Kochani! Jest! Nie wieżę, że udało mi się skończyć
ostatni rozdział. Ogłaszam wszem i wobec, że już nigdy nie wezmę się za żadne
długie opowiadanie. To była dla mnie katorga, byłam pod presją. Jednak nie
chciałam zostawić opowiadania bez zakończenia.
Proszę jeszcze o jedno, każdy kto czytał moje
Drarry niech zostawi po sobie choć jeden krótki komentarz, chcę wiedzieć ile
osób czytało moje opowiadanie i jakie są wasze wrażenia. To będzie dla mnie
naprawdę ważne i zdobędę pewność, że moja praca choć w małym stopniu nie poszła
na marne!
PS. Przepraszam za jakość obrazka ale Syśka 'zmusiła' mnie do jego narysowania na swoje urodziny. - Levi
Jasne światło słońca uparcie próbowało się
przedostać zza zasłoniętego okna. Otworzył leniwie powieki i zorientował się,
że znajduje się w swojej sypialni. Bolała go każda część ciała, uczucie to było
nie do wytrzymania. Spostrzegł opatrunki na rękach, a gdy lekko odchylił głowę
zobaczył Pottera siedzącego tuż przy łóżku. Okulary zsunęły mu się na czubek
nosa, a głowa bezwładnie opierała się o oparcie krzesła. Brunet najwidoczniej
czuwał nad nim przez całą noc, chciał czekać aż się obudzi, być pierwszą osobą,
którą ujrzy zaraz po przebudzeniu.