodobnie najpiękniejszymi w ich życiu w końcu
nie, co dzień obchodzi się trzecią rocznicę związku. Gdy nadeszło upragnione
spełnienie oboje zasnęli szczelnie zamknięci w swoich ramionach. W tamtym
momencie już nic nie było im potrzebne do szczęścia oprócz tego by mieć tego drugiego
obok siebie.
Obaj byli pewni, że już nikt i nic ich nie
rozdzieli. Jedyne, na co znaleźli siły po upojnym seksie było wspólne
przesłuchanie tej pięknej piosenki, która już do końca życia będzie przez nich
kojarzona z tym dniem, z tą chwilą i z tym seksem. Bo ich serca są głuche na
wszystko oprócz siebie samych.
Piękne opko, myślę że to był wspaniały imieninowy prezent dla Levi. Wiem że komentarz spóźniony, ale lepszy niż nic:) Piszcie dalej. Weny
OdpowiedzUsuńLevi, spóźnione najnajnajlepszego :-*
OdpowiedzUsuńUzależniona od KyuMina (nie dziwię się;-)), no jakże by inaczej :-P
Słodziutkie. A piosenka cudna *.*
Śliczny prezent, Levi jeszcze raz najnajnaj i dużo weny wam obu :-* :-* :-*
Właśnie sobie uświadomiłam, że żadnego komentarza nie dałam pod postem na moje imieniny. PRZEPRASZAM!!! Już się poprawiam( prawda, że szybko na to wpadłam XD ).
OdpowiedzUsuńDziękowałam już Syśce za tego shota, i ona wie, że mi się podobał. Namęczyła się biedaczka przy nim, bo straszne jej wymagania stawiałam, o to tyle i tyle ma być stron, a to to i to bym chciała żeby było zawarte, jednym słowem, lekkiego życia ze mną nie miała podczas pisania. W mojej liście 'życzeń' nie było smuta, a jego pojawienie było miłą niespodzianką. Co do treści, jest taka jaką chciałam, lekka i przyjemna do czytania. Dziękuję Syśka :*
Levi ;)
PS. Piszę z anonima bo na konto mi się nie chce logować. Leń przez duże L. XD
O kurde XDDD Kyu na górze XDDD Leżem c':
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie~~
Miło się czytało, powodzenia w następnych dziełach :D