Blog zawiera opowiadania o tematyce zarówno heteroseksualnej jak również homoseksualnej (yaoi i yuri). Jeżeli nie lubicie stosunków męsko-męskich/damsko-damskich, to albo opuścicie bloga albo omijajcie tego typu posty.
Tak więc zostaliście ostrzeżeni i czytacie na własną odpowiedzialność :) .

wtorek, 5 maja 2015

Powiedz, że chcesz aby było jak dawniej.

Hejka :)
Dzisiaj pierwszy z obiecanych shotów z ankiety. Wiem, że dużo czasu zajęło nam jego napisanie, a raczej wstawienie na bloga, ale to moja wina. Wyjechałam za granicę i miałam mało czasu aby na spokojnie usiąść przy kompie i to wstawić. Nie przedłużając zapraszam do czytania - Levi :*
Obiecany shot z HP. Wyczekujcie TaoHuna! Miłego czytania kochani :) -  Syśka

Ron-Levi
Harry-Syśka

PS. Dla zainteresowanych- KyuMin się tworzy i mam nadzieję jak najszybciej go wstawić - Levi







W czasie, gdy jadłem śniadanie stado sów wleciało przez otwarte okno w jadalni. Od każdej z nich odebrałem list i zacząłem niedbale przeglądać korespondencję. Rachunki, list z Proroka Codziennego, karta rabatowa na zakupy w Magicznych Dowcipach Weasleyów, list z Hogwartu... Co? List z Hogwartu? Z ciekawością rozerwałem kopertę. Czyżby to zaproszenie na herbatę od Dumbledora? 'Zjazd absolwentów' - przeczytałem. No pięknie nie ma to jak zobaczyć się ze swoim 'byłym' (Draconem) i z dawnym przyjacielem, tak Ron zerwał ze mną wszelakie kontakty zaraz po tym jak dowiedział się, że jestem homo, a raczej po tym jak nakrył mnie w łóżku z Malfoyem. Zapowiada się ciekawie.


******

- Ron uspokój się, bo w tej chwili wyglądasz na większego idiotę niż jesteś - powiedziała jego młodsza siostra. Była ubrana w bardzo ładną i zwiewną fioletową sukienkę, która idealnie podkreślała jej urodę. Współczuła trochę bratu tej nieciekawej sytuacji, ale w końcu sam sobie na nią zapracował.
- Co ja na to poradzę, że się stresuje spotkaniem? - odpowiedział Ron wyłamując sobie palce obu rąk ze zdenerwowania. Byli w Hogwart na zjeździe absolwentów. Nie chciał tu przyjeżdżać, ale został zmuszony przez Hermione i Ginny. Kobiety mają swoje sposoby. Niby takie delikatne, ale potrafią postawić na swoim.
- Jakbyś nie był skończonym dupkiem to byś się nie bał. - Stwierdziła młodsza z Weaslayów.
- Łatwo ci powiedzieć - zdenerwował się rudzielec - bo to nie ty naszłaś swojego przyjaciela jak się seksił ze swoim facetem, to nie ty go zwyzywałaś od najgorszych, a później jak najgorsza łajza urwałaś wszystkie kontakty z nim.
- Bo takie wyczucie tylko ty masz. - Do ich stolika podeszła ich wspólna przyjaciółka, Hermione. - Już dawno powtarzałyśmy z Ginny, że powinieneś zachować się jak mężczyzna i załatwić tą sprawę. Na Boga, Ronaldzie! Przecież ta sytuacja trwa ponad dwa lata. Kiedy w końcu coś z tym zrobisz? - spytała. Nie doczekała się jednak odpowiedzi, bo młody czarodziej wpatrywał się w wejście do sali balowej. Stał tam Harry Potter, ubrany w dopasowany stalowy garnitur.
Stałem w tych dziwach jak głupi i nie miałem pojęcia, co dalej. Od skończenia szkoły nie utrzymywałem z nikim zbyt bliskich kontaktów, w wyniku, czego teraz nie bardzo miałem, do kogo podejść. Chyba nie potrzebnie tu przyszedłem. Postanowiłem przywitać się Dumbledorem, a potem ulotnić się do domu. Rozejrzałem się po wielkiej sali, którą teraz do złudzenia przypominała salę balowa. Serpentyny zwisające z dachu i konfetti, które walało się dosłownie wszędzie - to na pewno pomysł McGonagall. Znalazłem dyrektora, siedział przy stole i zawzięcie rozmawiał z profesorem Snapem. Nie miałem pojęcia czy podejść do nich i wtrącić się w rozmowę, nie chciałem przeszkadzać. Dyrektor sam mnie jednak zauważył i przywołał do siebie przez skiniecie ręki, więc z ulgą zacząłem iść w jego stronę.
- Cytrynowego dropsa Harry - zapytał dyrektor zaraz jak podszedłem bliżej.

