Hejka :)
Dzisiaj pierwszy z obiecanych shotów z ankiety. Wiem, że dużo czasu zajęło nam jego napisanie, a raczej wstawienie na bloga, ale to moja wina. Wyjechałam za granicę i miałam mało czasu aby na spokojnie usiąść przy kompie i to wstawić. Nie przedłużając zapraszam do czytania - Levi :*
Obiecany shot
z HP. Wyczekujcie TaoHuna! Miłego czytania kochani :) - Syśka
Ron-Levi
Harry-Syśka
PS. Dla zainteresowanych- KyuMin się tworzy i mam nadzieję jak najszybciej go wstawić - Levi
W czasie, gdy
jadłem śniadanie stado sów wleciało przez otwarte okno w jadalni. Od każdej z
nich odebrałem list i zacząłem niedbale przeglądać korespondencję. Rachunki,
list z Proroka Codziennego, karta rabatowa na zakupy w Magicznych Dowcipach
Weasleyów, list z Hogwartu... Co? List z Hogwartu? Z ciekawością rozerwałem
kopertę. Czyżby to zaproszenie na herbatę od Dumbledora? 'Zjazd absolwentów' -
przeczytałem. No pięknie nie ma to jak zobaczyć się ze swoim 'byłym' (Draconem)
i z dawnym przyjacielem, tak Ron zerwał ze mną wszelakie kontakty zaraz po tym
jak dowiedział się, że jestem homo, a raczej po tym jak nakrył mnie w łóżku z
Malfoyem. Zapowiada się ciekawie.
******
- Ron uspokój
się, bo w tej chwili wyglądasz na większego idiotę niż jesteś - powiedziała
jego młodsza siostra. Była ubrana w bardzo ładną i zwiewną fioletową sukienkę,
która idealnie podkreślała jej urodę. Współczuła trochę bratu tej nieciekawej
sytuacji, ale w końcu sam sobie na nią zapracował.
- Co ja na to
poradzę, że się stresuje spotkaniem? - odpowiedział Ron wyłamując sobie palce
obu rąk ze zdenerwowania. Byli w Hogwart na zjeździe absolwentów. Nie chciał tu
przyjeżdżać, ale został zmuszony przez Hermione i Ginny. Kobiety mają swoje
sposoby. Niby takie delikatne, ale potrafią postawić na swoim.
- Jakbyś nie
był skończonym dupkiem to byś się nie bał. - Stwierdziła młodsza z Weaslayów.
- Łatwo ci
powiedzieć - zdenerwował się rudzielec - bo to nie ty naszłaś swojego
przyjaciela jak się seksił ze swoim facetem, to nie ty go zwyzywałaś od najgorszych,
a później jak najgorsza łajza urwałaś wszystkie kontakty z nim.
- Bo takie
wyczucie tylko ty masz. - Do ich stolika podeszła ich wspólna przyjaciółka,
Hermione. - Już dawno powtarzałyśmy z Ginny, że powinieneś zachować się jak
mężczyzna i załatwić tą sprawę. Na Boga, Ronaldzie! Przecież ta sytuacja trwa
ponad dwa lata. Kiedy w końcu coś z tym zrobisz? - spytała. Nie doczekała się
jednak odpowiedzi, bo młody czarodziej wpatrywał się w wejście do sali balowej.
Stał tam Harry Potter, ubrany w dopasowany stalowy garnitur.
Stałem w tych
dziwach jak głupi i nie miałem pojęcia, co dalej. Od skończenia szkoły nie
utrzymywałem z nikim zbyt bliskich kontaktów, w wyniku, czego teraz nie bardzo miałem,
do kogo podejść. Chyba nie potrzebnie tu przyszedłem. Postanowiłem przywitać
się Dumbledorem, a potem ulotnić się do domu. Rozejrzałem się po wielkiej sali,
którą teraz do złudzenia przypominała salę balowa. Serpentyny zwisające z dachu
i konfetti, które walało się dosłownie wszędzie - to na pewno pomysł McGonagall.
