Blog zawiera opowiadania o tematyce zarówno heteroseksualnej jak również homoseksualnej (yaoi i yuri). Jeżeli nie lubicie stosunków męsko-męskich/damsko-damskich, to albo opuścicie bloga albo omijajcie tego typu posty.
Tak więc zostaliście ostrzeżeni i czytacie na własną odpowiedzialność :) .

niedziela, 15 maja 2016

Spotkanie

Na rocznicę bloga mamy dla Was zwariowany pairingi XD Zapytacie skąd pomysł na takie połączenie, już mówię:
Syśka – To co piszemy?
Levi – Nie wiem. Musimy coś wymyślić.
Syśka – Ale co?
Levi – To może ty wybierzesz sobie kogoś, a ja sobie?
Syśka – Ok. To na 3, 4 piszemy na Messengerze.
Levi – Ok.
Tak to mniej więcej wyglądało ^^ Mam nadzieję, że jednak wyszło z tego coś fajnego co Wam przypadnie do gustu. Miłego czytania *-*
Syśka i Levi

Levi – JaeJoong
Syśka - Hakyeon



Przywitał go przyjemny dla ucha gwar. Po całym tygodniu nagrań takie spotkanie było dla niego wybawieniem od codziennej harówki. Tutaj, z tymi ludźmi, nikogo nie musiał udawać. Wszyscy znali się doskonale, w końcu od lat przebywali w swoim towarzystwie. Ktoś niewtajemniczony nie zgadłby, że większość osób tutaj przebywających to kręgi związane z LGBTQ. Ot, zwykłe spotkanie gwiazd filmu i koreańskiej sceny muzycznej, nic wielkiego w restauracji, której właścicielem jest Hong Suk Chun. Przecież celebryta też człowiek i chwili prywatności potrzebuje, a ta restauracja znajdująca się w Iteawon była idealna. Hong Suk Chun sam często goszczący w telewizji wiedział jak bardzo potrzebna jest chwila wytchnienia od całego blichtru i sławy.

Jaejoong lubił takie życie, pełne znajomych, rozmów, śmiechów, wolności. Lubił być w centrum uwagi i odgrywać tego tajemniczego i intrygującego. Lubił się podobać, lubił gdy ktoś zasypywał go komplementami, lub obserwował z daleka z podziwem i uznaniem, tak samo jak chłopak z drugiego końca sali właśnie to robił.
Jae uśmiechnął się kącikiem ust i puścił oczko do młodego

Sam nie do końca wiedział jak tu trafił, był głodny, wszedł do pierwszej lepszej restauracji, jaką spotkał po drodze. Cieszył się, że jutro ma wolne, więc chciał spędzić trochę czasu na uboczu. Okulary, maseczka i czapka skutecznie ukrywały jego tożsamości, więc bez problemu spacerował ulicami Seulu. Siedział teraz w samym kącie sali i obserwował pozostałych klientów. Twarze wydawały mu się znajome, ale nie mógł sobie skojarzyć skąd je zna.

- Znasz go? - zapytał pierwszej lepszej osoby, która przechodziła.
- Kogo? - odpowiedział pytaniem młody aktor, Lee Jong Suk.
- Tego przy stoliku w rogu. Może nie powinien tu być?
Jong Suk wpatrzył się w twarz młodego chłopaka, musiał zmrużyć oczy bo w sali było dość ciemno.
- Nie obawiaj się hyung, jakby nam zagrażał to Suk Chun-hyung by go już dawno wyprosił. - Widząc zniecierpliwienie na twarzy rozmówcy dodał. - On gra w naszej drużynie. Jeżeli się nie mylę to jest w tym zespole, który o zombi śpiewa.- dodał i poszedł dalej.
Jae zamyślił się próbując dopasować twarz przybysza do jakiegoś nowego zespołu. Nic mu to jednak nie dało, bo odkąd przestał bywać w programach muzycznych, i odkąd nowe zespoły pojawiały się jak grzyby po deszczu, nie interesował się zbytnio sceną muzyczną w Korei. Postanowił go jeszcze trochę poobserwować, miał nadzieję, że nadchodząca noc będzie dość ciekawa.

Czuł na sobie przeszywający wzrok jednego z klientów, co niewątpliwie go krępowało. Naprawdę z całych sił nie chciał patrzeć w tamtym kierunku, ale to okazało się silniejsze od niego. Widział jak tamten rozmawia z kimś i bezwstydnie się na niego gapi, miał już wyjść stamtąd, ale w tym samym momencie kelner przyniósł jego zamówione, danie na widok, którego ślina samowolnie wypływała z jego ust, a żołądek głośno domagał się napełnienia go grillowaną wołowiną.

Nie wiedział, co go tak bardzo zafascynowało w tym chłopaku, że nie mógł oderwać od niego wzroku. Usiadł przy barze, popijał wino i obserwował. Brunet jadł powoli przy swoim stoliku dokładnie przeżuwając każdy kęs.
To było głupie. Przecież on nie gustował w takich facetach. On lubił bardziej przebojowych, lepiej zbudowanych. A ten nowy wyglądał na nieśmiałego. Był chudy i zdezorientowany. Ale to było jego winą, no bo każdy, nawet najbardziej opanowany człowiek pod jego spojrzeniem by się zaczerwienił. Jaejoong wiedział, że ma hipnotyzujący wzrok i zawsze bez oporów to wykorzystywał.