- Przestań się tak w niego wpatrywać - upomniała go siostra.
- Ale on... - zaczął bezmyślnie Ron kreśląc w powietrzu dziwne znaki - ..On tu idzie! - pisnął na widok idącego bruneta. - Co ja teraz zrobię?! Przecież jak tu podejdzie to oberwę od niego. Ginny pomóż mi? Proszę!- zaczął błagać swoją siostrę. Dziwnie to wyglądało z boku. Byli już kilka lat po szkole, prowadzili mniej lub bardziej udane 'dorosłe' życie, a on teraz zachowywał się jak jakiś pierwszoroczniak. Rozbiegany wzrok, rumieńce na polikach, lekko rozchylone w panice usta. Porażka.
- Oh Ron. Zachowuj się przyzwoicie. Nie jesteśmy już w szkole, a twoje zachowanie jest nad wyraz dziecinne. - Zwróciła mu uwagę Hermiona. - Zresztą on nie idzie do nas tylko do pana Dyrektora - dodała jeszcze, ale tego już rudzielec słyszeć nie mógł, bo siedział pod stołem, nie myśląc czy pobrudzi sobie garnitur czy nie. Jego koleżanka pokręciła tylko z politowaniem głową, wytarła usta w serwetkę i z gracją wstała od stołu.
- Ron! Wyłaźże stamtąd. Bo powiem o wszystkim rodzicom.
- Hermiono wytłumacz jej, że...
- Od dłuższej chwili nie ma jej tutaj - zauważyła Ginny.
- A gdzie jest? - spytał chłopak, ciekawsko wystawiając głowę spod stołu.
- Tam. - Wskazała ręką w stronę grona pedagogicznego. Nieopodal profesorów stał Harry wraz z Hermioną, która żywo coś mówiła; próbując zaciągnąć go do stolika byłych Gryfonów.

- Nie wiem czy to jest dobry pomysł Hermiono. Jak by nie patrzeć to Ron wyraźnie powiedział, co o mnie myśli, więc ja chcę uszanować jego wolę.
- Jak możesz być taki pamiętliwy? Przecież to było już taaak dawno. Choć nie marudź - postanowiła i pociągnęła go w kierunku stołu gdzie siedzieli, Gryffoni.
Potter, jako osoba dobrze wychowana nie zamierzał robić scen i posłusznie poszedł za swoją szkolna przyjaciółką. Już nie pamiętał, kiedy ostatnio był tak zdenerwowany, dłonie zaczęły mu się pocić, a serce bić jak szalone. Z chwilą, gdy był coraz bliżej celu czuł jak napięcie wzrasta w nim coraz bardziej. I wtedy stał się ten moment, w którym żałował, że zdecydował się na przyjazd do Hogwartu.