Znalazłem dyrektora, siedział przy stole i zawzięcie rozmawiał z profesorem
Snapem. Nie miałem pojęcia czy podejść do nich i wtrącić się w rozmowę, nie
chciałem przeszkadzać. Dyrektor sam mnie jednak zauważył i przywołał do siebie
przez skiniecie ręki, więc z ulgą zacząłem iść w jego stronę.
- Cytrynowego
dropsa Harry - zapytał dyrektor zaraz jak podszedłem bliżej.
- Przestań
się tak w niego wpatrywać - upomniała go siostra.
- Ale on... -
zaczął bezmyślnie Ron kreśląc w powietrzu dziwne znaki - ..On tu idzie! -
pisnął na widok idącego bruneta. - Co ja teraz zrobię?! Przecież jak tu
podejdzie to oberwę od niego. Ginny pomóż mi? Proszę!- zaczął błagać swoją
siostrę. Dziwnie to wyglądało z boku. Byli już kilka lat po szkole, prowadzili
mniej lub bardziej udane 'dorosłe' życie, a on teraz zachowywał się jak jakiś
pierwszoroczniak. Rozbiegany wzrok, rumieńce na polikach, lekko rozchylone w
panice usta. Porażka.
- Oh Ron.
Zachowuj się przyzwoicie. Nie jesteśmy już w szkole, a twoje zachowanie jest
nad wyraz dziecinne. - Zwróciła mu uwagę Hermiona. - Zresztą on nie idzie do
nas tylko do pana Dyrektora - dodała jeszcze, ale tego już rudzielec słyszeć
nie mógł, bo siedział pod stołem, nie myśląc czy pobrudzi sobie garnitur czy
nie. Jego koleżanka pokręciła tylko z politowaniem głową, wytarła usta w
serwetkę i z gracją wstała od stołu.
- Ron! Wyłaźże
stamtąd. Bo powiem o wszystkim rodzicom.
- Hermiono
wytłumacz jej, że...
- Od dłuższej
chwili nie ma jej tutaj - zauważyła Ginny.
- A gdzie
jest? - spytał chłopak, ciekawsko wystawiając głowę spod stołu.
- Tam. -
Wskazała ręką w stronę grona pedagogicznego. Nieopodal profesorów stał Harry
wraz z Hermioną, która żywo coś mówiła; próbując zaciągnąć go do stolika byłych
Gryfonów.
- Nie wiem
czy to jest dobry pomysł Hermiono. Jak by nie patrzeć to Ron wyraźnie powiedział,
co o mnie myśli, więc ja chcę uszanować jego wolę.
- Jak możesz
być taki pamiętliwy? Przecież to było już taaak dawno. Choć nie marudź -
postanowiła i pociągnęła go w kierunku stołu gdzie siedzieli, Gryffoni.
Potter, jako
osoba dobrze wychowana nie zamierzał robić scen i posłusznie poszedł za swoją
szkolna przyjaciółką. Już nie pamiętał, kiedy ostatnio był tak zdenerwowany,
dłonie zaczęły mu się pocić, a serce bić jak szalone. Z chwilą, gdy był coraz
bliżej celu czuł jak napięcie wzrasta w nim coraz bardziej. I wtedy stał się
ten moment, w którym żałował, że zdecydował się na przyjazd do Hogwartu.
- Mówiłem, że
tu idą!- jęknął żałośnie Ron widzący zbliżających się Harrego i Hermione, i
wypił kolejny kieliszek Ogniste Whisky. Stwierdził, że jak nie może się chować
pod stołem, bo go siostra stamtąd przegania to dla rozluźnienia wypije coś
mocniejszego. Wypił zaledwie 3 kieliszki w trakcie, gdy jego starzy znajomi
rozmawiali, i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie miał słabej głowy, pustego
żołądka i braku popitki. Nie był kompletnie pijany, ale na tyle wirowało mu w
głowie, że było prawie pewnym, że na drugi dzień będzie żałował swoich czynów.
- Witaj Ginny
- przywitał się Potter podając i całując ją w rękę, gdy tylko podszedł do
stolika. - Ron. - Skinął chłopakowi na przywitanie, ale nim ten odpowiedział
podszedł do nich niemile widziany gość.
- Harry
Potter, długo się nie widzieliśmy.