Od dobrych dziesięciu minut czekał za rachunkiem, ale jak na złość po kelnerze nie było śladu. Za godzinę powinien już być w dormie, a nie miał ochoty narażać się menagerowi. Hyung potrafił być bardzo surowy. Jęknął w duchu próbując wymyślić jakieś rozwiązanie, mógł zwyczajnie podejść do baru, ale bał się konfrontacji z tamtym kolesiem, który od jego przyjścia tu nie odrywał od niego wzroku.
Spojrzał na zegarek i zamarł, szybko wstał i ruszył w poszukiwaniu kelnera z dwojga złego wolał to niż spięcie z menagerem.
Podszedł bliżej, a tamten od razu zjawił się obok. Eh.
- Przepraszam czy mógłbym uregulować rachunek? - zapytał przechodzącej obok młodej dziewczyny ubranej w biały fartuszek.
- Naturalnie. Proszę podejść do stolika, za chwilę do pana podejdę.
- Tylko troszkę mi się śpieszy... rozumie pani. - Uśmiechnął się do niej robiąc swoje popisowe ayego w wyniku, czego dziewczyna machnęła ręką i poprosiła go do lady.
- Mogę zapłacić kartą?
- Niestety, ale mamy awarię. Serwis przyjedzie dopiero jutro... Naprawdę nie ma pan przy sobie gotówki?
Hakyon podrapał się nerwowo po głowie. Skąd miał wziąć gotówkę?

Kim siedział przy barze i przysłuchiwał się prowadzonej rozmowie. Czyżby nadarzyła się okazja? Młody chłopak wyglądał tak uroczo gdy był zakłopotany, rumiany i próbował wybrnąć z trudnej dla siebie sytuacji. Jaejoong nie wiedział czy to dlatego, że ten młody przypominał mu kogoś ważnego z przeszłości czy po prostu był miłym urozmaiceniem, małą odskocznią od codzienności. Nie zastanawiał się nad tym, tak jak wiele razy wcześniej, zwyczajnie działał.
Uśmiechnął się lekko kpiąco, gdy kolejny raz pomysł chłopaka, co do zapłaty za posiłek nie spodobał się kelnerce.
- Mina, dopisz rachunek tego młodego dżentelmena do mojego - powiedział ze swojego miejsca przy barze. Napił się wina i czekał na reakcje bruneta.

'O nie, tylko nie on' - jęknął w myślach. Czuł się okropnie skrępowany tą całą sytuacją. Kelnerka zadowolona oddaliła się od niego widocznie cieszyła się, że wybrnęła z kłopotliwej sytuacji. Dla niej lepiej, gorzej dla niego. Westchnął głęboko, a gdy już miał się odezwać i podziękować usłyszał dzwonek swojego telefonu. Dzwonił menager, więc Hakyeon zdenerwował się jeszcze bardziej. Nie myśląc dłużej napisał na serwetce swój numer i wręczył go swojemu wybawicielowi.
- Dziękuję za pomoc. Proszę zadzwoń do mnie i daj mi namiary do siebie żebym mógł zwrócić ci pieniądze. - Nie poczekał, aż tamten odpowie gdyż na jego aparacie miał już trzy nieodebrane połączenia od hyunga.

'Co za dziwny chłopak. Nie dosyć, że mi mówi na Ty, to jeszcze tak po prostu znika. Jakby było bliżej 12 to bym poszedł zobaczyć czy przypadkiem nie zgubił pantofelka po drodze.' - rozmyślał Jaejoong uśmiechając się pod nosem. Był zaskoczony, że ten młody go nie poznał, w końcu byle kim nie był. Kim Jaejoong, były członek TVXQ, a obecnie JYJ mówi samo za siebie. A przynajmniej tak myślał.
Wziął do ręki karteczkę i zaczął powoli nią obracać w palcach. Rozmyślał nad tym czy mu się przyda czy nie. W końcu rachunek nie był duży, a wręcz śmiesznie mały w porównaniu do tego, co sam wydawał.
Po dokończeniu lampki wina wstał i wyszedł z restauracji.

Wychodząc z restauracji zerknął na jej szyld i zamarł. To była jedna z najbardziej popularnych restauracji w Seulu! Miejsce gdzie schodziły się największe szychy... To już wiedział skąd kojarzył te wszystkie twarze.
Wsiadł do jednej z taksówek stojącej na parkingu i już zmierzał w kierunku dormu.
- Smakowała kolacja? - zagadnął go taksówkarz.
Zaśmiał się w duchu, nie pamiętał, kiedy ostatnio jeździł taksówkami... hmm chyba raczej wcale, zdał sobie sprawę, że wszędzie woził go menager, a przed debiutem było mu szkoda kasy na takie luksusy. Co mu szkodziło pogadać.
- Tak, była bardzo smaczna - przyznał.
- Wcale się nie dziwię, same grube ryby tu przychodzą wiec byle czego jeść nie dają.
- No tak... Znalazłem się tam przypadkiem. - Coraz bardziej podobała mu się ta rozmowa, zwłaszcza, że kierowca nie zdawał sobie sprawy z tego, kogo ma na miejscu pasażera.
- Kiedyś wiozłem pijanych członków TVXQ, ale się uśmiałem - opowiadał.
Wtedy go oświeciło, ze wstydu nie był wstanie zebrać myśli do kupy.
- Czy coś się stało? - zapytał kierowca. - Jesteśmy już na miejscu.
- Aa juz, przepraszam - ocknął się i sięgnął po portfel. - Mam tylko nadzieję, że mogę zapłacić kartą?
- Pewnie, że możesz - zaśmiał się.

