Przed Wami one-shot o tematyce potterowskiej, a dokładniej
młode pokolenie. Mam nadzieję, że mój fluff przypadnie Wam do gustu i
zostawicie po sobie komentarze :)
Syśka ;)
Młody Malfoy powolnym krokiem szedł w stronę wielkiej sali
na kolację. Mimo zbliżających się wakacji nie był szczególnie rad z tego
powodu. Właśnie kończył swój ostatni rok nauki w Hogwarcie, który zbliżał się
nieuchronnie do końca. Ponure myśli kłębiły się w jego głowie, wiedział, że
jeśli nic nie zrobi straci ją na zawsze. Bał się tego. Przy każdym posiłku jego
wzrok bacznie obserwował stół Gryffindoru. Głównym obiektem była Lili Potter,
najmłodsza, zarazem jedyna córka wujka Harrego.
Rodzina Malfoyów oraz Potterów utrzymywała dość bliskie
stosunki, mimo iż w latach szkolny miedzy mężczyznami nie było zbyt dobrych
relacji. Powodem miała być walka miedzy Ślizgonami a Gryffonami. Taką wersje
znał Scorpius. Młody arystokrata wysłuchując opowieści ojca i matki cieszył
się, że teraz miedzy uczniami były normalne relacje. Domy żyły ze sobą w
zgodzie i nie było problemu z osobami, które nie były czystej krwi, nikt na to
nie zwracał uwagi.
Blondynowi w końcu udało się odnaleźć wzrokiem spojrzenie
rudowłosej, uśmiechnęła się do niego jak zawsze… i tyle. Nic więcej. Załamany
spuścił głowę, utkwiwszy wzrok w pustym talerzu. Nigdy nie uda mu się być dla
niej tym samym czym ona jest dla niego. Znali się od dziecka. Na pewno był dla
niej jak brat, tylko brat. Doszczętnie stracił apetyt, wstał od stołu
zmierzając wolno ku wyjściu. Jutro opuści zamek na zawsze, za tydzień wyjedzie,
a jego ukochana wróci do szkoły po wakacjach i zapomni o jego istnieniu .
Ojciec załatwił mu roczny staż w gazecie i dokładnie za tydzień od zakończenia
roku szkolnego wyjeżdża do Australii. To będzie koniec. Gdy tylko znalazł się w
swoim dormitorium, opadł z głośnym jazgotem na łóżko, pierwszy raz w swoim krótkim
życiu czuł się tak potwornie bezsilny. Chciało mu się płakać, czuł w sercu to
przeklęte ukucie, za każdym razem gdy tylko myślał o Lily. Jutro z rana odjadą
ekspresem Hogwart i być może ich drogi nigdy się już nie zejdą.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Widziała jak wychodził, dokładnie obserwowała go przez całą
kolację, wiedziała że nic nie zjadł. Bardzo ja to martwiło. Po kilku sekundach
wybiegła za nim, jednak już go nie było. Zrezygnowana postanowiła się w końcu
spakować. Po drodze do wierzy zastanawiała się co będzie dalej z jej życiem,
przez całe pięć lat on tu był, nie wyobrażała sobie kolejnych lat nauki bez
niego. Była pewna, że w ciągu dwóch lat może się wszystko zmienić, Scorpius
wyjedzie i marzenia do końca życia zostaną tylko marzeniami. W pokoju wspólnym
było cicho i pusto, wszyscy byli na kolacji, bądź pakowali się w swoich
dorminatoriach. Usiadła więc na fotelu obok kominka, objęła ramionami swoje
kolana i patrzyła bezmyślnie w podłogę. Była zbyt nieśmiała by zrobić pierwszy
krok poza tym bała się odrzucenia. Ślizgon był zawsze przy niej, troszczył się,
ale jego zachowanie nie różniło się niczym od zachowania Jamesa, Hugona i
Albusa. Sama traktowała go kiedyś jak brata jednak przez ten rok wszystko się
zmieniło. Drżała, gdy niechcący dotknął jej dłoni, gdy na nią patrzył, jej
serce wariowało za każdym razem kiedy tylko był w pobliżu. Gdyby tylko
wiedział, że jest dla niej kimś więcej. Po chwili zasnęła, obudziła ją dopiero
Rose, która wróciła z kolacji i zmartwiła się widząc śpiącą kuzynkę w fotelu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Następnego dnia wszystko działo się błyskawicznie, pakowanie
i dotarcie na stację. Nie zdążyli zamienić ze sobą nawet jednego słowa. W
Londynie wszyscy się spieszyli, zbierali bagaże. Nawet nie mogła sobie
przypomnieć czy się z nim pożegnała. Wszystko działo się tak szybko, wręcz za
szybko. W domu po obiedzie zaszyła się w swoim pokoju pod pretekstem
rozpakowani kufra. Tak naprawdę leżała na łóżku rozmyślając o nim, uczycie
bezsilności ciążyło jej na sercu, wiedziała doskonale, że jeśli nic nie zrobi
starci go bezpowrotnie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Miał wrażenie, że go unika. Mimo bólu w głębi serca cieszył
się z takiego obrotu sprawy, im mniej wspomnień tym lepiej. Przed rodzicami
udawał, że wszystko jest w porządku, starał się im udowodnić, że bardzo cieszy
go zbliżający wyjazd. Choć jego matka nie była zbyt zachwycona perspektywą jego
wyjazdu, wolała mieć swoje jedyne dziecko przy sobie.