Nie ukrywam,
że ucieszył mnie jego widok. Przez chwilę odzyskałem nadzieję na to, że
wszystko może być jak dawniej. Mimo wszystko chciałem się z nim pogodzić jednak
urażona duma mi na to nie pozwalała. Teraz miałem szansę, ale pojawił się on.
Spojrzałem na niego, a potem na Rona nie myliłem się, bo obaj nie byli zbyt
zachwyceni widząc siebie nawzajem.
- Witaj Draco
- przywitałem się.
Spojrzałem
ukradkiem na Rona, aż kipiał ze złości, nie chciałem tego pragnąłem się w końcu
pogodzić.
- Możemy
porozmawiać? - zapytał blondyn.
- Przykro mi,
ale ten czas chcę spędzić z przyjaciółmi.
- Ich
nazywasz przyjaciółmi? Już nie pamiętasz jak Weasley nazwał cię pieprzonym
pedałem?
Nie
wytrzymałem. Odwróciłem się do niego plecami i usiadłem przy stole, na
przeciwko mnie siedział Ron nasze spojrzenia się spotkały.
- Skończyłem
z tobą Malfoy - powiedziałem nie przerywając patrzeć w zielone oczy Ronalda.
'Skończył'
pomyślał rudzielec 'Dobre sobie'- prychnął w myślach. Po kolejnym kieliszku,
który wypił przyglądając się całej tej wymianie zdań, był teraz bardziej bojowe
nastawiony niż skrępowany obecnością przyjaciela, którego tak okrutnie w
przeszłości z nawyzywał.
- Ron -
zwrócił się do niego Harry. Jego oczy były delikatne, ale stanowcze - możemy
porozmawiać?
Weasley mu
nie odpowiedział, tylko wpatrywał się w plecy Ślizgona strzelając w nie piorunami.
- Ron. - Harry
odważył się dotknąć jego ręki aby zwrócić jego uwagę na siebie. Ten spojrzał
najpierw na dłoń bruneta na swojej, później na Pottera i znów na jego palce na
swojej dłoni. Zmarszczył nos, wstał gwałtownie i krzyknął panicznie.
- Nie dotykaj
mnie. - Po czym wybiegł odprowadzany ciekawskimi spojrzeniami.
W sali
zostali jego zaskoczeni przyjaciele.
- Idź za nim
- pierwsza ocknęła się Hermiona.
- To nie ma
sensu - odpowiedział zrezygnowanym głosem Harry.
- Idź. -
Ponagliła go Ginny. - Znam go i wiem jak przeżywał wasze ostatnie spotkanie. On
sobie z tym nie radzi. Musisz mu pomóc oswoić się z tym, co jest dla niego
nieznane i nowe. - Złapała go za dłoń i ścisnęła lekko dodając otuchy.
Spojrzała ciepłym wzrokiem w jego oczy. - Idź.
Nie miał już zupełnie
nic do stracenia, wstał od stołu i puścił się biegnie w jego stronę. Gdy
zobaczył sylwetkę Rona znikająca za drzwiami wyraźnie się zdziwił, że wybrał
takie, a nie inne miejsce na kryjówkę. A może właśnie chciał żeby ten go
znalazł.
- Naprawdę
Ron? Łazienka Jęczącej Marty i ty myślałeś, że cię tu nie znajdę?
- A może
chciałem żebyś mnie znalazł? - odpowiedział. - Zresztą wracaj do swojego
chłopaka.
- Chłopaka? -
zdziwił się Potter.
- Nie udawaj
głupiego. Nie po tym jak was przyłapałem.
- Gdybyś nie
zerwał ze mną kontaktu wiedziałbyś, że rozstałem się z nim wtedy.
- Czemu? -
zdziwił się.
- Bo bardziej
zależało mi na naszej przyjaźni niż związku z Draco.
- Jak zawsze
o tej pieprzonej przyjaźni ględzisz - wzburzył się Ron. Sam nie wiedział,
dlaczego tak reagował, zrzucał to na alkohol. - A o czym mam mówić jak jesteś
moim najbliższym przyjacielem - odpowiedział Harry. -Przynajmniej tak mi się
wydawało do czasu naszego ostatniego spotkania - wyszeptał.