Ostatni tydzień spędził w Japonii występując i udzielając wywiadów. Chciał spotkać jak największą ilość fanów przed pójściem do wojska. W końcu nie będzie ich widział przez całe dwa lata, więc chciał ostatnie chwile wykorzystać do maksimum. Nie miał czasu ani sił aby myśleć o tym co się zdarzyło w ostatni czwartek, ani o tym młodym chłopaku przypominającym mu o przeszłości. Dopiero gdy wrócił do Korei i poszedł zapłacić za kawę w StarBucks znalazł serwetkę z jego numerem. Wziął swoje zamówienie, usiadł przy stoliku i wyciągnął jego numer z portfela. Wystukał tych kilka cyferek na ekranie telefonu i zadzwonił niewiele myśląc. Jeden, dwa, trzy sygnały. Tyle czekał na głos po drugiej stronie.

Mimo napiętego grafiku i braku czasu jego myśli wciąż powracały do jednej i tej samej osoby. Minęło już kilka dni od ich przypadkowego spotkania, a mimo to starszy nie odezwał się do niego. To nie tak, że N o nim myślał. Po prostu był mu winien pieniądze i trochę niekomfortowo się czuł w tej sytuacji.
- Hakyeon hyung, nie słyszysz telefonu? – powiedział Hongbin przywracając go tym samym do rzeczywistości.
Zerknął na wyświetlacz, ale nie znał numeru, odszedł nieco od chłopaków i odebrał.
- Hallo.

Zanim odpowiedział napił się jeszcze swojej kawy.
- Miałem zadzwonić, więc dzwonię - odpowiedział cichym, głębokim głosem.
- Więc... - zająkał się. - Byłbym wdzięczny za numer konta, na który mógłbym przelać pieniądze.
- Numer konta? Hmmm... A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś jakimś oszustem. Może chcesz mnie na coś naciągnąć? - spytał poważnie, choć na ustach miał uśmiech.
- Chce tylko zwrócić za rachunek w restauracji, nic więcej - podkreślił. - Mogę je oddać osobiście jeśli mi nie wierzysz - zaproponował.
- A teraz spotkanie? Skąd mam wiedzieć, że nie jesteś jakimś mordercą albo gwałcicielem?
- Słucham? - wydusił. - Że niby ja?
- Przecież nie ja - odpowiedział ze spokojem Jaejoong, choć cały trząsł się ze śmiechu. - Mało teraz wariatów po świecie chodzi? Może jesteś jednym z nich.
- Chce tylko zwrócić dług i tyle - powiedział stanowczo.
- Hmmm. Czyli mam ci wierzyć, że jesteś normalny. To może na początek powiesz kim jesteś, jak mam ci zaufać. - Odpowiedział po chwili zastanowienia.
- Po co panu wiedzieć kim jestem? Chcę tylko oddać pieniądze? Po co ta cała gadka? - zezłościł się
- A choćby po to żebym wiedział czy przelew dojdzie. - Był pewny, że młody prędzej czy później i tak mu poda swoje imię i nazwisko. To było tylko kwestią czasu. Wiedział, że się droczy z chłopakiem, że przez niego ten jest zirytowany, ale nie mógł nic poradzić na to, że podobał mu się głos, który słyszał w słuchawce. - No to jak młody, przedstawisz się?
Westchnął.
- Cha Hakyeon. Zadowolony pan? - po drugiej stronie nastała cisza. - Czy teraz w końcu mogę dostać dane do przelewu i zwrócić pieniądze? Nie zawracajmy sobie nawzajem głowy - odparł wycierając w spodnie swoje spocone dłonie. Co się do cholery z nim działo?
- Hmmm... Nie kojarzę. -Odpowiedział cały zadowolony z siebie Jae. Cała ta rozmowa w połączeniu z dobrą kawą, którą pił wprawiła go w świetny nastrój. - A w związku z tym, że Cię nie znam, to nie podam Ci też mojego numeru konta, tylko - powiedział szybko, bo młodszy chciał coś wtrącić - oddasz mi to w naturze. - Po wypowiedzeniu tego usłyszał jak Hakyeon wciąga szybko powietrze do płuc. Zaśmiał się na głos. - Spotkamy się w ten czwartek w tej samej restauracji co ostatnio. Godzinę wyśle Ci później. - Nie czekając na odpowiedź rozłączył się.

Zaniemówił z wrażenie. Że co proszę? Ma mu oddać siebie za spłacenie śmiesznego rachunku w restauracji. To było tak bardzo żałosne, że aż śmieszne. Co on sobie wyobrażał, że może mieć wszystko czego zapragnie tylko i wyłącznie dlatego, że jest sławny? Nic mu nie mówiło jego nazwisko co wcale go nie zdziwiło, w końcu jest znany jako N z zespołu VIXX. Na pewno nie da się wydymać zboczonemu dupkowi, który uważa się za pępek świata!