- Mówiłem, że tu idą!- jęknął żałośnie Ron widzący zbliżających się Harrego i Hermione, i wypił kolejny kieliszek Ogniste Whisky. Stwierdził, że jak nie może się chować pod stołem, bo go siostra stamtąd przegania to dla rozluźnienia wypije coś mocniejszego. Wypił zaledwie 3 kieliszki w trakcie, gdy jego starzy znajomi rozmawiali, i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie miał słabej głowy, pustego żołądka i braku popitki. Nie był kompletnie pijany, ale na tyle wirowało mu w głowie, że było prawie pewnym, że na drugi dzień będzie żałował swoich czynów.
- Witaj Ginny - przywitał się Potter podając i całując ją w rękę, gdy tylko podszedł do stolika. - Ron. - Skinął chłopakowi na przywitanie, ale nim ten odpowiedział podszedł do nich niemile widziany gość.
- Harry Potter, długo się nie widzieliśmy.
Nie ukrywam, że ucieszył mnie jego widok. Przez chwilę odzyskałem nadzieję na to, że wszystko może być jak dawniej. Mimo wszystko chciałem się z nim pogodzić jednak urażona duma mi na to nie pozwalała. Teraz miałem szansę, ale pojawił się on. Spojrzałem na niego, a potem na Rona nie myliłem się, bo obaj nie byli zbyt zachwyceni widząc siebie nawzajem.
- Witaj Draco - przywitałem się.
Spojrzałem ukradkiem na Rona, aż kipiał ze złości, nie chciałem tego pragnąłem się w końcu pogodzić.
- Możemy porozmawiać? - zapytał blondyn.
- Przykro mi, ale ten czas chcę spędzić z przyjaciółmi.
- Ich nazywasz przyjaciółmi? Już nie pamiętasz jak Weasley nazwał cię pieprzonym pedałem?
Nie wytrzymałem. Odwróciłem się do niego plecami i usiadłem przy stole, na przeciwko mnie siedział Ron nasze spojrzenia się spotkały.
- Skończyłem z tobą Malfoy - powiedziałem nie przerywając patrzeć w zielone oczy Ronalda.
'Skończył' pomyślał rudzielec 'Dobre sobie'- prychnął w myślach. Po kolejnym kieliszku, który wypił przyglądając się całej tej wymianie zdań, był teraz bardziej bojowe nastawiony niż skrępowany obecnością przyjaciela, którego tak okrutnie w przeszłości z nawyzywał.
- Ron - zwrócił się do niego Harry. Jego oczy były delikatne, ale stanowcze - możemy porozmawiać?
Weasley mu nie odpowiedział, tylko wpatrywał się w plecy Ślizgona strzelając w nie piorunami.
- Ron. - Harry odważył się dotknąć jego ręki aby zwrócić jego uwagę na siebie. Ten spojrzał najpierw na dłoń bruneta na swojej, później na Pottera i znów na jego palce na swojej dłoni. Zmarszczył nos, wstał gwałtownie i krzyknął panicznie.
- Nie dotykaj mnie. - Po czym wybiegł odprowadzany ciekawskimi spojrzeniami.
W sali zostali jego zaskoczeni przyjaciele.
- Idź za nim - pierwsza ocknęła się Hermiona.
- To nie ma sensu - odpowiedział zrezygnowanym głosem Harry.
- Idź. - Ponagliła go Ginny. - Znam go i wiem jak przeżywał wasze ostatnie spotkanie. On sobie z tym nie radzi. Musisz mu pomóc oswoić się z tym, co jest dla niego nieznane i nowe. - Złapała go za dłoń i ścisnęła lekko dodając otuchy. Spojrzała ciepłym wzrokiem w jego oczy. - Idź.