- Nie wiem,
kurna, o czym. Taki niby przyjaciel z ciebie a nie powiedziałeś mi wcześniej,
że jesteś gejem. No, bo, po co mi taka wiedza, no nie? Przecież to taki nie
istotny szczegół twojego życia. - Ironizował. I z każdym słowem był coraz
bardziej wzburzony. - Przecież nie musiałem tego wiedzieć.
- Ron - spróbował
przerwać Harry, ale rudzielec był jak w amoku i nic nie słyszał.
- Wiesz jak
mnie to cholernie zabolało, gdy dowiedziałem się w taki a nie inny sposób?
Myślałem, że mi ufasz, a ty za moimi plecami spotykałeś się z tą tchórzliwą
fretką. - Był coraz bardziej odważny w swoich wyzwaniach. Nie wiedział czy to
dzięki alkoholowi czy przez tłumioną frustrację. - Ze wszystkich facetów na
świecie musiałeś wybrać tego Ślizgona - niemalże wypluł ostatnie słowo. Przez
cały czas żywo gestykulował. - Kim ja dla ciebie w ogóle jestem Harry, bo
przyjacielem chyba nie.
Miał
całkowitą rację, chciałem się wytłumaczyć jednak nie potrafiłem znaleźć
odpowiednich słów, wszystko, co bym powiedział wydawało się banalne.
- Nie mam
zamiaru się usprawiedliwiać, wiem co zrobiłem i bardzo tego żałuje. Mogłem ci
powiedzieć, ale.... - przerwałem na moment. - Ale tak bardzo się bałem, że cię
stracę i już nie będziesz chciał mnie znać, że zachowasz się dokładnie tak samo
jak wtedy, gdy mnie przyłapałeś z Draconem. I co to nie dziwne, Ron, że miałem
rację? Nie widziałem cię tyle czasu, bo od tamtej pory byłem dla ciebie tylko
pieprzonym pedałem! - krzyknąłem.
Ronald stał
osłupiały i wpatrywał się we mnie tępym wzrokiem. Chyba chciał coś jeszcze
powiedzieć, ale mu nie pozwoliłem.
- Czy to ja
mam prawo robić ci wyrzuty? To chyba ty powinieneś mnie przeprosić za swoje
słowa, gdy ty spotykałeś się z tą przygłupia Brown nie powiedziałem ani słowa,
a tobie, Malfoy przeszkadzał? Wojna się skończyła już dawno.
Odwróciłem
się na pięcie i podszedłem do drzwi.
- Twoje
milczenie mówi samo za siebie, a ja zaczynam coraz bardziej żałować, że tu
przyjechałem - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
Byłem zły i
zrozpaczony zarazem, już miałem dłoń na klamce, gdy poczułem mocny uścisk na ramieniu,
a po chwili ostre szarpnięcie. Odwróciłem się i zobaczyłem jego wpatrujące się
we mnie tęczówki.
- Zostań -
powiedział szeptem. - Przepraszam za wszystko. - Wciąż patrzył się w oczy
Pottera. Po dłuższej chwili zastanowienia zbliżył swoją twarz do jego i musnął
wargi Harrego.
- Ron, co ty?
- Również wyszeptał strasznie zaskoczony i oniemiały tym gestem. Nigdy w życiu
by się tego pogoda nie spodziewał, nie po ostatniej kłótni, a raczej wyzwiskach
ze strony Weasleya.
- Sam nie
wiem. - Rudzielec sam był zaskoczony tym, co zrobił, a jeszcze bardziej tym, że
go to nie odrzucało. - Ale wiem, że nie chcę żebyś sobie poszedł - dodał
opierając swoje czoło o to bruneta. Odetchnął głęboko i wyszeptał ledwo
słyszalnie. - Pomóż mi to wszystko zrozumieć, bo sam już nic nie wiem.