****

Ubrał się zwyczajnie, ale stylowo. Nie przesadzał z elegancją bo nie chciał młodszego wprowadzać w zakłopotanie, nawet nie był pewny czy tamten przyjdzie. Nie odpowiedział na wysłanego SMS więc nie było żadnej gwarancji, że się spotkają. Mimo tego Jaejoong czekał przy stoliku z lampką lekkiego czerwonego wina. Ubrany był dość, można by powiedzieć, że mrocznie. Czarne dopasowane spodnie, w tym samym kolorze marynarka na 3/4 i t-shirt, spod którego dla rozjaśnienia stroju wystawał drugi biały. Do tego czarny pasek z modną klamrą, a na nadgarstku szeroka męska bransoleta. Włosy z racji, że nie długo miał iść do Wojska były krótsze i nie wymagały stylizacji.
Przyszedł zaledwie 5 minut przed czasem mając nadzieję, że Hakyeon będzie już na niego czekał, przeliczył się jednak, była już 20:15, a młodszego nadal nie było.

Na swoje nieszczęście miał dziś wolne popołudnie i wieczór. Bardzo tego żałował, no bo wtedy miałby pretekst żeby nie pojawić się na spotkaniu. Okazało się jednak, że miał pecha tak samo jak tamtego dnia, w którym nie miał drobnych i wpadł na Jajejonga. Gdyby nie to, teraz nie miałby żadnych problemów i nie musiałby ciągle o nim myśleć... No właśnie robił to, a im bardziej się starał tym gorzej mu to wychodziło.
Pod restauracje dojechał bardzo spóźniony. Co jeszcze bardziej go stresowało. Wszedł niepewnie do środka i zobaczył go, siedział tyłem do drzwi, elegancko ubrany. Od razu niechętnie spojrzał na swoje rurki, koszulkę i wytartą kurtkę jeansową, co raz bardziej żałował. Uspokajał się w myślach. Podejdzie odda pieniądze i już nigdy go nie zobaczy.

Siedział coraz bardziej znużony. Na jego zegarku widniała 20:30. Pół godziny spóźnienia! W innym przypadku już dawno wyszedłby z restauracji i wrócił do domu. Nie był z tych, którzy czekają, to na niego powinno się czekać i wyglądać. Ale tym razem kierowała nim ciekawość i pewnego rodzaju przyciąganie względem młodszego, dlatego został. 
Z głośników w sali nagle usłyszał piosenkę TVXQ z czasów gdy jeszcze wszyscy byli razem, gdy byli rodziną. ‘Why did I fall in love with you’. Piosenka mająca wiele znaczeń, przywołująca wspomnienia. Zasłuchał się w niej i pozwolił myślom powędrować do tamtego okresu. Wtedy był jeszcze szczęśliwy, a teraz, gdy ją słyszał czuł jakby ten tekst był o nim, o nich. Tak zagłębił się w sobie, że nie usłyszał jak ktoś do niego podszedł. Słysząc głos lekko się wzdrygnął wyrwany z letargu.

Nie miał zamiaru wchodzić z nim w jakąkolwiek rozmowę. Planował zostawić pieniądze na stoliku, grzecznie podziękować i wyjść. Coś go jednak powstrzymało, postanowił usiąść i zobaczyć jakim torem potoczy się  ta rozmowa. 
- Witam - odezwał się.

Zaskoczyło go to, że młody jednak się pojawił. Myślał, że ten już nie przyjdzie skoro był tak spóźniony. Usiadł przed nim i się przywitał. Nie wyglądał na skruszonego, choć może to była fasada i tak naprawdę cały był zestresowany. Jaejoong nie wiedział tego, ale nie zamierzał mu nic ułatwiać. Chciał go sprawdzić.
- Spóźniłeś się - odpowiedział zamiast powitania srogim tonem. Tak naprawdę nie był zły, ale nie chciał wyjść na tego, który spodziewał się czegoś po tym spotkaniu. 

Ciarki mu przeszły po plecach na widok jego przeszywającego wzroku. Westchnąłem głęboko i spojrzałem mu w oczy.
- Przepraszam, ale w pracy miałem pewne problemy i nie mogłem wcześniej wyjść.

- To Cię nie tłumaczy. Miałeś tu być już pół godziny temu - mówił suchym tonem, niby pozbawionym emocji, ale tak naprawdę one w nim buzowały. - Za kogo Ty się uważasz? - spytał atakując go. Nie wiedział co chciał tym osiągnąć, ale wiedział, że w jakiś chory sposób reakcje młodego chłopaka podobały mu się. To zmieszanie, powoli wypływające rumieńce sprawiały, że Hakyeon stawał się coraz bardziej uroczy w jego oczach. Nawet ogień w jego oczach, gdy próbował się bronić sprawiał, że był coraz bardziej atrakcyjny.

- Ja? - dopytywał się. - Jestem tu tylko, żeby oddać dług. Gdybym miał numer konta nie musiałbym zawracać szanownemu panu jego cennego czas. Proszę sobie wyobrazić, że mam swoje życie i nie jestem na każde zawołanie. 
Wiedział, że nie powinien się do niego zwracać w ten sposób, ale nie mógł nic poradzić na to jak bardzo ten człowiek go irytował. Było mu smutno, ale to uczucie było skuteczne przysłonięte nienawiścią do starszego. 
Gdy sięgał po portfel do kieszeni spodni nie mógł pozbyć się myśli, że i on może stać się takim człowiekiem jeśli jego zespół zostanie bardziej rozpoznawalny.