Nie miał już zupełnie nic do stracenia, wstał od stołu i puścił się biegnie w jego stronę. Gdy zobaczył sylwetkę Rona znikająca za drzwiami wyraźnie się zdziwił, że wybrał takie, a nie inne miejsce na kryjówkę. A może właśnie chciał żeby ten go znalazł.
- Naprawdę Ron? Łazienka Jęczącej Marty i ty myślałeś, że cię tu nie znajdę?
- A może chciałem żebyś mnie znalazł? - odpowiedział. - Zresztą wracaj do swojego chłopaka.
- Chłopaka? - zdziwił się Potter.
- Nie udawaj głupiego. Nie po tym jak was przyłapałem.
- Gdybyś nie zerwał ze mną kontaktu wiedziałbyś, że rozstałem się z nim wtedy.
- Czemu? - zdziwił się.
- Bo bardziej zależało mi na naszej przyjaźni niż związku z Draco.
- Jak zawsze o tej pieprzonej przyjaźni ględzisz - wzburzył się Ron. Sam nie wiedział, dlaczego tak reagował, zrzucał to na alkohol. - A o czym mam mówić jak jesteś moim najbliższym przyjacielem - odpowiedział Harry. -Przynajmniej tak mi się wydawało do czasu naszego ostatniego spotkania - wyszeptał.
- Nie wiem, kurna, o czym. Taki niby przyjaciel z ciebie a nie powiedziałeś mi wcześniej, że jesteś gejem. No, bo, po co mi taka wiedza, no nie? Przecież to taki nie istotny szczegół twojego życia. - Ironizował. I z każdym słowem był coraz bardziej wzburzony. - Przecież nie musiałem tego wiedzieć.
- Ron - spróbował przerwać Harry, ale rudzielec był jak w amoku i nic nie słyszał.
- Wiesz jak mnie to cholernie zabolało, gdy dowiedziałem się w taki a nie inny sposób? Myślałem, że mi ufasz, a ty za moimi plecami spotykałeś się z tą tchórzliwą fretką. - Był coraz bardziej odważny w swoich wyzwaniach. Nie wiedział czy to dzięki alkoholowi czy przez tłumioną frustrację. - Ze wszystkich facetów na świecie musiałeś wybrać tego Ślizgona - niemalże wypluł ostatnie słowo. Przez cały czas żywo gestykulował. - Kim ja dla ciebie w ogóle jestem Harry, bo przyjacielem chyba nie.
Miał całkowitą rację, chciałem się wytłumaczyć jednak nie potrafiłem znaleźć odpowiednich słów, wszystko, co bym powiedział wydawało się banalne.
- Nie mam zamiaru się usprawiedliwiać, wiem co zrobiłem i bardzo tego żałuje. Mogłem ci powiedzieć, ale.... - przerwałem na moment. - Ale tak bardzo się bałem, że cię stracę i już nie będziesz chciał mnie znać, że zachowasz się dokładnie tak samo jak wtedy, gdy mnie przyłapałeś z Draconem. I co to nie dziwne, Ron, że miałem rację? Nie widziałem cię tyle czasu, bo od tamtej pory byłem dla ciebie tylko pieprzonym pedałem! - krzyknąłem.
Ronald stał osłupiały i wpatrywał się we mnie tępym wzrokiem. Chyba chciał coś jeszcze powiedzieć, ale mu nie pozwoliłem.
- Czy to ja mam prawo robić ci wyrzuty? To chyba ty powinieneś mnie przeprosić za swoje słowa, gdy ty spotykałeś się z tą przygłupia Brown nie powiedziałem ani słowa, a tobie, Malfoy przeszkadzał? Wojna się skończyła już dawno.
Odwróciłem się na pięcie i podszedłem do drzwi.
- Twoje milczenie mówi samo za siebie, a ja zaczynam coraz bardziej żałować, że tu przyjechałem - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
Byłem zły i zrozpaczony zarazem, już miałem dłoń na klamce, gdy poczułem mocny uścisk na ramieniu, a po chwili ostre szarpnięcie. Odwróciłem się i zobaczyłem jego wpatrujące się we mnie tęczówki.
- Zostań - powiedział szeptem. - Przepraszam za wszystko. - Wciąż patrzył się w oczy Pottera. Po dłuższej chwili zastanowienia zbliżył swoją twarz do jego i musnął wargi Harrego.
- Ron, co ty? - Również wyszeptał strasznie zaskoczony i oniemiały tym gestem. Nigdy w życiu by się tego pogoda nie spodziewał, nie po ostatniej kłótni, a raczej wyzwiskach ze strony Weasleya.
- Sam nie wiem. - Rudzielec sam był zaskoczony tym, co zrobił, a jeszcze bardziej tym, że go to nie odrzucało. - Ale wiem, że nie chcę żebyś sobie poszedł - dodał opierając swoje czoło o to bruneta. Odetchnął głęboko i wyszeptał ledwo słyszalnie. - Pomóż mi to wszystko zrozumieć, bo sam już nic nie wiem.
- Nie wiem, co powiedzieć - odpowiedziałem zgodnie z prawda, nadal nie dochodziło do mnie to, co przed chwila się stało. To było.... Dziwne? Tak, dziwne do odpowiednie słowo. Odsunąłem od siebie Rona i wyminąłem go, nie chciałem patrzeć mu w oczy, nie teraz, kiedy w mojej głowie panował w wielki zamęt. Podszedłem do umywalki i spojrzałem w swoje odbicie. Rumieńce na polikach, różowe usta i niedowierzanie w oczach, wyglądałem w tamtej chwili tak samo, gdy zobaczyłem Rona nago. Pamiętam, gdy wszedłem do łazienki myśląc, że tam nikogo nie ma, a był... Ron, który akurat wyszedł z pod prysznica. Od tamtej chwili ciągle o nim myślę i boję się, że to nie tylko podniecenie, ale i coś więcej.