- Nie wiem,
co powiedzieć - odpowiedziałem zgodnie z prawda, nadal nie dochodziło do mnie to,
co przed chwila się stało. To było.... Dziwne? Tak, dziwne do odpowiednie
słowo. Odsunąłem od siebie Rona i wyminąłem go, nie chciałem patrzeć mu w oczy,
nie teraz, kiedy w mojej głowie panował w wielki zamęt. Podszedłem do umywalki
i spojrzałem w swoje odbicie. Rumieńce na polikach, różowe usta i
niedowierzanie w oczach, wyglądałem w tamtej chwili tak samo, gdy zobaczyłem
Rona nago. Pamiętam, gdy wszedłem do łazienki myśląc, że tam nikogo nie ma, a
był... Ron, który akurat wyszedł z pod prysznica. Od tamtej chwili ciągle o nim
myślę i boję się, że to nie tylko podniecenie, ale i coś więcej.
- Jesteś
gejem Ron? - zapytałem. - Jesteś czy nie?! - krzyknąłem głośniej, bo nie
reagował na moje pytanie. Wciąż wpatrywałem się w swoje odbicie. Mój śmiech
wypełnił cale pomieszczenie.
- Jesteś
pieprzonym pedałem Ron. Tak samo jak ja.
- Nie!-
krzyknął rudzielec. - Znaczy, nie, nie jestem gejem, jak już coś to bi -
powiedział już bardziej spokojnie, choć nie patrzył na bruneta. - Dziewczyny
też mi się podobają. - Ciężko oparł się o drzwi wejściowe plecami. Wzrok utkwił
w podłodze. - Sam nie wiem, co ze mną jest nie tak - westchnął.
- To, że
lubisz facetów to nie jest zbrodnia,Ron. - Oburzył się Harry.
- Wiem. Ale
dla mnie to jest dziwne. - Dzięki tej rozmowie i stresowi alkohol zupełnie
wywietrzał mu z głowy. Czuł się teraz zażenowany całą tą sytuacją, było mu
wstyd jak postąpił kiedyś i co robi teraz. Próbował to wszystko w sobie
stłamsić, spychać na dno świadomości to, że oprócz dziewczyn podobają mu się
też faceci. Dziwnie się z tym czuł i wmawiał sobie, że to chore i nienormalne.
Tak długo to robił, że w końcu sam w swoje słowa uwierzył. Gdy naszedł Harrego
i Draco w intymnej sytuacji już tak był zaślepiony swoimi kłamstwami, że już
nie umiał pohamować swojej złości i frustracji i wybuchnął. Opamiętanie i
zrozumienie siebie przyszło jednak zbyt późno żeby bez wstydu mógł to wszystko
odkręcić.
- Harry,
wiem, że to trochę późno, ale chciałem cię przeprosić za tą całą sytuację z
Fretką. Wiem, że byłem hipokrytą wyzywając ciebie wtedy, ale byłem zaślepiony.
Gdy zacząłem zwracać większą uwagę na chłopaków ze szkoły byłem zagubiony, nie
miałem nikogo obok siebie, kto mógłby mi pomóc, to wszystko w normalny sposób
wytłumaczyć. – Zsunął się i usiadł na podłodze, opierając głowę o drzwi. Nabrał
głęboko powietrza. - Pewnego dnia usłyszałem rozmowę jakiś dwóch starszych ode
mnie chłopaków, mówili o gejach.....O tym, jakie to ohydne i obleśne, gdy
takich dwóch się całuję. Mówili, że homo powinno się wyplenić, że to jakieś
wynaturzenie jest....przeraziłem się tego, co mówili, wiedziałem że ich
gadanina jest głupia. Najśmieszniejsze jest to, że... - nabrał znów powietrza w
płuca i przelotnie spojrzał na Harrego - sam w końcu w to zacząłem wierzyć.
- Jesteś
głupi, ale w jakimś stopniu cię rozumiem - wyznałem. - Spoko wybaczam ci tamto,
a jeśli chodzi o ten pocałunek, to... Udajmy, że go nigdy nie było i proszę nie
wracajmy więcej do tego.
Tak naprawdę
już sam nie wiedziałem, czego chcę, zauroczenie Rona moją osobą było kuszące.
Jednak ja nie chciałem być kimś do eksperymentowania, a na tylko tyle mogłem
liczyć po jego wyznaniu. Nic więcej nie wchodziło w grę. Spojrzałem na niego
chcąc wyczytać z jego twarzy cokolwiek, ale niestety ten okres naszej rozłąki
skutecznie mi to uniemożliwiał. Ja nie poznawałem już tamtego Rona.