Dni mijały nieubłaganie i potwornie szybko. Draco Malfoy
otwierając zaspane oczy nie wiedział jakie katusze przez ostanie dni przeżywał
jego syn. Był z niego dumny, skończył szkołę z dobrymi wynikami, oraz wiedział,
że z pomocą Astorii udało mu się go wychować na lepszego człowieka od siebie.
Gdy zaproponował synowi podwózkę bardzo się ucieszył, gdy ten nie miał ni
przeciwko. Astoria wolała zostać w domu, Draco przeczuwał, że nie chciała
żegnać go na dworcu w obawie, że rozklei się na dobre. Był przekonany, że
wypłacze swoje łzy podczas jego nieobecności, a gdy wróci do domu nic nie da po
sobie poznać. Chwilami coraz bardziej zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo
Astoria podobna jest do jego matki Narcyzy. I mimo wszystko cieszył go fakt, że
ma taka żonę, a nie inną.
Przez cała drogę na dworzec milczeli jak zaklęci, zarówno
ojciec jak i syn. Właśnie wtedy podczas tej ciszy, po raz pierwszy w głowie
Dracona zawitała myśl, że jego potomek nie cieszy się z tego co go czeka.
Jednak nie będąc pewnym swoich przepuszczeń postanowił milczeć.
Gdy dojechali na miejsce, w milczeniu wyciągnęli walizki z
bagażnika samochodu. Młody Malfoy szybko pożegnał się z ojcem i odszedł na
peron, nie chciał by ten z nim poszedł. Gdy stał samotnie czekając na przyjazd
pociągu, emocje wzięły nad nim górę. Nie był wstanie zatrzymać łez, płakał nad
swoim losem. Zaklinał w sercu jakim jest tchórzem, przez tyle pieprzonych lat
nie był wstanie wydusić z siebie uczuć, milczał jak zaklęty. Co mu teraz z tego
zostało? – myślał. Widząc zbliżający się pociąg westchnął i spuścił głowę.
Nagle usłyszał za sobą kroki, szybki oddech, po chwili ktoś ujął jego dłoń i
zamknął w mocnym uścisku. Odwrócił się czuł jak wbija go w ziemię. Z wrażenia
zabrakło mu tchu, chciał coś powiedzieć, wiedział, że otwiera usta jednak nic z
siebie nie wydusił. Mocno przytulił do siebie dziewczynę, delikatnie pieszcząc
przy tym jej szyje swoim oddechem. Trwali, tak trzymając się kurczowo w obawie,
że to tylko sen, ten w którym marzenia się spełniają. Pociąg podjechał wzywając
pasażerów, lecz oni go nie widzieli… cieszyli się swoja obecnością, tym ciepłem
swoich ciał. Ostatni gwizdek poprzedzający odjazd… Pierwszy nieśmiały
pocałunek. Pusta stacja, czas mijał choć nie dla nich. Byli szczęśliwi. Ich
miłość nie potrzebowała słów. Wystarczyły te gesty i ciepło bijące z ich serc.
Nieopodal Draco Malfoy obserwował swojego syna z ukrycia,
nie był zdziwiony tym co zobaczył choć nie spodziewał się tego. Z dalszych
rozmyślań wyrwały go powolne kroki zmierzające w jego stronę.
- Witaj Malfoy. – Powiedział znajomy głos tuz za nim.
Odwrócił się i uśmiechnął.
- Miło cię widzieć Potter… Kto by przypuszczał taki obrót
wydarzeń, co nie? – Spytał kiwając przy tym głową w kierunku młodych, którzy
właśnie w tym momencie zatracili się w kolejnym długim pocałunku. Mężczyźni roześmiali
się na ten widok, nadal z zadowoleniem obserwując swoje latorośle.
- Nikt się nie spodziewał. Jednak przyznam, że twój syn ma
doskonały gust Draco.
- Tak samo jak twoja córka Harry. – Odpowiedział.
Haha! Pierwsza!
OdpowiedzUsuńJejciu....super!
Nie no naprawdę....
Bardzo lubię ten parring!
ŚWietne...wspaniałe...śmieszne!
Wręcz idealne!
Zapraszam do mnie i proszę o kimentarz!
http://mojeopowiadaniahp.blogspot.com/?m=1
Pozdrawiam i weny życzę!
Juhuuu HP
OdpowiedzUsuńJakie to kochane awww =^.^=
Kurde, Ty to masz talent do sytuacji w stylu “oboje sie w sobie bujają ale żadne się nie przyzna“
A końcówką zrobiłaś mi smaczek na Drarry...
A tak wgl. to całkiem fajna relacja tutaj między Harrym i Malfoyem (wow, ja piszę coś normalnego O.O za dużo nauki XD), tak jakoś naturalnie.
Ten pocałunek był taki... taki... no kurde no dajcie mi słownik z synonimami do słodkie, urocze, kochane, kawaii, aegyo, cute i co tam jeszcze pasuje a czego nie umiem ubrać w słowa.
Tylko dlaczemu tak krótko? T.T
Weny i Drarry pliiis *le oczy Puszka*
:*******
Puk, puk Unnies~!
OdpowiedzUsuńŁapcie ode mnie nominację do Liebster Award! ♥
Wszystkie informacje zobaczcie na moim blogu: http://zawszetydrarry.blogspot.com/2015/02/liebster-award.html
Miłej zabawy~! I trzymajcie się ciepluchno! ♥ / Kummie