- Jesteś gejem Ron? - zapytałem. - Jesteś czy nie?! - krzyknąłem głośniej, bo nie reagował na moje pytanie. Wciąż wpatrywałem się w swoje odbicie. Mój śmiech wypełnił cale pomieszczenie.
- Jesteś pieprzonym pedałem Ron. Tak samo jak ja.
- Nie!- krzyknął rudzielec. - Znaczy, nie, nie jestem gejem, jak już coś to bi - powiedział już bardziej spokojnie, choć nie patrzył na bruneta. - Dziewczyny też mi się podobają. - Ciężko oparł się o drzwi wejściowe plecami. Wzrok utkwił w podłodze. - Sam nie wiem, co ze mną jest nie tak - westchnął.
- To, że lubisz facetów to nie jest zbrodnia,Ron. - Oburzył się Harry.
- Wiem. Ale dla mnie to jest dziwne. - Dzięki tej rozmowie i stresowi alkohol zupełnie wywietrzał mu z głowy. Czuł się teraz zażenowany całą tą sytuacją, było mu wstyd jak postąpił kiedyś i co robi teraz. Próbował to wszystko w sobie stłamsić, spychać na dno świadomości to, że oprócz dziewczyn podobają mu się też faceci. Dziwnie się z tym czuł i wmawiał sobie, że to chore i nienormalne. Tak długo to robił, że w końcu sam w swoje słowa uwierzył. Gdy naszedł Harrego i Draco w intymnej sytuacji już tak był zaślepiony swoimi kłamstwami, że już nie umiał pohamować swojej złości i frustracji i wybuchnął. Opamiętanie i zrozumienie siebie przyszło jednak zbyt późno żeby bez wstydu mógł to wszystko odkręcić.
- Harry, wiem, że to trochę późno, ale chciałem cię przeprosić za tą całą sytuację z Fretką. Wiem, że byłem hipokrytą wyzywając ciebie wtedy, ale byłem zaślepiony. Gdy zacząłem zwracać większą uwagę na chłopaków ze szkoły byłem zagubiony, nie miałem nikogo obok siebie, kto mógłby mi pomóc, to wszystko w normalny sposób wytłumaczyć. – Zsunął się i usiadł na podłodze, opierając głowę o drzwi. Nabrał głęboko powietrza. - Pewnego dnia usłyszałem rozmowę jakiś dwóch starszych ode mnie chłopaków, mówili o gejach.....O tym, jakie to ohydne i obleśne, gdy takich dwóch się całuję. Mówili, że homo powinno się wyplenić, że to jakieś wynaturzenie jest....przeraziłem się tego, co mówili, wiedziałem że ich gadanina jest głupia. Najśmieszniejsze jest to, że... - nabrał znów powietrza w płuca i przelotnie spojrzał na Harrego - sam w końcu w to zacząłem wierzyć.
- Jesteś głupi, ale w jakimś stopniu cię rozumiem - wyznałem. - Spoko wybaczam ci tamto, a jeśli chodzi o ten pocałunek, to... Udajmy, że go nigdy nie było i proszę nie wracajmy więcej do tego.
Tak naprawdę już sam nie wiedziałem, czego chcę, zauroczenie Rona moją osobą było kuszące. Jednak ja nie chciałem być kimś do eksperymentowania, a na tylko tyle mogłem liczyć po jego wyznaniu. Nic więcej nie wchodziło w grę. Spojrzałem na niego chcąc wyczytać z jego twarzy cokolwiek, ale niestety ten okres naszej rozłąki skutecznie mi to uniemożliwiał. Ja nie poznawałem już tamtego Rona.
- Wiesz, że czuję, że znowu to wszystko spierdoliłem? –wyznał Ron. – Najpierw na ciebie wrzeszczę, wyzywam od pedałów i lachociągów, choć sam lecę na facetów, później cię unikam jak ognia, a gdy w końcu mam okazję się wytłumaczyć to robię scenę przy całej szkole i jeszcze cię całuję, choć ni krzty nie jesteś w moim typie. – Zaśmiał się sam z siebie. – Głupie, co?
- Trochę – odpowiedział Potter sam się śmiejąc pod nosem. – Jesteś out?
- Nie. Ginny i Hermiona tylko wiedzą – powiedział wstając z podłogi.- Choć podejrzewam, że reszta rodziny też wie. Na ostatniej jakiejś większej imprezie rodzinne chyba za długo wpatrywałem się w nowego chłopaka kuzynki i chyba się domyślili.
- A przystojny był?
- Oj tak. Jak marzenie. – Rudzielec podszedł do Harrego. Stanął przed nim i spojrzał w oczy.- Słuchaj Harry, jeszcze raz cię za wszystko przepraszam. Wiem, że jestem idiotą i tchórzem, ale mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz i znów będziemy przyjaciółmi.
- Od dłuższego czasu mi ciebie brakowało, szczerze to nie miałem nawet, do kogo gęby otworzyć. - Chciałem zabrzmieć jak najbardziej naturalnie. Wiadomo, że żal pozostanie jednak nie ma rozpamiętywać tego, co było. Liczyło się to, co tu i teraz.
- Ja miałem to samo - usłyszałem.
- W takim razie może wrócimy na salę? Chyba jesteśmy winni jakieś wyjaśnienia dla dziewczyn. Nie sądzisz?
- Tak masz rację, to było lekkie przegięcie. Zresztą nie chcę tu być, kiedy Jęcząca Marta wróci.
Zaśmiałem się w duchu, kiwnąłem tylko głową, objąłem go ramieniem.
- To, co idziemy? - upewniłem się?
- Jasne odpowiedział.
- Swoją drogą myślałem, że już ci przeszła niechęć do Jęczącej Marty
- Nie i chyba nigdy nie przejdzie, troszkę się jej boje.
- Ciesz się, że nie widziała cię nago - zaśmiałem się.
- Co?
- Czwarta klasa, Turniej Trójmagiczny, łazienka prefektów, nie pytaj o szczegóły - poprosiłem rozbawiony.
Ron mi przytaknął i udaliśmy się w kierunku wielkiej sali. Zupełnie, tak samo jak kilka lat wcześniej.