Wokalista JYJ był zaskoczony zmianą jaka nastąpiła w chłopaku. Jego buńczuczność i pewnego rodzaju arogancja spodobała się mężczyźnie. To, że młody się tak zdenerwował i mówił takim a nie innym tonem JaeJoong uznał za swój osobisty sukces. Lubił gdy ludzie nie chowali się za maską uprzejmości i form grzecznościowych, wolał gdy pokazywali swoje prawdziwe emocje, gdy doprowadzeni na skraj wyłamywali się z konwenansów społecznych. Chciał rozmawiać z prawdziwym człowiekiem a nie idolem, którego stworzyła wytwórnia.
- Schowaj ten portfel - powiedział widząc, że młody po niego sięga. - Najpierw zamówimy , a dopiero później zapłacisz. - Widząc jego zaskoczone i nic nierozumiejące spojrzenie zaśmiał się pod nosem. Ten chłopak czasami był rozkoszny. - Co się tak patrzysz? A myślisz, że po co zorganizowałem to spotkanie?

- Za przeproszeniem, nie wiem i nawet nie mam ochoty na obiad w pańskim towarzystwie, więc proszę się nie kłopotać - rzucił pieniądze na stół - o to dług i pieniądze za obiad, na zdrowie - dodał i odwrócił się na pięcie w kierunku wyjścia.
Dopiero na zewnątrz zdał sobie sprawę z tego co zrobił, serce zaczęło mu bić jak szalone. A jeśli on wspomni o mnie w jakimś wywiadzie? - pomyślał. Zorientował się w jakim świetle postawił siebie oraz swój zespół, nie potrafił jednak nic poradzić na swoje uczucia względem Jaejoonga, ów człowiek onieśmielał go od pierwszego wejrzenia, po za tym był arogancki, rozpieszczony i nieziemsko przystojny (według niego). 

Tego było już za wiele dla Jaejoonga. Nie pojmował jak ten dzieciak mógł się tak zachować względem niego, rzucić w ten sposób pieniędzmi na stół. Poczuł się jakby był jakimś śmieciem. Ok. Drażnił się z nim i insynuował różne rzeczy ale to były tylko głupie żarty. Na pewno nie zasłużył na takie traktowanie, nawet pomimo tego, że trochę winy było po jego stronie. 
W pierwszym odruchu chciał pobiec za chłopakiem ale gdy już wstał zauważył wzrok innych gości na sobie. Zdał sobie sprawę, że ich rozmowie przynajmniej połowa sali się przysłuchiwała. Miał ochotę udusić tego szczyla. Przez niego wyszedł na jakiegoś starego zboczeńca. A teraz jakby wybiegł wyszedł by jeszcze na desperata i szaleńca, jego ego zdecydowanie na to nie dawało pozwolenia. Tylko dzięki tak długiemu stażowi w show-biznesie i wieloletniej grze aktorskiej udało mu się zachować normalny, lekko zlewczy wyraz twarzy, a przecież miał ochotę krzyczeć. Dlaczego Hakyeon musiał być taki przewrażliwiony? Czy już w wytwórniach nie uczą wyczucia i opanowania? Tego jak powinno się zachowywać w miejscach publicznych? Tego, że na każdym kroku jest się obserwowanym?  Przecież jakby ktoś zrobił zdjęcie młodemu jak rzuca kasę na stół to jego kariera była by skończona, nie tylko N by ucierpiał, ale też i jego zespół, VIXX. Uznali by go za kogoś kto nie ma szacunku dla starszych artystów i uważa się za lepszych od innych.
Jae usiadł znów przy stole. Z ciężkim sercem zabrał pieniądze leżące na nim i schował je do portfela, napił się wody z kieliszka i wstał. Wolnym krokiem podszedł do baru i kazał wszystko dopisać do swojego rachunku. Z zewnątrz wyglądał na spokojnego, jakby całej sytuacji sprzed chwili nie było, a tak naprawdę miał ochotę wybiec, znaleźć Hakyeona, potrząsnąć nim i spytać się czy zdaje sobie sprawę z tego co zrobił. Gdy wyszedł na zewnątrz powitało go chłodne powietrze, uspokoił się trochę. Nigdzie w zasięgu wzroku nie widział młodego wokalisty czego bardzo żałował. Chciał z nim porozmawiać, wyjaśnić całą sytuację. Może nawet czuł się winny, ale nawet przed samym sobą nie chciał się do tego przyznać. Westchnął głośno i skierował się w stronę swojego samochodu. Przyjeżdżając tutaj miał zamiar trochę wypić a później skorzystać z usług kierowcy na zamówienie, ale w tej sytuacji mógł sam prowadzić.  Po dojściu na parking przystanął jeszcze chwilę przy samochodzie, nie wierzył że żal mu tego chłopaka. 'Kurwa' zaklął w myślach i dał sobie mentalnego kopa. Następnie wyjął telefon żeby napisać do młodego.
"Mam nadzieję, że uspokoiłeś się na tyle aby to co zrobiłeś do ciebie dotarło i możesz ze mną porozmawiać. Napisz mi gdzie jesteś to po ciebie podjadę.
J."
Po chwili napisał jeszcze jedną wiadomość:
"Jakbyś jeszcze na to nie wpadł geniuszu to nie miałem w stosunku do Ciebie żadnych nieczystych zamiarów.
J."