- Wiesz, że
czuję, że znowu to wszystko spierdoliłem? –wyznał Ron. – Najpierw na ciebie
wrzeszczę, wyzywam od pedałów i lachociągów, choć sam lecę na facetów, później
cię unikam jak ognia, a gdy w końcu mam okazję się wytłumaczyć to robię scenę
przy całej szkole i jeszcze cię całuję, choć ni krzty nie jesteś w moim typie.
– Zaśmiał się sam z siebie. – Głupie, co?
- Trochę –
odpowiedział Potter sam się śmiejąc pod nosem. – Jesteś out?
- Nie. Ginny
i Hermiona tylko wiedzą – powiedział wstając z podłogi.- Choć podejrzewam, że
reszta rodziny też wie. Na ostatniej jakiejś większej imprezie rodzinne chyba
za długo wpatrywałem się w nowego chłopaka kuzynki i chyba się domyślili.
- A
przystojny był?
- Oj tak. Jak
marzenie. – Rudzielec podszedł do Harrego. Stanął przed nim i spojrzał w oczy.-
Słuchaj Harry, jeszcze raz cię za wszystko przepraszam. Wiem, że jestem idiotą
i tchórzem, ale mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz i znów będziemy
przyjaciółmi.
- Od
dłuższego czasu mi ciebie brakowało, szczerze to nie miałem nawet, do kogo gęby
otworzyć. - Chciałem zabrzmieć jak najbardziej naturalnie. Wiadomo, że żal
pozostanie jednak nie ma rozpamiętywać tego, co było. Liczyło się to, co tu i
teraz.
- Ja miałem
to samo - usłyszałem.
- W takim
razie może wrócimy na salę? Chyba jesteśmy winni jakieś wyjaśnienia dla
dziewczyn. Nie sądzisz?
- Tak masz
rację, to było lekkie przegięcie. Zresztą nie chcę tu być, kiedy Jęcząca Marta
wróci.
Zaśmiałem się
w duchu, kiwnąłem tylko głową, objąłem go ramieniem.
- To, co
idziemy? - upewniłem się?
- Jasne odpowiedział.
- Swoją drogą myślałem, że już ci przeszła niechęć do Jęczącej Marty
- Nie i chyba nigdy nie przejdzie, troszkę się jej boje.
- Ciesz się, że nie widziała cię nago - zaśmiałem się.
- Co?
- Czwarta klasa, Turniej Trójmagiczny, łazienka prefektów, nie pytaj o
szczegóły - poprosiłem rozbawiony.
Ron mi przytaknął i udaliśmy się w kierunku wielkiej sali. Zupełnie, tak
samo jak kilka lat wcześniej.
Urocza miniaturka :). Genialne były te momenty, gdy Ron tak strasznie panikował aż schował się pod stołem :D.
OdpowiedzUsuńhttp://nocturne.blog.pl/
Przepraszam, że piszę z anonima, ale niestety zepsuł mi się telefon :c
OdpowiedzUsuńOpowiadanie bardzo zabawne, ten Ron, którego nie potrafię ogarnąć xDDD Wszystko, co zrobił jest takie mind fuck i dalej nie mogę przestać się śmiać xD Dobrze, że pojechali na ten zjazd ;D
Przez chwilę bałam się, że Jeczaca Marta och nakryje - dziękuję, że nie c':
Więc życzę weny i bardzo czekam na kolejny rozdział KyuMina :D
Pozdrawiam, Anem Shin.
Okeej, ten pairing określam jako dziwny
OdpowiedzUsuńHah Drarry zawsze i wszędzie =^.^=
Postać Rona wyszła genialnie, a jak wlazł pod stół to po prostu epic :')
Hahah i ta końcówka z Martą XD
Czekam na KyuMina <3
Weny :-*
Dziękujemy bardzo za wszystkie komentarze, i każdy z osobna. Cieszę się, że 'mój' Ron przypadł Wam do gustu, bo przyznam się, że klimaty HP to nie jest jednak moja działka i tym bardziej się cieszę z pozytywnej reakcji.
OdpowiedzUsuńPo komentarzach widzę też, iż muszę się jeszcze bardziej zmoblizować do napisania mojego KyuMin. - Levi :)