4 komentarze:

  1. Urocza miniaturka :). Genialne były te momenty, gdy Ron tak strasznie panikował aż schował się pod stołem :D.
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że piszę z anonima, ale niestety zepsuł mi się telefon :c
    Opowiadanie bardzo zabawne, ten Ron, którego nie potrafię ogarnąć xDDD Wszystko, co zrobił jest takie mind fuck i dalej nie mogę przestać się śmiać xD Dobrze, że pojechali na ten zjazd ;D
    Przez chwilę bałam się, że Jeczaca Marta och nakryje - dziękuję, że nie c':
    Więc życzę weny i bardzo czekam na kolejny rozdział KyuMina :D
    Pozdrawiam, Anem Shin.

    OdpowiedzUsuń
  3. Okeej, ten pairing określam jako dziwny
    Hah Drarry zawsze i wszędzie =^.^=
    Postać Rona wyszła genialnie, a jak wlazł pod stół to po prostu epic :')
    Hahah i ta końcówka z Martą XD
    Czekam na KyuMina <3
    Weny :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękujemy bardzo za wszystkie komentarze, i każdy z osobna. Cieszę się, że 'mój' Ron przypadł Wam do gustu, bo przyznam się, że klimaty HP to nie jest jednak moja działka i tym bardziej się cieszę z pozytywnej reakcji.
    Po komentarzach widzę też, iż muszę się jeszcze bardziej zmoblizować do napisania mojego KyuMin. - Levi :)

    OdpowiedzUsuń