Widział jak sięga po telefon. Stał taki smutny nonszalancko oparty o swój drogi samochód. Patrzył na niego jak zahipnotyzowany, gdy sięgał po swój telefon i uparcie coś na nim pisał. Naprawdę nie chciał się na niego tak nachalnie patrzeć, ale nie miał innego wyjścia jakaś wewnętrzna siła kazała mu stać za tym murkiem i obserwować jego pociągająca sylwetkę. Po chwili jego telefon w kieszeni zawibrował i zobaczy dwie wiadomości od starszego, te smsy jeszcze bardziej uświadomiły mu jak bardzo źle postępuje obserwując Jaejoonga w ukryciu, to zachowanie do niczego nie prowadziło. On nie może się tak zachowywać, przecież podpisując kontrakt z wytwórnią postanowił, że już nigdy nie wróci do tego co było. Wybrał muzykę i nikt nie może się dowiedzieć, że jest gejem. Sam nie do końca zdawał sobie sprawę, że już za późno i jego postanowienie dawno szlag trafił ponieważ zdążył się już zauroczyć w piosenkarzu.

Czekał na odpowiedź minutę... 2 minuty...3... ale nic nie przyszło na jego telefon. Ze zdenerwowania nawet postanowił zapalić papierosa, a przecież już dawno tego nie potrzebował. Przed pójściem do Wojska postanowił, że rzuci palenie aby poprawić kondycję, od dwóch miesięcy był już wolny od tytoniu. A teraz co? Przez tego gówniarza jego postanowienie poszło się kochać. Zapasową paczkę zawsze trzymał w schowku, tak na wszelki wypadek. Otworzył drzwi od strony pasażera i sięgnął po fajki i zapalniczkę. Nigdy nie palił w samochodzie, dlatego po raz kolejny oparł się o przód auta. Musiał zapalić. Wyjął papierosa z paczki, włożył do ust i zapalił zapalniczkę. Zgasła. Wiał wiatr, musiał odwrócić się w stronę budynków i jeszcze raz spróbować. Udało się, zaciągnął się mocno, a gdy wypuszczał dym z płuc zobaczył jego. Hakyeon oparty był o ścianę, nawet nie zauważył, że Jaejoong go dostrzegł. Starszy nie wiedział co zrobić. Niby chciał z nim porozmawiać, w końcu po to do niego pisał, ale z drugiej strony młodszy nie odpowiedział na jego SMS, olał go. Kilka razy nerwowo podnosił papierosa do ust, przy tym wpatrywał się uparcie w lidera VIXX, gdy nadal stał niezauważony rzucił papierosa na chodnik, przydeptał go i ruszył w stronę murku. 
Bez znaczenia na to co wyjdzie muszą porozmawiać.
- Część.

Zamarł. Nie spodziewał się, że zostanie zauważony. Widok starszego, który się do niego zbliżał spowodował u niego lekkie kołatanie serca i pocenie rąk. Wstydził się, że został zdemaskowany. Bo po co niby stał w ukryciu i go podglądał? Opuścił głowę, nie wiedząc co zrobić z rękami, włożył je do kieszeni.
- Dzień dobry - burknął nieśmiało.

- Nie odpisałeś. Dlaczego? - spytał spokojnie. Idąc tutaj był zdenerwowany i chciał naskoczyć na młodszego, ale widok skruszonej twarzy powstrzymał go. - Dlaczego tu jesteś?
- Szczerze mówiąc sam nie wiem czemu nie poszedłem. Wiedziałem tylko, że nie mogę odejść - zrobił krótką pauzę - tak bez słowa.
Nabrał odwagi by spojrzeć na niego, a widok jego twarzy spowodował, że się zarumienił.

Jaejoong nie wiedział jak rozumieć słowa młodszego. Czy ten bał się, że jego zachowanie spowoduje, iż starszy opowie w branży o jego dość wyniosłym i bezczelnym zachowaniu względem Jaejoonga, i przez to narobi mu kłopotów, nawet nieważne było to, że sam spowodował takie zachowanie u lidera VIXX? Czy może jednak było to coś więcej, te słowa miały jakiś głębszy przekaz? Rumieńce, które stopniowo pojawiały się na polikach Hakyeona świadczyły o tym, że druga opcja jest bardziej prawdopodobna.
Dzieliły ich dwa metry. Kim zrobił mały krok na przód.
- Co chcesz mi powiedzieć? - Wolał sam zadawać pytania, w takiej roli czuł się bardziej bezpieczny.
- Przepraszam? - bardziej zapytał niż odpowiedział. Tylko tyle mu przyszło do głowy w tamtej chwili. Za bardzo stresowała go bliskość Jaejoonga i jego przeszywający wzrok.
- Masz za co. - Stwierdził poważnie, ale dla złagodzenia słów uśmiechnął się delikatnie, choć jak na siebie i na zaistniałą sytuację, dość nerwowo. - Dlaczego tak nagle wyszedłeś? Przecież to miała być zwykła kolacja. Nic więcej.
- Wyszedłem chyba właśnie dlatego, ze się bałem. Po prostu nie mogłem - wyciągnął dłoń w stronę starszego, miał ochotę go dotknąć, ale zawahał się. I jego ręka głupio zawisła w powietrzu. Wiedział, że nie może. Nie tutaj, nie w tym życiu. Po prostu nie mógł znów zakochać się w mężczyźnie.

Zaskoczył go ten gest. Zwłaszcza, że widział nerwowość w zachowaniu Hakyeona, jego wzrok był lekko rozbiegany, przestraszony, nerwowy i niezdecydowany.
- Chodź. - Złapał go za wyciągniętą w jego stronę dłoń. - Nie tutaj. I... - spojrzał się w te przestraszone, duże oczy. - nie bój się - powiedział łagodnie ciągnąc go w stronę swojego samochodu. Muszą przecież spokojnie porozmawiać bez świadków, a to nie jest zbyt łatwe w środku Seulu gdy oboje są znani.

Przez całą drogę nie miał w sobie tyle odwagi by spojrzeć na niego. Dlatego przez cały czas patrzył się w bok i podziwiał krajobraz za oknem. Dopiero gdy przestał kojarzyć okolice przez którą jechali postanowił się do niego odezwać.
- Dokąd jedziemy?

Nigdy jakoś za bardzo nie przepadał za uroczymi facetami, nie byli w jego guście, ale Hakyeona w tej chwili budził w nim instynkt opiekuńczy. Był tak słodko zagubiony siedząc na przednim siedzeniu i wpatrując się w mijane budynki. Od początku podróży ani razu na niego nie spojrzał, jakby bał się, że przez to jedno spojrzenie zostanie zamieniony w kamień, albo że Jae się na niego rzuci. To naprawdę było urocze.
- W spokojne miejsce. Sam zresztą zobaczysz. - Musieli porozmawiać, a im częściej starszy spoglądał na swojego pasażera tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że ta rozmowa nie będzie dotyczyć tylko dzisiejszych wydarzeń ale również obaw i problemów młodszego. Widać było jak na dłoni, że coś go gryzie, coś co wróciło do niego przez ich wspólne spotkanie. Wiedział co to jest bo sam kiedyś miał podobne problemy.
-Jak idzie praca? Ciężki macie grafik z zespołem? - zapytał aby trochę rozluźnić atmosferę i porozmawiać o byle czym.

Gdy tylko usłyszał jego głos przeszły mu ciarki po plecach.
- Już się przyzwyczaiłem hyung. Napięty grafik nie robi na mnie wrażenia. Lubię się zmęczyć i zająć myśli.
Odwrócił się w jego stronę i przez dłuższą chwilę przyglądał się jego spokojnej twarzy.

Zrobiło mu się naprawdę miło gdy młodszy zwrócił się do niego 'hyung' oznaczało to ni mniej ni więcej, że powoli zaczynał czuć się swobodnie w jego obecności. To już nie było ‘sunbaenim’  czy 'Pan' ale hyung. Uśmiechnął się do siebie, przez to że skręcał nie za bardzo mógł spojrzeć na młodszego.
- Już jesteśmy na miejscu - powiedział parkując samochód na pustym parkingu. - I cieszę się, że zacząłeś mówić do mnie hyung - teraz już otwarcie uśmiechnął się do Hakyeona.
Stali na pustym parkingu nad rzeką Hangang. Wybrał miejsce  jak najbardziej oddalone od najpopularniejszych punktów, w których zbierali się ludzie. Miał przynajmniej nadzieję, że to miejsce nadal jest rzadko uczęszczane przez spacerowiczów. Jeszcze kilka lat temu częściej tutaj bywał i znał więcej takich odosobnionych miejsc. Ale te czasy już minęły. Tutaj było cicho,  gwiazdy i księżyc odbijały się na tafli wody tworząc niesamowity efekt, gwar miasta zostawili po drugiej stronie rzeki, więc mogli swobodnie rozmawiać.
- To teraz powiedz mi tak szczerze, z ręką na sercu bez żadnych wykrętów - patrzył się ze spokojem w sowich oczach w oczy młodszego. Chciał mu tym spojrzeniem przekazać, że nie musi się obawiać jego osoby - dlaczego wyszedłeś z restauracji? Uraziłem Cię czymś?

- Wysiadamy? -odpowiedział wymijająco. Nie czekając na reakcję Jaejoonga wyszedł na zewnątrz. Musiał zebrać myśli zanim wyzna swoją tajemnice.
Stał tyłem do niego i nerwowo czekał aż do niego podejdzie. Serce zaczęło mu walić jeszcze szybciej niż wcześniej gdy wyczekiwał od niego kontaktu.

- Pominę fakt, że w samochodzie byłoby bezpieczniej. - Jaejoong powiedział sam do siebie wysiadając z samochodu. Ale wiedział dlaczego młodszy uciekł na otwartą przestrzeń. Był zestresowany i wolał być na powietrzu.
Starszy widział jak Hakyeon garbi się lekko przestraszony całą sytuacją, i zapewne jego obecnością, dodatkowo było zimno na dworze, więc zanim do niego podszedł z tylnego siedzenia wyjął swoją zapasową bluzę i podszedł z nią do młodszego.
- Masz, zimno dzisiaj jest - powiedział i zarzucił mu na ramiona dodatkowe okrycie. Przeszedł go niespodziewany dreszcz gdy dłużej niż to było konieczne zatrzymał dłonie na barkach młodszego. - To jak, dlaczego wyszedłeś?
- Unikam bliższych kontaktów z mężczyznami. Tak po porostu - wzruszył ramionami. - I dziękuję za kurtkę to bardzo miło z twojej strony.

Nie był zaskoczony tym stwierdzeniem, spodziewał się tego.
- Musisz o siebie dbać podczas napiętego grafiki. A co do facetów, hmm... - podjął ten ciężki temat - nigdy nie ma 'tak po prostu'. Ja unikałem ich przez jakiś czas po pierwszym zawodzie miłosnym. A u Ciebie co to było? - Niby tym stwierdzeniem ryzykował, że może ujawnić swoją tajemnicę niepowołanej do tego osobie, ale nie miał takich obaw względem Hakyeona, wiedział, że ten jest taki sam jak on, takie zachowanie już nie jeden raz widział i wiedział co to oznacza. Zresztą, zawsze mógł się z tego wykręcić mówiąc, że jakiś inny chłopak odbił mu ukochaną dziewczynę i dlatego unikał innych chłopaków.

Na początku był zszokowany. Później wszystko zaczęło mu się układać w logiczną całość.
- To znaczy, że ty tez...?
- A nie widać? - rzucił głupim żartem. Odwrócił się twarzą w stronę młodszego. - Niezbyt się z tym ukrywam. Dużo osób z mojego otoczenia o tym wie, większość fanów też to podejrzewa. Aż dziwię się, że Ty nic na ten temat nie wiesz. To jak już oboje wiemy o sobie dość pikantne szczegóły z życia, to powiesz mi dlaczego uciekłeś? - Odwrócił się już całym sobą w jego stronę, trzymając ręce w kieszeni i wyczekiwał odpowiedzi.
- Ja nie mogę być z nikim w związku. Wiesz jestem gwiazdą i wolę facetów dlatego raczej z nikim na ten temat nie rozmawiam. Właściwie nawet nie wiem czemu tobie o tym mówię...naprawdę wolę unikać tego typu tematów. A ty jesteś jednak moim hyungiem... już gadam głupoty... Wybacz proszę moje roztargnienie - dodał zagryzając nerwowo wargę. - Onieśmielasz mnie i jeszcze to miejsce... Hyung...

- Ostatnio jak sprawdzałem to też byłem idolem, a jakoś większych rozterek w tym względzie nie mam. Młody, show biznes jest duży i sam w tym wszystkim nie jesteś. Wystarczy być ostrożnym. - Podszedł do niego jeszcze bliżej i stanął z nim twarzą w twarz. - Nie radzę Ci rezygnować z własnych pragnień i potrzeb, sam przez to kiedyś przechodziłem - uciekł wzrokiem w bok na wspomnienie okresu, w którym próbował zrezygnować ze swojej prawdziwej natury, okresu, w czasie którego myślał, że nie potrzebuje bliskości drugiej osoby, że muzyka mu wystarczy, że jest ponad to, że miłość w tej branży nigdy nie przetrwa ciężkich prób. - I uwierz mi, było cholernie ciężko. To, że jesteś taki a nie inny, nie oznacza że masz rezygnować z własnych marzeń. - Złapał go za ramię. - Jeżeli będziesz w pełni szczęśliwy i będziesz żył w zgodzie z samym sobą to, to wszystko wpłynie pozytywnie na twoją twórczość i pracę.

Lider VIXX spojrzał mu w oczy, ale nie potrafił zbyt długo zatrzymać na nich wzroku ponieważ usta Jaejoonga wyjątkowo kusiły i nie potrafił oderwać od nich oczu. Wmawiał sobie, że to przez to, że jeszcze nigdy się nie całował.
A w tamtym momencie pragnął tylko sprawdzić czy naprawdę są takie miękkie na jakie wyglądają.

- Pamiętaj, najważniejszy w tym wszystkim jesteś ty sam. Wbrew pozorom randkowanie między dwoma facetami jest łatwiejsze pod pewnymi względami w naszym biznesie niż par mieszanych. Zawsze możecie mówić, że jesteście bliskimi przyjaciółmi. – Jaejoong chciał przekonać N do realizowania swoich pragnień. Chciał mu pokazać więcej zalet niż wad bycia gejem. W pewnym momencie zauważył, że młodszy się wyłączył i go nie słucha. – Hakyeon, słuchasz mnie? – zapytał się kładąc mu dłoń na poliku aby zwrócić jego uwagę na siebie.

Spojrzał na niego i westchnął tylko.
- Myślę o sobie. Staram się.
Spojrzał w bok i próbował uspokoić oddech, ale dłoń starszego na swoim policzku skutecznie mu to utrudniała. Nie mógł się pohamować dlatego zbliżył się do niego jeszcze bardziej i przymknął powieki, tak bardzo tego pragnął. Od pierwszej chwili.

Jego bliskość dla Jae była oszałamiająca. Był taki piękny i zagubiony, że starszy miał wielką ochotę zamknąć go w swych ramionach, chronić przed całym światem i nigdy nie puszczać. Gdy Hakyeon tak stał przed nim z zamkniętymi oczami, ewidentnie czekając na pocałunek, wokalista JYJ nie wiedział co zrobić, czy dać się ponieść emocjom, czy jednak się hamować i oszczędzić młodemu rozterek.

Pogładził go kciukiem po trzymanym poliku, jego skóra była taka miękka i delikatna w dotyku. Następnie tą samą dłoń przesunął na jego czoło odgarniając włosy.  Nie chciał dokładać mu zmartwień,  zwłaszcza teraz jak idzie do Wojska i nie będzie mógł być przy nim aby mu pomóc. Postanowił złożyć pocałunek tylko na jego skroni,  ale gdy to zrobił i usłyszał jak młodszy wypuszcza wstrzymywane powietrze nie wytrzymał. Złapał go drugą ręką pod brodą, podniósł jego głowę do góry i złożył na jego ustach czuły pocałunek.

2 komentarze:

  1. Witaj!

    Serdecznie zapraszam na Helikon Elizejski, na którym zrzeszam blogi z opowiadaniami.

    A także do wzięcia udziału we wspólnej przygodzie na kurier-elizjum.blogspot.com


    helikon-elizejski.blogspot.com

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń